Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

siłaczka

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    591
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez siłaczka

  1. Odkryłam dziś właśnie, że nasz dziennik był ponad 20 tys. razy otwierany. To znaczy, że jest trochę ukrytych czytaczy. Takich co zaglądają, ale się nie ujawniają. Rok temu ja sama ten proceder uprawiałam , a zima była długa... Fajnie jest mieć taki dziennik, działa naprawdę mobilizująco. I podnosi morale, gdy się zagląda w zdjęcia mocno archiwalne... Wiem po sobie, że czasem działa też mobilizująco na czytających. :) W związku z powyższym chciałabym coś budującego napisać, wstawić jakieś zdjęcie drewnianych schodów albo ślicznego kominka... Niestety, niewiele się dzieje: po prostu mieszkamy - pieniędzy nie mamy. Niedawno doszłam do wniosku, że jakoś zmieniła się nam ważność rzeczy. Kominka nie ma, ale jest ciepło. Futryny nie dokończone, ale drzwi się zamykają. Wnosimy na butach kilogramy piasku, ale tak łatwo można go zmieść i wyrzucić... Dobrze się mieszka. Mimo kłującej w oczy prowizorki jest coraz bardziej domowo. Coraz więcej rzeczy odnajduję i witam z rosnącym zdumieniem. Robię selekcję, ździebko ubywa, resztę upycham po kątach. Takie są skutki przeprowadzki przypominającej ewakuację - bez planu i porządku. Bałagan też całkiem domowy i już coraz mniej budowlany. Coś mi się wydaje, że pojemnik na śmieci zamówiliśmy za mały. Zarządziłam ścisłą selekcję odpadów. Na kuchnię czekam, ma być w sobotę. Przywykłam do czekania. Z minionego tygodnia: Zaprowadziliśmy jako taki porządek w garażu, który teraz przypomina skład budowlano – narzędziowy. Autko pierwszy raz nocowało pod dachem. Najwyższy czas, bo ledwo już zipało. A tak wyglądają uporządkowane zapasy mojego męża. Wszystko widać, nie będzie szukania. http://www.konarzyny.edu.pl/my/299.jpg Sikorki znalazły nas w nowym miejscu i skrzyknęły się na jedzonko. Z trzech słoninek najbardziej odpowiada im ta na płocie. http://www.konarzyny.edu.pl/my/297.jpg Pod lasem pokazały się wreszcie wyglądane z niecierpliwością sarenki. Całe stadko. http://www.konarzyny.edu.pl/my/298.jpg W środku też hasają zwierzaki. Fiona całkiem malutka przy Robinie. http://www.konarzyny.edu.pl/my/300.jpg Kot Babci pierwszy dzień przerażony spędził w szafie, ale teraz zwiedza dom, strasznie jest ciekaw wszystkiego. Fiona szczęśliwa. Wypuszczana na dwór tak często jak zechce, szczeka na wszystkie strony (w bloku nie szczekała w ogóle) i oblatuje teren. Potem włazi do czyjegoś łóżka i odsypia. Niestety, najwyraźniej stwierdziła, że nasze legowisko jest najwygodniejsze.
