Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

apap5

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    162
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez apap5

  1. Czy ktoś mógłby sobie jeszcze niedawno wyobrazić, że dwieście parę osób jednym podniesieniem ręki przedłuży wiek emerytalny 37. milionowemu narodowi? Mówiąc poważnie, nie będzie tak, że od godziny "H" nastąpi wymiana kotłów starych na nowe. Będzie natomiast tak, jak już jest w Unii - oczywiście i Polsce dla źródeł większych niż 50MW dla obowiązującej dyrektywy IED, a za chwilę dla źródeł od 1MW i mniejszych Właściciel kotła będzie zobowiązany do przestrzegania wielkości emisji, co będzie restrykcyjnie kontrolowane. Będzie to oczywiście rozciągnięte w czasie, a cześć używanych kotłów będzie mogla skorzystać z derogacji. Wtedy to użytkownik kotła wymusi na producencie stosowne badania na wielkość emisji i to jego użytkownik będzie zainteresowany zakupem najlepszego opału. Uważam, że co jak co, ale to państwu (i Unii) się uda, bo dla państwa będzie to bezkosztowe, a kasa za przekroczenie emisji łatwiejsza do wzięcia niż kasa z fotoradarów. A co z najnajbiedniejszymi? Fantazjując, - im państwo sprezentuje lub dofinansuje nieemisyjne ogrzewanie z pierwszych mandatów. Najzupełniej poważnie: kiedy dyrektywa IED była jeszcze tylko zapowiedzią, nie było w tym kraju człowieka (oczywiście z branży), który nie traktowałby jej jako widzimisie unijnych darmozjadów. Jak ją uchwalono, to polska energetyka miała przestać istnieć, to się w tym biednym kraju nie mogło udać. I popatrz, wszystko funkcjonuje, jakby nigdy nic, a śruba emisyjna przykręcona nie o zwój gwintu, ale do oporu. To co napisałem odnosi się tez do dalszej treści Twojego posta: pozycji górnictwa, braku zdecydowanych działań ze strony rządu i naszej ogólnej niemocy. Zauważ, że sam patrzysz na problem jakbyś miał klapki na oczach. Tak jak jest obecnie nie musi być i coś mi się wydaje, że nie będzie. Nie chcę mieszać do wątku polityki, ale mamy jako państwo coraz mniej do gadania. Jeszcze rok, dwa i nam policzą ile na nas wyłożyli i czego oczekują w zamian. Chcą czystego powietrza, więc będziemy musieli go im - no przecież i sobie zapewnić. Wymiana kotłów w całym kraju na certyfikowane retorty, to jak policzono koszt ca 5 mld zł. Dużo to dla państwa czy mało? Malusieńko. Pendolino kosztowało póki co 2 mld. Najczystsze obecnie ciepło sieciowe leży odłogiem. Jeszcze 30 lat temu mieliśmy najlepszą i najbardziej rozwiniętą w Europie małą energetykę. Nawet dziś, gdy ostało się z tego bardzo niewiele, istniejące ciepłownie ledwo przędą z braku klientów. To i wiele innych rzeczy trzeba postawić na nogi. Wyobrażasz sobie, ze w normalnym kraju osiedle szeregowców przecięte magistralą ciepłowniczą opalane jest indywidualnymi piecykami? A jedno z najbardziej skażonych smogiem miast Europy nie korzysta z ciepła odpadowego jednej z największych polskich elektrowni. Gdyby zrobić rzetelny bilans, to może na te nowe kotły wystarczyłoby 3, a może 2 mld? Jako, że nie napisałeś, iż w ten sposób ocali świat, a przyziemnie - kupi sobie lodówkę, to się z Tobą w tym punkcie zgadzam całkowicie.
