-
Liczba zawartości
96 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez ewa86
-
Panika
ewa86 dodał komentarz → Mona7 wpis bloga → Wyprawa po marzenia czyli Manika i Łukasz budują swoje gniazdko
Oj tak, banki potrafią człowieka wykończyć! My na przykład dwa razy musieliśmy do Sądu sprostowania składać, bo bank (a raczej jego pracownica) nie potrafił właściwie wpisać naszego adresu zamieszkania!!! Dwukrotnie!!! Przez to decyzję - owszem - mieliśmy w miarę szybko (w porównaniu z niektórymi), za to na wypłatę musieliśmy czekać do ostatniego dnia (bodajże 60 dni od decyzji, jeśli do tego czasu nie dostalibyśmy tej kaski, całą procedurę podobno trzeba przerabiać od początku...). Do adam_los - Nutka_ ma rację. Ja osobiście nikomu nie przyznałam się że w ciąży jestem, bo zmniejszyłoby to naszą zdolność kredytową... I nikt się nie pytał, więc nikt się nie dowiedział -
A dziękuję serdecznie :) Nam ten rok minął błyskawicznie - aż strach pomyśleć co będzie dalej!!
-
Dziś krótki wpis - tynkarze powrócili i od rana kręcą betoniarę hehe Na koniec przyszłego tygodnia przewidują opuścić naszą posiadłość, zostawiając oczywiście skończone tynki :) Kiepska wiadomość to taka, że codziennie pada... A to oznacza, że nie można kopać pod wodę, bo w wykopanym dole natychmiast robi się basen... :/ A tak na marginesie... Wczoraj obchodziliśmy z mężem naszą pierwszą rocznicę ślubu Spędziliśmy ją zastanawiając się nad wykończeniem różnych części domu hihi Może mało romantycznie, ale za to jak przyjemnie - roztaczała się bowiem przed nami wizja naszego domu!
-
Tynkarze wprawdzie robią jak szaleni, ale zrobili sobie tygodniową przerwę... Gdzieś tam byli wcześniej umówieni już na jakąś robotę i muszą zrobić najpierw tam. Dopiero wrócą do nas. W sumie nie tak dużo im już zostało. Całą górę zrobili - zostały tylko przycierki. Na dole został im wiatrołap, część klatki schodowej i hallu oraz kotłownia. I oczywiście potem przycierka. Póki co pozostaje nam czekać.
-
Pierdoła ze mnie - nie zauważyłam tych powiększonych okien hehe Taki duży taras z dwoma wyjściami to super opcja, my niestety nie możemy sobie pozwolić na wielki taras... Mamy ograniczoną, wąską działkę... ;/ Z tym oknem na klatce schodowej dobrze robicie. My niestety pomyśleliśmy trochę za późno i klatka faktycznie jest ciemna... musimy ją dobrze doświetlić żarówkami.
-
Niby ten sam dom, a jaka różnica Bardzo podoba mi się ten pomysł z powiększeniem okna tarasowego. Do tej pory jakoś nie umiałam sobie tego wyobrazić, ale zapowiada się świetny efekt! My też podnieśliśmy ścianę kolankową o jeden pustak. Zastanawialiśmy się w ogóle nad dwoma, ale po licznych dyskusjach, wyliczeniach, wymierzeniach itp. uznaliśmy, że jeden wystarczy. I ostatecznie twierdzimy że to była dobra decyzja Czy mi się wydaje, czy zupełnie zrezygnowaliście z okien dachowych? Nie boicie się, że pomieszczenia będą trochę ciemne? My zrezygnowaliśmy w sumie z dwóch - tego nad klatką schodową (jak to myć?!?!?!) oraz w jednym pokoju z oknem balkonowym. Ostateczne przeznaczenie tego pokoju - nasza sypialnia, więc i tak w większości będzie się tam zapalać światło. Reszta pokoi to dwa pokoje dla dzieci i taki "gospodarczy". Dzięki oknom dachowym są jaśniejsze, bardziej słoneczne...
