Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

makowa_panienka

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 327
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez makowa_panienka

  1. Iwonko, dziękuję za cudowne słowa! Wiem, że się cieszysz razem ze mną Te ptaki na szybie to rozwiązanie, którego chciałabym uniknąc, ale chyba jedyne rozsądne. Nie wyobrażam sobie kolejnych pogrzebów na naszej działce
  2. Dzis hydraulik, pan M., zamontował nam grzejnik łazienkowy, który bardzo pięknie pasuje wizualnie. Tylko pokrętło trochę za bardzo odstaje, ale nic z tym już nie dało się zrobić. Może nie będziemy się o niego zaczepiać. Ponadto pan M. zamontował dodatkowe filtry do wody i teraz są 3 (od lewej): mechaniczny polipropylenowy, węglowy i zmiękczający. Już nawet na jednym, tym pierwszym, woda była fajna, więc teraz spodziewam się efektu wody źródlanej Niestety ciągle nie możemy korzystać ze zlewu w niebieskiej łazience. Mąż dwa razy się za to brał i woda ciągle ciekła. Pan M. popatrzył i stwierdził, że aby to zrobić trzeba zdemontować zlew i postument, a wszystko jest obficie zasilikowane. To robota dla dwóch na trzy godziny, tak podsumował. Dopiero w przyszłym tygodniu to zrobi, bo na dziś nie był przygotowany. Ponadto okazało się, że jakaś ekipa uszkodziła nam pokrętło od kaloryfera na poddaszu, przez co nie można było wyłączyć ogrzewania. Pan M. to naprawił i mam nadzieję, że będzie już ok. Poczyniłam też trochę zakupów. Przyjechały klamki i odbojniki w kolorze patyna, choć ja na ten kolor mówię stare złoto. Klamek szukałam strasznie długo, bo nic mi się nie podobało, znaczy podobały się, ale kosztowały tak około 200 zł za sztukę. Przypadkiem znalazłam więc te i się w nich zakochałam, bo mają takie urocze wykończenie przypominające mi koronkę. Musimy szybko je zamontować chociaż w łazience i sypialni, bo już raz mąż się zatrzasnął i dobrze, że byłam wtedy w domu. Muszę jeszcze poszukać osłonek na zawiasy, co nie jest łatwe, bo one mają różne rozmiary. Zamówiłam też bawełniane zazdrostki do kuchni z falbanami, koronką i kokardkami. Trochę strasznie kiczowato to brzmi, ale naprawdę są urocze. Postanowiłam też zamówić gotowe zasłonki do kuchni. Tkaninę miałam już upatrzoną 4 lata temu (jak wspominałam kuchnię mam urządzoną i zaplanowaną od samego początku budowy i nic w niej nie zmieniłam) i złożyłam zamówienie, a tu otrzymałam komunikat, że tkaninę wycofano ze sprzedaży. Wnerwiłam się okropnie, bo uparłam się na te kwiatki i już, a i materiał jest super, taka gruba bawełna. Szczęśliwie miałam 2 m tej tkaniny i mogę sobie sama je uszyć. Zrobię je z połowy szerokości i dodam podkład dla obfitości. Poniżej zdjęcie tej tkaniny zawieszonej na szafce dla przymiarki, no i ogólnie widok na moją obecną kuchnię, którą po prostu uwielbiam: W sumie wychodzi na to, ze muszę uszyć sama prawie wszystkie zasłony do domu: do kuchni, salonu, sypialni i łazienki. Zacznę od kuchennych, bo małe są i powinno łatwiej pójść. Pokażę jeszcze jak fajnie rozwiązaliśmy sprawę z blatem. Otóż blat po stronie indukcji ma długość 246 cm i jest o 1,5 cm krótszy niż szafki. W sklepie doradzono go skrócić i łączyć z drugim. Wiadomo, że łączenia są takie sobie, bo i wygląda to średnio, i brud się zbiera, i może się rozchodzić. Wymyśliliśmy więc, że na końcu pod ścianą zostawimy ten odstęp na 1,5 cm i zamaskujemy to listwą. Już mieliśmy jechać do stolarza, gdy przyjechała ekipa na montaż listw podłogowych i progów, i na zakończenie zostawili końcówki progów. Ja patrzę, a tam jest idealny kształtem kolorem i długością kawałek (ale nie wiem do dziś, gdzie oni wsadzili te konkretną listwę w kant) . Ma taśmę klejącą pod spodem i jest metalowy, więc montowanie było banalnie proste: Nie widać tego maskowania wcale, bo suszarka zastawia i puszka, a łączenie rzucałoby się z daleka.
