
Zakręcona
Użytkownicy-
Liczba zawartości
230 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez Zakręcona
-
19 maja mija 10 lat od przeprowadzki! Jeśli wahacie się, czy warto prowadzić takie dzienniki, to powiem Wam, że warto bardzo!!! Poczytałam o naszych przebojach i gdyby nie dziennik, połowy rzeczy bym nie pamiętała.
-
Ja też nie mogłam się w ostatnich dniach zalogować. Myślałam że hasła zapomniałam. Cieszę się, że udało się zebrać środki na sprzęt dla Księżniczek. I ogólnie dziękuję za wątek. W trudnych chwilach czytam sobie i daje mi on siłę do walki o swoje dziecko.
- 4 910 odpowiedzi
-
- bliźniaczki
- dzielne
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witaj Mirku! Nie wiem czy mnie pamiętasz. Ale to zabrzmiało Dawno temu pisałam do Ciebie o moim synku, który podobnie jak Księżniczki opóźniony był mocno ruchowo bez żadnej konkretnej przyczyny. Przebadany został szczegółowo i nic lekarze nie znaleźli. Śpieszę donieść że w Boże Narodzenie zrobił swoje pierwsze kroki. Na początku czerwca, kiedy urodziła mu się młodsza siostra, musiałam kupić podwójny wózek, bo z chodzeniem było słabo. Mimo codziennych ćwiczeń szybko opadał z sił, bujał się na boki jak kaczka, jak dziecko które pierwsze kroki zrobiło wczoraj. Na chwilę obecną ma 2 lata 4 miesiące i chodzi na własnych nogach 1 km do żłobka! Panie opiekunki w nowym żłobku nie zauważyły by sprawnością ruchową odbiegał od innych dzieci. Ja oczywiście widzę, że nie jest tak sprawny, gibki jak rówieśnicy (może dlatego że wiem na co uwagę zwracać). Umysłowo był oceniany różnie. Generalnie przeciętnie, ale z zastrzeżeniem że spowolnienie rozwoju ruchowego spowolni rozwój intelektualny i że różnie może być w przyszłości. Na chwilę obecną jest ponad średnią. Jeszcze wiele pracy przed nami, ale wierzę że i Twoje Księżniczki będą z dnia na dzień coraz sprawniejsze. Pozdrawiam!
- 4 910 odpowiedzi
-
- bliźniaczki
- dzielne
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
IZA a czemu miałabym żałować? Gdybym kupiła mieszkanie od dewelopera czy do remontu też musiałabym się z fachowcami użerać. Dzięki temu że remont trwa, nie ma nudy, cały czas coś się dzieje. Jak już obrazki na ścianach powieszę, to mnie nuda zeżre. Mieszkanie w kartonach fajne nie jest, ale wolę powolutku pojedyncze pomieszczenia wykańczać niż nie móc spać przez 30letni kredyt. Zaglądam czasem do ofert z okolicy (bo to ona jest główną zaletą mieszkania tutaj) i nie znajduję nic ciekawszego czy choćby porównywalnego z naszym domem. No chyba że miałabym milion-dwa na zbyciu, to owszem, trochę domów byłoby wartych rozważenia.
-
Dawno tu nie zaglądałam. Widzę, że od ostatnich fotek sporo się zmieniło. Nie pisałam, bo sporo się u nas rodzinnie działo. Starczyło by na akcję dobrej telenoweli. W międzyczasie trwał dalej remont. Szedł powoli i opornie i miałam wrażenie że nigdy się nie skończy. W zeszłym tygodniu wreszcie rozstaliśmy się z fachowcami i mamy odpoczynek od nich do wiosny. Pan mistrz postanowił wziąć odpowiedzialność za polecanego przez siebie fachowca i po wielokrotnym przekładaniu terminu, ciągłym braku odpowiednich narzędzi i materiałów wreszcie udało się poprawić wszystkie niedoróbki i fuszerki. W sierpniu odbyło się malowanie klatki schodowej na piętrze i na parterze. Z braku odpowiedniej drabiny, malarz musiał korzystać z konstrukcji o wątpliwej stabilności. Po analizie wszystkich za i przeciw zdecydowaliśmy się na zadłużenie i ocieplenie domu przed zimą. Fachowcy wybrani już wcześniej przystąpili do pracy. Mieli ocieplić dom, nałożyć strukturę, ocieplić i wypłytkować balkony. Poza tym wymienić dach nad wiatrołapem. Kto inny miał wykonać barierki na balkony. Panowie od ocieplenia z lekkim poślizgiem zabrali się do pracy. Oprócz ojca i syna pracowała ich wesoła ekipa. Wesoła, bo sporo tankowała. Zgłaszaliśmy to wielokrotnie synowi, ale twierdził, że jedno piwko nie zaszkodzi, a to naprawdę dobrzy fachowcy. No i tak jak się można było spodziewać, zdarzył się wreszcie wypadek. Jeden z pracowników był mocno napity (sądząc po zapachu, bo zachowanie tego nie zdradzało). Szef twierdził, że to może po weekendowym weselu tak go trzyma. Ocieplali wtedy ścianę na wysokości piętra, ja gotowałam w kuchni na parterze obiad i w pewnej chwili przed moim oknem przeleciał pan. Spadł na rynnę leżącą na tarasie w locie uderzając o rusztowanie. Wyglądało to strasznie, ale pan dość szybko się pozbierał. Nie był jednak w stanie wrócić do pracy. Szef