-
Czas teraz napisać o stanie aktualnym, żeby nikt nie zarzucał mi że piszę o kwietniu w lipcu Na chwilę obecną mamy zrobiony dach wraz z oknami dachowymi, wstawione wszystkie okna i drzwi zewnętrzne. Fajnie tak zamykać dom na klucz hehe Elektryka jest cała ułożona. W tej chwili w domku działają tynkarze. Mieliśmy na początku małą przygodę z nimi niestety... Główny majster przysłał swoich robotników żeby my listwy przygotowali. Ale oni zamiast pracować jak należy, to sobie popijali i się obijali. Jak się majster dowiedział, to pognał ich na cztery wiatry i sam wziął się za robotę. A temu to aż się robota w rękach pali! Idzie jak burza i już prawie cała góra jest zrobiona na cacy. Zdjęcia mam z soboty - dziś (poniedziałek) jest już więcej! Przede wszystkim zaczęli już przycierki, także w środku robi się biało
-
Dzięki, miło że się podoba nie tylko mi :) Moja kuchnia wg projektu ma 8,60 m2 - sama jej nie mierzyłam :) Osobiście nie chcę zamykać kuchni, żeby optycznie powiększyć zarówno kuchnię, jak i salon. Nie są zbyt duże, a wydaje mi się, że zamknięte będą wyglądały wręcz przytłaczająco. pzdr.e.
-
Stan surowy otwarty i elektrycy
ewa86 dodał komentarz → ewa86 wpis bloga → Słodka Zosia Ewy i Michała
Cytuję swój pierwszy wpis: " Jakiś czas temu założyłam blog, który miał służyć jako swego rodzaju Dziennik Budowy. Jednak przez moment go zaniedbałam. Teraz postaram się przekopiować istniejące tam wpisy i prowadzić Dziennik tutaj – w miarę regularnie ". Kopiując najzwyczajniej w świecie nie zwróciłam uwagi na to jedno "dziś". Dziś to my już mamy powstawiane okna, zrobiony dach i trochę tynków ;P aktualne wpisy niebawem - jak zaopatrzę się w odpowiednie zdjęcia :) -
piątek, 15 kwietnia 2011 http://slodkazosia.blogspot.com/2011/04/stan-surowy-otwarty.html" rel="external nofollow">http://slodkazosia.blogspot.com/2011/04/stan-surowy-otwarty.html" rel="external nofollow">Stan surowy otwarty Późno już, ale musiałam na chwilkę wejść. Wejść i się pochwalić, że oficjalnie dziś - 15 kwietnia 2011 roku - mamy STAN SUROWY OTWARTY!!! wtorek, 26 kwietnia 2011 http://slodkazosia.blogspot.com/2011/04/elektrycy.html" rel="external nofollow">http://slodkazosia.blogspot.com/2011/04/elektrycy.html" rel="external nofollow">Elektrycy Prac elektryków dzień pierwszy. Zaraz po świętach, z samego rana przyszli we dwóch i zaczęli. Etap pierwszy - skrzynka. Jest już na naszym domku. Nawet dwa gniazdka już mamy Następna wizyta przewidziana jest na sobotę, kolejna na 2 maja. Wtedy to panowie dwaj skupią się na rozprowadzeniu kabelków. Tacy są chętni, że nawet więcej gniazdek i włączników chcą zrobić, niż sami myśleliśmy że trzeba! A mogliby tego wcale nie robić przecież, bo ostatecznie dogadali się za całość, a nie z punktu, więc mają w ten sposób więcej roboty za tą samą kasę. Także wrażenie pozytywne Sztyca: I nasza skrzynka w kotłowni: środa, 18 maja 2011 