
Zakręcona
Użytkownicy-
Liczba zawartości
230 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez Zakręcona
-
IZA30 dzięki Podliczyłam wydatki. Do chwili obecnej wydaliśmy na remont i wyposażenie domu 118 000zł. (wliczam w to też narzędzia i rzeczy, które jeszcze nie zostały zamontowane) Jak kwotę zobaczyłam, to mało z krzesła nie spadłam i byłam pewna, że excel mnie oszukuje. Zabrałam się za vat i na razie czuję się pokonana. Opasła teka faktur nie nastraja optymistycznie. Nie wiem co ja kupowałam (a w zasadzie nie ja, tylko maż - na niego są faktury), że na wykazie który mam są rzeczy podobne, ale akurat tych moich z faktur nie ma. Będę walczyć z tym dalej w wolnych chwilach, a w drugiej połowie lipca konkretnie nad tym przysiądę. Daje sobie miesiąc na ogarnięcie tego tematu. W niedzielę przychodzi kolega elektryk i przerobi mi włączniki światła. W chwili obecnej przy włącznikach podwójnych pstryczek lewy zapala prawą lampę (no dobrze, żarówkę, lampy jeszcze są w sklepie), a prawy lewą. Irytuje mnie to niesamowicie.
-
Eluś przytulam Cię, wspieram i ciepło o Tobie myślę. Nic mądrego nie poradzę, bo mój staż małżeński jest dużo krótszy niż Twój i doświadczeń podobnych jeszcze nie mam. Pamiętaj, ze jest tu silna ekipa, którą Cię wspiera A co do treści smsów, przemyśl tylko czy w przypadku ewentualnego rozwodu, orzekania winy lub nie, ich treść Ci się nie przyda w sądzie.
-
Obiecane zdjęcia rolet. SYPIALNIA Nie mogę patrzeć na te niedomalowane wnęki okienne w każdym pokoju. Niebieski koc i poduchy w tym kolorze już się odsłużyły dobre 10 lat (albo i więcej) i za kilka miesięcy idą służyć innemu naszemu domownikowi. Ciężko uchwycić kolor aparatem. Roleta jest w kolorze ściany, może minimalnie jaśniejsza, a jak świeci słońce, to jest trochę ciemniejsza od ściany. Jest to pokój południowo-wschodni, więc zależało mi, żeby materiał był jak najciemniejszy. POKÓJ JUNIORA To co widać po lewej stronie zdjęcia, to postawione na sobie 2 szafki wiszące. Zostały tu przyniesione, bo miały zawisnąć na ścianie, a potem zmieniła się koncepcja. I tak sobie stoją, bo nie ma gdzie ich wynieść. Klaruje mi się plan na ich inne wykorzystanie, ale tamte pomieszczenia są jeszcze nie wykończone. Jakieś ponure kolory wyszły. W rzeczywistości są soczyste i energetyczne. GARDEROBA (czyli magazynek) Jak widać pomieszczenie jeszcze niewykończone. Okno malutkie, ale roleta jest niezbędna, bo z tego okna jest widok na ulicę. Dom stoi kilka metrów od chodnika i z zewnątrz za dużo było widać (dużo więcej niż np. w salonie, który jest piętro wyżej). Pomieszczenie jest zawalone gratami (tzn. super potrzebnymi rzeczami). Czeka na swoją kolej z malowaniem. Kolor bladożółty, taka też będzie ściana. No chyba ze coś mi się odmieni. PRALNIOKOTŁOWNIA To okno wychodzi na „dużego” sąsiada i tez znacząco za dużo przez nie widać z zewnątrz. Kolor jak w garderobie, bladożółty. Na zdjęcie załapała się pleśń, którą usiłujemy wytępić. Na razie walkę przegrywamy. Jak się z nią rozprawimy, to pomalujemy, zrobimy zabudowę. Mam