  3. Zdecydowaliśmy się na panele z jednego powodu: nie wyobrażam sobie miec płytki w całym domu, dlatego mam je tylko w łazienkach, ale nie w kuchni. Sąsiedzi mają panele i podłogówke i sobie chwalą, choć wiadomo, że płytki najlepiej przewodza ciepło. Ja nie namawiam do paneli, ani nie odradzam, bo każdy powinien sam zdecydować, niemniej współczesne panele są przystosowane do grzania i przyznam szczerze nie spotkałam się z negatywną opinią, ale może słabo ich szukałam. Jak to wszystko się sprawdzi przekonamy się jesienią, gdy zaczniemy grzać. Nasze panele są świetne, nie trzaskają, ale wydają głuchy dźwięk, gdy się mocno tupie piętami. Jak się chodzi normalnie jest dobrze. Mają grubośc 1 cm, więc sa nienajgorsze. O tych panelach LVT pierwsze słyszę i nic mi to niestety nie mówi.
  4. Czy chodzi o listwy podłogowe? Ekipa kleiła je na Tytan Fix2 i piankę (kładki kleksy na przemian). Jak jedno puści to drugie na pewno będzie trzymać. Listwy sufitowe kleiliśmy tylko klejem do styro Tytan. Tez patrzyłam na seart i bardzo mi się podobają te meble, ale ceny... Doskonale Cię rozumiem w kwestii topnienia kasy na etapie wykończeniówki
  5. Moja kota to wydelikacona hrabina, która boi się zwierzątek wiekszych niż 3 cm, ale liczę się z tym, że na wsi odezwie się w niej lew albo tygrys. Aczkolwiek nie wyobrażam sobie, że miałaby polować na ptaki
  6. Mija kolejny dzień w Naszym Domu i czuję się w nim coraz bardziej u siebie. Z każdym ugotowanym obiadem na mojej cudownej indukcji robi się bardziej domowo. Jak zrobię pierwsze pranie będzie jeszcze lepiej. Nie wiem czemu, ale piorące się pranie uspokaja mnie i koi nerwy. Pranie mogę wreszcie zrobić, bo mąż – jako bohater domu – podłączył wczoraj zlew w kuchni i pralkę właśnie. Miał to zrobić hydraulik, ale jakoś nie kwapił się skontaktować, wkurzyliśmy się trochę i mąż zakasał rękawy. Okazało się dość łatwe to podłączanie i mąż pękał z dumy, bo pierwszy raz coś takiego zrobił. Zaoszczędziliśmy parę złotych. Każdy dzień przynosi pewne refleksje. Oto moje obserwacje: - jeśli otworzy się okno tarasowe choćby na kilka sekund, natychmiast wlatują dwie, wstrętne, grube muchy; - jeśli wejdzie się na strych w poszukiwaniu czegoś w najdalszym kącie, natychmiast dzwoni telefon, który jest na dole i trzeba galopem lecieć w dół; - jeśli szuka się czegoś najpierw salonie, a potem w sypialniach, to okazuje się, że to coś jest w kotłowni lub pod schodami. Swoją drogą uwielbiam nasze schody za ich urodę, a przestrzeń pod nimi już teraz świetnie się sprawdza. W przyszłym tygodniu powinnam mieć je już skończone, znaczy wykończone plus poręcz, a następnie będą robić się dwie szuflady pod nie. Potem muszę ściągnąć chłopaków, aby postawili mi tam ściankę. Ponadto teraz widzę, jak bardzo trzeba się przestawić z pewnymi nawykami. Na przykład bezpieczeństwo. W