Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

gustav.pl

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    273
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez gustav.pl

  1. Dzięki za podpowiedź Myślałem też żeby sznurek nie wżynał się w gałąź, wykorzystać np. połówkę rynny pcv odizolowaną od drewna otuliną piankową do rur ale chyba taka pianka nie jest "oddychająca" i jaki grzyb by się mógł w drewno wdać? A jeszcze wrócę do problemu tego wrośniętego sznurka w gałąź. Po wyciągnięciu sznurka, ranę należałoby czymś zabezpieczyć. Teraz przy ujemnych temperaturach powietrza takie specyfiki typu maść ogrodnicza, to raczej odpadają. A jakby tak delikanie posmarowć pokostem lnianym?? Niby to produkt naturalny, więc może bardzo nie zaszkodzi....
  2. Dziękuję Ci za błyskawiczną, jak zwykle, odpowiedź. Tylko powiedz gdzie to można kupić i jak to się konkretnie nazywa? Bo po wpisaniu hasła "poszerzane nakładki" wygooglowują się jedynie części samochodowe Elfir a masz pomysł co zrobić z tym sznurem wrośniętym w gałąź?
  3. Witam Przede wszystkim, to wszystkiego dobrego w nowym roku! Życzenia troszkę spóźnione, ale szczere U la la ..... miło popatrzeć jak się ruszyło w ogrodzie Teraz gdy już jest tyle zrobione, pewnie nie możesz się doczekać końcowego efektu, bo w sumie ja też. A siatki na krety nie żałuj, bo szkoda by było tej pracy i pieniędzy włożonych w ogródek. Krety to stworzenia nieobliczalne. Ja myślałem, że w końcu tego ślepaka zniechęciłem do kopania w naszym ogrodzie, bo w tym sezonie kopce pojawiały się bardzo, bardzo sporadycznie(czyli prawie tyle co nic ), a chyba tak gdzieś w połowie listopada jak zaczął kret ryć, to ryje do tej pory Jak tylko mróz odpuszcza to przynajmniej jeden kopiec pojawia się co 3-4 dni. A jak tylko jakiś kopiec zlikwiduję, to musowo przez noc rośnie nowy. W sumie to machnąłem na to wszystko ręką, bo u nas kret kopie z dołu a psy z góry, więc na razie nie mamy co myśleć o pięknym ogródku jak u Ciebie. A, no i automatyczne podlewanie to też świetna sprawa, a zwłaszcza gdy człowiek jest zapracowany i nie można na to poświęcić zbyt dużo czasu. Pozdro.
  4. Witam Moje drzewko(wierzba mandżurska) dosyć hojnie się rozrosło i dwie gałęzie pod swoim ciężarem zaczynają zbliżać się ku ziemi. Na razie problemu dużego nie ma, bo jedynie trochę utrudnione jest koszenie trawy, ale boję się, że "za niedługo" mogą się odłamać. W związku z tym mam pytanie jak te gałęzie wzmocnić /usztywnić? Jeżeli rozwiązaniem miałoby być podparcie ich to jak to poprawnie zrobić. Już nie pamiętam czy w ubiegłym roku czy dwa lata temu, żeby te gałązki doraźnie zabezpieczyć, grubszą linką(ok.5 mm średnicy) podwiązałem je do grubszych konarów. No i zrobiłem drzewku KuKu Bo o ile na tych zwisających, gałęziach pętelki zrobiłem lużne i tu jest w miarę dobrze, to drugi koniec linki mocniej zacisnąłem na konarze i teraz wygląda to tak : :cry: :cry: Proszę o radę co z tym fantem zrobić. Czy usunąć ten sznur czy go zostawić i jak to miejsce później zabezpieczyć? Podobny trochę problem miałem na początku, po wprowadzeniu się do obecnego domu, gdyż porzedni włąściciele "okablowali" niektóre drzewa. Większość pamiątek udało mi się usunąć, tak jak tu: , a tylko na sośnie musiałem zostawić, bo kabel jest praktycznie cały zarośnięty . Wyczytałem gdzieś wtedy, że czasami lepiej zostawić drzewo w spokoju, bo po wyciągnięciu obcego ciała prędzej wdadzą się jakieś choroby. Pozdro.
