Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Myometis

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    708
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Myometis

  1. Myometis

    Podłogówka a zdrowie ??

    Moje wifi tez nie wie, że nie powinno działać. Lepiej mu nie mówcie rety, ale dyrdymały... (3 rok w domu piętrowym TYLKO z podłogówką)
  2. jesusicku Ośka, mnie tu nie było co prawda wieki całe ale jak zobaczyłam czysta stron komentów to mnie to pokonało na wstępie więc tylko się przywitam nieśmiało, dupsko pod kopniak podłożę, że tak rzadko wpadam i tyle. Mam nadzieję, że zdrowaś i kaski pełna Mru.
  3. Wspomnienie jesieni z okazji zbliżającej się wiosny taki barwny świat Mruczkowy
  4. To będzie orędzie dla tych, którym do głowy kiedyś wpadnie kupno działki przy lotnisku. Bo siedzę właśnie, próbując na maksa wykorzystać czas, kiedy młode śpi i popracować trochę. Może i moje podejście byłoby inne gdybym tego dziecia nie miała, chociaż w sumie wnerw taki sam, czy próbujesz spać, czy boli Cię głowa, czy Ci dziecko budzą. No więc kochani czytacze, NIGDY NIGDY nie kupujcie działki przy lotnisku, no chyba że jesteście masochistami, jesteście przygłusi lub po prostu uwielbiacie samoloty. Chociaż śmiem twierdzić, że lubić się je da, jak się je ma sporadycznie i na życzenie. I żeby nie było wątpliwości - nie mieszkam przy Okęciu ani pod trasami przelotu F-16 (chociaż w sumie zdarza się to tutaj raz na rok i wtedy trzeba szyby trzymać, żeby gawiedź, zgromadzona na festynie miała fun). Mieszkam przy lotnisku SPORTOWYM. I nie, nie w bezpośredniej bliskości. Nikt nie przypuszczał, że piloci awionetek szkolą się na zasadzie: zesraj się a wykonaj to 100 razy. Otóż taki szkolący się pilot (niech go kurde kurcz złapie) uczy się startów, podrywania i uziemiania maszyny czy jak to tam się zwie. No może i fan i frajda, ale ja słyszę terkocząco srająco warczącą awionetkę nisko NAD moim dachem dokładnie z zegarkiem co 3 minuty (tyle wynosi jego start, kółko, lądowanie i poderwanie...) tak głośno, że wzbudza mi się dziecięca niania na górze przy zamkniętych oknach i opuszczonych roletach to szlag mnie jasny trafia. Dziecko niby przyzwyczajone, ale kurcze, kiedy dla mnie warta jest każda minuta jego drzemki a radosnemu pilotowi omsknie się jeszcze parę metrów niżej to taki samolocik zakichany BUDZI mi małego, wrr. Myślicie, że jest to koniec zmartwień? dziecko dorośnie i takie tam,.. otóż nie. No chyba, że lubicie podgłaśniać telewizor wieczorem, bo jest, moi drodzy coś takiego jak szkolenia nocne. I uwaga. Pomimo kilkukrotnego wysyłania na lotnisko policji z interwencją, oni za nic mają ciszę nocną. I tu kolejna niewyjaśniona bzdurka: loty nocne odbywają się w takim czasie roku, kiedy już o 18:00 jest ciemno. Nic to, chyba zbyt mało im ciemno, skoro startują zwykle koło 20:00 i uwaga - kończą łaskawie o 23:30. I tak start, przelot, lądowanie, start, przelot, lądowanie... człowiek naprawdę ma ochotę strzelać. Powiecie: trzeba było sprawdzić miejsce, gdzie chce się mieszkać. No tak, sprawdzaliśmy każdy aspekt, a pośrednicy nieruchomości bagatelizują ten problem mówiąc: