Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Yvett

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    82
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Yvett

  1. a mnie np. szlag trafia jak widzę u innych trawniki a u mnie nie tzn. nie jest u mnie łyso, wręcz przeciwnie taka trawka budowlana jest wieczorem koniki grają i świerszcze chyba nie wiem, może to przez to, że trawnik najbardziej widać (a właściwie nie widać ) ale kasa, kasa, kasa..... Daj spokój, po co nerwy Będzie kasa, będziesz robił, a tymczasem odpoczywaj od budowlanego stresu My będziemy trawniki zakładac na jesień (po ponad roku od zasiedlenia ) - pod warunkiem, że trzeci różdżkarz, który nas ostatnio odwiedził się wreszcie nie pomylił, co do źródła wody Okaże się za tydzień
  2. Ja też tak miałam Wprowadziliśmy się latem-wielki taras, z tarasu widok na jeziorko, ptaszki śpiewają, cisza ogólnie...po prostu wczasy Mieliśmy jeszcze mnóstwo do zrobienia - ale skończyły nam się finanse, więc problem niejako sam się rozwiązał....Dopiero po roku zaczęły nam przeszkadzać niedokończone rzeczy i zabraliśmy się do ich dokończenia. Przy okazji - długi przez rok pospłacaliśmy, zmęczenie budową odeszło w niepamięć, przyszły nowe pomysły i energia.... przejdzie powodzenia
  3. zielonooka Właśnie ja z kawą też tak mam, że po zbyt mocnej mam "delirkę" Ale bez kawy żyć nie mogę - mam tak kiepskie krążenie, że będąc w ciąży, nie piłam kawy - mogłam spać do woli - pielęgniarka badając mi ciśnienie spytała, czy ja to w ogóle jeszcze żyję? Sport jakiś tam uprawiam, bez szaleństw, ale to nie moze być wysiłek do granic możliwości...(moja kondycja również pozostawia wiele do życzenia )
  4. Ja też jestem taki szmerowiec Długo mnie ciągali po lekarzach zanim ustalono co mi jest. Okazuje się, że też jak zielonooka raz je mam raz nie. Można z tym żyć potas i magnez co jakiś czas uzupełniam, w moim przypadku długodystansowy wysiłek niewskazany, aczkolwiek mówie tu o wysiłku porównywalnym do biegu na 1000m. W liceum musiałam w takim brac udział i po okazało się, ze nie należało
  5. Bez działki, utwardzania itd. - 2052 zł/m - a brakuje jeszcze drzwi poddaszu, podbitki, mebli, lamp etc. Budowaliśmy systemem gospodarczym, bez wielkich fanaberii, ale widać nie potrafimy się targować
  6. W porządku Chociaż, jak obserwuję plany Ministra Edukacji, to zastanawiam się, czy nie zostawić dzieciaków w domu Ale to zupełnie inna para kaloszy......
  7. Czy myślisz, ze dziecko rozwija się lepiej w domu niż w szkole czy przedszkolu? trudno mi jest się z Toba zgodzić mam dwie córki - starsza ma 12 lat, a ta druga, o której ten wątek - 5. Jakieś doświadczenie w wychowywaniu już mam - niewielkie jak do tej pory, ale etap szkolny mamy przerabiany już od pięciu lat. Wcale nie wydaje mi się, żeby moja starsza latorośl była mniej ciekawa świata niż jako dziecię w wieku przedszkolnym. Wręcz przeciwnie - zapewniam Cię
  8. Yvett

    Depressssja

    Zasmucona, jestem w podobnej sytuacji - cudowne dzieciaki, niezła praca, której mi niektórzy zazdroszczą, no może z mężem nie sielankowo, ale jak przymknę oko, da się wytrzymać i rodzinka, która doprowadza mnie czasem do szału. Niestety nie można się od nich odciąć. Co jakiś czas dopada mnie taki stan podobny do Twojego - żyć się nie chce. Mam ochotę uciec jak najdalej - i tak właśnie robię. Za pierwszym razem stoczyłam batalię - ale wygrałam i pojechałam sama na wakacje. I to nie takie, co to mozesz leżec na plaży i nic nie robić, tylko rozmyslac o beznadzieji. Wybrałam ośrodek z programem odchudzającym i choć niekoniecznie mi to potrzebne - było reewlacyjnie - pół dnia różnych ćwiczeń, super lekkie jedzonko, odnowa biologiczna, a po kilku dniach świetne samopoczucie. W dodatku swiadomość, że robisz coś tylko dla siebie, bardzo pomaga. Po tygodniu wróciłam strasznie stęskniona, pełna energii - nabrałam dystansu, spojrzałam na moje życie z zupełnie innej perspektywy. Specjalnie wybrałam ośrodek absolutnie NIE luksusowy, żeby powrót do mojego domku cieszył mnie na zasadzie "ale mam fajnie".....żadnych znajomości damsko-męskich, żeby nie rozmyslać po powrocie....I oczywiście powrót do super dzieciaków, które czasem mimo wszystko irytują ciągłym ' mamaaaa, a ona toooo........" Szczerze polecam - być może nie jest to lekarstwo na całe zło - ale na jakiś czas pomaga..... Powodzenia