  2. Odkryłam dziś właśnie, że nasz dziennik był ponad 20 tys. razy otwierany. To znaczy, że jest trochę ukrytych czytaczy. Takich co zaglądają, ale się nie ujawniają. Rok temu ja sama ten proceder uprawiałam , a zima była długa... Fajnie jest mieć taki dziennik, działa naprawdę mobilizująco. I podnosi morale, gdy się zagląda w zdjęcia mocno archiwalne... Wiem po sobie, że czasem działa też mobilizująco na czytających. W związku z powyższym chciałabym coś budującego napisać, wstawić jakieś zdjęcie drewnianych schodów albo ślicznego kominka... Niestety, niewiele się dzieje: po prostu mieszkamy - pieniędzy nie mamy. Niedawno doszłam do wniosku, że jakoś zmieniła się nam ważność rzeczy. Kominka nie ma, ale jest ciepło. Futryny nie dokończone, ale drzwi się zamykają. Wnosimy na butach kilogramy piasku, ale tak łatwo można go zmieść i wyrzucić... Dobrze się mieszka. Mimo kłującej w oczy prowizorki jest coraz bardziej domowo. Coraz więcej rzeczy odnajduję i witam z rosnącym zdumieniem. Robię selekcję, ździebko ubywa, resztę upycham po kątach. Takie są skutki przeprowadzki przypominającej ewakuację - bez planu i porządku. Bałagan też całkiem domowy i już coraz mniej budowlany. Coś mi się wydaje, że pojemnik na śmieci zamówiliśmy za mały. Zarządziłam ścisłą selekcję odpadów. Na kuchnię czekam, ma być w sobotę. Przywykłam do czekania. Z minionego tygodnia: Zaprowadziliśmy jako taki porządek w garażu, który teraz przypomina skład budowlano – narzędziowy. Autko pierwszy raz nocowało pod dachem. Najwyższy czas, bo ledwo już zipało. A tak wyglądają uporządkowane zapasy mojego męża. Wszystko widać, nie będzie szukania. http://www.konarzyny.edu.pl/my/299.jpg Sikorki znalazły nas w nowym miejscu i skrzyknęły się na jedzonko. Z trzech słoninek najbardziej odpowiada im ta na płocie. http://www.konarzyny.edu.pl/my/297.jpg Pod lasem pokazały się wreszcie wyglądane z niecierpliwością sarenki. Całe stadko. http://www.konarzyny.edu.pl/my/298.jpg W środku też hasają zwierzaki. Fiona całkiem malutka przy Robinie. http://www.konarzyny.edu.pl/my/300.jpg Kot Babci pierwszy dzień przerażony spędził w szafie, ale teraz zwiedza dom, strasznie jest ciekaw wszystkiego. Fiona szczęśliwa. Wypuszczana na dwór tak często jak zechce, szczeka na wszystkie strony (w bloku nie szczekała w ogóle) i oblatuje teren. Potem włazi do czyjegoś łóżka i odsypia. Niestety, najwyraźniej stwierdziła, że nasze legowisko jest najwygodniejsze.
  3. Ja też pukam do Was! Napiszcie chociaż trzy słowa... Ładnie prosimy!
  4. Piknie dziękujemy. Chcialam powiedzieć:" i zapraszamy", ale pomyślałam, że daleko... Ale jakby po drodze było... Na Kaszubach ślicznie...
  5. Z 7% Vatem wyszło nam 32 zł za metr, ale to cena w składzie budowlanym. W sklepie widziałam po 39. Już wiem, że bardzo dobrze się je myje.
  6. Wizja jest od dawna, ale możliwości nam się kurczą. Nie mam pojęcia, jak uporządkuję ten poligon pobudowlany. "Ręcyma" to się raczej nie uda. Lubię grzebać w ziemi, ale bez przesady, takiej powierzchni nie dam rady. Przed sadzeniem czegokolwiek musimy jeszcze odprowadzić deszczówkę, będzie trochę kopania. Ale mam tu i ówdzie pozamawiane drzewka, krzewy i inne zielone - za darmochę oczywiście, bo kasy ani ciut ciut...
