Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

MaciekTyr.

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    653
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez MaciekTyr.

  1. Proces jest wyraźny. Czy spowodowany nagminnym przeinwestowaniem ...? % racji Elfir można łatwo zmierzyć. Jadąc do pracy proszę policzyć jaki % domów z napisem "sprzedam" jest nowych - tylko tych może dotyczyć przeinwestowanie a i to nie zawsze. Nie znam w Polsce wielu sytuacji, by ktoś budował FAKTYCZNIE po to żeby sprzedać lub wynająć. No chyba, że magazyn.
  2. Ani jedno, ani drugie. Ani też nagłe, tylko stopniowe i postępujące. Domy (zwykle leciwe) na sprzedaż, na każdej ulicy (widok typowy na Zachodzie od dziesiątek lat a u nas od lat kilku), to ilustracja rzeczywistości w której dom nie jest już gniazdem, siedliskiem, celem życia... a tylko narzędziem w jego układaniu. Przestaje być podmiotem a zaczyna być przedmiotem - ma powierzchnię, położenie i cenę a ludzie układają życie tak, by było IM coraz lepiej, a nie tak, by umrzeć tam, gdzie pobudowali.
  3. nie bardzo. "Cały świat" raczej zmienia kurs a Polska powoli robi się taka jak świat 20 lat temu. Elfir, zobacz jadąc do pracy ile miniesz domów z tabliczką "na sprzedaż" a ile mijałaś jeszcze kilka lat temu? Tak właśnie wyglądał świat - domów się nie dziedziczy, ani nie związuje z nimi życia, dom przestaje być narzędziem nacisku i wyznacznikiem, gdzie i z kim masz żyć, domy się zmienia jak samochód - zależnie od zmiennych przecież potrzeb i możliwości. Kwestia - własny, czy nie, staje się drugorzędna (czego dowodzą także kredyty hipoteczne - do spłaty hipoteki dom też nie jest własny). Nie chodzi o to, czy dom z hipoteką wolno sprzedać, chodzi o to, czy wewnętrznie będziemy na to gotowi. W USA mieszkanie nad oceanem kosztuje (jak tam byłem) 20 tys USD, ale koszty roczne to 3-5 tys a wynajem - 8 tys. Ekonomia, to nie zasoby, to strumienie. A świat zaczął kolejną, potężną zmianę kilka lat temu i nasze dzieci już jej doświadczą. Do pracy w biurze nie będą jeździć, bo wirtualny świat działa i szybciej i taniej. Pisząc to siedzę w Hiszpanii - dziś grudzień, byłem na plaży, pracowałem w Polsce i rozmawiałem ze znajomymi tam, bawiąc polskie dzieci innych znajomych - tu, a jutro wiozę dziecko do szkoły. Nie wydaję pieniędzy na ogrzewanie, ani leki od kataru a strelicje, juki i aloes stoją nie w doniczkach a przed tarasem w ziemi. Paradoksalnie najdroższy w tym wszystkim jest dom zostawiony w Polsce - wracam na wiosnę /lato i znów wydatki popłyną strumieniem. Kosztowny kaprys. Da się żyć na wyspie a pracować w Polsce. Technicznie wszystko gra - mój komputer, telefon, drukarka działają na Teneryfie dokładnie tak samo, jak w biurze w Łodzi, co zatem będzie przeszkodą, by tak robić powszechnie? Mentalność. I to nasze zadanie - albo uczymy dzieci, że tak można, albo przeciwnie - stawiamy mury i wbijamy w głowę: "tu twoje miejsce, a na górze kawalerka a później się dobuduje...". Czy nam tak nie wbijano?