konkretną wizję w głowie. Nietrudną w realizacji i niedrogą. Niech tylko ta ściana wreszcie wyschnie. SALON To jedyne pomieszczenie, w którym miałam problem z doborem koloru rolety i w którym jest on znacząco odmienny od koloru ściany (za ciemny). To jest pokój północno-zachodni, więc gdyby nie to, ze wychodzi na ulicę, to rolety nie byłyby potrzebne. Parapet w tym pokoju to obraz nędzy i rozpaczy. Trzeba go będzie wyczyścić i odnowić. I tak jakoś głupio wygląda mi ta część wnęki pod parapetem, w której nie ma kaloryfera. KUCHNIA Pierwsze zdjęcie kiepskie, ale chciałam pokazać, jak mało miejsca zajmuje zwinięta plisa z dużego okna. Główna zaleta plisy: cała mieści się we wnęce w oknie i dzięki temu można drzwi na taras otworzyć całkowicie. Przy rolecie kaseta blokowałaby otwieranie i krzesełka na taras by się tędy nie wyniosło. Kolor jest idealnie taki sam jak ściany. I zbliżenie na fakturę. Podobno gdyby była plisa gładka, to kiepsko by wyglądała, a dzięki temu wzorkowi wygląda lepiej. Osobiście nie mam zdania na ten temat. Plis nie przewidywałam i dopiero się do nich przekonuję. Wydają mi się mniej solidne niż rolety. Przy zwijaniu / rozwijaniu boję się że je urwę. ŁAZIENKA Tu nie mamy okna więc rolet nie będzie. Pojawiło się kilka dodatków. W planach było zamontowanie większej ilości rzeczy, ale mąż jest bardzo dokładny, więc nowe przedmioty pojawiają się u nas powoli. Wreszcie nie straszy worek z pieluchami: Bidetka: Nie wiem czy wstawiać tam z powrotem kosz na pranie czy nie. Uchwyt na papier: Być może wydaje się, że jest wysoko, ale to dlatego, że sedes jest dość blisko ściany. I jeszcze jeden dodatek. Stoi u nas od jakiegoś czasu. Kolor niezbyt mi pasuje, ale innych nie mieli. Pojemność 240l. Wydawało mi się, że produkujemy dużo śmieci, a tu widzę, że prędzej zapełnimy 120l wór na plastik niż ten kosz. Zanim pojemnik się u nas pojawił, miałam w planach, że go wykupię od firmy śmieciowej po przystępnej cenie. Zrezygnowałam z tego pomysłu po dokładniejszym obejrzeniu pojemnika. Ma małe uszkodzenia klapy, jest poprzepalany papierosami. Wiem, że w przypadku śmietnika nie są to istotne wady, ale chyba jestem estetką i mnie to razi (zwłaszcza, że u nas nikt nie pali). Mam w planach w najbliższych dniach zrobić porządek w fakturach, bo mam ponad 2 miesiące zaległości. No i powoli zabieram się, na razie psychicznie, za rozliczanie vatu.
-
Mirku wiem, że zajęty bardzo jesteś, ale czy pamiętasz o moim privie?
- 4 910 odpowiedzi
-
- bliźniaczki
- dzielne
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ja ze swojej strony nie mogę powiedzieć złego słowa o farbie do kuchni/łazienki duluxa. Pomalowałam nią przedpokój. Pies miał tam miejsce do spania. Spał w swojej ulubionej pozycji, czyli z łapami na ścianie. Po 3,5 roku, przy wyprowadzce, postanowiłam wyczyścić wreszcie tą ścianę. Nastawiłam się na wielką walkę z brudem, a okazało się, że wystarczyła wilgotna ściereczka i cały brud, gromadzący się przez kilka lat, zniknął po kilku ruchach ręką. Normalnie jak w reklamie. W szoku byłam.