  2. Na początek, stawiam sprawę tak: dla nieznanej wielkości grupy osób, które przeczytały w jakimś zakresie ten wątek, skład chemiczny nalotu powstającego w komorze paleniskowej ich kotłów jest absolutnie nieistotny. Tak jak parę innych informacji dotyczących procesu spalania i ciepłownictwa ogółem - szukają porad praktycznych i dających szybkie rezultaty. Jest też inna grupa. Są to osoby, które potrafią zweryfikować podawane tu informacje; nie biorą wszystkiego na wiarę i radzą sobie całkiem całkiem z nauką zahaczającą o dyskutowane tu zagadnienia. Ze względu na tą drugą grupę nie możesz pisać tutaj beletrystycznych historii, nawet, jeśli masz tu grupę swoich zagorzałych fanów i to Ty zaimplementowałeś stary jak świat sposób spalania węgla do kociołków CO. By nie być gołosłownym, - na powitanie oświeciłeś mnie i oczywiście ogół czytających bajką o powodzie naszej polskiej biedy - chodziło o to, że twierdzę, iż palimy w tych naszych węglowych piecykach bo jesteśmy biedni. Ich (niepolaków) bogactwo, to, że grzeją energią elektryczną i gazem, nie brudząc sobie rąk, upatrujesz w zamorskich koloniach i niewolnictwie (sic!). Mało tego, mam (wszyscy mamy?) się cieszyć, bo mogłem urodzić się gorzej - choćby w Kongo! Nawet nie próbuję szukać epitetu na takie banialuki. Przykład z innej beczki, w jednym z ostatnich postów piszesz: "Przecież spalamy mniej, dymimy mniej. Nasz portfel i nos jest najlepszym czujnikiem, prostym ale jakże skutecznym." To pisze lider tego wątku, - to co napisze zostanie przez sporą grupę ludzi przyjęte do wiadomości i być może stanie się sloganem na ulotce? Dwa najbardziej niebezpieczne dla obsługującego kocioł gazy są bezwonne, a tu masz czujniki: "portel" i "nos". Nie chce mi się więcej cytować podobnych mądrości, nie widzę sensu. Aha, może jeszcze to: Wkleiłem cytat, by nie uronić ani spacji z tej pompatycznej acz oklepanej od wieków propagandy. Odpowiadam poważnie i realistycznie: wolałbym sąsiada, który nie musi czytać tego wątku, który grzeje wszystkim innym niż odpady i węgiel. A jak już chciałby koniecznie, bo ma taką chęć, palić węglem, - to będzie musiał sprostać kontrolowanym i rejestrowanym w sposób ciągły wymogom dopuszczalnej emisji. Zauważ, że oni słowa o wykształceniu. Teraz wracam do tematu. Jak napisałem, IMO większości czytelników wątku nie obchodzi skład chemiczny nalotu na wymienniku. Dla nich ten nalot "biały nalot", który teraz powoli dostaje wszystkich kolorów, był i pewnie jest dowodem na "czyste spalanie". Szary_dym i biały_nalot = sukces. Powoli okazuje się, że nie do końca. Nie piszę tego, żeby deprecjonować metodę palenia od góry. Jest z pewnych względów lepsza niż "od dołu", ale miej litość, spuść trochę powietrza z tego pompowanego ciągle balonu. Co to w końcu jest ten biały nalot? Już to ustaliliśmy z kol. QIM i Dikij.Petia. Więcej w nast. poście.
  3. To co piszesz jest bardzo rozsądne, może być jednak tak, że unijne wymagania emisyjne spowodują małą rewolucję - ustawa określi standardy emisyjne dla kotłów poniżej 1MW i gotowe. Będzie tak jak w wielu krajach Unii. Każdy kocioł będzie musiał spełniać te standardy przechodząc badania, z których we tej chwili jest zwolniony. Wtedy wszechobecne w Polsce druciarstwo straci rację bytu. Jako, że zobowiązani jesteśmy jako kraj, do utrzymania poziomu emisji ogółem, energetyka zawodowa nie ma wielkiego pola manewru, bo jest z emisją na poziome technicznych możliwości, no to kolej na gospodarstwa domowe. Od lat znane są powody wysokiej emisji z spalania pozaprzemysłowego: marne kotły, marny węgiel, domowe współspalanie odpadów. Na dzień dzisiejszy już tylko zakaz sprzedaży mułów mógłby ograniczyć emisję o znaczące kilka procent. Ale te muły to kasa... Dopóki, nie zostanie określona norma zawierająca parametry węgla dopuszczonego do spalania w paleniskach domowych i dopóki za spalanie odpadów nie zostaną ustalone drakońskie kary, to nic z tego nie będzie. Czy rozpalanie od góry poprawi coś w ogólnej emisji? IMO niewiele.
  4. Napisał Juzef: Coraz bardziej się przekonuję, że takie badanie porównawcze będzie potrzebne jeśli chcemy wyjść z partyzantki. Widzę, że masz takie, a nie inne przekonania polityczne. Forum Muratora nie służy do ich głoszenia. Proponuję zmienić ten akapit, w przeciwnym razie naruszasz regulamin tego forum i portalu.