  4. Pamiętam czasy, jak sklepikara robiła łaskę, że coś sprzeda - ona miała a my musieliśmy poprosić. Niestety polskie wyobrażenie o najmie o najmie wciąż sięga tamtych czasów. Wynajmowało się zwykle od rodziny, na przetrwanie i trzeba było się modlić, by podpity wujek nie syknął "wara!". Cóż, teraz to sklepikara kłania się niżej niż niż kupujący a zamknięcie sklepu, to nie ból - obok jest następny. Podobnie jest z mieszkaniami, zarówno na sprzedaż, jak i na wynajem. Odnajmując od kogoś lokum jesteś na wyższej od niego pozycji - możesz się rozmyślić, znaleźć coś lepszego i wymagać, Zapewniam, że rozwiązanie umowy zwykle jest ze strony lokatora a nie właściciela, więc sakramentalne "mogą minie wyrzucić" to straszenie żelaznym wilkiem.
  5. Dość trudno mówić o "tradycyjnej polskiej architekturze" w okresie, gdy państwa polskiego w ogóle nie było. Jeśli oceniać wiejską architekturę przedwojenną praktycznie, to był to swoisty konstruktywizm - spadzisty dach, krokwie, prostokątne okna ze szprosami, dachówka lub strzecha, czy widoczna konstrukcja drewniana muru pruskiego, nie stanowiły maniery i decyzji estetycznej a ekspozycję najekonomiczniejszej, na ówczesne czasy konstrukcji. Jestem zwolennikiem utrzymania takiego podejścia z uwzględnieniem postępu technologii, zamiast utrzymania samej formy, na siłę.
  6. Muszę przeprosić, ale 2 pozostałe przeróbek nie zdążę. W środę wylatuję na zimę do Hiszpanii a tam nie mam wsparcia w Archicadzie także z wizualizacjami przerwa.
  7. pomyślmy, czemu ktoś mówiąc "dom" widzi czerwoną dachówkę i spadzisty dach? Przecież ludzie, którzy wprowadzali (z powodzeniem!) dachy płaskie mają już prawnuki, z kolei ich dziadowie kryli dachy strzechą... Moje zdanie - ulotny imperatyw społeczny. To nie jest tak, że "kosmiczny" minimalizm próbuje wdzierać się pomiędzy czerwone dachówki... powiem nawet, że to dachówki wdarły się pomiędzy płaskodache "klocki" i powszechny eternit. Czerwona dachówka, to obok dachu wielospadowego (nigdy wcześniej nie spotykanego w architekturze polskiej), swoisty "manifest wolności" lat 90-tych. A czemu ktoś patrząc na praktyczny minimalizm widzi w nim UFO? Czy w moim projekcie widać gwiazdki, albo lotki rakietowe? Albo choćby jakiś sugestywny detal? Nie, ale widać bezwzględny minimalizm, i to jest "kosmiczne", bo mimo iż w kosmosie nie powstał jeszcze żaden dom, to z pewnością nie byłby on dozdabiany i manieryczny. Minimalizm nie udaje UFO, tak jak bolidy F1 nie udają motorówek, choć są do nich podobne. Natomiast ciekawa jest inna zależność - nowoczesność, w przeciwieństwie do mody, się nie starzeje, ostatnio zaproponowałem modernizację (unowocześnienie) w oparciu o nowoczesne wzorce... z roku 1924. http://forum.muratordom.pl/showthread.php?213508-Przebuduj%C4%99-Twoj%C4%85-kostk%C4%99-wizualizacje-dla-planuj%C4%85cych-remont-elewacji&p=6633884#post6633884
  8. Gdyby ten pogląd był konsekwentny, nikt nie stawiałby dachów spadzistych.
  9. Hm - nie wiem jaka jest granica pomiędzy zamożnymi a niezamożnymi, ale podpis w Twojej stopce wskazuje, że "nowe ma być tańsze" jest także Twoim priorytetem. I nic w tym złego. A jeśli komuś autentycznie zależy na architektonicznej spójności bez dziwolągów, to możliwość jest tylko jedna - minimalizm (który i ja proponuję)
  10. Nowe ma być tańsze. Opcja "zmian dla zmian" to był postmodernizm, czyli historycyzm, dworki, dekonstrukcja i inne kosztowne eksperymenty. I nie ma takiej opcji, by cokolwiek podobało się każdemu, gorzej jeśli (jak wspomniano) każdemu MUSI spodobać się dach o określonym spadku, bo urzędnicy właśnie zachłysnęli się trendem z czasów przemiany ustrojowej.
