ania1719508426

Masz słuszność bo to nie MS tylko Doorsy. Sorki.

Marco, zapoznaj się z ofertą drzwi firmy MS "więcej niż okna". Ja mam ich drzwi drewniane ponad 6 lat, nic się nie dzieje a wtedy kiedy robiłam swój doktorat z drzwi to te miały najlepszą izolacyjność na rynku, jakieś imponujące wyniki k względem konkurencji poza resztą cech które były bdb. W tej chwili zajrzałam na ich stronę i widzę że jeszcze poszli do przodu, mają też drzwi PVC i alu więc jest wszystko co trzeba. Ja wybrałam głównie ze względu na ich firmowy montaż ( widziałam wcześniej jak pracują) oraz na kompetencje szefa.

No właśnie - ostatnio porządkując domowe archiwum znalazłam potwierdzenie przelewu na rzecz Tomka z 2009 roku, co wywołało u mnie falę wspomnień i powrót na forum. Niestety w tym wątku cisza. W pozostałym obszarze jakoś obco, nic i nikogo nie mogę znaleźć, nawet mój własny login jest zmieniony. Czy jakaś dobra stara dusza może dać update sytuacji Tomka i Majki?

Żeby ta powłoka działała to trzeba ją połączyć z dedykowaną taśmą po obwodzie muru attykowego ponieważ elementy pionowe konstrukcji pracują niezależnie i inaczej niż elementy poziomie. Luźna taśma hydroizolacyjna o szerokości około 20 cm wklejona na styku stropu i muru attykowego zapewnia szczelność niezależnie od ruchów konstrukcji. Przerabiałam ten problem zimą 2004 roku. Nie było kogo zapytać, stropodach starannie zamazany powłoką ale bez taśmy. Na wiosnę okazało się że mikro szczelinami po obwodzie woda przenikała całą zimę i ściany mamy dokumentnie mokre.

Oczywiście że falownik dzieli równo na 3 fazy. Ja prosiłam montażystów o dodatkowy ręczny przełącznik-sumator zamontowany za falownikiem a przed instalacją po to, że jak mi pod koniec dnia kapie z dachu już tylko po 200 watów na fazę to nic sensownego się tym nie zasili, a gdyby dać sumę z całego falownika na jedną wybraną fazę w domu to już bigos się popyrcia. Elektryk powiedział, że nie może czegoś takiego zrobić, bo mu ZE takiej mikroinstalacji nie odbierze lub ewentualnie on straci uprawnienia. A więc nie chciał czy nie mógł? (instalacja z 2021, 6,8kWp, 3f) Ale teraz to bez znaczenia, bo minął mi cały fiś związany z autokonsumpcją. Inwestycja się zwróciła przed zakładanym terminem i przestałam o tym myśleć.

Dzielenie równo na 3 fazy wymusza operator sieci, w moim przypadku innogy stoen operator poprzez dokument pt.: "wymagania techniczne dla mikroinstalacji przyłączanych do sieci dystrybucyjnej...". Tam jest punkt, który określa liczbą (dość małą) maksymalną różnicę w poszczególnych fazach. Instalator musi podpisać oświadczenie, że zrobił wszystko zgodnie z ich wymogami, również z tym. Przypuszczam, że układ przełączania spełniający życzenia klienta z ogranicznikiem spełniającym życzenia ZE byłby ciężki trudny lub drogi do wykonania. W praktyce egzekucja tego paragrafu jest elektroniczna - z licznika, podobnie jak przekroczenia mocy umownej i inne "takietam ichnie". Chętnie się dowiem, jak bilansowanie godzinowe niweluje ten aspekt, bo może czegoś nie wiem, albo nie rozumiem i niepotrzebnie się denerwuję, kiedy z dachu spływa mi 3 KW (po 1kW na fazę) a włączenie czajnika 2kW powoduje zanik produkcji na jednej z faz (czajnik ciągnie brakującą moc ofkors)

Optymalizacja autokonsumpcji to albo duże koszty (zakupu sterowników/programatorów itp) albo duże niewygody (podporządkowanie życia słońcu) a w sumie i tak podnieść ją można o max10%. Uzysk pewnie byłby większy, gdyby można zarządzać napięciem na poszczególnych fazach, ale u mnie przymusowo jest dzielone równo na 3 i nie można tego zmieniać stosownie do potrzeb. Ja mam instalację (netmetering) ponad 4 lata i przez pierwszy rok bawiłam się w optymalizowanie bezkosztowe: słońce świeci - no to koszę (piorę/piekę/ładuję skuter itp). Nie świeci - to czekam. Zysk był niewspółmierny do komplikacji, jakie się z tym wiązały.