zawiózł go na pogotowie, co potem szef skomentował że widocznie nie był tak bardzo pijany, skoro udzielono mu pomocy i nie odesłano do izby wytrzeźwień. Pan nie został zwolniony, bo podobno nikt jak on nie kładzie struktury. Po tej akcji inni panowie się rozzuchwalili i zaczęli jawnie tankować. Szef wreszcie poszedł po rozum do głowy i zwolnił wszystkich. Znaleźć nowych pracowników w sezonie łatwo mu nie było. Codziennie wracając z pracy widziałam na swoim podwórku nowych panów od ocieplenia. Szybko się zmieniali, bo podobno się nie znali na robocie. Sporo prac wykonali ojciec z synem osobiście. Panowie pracowali od świtu do nocy, więc dobrych jakościowo fotek nie ma. Zabraliśmy się też za taras. Wykonywał go mistrz (ten który poprawiał niedoróbki po swoim pracowniku w domu) wraz z synem. Wcześniej taras został skuty (zdjęcia na poprzedniej stronie). Tu niewiele widać do większość przykrywa folia, ale efekt końcowy prezentuje się tak na ten moment: Wiosną zostaną położone płytki i wymieniona balustrada. Najważniejsze że do pomieszczenia pod tarasem nie leje się ani nawet nie cieknie woda. Po ociepleniu domu zwęziły się schodki na taras. Zostaną „ulepszone” latem wraz z przebudową pomieszczenia poniżej tarasu. Na razie pomysłów jest mnóstwo, a ostateczny wariant pewnie zostanie wybrany w trakcie prac, w zależności od niespodzianek które odkryjemy w międzyczasie. Balkony to była droga przez mękę. Ocieplenie poszło szybko. Gorzej z płytkami. Znów wszystko było krzywe – i podłoże i zakupione przez mnie płytki. Panowie fachowcy wielokrotnie poprawiali. Aż sąsiedzi komentowali, ile czasu można taki malutki balkon płytkować. Później musieli podkręcić tempo, bo barierki były gotowe do montażu. Balkon od ulicy przed: I po: Balkon nad tarasem przed: I po: Później została już wydawało by się drobna robótka, czyli wymiana daszku nad wiatrołapem. Najpierw zakład pomylił się i źle uciął blachę. Wreszcie przyjechała właściwa. Panowie położyli i czekaliśmy na deszcz. No i tak to wyglądało od wewnątrz: Woda ciurkała do środka. Fachowcy przyjeżdżali, uszczelniali, a z każdym deszczem pojawiały się nowe zacieki. Mniejsze, ale jednak były. Teraz nic już nie cieknie. Podbitka również już jest na miejscu i tak prezentuje się wiatrołap: Dla przypomnienia. Tak było wcześniej: We wnętrzu domu również bardzo powoli zachodzą zmiany. Żaden pokój nie jest jeszcze w 100% wykończony, więc nie pokazuję. W kuchni pojawił się zegar: Lodówka nie straszy już wielką płaszczyzną bieli: Z tą naklejką też nie obyło się bez problemów. Zamówiłam w internecie, zapłaciłam i czekałam na listonosza. Czekałam cierpliwie – w końcu to produkt na wymiar, ale po 10 dniach napisałam maila z prośbą o nr przesyłki. A sprzedawca oburzony pisze, że wykosztował się na produkt na zamówienie i na wysyłkę (przecież za to z góry zapłaciłam), a paczka wróciła do niego z adnotacją, że nie ma takiego adresu. Ciśnienie mi się podniosło i na pocztę (bo przesyłki rejestrowane i zwykłe odbieram prawie codziennie) i na sprzedawcę, bo nie raczył mnie o tym poinformować. Siedział cichutko mając i towar i pieniądze za niego. Moja lodówa jest wielka. Trafiło by się kolejne zamówienie na ten wzór i by sobie jeszcze przyciął tą matę na mniejszy wymiar. Sprzedawca nie zamierzał powtórnie wykosztowywać się na wysyłkę. Po długiej wymianie maili (ze strony sprzedawcy w bardzo niekulturalnym tonie delikatnie mówiąc), wizycie na poczcie i mojej i sprzedawcy, sprzedawca łaskawie nadał jeszcze raz paczkę, która dotarła bez problemu. To by było na tyle. Teraz prace stoją, a my staramy się jak najszybciej spłacić długi zaciągnięte na ocieplenie. Powoli przymierzamy się do wykończenia pomieszczenia: garderobograciarnia i poszukujemy funduszy na dokończenie tarasu i masę innych drobnostek, które nie przeszkadzają w użytkowaniu domu, ale rażą zmysł estetyczny.
-
Mirku, mam nadzieję, że się nie obrazisz, ze piszę to w Twoim wątku, ale wiem że zaglądają tu osoby mające pojęcie o medycynie. Dziecię me było dziś z tatą w Międzylesiu i wyszło, że badanie: Izoformy Transferyny (CDG) w surowicy (jeśli dobrze przez telefon usłyszałam) wyszło źle. Co to znaczy? W internecie znalazłam tylko, że to oznacza zaburzenia syntezy N-glikanu. Jak przy tym postępować? Lekarz nic nie powiedział, kazał nie panikować dopóki powtórne badanie nie potwierdzi diagnozy, ale ja oczywiście chciałabym wiedzieć na czym stoję i jak pomóc czy choćby czym nie szkodzić dziecku.