  7. R-eco 24kW i cztery dorastające córki na stanie. Myją się bez umiaru.
  8. Już było o tym: http://forum.muratordom.pl/viewtopic.php?t=78252&highlight=odkupu
  9. Mamy to za sobą! Mamy to wreszcie za sobą! Wczoraj do końca przeprowadzaliśmy piwnicę - naszą blokową graciarnię. To było naprawdę karkołomne zadanie, toteż odkładane tak długo, jak tylko się dało. Na szczęście znalazło się dwóch silnych pomocników. Bez nich nie dalibyśmy rady. Efekt: przyczepka śmieci wywieziona na wysypisko, a cały garaż zastawiony do granic wytrzymałości. Szafy, które rozpadły się w transporcie, poległy na działce. Sądząc po drewnie zgromadzonym przez mojego zapobiegliwego męża, jest szansa na regały w spiżarni. Mam je obiecane. A poza tym w świat poszły i cieszą kogoś innego: saneczki, trzy rowerki, parę worów ze słoikami, radio samochodowe, nasz pierwszy czarno-biały telewizor, a nawet radziecka lodówka Pamir (Mój Boże, Jacek sprzedał aparat fotograficzny, żeby ją kupić... Chciał mi zrobić niespodziankę. ) Taka piwnica to historia 18 lat naszego wspólnego życia. Mimo to pożegnałam ją bez żalu... Nigdy więcej chomikowania: wyrzucać graty na bieżąco, nie upychać nic po kątach! Ha! Postanowić łatwo... Jacek spędził dziś cały dzień na układaniu swoich narzędzi i od dwóch dni karmi piec drewnianymi odpadkami. Ja gorączkowo główkuję, gdzie przechowywać dalie i inne zimujące w piwnicy rośliny. Na razie wrzucam na strych.
  10. Mamy to za sobą! Mamy to wreszcie za sobą! Wczoraj do końca przeprowadzaliśmy piwnicę - naszą blokową graciarnię. To było naprawdę karkołomne zadanie, toteż odkładane tak długo, jak tylko się dało. Na szczęście znalazło się dwóch silnych pomocników. Bez nich nie dalibyśmy rady. Efekt: przyczepka śmieci wywieziona na wysypisko, a cały garaż zastawiony do granic wytrzymałości. Szafy, które rozpadły się w transporcie, poległy na działce. Sądząc po drewnie zgromadzonym przez mojego zapobiegliwego męża, jest szansa na regały w spiżarni. Mam je obiecane. A poza tym w świat poszły i cieszą kogoś innego: saneczki, trzy rowerki, parę worów ze słoikami, radio samochodowe, nasz pierwszy czarno-biały telewizor, a nawet radziecka lodówka Pamir (Mój Boże, Jacek sprzedał aparat fotograficzny, żeby ją kupić... Chciał mi zrobić niespodziankę. ) Taka piwnica to historia 18 lat naszego wspólnego życia. Mimo to pożegnałam ją bez żalu... Nigdy więcej chomikowania: wyrzucać graty na bieżąco, nie upychać nic po kątach! Ha! Postanowić łatwo... Jacek spędził dziś cały dzień na układaniu swoich narzędzi i od dwóch dni karmi piec drewnianymi odpadkami. Ja gorączkowo główkuję, gdzie przechowywać dalie i inne zimujące w piwnicy rośliny. Na razie wrzucam na strych.
  11. Koniec świata, moje dzieci na wzór dla innych... Te kłótliwe, pyskate, krnąbrne babska? Na dodatek one jeszcze to przeczytały. "To na tym forum nikt nas nie będzie lubił." Takie widać mają doświadczenia szkolne. A jednak miło im było, bo się do zdjęć nadstawiały. Z dziećmi to nigdy nie wiadomo...