-
Zapomniałam. Tak się zajęłam dekoracjami okien, że zapomniałam zdać relację z wczorajszej akcji: kanalizacja. W akcji udziału nie brałam, ponieważ dziecko zajęło 100% mojej uwagi i czasu. Udrożnienie nie powiodło się. Przy okazji wyszły nowe kfiatki w tym temacie. Szkoda słów na opisywanie tego. Gdybyśmy mieli jakieś rozterki w temacie, jak ten problem rozwiązać, to sąsiad miał podobny problem, jedną ze ścieżek przeszedł i jej nie poleca. Mam plan jak z tego wybrnąć, nie wiem tylko czy starczy mi funduszy. W najbliższym czasie chciałabym: - zrobić taras - ocieplić ściany, zamontować parapety zewnętrzne - ocieplić dach - ocieplić dach nad wiatrołapem (od środka), zrobić sufit i wykończyć wiatrołap - pomalować klatkę schodową - pomontować zakupione wyposażenie - zakupić małe autko do jazdy po mieście - zrobić porządek z kanalizacją - kupić meble do salonu i sypialni W dalszej kolejności: - wykończyć pralniokotłownię i garderobę, to znaczy usunąć stamtąd wilgoć, pomalować ściany - zakupić meble do garderoby - zrobić zabudowę w pralni - zakupić laptopa, bo komp stacjonarny działa, jak ma ochotę - zakupić i zamontować bramę przesuwną - zamontować domofon - zamontować oświetlenie zewnętrzne - nareperować balkony Środków jest niestety skończona, mała ilość. Nie mam pojęcia, za co się brać w najbliższym czasie, co jest z tego najważniejsze. Co do finansów, dawno nie podliczałam wydatków, przez szwankujący komputer domowy. Niestety nie udało nam się uniknąć długów. Zadłużanie się jest zupełnie nie w moim stylu. Nie mogę przez to spać spokojnie. Z jednej strony chciałabym długi jak najszybciej spłacić i mieć spokój, a z drugiej strony chciałabym jak najwięcej w domku zrobić, a potem, przez zimę, zająć się zarabianiem na spłacanie tego.
-
Castorama - nikomu nie pozwolimy pobić naszych cen...z autopsji
Zakręcona odpowiedział fighter1983 → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
A wiesz skąd się biorą te końcówki serii? To żadne końcówki To w większości zwroty klientów, którzy tak jak ja, lubią nakupić na zapas. -
Sami budujemy z162 - komentarze
Zakręcona odpowiedział Kwitko → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Kwitko przeczytałam dziś cały Twój dziennik. Jestem pod ogromnym wrażeniem. Szacun, że prawie wszystko zrobiliście sami.- 881 odpowiedzi
-
- budujemy
- komentarze
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cena niezła. Podobnie wychodziło mi, gdybym kupiła na allegro rolety w cenie 1zł za 1cm, czy jakoś tak. Plisy mam tylko w kuchni - podwójne okno i drzwi balkonowe bez podziału. W pozostałych pomieszczeniach mam rolety. Postaram się jutro wrzucić zdjęcia.
-
Trafiłam tu z wątku o schodach. Twój domek bardzo mi się podoba, jest przytulny, aż chce się w nim zamieszkać. Półki pod schodami - rewelacja. Czekam na prezentację mebli w salonie
-
Za pomiar, montaż, rolety i plisy zapłaciliśmy 1400zł. Gdybyśmy mieli same rolety, zapłacilibyśmy 850-900zł, więc jak z tego wychodzi plisy to droższa rzecz.
-
Rolety szt.13 i plisy szt.3 zamontowane. Jestem z nich zadowolona. Z fachowca też. Mąż już nauczył się montować, więc następnym razem będzie montował sam. W niedzielę zakupiłam trochę oświetlenia i lamp. Czekają na zamontowanie. Wreszcie mam zamontowaną bidetkę. W międzyczasie zaklejona została do końca od zewnątrz ściana z poprzedniego posta. Czeka na lepszą pogodę i folię w płynie. Dziś kolejne podejście do udrożnienia kanalizacji. Mam nadzieje, że zakończy się sukcesem. A z innych wieści - mąż został zwolniony z pracy. Plus jest taki, że prace wykończeniowe wreszcie ruszą z kopyta, a minus, że szybko się skończą ze względu na brak dopływu nowych środków.
-
Najstarszy pracownik w moim zakładzie pracy ma 91 lat. Pan jest świetnym fachowcem w swojej dziedzinie. Pracuje głównie w domu. jak gorzej się czuje, to zdarza się, że przez kilka tygodni do pracy nie zagląda. Z komputera nie korzysta, więc całą jego pracę inny pracownik musi przenieść do komputera. Tyle tylko, że on pracuje, bo chce, a my będziemy musieli pracować. Drugi w kolejności pan ma lat 78. Komputer obsługuje w miarę sprawnie. Pracuje w siedzibie firmy, w określonych godzinach, bez taryfy ulgowej ze względu na wiek i stan zdrowia. Obaj nie myślą jeszcze o rezygnacji z pracy.