- 4 910 odpowiedzi
-
- bliźniaczki
- dzielne
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Napisałam na priv.
-
Przystępujemy do ocieplania domu i czas wybrać kolor elewacji. Wymieniamy też rynny i parapety. Mnie szczerze mówiąc jest wszystko jedno, nie znam się na kolorach.Poczytałam o odbijaniu światła. Chciałabym niebrudzący (czyli biały odpada) i nierzucający się w oczy. Dach płaski, czyli koloru niewidocznego. Okna białe, drzwi zewnętrzne brązowe. W związku z tym myślałam o brązowych rynnach. Proszę o pomoc w doborze koloru: parapetów zewnętrznych, elewacji, barierki na balkonach. Myślałam o kolorze kremowożółtym - elewacja, parapety - brąz, nie wiem co z barierkami - też pewnie na brąz malowane. Aha, nasz dom to połówka bliźniaka. Druga połówka jest szara (cegła silikatowa). Nie wiem czy sąsiad ma malowanie w planach czy nie. Czy ten krem nie pogryzie się z szarością?
-
Remont idzie jak krew z nosa. Prace niezbędne do mieszkania są już wykonane, więc i zapał osłabł. Poza tym cały czas męczymy się z naprawą usterek. To znaczy z fachowcem który u nas pracował i z panem, który go polecał. Wersje zmieniały się z dnia na dzień. Ostateczna jest taka, że nasz fachowiec wypiął się na swojego mistrza, który go polecał, więc chcąc nie chcąc to właśnie ten mistrz będzie po nim niedoróbki poprawiał. Ręczył za niego, to teraz ma. Ten sam mistrz ma robić taras. Jeszcze w zeszłym tygodniu mówił, że nie ma na to czasu, chęci, siły i zdrowia, a dziś zmienił zdanie. Domyślam się, że przyczynę znam. Nie rozmawialiśmy jeszcze o pieniądzach, wiec los tarasu jest nadal niepewny. Dogadaliśmy się za to z panami od ocieplenia. Za 2-3 tygodnie ruszają z pracami. Oby pogoda sprzyjała. Jako że taras i ocieplenie to kosztowne imprezy, nie trwonimy na razie środków na nic innego. Działamy tym, co mamy. W ten sposób nasze meble ze starego mieszkania zyskują drugą szansę. SALON Część naszego księgozbioru jest już na właściwym miejscu. Regały zabraliśmy z poprzedniego mieszkania. Tam stały w przedpokoju. Teraz awansowały. Nie mogliśmy się z nimi rozstać, bo dużo czasu i pracy im poświęciliśmy. Zwłaszcza na lakierowanie. Kolejny regał również chcieliśmy zrobić sami, ale okazuje się że w najbliższym sklepie brak materiałów o oczekiwanych parametrach. Wtedy pomyśleliśmy o pójściu na łatwiznę i zamówieniu gotowca z internetu. Znów problem: gotowce mają typowy rozstaw półek, który nam (a raczej naszym książkom) nie odpowiada. Na razie myślimy co dalej z tym zrobić. SPIŻARNIA Przypominam, że to kiedyś wc było. Jeszcze nie jest skończona, ale coś się zmieniło, to wklejam. Znów miks mebli ze starego mieszkania. Szafki w kolorze olcha z pokoju Juniora, szafki wenge z łazienki, regały z balkonu. Z nimi było najwięcej roboty. Trzeba było pozbawić je drzwi, boków i tyłów pieczołowicie przez nas przytwierdzanych kilka lat temu, bo balkon miał ponad 2m wysokości, a spiżarnia – najniższe pomieszczenie w domu – 167cm. I na koniec POKÓJ JUNIORA: Jedyny umeblowany pokój. Wszystkie meble pochodzą z mieszkania poprzedniego. Regały na zabawki były wcześniej regałami na książki. Biblioteka Młodego wygląda dość skromnie przy naszej, ale zanim chłopak się czytać nauczy, ma szansę zwiększyć kolekcję. Pudło kartonowe czeka na rozpakowanie, w worku są zabawki dla starszych dzieciaków, które czasem nas odwiedzają. Najstarszym meblem jest biurko. Towarzyszyło mi przez całą edukację szkolną, jest w wieku zbliżonym do mojego. Dla mnie to nówka sztuka, moja siostra przez całą edukację korzystała z biurka szkolnego naszej mamy, a na działce użytkujemy biurko z czasów szkolnych wuja, który jest już dobrze po 70. Designerskiego szału nie ma, ale jest „coś z niczego”. Myślałam, o odświeżeniu biurka, ale to w dalszej przyszłości. Ten pokój pewnie najczęściej będzie się zmieniał, wraz ze zmianami potrzeb lokatora. Dlatego też nie inwestuję na razie w jego umeblowanie. Poluję jedynie na jakieś fajne wiszące lampki. Takie z jednej strony dziecięce, a z drugiej nie zobowiązujące do konkretnej tematyki pokoju. Młody jest pokojem zachwycony. Najbardziej przestrzenią. Nowy pokój jest ok. 3 razy większy od starego, a mebli niewiele więcej. W poprzednim mieszkaniu nie mogliśmy znaleźć miejsca, w którym moglibyśmy rozłożyć puzzle piankowe, a tu mieszczą się bez problemu w jego pokoju.