http://slodkazosia.blogspot.com/2011/05/troche-o-oknach.html" rel="external nofollow">http://slodkazosia.blogspot.com/2011/05/troche-o-oknach.html" rel="external nofollow">Trochę o oknach Całe wieki mnie tu nie było, a na budowie dużo się wydarzyło. Ale moja nieobecność spowodowana jest powiększeniem się rodziny - przy maleńkim dziecku ciężko znaleźć czas na tworzenie Dziennika... Myślę, że jestem usprawiedliwiona A na budowie: elektrycy skończyli rozkładać kabelki. Zrobili mnóstwo włączników i gniazdek, parę rzeczy nam podpowiedzieli i efekt końcowy jest zadowalający Dekarze też skończyli i dach wygląda wspaniale. Okna dachowe są, w pełni sprawne. Zamówiliśmy już okna do reszty domu. Drzwi wejściowe i do kotłowni również przy okazji. Za całość zapłacimy 10000 zł. z robocizną, także myślę, że udało się niedrogo. Okna są plastikowe, polskie, w środku białe, z zewnątrz wtopiona okleina w kolorze "orzech". Dodatkowo mają system antywłamaniowy, tak że można zostawić rozszczelnione i nie można ich wyłamać. Okno w łazience ma "wzorek" na szybie. Drzwi są metalowe z małą przyciemnioną szybką, drzwi do kotłowni w tym samym stylu, tyle że pełne. Jak tylko zamówienie przyjdzie, a chłopaki przyjdą i zamontują - porobię foty i wrzucę Na razie tyle pisanie - i tak robiłam to na raty hehe
-
Oczywiście jak zwykle program okazał się niedoskonały w zakresie mebli. Pomysł zaczerpnęłam z gazety ("Świat łazienek i kuchni", nr 3/2010) Uważam, że tylko gwiazdy filmowe mają wieczny porządek na szafkach kuchennych. Ja niestety nie przewidują u siebie wiecznego ładu, w związku z czym postanowiłam jakoś fajnie oddzielić kuchnię od salonu. Taka półeczka lekko zasłoni część szafek, a jednocześnie nie zabierze światła i nie zmniejszy otwartej przestrzeni. Jak dla mnie doskonałe miejsce na książki kuchenne czy jakiegoś kwiata I tak bym to widziała P.S. I kto by pomyślał? Całą noc lał deszcz, czyli deski mokre. A tu z rana ekipa się pojawiła i dechy biją, papę kładą, nic się nie obijają! Czyżby wystraszyli się telefonem męża? hehe W każdym bądź razie powód nieważny - ważne że są i że robota idzie naprzód
-
http://slodkazosia.blogspot.com/2011/04/projekt-kuchni.html" rel="external nofollow">http://slodkazosia.blogspot.com/2011/04/projekt-kuchni.html" rel="external nofollow">Projekt kuchni Tymczasem pokażę mój niedoskonały projekt kuchni Jest to zrobione w programie, który nie ma niestety wszystkiego tak jak bym chciała, więc jest to orientacyjny wygląd. Przede wszystkim nie ma co patrzeć na kolory. Poza tym rozmieszczenie szuflad, szafek też jest byle jakie. Takie rzeczy wyjdą ostatecznie przy projekcie zrobionym przez doświadczonego stolarza No to zaczynam: Widok od strony wejścia, od korytarza. Lodówka będzie zwykła, niezabudowana. Płyta gazowa, okap zabudowany. Szafki w rogu będą skośne (niestety w programie nie znalazłam takich). Będzie to wyglądało mniej więcej jak na