Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

EZS

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    13 932
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez EZS

  1. Mam elektroluxa od 2 lat. Suszy. Ma ileś tam programów a i tak używam tylko 2: albo syntetyczne - bezpieczne-, albo bawełna jak mam czas, bo trwa to dłużej. Na syntetycznym czasem nie dosuszy wiskozy, trudno, doschnie w szafie.
  2. Wydaje mi się, że do pewnego stopnia opisałaś maturę międzynarodową. Ocena opisowa, duża waga projektów społecznych, zdawanie egzaminów wybranych i rozłożone w czasie. Mówisz-masz.
  3. Marne dla mnie święta w tym roku, ale przynajmniej jedno mogę Szanownemu wyjaśnić. Otóż nie możemy się spodziewać niczego innego. Człowiek jest najbardziej agresywnym i podstępnym osobnikiem ze świata zwierząt. Właśnie dlatego wygraliśmy ewolucyjny wyścig. Życie w społeczeństwie trochę stępia agresję, bo z rachunku zysków i strat wynika opłacalność współpracy. Nawet empatia nie jest bezinteresowna, pobudza układ nagrody. Niestety, tacy jesteśmy. Nastały czasy trudne więc dominują instynkty pierwotne. Jak się poprawi, wrócimy do współpracy.
  4. Nie opłaci się. Po pierwsze nie umiem. Po drugie po co mam ryzykować dla marnych 5 tysięcy? łapówki to od 5 milionów (jak ktoś może). Wtedy gra coś warta bo wystarczy na dobrego adwokata. Ale szmacić się dla takich sum?
  5. Ano, chyba bym nie wytrzymała i poinformowała, że jedną z przyczyn są rodzice.... . Ale ogólnie masz chyba to, co ja, szkoła jest fajna .. gdyby nie rodzice a leczenie jest super... gdyby nie niektórzy pacjenci. Nawiasem mówiąc była u mnie ostatnio taka 17 z tatusiem na badaniach do prawka i tatuś usilnie chciał na mnie wymusić bezterminowe. A tu okulistka pisze, ze okulary niedobrane, wada wzroku wzrosła. No to pytam, czy chadza do okulisty. No, nie mieli czasu. I co, jak ja mam uwierzyć takim ludziom, że będą o siebie / córkę dbać? Wada postępuje, won. Ale presję wytrzymałam bardzo silną.
  6. Luna odeszła. Jeszcze w sobotę była żwawa, w niedzielę nagła niewydolność wątroby, otępiała, biedna. Tak ją bolało, ze popłakała się przy wstaniu z posłania. Jakie to smutne.
  7. Cóż, szanse niewielkie. Odebraliśmy wyniki, sterydy rozwaliły wątrobę. Czyli sterydów nie wolno, po tramalu padła, NLPZ nie wolno u psów wcale. Co tu mówić, za dużo nie wolno, żeby było dobrze. Robimy, co możemy, ale mało się da. Przykre święta będą w tym roku.
  8. Miałaś tyle zapału, lubiłaś to. Nie żal? Z drugiej strony ja też trochę uciekłam. Częściowo, bo od interny. Mnie troszkę żal.
  9. jak powiem, co mówi pasjans, to się nie spełni a wolę, żeby się spełniło
  10. Luna coraz gorzej się czuje. Ma dyskopatię. Od razu, jak zobaczyłam, jak chodzi, to powiedziałam- dysk. Ale nasza weterynarz, że nie, że to ogólne zwyrodnienia. Zakrzyczeli mnie z mężem. Wreszcie zrobiliśmy rentgen i dysk, żadnych zwyrodnień. No i jest problem. Pies ma 14 lat i w zasadzie przekroczył wiek dla obu ras, które prezentuje. Leków kardio ma z 5. Kardiomiopatię i wadę serca. Ale jeszcze do tego dysku czuła się dobrze. No, przy rowerze nie biega już od roku (a wierzę, że dzięki temu właśnie dożyła tak długo), ale z odpoczynkami chodziła jeszcze dość daleko. A teraz biedna ma paraplegię, ładuję w nią co 3 dni steryd, ledwie z domu wychodzi podwieszona na szelce. Dobrze, że jest ta praca zdalna, to ma kto z nią wyjść. Zaczęłam szukać chirurga, bo to jedyne wyjście, ale ze względu na wiek i serce jest duża szansa, że operacja stanie się eutanazją. W zasadzie prawie pewność. No i myślę, co możemy zrobić. Znalazłam w necie informacje o jakimś wecie- kręglarzu, ale jak mówi Zuza- ma same entuzjastyczne opinie a to podejrzane. Rehabilitacja nie wchodzi w grę, przy dyskopatii nie pomoże. Jeżeli po sterydzie nie puści, to nie wiem. Dobry kręglarz nie byłby zły. Dobry psi nastawiacz ???