-
nocny.marek oryginalne rozwiązanie. Pierwszy raz coś takiego widzę, muszę się oswoić. Meble będą jasne - sosna w kolorze naturalnym. A kanapa jednak z salonu wyleci. Przez ostatni tydzień intensywnie ją użytkowałam i stwierdzam, że nie jest wygodna. Dziękuję za rady.
-
Niemodna co tam u Was? Jak idzie remont?
-
Castorama - nikomu nie pozwolimy pobić naszych cen...z autopsji
Zakręcona odpowiedział fighter1983 → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
O, to chyba do mnie. Dlaczego byś nie zwracał? Przykładowo płytki kuchenne ścienne były pakowane po 50szt. w 1 pudełku. Kupiłam, jak zawsze z zapasem. Zostało mi jedno całe pudełko, a w drugim ok. 25 sztuk. Mam małą kuchnie, mało płytek i nie potrzebuję aż tyle na ewentualna wymianę. Zostawiłam 10 sztuk (i tak sporo moim zdaniem), a pozostałe oddałam. Ty byś zostawił wszystkie? Mój dom to nie magazyn, a każda płytka to gotówka, za którą mogę kupić kolejne rzeczy do remontu. -
Bardzo dziękuję za rady i obliczenia. W miejscu płyty nie ma większej szczeliny z warstwą powietrzną. Wiem, że wentylacja to ważna sprawa, nawet kosztem uszczuplenia portfela przez wyższe rachunki za gaz.
-
Poproszę o pomoc w doborze optymalnego styropianu dla moich ścian. Wiem, że powinnam policzyć sobie współczynnik przenikania ciepła ściany i że powinien on wynosić poniżej 0,3. Proste wzory nieuwzględniające mostków termicznych też znam. Problem pojawia się przy obliczeniach - nie mogę się doszukać lambd dla moich warstw. Dom z lat 60., więc do końca pewności nie mam, co w ścianach siedzi. Ściana od wewnątrz na chwile obecną: gładź tynk pustak żużlowy ok. 20cm płyta - coś jakby płyta pilśniowa lub dykta z dziurkami max 1cm cegła silikatowa 12cm No i pytanie kolejne. Rozumiem, że współczynnik U powinien wynosić 0,3, a jeśli wynosi poniżej 0,15, to dom jest pasywny. Jakie jest "rozsądne" U? Dom typu kostka z dobudowanym wiatrołapem, pół bliźniaka, z dachem płaskim, dach też będzie ocieplany. W kwestii mostków - zgrubnie wyliczona przeze mnie powierzchnia ścian to 133m kw, w tym 18m kw to powierzchnia okien i drzwi. Suma obwodów otworów wynosi 39mb. Proszę o pomoc w doborze lambdy i grubości właściwego dla moich ścian styropianu.
-
Castorama - nikomu nie pozwolimy pobić naszych cen...z autopsji
Zakręcona odpowiedział fighter1983 → na topic → Wymiana doświadczeń ogólnie
Z gwarancji najniższej ceny jeszcze nie miałam okazji korzystać, ale mój szwagier robi to nałogowo. Takie hobby Zaskoczona byłam natomiast, że w różnych sklepach Casto w tym samym mieście są różne ceny. Różnica była na tyle znacząca, że towar zakupiony w Casto A po cenie wyższej zwróciłam w Casto B i zaraz potem w Casto B zakupiłam ten sam towar w niższej cenie. Pracownik tłumaczył to tym, że ceny dostosowują do okolicznej konkurencji. Do zalet wymienionych przez scruffty dodam jeszcze, że niewykorzystany towar można zwrócić bezterminowo. Niewykorzystany, to nie tak jak w Leroyu nowiutkie pudełko. W Casto można oddać nawet pojedynczą płytkę, mimo że kupowało się kompletne pudełka. Mężowi przyjęto nawet produkt na który nie miał faktury, na oświadczenie, że kupił w tym sklepie. Oczywiście sklep idealny nie jest, lista wad też jest długa -