-
Wpisz sobie w google "konkurs komplet drzwi do domu" to Ci nazwa firmy wyskoczy
-
Da się. Siostra też zaraz po ślubie, do malutkiego mieszkanka kupiła 120-tkę. Ona szczupła, mąż normalnej postury - było OK. Potem mąż przytył , ona zaszła w ciążę no i było na prawdę ciężko. Na tyle, że do nowego mieszkania kupili 160cm, a myśleli o 180, ale się nie zmieści. My śpimy na 140 i jest ok, jesteśmy raczej szczupli. Na tej szerokości mamy już opcję spania na przeciwnych brzegach łóżka. No i okazało się na tyle szerokie, że niezbędne są 2 kołdry.
-
Pan od tarasu nas olał. To znaczy zadzwonił, że przed wrześniem nie przyjdzie. A sprawa nagli. No i tak od słowa do słowa udało mi się moich chłopaków (czyli męża i tatę) przekonać, że to łatwizna i że sami sobie z tym poradzą. Czasu mają mało, bo weekendy nie wchodzą w grę u taty, więc za 2 tygodnie będą działać popołudniami po pracy. Zobaczymy co z tego wyjdzie. No właśnie. Mąż od poniedziałku zaczyna pracę. Nic nadzwyczajnego. Po porostu taka praca tymczasowa, żeby w domu nie siedzieć, bo to jego bezrobocie źle wpływa na moją psychikę
-
Brodzik już naprawiony. Za 24h testujemy szczelność Sedesy też już się nie kiwają. Dostałam wycenę ocieplenia dachu. Jest tak samo wygórowana, jak wcześniejsza wycena ocieplenia ścian od tego samego wykonawcy. Dlatego też umówiłam się na spotkanie z innym ociepleniowcem. Pan przyjechał z synem. Pooglądali. I nie kazali jak poprzedni wykonawca robić wszystkiego na raz, tylko rozumiejąc ograniczenia finansowe, zaproponowali pracę etapami. Zaproponowali 2 rozwiązania docieplenia dachu, powiedzieli co na balkonie trzeba zrobić przed ociepleniem ścian, a co można po. Czekamy na wycenę i wtedy decydować będziemy, co robimy tej jesieni. Najprawdopodobniej będą to balkony + styropian zaciągnięty klejem na siatce na ścianach. Za rok tynk i ocieplenie dachu. Ogólnie panowie spodobali mi się. Wiem, że subiektywne odczucie sympatii lub jej braku nie powinno być decydujące przy wyborze wykonawcy, ale tu akurat mam wrażenie, że mówimy tym samym językiem i że się z panami dogadamy.
-
niemodna dom był już trochę grzany. Zimą grzejnikami elektrycznymi, żeby fachowiec nie zamarzł Później piecem 2 czy 3 tygodnie przed cyklinowaniem parkietu. Następnie tydzień pod koniec maja jak nastały chłodne dni. Wydaje mi się, że ta wilgoć już została ze ścian wypędzona. sterowiec rozsądne jest to, co piszesz. Spróbuję zatem znaleźć tańszą ekipę, tańszy materiał, kolejnego pożyczkodawcę i ruszamy z ocieplaniem. Ale bez przesady z tą taniością, w końcu dom się raz w życiu ociepla. Czyli ma być dobra jakość w rozsądnej cenie. U nas cały czas praca wre, ale jestem w lekkiej niedyspozycji, czyli byczę się na L4. Jak dojdę do siebie to powrzucam zdjęcia z opisami. W skrócie: pan od tarasu codziennie przekładał się na następny dzień, aż dziś przełożył się na wrzesień. Chyba się rozstajemy. Z żalem, bo sympatyczny i konkretny gość. Wczoraj był pan, który polecił nam naszego fachowca od wykończenia domu. Obejrzał niedoróbki. Mówi, że już z naszym fachowcem nie współpracuje i go nie poleca, bo nasz dom jest drugim z kolei w którym sporo rzeczy jest zrobionych niedokładnie. Dziś po południu pan przyjdzie i naprawi najpotrzebniejsze rzeczy (prysznic i wc), a za półtora tygodnia przyjdzie razem z tamtym fachowcem i podobno skutecznie przekona go do podokańczania niedoróbek. Jeśli fachowiec tego nie zrobi, to pan - jako że go polecał - zrobi to za niego. Mąż dostał od pana kategoryczny zakaz naprawiania błędów wykonawcy. Fachowiec kasę wziął, gwarancję dał, to teraz ma poprawić. W ten sposób malowanie klatki schodowej odbędzie się pewnie za rok bo do obrobienia są wszystkie drzwi.
-
Dzięki figter za opinię. Tak właśnie wydawał mi się, że coś za drogo to wychodzi. ALE Rozmawiałam też z drugim wykonawcą. Telefonicznie, przy styropianie grafitowym, nie wiem jaki system, wycenił mi wstępnie materiał + robocizna na 130zł/m2 (nie wiem czy netto czy brutto). W efekcie cena za całość wychodzi podobna jak u pierwszego wykonawcy. Nie wiem co o tym myśleć (jeżeli była to cena netto).
