
Patsi
Użytkownicy-
Liczba zawartości
114 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez Patsi
-
OK, przekonaliście mnie, podam wam ten ostatni numer. Wyślę na priv do zainteresowanych choć jest was tak dużo, że obawiam się, że kogoś mogę pominąć. A wy już na forum możecie się umówić, kiedy przepuścić atak - ta osoba telefon włącza chyba dopiero po 22.00, bo zwykle odzywa się do mnie dopiero o tej porze. Tego kogoś teraz od tego z przeszłości różni jedno - ma ten sam numer, ten ktoś w przeszłości ciągle go zmieniał. Mam prośbę - naprawdę nie wiem, czy to ta sama osoba co kiedyś, sprzed kilku lat, ale raczej chyba nie. Ale i tak mnie to męczy, te głuche dzwonki i sms-y, zapewne dlatego że mam takie złe wspomnienia. Może to jednak tylko pomyłka? Sugeruję więc jakieś wytonowane sms-y, może tylko żartobliwe? po prostu, jak ktoś robi to przez pomyłkę to niech się następnym razem 10 razy zastanowi, zanim nie odbierze mojego telefonu i zasypie mnie kolejnymi dwuznacznymi tekścikami... A tak a propos - naprawdę daliście mi całą masę siły, żeby sobie radzić. Ktoś wyżej miał rację, to się może nie zwięło tak z niczego, po prostu... może komuś nie sposobało się to, co zawodowo i zgodnie z prawem zrobiłam w sytuacji zawodowej. To może być zemsta, taki odwet. Ja cały czas przypuszczam, kto to może być - i na wtedy, i na teraz. Ale nie mam dowodów. Jednak zdecydowanie mi się to nie podoba - i wtedy, i teraz. Może to paradoksalnie zabrzmi, ale poczułam ulgę czytając, że takie rzeczy też się dzieją czasami komuś tam, choć jestem daleka od takich życzeń dla najgorszego wroga. Po prostu, ludzie (tutaj:ja) wstydzą się przyznawać do czegoś takiego, bo ktoś może powiedzieć - widać sobie na to zasłużyłaś. A skoro to się zdarza i ktoś sobie radzi, to jest nadzieja i dla mnie, no nie? Już nigdy nie pomyślę, że mam tak najgorzej... Całuję wszystkich zaangażowanych w moją sprawę, i na dobranoc, i na dzień dobry I wiecie co? - może to zbieg okoliczności, ale on lub ona nie odezwali się odkąd zaczęłam ten wątek. Miałam bardzo spokojny weekend w moich ukochanych Bieszczadach. I wiem, że jak nawet coś się stanie, to zanim pozwolę sobie na kolejny atak paniki - napiszę do was na tym forum. A wy się lepiej zastanówcie, jak mogę się teraz zrewanżować, choć z założenia wierzę jeszcze w ludzką solidarność i bezinteresowność
-
Wiecie co, zamurowało mnie - jak to w muratorze ... śmieję się do łez Nie miałam pojęcia, że jesteśmy jak jedna wielka rodzina, słowo! Fajny pomysł z tym dzwonieniem do niego, ale trochę się jednak boję o to, że będzie się jeszcze bardziej mścić na mnie. No i może tym razem to jednak jest pomyłka. Chcę być wobec was szczera, byłam dziś u swojej terapeutki bo czułam że się rozsypuję normalnie. Nakrzyczałam rano na dzieciaka, musiałam powiedzieć sobie: STOP. I nabrałam dzięki tej rozmowie jakiejś siły, żeby do niego zadzwonić. Zeby zmierzyć się z tym lękiem. Nie odebrał, ale mam za sobą pierwszą od dawna próbę stawienia mu czoła Pracuję w tzw. pogotowiu interwencyjnym - trzeba odbierać każdy telefon, oj, trzeba. Nawet w samiuśkim