ależ to tylko sporadyczne przeloty i w ogóle nie przeszkadza... taaa PRZESZKADZA, utrudnia życie, wkurza. Dziś marzę o oknach trzyszybowych, nie dlatego, że jest zimno, ale dlatego, że jest po prostu głośno, zawsze wtedy kiedy ja potrzebuję ciszy, kiedy chcę żeby dziecko spało w wózku na tarasie, kiedy pracuję, kiedy chcę odpocząć. I niech mi nikt nie mówi, że to tylko awionetka, słyszeliście kiedyś startującego Antka? masakra. Wisienką na torcie jest fakt, że lotnicy i ci wszyscy amatorzy tego sportu lubią spędzać tak wolny czas, kiedy? tak tak, w niedziele i święta. Zapraszam na grilla w towarzystwie wiecznie warczących ptaków na niebie, grunt, że sobie spokojnie pogadamy na tarasie bądź ogrodzie. Także jeśli kto żyw i chętny - niech zwróci na to uwagę i nie da się naciąć jak ja. NIE KUPUJCIE DZIAŁKI przy lotniskach! Te sportowe są równie koszmarne co lotniska pasażerskie. Czasem natura jest na tyle łaskawa, że zmienia kierunek wiatru i te przeklęte gruchoty startują w odwrotną stronę, ale niestety w mojej okolicy przeważają jednak wiatry zachodnie. znikam... właśnie kolejny przelot obudził małego, wrrrr!
  5. DZIAŁKA A LOTNISKO To będzie orędzie dla tych, którym do głowy kiedyś wpadnie kupno działki przy lotnisku. Bo siedzę właśnie, próbując na maksa wykorzystać czas, kiedy młode śpi i popracować trochę. Może i moje podejście byłoby inne gdybym tego dziecia nie miała, chociaż w sumie wnerw taki sam, czy próbujesz spać, czy boli Cię głowa, czy Ci dziecko budzą. No więc kochani czytacze, NIGDY NIGDY nie kupujcie działki przy lotnisku, no chyba że jesteście masochistami, jesteście przygłusi lub po prostu uwielbiacie samoloty. Chociaż śmiem twierdzić, że lubić się je da, jak się je ma sporadycznie i na życzenie. I żeby nie było wątpliwości - nie mieszkam przy Okęciu ani pod trasami przelotu F-16 (chociaż w sumie zdarza się to tutaj raz na rok i wtedy trzeba szyby trzymać, żeby gawiedź, zgromadzona na festynie miała fun). Mieszkam przy lotnisku SPORTOWYM, pod Wrocławiem, w Szymanowie. I nie, nie w bezpośredniej bliskości. Nikt nie przypuszczał, że piloci awionetek szkolą się na zasadzie: zesraj się a wykonaj to 100 razy. Otóż taki szkolący się pilot (niech go kurde kurcz złapie) uczy się startów. No może i fan i frajda, ale ja słyszę terkocząco srająco warczącą awionetkę NAD moim dachem dokładnie z zegarkiem co 3 minuty (tyle wynosi jego start, kółko, lądowanie i poderwanie...) tak głośno, że wzbudza mi się niania na górze przy zamkniętych oknach i opuszczonych roletach to szlag mnie jasny trafia. Dziecko niby przyzwyczajone, ale kurcze, kiedy dla mnie warta jest każda minuta jego drzemki a radosnemu pilotowi omsknie się jeszcze parę metrów niżej to taki samolocik zakichany BUDZI mi małego, wrr. Myślicie, że jest to koniec zmartwień? dziecko dorośnie i takie tam,.. otóż nie. No chyba, że lubicie podgłaśniać telewizor wieczorem, bo jest, moi drodzy coś takiego jak szkolenia nocne. I uwaga. Pomimo kilkukrotnego wysyłania na lotnisko policji, oni za nic mają ciszę nocną. I tu bzdurka: loty nocne odbywają się w czasie roku, kiedy już o 18:00 jest ciemno. Nic to, chyba zbyt mało im