bloku zamykaliśmy drzwi na jeden lub dwa zamki, czasem były otwarte, bo zapominaliśmy zamknąć, a raz przespaliśmy noc z kluczami włożonymi w zamek od strony klatki, bo zapomniałam je wyjąć. Spaliśmy latem z otwartym na oścież balkonem, bo to było drugie piętro. I nic się nie stało, ani nawet nie martwiliśmy się za bardzo. W domu natomiast sprawdzam WSZYSTKIE okna, czy są zamknięte na klucz oraz furtkę i drzwi rzecz jasna. Albo kota. W mieszkaniu chodziła, gdzie chciała i kiedy chciała. Jak balkon był otwarty miała do niego swobodny dostęp i w ogóle się nią nie martwiliśmy. Tylko jak zamykało się drzwi balkonowe trzeba było sprawdzić, czy kot jest po właściwej stronie. Natomiast w domu mamy totalną schizę na punkcie jej bezpieczeństwa. Pilnujemy jej jak oka w głowie, aby nie wyszła na nieistniejący jeszcze taras, czyli po prostu nie zostawiamy okna otwartego oraz patrzymy pod nogi, gdy otwieramy drzwi wejściowe, czy aby futro nie przemknęło. Nie wiem, jak poradzimy sobie z tym problemem, bo jednak chciałabym, aby kota wychodziła sobie czasem na dwór, ale na pewno nie swobodnie i bez opieki. Niby ogrodzenie będzie szczelne, ale każdy kot potrafi się świetnie przeciskać przez ciasne otwory. O to, że nie skoczy na płot jestem spokojna. Z drugiej strony nie chcę być niewolnikiem w domu i mieć ciągle zamknięte okna. Myślałam o drzwiach zrobionych z moskitiery, co stanowiłoby jakąś ochronę dla niej, ale jeszcze nie badałam oferty. Tymczasem kota wyluzowała się już zupełnie. Nosi po domu swoje zabawki, wyleguje się na podłodze lub stole brzuchem do góry, je i pije normalnie, myje się często. Tylko schudła mi troszkę przez ostatnie dwa tygodnie, co mam nadzieję szybko nadrobi. Tak jej dobrze:
  7. Kurcze, ja myslałam o meblach w kolorze białym kryjącym, ale brałabym od nich ewentualnie stoik rtv, małą witrynę i ewentualnie kredens. Nie upieram się przy tej firmie, bo znalazłam w sieci wiele innych. Ale nie ma to jak zamówić "na żywo", na miejscu, obejrzeć w trakcie powstawania i przy odbiorze przed płaceniem. Chyba jednak rozejrzę się lokalnym wytwórcą.
  8. Mały domku, dziękuję! Ja tez myślałam o Tobie w dniu przeprowadzki i zastanawiałam się, czy miałaś przyjemniejszą, łatwiejsza przeprowadzke niż ja Zajrzę dziś do Ciebie na pewno.
  9. No to teraz dałaś mi do myślenia Ale chodzi o jakość drewna, wykończenie, montaż?
  10. OOO, a to ciekawe co piszesz, mother. Mnie wpadł w oko sklep, który kiedyś nazywał się zrobionezdrewna.pl , a teraz to Woodica, choć adres internetowy pozostał ten sam.
  11. Dziękuję Ana, wytarmoszę ją na pewno. Przed chwilą właśnie chodziła mi po klawiaturze i o mało nie wsadziła ogon do kawy Jak tylko ogarniemy rzeczy priorytetowe, czyli: kontakty, włączniki, zlewy, pralkę oraz szafę i łóżko - na pewno poczuję sie lepiej i zacznę się udomawiać.