środku nocy. A robótka jest nawet fajna i nie chcę jej zmieniać tylko dla świra. Chyba, że mnie znowu pominą przy podwyżkach Ten ktoś kto był poprzednio, to w ogóle nie odbierał żadnych połączeń - dzwoniłam do niego z budek itp. Policja też podobno dzwoniła na wskazane numery i nic. A sprawę wniosłam do policji przez prokuraturę, odpowiedzieli mi, że jak ktoś kartę kupuje co 2 dni to oni w życiu nie ustalą, kto to i skąd telefonuje. I nie wiem do dziś, czy naprawdę jest tak, że rozmowy z komórek nie są nagrywane?? Byłam przekonana, że operator ma jednak to wszystko gdzieś tam zarejestrowane. Chętnie skorzystam z tego, jak to się robi żeby komuś sms szedł przez pół nocy - tylko nie wiem jak to zrobić? Albo z tego, żeby mu też dziwne sms-y wysyłać... Ale to ostatnie, to jest takie granie z kimś, a ja zdecydowanie chcę się od niego uwolnić raz na zawsze a nie obmyślać, co by mu teraz wywinąć. Hej, a jeśli podam wam jego nr i potem on będzie wydzwaniał i do was - to co? To naprawdę nie jest przyjemne... Macie rację - trzeba gnojowi pokazać, gdzie jego miejsce. A czy na forum można też podać nr stacjonarny, gdyby taki się pojawił?? czy to nie będzie zamach na wolność tego kogoś?czy to już nie jest karalne? Wiecie co, przeczytałam wszystko jeszcze raz i tak mi się lekko zrobiło , gdzieś zniknął uścisk w żołądku. Nie będzie mnie przez dwa dni, ale w niedzielę na pewno się odezwę. Mam ochotę wszystkich was ucałować na dobranoc
-
Dzięki, że mnie tak wspieracie, choć nadal nie jest mi do śmiechu... Sęk w tym, że problem siedzi w mojej głowie. Ten ktoś albo się wyłącza nic nie mówiąc gdy ja odbiorę ten cholerny telefon, albo w ogóle się rozłączy po dwóch - trzech dzwonkach, zanim ja odbiorę, gdy się już rozbudzę o tej np. 02:11. I niestety muszę odbierać wszystko, nie tylko to, co mam w książce telefonicznej. I mam także obawy, że nagadanie policji że mam groźby karalne mogłoby się obrócić przeciwko mnie - przecież można to sprawdzić, co ten dupek do mnie gadał, bo to się chyba rejestruje gdzieś. A on nic nie gada, a jaką ma przewagę! I tu jest chyba jego cholerna siła. Ten ktoś co jest "przy mnie" teraz, to mi takie dwuznaczne sms-y przysyła, np. "no to zaczynamy" albo "miłej zabawy", "myślę o tobie", "uważaj na siebie". Takie niby nic, a moja cholerna głowa już pracuje, już tworzy wizje, bo to może oznaczać żart, a może coś więcej - zapowiedż tego, co już było. Może to zwykła pomyłka, a telefonu też z jakiegoś tam innego powodu nie odbiera. Taki zbieg okolicznośći? wierzycie w to? Wiecie co, to się nie dzieje w filmie - to się dzieje naprawdę. Tylko dlaczego akurat mnie Czy ktoś może wie, ile kosztuje detektyw w takiej sprawie? Cholera, to jest chyba najkrótsza droga żeby dorwać drania. Ale boję się co będzie jak go dopadnę, normalnie krew się poleje I może dlatego pozwalam się zastraszać, bo się boję, że skończę przez to wszystko w kryminale, przez takiego świra, słowo daję... jak łatwo zrobić z kogoś wariata, aż trudno uwierzyć
-