ciemno, skoro startują zwykle koło 20:00 i uwaga - kończą łaskawie o 23:30. I tak start, przelot, lądowanie, start, przelot, lądowanie... człowiek naprawdę ma ochotę strzelać. Powiecie: trzeba było sprawdzić miejsce, gdzie chce się mieszkać. No tak, sprawdzaliśmy każdy aspekt, a pośrednicy nieruchomości bagatelizują ten problem mówiąc: ależ to tylko sporadyczne przeloty i w ogóle nie przeszkadza... taaa PRZESZKADZA, utrudnia życie, wkurza. Dziś marzę o oknach trzyszybowych, nie dlatego, że jest zimno, ale dlatego, że jest po prostu głośno, zawsze wtedy kiedy ja potrzebuję ciszy, kiedy chcę żeby dziecko spało w wózku na tarasie, kiedy pracuję, kiedy chcę odpocząć. I niech mi nikt nie mówi, że to tylko awionetka, słyszeliście kiedyś startującego Antka? masakra. Wisienką na torcie jest fakt, że lotnicy i ci wszyscy amatorzy tego sportu lubią spędzać tak wolny czas, kiedy? tak tak, w niedziele i święta. Zapraszam na grilla w towarzystwie wiecznie warczących ptaków na niebie, grunt, że sobie spokojnie pogadamy na tarasie bądź ogrodzie. Także jeśli kto żyw i chętny - niech zwróci na to uwagę i nie da się naciąć jak ja. NIE KUPUJCIE DZIAŁKI przy lotniskach! Te sportowe są równie koszmarne co lotniska pasażerskie. znikam... właśnie kolejny przelot obudził małego, wrrrr! tagi: działka przy lotnisku, lotnisko Szymanów, działka Szymanów, działka budowlana Szymanów działka na sprzedaż Szymanów, sprzedaż działki przy lotnisku
  6. oooo widzę, że moje guru zniknęło jak i ja zanikam i migocę na horyzoncie... wpadłam obaczyć a tu tylko wiatr powiewa i plotki gania od płota do płota.. całus mimo to.
  7. OKRUCHY SŁAWY Mruczka popełniła na prośbę Redakcji mały artykulik na temat przez nich zadany. A co, pyknęłam odpowiedź w 10 punktach, jak prosili. Miły Pan zapowiedział, że umieszczą owe wypociny w 11 numerze Muratora i czy mogę podesłać fotkę i w ogóle kim to ja jestem. Ależ proszzz... odpowiedziała Mruczka i wysłała 3 zdjęcia z prośbą by sami ocenili który profil ma lepszy i zamieścili tę fotkę, gdzie włosów siwych (nabytych w trakcie budowy) nie widać. Oglądał ktoś z was "Potwory i spółka"? Tam był taki zielony okrągły ludek z jednym okiem co to zawsze chciał trafić na okładkę czasopisma a tu coś go zasłaniało zawsze albo ucinało To ja teraz wiem jak on się czuje, ten potworek i taki sam mam w oku zawód.. hehe. No dobra, zrobili ze mnie ZIPa, skompaktowali, upchali, ugnietli w jedną małą szpalteczkę, ale chyba cały pełnometrażowy artykuł mogę sobie tu zamieścić hę? No to kto chce autograf? oryginalny tekst by Mruczka: 10 moich rad dla początkującego inwestora, kolejność przypadkowa: 1. Bądź dociekliwy, jeśli nie chcesz się doktoryzować z budowlanki - kup dom, jeśli możesz sobie pozwolić na luksus by poświęcić czas na douczanie: sprawdzaj, czytaj, pytaj, dociekaj. Pamiętaj, że czas, który spędzisz na rozeznaniu tematu zaowocuje później. Wykonawcy inaczej będą z tobą rozmawiać jeśli wyczują że znasz temat. 