  5. Jeśli chodzi o stopień obraźliwości kierowanych do mnie inwektyw, nie wyróżniam Cię specjalnie - trzymasz średnią. Ta średnia niestety dotyczy też Twojej wiedzy, - i niestety, jest to średni poziom wiedzy znacznej grupy "siedzących" w tym wątku doradców. Bez słowa "prawie", jest to dokładnie średni poziom wiedzy witających tu po powrocie kolegę Last Rico. Pewnie nie wiesz o co chodzi? O powyższy odkrywczy cytat, z dodatkowym podkreśleniem "w miarę dokładne" Taaa. Nie musisz tego pisać w każdym poście. Chyba rzeczywiście przestanę tu zaglądać. Coraz słabszy merytorycznie wątek, będzie w coraz większym stopniu odstręczał potencjalnych - nowych, zainteresowanych zmianą sposobu palenia właścicieli domowych kociołków. Wielu ludzi z przymrużeniem oka traktuje teksty pisane niegramatycznie i z rażącymi błędami ortograficznymi. Jeśli są to teksty dotyczące nauk ścisłych - tak, tak, koledzy, spalanie i ogrzewnictwo to nie druciarstwo, a kilka nauk ścisłych, - zahaczających jeszcze o procesy w wypadku których narażone może być mienie i życie, to winny być pisane z najwyższą starannością.
  6. Pierwsza uwaga,- bez obrazy, ale nie wydaje Ci się, że swoje posty coraz częściej wygłaszasz tonem mentorskim? Tu zwracasz się bezpośrednio do mnie, ale generalnie masz taką manierę. Na niewyobrażalnie trywialnych przykładach robisz mi komiksowy, na dodatek nierzetelny wykład o zanieczyszczeniach powietrza, nie biorąc nawet pod uwagę, że mogę być lepszy od ciebie w te klocki? Nie wiem, być może celem takiego a nie innego prowadzenia wywodu jest równoczesny przekaz dla części Twoich sympatyków, którzy takich właśnie opowiastek potrzebują? Co do meritum. Piszesz "To wszystko są zanieczyszczenia pozaprzemysłowe, tak jak chciałeś". Ja chciałem zanieczyszczeń przemysłowych??? Nie uważasz, że lawirujesz? Napisałem: "pozaprzemysłowe zanieczyszczenie powietrza ze spalania nie spada - a wręcz rośnie". Nie wierzę, że nie widzisz różnicy. Powtarzam, - ładnie, że jest grupa ludzi, którzy się cieszą, że zaoszczędzili na opale i miast warkoczy sadzy, mają na wymienniku jej mniej i to pokrytej białawym popiolem lotnym. Ale czemu z tego powodu nadymać balon i forsować tezę, że to właśnie sposób na krajową emisję zanieczyszczeń. Wklejam parę tabelek z ostatniego raportu KOBiZE, tu_link do całego raportu. Jakoś tam sobie z tym podziałem zanieczyszczeń radzą. pozostałe tabele w nast. poście.
  7. Aallle się porobiło... Nie wierzę! W krótkim epizodzie niniejszego wątku jest mi dane doznanie szczęścia spotkania samego Last Rico i otarcia się o Juzefa - już nie szukającego, jak wielu zagubionych, - porady, ale właściciela domeny i jak piszą obaj - niekomercyjnej, bazującej na tym wątku internetowej strony. Czas na wymianę grzeczności: Witajcie drodzy Przyjaciele!!!:D ---------------------------------------- Mimo iż mój pobyt tutaj trwa dopiero miesiąc, zapoznałem się już z prawie wszystkimi Waszymi kolegami . Zarówno z Kadrą Kierowniczą jak i z szeregowymi palaczami . Do czasu aż szczęśliwie, przypadkowo, razem, w duecie, pojawiliście się w Waszym w końcu wątku, napisałem kilkadziesiąt postów. Dokładnie nie mogę podać ile, bo niestety, na skutek donosu jednego z rozdających tu pod Waszą nieobecność karty, część z nich została przez Admina definitywnie wywalona. Nie mniej, myślę, że przez ten miesiąc udało mi się też czegoś dokonać, a już na pewno coś i kogoś uratować. Bardzo mnie to cieszy. Zachodzę co prawda o głowę, CO TAKIEGO się stało, jaka struna została trącona, że się tu po prawie roku nieobecności stawiliście i nie mogę się wyzbyć myśli, że mogą to być moje niewprawne, nierzeczowe wypociny; ale co tam, - ważne, że idziemy W WŁAŚCIWĄ STRONĘ. Jeszcze raz witajcie!!! Na koniec, pozwól jeszcze tylko kolego Last Rico na drobną uwagę do końcowego fragmentu ostatniego zdania Twojego Powitania. Nie jestem pewien posiadanych danych, ale stoi w nich, że krajowa emisja od spalania pozaprzemysłowego nie maleje, a rośnie? cdn.