Jestem tu na forum nieczęto, ale teraz potrzebuję waszej pomocy. Boję się, że stracę panowanie nad sobą, że stanie się coś złego. No właśnie, boję się, ale czego... Kiedyś byłam ofiarą przemocy psychicznej. Ktoś, podejrzewam kto wydzwaniał do mnie przez dwa lata (!) na komórkę, do pracy i do domu. korzystał chyba z 20 różnych numerów, które oczywiście szybko zmieniał i rzecz jasna, nie odbierał moich telefonów gdy chciałam ustalić, kto to i o co chodzi. Ten ktoś był bezkarny - sprawa na policji zakończyła się na niczym, bo podobno nie można żądać od operatora nazwy abonenta jak nie jest to sprawa kryminalna, a ten ktoś po prostu kupował sobie co rusz nowa kartę i grał ze mna jak kot z myszką. Nie mogłam spać, bo mam taką pracę, że muszę być pod telefonem i nie mogę po prostu go wyłączyć. Każdy dźwięk dzwonka powodował sensacje żołądkowe, drżenie rąk, atak paniki po prostu - ktoś poczuł chyba, że się boję. Mąż podejrzewał, że to jakiś kochanek i cudem chyba mi uwierzył że to jakiś świr, ale też nie mógł nic poradzić. Były trzy lata spokoju. W międzyczasie pomoc lekarza, psychologa i praca nad sobą, zmiana telefonu, adresu. Praca została ta sama. Od dwóch miesięcy ktoś mnie znowu męczy, pisze do mnie dziwne sms-y, są głuche telefony. Nie wiem, czy to ta sama osoba. Moich tel. rzecz jasna nie odbiera, dzwoni też do pracy, gdzie muszę przecież odebrać. To się dzieje częściej niż tamto kiedyś, i czuję, że nie mam już siły z tym walczyć. Niby jestem taka mocna, ale po dzisiejszym dzwonku czuję się jak laleczka gliniana - jeden ruch i spadnę w jakąś przepaść. To jest jak w horrorze ze mną w roli głównej. Nie wiem, co mi poradzicie, ale czuję się tak osaczona, że na nic nie mam już siły. Czasami boję się wyjść z domu bo mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. psychoza normalnie. Chcę wyjechać teraz na weekend z mężem, ale co to da? I tam ten ktoś będzie mógł mnie dopaść - nie mogę wyłączać telefonu, bo ta przeklęta robota mi na to nie pozwala.... Wiem, że muszę sama sobie z tym poradzić. A może jest jednak jakiś inny sposób, żeby normalnie żyć?
-
Jak zareagowali bliscy na wieść o tym, że się budujecie?
Patsi odpowiedział wels → na topic → Dział Porad życiowych
Rodzinka zareagowała nawet spoko, tylko szwagier jakby nagle ograniczył kontakty - bo jemu się super mieszka w 35m2 w cztery osoby, z dwoma wiecznie lejącymi się chłopakami o rządy w jednym pokoju (12 i 4 lata) . Cóż, ich decyzja, ich sprawa. Szefowa w pracy powiedziała wspierająco "serdecznie ci wspólczuję, ja przez to przechodziłam, nie ma czego zazdrościć". Dobra - jak mi się zdawało - koleżanka powiedziała w tonie wyższościowym "jak ci nie szkoda czasu na takie rzeczy, nie będziecie mieć czasu dla siebie, dziecko będzie się tułać po babciach, no i trzeba sobie tylu spraw odmówić..." To było 3 lata temu. Od dwóch lat mieszkamy. Nie odczuwamy oddalenia od siebie z powodu konkurencyjnych spraw w rozdziele życiowym pod tytułem "budowa, remont, mieszkanie, ogród', jest wręcz przeciwnie. I niech się wszyscy zazdrośnicy ugryzą w nos. Bo, dziwnym trafem, mamy teraz znajomych albo budujących, albo mieszkających we własnych domkach -
austryjackie gadanie...