- 3 odpowiedzi
-
- materiały
- proponowane
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie. Ściana piwnicy wykonana jest z cegły i sięga zdecydowanie głębiej. Buły są widoczne na zdjęciu, pod nimi jest już grunt. Od miejsca styku buł z gruntem do podłogi w piwnicy jest gdzieś pewnie z metr. Zgodnie z przewidywaniami dziś ciąg dalszy kładzenia folii w płynie. Zakupiłam też lampę na sufit do dolnej łazienki. Kosztowała mniej niż żarówka do niej. Dekarz się nie pojawił wczoraj. Użyliśmy wreszcie prysznica w dolnej łazience i niestety przecieka. Najpierw nic się nie dzieje, a po kilkunastu minutach woda wypływa szerokim strumieniem spod brodzika. Czekamy na fachowca żeby to naprawił w ramach gwarancji. No i jeszcze coś. Wczoraj brodzik pękł. A właściwie nie pękł, tylko się wgiął. Gdyby wszedł tam chłop jak dąb, to rozumiem, ale kąpał się wczoraj szanowny małżonek, który waży 57kg. No i teraz pytanie, czy to wada brodzika czy montażu. Skłaniam się ku temu drugiemu.
-
Dostałam wycenę ocieplenia mojego domu. Poproszę o opinie: - czy proponowany system jest godny uwagi i wart swojej ceny, czy lepiej zdecydować się na coś innego - czy wyliczone ilości materiałów są odpowiednie dla m2 powierzchni. Bryła: 3 ściany klocka, na jednej z nich dolepiony prostokątny wiatrołap, 2 balkony. Czy balkony liczy się jakoś inaczej czy tak samo jak ściany? Proszę również o wyjaśnienie jak liczy się ilość mkw. Chodzi mi o to, że przykładowo mam do ocieplenia 100m2 elewacji (nie odliczając otworów – wykonawca ich nie odliczał robiąc wycenę, wliczając balkony – prawidłowo?). W wycenie mam 100m2 gruntu, 200m2 kleju, 240m2 tynku, 130m2 siatki, 100m2 styropianu. Prawidłowe ilości? Jeśli chodzi o siatkę, to producent pisze, że na 1m2 powierzchni potrzeba 1,1m2 siatki. Domyślam się, że chodzi o zakłady. Skoro wykonawca liczy 1,3m2, to liczy poprawnie (większe zakłady) czy chce mnie naciągnąć? Wiem, że to niewielka różnica, ale wolę wiedzieć. Podane ceny to ceny NETTO. (ilość metrów kwadratowych wg proporcji wypisanej wyżej) 1. Weber grunt pg 221 0,2kg/m2, cena 2zł/m2 2. Weber klej ks 126 4,5kg/m2, cena 4,5zł/m2, czyli 9zł w przeliczeniu na m2 elewacji 3. weber tynk silikatowo silikonowy td 336 2,7kg/m2, cena 410zł/m2, czyli ok. 36zł w przeliczeniu na m2 elewacji 4. Weber siatka ph 914 cena 3zł/m2, czyli ok. 4zł w przeliczeniu na m2 elewacji 5. Styropian termoorganika grafitowy 200zł/m3, czyli ok.30zł/m2 elewacji (15cm, nie dopytałam czy będzie z frezem czy nie) Dodatkowo parapety chyba metalowe po 100zł/sztukę i osprzęt (piany, taśmy, listwa dylatacyjna) – całość za 2000zł. O cenę robocizny nie pytam, bo wiem, że wpływa na nią wiele czynników. W wycenie nie ujęto rusztowań. Czy zwyczajowo wykonawca wlicza je do materiałów własnych do pracy czy klient płaci dodatkowo za ich wynajęcie? Z góry dziękuję za opinie.
- 3 odpowiedzi
-
- materiały
- proponowane
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Tyle się u nas dzieje, ze czasu na pisanie zbrakło, więc dziś postaram się streścić w punktach. Niemodna pewnie masz rację. Ścianka za sedesem bardzo licha. Wiem, że oryginalne kołki do mocowania miski były przycinane. Pod koniec lipca ma się pojawić wykonawca i w ramach gwarancji to naprawić. PRĄD Jak to przy remoncie, sporo prądu zużyliśmy. Spodziewaliśmy się w czerwcu odczytu licznika, a tu nic. Inkasenta nie było, informacji że nas nie zastał też. Na początku lipca przyszły faktury z odczytem prognozowanym, który nijak się miał do faktycznego zużycia. Chcieliśmy jak najszybciej za zużyty prąd zapłacić, bo prąd, jak wiadomo, lubi drożeć i potem za każdą zużytą wcześniej kWh zapłacilibyśmy więcej. No i sprawa druga. Gdyby tak wysokie zużycie wyszło przy kolejnym odczycie, naliczono by nam spore faktury na kolejny okres. A że następnego remontu nie przewidujemy i zużycie spadnie, to nie zamierzam odkładać pieniędzy na nieoprocentowanym koncie dostawcy prądu. Mąż pojechał do punktu obsługi klienta załatwić całą sprawę. Godzinę przed zamknięciem nie było już numerków. Niezrażony pojechał innego dnia, z rana. Tłum był wielki. Okazało się, że jest ostatni dzień promocji, wypowiadania umów czy czegoś tam i że zapraszają go następnego dnia. Pojechał po