Są zdjęcia. Zacznę może od tarasu. W sobotę, pomiędzy wizytami kolejnych zespołów kanalarzy, zabraliśmy się za osuszanie tarasu. Mimo, że był przykryty folia budowlaną, woda lała się z niego do warsztatu strumieniem. Odkryliśmy folię. Pod nią, na nie rozebranych jeszcze przez nas warstwach, leżało kilka par drzwi, które robiły z tarasu wannę. Tak to wyglądało po zdjęciu folii i drzwi. Ta cześć po prawej stronie, która jest ukryta pod folią, jest do skucia. Jest to też jedyna, która nie przecieka. Najmłodszy z lokatorów najpierw nadzorował pracę rodziców: Później postanowił nam pomóc: Trzeba było tatę przeszkolić, jak się cegły układa: Pod położonymi przez nas drzwiami, były płyty pilśniowe przybite do desek. Tak to wyglądało po usunięciu płyt i desek: Całkiem sporo tych desek zebrało się po rozebraniu: Tam, gdzie na deskach nie było płyty, były wykładziny. Jedna, druga trzecia. Środkowa rozpadała się w rękach. Wszystkie były mokre, ociekające wodą. Wykładziny: Niestety nie udało mi się uwiecznić posprzątanego tarasu po sprzątnięciu i wysuszeniu płyty, zanim zniknęła znów pod folią. Tak elegancka jak poniżej jest prawie cała płyta, oprócz części, które trzeba skuć. A teraz wrócę do studzienek i rur od których wszystko się zaczęło. Pralnię zalewało nam z miejsca widocznego na zdjęciu: przejścia rur kanalizacyjnych przez ścianę: Na zdjęciu stan już po początku naprawiania. Mąż w ścianie wykuł dziurę na wylot i chciał ją szczelnie zalepić. Powyższe zdjęcie, to widok po włożeniu pierwszej partii środka uszczelniającego. Jak już pisałam plan był taki, żeby ścianę fundamentową odkopać, zaizolować i ocieplić. Wykopki się odbyły i to ukazało się naszym oczom (to już po przykryciu i zabezpieczeniu, troszkę uchyliłam do zdjęcia): Moje oko widzi, że ściana się nie kończy. Jest bezpośrednio do niej dolane mnóstwo betonu. Został on tylko skuty tam, gdzie hydraulik wyprowadzał rurę. No i teraz pytanie co tu robić. Kuć resztę i zgodnie ze sztuką izolować ścianę, czy zalepić dziurę wykonaną przez hydraulika, zalać cementem i przestać się przejmować? Nie wiem czy dostrzegliście, więc pokażę jeszcze raz. Wiatrołap, zbudowany z „cienkiego” pustaka jest posadowiony na… kostce! Ciekawe czy jest w jakiś sposób połączony z domem? No i nasza kanalizacja. Studzienka. Była przysypana piaskiem, przykryta kostkę. Właz taki raczej mniej niż bardziej profesjonalny. Nie mogło zabraknąć kolejnego nadzorcy prac i stróża: No i już wiem, czemu nam tak powoli prace idą. Na każdego pracownika fizycznego przypada jeden kierownik. Ścieków było trochę więcej (część wyparowała chyba przy upale): A tu studzienka-widmo. Jest w projekcie, jest „w bazie” kanalarzy, a jak widać na zdjęciu, nie ma jej: Wczorajszy wieczór też był w pewnym sensie remontowy. Wieczór, bo mąż pracuje teraz na taką nieszczególnie przyjemną zmianę, że wraca z pracy 19.30. Po zjedzeniu obiadu jest tak późno, że nie ma sensu się za cokolwiek brać. Za to rano też ciężko cokolwiek zrobić (i choćby się wyspać), bo najmłodszy inwestor nie przestawił się na tryb drugozmianowy i nadal wstaje o 5 i najczęściej woli się bawić w pełzanie przez tatę niż w remont. To oczywiście w dni wolne od rehabilitacji, bo w te z zajęciami panowie o 6 wychodzą z domu. Wracając do dnia wczorajszego. Zmobilizowaliśmy się wreszcie, przetrząsnęliśmy chałupę i zebraliśmy wszystko, co jest do oddania do marketu budowlanego. Pod pachę teczka faktur i w drogę. W międzyczasie wyszukałam te potrzebne moim zdaniem faktury, żeby w sklepie załatwić to jak najszybciej. Towaru mnóstwo, jakieś drobiazgi, więc papirologii sporo, a gotówki niewiele. Najbardziej cieszę się, że mi to już z domu zniknęło i nie muszę się martwić, że się popsuje, zabrudzi i sklep zwrotu nie przyjmie. Dziś wieczorem mamy w planach mycie okien, bo jutro wieczorem przychodzi pan montować rolety.