Patsi odpowiedział a topic → austryjackie gadanie... austryjackie gadanie... Topics
Powinni byli strzelać, powinni. pacjent nie zatrzymał się na WIDOCZNEJ blokadzie. Policjant nie jest jasnowidzem i nie wie, czy ktoś jest winny czy nie - ale w tym wypadku było uzasadnione podejrzenie, ot co. Dlaczego bronię policji? Bo bardzo dobrze wiem, jak wygląda ich praca. I wiem, że nie otrzymują takiej pomocy psychologicznej po wszelakich akcjach, na jaką zasługują i jaka stanowi niezbędne minimum dla ochrony włąsnego zdrowia psychicznego. Dla nich każdy strzał w kierunku człowieka to ogromny stres, bo muszą w ułamku sekundy rozważyć, jaka podjąć decyzję. I rzadko kiedy ktoś potem pyta, stary, jak się czujesz?? A ten policjant, jeśliby nie strzelił a koleś wjechał potem w grupkę przechodniów i pozabijał kilkoro z nich, do końca życia nie tylko tłumaczyłby się przełożonym z zaniechania obowiązku, ale tłukłyby go większe niż pewnie ma wyrzuty sumienia. Bo policja to niestety służba porażek - widzą cię tylko wtedy, jak coś schrzanisz P.S. Nie jestem funkcjonariuszem policji . -
Powinni byli strzelać, powinni. pacjent nie zatrzymał się na WIDOCZNEJ blokadzie. Policjant nie jest jasnowidzem i nie wie, czy ktoś jest winny czy nie - ale w tym wypadku było uzasadnione podejrzenie, ot co. Dlaczego bronię policji? Bo bardzo dobrze wiem, jak wygląda ich praca. I wiem, że nie otrzymują takiej pomocy psychologicznej po wszelakich akcjach, na jaką zasługują i jaka stanowi niezbędne minimum dla ochrony włąsnego zdrowia psychicznego. Dla nich każdy strzał w kierunku człowieka to ogromny stres, bo muszą w ułamku sekundy rozważyć, jaka podjąć decyzję. I rzadko kiedy ktoś potem pyta, stary, jak się czujesz?? A ten policjant, jeśliby nie strzelił a koleś wjechał potem w grupkę przechodniów i pozabijał kilkoro z nich, do końca życia nie tylko tłumaczyłby się przełożonym z zaniechania obowiązku, ale tłukłyby go większe niż pewnie ma wyrzuty sumienia. Bo policja to niestety służba porażek - widzą cię tylko wtedy, jak coś schrzanisz P.S. Nie jestem funkcjonariuszem policji .
-
jestem ciekawa, kiedy sie to zaczęło - cy od samiuśkiego początku? Może babsko ma sentymennt do pola, bo kiedys miało do niej należeć ,tylko przy podziałach rodzinnych nierówno się jej dostało ? Przychodzi mi jedno na myśl - jeśli nie da się z nią pogadać spokojnie o co biega, zapytaj kogoś zaznajomionego z okolicy. Albo pogadaj z geodetą który wyznaczał działki, może babsko sobie co zagarnęło i chciało w swoich łapiszczach trzymać, a tutaj nie udał się numerek o zasiedzenie... jeśli to pijaczka, to tak czy inaczej - proponuję płot na co najmniej 2,10. A tak przy okazji słowo do Mirka, jeśli pozwolisz - jaki to masz mur przy linii kolejowej, ja też chętnie skorzystam z takich dioświadczeń, bo mam bliziuteńko do przelotówki na Kraków życzę Ci wytrwałości - i - nie daj się A pieskom rzuć czasem kawał mięcha - będziesz je mieć za pan brat, bo chyba sąsiedzi nie są aż tak mądrzy, żeby je nauczyć, co by od obcych nie brali żarcionka...
-
Czy naprawdę nikt z was nie miał takiej przygody jak ja? Widać szczęście mi nie dopisuje, nie tylko w ogrodzie, ale i na forum
-
Witam. Mój cudowny pies wpadł kiedyś na wierzbę, szczepioną na pniu. Efekt zderzenia jest taki, że złamał pień na wysokości ok. 60 cm nad ziemią. niestety zbył późno to zauważyłam i nie udało mi się "doszczepić" góry z powrotem, bo uschła. Pieniek zaś trzyma się zdrowo. Nie wiem za bardzo co doszczepić mu od góry, bo sam w sobie nie jest przecież zbyt wysoki, żeby coś tam mogło swobodnie opadać w dół. Może coś co urośnie do góry, tylko co? I ile gałązek tego czegoś - 2-3 i się rozrośnie czy całą "miotełkę"? Pieniek jest dość wąski, ale żal mi żeby tak samotnie sterczał.... pozdrawiam i dzięki za podpowiedzi.