  8. Na zdjęciu , które dołączyłeś do wcześniejszego posta - dokładnie nie widzę, ale w drzwiczkach zasypowych masz otwór z przesłoną. Jeśli tak, to otwórz ją na cały proces palenia maksymalnie. Jeśli nie, to póki co nie rób dziury, ale wytnij cały dolny fragment uszczelki z drzwiczek zasypowych. Przez pierwszą godzinę od rozpalenia zrób 1 do 2 centymetrową szczelinę w klapce regulującej dopływ powietrza pod ruszt (1 cm dla orzecha, 2 cm dla mniejszego sortymentu) potem zmniejsz do maks. 5 mm. Musisz się zawziąć i zrobić z tego palenia punkt honoru: murzyn w RPA pali od góry po 15 minutowym kursie!
  9. 1. Bajzel to możesz mieć u siebie w domu. 2. Jesteś ostatnim uprawnionym do oceny merytorycznej wątku - w ciągu całych 7. lat niewielu było tu tak cienkich jak Ty. 3. Piszą tu osoby mające problemy z ortografią, spójnym przekazaniem swoich problemów, nieobyte z ciepłowniczą terminologią i niekiedy mało komunikatywne. Bardzo rzadko, a właściwie nie trafiają się z ludzie Twoją butą. Fakt, w necie Cię pełno, ale ta Twoja tam aktywność w żaden sposób nie upoważnia Cię do chamskiej oceny czyichś postów w tym wątku. Pierdoły i śmietnik to jest to, co pod swoim nickiem tam w necie pozostawiasz. 4. Zamykanie czy ucinanie(?) wątku pozostaw właścicielowi tego forum. Teraz cytat z odpowiedzi jaką otrzymałeś na tym forum, kiedy kolejny raz rozpalałeś bez dostępu powietrza, a to co pisałeś nie uważałeś za śmieci i pierdoły: "Ty to tak widzisz ale nie działa, a inni widzą inaczej i im działa. Jeśli masz choć troche oleju w głowie to sprubuj zrobić tak jak mówią ci co im działa. No chyba, że nie masz oleju to sobie najpierw dolej i jeszcze raz przeanalizuj swój sposób rozpalania." Jeśli tak oceniona została Twoja przygoda z rozpalaniem od góry, to się nie dziwię, że wątek uważasz za rewolucyjny.
  10. Przesadzasz. Załamie, to się nieco oblatany technicznie człowiek - niekoniecznie inżynier, który na technicznym forum, w 15. roku XXI wieku czyta i znajduje określenia rodem z "Opowieści z Narnii" na zdefiniowaną i przyjętą sto lat temu do powszechnego stosowania nomenklaturę. "Biały nalot" to może mieć pacjent na języku, ale lekarz to już musi ten nalot zmienić na grzyby czy bakterie. Podobnie z wieloma innymi, pojawiającymi się w wątku tysiąckrotnie pojęciami. IMO sztandarowym jest "mocny węgiel". Taki parametr węgla nie istniał i nie istnieje, no chyba że dopasujesz któryś z synonimów: atletyczny, mocarny, potężny, silny, trwały, wytrzymały, niezniszczalny, tęgi. Sądzisz, że dla nieoblatanego w temacie kolegi parametr "mocny węgiel" może być w czymś pomocny? Choćby podczas zakupu czy zachowaniu się go w piecyku? Można kaloryfery nazywać kalafiorami, ale musisz się zgodzić, ze taki (luzacki) styl lepiej wypada na forum Vivy niż Muratora. Jeśli wątek odwiedzi techniczny laik, to nie straci, jeśli zobaczy poprawny zapis jednostki temperatury wyrażonej w stopniach: 55 oC a nie 55stop, 55st.C, 55 stop cel. Etc. Etc. Etc. Chwilowo end of subtopic.