raz trzeci. Pani w okienku nie bardzo rozumiała o co się rozchodzi. Pierwszy raz miała do czynienia z klientem, który chce zapłacić więcej niż faktura mówi. Nie dała wiary tak wysokiemu stanowi licznika. Nie chciała wystawić wyższej faktury, za to proponowała, że rozłoży tą płatność na raty. Nie rozumiała, że chcemy zapłacić jednorazowo. Wysłała za to pracownika, który miał licznik za kilka dni odczytać. Pan przyjechał. Jak dowiedział się o co chodzi, to mało ze śmiechu nie padł, ale odczyt zrobił. Ze świstkiem od inkasenta mąż pojechał po raz czwarty do punktu obsługi klienta i dostał wreszcie upragnioną fakturę. TARAS Korzystamy z pogody. W piątek zaczęło się kucie. Tak było w czwartek rano: A tak po kuciu: Jak widać część po prawej stronie nie została skuta. To dlatego, że kując ją pozbawilibyśmy się daszku nad wejściem do warsztatu i części stropu. Z uwagi na nierówne podłoże i wystające teowniki, nie kładziemy folii. Jak widać na jednym ze zdjęć z drzwiami tarasowymi, mało miejsca zostało na warstwy tarasu. W związku z tym, po lekturze wątków odnośnie wykonania tarasów, technologii, systemów, mąż zdecydował się na rozwiązanie niepolecane. Podłoże jest już zagruntowane. Na to dziś kładziona jest folia w płynie: Mąż robi to bardzo dokładnie, więc może do niedzieli wieczór skończy. W poniedziałek użyjemy tych materiałów: Czyli położony zostanie styropian 5cm. Oczywiście ze względu na nierówność podłoża trzeba go będzie rzeźbić. Na to 3cm wylewka ze spadkiem. Długo myśleliśmy jak wykonać spadek, skoro z 3 stron tarasu są ściany, a z tej czwartej jest podwyższenie którego nie skuwamy. Po stworzeniu wymyślnych rysunków i systemów zasugerowano nam rozwiązanie najprostsze: skorzystanie z rury która wystaje (widoczna na zdjęciach). To rura odpływowa od sedesu, który kiedyś stał na naszym przyszłym tarasie (jak jeszcze było tam pomieszczenie mieszkalne). Na wylewce pewnie będą płytki. OCIEPLENIE Dostaliśmy wreszcie wycenę od pana od ocieplenia. Jak zobaczyłam cyfry, to mi laczki spadły. Potem wczytałam się w wycenę i niby składowe w porządku, a wynik wychodzi wyższy niż zakładałam. Nie ma żadnej magii. W wycenie ceny netto, a ja brałam pod uwagę brutto, więc jednak wycena jest coś za wysoka. No i metraż jest zdecydowanie większy niż w moich obliczeniach. Pan fachowiec mierzył miernikiem laserowym, a ja papierową miarką. Może stąd ta różnica. Fachowiec policzył też chyba odkopanie budynku i ocieplenie metr pod ziemią. W naszym przypadku to się chyba nie uda, bo jak już pokazywałam we wcześniejszym poście, mamy nadlane dziwne buły betonu przy fundamentach. Przy okazji pokażę, że działamy też przy przecieku przez ścianę w piwnicy. Miejsce odkopane pięknie wyschło. Zostało potraktowane na razie jedną warstwą folii w płynie. Jutro druga. Przy takiej powierzchni, czyli właściwie braku powierzchni płaskiej ciężko ocieplić czy choćby folię czarną położyć. I z bliska: Mam też wątpliwość, czy na pewno wyliczona jest odpowiednia ilość tynku czy kleju. Muszę to na spokojnie przeliczyć. Poprzednio ociepleniowiec bał się wyjść na dach, bo jego zdaniem drabinkę mamy za lichą. Dziś ma przyjść z dekarzem żeby wycenić ile ocieplenie dachu będzie kosztowało. Generalnie wiedziałam, że termomodernizacja, to nie jest tania rzecz. Nie spodziewałam się jednak aż tak dużego kosztu. Koleżanka przy sporo większym domu dostała niższą wycenę. Styropian ten sam, ale inny system i inna ekipa. No i inna trochę lokalizacja. Ta ekipa wyceniała nam też taras i wyszło sporo drożej niż u pana, który to robi do spółki z małżonkiem. Przy tej wycenie którą dostaliśmy, nie stać nas na ocieplanie. No i teraz dylemat. Szukać tańszej ekipy, brać tańszy system i ocieplać teraz, czy odkładać pieniądze i ocieplać za rok. Aktualne U dla naszej ściany wynosi 1,6, czyli słabo bardzo. Mieliśmy już kilka chłodniejszych dni, piec chodził na najwyższej krzywej, grzejniki (przewymiarowane) odkręcone na maksa, a oczekiwanej temperatury nie udało się uzyskać. No a to był przecież maj. Co będzie w styczniu. A może zapożyczać się jeszcze bardziej (jeśli się uda) i robić teraz porządnie? W sumie bez mebli da się jeszcze rok pożyć, a w niskiej temperaturze nie damy rady z naszym synem.