-
Weź sprawy w swoje ręce i uwierz, że dasz radę. Moja koleżanka miała samowolę budowlaną, w międzyczasie zmarł jej mąż. Została sama bez wiedzy o świecie, dokumentów, pojęcia o formalnościach. Poszła do nadzoru budowlanego, poprosiła kierownika, opowiedziała szczerze... i uzyskała informację krok po kroku, co ma robić. Z tą samowolą trochę podkłamała jeśli chodzi o papiery (to w zaszdzie była przebudowa starego domu), no ale to mąż w większości prowadził budowę, nie ona. A teraz ona jest panią na swoich włościach i ma się ssuper. Nawet jeśli będziesz chciała sprzedać, papiery Cię nie ominą, albo ryzykujesz stratą sporej kasiorki jak ktoś się będzie orientował ciut lepiej niż ty. do dzieła! powodzenia
-
Gonga, dla mnie juz jakiś czas temu spotkania rodzinne stały sie powodem do prawdy, a nie do przebaczania. Rodzice też mówili mnie, że sie czegos z mojego powodu wstydzą. To było dawno, ale dziś powiedziałabym: to moje zycie i ja za niego odpowiadam. To twój wstyd tato, a nie mój. Ja jestem szczęśliwa, a co jest dla ciebe ważniejsze: moje szczęście czy opinia innych ludzi? Dlaczego obcy ludzie mają dyktować ci to, co czujesz wobec mnie? To tak, jakby oni byli ważniejsi niż ja. Jeśli potwierdzi, sprawę masz jasną. A może się zastanowi. Powiedz mu, że tak się czujesz, że jesteś dla niego nikim w swojej ocenie. Masz prawo tak się czuć i jeśli się o to obrazi, tak naprawdę będzie zły na siebie. Nikt nie zabroni co złości, poczucia odrzucenia, wykorzystania, lekceważenia. Nie zapomnę co było, kiedy ja powiedziałam kiedyś komuś o tym. Jakbym go trzepnęła PRAWDĄ, której nie da się zaprzeczyć. I poczułam taki spokój, że aż się chce teraz świętować. Co do działki - przechodziłam podobną sytuację. Ja bym nie wysyłała męża samego na narady rodzinne, poszłabym z nim. Zapytałabym po prostu, skąd taka zmiana w postawie szwagrów i powiedziała wprost, że to w mojej ocenie zazdrość? zawiść? zemsta? chytrość? nie wiem co tam wcześniej między wami było. Powiedz że to cię złości, że masz wrażenie, że lekceważy się wasze zdanie teraz, gdy podjęliście decyzję, a działką długo wcześniej nikt się nie interesował. Niech się obrażają, ale niech wiedzą, że masz odwagę walczyć o swoje sprawy. Walczyć to nie zawsze znaczy wygrać, ale jak nie określisz jasno swojego zdania, ktoś inny zrobi to za ciebie .... powodzenia
-
Ja mimo wszystko uważam, że autor tematu po prostu chciał nas ostrzec. Niezależnie od tego, czy informacje które zamieścił są do końca prawdziwe, czy też nie, to różne dziadostwa się dzieją wokoło. Ja na co dzień pracuję, niestety, m.in. ze sprawcami przestępstw o charakterze seksualnym. Piszę niestety, bo czuję się wobec tematu bezsilna. To są ludzie w różnym wieku, o różnym pokroju. I przyznam, że najbardziej się boję takich, którzy po odbyciu kary i rzekomo zrealizowanej terapii (profanacja dla tego słowa w warunkach izolacji) wychodzą na wolność. Dość często takie zachowania to choroba, którą trzeba leczyć farmakologicznie, a nie wyłącznie relaksacją i terapią zajęciową! Niestety nie dociera to do sfer wyższych....Nie dociera do nich też to, że ja wielu rzeczy nie potrafię robić, bo nikt mnie tego nie nauczył, a sama wiedza to o dużo za mało. A o córkę, dopiero 5-latkę i tak zaczynam sie bać. Oby moja wiedza miała moc uchronienia jej choć przed częścią zagrożeń, których nie brakuje na każdym kroku.... A tak w ogóle to wesołych świąt dla wszystkich!!!
-
Konto bankowe przez internet - czy to bezpieczne?