  11. Każdy rolnik prócz uprawy potrafi pobudować dom z cegieł. I wykończyć !.... Ale na miłość, to nie może być powód byśmy sercem pozostali w jego stylistyce i technologii. Nawet egipscy wieśniacy już lecą na żelbecie i modernie (tak, to nawet wcześniej niż z 60's), dlatego odważnie wchodzimy w erę płaskich dachów film "Mój wujaszek" z 1958r: i całkiem aktualne ostatnio wzorce... http://www.olsztyn.com.pl/dane/Zdjecia/2011-12/38857/de286e5baeed7b4c80391703f88c3656ae6d154b_ORG.JPG
  12. Zależy od sposobu osadzenia, natomiast elementy te, będąc z formy, mogą mieć zoptymalizowany kształt - oszczędzający materiał (jak np. słupy elektryczne) lub właśnie poprawiający spójność (zakleszczanie). Przy tym ostatnim ściana stanie się dość zwartym monolitem, co pomniejszy fundament.
  13. .. i dlatego musimy budawać nowe domy udające wiejskie chatki zamiast garściami czerpać z możliwości architektury nowoczesnej. Moja propozycja użycia żelbetu: http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/1.jpg na wylewce stawiamy jeden żelbetowy wspornik i jedną murowaną ścianę, w której mogą być kanały kominowe (jak na obrazku) lub łatwiej - 2 żelbetonowe wsporniki (jak ten z prawej, z obrazka), http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/2.jpg Podstawą konstrukcji są elementy żelbetonowe "L" (te niebieskie) zamówione w betoniarni, dolna część osadzona jest w podłożu na odpowiedniej stopie, górna połączona ze wspornikiem http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/3.jpg Stojące obok siebie elementy L tworzą żelbetowe ściany nośne oraz część płaskiego dach, pozostałą część dachu wykonujemy w technologii dla dachu płaskiego, najlepiej używając prefabrykowanych elementów (np. typu Sukiennik) http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/4.jpg Żelbetową ścianę izolujemy styropianem i wykańczamy warstwą zmywalną (dom nie wymaga rynien i spustów). Na tym etapie mamy właściwie stan surowy otwarty. Przedstawiony budynek ma ok 100m2 i chyba trudno zbudować stan surowy taniej. http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/7.jpg http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/8.jpg W ramach stanu otwartego proponowałbym dołożyć efektowny szkielet, od tego momentu nabywca może sobie, we własnym zakresie, wstawiać ściany działowe, drzwi oraz okna zamiennie ze ścianką warstwową. Czyli potencjalnie można przeszklić całą pionową powierzchnię, ale w praktyce, 3/4 można wypełnić ścianką w najtańszej technologii warstwowej, lekkiej, np: szkło-styropian-GK lub: tworzywo-OSB-styropian-GK (proponuje by czarna, zewnętrzna pow. wyglądała na szkło). Takie zaklejanie dziur, to wdzięczne zajęcia, bo możliwe do wykonania tanio i samemu, poza tym daje dowolność w dostosowaniu położenie okien do funkcji. A tutaj gotowy domek (przeszklenia częściowe): http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/1WsjxX.jpg http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/5.jpg Który jeszcze fajniej wygląda przy zdublowanej powierzchni: http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/ACCamera_1.jpg http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/ACCamera_5.jpg ...a w nocy: http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/night 2.jpg http://nad.pisz.pl/images/2014/10/30/night 5.jpg
  14. 2021, to za 6 lat, czyli nie liczmy na rewolucje, ale można mówić o kierunkach. Najłatwiej zatem określić jaki NIE będzie. Z pospolitych przyczyn (nietrwałość manieryzmu) nie będzie to "dworek polski". Dach wielospadowy - passe, dwuspadowy... raczej w odwrocie, na rzecz klasycznej moderny. Ponieważ mamy wyśrubowane oczekiwania termiczne i nowe materiały, ja stawiałbym na konstruktywizm- eksplorowanie form zgodnych z nową technologią a nie używania nowych technologi do rekonstruowania przeszłości. Może też powoli rodzić się nowa świadomość - dom nie jest na całe życie. A to implikuje formę. W obliczu postępu przestaje też być lokatą (jedyny trwały element domu - ceramika, kiedyś stanowił kilkadziesiąt% jego wartości, dziś jest to zaledwie kilka% kosztów, pozostałe >90% ulega coraz szybszej deprecjacji). Kolejna zależność, to zależność międzypokoleniowa - o ile w tradycji rolniczej była ona zasadna o tyle, obecnie wyraża raczej chęć kontroli i egoizm; Dom przestał być na pokolenia i przestaje być na całe życie a to znaczy, że musi kosztować tyle, by zarobić na niego w kilkuletnim okresie, to podstawowy, obok normatyw technicznych, element architektury przyszłości.