-
Tv można powiesić. Niestety jest do niego dekoder, który trzeba na czymś postawić. No chyba że to się jakoś inaczej robi. Pianino ma szerokość ok. 1,5m i wysokość 1,1-1,2m. Widziałam ostatnio takie rozwiązanie, że tv wisiał na ścianie, a nad nim były półki na książki. Tu akurat były półki z gk, ale chyba inne też by mogły być. Spotkał się ktoś z czymś takim?
-
Jak już pisałam, kilka razy zalało nam piwnicę. Woda wdzierała się przy przejściu rury kanalizacyjnej przez ścianę. Plan na sobotę był taki, żeby to odkopać, uszczelnić, zaizolować, ocieplić i zakopać. Zaczęliśmy od odkopania. Obok znajduje się odkopana studzienka kanalizacyjna (wcześniej była przykryta kostką). Zgodnie ze swoją naturą, mąż odkrył wieko żeby sobie popatrzeć do środka, zamiast zajmować się właściwa robotą. Otworzył, zajrzał i w pierwszej chwili zaniemówił, a potem zakazał włączać pralkę. Okazało się, że niewiele brakuje, żeby ścieki przelały się górą. Pomoczyliśmy tam kija, żeby domowym sposobem obadać sprawę i udrożnić odpływ, ale nic to nie dało. Poszukaliśmy zatem projektu instalacji, co przy naszych nierozpakowanych workach i kartonach nie jest łatwym zadaniem i zadzwoniliśmy do pogotowia kanalizacyjnego. Wg projektu do naszej studzienki szła kiedyś rura od "dużego" sąsiada i to jego podejrzewaliśmy o zapchanie instalacji. Sami w końcu wiemy co spuszczamy w sedesie Okazało się, że sąsiad ma przyłącze z drugiej strony. Rura idąca od niego do naszej studzienki fizycznie jest, ale sąsiad twierdzi że niczego tam nie spuszcza. Nasz projekt mówił też, że na terenie naszej działki jest druga studzienka. Wszędzie mamy kostkę, więc w oczekiwaniu na fachowców rozebraliśmy ją i zaczęliśmy wykopki. Rozryliśmy działkę wzdłuż, ale nic nie znaleźliśmy. Przyjechała pierwsza ekipa. Podumali. Mieli za mało węża żeby wypompować ścieki. Orzekli, że studzienka musiała gdzieś być (bo w centrali mówią że jest) i że pewnie została ukradziona, skoro kilka lat nikt tu nie mieszkał. Znaleźli w ulicy drugi koniec rury idącej od sąsiada (powstał taki pomysł, że to tamtędy nasze ścieki odpływają). Próbowali przepchać sprężonym powietrzem, ale nie udało się. Generalnie panowie byli bardzo niemili, ciężko obrażeni że muszą w pracy pracować. Wypytywali jak urzędnicy ze skarbówki, czy mieszczący się zakład obok nas też jest nasza własnością i przebąkiwali pod nosem, że jak to jest, że teraz młodzież w chałupach mieszka, a oni po tylu latach życia kiszą się w bloku. Podziugali jeszcze prętem w miejscu rzekomej studzienki, natknęli się na coś twardego i kazali kopać dalej. Wykopaliśmy dół na 1,5m. Przy okazji natknęliśmy się na korzenie, cegły i gruz, ale studzienki nie znaleźliśmy. Po południu przyjechała druga zmiana. Mieli większy samochód i dłuższego węża. Fajne chłopaki, ale też nie dali rady odpompować. Tak samo jak poprzednicy próbowali udrożnić odpływ sprężonym powietrzem, ale nie udało się. Centrala radziła znaleźć na własną rękę szambiarkę, która zrobi za nich robotę, ale w sobotę wieczorem jakoś chętnych nie było. W nocy, po 23 zajechała 3 zmiana fachowców. Przybyli odpowiednio dużym autem, zatarasowali całą ulicę i zabrali się do pracy. Najpierw próbowali udrożnić rurę (tą idącą od sąsiada) wodą pod