Patsi odpowiedział Patsi → na topic → Dział Porad życiowych
Oj Marcinie, bardzo przewrotny z ciebie człek Oczywiście takiej gwarancji od nikogo nie oczekuję, bo to chyba nie jest możliwe, no chyba że ktoś głową poręczy to ją do jakiego przetargu wystawię Kasiorka to w ogóle jest problem, nie masz - źle, masz co nieco to się kłopoć jak robić, żeby było więcej i żeby ci nikt później nie podprowadził. Na razie korzystam głównie z infolinii i jest OK, mam limit dzienny do przelewu i nie było żadnej przykrej niespodzianki. Zielonooka, jak znajdziesz ten link to wklej go proszę. Z góry serdeczne dzięki - choć góry to ja tylko przy dobrej pogodzie ze strychu widzę -
Pomocy igly swierkow "rdzewieja"
Patsi odpowiedział Karol N. → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
dzięki za super temacik, bardzo mi się przydał swoich brązów w ogrodzie trochę poprzycinałam, bo sie ich przestraszyłam, ale mam nadzieje że zdrowo "odbiją" wobec powyższego, mszyc chyba i ja nie mam, uff -
Konto bankowe przez internet - czy to bezpieczne?
Patsi odpowiedział Patsi → na topic → Dział Porad życiowych
Super wielkie dzięki, chyba mnie przekonaliście na TAK. A w zasadzie to mężusia, który taki trochę nieufny jest, nawet jeśli o przedmioty martwe chodzi . Gdyby ktoś jeszcze mógł polecić jakiego dobrego antywirusa..... tak tylko pytam, korzystając z Waszej hojności informacyjnej Mam Kasperskiego, ale jak go chcę aktualizować przez internet to w którejś chwili coś tam mi się zacina i pisze, że błąd jest czyli wnioskuję trzeba pewnie coś nowego instalować? -
Temat trochę mało psychologiczny, ale liczę na wasze wsparcie informacyjne - budujący przecież sporo kasiorki wydają Pytanie jak w temacie. Mam konto w zwykłym banku, nie wirtualnym, ale sporo transakcji przeprowadzam przez telefon - gł. przelewy, zwykle do 500 zł jednorazowo. Zastanawiam się czy nie uruchomić dostępu do konta przez internet, nie będę musiała liczyć na kogoś tam po drugiej stronie kabla, zanim przeczyta opis transakcji też trochę schodzi czasu, no i obawiam sie trochę podsłuchu - podaję przecież sporo swoich danych. Na spokojnie mogłabym sprawdzić nr rachunku odbiorcy i takie tam. Kto mi podpowie, czy internet jest bardziej bezpieczny, mój bank swego czasu dawał tokeny czy coś takiego do logowania się? A może nie ma to znaczenia, to kwestia nawyku i wygody? Z góry dziękuję za informacje pozdrawiam wiosennie z małopolski
-
Nowy domek - nowy potomek - komu się sprawdziło?
Patsi odpowiedział a topic → Dział Porad życiowych
Dzięki Magdzia, maleństwo na razie daje o sobie znać poprzez moje całodzienne nudności (a fuj....) , osłabienie i tym podobne. Ale takie przeciez jego prawo. Także, nie zaglądam tu teraz zbyt często -
Ja projektowałam wszystko sama, z gazetą specjalistyczną, podpatrywaniem cudzych ogródków i "muratorem". Trochę z oszczędności, trochę dzięki zamiłowaniu do roślinek, a trochę z przekory - ja nie dam rady????? Efekt na razie jest no-no-no. Już widzę, że muszę ze 2-3 roslinki przesadzić, ale zrobię to własnoręcznie, tak jak wsadzałam każdy korzonek w ziemię (jakieś 150-180 szt). Mam ogromną satysfakcję, że się udało. Nie wiem co powiem za 5 lat, jak toto sie rozrośnie, choć brałam taką możliwość pod uwagę przy planowaniu ogrodu. Mam jedno spostrzeżenie. Podobno niektórzy projektanci, niby zainteresowani klientem pytają, ile czasu jesteśmy w stanie poświęcic ogrodowi w tygodniu? Czy palnujemy dzieci, psa? Dla mnie to bzdura. Dzieci planowac nie trzeba, na świat przychodzą bez pozwolenia Psa można nie mieć, ale jak są już dzieci, to wszystko może się zmienić. No i każdy chciałby mieć ogród taki, co to w nim nie trzeba robić za dużo, godzinę dwa razy w tygodniu. Prawda jest taka, że w sezonie, chcąc mieć zadbany ogródek, pracuje się prawie na okrągło. Nie chodzi o tylko o plewienie czy koszenie, ale też zasilanie, doglądanie, usuwanie chorych lub martwych okazów. Tu się nam coś spodoba i sadzimy takie samo, tu trzeba przyciąć gałęzie, tu osłonic przed zimą. Tu przyciąć boczne pędy na początku wegetacji, gdzie indziej zaraz po przekwitnięciu. I tak do października - listopada, byle odpocząć, a po dwóch miesiącach serce zjada tęsknota za przyrodą osłoniętą śnieżną kołderką. Nie namawiam nikogo do rezygnacji z usług projektantów. To fajna i pozyteczna rzecz. Pamiętajmy tylko o tym, że ogród ma być nasz i nam sie podobać, bo od tego jak sobie o niego zadbamy, będzie zależał nasz widok z okien przez co najmniej kilkanaście najbliższych lat. Ja planuje dosadzic jeszcze ze 2 magnolie, musowo! Bo ich jeszcze nie mam A dają wiosną cudne poczucie wolności i miłości. powodzenia!