zdjęciu poniżej, z takim "podwyższeniem" w rogu. U mnie rzecz jasna nie będzie tu płyty, tylko zwykły blat Przejdźmy do ściany z oknem - widok od salonu. Obowiązkowo zmywarka! hehe zlewozmywak pod oknem, lekko przesunięty w prawą stronę, co by można było choć jedno okno całkiem otworzyć... Oczywiście znów szafki narożne będą wyglądały inaczej. Jeśli chodzi o szafki szklane to też są tu rozmieszczone przypadkowo. Po prostu wstawiałam je gdzieniegdzie, żeby choć trochę optycznie porozdzielać te czernie. W praktyce jeszcze nie wiem gdzie i w jakich ilościach takie szafki będą. Czas na słupek: Zabudowany piekarnik, nad nim mikrofala. Jeszcze nie zdecydowałam ostatecznie, czy na dole będą szuflady, czy np. duża szafka na gary, ale jak mówiłam - takie rzeczy wyjdą w praniu przy dokładnym projektowaniu przez fachowca. Jak widać nie będzie nigdzie otwartych półeczek. Jest to według mnie miejsce na niepotrzebne pierdoło-ozdóbki, a jednocześnie siedlisko kurzu. Jedyny wyjątek stanowić będzie mój pomysł na oddzielenie kuchni od salonu. Mniej więcej coś takiego:
-
wtorek, 12 kwietnia 2011 Kolejne tygodnie mijają, a chłopaki nic nie robią! Mieli przyjść w zeszłym tygodniu, ale poszli na pola siać... ;/ Pod koniec tygodnia już nie wrócili, pojęcia nie mam dlaczego. W niedzielę szef się pojawił, powiedział że we wtorek na pewno przyjdą, a dziś na budowie taka sama cisza jak była!!! Mąż dzwonił, a on na to, że całą noc padało i że deski mokre... Jak deski przeschną, przewieje je, to wtedy oni przyjdą i dokończą... No szlag człowieka trafia!!! Tym bardziej, że zostało im całe DWA dni roboty!! Kawałeczek dachu do odeskowania i pokrycie papą... No witki człowiekowi opadają... Z innych rewelacji to w tak zwanym międzyczasie umówiliśmy już fachmena od dachu. Ma przyjść za dwa tygodnie :) Gdzieś w hurtowni taniej załatwi nam wszystkie materiały - blachodachówkę, rynny itd. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na Pruszyńskiego RR750 (ceglany) w macie. Nawet okna dachowe nam koleś niedrogo znalazł :) W najbliższym czasie ma też do nas wpaść i się dokładnie ugadać elektryk. Facet zrobi nam wszystko - przekładkę skrzynki z budynku gospodarczego, dorobi fazy, rozprowadzi kabelki i - co dla nas bardzo ważne - sam pozałatwia wszystko w elektrowni. Czyli nie obchodzą nas żadne papierki, nie będziemy musieli biegać i wszystkiego pilnować, tylko on już w cenie będzie tego pilnował. Facet uczciwy, bo robił już u nas obecną skrzynkę, też papiery załatwiał i jest ok :) Do tego liczy tyle samo co znajomy bez uprawnień, czyli 45 zł. z punktu z materiałem. Coś tam wspomniał o tym, że może ugadamy się od całości, ale to już jak przyjedzie. Zobaczymy co nam korzystniej wyjdzie ;] Tynkarza też już wstępnie mamy ugadanego na lato. W dodatku projekt kuchni stworzyłam, stolarzowi przedstawiłam, termin zaklepałam. Chociaż tyle możemy robić pod nieobecność murarzy...