  12. Widzę, że dziennik zamienił się w tygodnik. Mimo że mieszkamy, wciąż brakuje czasu. Do niedzieli udało się doprowadzić salon do stanu dość przyzwoitego. Podłoga skończona, z wyjątkiem cokolików. Panowie kleili, panie fugowały. Nam się podoba, naszym gościom też, bo są dobrze wychowani. http://www.konarzyny.edu.pl/my/295.jpg Tak wygląda przejście z przedpokoju do salonu. http://www.konarzyny.edu.pl/my/293.jpg Poczułam się w końcu zobowiązana do umycia okien i właśnie wtedy przypomniałam sobie, dlaczego nie chciałam domu. Całe to sprzątanie, mycie, szorowanie spada na mnie. A w salonie mam więcej okien niż w całym mieszkaniu i w dodatku dwa trzeba umyć od zewnątrz, z drabiny. Dwa okna ubrane. Karnisze nowe, firanki stare – tak dla równowagi. http://www.konarzyny.edu.pl/my/296.jpg W roli jadalni dla gości wciąż występuje nasz komplet ogrodowy. Trochę go trzeba było odświeżyć po przeżyciach budowlanych. Malowały dziewczyny. ("Mamo, wstaw zdjęcie - znów będą nas chwalić." A figa - za to, że zostawiłyście mnie samą z oknami. ) Dostaliśmy bujany fotel. Bambusowy. Chciałam go do sypialni, ale stoi w salonie i każdy chce go wypróbować, bo fajny jest. http://www.konarzyny.edu.pl/my/292.jpg W niedzielę gościliśmy proboszcza naszego, który nam domek wraz z otoczeniem poświęcił, no i teraz po bożemu mieszkamy, choć nielegalnie - jakby się kto pytał, to pilnujemy budowy. Cały czas czekamy na papiery od geodety, żeby pchnąć sprawę dalej. A tymczasem z gminy dostaliśmy formularz dotyczący naliczenia nowego podatku, energetyka przysłała nam końcowe rozliczenie z mieszkania i nową fakturę na dom – już według normalnej taryfy niebudowlanej. Czyli powoli przestawiamy się na nowe. Jeszcze się na do widzenia wkurzamy na TPSA. Niech się wypchają, nie chcę mieć z nimi więcej do czynienia. Te anteny na domku średnio mi się podobają, lecz cóż począć... To okienko na świat. http://www.konarzyny.edu.pl/my/291.jpg Internet mamy radiowy. Na górnym korytarzu stoi już nowe centrum dowodzenia, czyli wreszcie święty spokój w sypialni. Niestety, skutek jest taki, że dzieci chodzą spać później od nas. Ale co tam – mają ferie. http://www.konarzyny.edu.pl/my/294.jpg
  13. Widzę, że dziennik zamienił się w tygodnik. Mimo że mieszkamy, wciąż brakuje czasu. Do niedzieli udało się doprowadzić salon do stanu dość przyzwoitego. Podłoga skończona, z wyjątkiem cokolików. Panowie kleili, panie fugowały. Nam się podoba, naszym gościom też, bo są dobrze wychowani. http://www.konarzyny.edu.pl/my/295.jpg Tak wygląda przejście z przedpokoju do salonu. http://www.konarzyny.edu.pl/my/293.jpg Poczułam się w końcu zobowiązana do umycia okien i właśnie wtedy przypomniałam sobie, dlaczego nie chciałam domu. Całe to sprzątanie, mycie, szorowanie spada na mnie. A w salonie mam więcej okien niż w całym mieszkaniu i w dodatku dwa trzeba umyć od zewnątrz, z drabiny. Dwa okna ubrane. Karnisze nowe, firanki stare – tak dla równowagi. http://www.konarzyny.edu.pl/my/296.jpg W roli jadalni dla gości wciąż występuje nasz komplet ogrodowy. Trochę go trzeba było odświeżyć po przeżyciach budowlanych. Malowały dziewczyny. ("Mamo, wstaw zdjęcie - znów będą nas chwalić." A figa - za to, że zostawiłyście mnie samą z oknami. ) Dostaliśmy bujany fotel. Bambusowy. Chciałam go do sypialni, ale stoi w salonie i każdy chce go wypróbować, bo fajny jest. http://www.konarzyny.edu.pl/my/292.jpg W niedzielę gościliśmy proboszcza naszego, który nam domek wraz z otoczeniem poświęcił, no i teraz po bożemu mieszkamy, choć nielegalnie - jakby się kto pytał, to pilnujemy budowy. Cały czas czekamy na papiery od geodety, żeby pchnąć sprawę dalej. A tymczasem z gminy dostaliśmy formularz dotyczący naliczenia nowego