  5. Dzięki Elfir za odpowiedź, ale po ponownych oględzinach i przecięciu dwóch "osobników" wydaję mi się, że to chyba nie jajeczka. Przy krojeniu, twardość jak i konsystencja środka tych koralików przypomina np, jabłko. Poniżej pierwsze dwie fotki pokazują "to coś" w przekroju. Natomiast pozostałe przedstawiają skupiska obcych jakby po transformacji, "przekwitnięte" - nie wiem jak to nazwać, które dojrzałem na samym dole pnia, tuż nad ziemią. Tam włąśnie większość koralików miała już zmieniony kolor, a te najbardziej "przekwitnięte" przypominały, zarówno kolorem i kształtem, takie króciutkie, uschnięte patyczki. Można też zobaczyć puste miejsca po odpadniętych "osobnikach".
  6. Witam Kilka dni temu na pniu wierzby mandżurskiej zauważyłem jakieś niezidentyfikowane obce ciała. Są to wyrostki koloru czerwonego, wielkości tak coś pomiędzy ziarenkiem pieprzu, a zielem angielskim?, o wydłużonym, eliptycznym kształcie. I o ile dobrze zobaczyłem, to te cudaki występują jedynie tak do około 1,5m nad ziemą. Czy ktoś wie co to zacz? Pozdro.
  7. Nie miałem w planach pisać dziś w dzienniku, ale przy okazji przerzucania fotek z aparatu do kompa, zauważyłem, że jest dzisiaj mała rocznica. A mianowicie 19 lipca br. zalałem nareszcie orzechy włoskie na nalewkę. Będzie to mój dopiero drugi raz. Pierwszą orzechówkę, w dodatku bardzo udaną, zrobiłem aż 5 lat temu, dlatego teraz postanowiłem odbić sobie te bezproduktywne lata i natawić orzechówki trochę więcej. Kiedyś zakupiłem taki elegancki 5 litrowy słój, w czerwonym "chomącie", ale później doszedłem do wniosku, że to może być mało i dokupiłem jeszcze jeden, tym razem 8 litrowy. Im było bliżej zbioru orzechów, tym częściej nachodziły mnie wątpliwości czy aby słoików mi wystarczy, bo przecież planowałem nastawić ilości hurtowe(w porównaniu do pierwszego razu, gdy finalnie wyszło mi ok. 2L, 25 "woltowej" nalewki). No i będąc w "super-hiper markecie" dokupiłem na wszelki wypadek jeszcze 12 litrowy "słoik" - co by ewentualnie nie solić się z małymi litrowymi naczyniami. Tak więc miałem w czym robić, miałem co zalewać (bo orzechów swoich miałem dostatek, a i mogłem też dokupić), no i z alkoholem też nie ma problemu. Oczywiście, podobnie jak 5 lat temu, późno zabrałem się za orzechy, bo miąższ był już otoczony cienką skorupką co trochę utrudniało ćwiartowanie owoców. Tak było przed. W sumie przygotowałem jakieś 4kg orzechów, 2,25L "sklepowego Luksusu", pół litra bimbru i tyleż kupnego spirytu. Oczywiście plus dodatki jak wanilia, cynamon itp. Wokół białego mleczka widać zaczątek skorupki przez co nie można było kroić orzecha jak np. jabłko Takie są skutki krojenia orzechów bez rękawiczek. Od kilku dni kolor dłoni mam już naturalny Koniec końców zrobiłem 8 litrowy słoik z orzechami zalanymi 40% gorzałką i litrowy słoiczek z zalewem spirytusowym do celów leczniczych. Dziś nastawy tak wyglądają PS Ups, jest już 20.08 więc mamy okrągłą rocznicę przygotowania nastawu - miesiąc i jeden dzień
  8. Siemanko Tak z ciekawości - czy pan studniarz, to ktoś z forum? No i czy myśleliście o jakiś oczku wodnym w ogrodzie? Pozdro.