-
poniedziałek, 21 marca 2011 http://slodkazosia.blogspot.com/2011/03/wieniec-jest.html" rel="external nofollow">http://slodkazosia.blogspot.com/2011/03/wieniec-jest.html" rel="external nofollow">Wieniec jest Tak jak zapowiadali - przyszli we wtorek. Chłopaki dzielnie zabrali się do pracy, wymurowali ściankę kolankową, zabrali się za robienie zbrojenia, po czym zrobili spięcie i wysadzili korki ;] Na tym zakończyli. Przyszli następnego dnia i dalej działali z szalunkami i zbrojeniem. Jak tylko energetycy problem usunęli (oczywiście koszt doliczą nam do następnej faktury...) chłopaki włączyli betoniarę i pięknie zalali wieniec Przez resztę tygodnia wieniec wiązał. Teraz czekamy na krokwie, a wtedy znów chłopaki będą działać pełną parą. czwartek, 24 marca 2011 http://slodkazosia.blogspot.com/2011/03/24032011.html" rel="external nofollow">http://slodkazosia.blogspot.com/2011/03/24032011.html" rel="external nofollow">24.03.2011 W dwa dni chłopaki wszystkie ścianki działowe na dole zrobili. To niesamowite wrażenie wchodzić do domu i już nie mieć przed sobą hali, tylko pomieszczenia!!! Klocek z białych pustaków coraz bardziej przypomina dom )) Dziś natomiast stawiane są krokwie, poszły w górę kominy. W takim tempie lada chwila będziemy mieli cały dach! Już nam na głowę deszcz nie będzie leciał My natomiast w wolnych chwilach oglądamy drzwi, okna, panele, prysznice, wentylatory, kolory... - jednym słowem w wyobraźni urządzamy dom piątek, 25 marca 2011 Krokwie już stoją, chłopaki wzięli się za szczyty (na chwilę obecną w jednym już zbijają szalunki na nadproża), zbijają jętki, murują kominy... Wczoraj w trybie natychmiastowym jechaliśmy z mężem na skład, co by wybrać klinkier na kominy. Wbrew pozorom ważna decyzja, bo muszą przecież pasować do stolarki okiennej, do dachu i ogólnie wyglądu domu Na pewno chcemy okna w brązie, raczej ciemnym. Ostateczna decyzja co do blachodachówki jeszcze nie zapadła. Rozważamy coś pomiędzy ceglastym (RR750), a wiśnią (RR028) Pruszyński. Ostatecznie wybraliśmy klinkier Wienerberger "Kosmo". Jakiego dachu byśmy nie wybrali, jakiej stolarki okiennej, będzie pasować Wygląda to tak:
-
Dnia 14 marca 2011 roku domek wyglądał tak: 15 marca - przyszli chłopaki stawiać pustaki Efekty pokarzę za kilka dni.
-
13 listopada 2010. Szalunki na nadprożach: Chwilę potem pojawiły się szalunki i zbrojenia na strop. Beton został wylany, schody zrobione. I na tym zakończyło się budowanie w 2010 roku. Spadł śnieg, przyszły mrozy – trzeba czekać na wiosnę. Wiosenne prace mąż rozpoczął od powolnego rozszalowania stropu. Kilka razy w ciągu zimy (przed każdym ociepleniem) zwalał zaległy śnieg ze stropu, żeby roztapiając się nie zalewał ścian.
-
13 listopada 2010. Szalunki na nadprożach: [ATTACH=CONFIG]64696[/ATTACH][ATTACH=CONFIG]64695[/ATTACH] Chwilę potem pojawiły się szalunki i zbrojenia na strop. Beton został wylany, schody zrobione. I na tym zakończyło się budowanie w 2010 roku. Spadł śnieg, przyszły mrozy – trzeba czekać na wiosnę. Wiosenne prace mąż rozpoczął od powolnego rozszalowania stropu. Kilka razy w ciągu zimy (przed każdym ociepleniem) zwalał zaległy śnieg ze stropu, żeby roztapiając się nie zalewał ścian.