podatku, energetyka przysłała nam końcowe rozliczenie z mieszkania i nową fakturę na dom – już według normalnej taryfy niebudowlanej. Czyli powoli przestawiamy się na nowe. Jeszcze się na do widzenia wkurzamy na TPSA. Niech się wypchają, nie chcę mieć z nimi więcej do czynienia. Te anteny na domku średnio mi się podobają, lecz cóż począć... To okienko na świat. http://www.konarzyny.edu.pl/my/291.jpg Internet mamy radiowy. Na górnym korytarzu stoi już nowe centrum dowodzenia, czyli wreszcie święty spokój w sypialni. Niestety, skutek jest taki, że dzieci chodzą spać później od nas. Ale co tam – mają ferie. http://www.konarzyny.edu.pl/my/294.jpg
  14. Nas jest sześcioro i wiele razy tu na forum czytałam, że potrzeba by nam było ponad 200 m pow. użytkowej. Nie zgadzam się z tym. 137 metrów pow. użytkowej, to jest w rzeczywistości 170 m po podłogach plus duży garaż. Mieszkamy od niedawna i mogę powiedzieć, że miejsca jest dość. Każdy ma swój kąt, jest sporo przestrzeni wspólnej, mamy na dole dodatkowy pokoik dla babci, czyli siódmej osoby. Pewne rzeczy chciałabym zmienić, na przykład wiatrołap - zbyt mały dla dużej rodziny. Ale nadal uważam, że nie należy przesadzać z powierzchnią. Przy wyborze projektu braliśmy pod uwagę także to, że gdy dzieci wyfruną z domu, będziemy mieszkać tylko na dole, a na górze będą wakacyjne kwatery dla wnuków.
  15. My mamy zbiornik 120 l. Wydawało mi się, że będzie za mały na 6 osób, ale ciepłej wody nigdy nie brakuje. Piec jest ustawiony na priorytetowe podgrzewanie wody użytkowej. W czasie wieczornej kolejki do prysznica wychładzają się kaloryfery, bo grzana jest woda, ale potem znów się włączają i nie jest uciążliwe. Podłogówka nawet nie zdąży się wychłodzić.
  16. Dziś Jacek postawił regały w naszym pokoju, mogłam zacząć porządkować książki. Żmudne zajęcie, w tym całym zamieszaniu zrobił się totalny miszmasz. Nie wszystko chciało się zmieścić, więc musiałam jeszcze uszczęśliwić Babcię najcięższymi książkami, bo u niej są najsolidniejsze półki. A może będzie miała ochotę poczytać przed snem „Wykłady z fizyki” albo „Mechanikę kwantową”? Dzisiaj też nadejszła wiekopomna chwila – faceci zabrali się za podłogę w salonie. Do tej pory biedaczek - odrażająco betonowy - czekał cierpliwie na swoją kolejkę. On wie, że ostatni będą pierwszymi... Powoli przyzwyczajam się do myśli, że nasz dom - piąte dziecko – już jest. Od rozpoczęcia budowy do przeprowadzki minęło 10 miesięcy. Nie jest źle, zważywszy na komplikacje w czasie „ciąży” i nie zawsze kompetentny personel. Wprawdzie dziecko nosi znamiona wcześniaka i wymaga intensywnej opieki, jednak mam nadzieję, że je powoli odchuchamy. Nie jest idealne, ale dzieci się kocha takimi, jakie są...
  17. Dziś Jacek postawił regały w naszym pokoju, mogłam zacząć porządkować książki. Żmudne zajęcie, w tym całym zamieszaniu zrobił się totalny miszmasz. Nie wszystko chciało się zmieścić, więc musiałam jeszcze uszczęśliwić Babcię najcięższymi książkami, bo u niej są najsolidniejsze półki. A może będzie miała ochotę poczytać przed snem „Wykłady z fizyki” albo „Mechanikę kwantową”? Dzisiaj też nadejszła wiekopomna chwila – faceci zabrali się za podłogę w salonie. Do tej pory biedaczek - odrażająco betonowy - czekał cierpliwie na swoją kolejkę. On wie, że ostatni będą pierwszymi... Powoli przyzwyczajam się do myśli, że nasz dom - piąte dziecko – już jest. Od rozpoczęcia budowy do przeprowadzki minęło 10 miesięcy. Nie jest źle, zważywszy na komplikacje w czasie „ciąży” i nie zawsze kompetentny personel. Wprawdzie dziecko nosi znamiona wcześniaka i wymaga intensywnej opieki, jednak mam nadzieję, że je powoli odchuchamy. Nie jest idealne, ale dzieci się kocha takimi, jakie są...