  15. [ATTACH=CONFIG]269100[/ATTACH][ATTACH=CONFIG]269101[/ATTACH][ATTACH=CONFIG]269102[/ATTACH][ATTACH=CONFIG]269103[/ATTACH] Domek Ami gotowy. Inspirowany neoplastycyzmem. Proszę nie sugerować się wrażaniem powierzchni konstrukcyjnych, w praktyce będą to oczywiście tylko uskoki w ociepleniu. Drzwi na swoich miejscach, okna trochę zmienione. Największa zmiana to przeszklona elewacja (z białą stolarką) można z tego zrezygnować zastępując ścianą http://nad.pisz.pl/images/2014/10/10/ACCamera_1Jz1dA.jpg http://nad.pisz.pl/images/2014/10/10/ACCamera_3p9HXm.jpg http://nad.pisz.pl/images/2014/10/10/ACCamera_4TaO38.jpg http://nad.pisz.pl/images/2014/10/10/ACCamera_5Ij4KR.jpg http://nad.pisz.pl/images/2014/10/10/ACCamera_60LiVG.jpg http://nad.pisz.pl/images/2014/10/10/ACCamera_8I7Gic.jpg http://nad.pisz.pl/images/2014/10/10/ACCamera_10LWFSC.jpg
  16. Elifir, ja np. zdaję sobie sprawę, że nie myślę jak wszyscy oraz z tego, że nie wszyscy myślą tak samo. Fajnie, że piszesz i z pewnością pomagasz, ale czy możesz zajmować stanowisko bardziej osobiste a mniej arbitralne? Każdy z nas reprezentuje tylko siebie, swoje potrzeby i doświadczenia. Ja mieszkam na osiedlu typu community w Hiszpanii, widziałem takich wiele na Florydzie - zwykle zajmowali je majętni ludzie. Mozna. http://naoceanie.pl/galeria/osiedle1.jpg Co nie znaczy, że może KTOŚ w takich warunkach czułby się podle DLA MNIE najbardziej ograniczającym i zniewalającym rozwiązaniem byłaby idea "dom na całe życie" - nie ważne, czy serwowane przez władze, żonę, czy wspólnie.