  9. Mógłbyś sprecyzować o co Ci chodzi?
  10. Chciałam małą działeczkę...A mam 40 arów plus 80 gdzies tam w świecie - Miał być ponad hektar, zeby się móc wybudować Ta 40-stka do samego jeziora - pieknie.... I już zapomniałam o małej działeczce - chociaż obsadzić to pole to nie lada wyzwanie
  11. Zastanawiałam się nad tym nie raz. Tylko, że ona z tym starszym rocznikiem chodzi od początku przedszkola - dla niej to jest JEJ rocznik. Boje się, że gdyby miała teraz chodzić ze swoim rocznikiem czułaby się starsza.
  12. Dzięki Paulka
  13. Dzięki serdeczne Wam wszystkim Podjęłam już decyzję - Julka pójdzie teraz do zerówki. W tej chwili zdecydowanie więcej argumentów jest na tak niż na nie. Na tak: - idąc do zerówki pójdzie ze swoją grupą i paniami, które uwielbia - jeśli pójdzie do szkoły razem z nimi to trafi do rewelacyjnej nauczycielki, która wczesniej uczyła moją starsza córkę - kobieta z powołania - po przemyśleniu dochodzę do wniosku, ze ona utożsamiła się z dziecmi 6-letnimi i pewnie gdyby poszła teraz do 5-latków czułaby się "starsza" - jest faktycznie ze stycznia - dlatego poszła wcześniej do przedszkola - nie jest ani za mała, ani za drobna - choć faktycznie w okularkach, ale przeciez nie jedyna - spokojne, wyważone dziecko, ale nie cichutka , zahukana myszka - i co najważniejsze - bardzo lubi uczyć się nowych rzeczy i cieszy sie, że idzie do zerówki Na nie: - krótsze dzieciństwo - choc ten argument może nie do końca, przecież dziecku nie kończy się definitywnie dzieciństwo razem z przedszkolem - wygodniej jest dziecku w przedszkolu, gdzie moze zjeść, napić się, biegać w paputach niz posyłać do szkoły, gdzie jest wieczna przepychanka........ale i tak ją to czeka niestety...... - mnie tez wygodniej wozić ją do przedszkola i zostawić na 9 godzin pod dobra opieką niż w szkole na 5 - ale nie o moja wygodę chodzi....... .... no i kurczę nie potrafię już wymysleć argumentów na nie
  14. Nefer - dlaczego stanowczo"nie"? Paulka - co masz na myśli pisząc, że nie byłaś przygotowana? Zgadzam się, ze to nie chodzi tylko o wiedzę - gdyby tak było, nie miałabym wątpliwości. Chodzi mi właśnie o "całą resztę". Wychowawczynie w przedszkolu mówią jak najbardziej "tak" - a ja się waham..... Julka jest w tej chwili w grupie 5-latków i już dzis musze zdecydować, czy ma pójść wcześniej do zerówki i potem do szkoły, czy tez powtarzać 5-latki z dziećmi ze swojego rocznika i normalnie dalej.......problem polega na tym, ze wczesniej poszła do przedszkola i z tymi dziecmi chodzi od początku. Na dodatek panie w grupie mają swoje metody na uczenie dzieci czytania, pisania itd... Julka w tej chwili czyta płynnie, liczy, dodaje, mnoży itd... I tutaj problem wiedzy odpada.....Emocjonalnie też jest dojrzała nad wiek....jednak dowiedziałam się od psychologa, ze takie dziecko może (choć nie musi) w szkole być zupełnie przeciętne....Za to jeśli pójdzie do szkoły z równolatkami istnieje duże prawdopodobieństwo, że będzie miała wysokie osiągnięcia..... Nie wiem jak może być jeszcze "inna strona medalu" - dlatego pytam Was o radę.....
  15. Moje dziecko - jak to ocenił dzisiaj psycholog - jest zdecydowanie ponadprzeciętnie inteligentne i rozwojem wyprzedza równolatków o rok. Badanie miało rozwiać moje wątpliwości - posłać wcześniej do szkoły, czy nie.....a wiem teraz mniej niż przedtem Może macie jakies doświadczenia w tym zakresie? Przesadnie ambitną matką nie jestem i nic na siłę, z drugiej strony nie chciałabym jej skrzywdzić...