2. Bądź nieufny, rynek aż roi się od partaczy, nie bój się pytać i zawsze wszystko spisuj na papierze, proś o umowy, potwierdzenia przyjęcia zaliczki etc. Każdy myśli "mnie to nie spotka", ale nie znam budowy gdzie nie pojawił się choć jeden nieuczciwy, niesolidny wykonawca. Jeśli usłyszysz któreś ze zdań: "Będzie Pan zadowolony" "Dogadamy się" - niech to wzmoże Twoją czujność, tak demaskują się zwykle partacze. Wszystko zapisuj, konstruuj szczegółowe umowy z wypisem co i za ile i na kiedy. Niech nawet drobiazgi nie umkną twej uwadze. 3. Załóż od razu, że nie wystarczy Ci pieniędzy, budowa to studnia bez dna a Ty będziesz kuszony na każdym kroku, każdy będzie ci powtarzał, że nie można oszczędzać na tym czy na tamtym, ale po to masz swój rozum i portfel, żeby sam decydować co wolisz tańsze a co chcesz mieć droższe. Pamiętaj, że najwięcej dom połyka na etapie wykończenia. Jeśli zaczniesz wyścig szybkim galopem, może ci nie starczyć tchu do mety. 4. Bądź cierpliwy. Nie masz wpływu na deszcz, mróz, ból zęba majstra czy zasoby hurtowni. Zawsze znajdzie się coś, co opóźni etapy budowy. Nie wierz czczej gadaninie typu: "Paaanie, ja to Panu w 3 miesiące postawię", to nierealne, lepiej od razu nastaw się na termin nieco bardziej odległy niż zakładasz 5. Zakup kontener melisy, Persenu i innych środków na uspokojenie. Budowa to bardzo nerwowy okres, zżera czas i uwagę, rodzina będzie mieć do ciebie pretensje, na nic nie będzie czasu, będziesz musiał podejmować wiele kluczowych decyzji, co chwilę będziesz musiał uczyć się czegoś nowego, wydasz majątek na telefon, no chyba, że rozłożysz budowę na 10 lat 6. Daj sobie czas na odpoczynek. Nie ważne ile dziś masz zapału i sił, będziesz zmęczony i to głównie psychicznie. Nadejdzie czas, kiedy na słowo budowa będziesz chciał krzyczeć i rwać włosy z głowy. To normalne, minie, ale musisz umieć złapać wtedy dystans, wyjechać, wyluzować. W innym przypadku znienawidzisz ten dom zanim w nim zamieszkasz. 7. Nie wierz w teksty typu: "to się Panie nie da", da się, wszystko zależy od środków, materiałów i zmyślności wykonawców, zwykle jednak im się nie chce angażować więcej niż muszą, nie idź na kompromisy jeśli Ci na czymś zależy 8. Przewiduj, bierz pod uwagę plusy i minusy, każda sprawa ma dwie strony medalu. Okno dachowe da więcej światła? tak, ale będzie też wpuszczać ciepło w lato i chłodzić zimą, co jest dla ciebie ważniejsze? Wolisz schody całe z drewna? Dobrze, ale pomyśl o tym, że robisz je na końcu a więc poruszanie po budowie będzie utrudnione niż gdybyś miał je lane z betonu. Oceń, podejmuj decyzje, pamiętając, że zawsze jest "coś za coś" 9. Myśl o budowie jak o całości. To najtrudniejsze z całego przedsięwzięcia, ale musisz chociaż spróbować, budowa jest jak organizm, jedna część wpływa na drugą, wizualizuj, planuj, na etapie fundamentów musisz myśleć o kanalizie, na etapie murów o kontaktach w ścianie, staraj się patrzeć na to skupisko cegieł jak na gotowy dom, gdzie postawisz telewizor? gdzie będziesz trzymał rower i narty? przyłóż się do ocieplenia poddasza jeśli zamierzasz jakoś zasypiać tam w upały. 10. Pogódź się, że nie wszystko będzie idealnie i tak jak chciałeś. Nie ma osoby, która zrobiła idealny dom. Nie będziesz wyjątkiem. Zawsze będzie coś do poprawki, coś do żałowania, coś krzywo i nie tak. Trudno, dom to nie model z papieru.