  9. Zbierałem się do pisania, zbierałem i zebrać nie mogłem. W końcu zmobilizowało mnie ostatnie doświadczenie w kwestii ślimaków na działce. W sumie dużo ich nie pojawiało się i szkód dużych nie zaopserwowałem, ale trochę mnie wkurzały ślady ich bytności, czyli pozostawiony śluz, zwłaszcza, że "na dniach" zrobiłem "face lifting" studni i chciałbym jak najdłużej zachować jej nowy wystrój, nieskalany ślimaczą wydzieliną. Wczoraj w sklepie poprosiłem o coś na odstraszanie tych szkodników i sprzedawca polecił mi takie cóś: Dopiero w domu doczytałem się, że jednak są to "killer granulki", a nie odstraszacze jak chciałem. Wieczorem rozsypałem kilka ziarenek wzdłuż części opaski chodnikowej przy domu i oczywiście wokół studni. No i rano okazało się, że trutka działa. W sumie znalazłem ok. 10 sztuk. Część była chyba uśmiercona, a część w stanie agonalnym. Jak już napisałem, w tych mięczakach najbardziej przeszkadza mi śluz jaki zostawiają i moim zamiarem było zminimalizowanie jego występowania(poprzez odstraszenie nosicieli). Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze. Okazało się, że zdychające ślimaki wydzielają znacznie więcej śluzu niż normalnie. Jak to wygląda można obejrzeć na fotkach poniżej: Temu "ślimaku" się nieźle ulało Choć na poprzednich fotkach tego nie widać, to w większości przypadków, zdychające ślimaki były przy swoim śluzie. Natomiast na tym zdjęciu pozostała sama wydzielina bez właściciela. Był to pierwszy ślimak jakiego wczoraj wieczorem znalazłem i jako jedynego "obsypałem" niebieskimi granulkami. Pozostałe ślimaki powychodziły później. Dwie wcześniejsze fotki zrobiłem po uprzątnięciu zwłok. Tutaj jeden ze smakoszy Wniosek jest taki, żeby trutkę sypać jak najdalej od miejsc uczęszczanych przez ludzi(chyba, że komuś nie przeszkadza widok "litrów" śluzu. Ja mam o tyle dobrą sytuację, że obok jest dzika działka( stamtąd większość ślimaków przechodzi do nas) i tam będę sypał trutkę. Za siatką to niech się nawet i potopią w swojej wydzielinie No właśnie, zapomniałem dziś sypnąć za siatką
  10. Siemka cyprysek Sorki Cię, że po Twoim wpisie tak długo się nie odzywałem, ale bardzo rzadko zaglądam do netu, a już na pisanie to w ogóle nie mam prawie czasu. A co do "koreanek", to żonę zachwyciły szyszki w apetycznym kolorze denaturatu Jak się doczytałem, to te drzewka ogólnie nie mają dużych wymagań. Jedynie szyszki pojawiają się na kilkuletnich osobnikach. Natomiast dobrze im robi wilgotyny klimat. Tak, że od czasu do czasu, będę je zwilżać mgiełką z opryskiwacza. A i jeszcze tylko małe sprostowanie do mojego poprzedniego postu. Po konsultacj z "lepszą połówką", uprzytomniłem sobie, że te jodły kupiliśmy w tamtym roku, a nie jak napisałm poprzednio, że dwa lata temu
  11. Dwa miesiące, a dokładniej, to dwa miesiące i około 30 minut. Taką miałem absencję w dzienniku. Idę na rekord Zaległości mi się tyle narobiło, że nie wiem od czego zacząć, dlatego może dzisiaj wrzucę coś optymistycznego. Po pierwsze - boćki w Runowie. W tym roku jest czterech młodych Do dzisiaj "dzieciaki" z pewnością zmężniały, bo zdjęcie zrobiłem 18 czerwca Po wtóre, wydaje się, że "odżyła" maja sosenka, chyba Oculus-draconis. Na wiosnę zauważyłem, że igły tego drzewka, w coraz większych ilościach przebarwiają się na brązowo - znaczy się usychały. Myślałem, że to zaatakowała osutka lub insza choroba grzybowa(pisałem o tym w dziale ogrodowym). Usychały igły