  12. Witaj wichrowe wzgórza ! Czy pisałas już coś tu u mnie? Bo nie kojarzę, za co z góry przepraszam. Jestem absolutnie wzruszona Twoim wpisem. Nie miałam pojęcia, że az tak komuś się podoba to co tu wypisuję. To niesamowite, masz rację, że wirtualnie można się przywiązac do kogoś i w sumie sama tez tak mam. Meble wstepnie wybrałam własnie Hacienda, ale też zamówię u stolarza stół, stolik kawowy i siedzisko do kuchni. Wszystko wyjdzie w tak zwanym praniu. Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do dalszego czytania
  13. Ubawiłaś mnie przednie tymi bąkami Naprawdę Masz dokładnie to co ja przed przeprowadzką: mało snu, dużo siły, takie nakręcenie. Obawiam się, że potem Ci to sklęśnie i opadniesz z sił, tak jak ja to miałam wczoraj. Przeprowadzka do Włoch? Zawsze i wszędzie:lol2:! Jestem absolutnie zakochana w tym kraju i mam nadzieję tam pojechac jeszcze raz. Byłam w Rzymie, a tam sie ponoć zawsze wraca, więc żywię tę nadzieję.
  14. Macie rację, trzeba odreagować. Ostatnie 2 tygodnie były bardzo napięte, więc musi to wszystko kiedyś puścić i chyba jest to dziś
  15. Pusia, mnie dopiero dziś stres odpuszcza, ale skutkuje to totalnym leniem. Wczoraj byłam jeszcze nakręcona przeprowadzką więc dużo zrobiłam, a dziś dosłownie nic
  16. Moi drodzy! Napisze zbiorowo: z całego serca dziękuję za zyczenia na nowa drogę życia, że tak powiem Doceniam tak miłe słowa i bardzo mnie one wspierają. Mieszkamy sobie 3 dni oswajamy pomału dom, ale o tym napisałam już w nowym poście w dzienniku. Jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim!
  17. MIESZKAMY W NASZYM DOMU!!!!!!!! :wave: I tak oto mamy 3 dzień mieszkania w naszym domu. Po koszmarnej przeprowadzce (upał, stres, wysiłek) nastał czas spokoju i trzeźwego spojrzenia na sprawę. Szał przeprowadzkowy bardzo mocno nadwyrężył mój stan psychiczny i fizyczny, ale sytuacja jest już opanowana. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę się przeprowadzać, a jak już, to wezmę tylko torebkę i mała walizeczkę, a resztę zostawię. Albo wynajmę ekipę, by mi spakowała wszystko od łyżki po sofę. Pierwszego wieczora zjedliśmy na kolację pierogi ruskie elegancko przy stole w salonie i czułam się jak w restauracji, a potem wypiliśmy szampana na ganku i stłukliśmy kieliszki na szczęście (zawiązane w reklamówce, by szkło się nie rozprysło). W domu czujemy się jeszcze nieswojo. Ja mam wrażenie, że wyjechałam gdzieś na urlop i jestem w wynajętym domku. Chodzimy po chałupie robiąc kilometry w poszukiwaniu różnych rzeczy, które nie wiadomo gdzie są, np. dwa dni szukaliśmy worka z gaciami i skarpetami męża, który leżał pod stertą innych worków kompletnie niezauważony. Panna Kota o mało nie padła ze stresu. To był dla niej kompletny szok i dosłownie dygotała ze strachu, nie jadła, prawie nie piła. Szczęśliwie stan ten trwał 24 godziny i po tym czasie zaczęła zwiedzać dom z wielką ostrożnością. Po dwóch dniach śmiało chodziła wszędzie. Teraz już spaceruje względnie bez stresu, ociera się o rogi ścian i inne przedmioty, leży sobie na środku pokoju, ale