  8. JESIEŃ Tak sobie patrzę na te fotki co powyżej i tak sobie myślę że zarosła mi skarpka i stały się one nieco mało aktualne. Muszę nadrobić prace fotopstrykowe. W międzyczasie powstał płot między nami a sąsiadami z kilku powodów: osłania nas i oddziela psa od robotników co pracują przy budowie domu, oddziela od chwastów i stanowi intymną barierę, przynajmniej troszkę. Przetrwał już nawałnicę i burzę i wichurę więc chyba dobrze żeśmy go zamontowali. Na skarpce rozrosły się jak u siebie białe poziomki i do dziś dają owoce. Niestety w tym roku chyba już nie zdążymy zrobić obrzeży, żeby na skarpę nie wchodziła trawa. Wymieniliśmy też trawnik zniszczony przez psa. Niestety waży on swoje (pies, nie trawnik) i kiedy biegał po nim wiosną, porobiły się dziury od łap. Wymiana kosztowała nas wiele pracy, heh, eufemizm... HARÓWKI kosztowała i urazów kręgosłupa tysiące, podnieśliśmy poziom, nawieźliśmy ziemi z piaskiem, zerwaliśmy starą murawę i po wyrównaniu i uwałowaniu zasialiśmy Barenbrug Uniwersal. Wszystko cacy tylko przyszła ulewa i zmyła nam nasiona :/ minuta ciszy.... a to co pozostało jakoś kiełkuje Zaliczyłam dołek emocjonalny i stwierdziłam że póki co, nic na ogrodzie już nie robię. To był cios ostateczny po tym jak padły nam trzy największe i najładniejsze drzewka i skończyły jako ognisko. Także dosadziłam jedynie klony Globossum i mam nadzieję widzieć je niebawem jako piękne dekoracyjne kulki nad płotem, dwa klony pstre, jeden czerwony, robinię kulistą i parę krzaków. Się okaże co przeżyje do wiosny. A w domu nic nowego prócz tego, że powiesiłam w salonie zasłonki
  9. Elfir, ja po pomoc znowu, zobacz co tarczniki zrobiły mojemu cisu... cisowi? Opryskałam już, nie widać poprawy, nie widać też tabunów uciekających tarczników... powtórzyć oprysk czy poczekać? obciąć? na dodatek thuja żółknie, obok usechł już cyprysik, wywaliłam. Nie widać szkodników, przycięłam, zrobiłam oprysk na pleśń, coś więcej mogę? reszta thui ma się dobrze tfu tfu
  10. oooo IZA a ja z innej beczki, masz takie meble jakie chcę kupić, wygodne są? polecasz je?
  11. dzięki za odpowiedź. zryłabym cały trawnik od nowa, ale mi szkoda, bo mam już wszystko zagospodarowane... wyjścia są dwa, albo będzie średni trawnik i nie będzie mi szkoda jak wariuje na nim pies, albo kiedyś się wkurzę i każę jakiejś firmie zryć wszystko i zrobić od nowa.