  18. Dziecko mi się śniło. Mała dziewczynka w kąpieli. Ale to na pewno była córka mojej siostrzenicy. Ma się urodzić za 3 tygodnie. I zostanę ciocio-babcią. A ekogroszek ma się dobrze, zwłaszcza ten ostatnio kupiony. Mało popiołu. Zasobnik napełniany po 5 dniach grzania domu i wody dla całej czeredy. Teraz jesteśmy na etapie wymyślania, gdzie będziemy opał przechowywać w następnym sezonie, bo kupowanie po 1 tonie jest bez sensu.
  19. Na razie zimno, że hej, więc na zewnątrz nie wyłażę, ale muszę się przyznać, że rano piję kawę, gapiąc się na las. I nawet mi nie przeszkadza, że okna nie umyte.
  20. Średzka falista Robena w kolorze miedzianym - akurat na tę była promocja. No, gdyby się nam nie podobała, to nawet promocja by nie pomogła, ale się podobała, więc jest.
  21. Sprawdziłam: słychać z lekka na trzecim biegu, ale na razie go w ogóle nie używamy, czasem tylko na drugim. HenoK mówi, że ten trzeci czy czwarty bieg może się przydać w czasie imprezy na 30 osób. A wtedy szum nie ma znaczenia. Znacznie bardziej słyszymy piec, a właściwie jego podajnik ślimakowy, jak włącza się co jakiś czas. Ale też tylko w sypialni nad garażem i tylko wtedy, gdy jest zupełnie cicho.
  22. No tak, to super zachęta do powiększania dzietności. W żadnej normalnej rodzinie to nie do pomyślenia. Chociaż właściwie tak sobie myślę, że my tak całkiem normalną (przeciętną) rodziną nie jesteśmy. A z dzieciakami jest wesoło. I nawet wieku tak jakby wolniej przybywa...
  23. Nie wiem, naprawdę. Kiedyś tam dawno pytaliśmy - było 400 zł za surowe skrzydło z ościeżnicą. Wydawało nam się to i tak dużo (jeśli przemnożone przez 12, do tego klamka, szybka, okucia, malowanie) Ostatecznie kupiliśmy gotowe skrzydła, które nas kosztowały średnio 200 zł już z klamką, a futryny zrobił kolega kolegi za symboliczną kwotę. Drewno też darowane, jeszcze nie zapłacone.
  24. Stało się już jasnym, że kuchnia w obecnym stanie bardzo prowizorycznej prowizorki nie nadaje się do dłuższego użytkowania, zwłaszcza brak zlewozmywaka jest wkurzający. Chciałam kuchnię zamówić gdzieś w okolicach Nowego Roku, ale mój mąż miał zamiar meble złożyć sam. Żal mu pieniędzy. Mnie też żal, ale co zrobić, czasu nie ma. Temat był drażliwy i konfliktogenny, toteż spychany na bok, póki co. Musiał dojrzeć, jak każdy problem. Koniec końcem kuchnia została zamówiona. Wiem, że na fronty szafek trzeba poczekać 3-4 tygodnie, ale będę się bardzo cieszyć, jeśli postawią same skrzyneczki z blatem. Zlewozmywak z baterią został nabyty i czeka. Okap takoż. I znów trzeba było pójść na kompromis pomiędzy tym, co się podoba, a tym na co nas stać. Na razie kuchnia nie nadaje się do publicznego pokazania, niemniej jednak funkcjonuje: lodówka, zmywarka, kuchenka i pomniejsze urządzenia działają, obiady się serwuje, a placki piecze. Normalnie... W tygodniu Jacek wykonał mnóstwo drobnych, a bardzo potrzebnych prac w domu. Zamontowane są wszystkie listwy progowe, prawie wszystkie przypodłogowe, anemostaty, przymocowane regały u dziewcząt, powieszone karnisze, obrazki, lustra itp. Włączniki schodowe i krzyżowe wreszcie