Taśmą dwustronnie klejącą. Wyczyść poprzednią.

Są takie przezroczyste nakładki na schody drewniane. Może rozważ, jeśli cię denerwują te ryski, bo będzie ich coraz więcej.

No właśnie, takie sentymentalne pytanie mam. Mój login to 4 marca 2002 roku. Mam za sobą przebudowę piętra kamienicy, budowę Pierwszego domu, budowę Drugiego domu i znów mnie nosi... Ki czort?

Myślę, że brak zrozumienia leży w używaniu i deprecjacji słowa "trawnik". Gdyby wrócić do staropolskiego określenia "gazon" (franc. le gazon) rozumianego jako: "monokulturowa ozdobna rabata bylinowa towarzysząca rezydencji" to każdy mógłby się lepiej określić, co posiada i dlaczego kosi lub nie kosi. Ja np. mam zwykły trawnik rozumiany jako "bezbrukowy obszar bezobsługowej schludności". Koszę około 6-7 razy w roku. Jednocześnie nie przeszkadza mi to podziwiać nienaganne gazony u innych i rozumiem, dlaczego koszą co tydzień, a czasem nawet co 4 dni.

Po pierwsze - wcale nie musi tego ukrywać, a i tak wielu nabywców nie usłyszy, nawet jak im się poda problem na tacy albo usłyszy i machnie ręką. Trzeba próbować. Wielu osobom zależy np. na konkretnej lokalizacji a dom jest przecież w Krakowie, a nie gdzieś "nigdzie". Po drugie, po transakcji to właśnie kupujący będzie w trudnej sytuacji przeprowadzenia dowodu, że ukryto przed nim wadę ukrytą. Jak ktoś przemieszkał tu 5 lat i nie jest jeszcze w wariatkowie to znaczy że da się mieszkać a problem leży w indywidualnej wrażliwości. Deweloper przecież dostał odbiór i dopuszczenie do użytkowania. Nie jest łatwo w praktyce wygrać taki proces przed polskim sądem. Kupujący - po krótkiej rozkminie - dojdzie do tego samego przekonania, że najlepiej sprzedać dlatego napisałam, że po kilku transakcjach chata trafi do ludzi, którym to nie przeszkadza. W wątku rozmawiamy o realiach, a nie o teorii. A realia są takie, że w ciągu ostatnich 5 lat ceny nieruchomości w Krakowie wzrosły o 70% a procesy w takich sprawach od dnia złożenia pozwu do korzystnego wyroku w ostatniej instancji to kilkanaście lat - przykładowo wyrok w sprawie I C 601/22 - sprawa toczyła się od maja 2010 do kwietnia 2024. Doradzam podejmowanie decyzji na podstawie faktów.

Szczerze współczuję sytuacji, niemniej z wieloletniego doświadczenia i wiedzy - doradzam po prostu sprzedać (najlepiej z zyskiem, który jakoś ukoi żal). To jest najszybsze, najczystsze, najtańsze i najprostsze rozwiązanie. Problem jest oczywiście budowlany, akustyczny, ale w dużej mierze też psychoakustyczny. Znam osoby, które chodzą po mieszkaniu bezszelestnie i znam niereformowalnych ludzi łupiących piętami w podłogę. Znam też osoby, które nie słyszą (nie zwracają uwagi) ŻADNYCH dźwięków otoczenia i takie, które słyszą, kiedy sąsiadowi piętro wyżej spadł ołówek z biurka na dywan. Znam deweloperów traktujących akustykę serio i takich, co oszczędzają na wszystkich robotach zakrytych. Znam wykonawców starannych i niechlujnych. Waszym problemem jest KOINCYDENCJA fatalnych czynników - waszej wrażliwości, stylu życia sąsiada i fatalnego wykonawstwa w budynku. Ponieważ proces z deweloperem to lata szarpaniny i kupa kasy na ekspertyzy i prawników a działania naprawcze w budynku to kupa kasy, brud i ostatecznie ten sam hałas jeno parę decybeli ciszej - wszystkim od lat doradzam zamianę nieruchomości. W końcu po iluś transakcjach ta chata trafi na ludzi, którym nie przeszkadzają nawet skaczące słonie a wy już dawno zmienicie swoje warunki życia na lepsze (załatwiając przy okazji kilka innych drobnych kwestii, które teraz schodzą na dalszy plan). Pozdrawiam i życzę powodzenia.