  11. Jak tam życie z wirusem? To znaczy mam nadzieję, że bez wirusa. Wakacje były do bani a teraz zbliżają się nie lepsze święta. I minister ci się zmienił. A myślałam, że gorzej być nie może. A jednak może, co za zdolna władza.
  12. Jakoś mnie tu nie było ale o kominie wiem od Zuzy, która wie z fejsa od Karli. Nawet zdjęcie straży obejrzałam Miałaś dużo szczęścia, bo takie kominy bywają niebezpieczne. A tego roku też mam już dosyć. I choć nowy mi grozi utratą pracy, to staram się uwierzyć, że to tylko będzie zmiana na lepsze No i stawiam pasjansa ile ta dojna zmiana jeszcze potrwa. Bo według mojej oceny jeżeli ponad rok, to nie będzie do czego wracać.
  13. Nikła nadzieja, że się od koryta sami oderwą. Nie wiem, czy ten protest da radę. Jakby kilka opon spalili, to by by.li pewnie bardziej skuteczni, choć z drugiej strony gnojówka rolników jakoś nie robi wrażenia... Byłą w poniedziałek w Warszawie, dziwne, ale ludzie nie psioczą. Wk..wienie musi być potężne.
  14. Rządzi pieniądz. Jedyne, co można zrobić, to stać się bogatym. Rząd, parlament- oni zarabiają dobrze. I zapewne mają z czego zapłacić, jakby była potrzeba. Problem będą mieli ci biedni. Ale... nie wiem, czy to fejk, ale Ordo Juris chce dać do trybunału ustawę o rozwodach w tym samym mechanizmie. Yes, Yes, tego by chyba suveren już nie darował
  15. Jest łagodnie mówiąc bałagan. Opieka zdrowotna nie ogarnia, nie nadąża, jest jej za mało i, co tu ukrywać, też się boi. Może nawet bardziej? Bo te powikłania nawet po łagodnym przebiegu wyglądają nieciekawie. Wirus niszczy naczynia. A naczynia są w nas wszędzie. Ale pracujemy a zatory wynikają z różnych absurdów administracyjnych i organizacyjnych. Szpitale nie wiedzą, co je czeka ale wiedzą, że powinny wyrobić kontrakt, bo epidemia epidemią ale NFZ nie zapłaci. Dlatego nie chcą przyjmować osób z podejrzeniem covid, taka jedna osoba kladzie cały oddział. Szpitale nie są przystosowane do chorób zakaźnych, nie mają traktów brudnych i czystych, śluz itd. Nie mówiąc już o POZach. Szeroko otwarte już po kilku dniach byłyby rozsadnikiem zakażeń ku uciesze ZUSu. Najbardziej mnie rozbawiła (przez łzy) łapanka na lekarzy. Działania pozorne i byle coś robić. Już sobie wyobrażam lekarza medycyny pracy lub jakiegoś podologa, który OIT widział ostatni raz na studiach, jak intubuje pacjenta i ustawia respirator. Szczególnie, że na błąd czeka prokurator a jak na razie propozycja "samarytanina" nie znosi odpowiedzialności karnej, którą nam pan minister zafundował pod pretekstem epidemii. Co do szkół Agduś, wiesz, że to nie o to chodzi.. starsze dzieci można zostawić w domach same, na młodsze trzeba dać opiekunom zwolnienie. Pomyśleć, że rząd zmarnował tyle miesięcy, w ciągu których można było się jakoś przygotować. A zamiast przygotowań mamy nagonkę na lekarzy, nauczycieli, ciekawe kto następny w kolejce.
  16. i gdzie są wszyscy spece od parkietu???