  12. URLOP W KAMIENIOŁOMACH Teoretycznie Mrucz-man jest na urlopie. Teoretycznie. W praktyce tyra jak dzika świnia. Bo jak tu wziąć żonkę i dziecia i psiecia i pojechać sobie powdychać jodu skoro trzeba tyyyyyyyyyle dookoła domu zrobić? No więc zanim ten jod to oboje działamy jak wyrobnicy i z jęzorami na brodzie bo trzeba urlop wykorzystać do cna! A zadanie jest ambitne, stawiamy płot lamelowy od sąsiada, wpił skubaniec hektolitry drewnochronu pt. palisander średni, obecnie w promocji w Casto, tylko cena się nie zmieniła no co? wszak nie wszyscy ludzie wiedzą ILE kosztowało przed promocją nie? dali napisik i ludziska się łapią bo podobno taniej. No więc Mrucz pomalował do końca altankę (zdjęcie będzie jak ją wysprzątam) doprowadził do niej prund, coby Mruczka mogła nadawać na Muratora z ogrodu, zrobił światło - nie wiem po kiego grzyba skoro zwykle wieczorami w niej nie siedzimy, zamontował lampki ogrodowe (dają światłem po gałach niczym latarnie uliczne, ale nie zamierzamy tego zmieniać bo i tak są tam najtańsze żarówki z Ikiei), zamontował oświetlenie na domu nad balkonem i z przodu, zrobił system podlewania z deszczówki (pompa, wężyk i heja) poprawił wiecznie zacinające się drzwi do kotłowni... w międzyczasie zajmował się młodym, który do ojca macz przywiązany jest i czasem uspokaja się jedynie na jego męskim ramieniu. No cudotwórca, że on jeszcze dycha. Dziś przyjechały kamyczki do obsypania domu i klombów (taaa, improwizuję w ogrodzie z braku kasy na ogrodnika). Łudzę się nadzieją, że kamyczki owe podniosą wizualny standard wykończeniowo estetyczny. Do kupienia zostało jakiś milion rzeczy konieczniepotrzebnych typu kosiarka i inne bambetle, nie mam na to ani złociszy ani miejsca w zagraconym garażu. I pomyśleć, że mój garaż jest powiększony od typowego projektu.... rany, w domu garaż NIGDY nie jest za duży. Tyle gadania na dziś
  13. Dri - dokładnie tak, płotek powstał bo psie moje miało zwyczaj polegiwania na skraju tarasu i łapska zwieszał na roślinki, łaził, deptał, wycierał dupskiem, jakoś trzeba było mu utrudnić, wymyśliliśmy więc płotek, daje radę, pies chodzi na około albo pokonuje płot i skarpę jednocześnie wielkim susem. Oś - zajęta do utychania... ale i on czasem zasypia na szczęście
  14. Elfir, jeśli pozwolisz zwrócę się o radę: na jesień tamtego roku zakładałam trawnik, a właściwie samozwaniec ogrodnik, który go totalnie spaprał i uciekł ziemia się pozapadała i zrobiły się góry doliny, sama trawa wzeszła słabo, jakiś Wimbledon to podobno był. Ogrodnik nie odbiera telefonu choć obiecał to poprawić więc muszę sobie jakoś dać radę sama. Plan jest taki: nawieźć na tę lichą trawę ziemię rozluźnioną piaskiem (mamy tu gliniastą) w miejsca gdzie są dziury i dosiać ten sam gatunek trawy. Czy plan jest dobry czy jakoś inaczej się do tego zabrać? trawnik jest też zachwaszczony (również skrzypem) proszę powiedz jak to ugryźć i czy da się to jeszcze jakoś uratować czy czeka mnie rujnowanie wszystkiego, przekopywanie itd? Czy da się wyprowadzić trawnik z chwastów czy przykryta ziemią trawa ma jeszcze jakieś szanse się odrodzić? Nie wiem czy mam szukać specjalisty czy mogę jakoś podziałać sama...