starsze, natomiast tegoroczne były i nadal są w bardzo dobrej kondycji. Teraz to tak mi wygląda jak jest np. u psów, że drzewko sezonowo zmieniło swoje "owłosienie" Niestety zdjęcie zrobiłem dziś późnym wieczorem i nie oddaje w pełni "zdrowotności" nowych igieł. Jak nie zapomnę, to może zrobię fotkę w słoneczny dzionek. I na koniec pochwalę się, jak się sypnęło koreańskim iglakom. Piszę "iglakom", bo jeszcze nie wiem jaki to jest rodzaj drzewek? Z początku myślałem, że dwa lata temu kupiliśmy świerki, zaś teraz skłaniam się, że jednak to są jodły Inną niewiadomą dla mnie, jest zielony kolor szyszek tego drugiego drzewka. Czy ten typ tak ma, czy może młody wiek rośliny na to wpływa? A może to jakaś "chińska podróbka"
  12. Co to dokładnie jest, to niestety nie wiem. W sklepie ogrodniczym gdzie doradzono mi owy Topsin, ja sam zasugerowałem sprzedawcy, że sosnę zaatakowała osutka i w tym kierunku ten pan próbował mi cokolwiek pomóc, choć jak zaznaczył w zwalczania osutki nie ma dużej wiedzy, a w mojej sprawie kontaktował się z jakimś znajomym ogrodnikiem? Jak już wspomniałem wcześniej nie mam pojęcia co dolega tej sosence. Już dokładnie nie pamiętam, ale chyba jakoś tak z początkiem wiosny, zauważyliśmy brązowienie igieł i ich opadanie. Idzie to od dołu w górę, tzn. im bliżej ziemi tym brązowych igieł jest więcej. A dlaczego uznałem, że jest to osutka? Gdy szukałem w necie co może być charakterystycznego dla osutki, najbardziej utkwiło mi w pamięci występowanie czarnych(ciemnych) kropek na uschniętych igłach. I takie kropki znalazłem. Szczęście w nieszczęściu te kropki znalałem tylko na kilku brązowych igiełkach, bo być może niezbyt dokładnie się przyglądałem. Nie wiem jak to to jest przy chorobach sosen, ale o dziwo, mimo brązowienia sporej częsci igieł nasza sosenka ma spore i jak na razie zdrowe odrosty, co widać na fotkach poniżej: A na kolejnych zdjęciach próbowałem przedstawić jak wyglądają igły przed całkowitym zbrązowieniem, tj ciemne czubki i ciemne obrączki na środku igieł: No i w ogóle ciekaw jestem co myślisz Elfir, by w leczeniu chorób grzybowych oprócz oprysków lekarstwo podawać "dokorzennie", przez podlewanie?
  13. Witam Szukając jakiegoś środka/sposobu na walkę z grzybem, który prawdopodobnie trawi jedną z moich sosenek(chyba Oculus-draconis), polecono mi m.in Topsin. Dowiedziałem sie też, że oprócz oprysku, dobrze jest dostarczyć Topsin chorej roślince poprzez korzenie, znaczy się podlać ją wodą z dodatkiem preparatu w odpowiednich proporcjach. Czy ktoś stosował ten sposób leczenia lub o czymś takim słyszał? I co w ogóle o tym sądzicie? Na mój niewielki, prosty rozumek, jeżeli jakaś substancja(w tym wypadku Topsin) działa systemicznie, to chyba nie ma większego znaczenia w jaki sposób bedzie dostarczona "choremu" - czy dolistnie czy przez korzenie? Jednak z drugiej strony producenci zalecają aplikację jedynie w formie oprysku. Pozdrawiam
  14. Dziś dwie wiadomości, o których zapomniałem napisać w poprzednim roku Powyższą fotkę zrobiłem 03.04. br. natomiast przeglądając zdjęcia z tamtego roku zobaczyłem, że ta sama wierzba już 31 marca była bardziej rozbudzona, co widać na zdjęciu niżej Również w roku ubiegłym, gdy w ramach wiosennych porządków w ogrodzie oczyszczałem nowo posadzone, a wyrośnięte "tuje" z uschniętego igliwia, znalazłem w nich kilka sztuk takich oto gniazdek:
  15. Kilka dni temu zobaczyłem, ale dopiero dzisiaj "pstrykłem fotkie" letnikom z Runowa