Też zwróciłam uwagę na ten detal, niemniej uważam, że to JEST instalacja off-grid, ponieważ najpewniej obowiązek przyłączenia do publicznej sieci energetycznej wynikł u Pana Piotra z ustaleń MPZP lub uzyskanych warunków zabudowy i treści pozwolenia na budowę (bez tego nie mógłby powstać ten budynek), a jak już zostały poniesione koszty przyłączenia to publiczna sieć jest w tym momencie najtańszym i najwygodniejszym źródłem zasilania awaryjnego. W przedstawionej sytuacji, której baaardzo zazdroszczę, jest niestety taki feler, że wykonanie tej instalacji leży CAŁKOWICIE poza możliwościami nawet ogarniętych samorobów, a znalezienie wykonawcy (pomijając koszty takiej robocizny) graniczy z cudem. Ja od roku bezskutecznie próbuję znaleźć kogoś, kto mi wykona samo SZR współpracujące z moją fotowoltaiką zaledwie, bo moje umiejętności kończą się na montażu lamp i gniazdek i, niestety, nie ma takich elektryków, którym by się chciało.

Moim zdaniem jakiś element układu wentylacji np. kanał zetowy (kiwająca się klapka po silniejszym podmuchu wiatru. To tak na szybko moje pierwsze skojarzenie, ale jeszcze posłucham. Ty zaś poobserwuj, czy do się ten dźwięk skorelować ze zjawiskami atmo i czy w ogóle on się z czymś koreluje.

Ja zawsze obrabiam wewnętrzną krawędź blatu (tam gdzie goły paździerz po wycinaniu otworu) dwukrotnie folią w płynie dzięki czemu nawet po latach, kiedy uszczelki parcieją a silikony się rozszczelniają - blat mi w tym miejscu nigdy nie puchnie, niezależnie czy płyta czy zlew.

Ciekawy temat i zero głosów w dyskusji, no szkoda. Ja się wypowiem mocno po czasie i czysto teoretycznie, bom Mazowszanka z Mazowsza płaskiego ale: niezależnie od stopnia nachylenia stoku przedstawione rozwiązanie nie zatrzyma deszczu nawalnego, a takie będą tu głównym problemem, więc ja chyba zrobiłabym kilka powierzchniowych odprowadzeń wody ukosem w poprzek stoku, jak to się robi na górskich szlakach i dróżkach jednakowoż... ...drugi problem to zamróz, który znam wyłącznie z opowieści budujących na podobnych pagórkach i tu rysunek już bardziej w temacie. Nie wiem, czy przedstawione w tych wymiarach rozwiązanie przed tym chroni, ale intuicyjnie pomysł jest dobry. Na pewno warto go przedyskutować z bardzo doświadczonymi góralami. Być może nowoczesne dodatki do betonu już dawno rozwiązały ten problem, ale nie zaszkodzi dopytać. Poza tym na obrazku jest błąd bo raz rów żwirowy jest od strony ściany szczytowej a raz nie. Pozdrawiam

Chwasty zawsze będą rosły w tych fugach, trzeba regularnie odchwaszczać ręcznie albo pryskać. A co kilka lat wydłubać glebę, która tam się zrobi i zasypać na nowo. Moi sąsiedzi kupili elektryczny wypalacz do chwastów w chodniku, ale się zupełnie nie sprawdził, działa tak wolno, że ostatecznie nikt go nie używa.