-
Jakiś czas temu założyłam blog, który miał służyć jako swego rodzaju Dziennik Budowy. Jednak przez moment go zaniedbałam. Teraz postaram się przekopiować istniejące tam wpisy i prowadzić Dziennik tutaj – w miarę regularnie No to zaczynamy! Wpisy z wtorku, 15 marca 2011 roku: http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=http%3A%2F%2Fslodkazosia.blogspot.com%2F2011%2F03%2Ftytuem-wstepu.html" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=http%3A%2F%2Fslodkazosia.blogspot.com%2F2011%2F03%2Ftytuem-wstepu.html" rel="external nofollow">Tytułem wstępu Dziennik postanowiłam prowadzić dla własnej satysfakcji, a także dlatego, iż może kiedyś komuś się to przyda. Budowę w zasadzie rozpoczęliśmy już na jesieni zeszłego roku, ale jakoś do tej pory czasu na takie rzeczy nie miałam. Całą przygodę zaczęliśmy na początku 2010 roku – przepisanie działki, wybór i kupno projektu… Wiosną projekt się „przerabiał” – niezbędne były drobne poprawki. Następnie trafił on do urzędników i tam oczekiwał na decyzję… Czekał tam aż do sierpnia, a my czekaliśmy razem z nim. I w końcu, po całym załatwianiu wypisów, wyrysów, pozwoleń, zaświadczeń, po długim oczekiwaniu, dnia 19 sierpnia 2010 roku dostaliśmy Decyzję o pozwoleniu na budowę!!! Decyzja się uprawomocniła i weszła ekipa budowlana http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=http%3A%2F%2Fslodkazosia.blogspot.com%2F2011%2F03%2Fkilka-sow-o-projekcie.html" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=http%3A%2F%2Fslodkazosia.blogspot.com%2F2011%2F03%2Fkilka-sow-o-projekcie.html" rel="external nofollow">Kilka słów o projekcie Zanim zamieszczę jakiekolwiek fotki, kilka słów o samym projekcie i zmianach. Działkę mamy w miarę wąską, a musieliśmy uwzględnić w niej dwa wjazdy na posesję. Szukaliśmy więc domku niezbyt szerokiego – ok. 10 metrów. W miarę trzeźwo patrzymy na świat, więc kolejnymi wytycznymi były: prosty dwuspadowy dach, bez zbędnych wykuszy – prosta bryła, otwarta kuchnia, dodatkowy pokój na parterze, balkon (uparłam się strasznie), spora kotłownia (piec na eko-groszek, nie ma gazociągu), brak podpiwniczenia (teren raczej mokry), brak garażu (mamy oddzielnie). Padło na „Słodką Zosię” Studia Atrium. http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=http%3A%2F%2Fwww.studioatrium.pl%2Fprojekty-domow%2Fwszystkie-projekty%2FS-GL-293-Slodka-Zosia%2C317.html" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=http%3A%2F%2Fwww.studioatrium.pl%2Fprojekty-domow%2Fwszystkie-projekty%2FS-GL-293-Slodka-Zosia%2C317.html" rel="external nofollow">http://www.studioatrium.pl/projekty-domow/wszystkie-projekty/S-GL-293-Slodka-Zosia,317.html" rel="external nofollow">http://www.studioatrium.pl/projekty-domow/wszystkie-projekty/S-GL-293-Slodka-Zosia,317.html Niezbędne jednak były małe zmiany. Po pierwsze wejście do kotłowni jest z wiatrołapu, a do kuchni z hallu (bez drzwi). Do kotłowni zrobiliśmy też oddzielne wejście z dworu. Skróciliśmy także ściankę między salonem na hallem, tak gdzieś do połowy – daje to otwartą przestrzeń, powiększa optycznie salon. Poza tym uznałam, że dwa okna w kuchni to zdecydowanie za dużo. Kuchnia i tak nie jest duża, więc miejsce na szafki wiszące jest konieczne. W związku z tym z dwóch małych okien (okno w kuchni i okno w salonie) zrobiliśmy jedno duże. Strop postanowiliśmy zrobić lany, a ścianę kolankową podnieść o 1 pustak. Jeśli chodzi o górę, to rezygnujemy z dwóch okien dachowych – nad klatką schodową i największą sypialnią. I wszystko A tak wygląda rzut parteru po przeróbkach: http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=http%3A%2F%2Fslodkazosia.blogspot.com%2F2011%2F03%2Fzdjecia.html" rel="external nofollow">http://forum.muratordom.pl/redirector.php?url=http%3A%2F%2Fslodkazosia.blogspot.com%2F2011%2F03%2Fzdjecia.html" rel="external nofollow">Zdjęcia Czas na zdjęcia. Mało ich póki co mam, ale nadrobię. 