  16. Z racji tego, że mam w dużym pokoju trzy podwójne okna balkonowe, czyli niemal całą ścianę przeszkloną trzeba było zamontowac grzejniki kanałowe. Mam dwa. Jak na razie wszystko jest bardzo ok. Te "kratki" się roluje i łatwo je zdjąć, żeby odkurzyć w środku. Ciepła tez wydzielają dostatecznie
  17. Uczyłam sie na takim gruchocie, któremu po włączeniu migacza, zapalały się przeciwmgielne, a wsteczny pomagał mi wrzucać instruktor Na egzaminie dotałam nowiutki (dla mnie był nowiutki) samochód, kierwonica - jednym palcem i za chol.... nie miałam wyczucia. Zdałam za trzecim razem I sama nie wiem, czy dlatego, ze było ok, czy dlatego, ze jeżdżąc po mieście zasuwałam jak dzika i mówiłam facetowi, że jak nie zdam tym razem to samochód służbowy, który na mnie czeka dostanie ktoś inny i nie mam zamiaru więcej zdawać
  18. Zgadzam się z Wojtkiem. Mam ten zlew w pralni i nie wyobrażam sobie go w łazience. A nazywanie go umywalką jest zbyt pieszczotliwe Ale w pralni sprawdza się pierwsza klasa Mieści każde wiadro, które mam
  19. Sobotni deszczowy poranek, jadę z Julką (4l) na zakupy. Siedzi sobie grzecznie z tyłu i nagle mówi - ale mam opadane - co masz opadane Julciu? - początki - hm?????? jakie początki? - nooooo....początki butów! znaczy - czubki!!! mam opadane... Chodziło jej o mokre od deszczu buty
  20. Jeszcze kilka mi się przypomniało: Z serii - skąd się wzięłam? - mamo, żeby był dzidziuś to trzeba uprawiać seks, tak? - Tak - to znaczy, ze Ty z tatą też? - hmmm...no, tak - Dwa razy? (mam dwie córki ) - mamo, a gdzie jest seksarnia? - ????? - a mała dalej- no wiesz, jak jest jadalnia, sypialnia....to gdzie jest seksarnia???? Dla niej wtedy (około 6-7 lat) seks był wtedy, kiedy dwoje ludzi jest nagich i się całują. Takie info przyniosła od starszej kuzynki, więc trzeba było z dzieckiem poważnie porozmawiać
  21. Suszyłam Majce włosy, wtedy 5-letniej. Siedziała na pralce, tyłem do mnie , w szlafroczku, co chwile mocno pochylała głowę do przodu. Pytam - Majeczko, co robisz? Na to mała - aaa, oglądam sobie dziurkę porodową...
  22. Kiedyś, dawno temu uczyłam małe dzieciaki piosenki, w której był wers "wszak nie jest zły". Dzieciaki wysłuchały - czas na naukę, nagle jeden pyta - a co to jest "wszak" ?. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, ubiegł mnie jeden chłopiec - no co Ty nie wiesz? Mąż wszy!
  23. Ale Ty marudny jesteś - zawsze tak? A może nie lubisz zarabiać i w konsekwencji wydawać pieniędzy na coś co ułatwia życie dla zasady - bo nie! No bo jak nie masz kasy - to sorki - nie wściubiam się - każdy jakoś ciągnie swój wózek. A dla niezorienotwanych ( ) - jak wyłączają prąd - to nigdy na całą dobę, bramy zawsze mozna odblokować i otwierać ręcznie, zmywanie może ze spokojem poczekać na prąd, a odkurzanie tym bardziej
  24. marta - Zapraszam serdecznie
  25. Przeczytałam sobie wątek, uśmiałam do łez (matka, uwielbiam czytać Twoje posty ) i też coś napiszę. Mam i zmywarkę i bramę na pilota (a nawet dwie ) i odkurzacz centralny i traktorek do trawy....i wcale nie piszę, żeby się chwalić, tylko uświadomić np. Tomkowi, że do zakupów tych "gadżetów" nie kusiły mnie ani reklamy ani chęć posiadania dla pokazania. Zwyczajnie przychodzimy tak wyczerpani do domu, że pomimo, iż faktycznie zmywanie ręczne, czy otwarcie bramy to żaden kłopot, ale o ile mniej uciążliwe jest wysługiwanie się automatami Poza tym w weekendy, też jakoś te obowiązki domowe są przyjemniejsze i krócej trwają, kiedy część fizycznej roboty przejmie za Ciebie maszyna. A odkurzacz centralny? Mam do odkurzenia 200 metrów i dziecko alergika. Odkurzacz centralny kosztuje mniej więcej tyle samo co dobry odkurzacz z filtrami HEPA i nieprawdą jest, że Wodnik jest super dla alergików, bo roztocza szybciej się rozwijają w wilgotnym powietrzu, który to właśnie z Wodnika się wydostaje A przy odkurzaczu centralnym cały syf na zewnątrz, poza tym ciszej, rura długa, ale lekka, a szufelka pod meblami w kuchni - dobrodziejstwo Następną maszyną, którą kupię będzie suszarka do prania Tylko trochę kaski uzbieram Po to są wynalazki, żeby sobie życie ułatwiać a nie utrudniać. I dzięki nim wcale dzieci nie rozleniwisz, chyba, że masz gosposię Dzieci też muszą sie nauczyć obsługiwać zmywarę, czy odkurzacz, w swoim pokoju dbają o porządek, czy też same zrobią śniadanie, wyskoczą do sklepu po cukier, bo zabrakło, albo skoszą trawę (na traktorku, bo trawy od cholery, z kosiarką zwykłą łażenie dwa dni zapewnione )
×
×
  • Dodaj nową pozycję...