działają. Kolejne zatynkowane gniazdko odnalezione (o błogosławione zdjęcia!). Ja dokończyłam fugowanie w łazience, szlifowanie gładzi, pomalowałam sufit i ściany, a wczoraj bawiłam się w krawcową, skracając firanki i zasłony, łącznie z tą prysznicową. Łazienka już udomowiona. Pralka ze trzy razy odtańczyła taniec radości, zanim dała się ujarzmić. http://www.konarzyny.edu.pl/my/288.jpg Drzwi do kuchni i wiatrołapu. No i proszę! Nikt nie widzi mojej kuchni! http://www.konarzyny.edu.pl/my/290.jpg Wczoraj Jacek z Andrzejem sklecili prowizoryczną barierkę przy schodach. Jest dość solidna, sprawdziłam. Poręcze z półki i części łóżek. http://www.konarzyny.edu.pl/my/289.jpg Od paru dni mamy dostęp do internetu i znów zaczyna się okupowanie komputera. A zatem najwyższy czas wyprowadzić go z naszej sypialni. Koniec zasypiania przy klikaniu. PS I kto to mówi? Ja klikam, a Jacek próbuje zasnąć. Dobranoc!
  25. Stało się już jasnym, że kuchnia w obecnym stanie bardzo prowizorycznej prowizorki nie nadaje się do dłuższego użytkowania, zwłaszcza brak zlewozmywaka jest wkurzający. Chciałam kuchnię zamówić gdzieś w okolicach Nowego Roku, ale mój mąż miał zamiar meble złożyć sam. Żal mu pieniędzy. Mnie też żal, ale co zrobić, czasu nie ma. Temat był drażliwy i konfliktogenny, toteż spychany na bok, póki co. Musiał dojrzeć, jak każdy problem. Koniec końcem kuchnia została zamówiona. Wiem, że na fronty szafek trzeba poczekać 3-4 tygodnie, ale będę się bardzo cieszyć, jeśli postawią same skrzyneczki z blatem. Zlewozmywak z baterią został nabyty i czeka. Okap takoż. I znów trzeba było pójść na kompromis pomiędzy tym, co się podoba, a tym na co nas stać. Na razie kuchnia nie nadaje się do publicznego pokazania, niemniej jednak funkcjonuje: lodówka, zmywarka, kuchenka i pomniejsze urządzenia działają, obiady się serwuje, a placki piecze. Normalnie... W tygodniu Jacek wykonał mnóstwo drobnych, a bardzo potrzebnych prac w domu. Zamontowane są wszystkie listwy progowe, prawie wszystkie przypodłogowe, anemostaty, przymocowane regały u dziewcząt, powieszone karnisze, obrazki, lustra itp. Włączniki schodowe i krzyżowe wreszcie działają. Kolejne zatynkowane gniazdko odnalezione (o błogosławione zdjęcia!). Ja dokończyłam fugowanie w łazience, szlifowanie gładzi, pomalowałam sufit i ściany, a wczoraj bawiłam się w krawcową, skracając firanki i zasłony, łącznie z tą prysznicową. Łazienka już udomowiona. Pralka ze trzy razy odtańczyła taniec radości, zanim dała się ujarzmić. http://www.konarzyny.edu.pl/my/288.jpg Drzwi do kuchni i wiatrołapu. No i proszę! Nikt nie widzi mojej kuchni! http://www.konarzyny.edu.pl/my/290.jpg Wczoraj Jacek z Andrzejem sklecili prowizoryczną barierkę przy schodach. Jest dość solidna, sprawdziłam. Poręcze z półki i części łóżek. http://www.konarzyny.edu.pl/my/289.jpg Od paru dni mamy dostęp do internetu i znów zaczyna się okupowanie komputera. A zatem najwyższy czas wyprowadzić go z naszej sypialni. Koniec zasypiania przy klikaniu. PS I kto to mówi? Ja klikam, a Jacek próbuje zasnąć. Dobranoc!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...