-
Dekoral - dziwnie słabe krycie
Zakręcona odpowiedział dr_Fell → na topic → Wykończenie ścian; elewacje zewnętrzne
Grunt ceresit ct17. -
Dekoral - dziwnie słabe krycie
Zakręcona odpowiedział dr_Fell → na topic → Wykończenie ścian; elewacje zewnętrzne
Przedwczoraj białym Dekoralem mąż malował ścianę i sufit w spiżarni. Na ścianie tynk i grunt. Pomalował 1 warstwę i jest na tyle dobrze, że nie kładziemy drugiej. Wcześniej w łazienkach też malowaliśmy białym Dekoralem pasek na ścianach nad kaflami i sufit. Cała łazienka była wyłożona płytami zielonymi. Jeżeli mnie pamięć nie myli, to był kładziony grunt, potem jedna warstwa farby podkładowej Śnieżka i 1 lub 2 warstwy białego Dekorala. Sufit i ściany są śnieżnobiałe, nic nie przebija. Może wadliwy kubełek kupiłeś? -
Przedwczoraj mieliśmy niezapowiedzianą wizytę Odwiedził nas pan o tarasu. Ponieważ wizyta była niespodziewana, nie spotkałam się z panem. Z relacji męża zrozumiałam, że pan ma masę roboty i planuje być u nas z doskoku. Wczoraj mąż zaczął skuwać część tarasu. Musiał niestety przerwać, bo dokuł się do belek, na których trzyma się dach nad wejściem do warsztatu i nad przybudówką do warsztatu. Nie widział czy to rozbieramy, czy nie, a kierownik robót, czyli ja nie odbierał telefonu, więc na wszelki wypadek zostawił. Na dziś zapowiedział się pan od tarasu (ma chwilę bo gdzieś tam coś mu nie wyschło). Zdjęcia tego jutro wrzucę, bo baterie w aparacie się wyładowały i szukam w kartonach ładowarki. W sumie to nie wiem, co pan będzie dziś robił. Może kawkę chłopaki wypiją i pogadają. Przedwczoraj mąż pomalował spiżarkę. To znaczy tylną ścianę spiżarki (tylko na niej nie ma płytek) i sufit. Czekamy aż wyschnie. Umyję wtedy płytki i wstawiamy regały. Wreszcie w kuchni tymczasowa klamka została zamieniona na docelową: Pojawiło się też oświetlenie w kuchni. Zastanawiam się, czy by tej lampie nad stołem nie wydłużyć kabla. I zapalone światło (kiepskie zdjęcie, bo widno na zewnątrz jeszcze było). A tak wyglądają kule przy lustrze w łazience. Zdjęcie trochę koślawe, ale tylko tak udało mi się uchwycić lustro bez mojego odbicia: I wieszak na papier w dolnej łazience: Mam wątpliwości co do jakości wykonania zabudowy Geberta. Głównie górna łazienka. Jak siadam na sedesie, to mam wrażenie że się ugina i że cała ścianka się rusza. Nie siadam z impetem, nie mam nadwagi, więc to chyba wadliwy montaż. Boję się, że ta misa się urwie niedługo. W dolnej łazience problem ten nie występuje, albo występuje w mniejszym stopniu. Macie pomysły czemu tak może być? Czas chyba zatelefonować do wykonawcy z reklamacją. Mam tylko nadzieję, że nie trzeba będzie zabudowy rozbierać.
-
Przekopałam tonę moich faktur za remont i mam wątpliwości, co do następujących pozycji. Da się je odliczyć? grzejnik 25.11.10.0 grzejnik 25.99.29.0 grunt penetrujący wylewka betonowa kołek szybki montaż grunt biały cyna bezołowiowa czyścik do miedzi lut twardy tasma z włókna szklanego taśma 38mm/50m bateria bidetowa podtynkowa akryl uszczelniający uszczelniacz akrylowy kołki 6x80ag wkręty do metalu filtr do wody główka bezpiecznik przycisk geberit 25.23.12-90.99 kit do drewna włączniki do światła, gniazda rtv, internet taśma p.t.f.e. zestaw umywalka + szafka s 8 rw k kołek uchwyt na papier listwa 2x40w g9 Drugie moje pytanie dotyczy zakresu remontu, jaki trzeba wpisać we wniosku. Czy opisywać wszystkie prace, mimo że materiałów do niektórych z nich nie odliczam? Chodzi mi np. o wymianę stolarki okiennej. Ponieważ kupowana była razem z montażem, fakturę mam na 8%, więc okien nie odliczam. Wspominać o tym we wniosku, czy nie?