-
Nowy domek - nowy potomek - komu się sprawdziło?
Patsi odpowiedział a topic → Dział Porad życiowych
Słuchajcie...u mnie chyba wreszcie sie sprawdzi, choć nie chcę zapeszać... Najpierw dwie nieudane próby (czerwiec i grudzień 2005 ). Potem decyzja: niech się dzieje wola nieba, widać nie jest nam to dane. Nawet wykukałam dla siebie stosowne studia podyplomowe, raz z rzeczywsistej potrzeby, a dwa - bo, po prawdzie, trochę nam już nudno czasami. I bach. USG w sobotę 4. III, jest szósty tydzień! Normalnie do teraz nie wierzę!!!! Sami nie bardzo mamy pojęcie, jak to się mogło stać..... Jest we mnie tyle radości, że nie wiem. Ale i sporo strachu. Może do trzech razy sztuka? Tak przy pkazji, jak reagowali Wasi znajomi na 2, 3 ciążę? Zapytałam kolegę w pracy (2+1, oboje przed trzydziestka, nowy domek) czy planuje wyjść tej zasadzie na przeciw, a on do mnie, że robi wszystko, żeby tak się nie stało. To albo ja jestem nie tego, że tak się strasznie cieszę i nie ma dla mnie teraz większej wartości od mojej rodziny i małej fasolki, albo świat zwariował Tak strasznie nie chcę żeby moje dziecko było jedynakiem, choć wiem, że rodzeństwo też nie stanie się gwarancją szczęścia naszej starszej (mam nadzieję) córci. -
Tak mi jeszcze przyszło do głowy jedno skojarzenie. Otóż, dziś służbowo rozmawiałam z młodym 16-letnim chłopakiem, niby z takiej zwykłej rodziny, nieważne. Mówił mi o swoich agresywnych zachowaniach pod wpływem amfetaminy, nawet w szkole. Bierze ją od 13.roku zycia! Mówił też, że czasami ktoś za niego kogoś bił, w ramach odwetu, bo on "nie chciał sobie rąk brudzić". Może to jest podpowiedź do rozmów z synem. Może to on czego próbuje i potem prowokuje, może koledzy biorą. Może ma zatargi z innymi, a agresor działał w imieniu osoby trzeciej. Nie wiem. Ale pogadać można.