  17. Pokarało by tych bezmaskowców. Dlaczego im ktoś jest głupszy, tym głośniej krzyczy? Nasz naród lata ogłupiały, oczadzony dziwnymi teoriami. My faktycznie poziomem głupoty zaczynamy ścigać się z Ameryką W każdym razie napiszę może po co jest maska na twarz. Ciężkość zachorowania w dużym stopniu zależy od dawki. Wszyscy o tym piszą, a lekarze widzieli to od początku, zresztą każda grypa tak działa. Duża ekspozycja- większa szansa na zachorowanie i cięższy przebieg. Maska zmniejsza ekspozycję. Po prostu plujemy w materiał (jaki by on nie był) a nie w powietrze. Pewnie, że wirusy w powietrzu są, bo maska nie chroni, ale jest ich mniej. Jeżeli jeszcze w pomieszczeniu jest dobra klima z filtrem lub często jest wietrzone, to jest szansa, że zyskamy na tyle małą dawkę wirusa, że taka ilość będzie kontrolowana przez układ odpornościowy., Stąd przebieg bezobjawowy. Oczywiście każdy przebieg bezobjawowy w każdej chwili może zmienić się w objawowy. Jednym słowem zmniejszajmy ekspozycję a przetrwamy. Ja w sklepie jak widzę bezmaskowca, to ostentacyjnie odwracam się tyłem i w odległości 2 metrów, informując głośno, że nie chcę mieć z nim kontaktu. Bo nie chcę. Może tylko ktoś mi wytłumaczy, co ludzie się tak uwzięli na te maski? Dlaczego im tak przeszkadzają? I dlaczego gadają takie bzdury?
  18. Chcę kupić. mam parkiet olejowany W oil i kiedyś w pakiecie kupiłam ich mydło. I okazało się że jest to jedyne mydło do mycia parkietu, na które mój pies nie ma uczulenia. A próbowałam różne. W efekcie muszę gdzieś kupić to W.oil. Nie mają sklepu. Dystrybutora szukałam już kiedyś przez firmę ale to był dramat. Nie wiem, po co człowiek się reklamował, że jest dystrybutorem skoro nie chciał nic sprzedać. Może ktoś z parkieciarzy używa W.oli i ma dostep do mydła????? W necie znalazłam firmę z Krakowa, ale na ich stronie jest inne opakowanie, niż ja mam. Poza tym to, co ja mam wlewa się do wody i myje a to z Krakowa mam nanosić na padzie czy szmatce. To nie jest to! A na stronie producenta nie mogę sprawdzić, bo nie widzę obrazka. Ktoś-coś????
  19. Dziękuję. Ciągle jeszcze łapię się w sklepie na myśli, że "ta kiełbasa by smakowała tacie" itp. Kiedyś minie. Ważne, że do końca mieszkał sam, tak jak chciał. Dzielnie dawał sobie radę, zarządzał przeglądami pieca, samochodu, lekami, prał swoje rzeczy (no, pomagałam trochę, ale ogólnie nie chciał pomocy), sprzątał na zasadzie "nie jestem estetą" i czuł się potrzebny. I był potrzebny No ale mam teraz dwa psy. Rodzice mieli taką małą znajdę, kundelka, która teraz przyszła do nas. Luna przez pierwsze kilka dni ją ignorowała ale teraz mam wrażenie, że zaczyna lubić. One się znały, ale widywały rzadko i zawsze jedna była na obcym terytorium. A teraz obie są tutaj. Mała umie się przypodobać ale moja biedna psica stara jest, bardzo się zestarzała w ciągu ostatniego roku, nogi jej się rozjeżdżają a leków na serce ma więcej, niż miał tata swego czasu W każdym razie mała jest szczekliwa i rezonuje na każde warknięcie dużej a potem się nakręcają wzajemnie. O rany, ale się zrobiło głośno... A w dodatku chce nas mieć kot. Sąsiad ma podrzutka, fajny kot i szuka ewidentnie domu, bo sąsiad to raczej go trzyma podwórkowo, po prostu pozwolił mu być, jeść daje ale ciepłego lokum na zimę to nie bardzo. No i kot się postanowił wprowadzić do nas. Przez otwarty balkon wsunął się za kanapę i siedzi. Psy go wyczuły i zrobiły raban. Cóż, niestety, został wyproszony grzecznie z domu. Moja córka ma duże uczulenie, po głaskaniu kota leczy rany na rękach, nie da rady, niestety. Już widziałam, że teraz kot próbuje u mojego wuja :)może mu się powiedzie, choć tam jest już jedna kotka ...