  15. ODGRODZENI fotek dawno nie było, ogrodzenie się zrobiło i balustradka balkonu z desek tarasowych by mój tato oraz parę rosnących chabzi, dziś multimedialnie nie lirycznie:
  16. już spryskałam Roundapem (czytaj kąśliwym jadem) nie podskoczy już a Dziedzic rośnie w siłę, ciężki i wielki, ćwiczy na matce zniewalające uśmiechy
  17. OGRODZENIE PSIA JEGO MAĆ się robi... robi się.... taa robi.... kurcze powinno już stać, chronić, odstraszać, powinno służyć ptakom pod tyłki! i oczom powinno dobrze robić. No a ono się... robi. Najpierw mieliśmy czterech omułków, co to dorobić do piwa chcieli i nawet ochoczo się zabierali do łopaty, ale ostatecznie szybko słabli i owe piwo wypijali wcześniej nim na nie zarobili, 3 dni kopano dół długości 22 m. Wściekły Mruczek mówił, że gdyby nie był zawalony w robocie to sam by to wykopał w jedno popołudnie. Wierzę mu, widziałam jak sadzi thuje, xdziesiąt sztuk. Fakt, gleba gliniasta i wredna, ale do pokonania, trzeba tylko zakasać rękawy. Potem nastała pora deszczowa i zamiast płotu otaczała nas fosa. Nie uchroniła nas ona jednak przed złodziejaszkiem, który przytulił do łona przedłużacz, który szczęśliwie udało się odzyskać, dzięki pomocy sąsiada. Fosa trwała sobie przez wieki, w trakcie opadów robiły się przęsła. I tak to pewnego poranka dostałam MMSa ze zdjęciem moich przęsełek i z informacją, że za już za chwileczkę, już za momencik będą one malowane i.... nogi mi się ugięły.. Przęsła, które zamówiłam i te, które zobaczyłam różniły się. Może dla kogoś nieznacznie, ale dla mnie katastrofalnie, podobnie zareagował Mruczek. No to koniec, przerobić nie można bo ocynkowane, zerwać umowę to strata zaliczki no i kolejne szukanie wykonawcy, można ewentualnie się przyzwyczaić... Pojechaliśmy do wykonawcy pełni obaw, w umowie było jasno określone jak ma wyglądać przęsło, chodziło o różnice w długości zagęszczeń, jednak nie zostało opisane dokładnie w cm. Po krótkiej rozmowie udało się osiągnąć kompromis, to, na czym nam najbardziej zależało zostanie poprawione - uff, 2-tonowy głaz stoczył się z hukiem z okolicy mojego mostka na ziemię Kiedy przestało padać wypompowaliśmy fosę i gruszką zalaliśmy co trzeba, oczywiście nie bez incydentów. Kierownik sąsiedniej budowy wyraził swoje niezadowolenie, że zastawiliśmy (uwaga - własną!) drogę i musiał skalać swoje sandałki ziemią z sąsiadującego pola buraków.. co do buraków to dobrze trafił swój na swoje. Mam takie pytanie do szanownych czytaczy - czy mogę pod własną bramą, na własnej drodze wysypać garść gwoździ? bo mi ten buraczany typ specjalnie zastawia i się zastanawiam czy czegoś go to nauczy? Obecny stan jest taki, że przęsła stoją, brama jeździ, furtka się otwiera a murek z cegły Galeo się muruje. Się... ale wczoraj się krzywo wymurował i dziś musiał SIĘ rozebrać... w sumie gorąco jest, więc rozbieranie jak najbardziej do rzeczy. Czekam na efekt końcowy, Jeszcze nie krzyczę, nie rwę włosów.... meliska... jeszcze nie, no może w końcu wyjdzie dobrze i zamkniemy temat
  18. Goha! ależ zalegasz z fotami... no i trzeba opisać pierwszą noc
  19. Gosia piękne masz te panele, naprawdę... ale obawiam się o ich życie przy psie i wyjściu na taras patrząc ile cierpi moja podłoga i jak trudno nawet płytki utrzymywać w jako takiej czystości, trzebaby mopa i miotły z łapy nie wypuszczać
  20. kurcze... ładny projekt, nie da się przyczepić
  21. to moja będzie mocno otyła cieszę się jak stonka z ziemniaka, w końcu coś nowego ;P bo inwestycje moooocno zwolniły ostatnio
×
×
  • Dodaj nową pozycję...