jeszcze nie biega galopem i nie bawi się. Ogarnęłam już sobie kuchnię i salon (powynosiliśmy kartony na strych). Nie mam jeszcze podłączonych zlewów w kuchni i niebieskiej łazience oraz pralki i zmywarki, ale jutro przyjdzie hydraulik. Co za szczęście, że mam zlew w kotłowni, więc nie ma problemu ze zmywaniem. Ugotowałam też pierwszy obiad na indukcji i jestem w niej zakochana. Kot wskoczył sobie na nią rano i oczywiście ją włączył, musiałam więc ustawić blokadę włączenia. Cały czas trzymam instrukcję użycia obok, bo ciągle zapominam tych wszystkich funkcji. Ogólnie zdziwiona jestem, jak mocno zareagowałam stresem na przeprowadzkę. Mieszkanie, w którym mieszkaliśmy 7 lat zostawiło jednak jakiś sentyment, choć niespecjalnie lubiłam tam mieszkać. Tu mamy nowe otoczenie, niby lepiej, ale jednak trzeba się przyzwyczajać. Dodatkowo strasznie dziś przeżyłam sytuację, gdy śliczny ptaszek z ogromną siłą uderzył w okno tarasowe, aż piórka zostały na szybie. Oczywiście padł martwy. Aż mi łzy poleciały. Muszę jakoś oznaczyć te okna, bo dopóki nie zrobimy zadaszenia tarasu na pewno takie sytuacje się powtórzą, a ja tego nie przeżyję. Ale jest bardzo przyjemnie. Można walić młotkiem w ścianę o 23-ej, śpiewać na cały głos pod prysznicem i puszczać bardzo, bardzo, bardzo głośno muzykę, o czym zawsze marzyłam. Cały dom się trzęsie, a ja wreszcie mam użytek z moich głośników. Choćby po to warto było się przeprowadzić
  18. Bardzo dziękuję WAM WSZYSTKIM kochani za te słowa, za życzenia i trzymanie kciuków Kończymy pewien etap w życiu, ale zaczynamy nowy, więc na pewno nie żegnam się z forum, bo teraz to dopiero będzie o czym pisać! Następny post będzie z NOWEGO DOMU
  19. To mój ostatni wpis ze starego mieszkania. Następny będzie już z NASZEGO DOMU. Wszystko spakowane czeka na przeprowadzkę, a ja nie mogę uwierzyć, że to już. Panna Kota chodzi po mieszkaniu bardzo zdziwiona zamieszaniem i bałaganem. Martwię się o nią, jak zniesie przeprowadzkę zarówno jutro jak i w ogóle. Jakoś to będzie. Padam na twarz ze zmęczenia, kręgosłup chyba mi pęknie na pół i chciałabym, aby była już niedziela i było po tym całym zamieszaniu. No to czas na nowe!
  20. Nawet nie wiesz, jaka jestem szczęśliwa czytając komentarze jak Twój. To miło wiedzieć, że komuś tez się podoba nasz dom, z takim wysiłkiem stworzony. W moim otoczeniu nie mam osób o podobnym zamiłowaniu odnośnie stylu we wnętrzach, więc nikt się nie zachwyca przesadnie moim dekorowaniem i urządzaniem, Dlatego tak cieszą mnie takie opinie. Dziękuję
  21. Witaj więc ponownie po dłuższej przerwie! Dzieje się u nas, to fakt Ciesze się, że i Tobie podoba się u mnie.
  22. Woda w syfonach jest, pilnuję tego starannie. Problem jest ponoc z jakąś kratką pod sedesem. Nie wiem, zobaczę co przyniosą kolejne dni. Najpierw myslalam, że to wina pełnego szamba, ale jest puste teraz a smrodek był.
  23. Najważniejsze, aby czuć się dobrze w swoim domu A wiesz, że dla mnie szafka z szybkami jest symetrycznie, bo na środku jest, znaczy jako środkowa szafka
×
×
  • Dodaj nową pozycję...