  16. Dzisiejszy wpis jest przeznaczony wyłącznie dla ludzi o niewrażliwym żołądku i silnych zwieraczach lub dla posiadaczy mobilnego internetu w pomarańczowej sieci, gdyż albowiem zawiera on(ten post) lokowanie produktu Ww. posiadacze netu w ww. sieci mogą skorzystać z promocji 20/20 czyli dodatkowe 20GB na 20 lecie działalności na polskim rynku, do wykorzystania przez 30 dni. Promocję można aktywować do 12.04 br; co dziś i ja uczyniłem. Promocyjne "bajty" zaznaczyłem czerwoną ramką. Od razu dopowiem/dopiszę, że choć jestem w tej sieci od ..... chyba od zawsze, to nie darzę jej jakąś szczególną sympatią(zwłaszcza ostatnio o czym napiszę "inną razą"), ale jeżeli dają coś za darmochę, to czemu nie skorzystać
  17. Wczoraj "ja nacział" sezon letni. I to w wersji full, bo pograbiłem trochę trawę odziany jedynie w bokserki i podkoszulek. Zresztą tak samo i dzisiaj. Nie wiem czy to ja jestem taki gorący chłopak, czy to faktycznie już tak ciepło się zrobiło? Tegoroczne otwarcie sezonu uważam za wyjątkowo udane, bo dostrzegłem i nie zapomniałem uwiecznić pierwszych oznak budzącej się flory ze snu zimowego. Drobniutkie kwiatki tawuły japońskiej. Zobaczę jak się sytuacja rozwinie, ale na razie jest tak, że wyraźnie większy wysyp kwiatków jest na krzaczkach nie dotkniętych sprawiedliwością w postaci sekatora/nożyc. Przycinanie tawuły jest dla mnie nowością, dlatego na wszelki wypadek część roślinek zostawiłem nietknięte by wszystkiego (ewentualnie) nie spie....yć "Niedorozwinięty" kotek penduli. Jest ich na razie kilka sztuk(chyba >10). Wszystkie pojawiły się od nasłonecznionej strony. A tu zaczątki listków(chyba) wierzby mandżurskiej. Praktycznie każda gałązka jest "upszczona" czymś takim
  18. Jakże mogło by być inaczej, gdybym nie zapomniał lub się nie spóźnił z aktualnościami. I tak z ostatniej chwili.... a w zasadzie, to z ostatniego mrozu. Fotki zrobione 01.03. Tego dnia było "ciepło", bo tylko ok. -11, natomiast dzień wcześniej nad ranem było prawie -20°C. ...................................................... szadź zebrała się pod deklem otworu studni i na wewnętrznej ściance pierwszego kręgu ............................................................ a tu zamarznięta woda w studni, jakieś 67cm poniżej terenu
  19. No, nareszcie doczekaliśmy się merytorycznej wypowiedź w temacie , a nie tylko jakieś ub-ckie prowokacje. Ale żebyśmy mogli Ci pomóc powinieneś podać więcej szczegółów tego domku dla córki. Np. czy z oknami/bez okien, materiał wykonania(drewno, blacha, elastomer, poliester itp.), jakie media będą doprowadzone, czy to jest domek całoroczny czy sezonowy, czy będzie ubezpieczony i takie tam czyli etc. Może na wszelki wypadek zróbcie badania geotechniczne.
  20. Oj, to niedobrze. Cały misterny plan w p..du Ale poproszę, żeby te belki były nieimpregnowane. Podobno jak domek ma nieimpregnowane belki to wtedy jest z niego szopa, którą nie musimy już zgłaszać
  21. Oooo przepraszam bardzo. Muszę stanowczo zaprotestować, bo w tym momencie obrażany jest mój przyszły(być może) nabytek. Po pierwsze to nie jest szopa tylko domek narzędziowy. Po drugie, jego wysokość to nie jakieś marne 190, tylko 228 cm. I będzie stał nie na 4-6, ale na 18 bloczkach
  22. Taki domek narzędziowy postawiony na bloczkach fundamentowych może przesunąć, w wolnej chwili, większa grupa przedszkolaków nie mówiąc już o 2-3 do/rosłych facetach.