ciśnieniem. Nie udało się. Potem odpompowali ile się dało ze studzienki. Huk był niesamowity. Na tyle było głośno, że mieszkaniec pobliskiego bloku przyszedł z awanturą że spać nie może. I nic go nie obchodziło, że jest awaria kanalizacji, że 2 wozy firmowe stały. Ponieważ zakłócaliśmy mu cisze nocna i nie zamierzaliśmy przestać, dopóki nie wypompujemy ścieków, wściekły facet wezwał straż miejską. Patrol podjechał, zobaczył co się dzieje, postał trochę i odjechał. Funkcjonariusze nawet z auta nie wysiedli. Fachowcy nr 3 odpompowali ile się dało i mimo późnej pory mieli dużo chęci, żeby udrożnić odpływ. Schodzili do studzienki. Nie wiem jak oni to robią. Mąż jest bardzo szczupły, a stwierdził, że on się tam nie zmieści. Wyszło na to, że to co mamy to jest owszem, projekt kanalizacji, który nie został zrealizowany. Istniejąca na rysunkach rura "do likwidacji" nadal jest (idzie przez działkę sąsiada) i to prawdopodobnie nią odpływały nasze ścieki do miejskiej sieci. Fachowcy wkładali w tą rurę węża chyba. Wchodził 5 metrów, a potem się blokował. Rura jest kamionkowa, więc spokojnie mógł ja zablokować korzeń drzewa rosnącego u sąsiada. Wyjścia mamy dwa. Albo odkopujemy rurę na działce sąsiada (raczej nierealne), albo wykonujemy to, co mamy w projekcie. Czasu na decyzję nie ma za dużo, bo podobno miejsca w studzience starczy na 2 tygodnie. Nie będziemy przecież wypompowywać ścieków jak szamba, skoro mamy umowę z wodociągami i płacimy za odprowadzenie ścieków kanalizacji miejskiej. O godzinie 2.15 w nocy trzecia ekipa odjechała. Mimo późnej pory panom chciało się pracować. Oby więcej było takich fachowców. Widać, że to pasjonaci. Żałuję, że nie udało mi się zrobić fotek na wszystkich etapach, bo wypożyczyłam aparat, ale jutro postaram się coś wrzucić. Dała nam ta kanalizacja popalić. Przez nią zarwaliśmy noc, bo położyliśmy się przed 3, a o 5 Młody zrobił nam pobudkę. Dziś nadal jesteśmy nieprzytomni. No i wykonanie instalacji, to kasa, czyli mogę pożegnać się z meblami do sypialni i małym autkiem do wożenia dziecka do żłobka.
-
Jolasia świetny pomysł z narzutą i obrus. Bardzo podoba mi się to co jest na środkowym zdjęciu. Nie wiem tylko, czy moi panowie to zaakceptują. nocny.marek kanapa stoi w rogu pokoju. Układ jest prawie taki: http://images41.fotosik.pl/1775/9256174b2a2236b7.jpg Prawie, bo kanapa jest zamieniona miejscem z tv
-
nocny.marek można ją przesunąć o 10cm w stronę ściany (patrząc na zdjęcie w prawo). Do przodu się nie da, bo salon jest mały i zaraz mamy przeciwległą ścianę. Nie ma się wrażenia, że kanapę trzeba obchodzić, żeby na niej siąść.
-
chopinetka bardzo dziękuję za opinię. Ściany puste, bo nie chcę ich pochopnie dziurawić, nie mając końcowej wizji i koncepcji. Wraz z pianinem pojawi się "rodowy" obraz (fotki jutro wrzucę). Jeżeli chodzi o stylistykę, to dobrze bym się czuła w takim wnętrzu: http://forum.muratordom.pl/showthread.php?126220-poka%C5%BCcie-swoje-salony&p=5996148&viewfull=1#post5996148 ale chciałbym mieć meble drewniane (sosnowe) i raczej w jaśniejszym kolorze - albo naturalny albo dąb (jak podłoga i drzwi). Skoro już kolejna osoba mówi, że kanapa taka sobie, to chyba zostanie zesłana do garderoby (kanapa, nie osoba ). Dziękuje za odzew.