- 8 135 odpowiedzi
-
- ćwierćwałki sosnowe
- jak odliczyć vat
- (i 4 więcej)
-
Castorama - nikomu nie pozwolimy pobić naszych cen...z autopsji
Zakręcona odpowiedział fighter1983 → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
No ale chyba i "zarobić" można nie za dużo. Jak kupuje się po kilka śrubek, to czy przykleisz cenę A czy C to różnica nieduża. A jak kupujesz worek, to już pani w kasie raczej skontroluje, czy jest odpowiednia cena nalepiona. Jeżeli chodzi o Casto, to - mówiąc wprost - złodzieje - mają inne patenty na wynoszenie i dystrybucję towaru. -
IZA30 super cena za plisy. Czekam na fotki Twoich okien. Monikazhr dziękuję za odwiedziny i za wpis. Życzę cierpliwości do remontu. W niedzielę mieli nas odwiedzić goście. To zmotywowało niesamowicie mojego małżonka do działania w domu. Dokończyliśmy górną łazienkę (brakuje tylko zaślepek przy kaloryferze): Pojawiło się lustro z oświetleniem i wieszak na ręczniki: Jest też oświetlenie górne. Przy jego montażu nie obyło się bez problemów. Nasz fachowiec od kafelków, ze względu na rurę idącą pod sufitem, zrobił sufit podwieszany. Zapomniał o haczyku na lampę. Przy wierceniu w suficie zrobiły się odpryski i trzeba było je zalepiać dwa razy, co trwało. Na półce za geberitem pojawiły się koszyczki na to, co do tej pory stało na wannie: Zupełnie się tego nie spodziewałam, że ta łazienka będzie moim ulubionym pomieszczeniem i wygra z sercem domu, czyli kuchnią. Chłopaki wzięli się też za dolną łazienkę. Zaczęli od lustra ze zintegrowanym oświetleniem. Młody bardzo chciał pomagać. Próbował zmienić wiertło w wiertarce i ją włączyć. Okazuje się, że o wiele bardziej kręcą go śrubokręty i inne narzędzia niż zabawki, których ma cała masę. U psychologa, z całego pudła kolorowych, grających i świecących zabawek wybrał... plastikową śrubę. Okazało się, że montaż nie jest prosty, kostki są nieodpowiednie i nie obyło się bez pomocy elektryka. Tak to wygląda po niedzielnych odwiedzinach elektryka: Przy zapalonym świetle nie widać wzorku na kulach. Musze jeszcze dokupić coś na sufit do tej łazienki. Z takim samym wzorkiem się nie da, więc kupię gładki plafon. Pojawił się też wieszak na papier w dolnej łazience i jedna lampa w kuchni. Zdjęcia jutro. Kolega elektryk przerobił mi włączniki i wreszcie zapalają te lampki, które chciałam. Goście nie wyszli od nas z pustymi rękami. Zapakowaliśmy im cały samochód pustakami (tymi z których zrobiony jest wiatrołap). To tak w ramach sprzątania podwórka. Po usunięciu pustaków ukazała się naszym oczom dziura w płocie prowadząca do sąsiada. Zastawiliśmy ją czym prędzej, bo sąsiad nie byłby zadowolony, że nasz pies wyprowadza się na jego posesję. Na odchodnym koleżanka powiedziała, że mnie podziwia, że mieszkam w takich warunkach. Ona nie dałaby rady tak bez szaf, z niemalowanymi ścianami. Dobrze, że nie odwiedziła mnie, jak się wprowadzaliśmy. Wtedy dopiero byłaby w szoku. Wczoraj wpadł do nas pan od ocieplenia. Wychodzi na to, że zakres prac będzie większy niż się spodziewaliśmy. Z informacji znalezionych w Internecie błędnie wyciągnęłam wniosek, że pan jest dobrym fachowcem i bierze rozsądną cenę za robotę. Okazuje się, że pan może i fachowcem dobrym jest, ale ma wysokie mniemanie o sobie i się ceni. Tak wywnioskowałam z rozmowy. Szukał co by tu jeszcze u nas mógł zrobić. Nie chciał przyjąć do wiadomości, że coś chcemy zrobić sami, czy później. Czekam na wycenę mailową i umawiam się na spotkania z innymi potencjalnymi wykonawcami. I jeszcze publicznie chciałam podziękować niemodnej. Dzięki niej mój komputer domowy już normalnie się włącza. Męczyłam się z jego humorami 3 lata! W związku z tym sprzęt zasłużył na internet. W tym temacie mieszkanie w bloku mnie rozpieściło. Blok był okablowany, operatorów do wyboru do koloru. Płaciłam niecałe 40zł/miesiąc i miałam internet bez ograniczeń. W domu okazało się, że to nie takie proste. Jedyny internet w kablu dostępny od tp SA. A że nie mam telefonu stacjonarnego, to nie będzie to tani internet. Wtedy wpadłam na pomysł Internetu radiowego. Obdzwoniłam wszystkich operatorów, w których zasięgu teoretycznie jestem (na ich mapkach na stronach internetowych). Ci z miasta mówią, że już nie jestem w ich zasięgu, a ci z miejscowości podmiejskich, że jeszcze nie jestem. Normalnie wyspa bez Internetu. Nisza znaczy się rynkowa. Można by to biznesowo wykorzystać. W związku z tym wymyśliłam sobie mobilny internet od któregoś z operatorów telefonii komórkowej. Poczytałam opinie i każdy ma złe. Porównałam ofertę i żadna nie jest konkurencyjna z tą, którą miałam dotychczas. Zatem zapadła decyzja o Internecie na kartę. Nie jestem biegła w tych sprawach (taryfach, operatorach, promocjach - w komórce nie mam internetu, więc nie wiem jak to działa), więc dlatego zajęło mi to ponad miesiąc. Dziś kupuje modem, kartę już zamówiłam na allegro i wreszcie będę mieć kontakt ze światem. O telewizji chyba jeszcze nie pisałam. Mamy. Któregoś dnia mąż powiedział, że zrobi dziś mi coś ważnego. Obstawiałam lampy, klamki czy lustra. Nic z tego. Na balkonie była stara druciana antena z obciętym kablem. Zarobił końcówkę, podłączył do innego kabla, przełożył przez okno i jest TV, czyli naziemna telewizja cyfrowa, niektóre kanały w HD, zupełnie tak samo, jak mieliśmy w bloku. Teraz trzeba tylko wywiercić dziurę w ścianie i przełożyć ten kabel. Pierwotnie myśleliśmy o satelicie, która miała być zamontowana na balkonie z drugiej strony domu. Pod to mamy zrobioną instalację. No ale talerz jeszcze nie zakupiony, więc na razie jest prowizorka z kablem puszczonym przez uchylone okno.