  23. Ha! Zapomniałem napisać o moim najnowszym nabytku. Na Dzień Kobiet zrobiłem sobie prezent - mianowicie kupiłem takie "cóś" o przydługiej nazwie Bosch Professional Wallscanner D-tect 120 Professional. Początkowa euforia(po 2 szybkich, mało dokładnych testach) trochę oklapła. Detektor ten kupiłem przede wszystkim ze względu na możliwość lokalizacji plastykowych rurek(warunek: musi być w nich woda), bo prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości będzie taka potrzeba zlokalizowania rurek C.O w jednym z pokoi. Pierwszy test obiektywnie wypadł nadzwyczaj dobrze - sprawdzałem siłę "rażenia" nowo zakupionego boscha w porównaniu z 10-cio letnim weteranem o symbolu mmd 989 sprzedawanym onegdaj w Castoramie. Sprawdzian polegał na wykryciu metalowego elementu umieszczonego z drugiej strony deski o grubości 2 cm. Dla starego wykrywacza taka przeszkoda, to było za wiele. W prawdzie gdy był nad metalem sygnalizował coś, ale tak mało precyzyjnie. Gdybym nie wiedział jaka jest faktycznie sytuacja, to był myślał, że coś wykrył, ale o wiele głębiej lub w w trochę innym miejscu. Natomiast dla boscha nie było problemu. Na ekranie pokazywał centralny punkt, nawet gdy uniosłem urządzenie parę centymetrów nad deskę. Kolejnym testem było wykrycie rurek z wodą. Na razie pod terakotą, a docelowo będę chciał zlokalizować pod panelami podłogowymi. I ten test wprowadził mnie trochę w błąd. Przy terakocie miałem o tyle łatwiej, że orientacyjne położenie rurek ustaliłem "organoleptycznie" - dłonią wyczułem gdzie jest najbardziej nagrzane miejsce(bo to rurki od C.O.). Detektor położyłem kilkanaście centymetrów od ew. linii rurek i zacząłem zbliżać się. No i faktycznie, zasygnalizował, że jest centralnie nad czymś, mniej więcej w miejscu które dłonią uznałem za najcieplejsze. Niestety okazuje się, że trzeba popracować nad interpretacją wskazań.. Dzisiaj powtórzyłem doświadczenie, ale tym razem detektorem poruszałem się po większym obszarze i urządzenie często alarmowało o wykryciu czegoś, ale niezbyt precyzyjnie. Nie wiem, może sygnalizował zmianę gęstości podłoża czy "cóś" innego, bo prawie wcale alerty nie powtarzały się w tym samym miejscu
  24. Jeśli chodzi o materiał, to domek będzie z drewna, bo blaszak odpada. A konkretnie to będzie któryś z tych: Najbardziej podoba mi się ten pierwszy, ale ma niskie ściany boczne(177 cm), a już drzwi to są dla pigmejów - wg. opisu mają 161,6 cm wysokości. Na razie to moim faworytem jest domek z ostatniego zdjęcia - wysokość drzwi i ścian jest trochę lepsza(179/188 cm) i z tych trzech ma o prawie 2 m2 większą powierzchnię(7,28 m2). No chyba, że jeszcze w innej firmie coś wypatrzę.
  25. Doprawdy?? Chyba na takiej samej zasadzie jak np. altana, gdzie prawodawca użył jakiegoś terminu nie wyjaśniając dokładnie jego znaczenia. Wracając jeszcze do problemu drewnianego ogrodzenia w świetle przepisów, to we wspomnianej przeze mnie wcześniej drugiej rozmowie tele. ze Starostwem okazało się, że takie ogrodzenie można spokojnie stawiać byleby nie przekroczyło 2,2m. wysokości i w ogóle, to chyba się nad tym nikt w urzędzie nie zastanawiał, bo nie było takiej potrzeby. Teraz tak sobie myślę, że również zgłoszeń budynków gospodarczych nie związanych trwale z gruntem dużo nie mieli(albo wcale), skoro taki domek wg. pani ze Starostwa powinien być postawiony 4 metry od granicy, ale na podstawie przepisów p.poż. A jak już było w poprzednich postach dowiedzione postawienie drewnianego domku nie jest tożsame ze składowaniem materiałów palnych. Tak więc nie wiem jak gdzie indziej, ale w moim Starostwie mieliby twardy orzech do zgryzienia. A w ogóle, to dzisiaj tak z grubsza pomierzyłem i wyszło, że domek i tak będę chyba musiał postawić("chciał nie chciał") w miarę przepisowej odległości, bo przeszkadzają mi nasadzenia. A nie będę usuwał 10 metrowych brzózek czy sosny. Mógłby domek stanąć jeszcze w połowie działki, ale z kolei ta lokalizacja nam się nie komponuje. No nie jest budynkiem sensu stricto, bo nie nie jest trwale związany z gruntem, a o takim piszemy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...