  20. Cudu nie uczyniłam. Tata miał nie tyle zapalenie nogi, co wchodził w obrzęk płuc. Wezwałam pogotowie, ale nie zgodził się jechać. Świadomie. Na drugi dzień umarł. Tak, jak chciał, szybko
  21. bo płasko? Nie ze mną te numery. Już we wtorek zrobiłam sobie delikatny rozruch, w środę dwa spacerki w górę po 40 min (myślałam, że płuca wypluję) ale w czwartek już było lepiej a dziś poszłam w góry i szło mi się tak świetnie, że zabłądziłam. Nie żeby całkowicie, bo całkowicie to w tych górach się nie da, za małe są, ale wymyśliłam sobie godzinkę spacerku a zrobiła się z tego 6 godzinna wyprawa po szczytach - bo jakoś szlak tak głupio prowadził, że dopiero po 6 godzinach znalazłam drogę na sagę na dół w interesującą mnie dolinę. Gdyby nie to, to jeszcze bym pewnie się błąkała po przełęczy Salmopolskiej i innych Białych Krzyzach. W każdym razie po powrocie wypiłam 2 litry wody (oczywiście nie wzięłam, bo przecież to miał być krótki spacer) a teraz wstaję z jękiem. Szkoda, że już wyjeżdżam, bo się dopiero rozkręcam - jednak starość to pojęcie względne . Ale cóż, tata ma zapalenie czegoś co nie pozwala mu stanąć na stopie i wszyscy liczą, że jak wrócę, to uczynię cud.
  22. czyli jeszcze na razie nie mam po co odgrzebywać dziennika?
  23. eee nie pojechałam, nie ma gdzie roweru trzymać, basen nieczynny a jedynie ćwiczenia w wodzie... nie moje klimaty. Jestem w starej poczciwej Brennej, dziś właśnie zrobiłam sobie wycieczkę inauguracyjną asfaltem. Nie dość, że ktoś by mnie rozjechał, musiałam się ratować ucieczką na pobocze i się wywaliłam, to jeszcze mnie boli pięta (zapalenie rozsciegna) a nie mam żadnych niesterydowych aa zresztą w taki upał... więc wracałam do domu jak kuternoga- jedna noga obtarta o asfalt, na drugiej nie idzie stanąć. Może jednak trzeba bylo do tego sanatorium? Może już to mój przedział? Jutro idę (hmm jak?) na pobliski szczyt. Ja wam jeszcze pokażę, żadnego sanatorium...
  24. Wyciągnęłam dziennik z niebytu wszystko się chrzani w tym roku. Zuza była na Erasmusie. Tak się cieszyła, dostała się tam, gdzie chciała czyli do Portugalii a 2 tyg po przyjeździe uczelnia przeszła na tryb on-line, wprowadzili lockdown, żadnych spotkań, znajomości, ludzi, spędziła miesiąc w pokoju bo nawet wrócić nie miała jak. Na początku, jak były loty do domu to się wahała- no bo mieszkanie wynajęte, rzeczy przewiezione, co z tym wszystkim zrobić, zanim się zdecydowała nie było już powrotu. Samochodem nie dojedziesz z powodu kwarantann w kolejnych mijanych krajach. Na koniec był jeszcze stres, czy będzie w ogóle samolot powrotny, szczególnie, że w Hiszpanii jakby znowu było gorzej. Portugalia radziła sobie dobrze, sądzę, że znacznie lepiej, niż my. Niby liczby chorych mamy podobne, ale oni olbrzymie ilości testów robili, a u nas widzimy wierzchołek góry lodowej. Na szczęście wróciła cała i zdrowa po - chyba- najbardziej bezsensownym erasmusie, który spędziłą on-line i równie dobrze mogła być w Polsce. Mnie też się chrzani i zmienia i ogólnie dziwnie jest. Pewne zmiany sama robię- prac dodatkowych. Faktycznie nie ma lekarzy, tym co leczą chcą płacić a ja ugrzęzłam na umowach ze stawkami sprzed 10 lat. Jakoś to dotychczas nie przeszkadzało, nie było inflacji, nie miałam czasu na szukanie (klapki jak kuń). A teraz nagle był czas żeby popatrzeć wokoło i krajobraz przestał mi się podobać. I niestety, trzeba podnieść lub zmienić pracodawcę na lepszego. Więc zmieniam, w co ci gorsi pracodawcy uwierzyć nie mogą. Jak to, tyle lat??? Ano, bez sentymentów, wykorzystywali mnie wystarczająco długo. Miałam jechać nad morze na wczasy. Nawet mam pokój zarezerwowany. Ale Zuza po przejściach nie chce nigdzie jechać. Zostałam sama kiedyś musiałam. Więc znalazłam sobie bliżej SANATORIUM W CIECHOCINKU któremu wysłałam zapytanie- czy działa basen, czy są ścieżki rowerowe, szczególnie dojazd do Torunia (23 km). Hmm, ciekawe, co powiedzą takiemu kuracjuszowi. Niecierpliwie czekam na odpowiedź
  25. Współczuję z powodu teściowej, choć pewnie się spodziewałaś. Medycyna powoli się rozmraża, choć jest ryzyko, że po rozmrożeniu całkiem się zepsuje. Czasy coraz gorsze.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...