25 września 2010. Chłopaki fundamenty wykopali, zalali i wymurowali. Męża zadaniem było zaizolowanie bloczków fundamentowych i przygotowanie żółtego piachu pod „chudziaka”. Potem chłopcy wrócili, zalali chudziaka i poczekali aż związał. Pewnego listopadowego dnia wyjeżdżałam do pracy i był tylko fundament z chudziakiem, a jak wróciłam zastałam TO:
-
Ty pytaj - ja w miarę możliwości będę odpowiadać Kominy mamy wymurowane ze zwykłej czerwonej cegły dziurawki. Trochę są one zmienione względem projektu, ponieważ mamy ogrzewanie na ekogroszek, a nie na gaz. Co do okna - postaram się zrobić zdjęcia jutro, jak tylko moja pociecha da mi chwilkę czasu Kredyt. Dużo by tu mówić można. Ogólnie jest tak, że oni wyliczają sobie za ile wykańcza się w danym województwie metr kwadratowy i mnożą to przez liczbę Twoich metrów. My chcieliśmy mniejszą kwotę wziąć. Tylko jeśli oni uznają, że wybudujemy dom za powiedzmy 300 tysięcy, a będziemy chcieli wziąć kredyt w wysokości 200 tysięcy, to oni będą chcieli żeby im pokazać że mamy w gotówce pozostałe 100 tysięcy. ;/ tak przynajmniej my mieliśmy to przedstawione. Ale wypłatę kredytu dzieli się na transze. My mamy trzy. Sami wybieramy wysokość każdej transzy. Póki co wzięliśmy część i tylko od tej części płacimy odsetki. Tylko to spłacamy, co wykorzystamy. Jeśli w ciągu dwóch lat od wzięcia kredytu nie wykorzystamy całości - przepada. Nie dostajemy kasy - nie spłacamy tego. Dodam tylko, że mamy kredyt w Rodzinie na swoim. W kwestii odwiedzin - myślę, że nie powinno być z tym problemu. Trzeba tylko by wybrać termin odpowiadający wszystkim i proszę A czy zadowolona jestem? Nie zamieniłabym jej na żaden inny!!! Nas też ludzie pytali czemu taki mały domek. Dopóki nie zobaczyli go, nie weszli do środka. Elektrycy jak przyszli i zobaczyli dom z zewnątrz powiedzieli "O, jaki mały domek". Weszli do środka, przeszli się po pomieszczeniach i zapytali ile tu jest metrów, bo im się wydaje że około 200... a jest przecież tylko/aż 127
-
A - jeszcze w kwestii okien dachowych. My zlikwidowaliśmy dwa. W projekcie zlikwidowaliśmy trzy. Nikt nam się nie czepia póki co. Podobno nikt tego nie sprawdza.
-
Witaj! My z mężem właśnie jesteśmy na etapie budowy Słodkiej Zosi W tym tygodniu wszedł tynkarz, więc jesteśmy sporo do przodu. Służę ewentualnymi radami, informacjami itp. W kwestii kredytu mogę powiedzieć tyle - my wzięliśmy 270 tysięcy. Tylko tyle nam chcieli dać - mniej nie. Mieliśmy 30 tysięcy z wesela, 10 tysięcy dostaliśmy od teściów + to co udaje nam się na bieżąco odkładać. Póki co wzięliśmy 120 tysięcy z kredytu, zostało nam z tej transzy jeszcze ponad 70 tysięcy. planujemy maksymalnie wykorzystać 200 tysięcy i sądzimy, że jest to w pełni realne. Tylko my sporo spraw załatwiamy sami, po znajomościach, trochę taniej. Poza tym mój tata pracuje w branży że tak powiem i jest nam w stanie sporo pomóc. Ogólnie to pisałam swego czasu blog, ale go strasznie zaniedbałam... ;/ Póki byłam w ciąży miałam zapał, teraz z małym urwisem jet to trudniejsze i dawno nie robiłam tam wpisów. Jakbyś chciała zerknąć to podaję link: http://slodkazosia.blogspot.com/ postaram się go w najbliższym czasie uzupełnić, jak tylko Młody da mi trochę czasu Pozdrawiam, Ewa