-
dzióbek, aż poczerwieniałam jak poczytałam Twój post...ale chyba się nie znamy, moi byli sąsiedzi nie mają internetu. Cóż za ulga że nie mieszkam tam od 1,5 roku - dopiero teraz rozumiem ich niektóre spojrzenia i że słychać nie tylko z góry na dół, ale i z dołu do góry, szczególnie nocą, różne odgłosy
-
Marlena, masz jak najbardziej zdrowe oczekiwania, i głośno o nich mów wszystkim zainteresowanym. Przyszla mi do głowy pewna myśl. Kiedyś pracowałam w jednostce penitencjarnej, tam jeśli jeden drugiemu co zrobił i kończyło się to interwencją medyczną, to jednostka występowała do prokuratury o wszczęcie postępowania. Dlaczego nie domagać się tego od szkoły w takiej sytuacji ? Nie weim czy to u Ciebie jest realne, ale skoro było pogotowie,obrażenia ciała, oni nieletni - możesz śmiało zrobić to na piśmie i domagać się przyjęcia od placówki jasnego stanowiska. Niech organ obiektywny - prokuratura - rozmawia, wyjaśnia, po to przecież jest. Niech szkoła wykaże, co o tym chłopcu wie, czy można było zapobiec wypadkowi. Czy jest opieka na korytarzach, w szatni itp. Wystarczy, jeśli szkoła złoży zawiadomienie o popełnieniu czynu karalnego na swoim terenie, Ty lub syn potwierdzicie gotowość do wyjaśnienia sprawy i ew. ścigania sprawcy - i machina ruszy. Pozostaje pytanie, czy syn jest gotowy na przyjęcie roli tego, co "sprzedał". Z doświadczenia wiem, że nie jest to łatwe, ale agresja rodzi kolejną agresję - oby kiedyś (odpukać) rodzice tego drugiego nie okazali się szybsi i bardziej cwani, jak Twój syn nie wytrzyma i komu odda... powodzenia
-
Czy kogoś wykańcza niezdrowa miłosc do ojca??
Patsi odpowiedział AGNIESZKA31 → na topic → Dział Porad życiowych
Nie ma uniwersytetu dla rodziców - czasami chcą jak najlepiej, a z ich chęci wychodzi wielki dziwoląg w efekcie Bardzo kocham moich rodziców, choć jeszcze niekiedy targaja mną dość sprzeczne emocje. Swoja pępowinę odcięłam raz a porządnie, jakieś 4 dni przed własnym ślubem. Mama uparła się, żeby zaprosić na wesele jej brata, z którym była od lat skłócona. Miała żal, że się nie domyśliłam, że tak wypada i liczyła, że dzięki mnie wsztystko sobie poukłada. Gdyby to było o rozsądnym czasie, a nie tydzień przed weselem pewnie bym się zgodziła. Przerażający jest fakt, że zagroziła mi, że inaczej przyjdzie tylko do kościoła a na przyjęcie weselne już nie. Ojciec biernie jak zwykle, zgodził się z nią. Czy sobie wyobrażacie?? Wyszłam od nich z domu ze słowami, że decyzja należy do nich ale nie będą mnie obwiniać za własne porachunki. I nie jestem duchem świętym co to czyta cudze myśli. Przez trzy dni ryczałam, to było piekło. Wieczorem trzeciego dnia mama telefonuje, dlaczego sie nie odzywam? Co się stało? no kretyna ze mnie zrobiła.....W efekcie wujka nie zaprosiłam, na wesele przyszli, wszystko miało happy edn. A teraz, to ja dyktuję warunki i role chyba sie odwróciły - lecz nie wykorzystuję tego tak bardzo przeciw rodzicom i jestem ta "lepsza córka" od tej, z którą mieszkają i razem gospodarzą Sorki za odniesienie, ale jak pies na Ciebie szczeka, to czasem musisz tupnąć nogą żeby zwiał z podkulonym ogonem. Niech sobie szczeka z własnego podwórka... bo inaczej przez lata nadrabiasz drogę i bijesz kilometry za darmo -
Czy kogoś wykańcza niezdrowa miłosc do ojca??
Patsi odpowiedział AGNIESZKA31 → na topic → Dział Porad życiowych
Agnieszko, do dzieła. Umów sie na jedną wizytę z psychologiem, nic nie ryzykujesz, najwyżej sie wycofasz. Na terapii nie obowiązuje zasada mówienia wszystkiego, rozmowa sama wskaże kierunek. Pamiętaj, dobrzy psychologowie mają własnych terapeutów i jest to zupełnie normalne. Kogo się wstydzisz? Samej siebie? Męża? Ja mojemu powiedziałm dopiero wczoraj, że chodzę na terapię, bałam się jego kpiny i szyderstwa (no, trochę przesadziłam...) A on podziękował mi za zaufanie i powiedział, że jeśli tylko dzięki temu będzie mi/nam lepiej - to się cieszy. Najtrudniej jest spotkać się z własnymi lękami i obawami. Jeśli chcesz, dam Ci informację na priw jak wybrać specjalistę. A jeśli nie chcesz - moje zaproszenie jest aktualne