  17. Bardzo dobry kierunek. Przyszłościowy. W naszych warunkach społeczynych, może egzotyczny, jednak na Zachodzie - dominujący. Przestrzeń wspólna, o ile wyrosło się z mentalności "Samych swoich", to nie pole sporu a pole rozwoju relacji. Mieszkam na takim osiedlu w Hiszpanii: http://naoceanie.pl/galeria/osiedle13.jpg Polak to nie Hiszpan i można by spodziewać się kłutni o rabatkę, ale tylko wtedy, gdyby na takie osiedle trafili z przymusu - wtedy Sajgon jednak, tu mamy naturalną selekcję - osiedle stworzą osoby otwarte na taką koncepcję, więc "gospodarze" sąsiednich posesji mogą prychać, ale wam będzie dobrze. Staram się nawet proponować rozwiązania dla takich osiadli; "odarte" z tradycyjnej maniery rękodziałe a demonstrujące konstruktywną, ekonomiczną wizję. Powinny być połowę tańsze niż typowe: Kopuły: "hangary"
  18. Dwa koszenia rocznie. Wystarczy A poza tym odrobina nonkonformizmu Tu rodzi się pytanie. Ogród zeroinwazyjny spełnia wyśmienicie funkcje użytkowe i jest miły do biernego wypoczynku, jednak naraża na przytyki. jak sobie z tym poradzić? Są dwie metody - dobra i zła. Zła (łatwiejsza) polega na deklarowaniu sąsiadom: "wciąż mu mówię, żeby skosił...", natomiast druga metoda polega da delikatnej demonstracji "tak ma być, taki plan". Co możemy w tym kierunku zrobić? Z pewnością łatwiej będzie, gdy taki "ogród" (a właściwie teren) będzie przy architekturze modernistycznej a jeszcze lepie futurystycznej (niestety nowoczesna zabudowa często jest psuta przez pretensjonalne otoczenie - bo współczesny dom wygląda jakby w całości powstał w fabryce a nadziubany ogródek pokazuje jakby właściciel pasjonował się głównie grzebaniem w ziemi). Ogród zeroinwazyjny ma być wolny nie tylko od sadzonek, ale też i bałaganu. O ile wiejskie podwórko łączy w sobie uporządkowane uprawy z nieuporządkowanymi przedmiotami (nie wiem czemu w naszych realiach obowiązkowy był atrybut zepsutego pojazdu - wóz, motocykl, lub przynajmniej koło drewniane albo opony), o tyle MY chcemy powrotu do pejzażu naturalnego - żadnych rozrzuconych gratów. Kosmiczny ornament. Nie bójmy się plastiku! Ale nie takiego, który udaje drewno a takiego, który symbolizuje nowoczesność. 2-3 podświetlane kule pośród dzikiej trawy i wygodne biomorficzne fotele udowodnią, że nasze krzaki nie zarosły z powodu depresji czy nałogów http://www.blessthisstuff.com/imagens/stuff/img_morph_chair_2.jpg
  19. Nie chodzi o chwasty (mnie się podobają - natura). Oprysk na kleszcze to insektocydem - rewelacyjna sprawa. Nie udajmy takich "eko", bez syntetyku nie obejdzie się ani drewniana ławka, ani ściana, ani sitaka, ani altana Nawet podróżnik Cejrowski zachwala chemiczne cudo na komary a my się nie mamy przed kleszczami chronić?
  20. To dbanie, pielenie i koszenie za wiele nie pomoże. O wiele skuteczniej wydaje mi się zrobić oprysk pasowy, odcinający działkę od lasu.
  21. No dobra, koniec sezonu, czas na podsumowanie. Trawa przestała rosnąć na pewnym poziomie, co potwierdzałby zależność - czym częściej golisz, tym szybciej rośnie. Planuję koszenie kosą spalinową przed zimą i na tym koniec. Przy koncepcji sawanny należy uzbroić się w asertwność, gdyż dezaprobata kosiarza może być dotkliwa - mój opowiedział mi o trawniku, którym się zajmuje, koszonym co 7 dni.. i wogóle. Nieważne. Bilans "mieszczucha", czyli mój. Trawnik wzorcowy (miałem zatrudnonego na etat gospodarza). Nawożenie Dosiewanie Podlewanie codzienne. choroba się rozwija - kupiłem polewaczki, potem sterownik, w kolejnym roku sterownik z autoamtycznym rozdzilnikem, który się popsuł, więc rozwazałem instalację podziemną. Kretowisk nie ujażmiłem, proponowano siatkę... Wersja "leave me alone" Akceptuję kreta, podlewam co kilka dni, koszę co 14 były miejsca uschnięte Wersja Zeroinwazyjna: koszenia - 2/rok podlewania - zero nothing more! Trawnik odwdzięczył się różnorodnością i zielenią cały sezon. Obecnie wygląda, jak na zdjęciach. kretowisk nie widzę Pokrzyw kilka mam w zakątkach, koszenie zimowe zapobiegnie niekontrolowanym zarostom. Deptanie to świetny substytut koszenia - stworzyła się "powija" - miękki, organiczny dywan, fajny do leżenia i zabawy dzieciaków. Zastanawiam się, czy to zimowe koszenie jest zasadne, może wystarczyłoby tyko wiosenne? Problemu nie ma, nie wiem, bo się nie znam, czy na zimę lepiej zostawić siano, czy przystrzyc i pograbić liście? A może są potrzebne przyrodzie? Doradźcie.