Ocet częściowo pomaga. Po długim szorowaniu jest nieco lepiej. Ale litości, ja mam 70 mkw szyb! No i efekt nie jest zadowalający. Nawet środki odkamieniające do WC nie dają rady. Spróbuję zrobić zdjęcie.

Mymyk_KSK - chylę czoła przed wiedzą i doświadczeniem! Pytanie mam nietypowe. Mam zamiar założyć koło domu mini ogródek owocowy (50 mkw) składający się z śliwki węgierki (1 szt), moreli (1 szt) agrestu (3 szt) czerwonej porzeczki (3 szt), jeżyny (3 szt) maliny (3-4 szt) borówki amerykańskiej (5 szt). W tej chwili rośnie tam trawa i to dość bujnie. Nie chcę lawirować kosiarką między krzewami i drzewkami ale też nie chcę mieć klepiska-chwastowiska. Zastanawiam się, czym innym niż ziołami lub warzywami zagospodarować przestrzeń między drzewkami? (Na zioła i warzywa nie mam czasu) Byłam w paru sadach i tam pod drzewami rośnie zazwyczaj taka króciutka niekoszona trawka. To by mi najbardziej pasowało, ale u mnie trawa rośnie jak wściekła a każdy nieporośnięty centymetr ziemi natychmiast opanowują chwasty (również rosnące doskonale) Gleba klasy IIIB. Może Ty coś doradzisz, gdyż książki ogrodnicze całkowicie pomijają taki problem.

Na zewnątrz. Zastanawiam się - może to efekt budowania silką? Niby ściana zaimpregnowana, (mam 3-w, elewacja silikatowa) ale zawsze coś deszcz wypłucze. Może by się odezwał ktoś z taką elewacją. Im bliżej parapetu tym więcej kropek.

Eeee, Misiek, to przestarzała, Keynsowska doktryna. Obecnie wystarczy, że przez 3 lata nie osiągną zysków, które sobie założyli a na wykresach prezesa pojawi się straszliwa pozioma linia - zwiną interes i przeniosą się szybko do Chin robić kaloszki. Tak tak, zbiorowa Eko-histeria w USA jest w stanie doprowadzić do upadku niejedną gałąź przemysłu.

Wojciechu! Wątek założyła osoba z Warszawy. Może warto, żebyś wiedział, że w obrębie większości miast, a zwłaszcza dużych, a zwłaszczazwłaszcza STOLICY obowiązuje zakaz prowadzenia chowu, hodowli i przetrzymywania zwierząt gospodarskich takich, jak: KOZY, bydło, konie, strusie, świnie, owce, drób, króliki i inne, która Rada Miasta wymieni w swoim regulaminie utrzymania czystości i porządku. A może nawołujesz do buntu wobec prawa?

Wymienione w tytule kropki wnerwiają mnię okrutnie. Robiły mi się w poprzednim mieszkaniu (również na szybach saint-gobain) ale sądziłam, że to wpływ azbestu na tamtejszym dachu. Deszcz może coś wypłukiwał, spływał, kapał na parapety i zostawiał owe kropki. Ale w moim obecnym domu nie ma azbestu na dachu a dach w ogóle jest płaski. Kropki znów się robią. Trochę schodzą środkami odkamieniającymi, ale tylko trochę. Wyglądają jak popryskana, niewytarta szyba. Marzę o tym, żeby się ich pozbyć. Macie też takie kropki?

Nigdy nie miałam żadnych zasłon ani rolet ale obecnie z pewnych względów i w pewnych miejscach planuję montaż takowych. Nie wstaję zbyt wcześnie więc hipotetycznie zanim odsłonię okna rośliny stracą nawet do kilku godzin światła dziennie. Posiadam niewiele roślin, ale są one dla mnie bardzo cenne i ważne. Mają duże rozmiary i nie zawsze stoją przy oknie. Obecnie mają się od wielu lat wspaniale. Nie chcę ich stracić. Czy moje obawy są słuszne? Czy odsłanianiem okien można sterować automatycznie czymś w rodzaju włącznika zmierzchowo-świtowego? I żeby mnie nie zabiła cena takiego zestawu....