  22. kiedy zaczynałem działalność, wynająłem magazyn, później biuro. Wielu znajomych podpowiadało "a może to kup". Na fajnie byłoby w wieku 20 lat mieć "swoje"... Myślę, że moja działalności w tym układzie skończyłaby się na pieszczeniu i spłacaniu tego przybytku... Mniejsza o to. Co znaczy "mam"? Czy jeśli zapłaciłem 1zł albo nawet 8tys za wykup mieszkania spółdzielczego, to nagle stałem się bogaty i "mam", czy raczej niewiele się zmieniło? Czy jeśli mam akcje PKO, to mam bank? Czy biorąc kredyt na 300 tys "mam" majątek? I od którego momentu mam dom - podpisania umowy, wylania ławy, czy położenia dachu? A może jednak po wpłacie ostatnie raty? Można wynajmować pokój w hotelu, można podpisać umowę najmu na 2 lata... albo na 30 lat- dzieląc dom z bankiem.
  23. % zysku oznacza roczny zysk (czyli po odjęciu kosztów) w stosunku do wartości. Dlatego odniosłem to do rocznych odsetek z lokaty w banku - w Hiszpanii mogę mieć 2,3%, w Polsce 3,5 a w NZ 5,5% . Bez martwienia się o sprzątania, remonty i zniszczenia (oraz wojnę ). Wybrałem 2% z wynajmu, co ekonomicznie byłoby błędem, ale chodzi o przyjemność. W Polsce mam na wynajem jakieś pow. gospodarcze w fajnej lokalizacji, można wynajmować jak jest, lub zainwestować w adaptacje, nawet na mieszkania. Obliczyłem, że najlepiej nie inwestować nic. Sytuacja jest taka, że klient mając zapłacić 1000zł miesięcznie za jakiś lokal stawia warunki typu - "tu mi pan zrobi podjazd, tam odgrodzi a to wymieni, to pomyślę" i wcale się nie dziwię, lokali jest więcej niż chętnych. Jest coś takiego jak koszty stałe, ponosimy je niezależnie, czy lokal służy, czy tylko stoi. Zubożały właściciel przystaje na każdą kwotę by choć te stałe koszty obniżyć. Dodam, że sam dla działalności gosp. płacę za wynajem, choć mógłbym mieć u siebie. Biorąc pod uwagę cenę jaką płacę z jednej strony i nakłady jakie bym poniósł, z drugiej - to po prostu własne mi się nie opłaca.
  24. To co piszesz dotyczy przedsięwzięć ekonomicznych a nie pasji - na pasji się nie zarabia, na pasję się pracuje. W większości przypadków osoby wynajmujące (posiadacze) nie robią tego dla zysku... ale dla częściowej redukcji kosztów. Bo frajda kosztuje. Mam mieszkanie nad Oceanem w turystycznej lokalizacji, wynajmuję. Zysk 2-2,5% rocznie i to tylko dlatego, że siebie liczę jako klienta. W banku można dostać więcej. Ale to najlepsza lokalizacja z możliwych, bo w Polsce też coś wynajmuję i uwierz mi - jest znacznie słabiej. Ziemia to inna sprawa, ale na miłość, fraza "jeść nie woła" NIE DOTYCZY DOMÓW! Domy starzeją się w przyspieszającym tempie i to nie z powodu erozji a powszechnego postępu. Eternit, boazeria, tynk wapienny, papa, skrzynkowe okna, lastriko, parkiet na lepiku, piec Mora, dwużyłowa instalacja i kafelki z żaglówką... to wszystko są dziś śmieci a kosztowały czyiś życiowy dorobek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...