  11. Tajemniczy biały nalot Póki co, mamy dwa różne zdania jeśli chodzi o skład chemiczny "nalotu": 1. popiół lotny, 2. amorficzny dwutlenek krzemu. Wbrew pozorom różnica nie jest diametralna; amorficzny dwutlenek krzemu (SiO2) jest jednym z związków występujących w popiołach lotnych, więc moim zdaniem, przez konsensus można nasz dotychczas tajemniczy "biały nalot" nazwać mniej tajemniczo, pojęciem szerszym, jak najbardziej technicznym i fachowym, czyli popiołem lotnym. Chyba, że kol. Dikij.Petia się nie zgodzi i podeprze swoje twierdzenie, że to wyłącznie amorficzny dwutlenek krzemu jakimś wiarygodnym opracowaniem. No i oczywiście jakby ktoś pozostałych kolegów miał inne uzasadnione zdanie. Teraz sprawa tych popiołów lotnych na wymienniku i ekonomii i czystości spalania. Zarówno kol. QIM jak i Dikij.Petia nie twierdzą, że pokrycie wymiennika popiołem lotnym jest jednoznaczną oznaką (dowodem) optymalnego - czystego i jednocześnie ekonomicznego spalania węgla. Krótko, - widoczny na wymienniku popiół lotny świadczy jedynie o spaleniu się (wypaleniu) części lub całości sadzy powstałej podczas procesu spalania paliwa stałego. Takie jest też moje skromne zdanie. To byłoby chyba na tyle. Aha, kolego QIM, o długu pamiętam.
  12. Nie mam absolutnie potrzeby uzyskania w moim kociołku efektu "białego nalotu". Ten "biały nalot" jest w tym wątku tysiąckrotnie powtarzany i jest jakoby dowodem, (ba, aksjomatem!) na czyste spalanie węgla. Powtarzam pytania z mojego posta dotyczącego tego "nalotu": "Jeśli to spalona sadza, to nie żaden nalot, a wynik tego spalenia. Jeśli natomiast to nalot, to z czego powstał? Skoro pod tym "nalotem" jest "prawdziwa" sadza, to czemu nie spaliła się całkowicie?" W jakiej dokładnie fazie palenia to powstaje? Co to właściwie jest pod względem chemicznym? (jaki związek lub związki chemiczne?) Potrafisz odpowiedzieć na nie?
  13. Aż boję się spytać: co to za notacja, którą stosujesz pisząc posty? Te wykropkowania i nieużywanie innej interpunkcji mają jakieś znaczenie praktyczne, czy służą wyłącznie pogłębieniu ekspresji? W tekście miast węgiel napisaleś "wungiel". Jeśli ma to podpadać pod rodzimą, gwarową nazwę tego opału, to powinno być "wongiel" lub "wongel", z tym, że drugą literę tego wyrazu poprawnie wypowie tylko Ślązak.
  14. Nim całkowicie popadniesz w depresję, bo ktoś doradzi Ci zabudowę kotła szamotem lub labiryntem rurek (i szamotem) przeróbkę na "dolniaka", zrób najtańszy z możliwych test; podjedź do dowolnego hipermarketu i kup 20 kg worek na którym stoi: węgiel kamienny, orzech II (ostatecznie ekogroszek), wartość opałowa 27MJ/kg, made in Poland. Wsyp połowę do piecyka i rozpal jak tu radzą.
  15. OK, teraz rozumiem tekst, natomiast nie mogę zgodzić się z wyjaśnieniem zjawiska powstawania "białego nalotu". W niniejszym - liczącym przeszło 17 tyś postów wątku też, jak mi się wydaje, brak wyjaśnienia. W co drugim poście "biały nalot" i biały nalot. Ponieważ u mnie toto nie występuje - mam na wymienniku niewielką ilość sadzy szarobrązowej - prawie takiej jak na ścianach kotła energetycznego , to się tym nie zajmowałem. Gdzieś na tym forum napisano, że ten biały nalot, to częściowo spalona sadza, a proces spalania jej zaczyna się podczas fazy palenia się koksu. Jeśli to spalona sadza, to nie żaden nalot, a wynik tego spalenia. Jeśli natomiast to nalot, to z czego powstał? Skoro pod tym "nalotem" jest "prawdziwa" sadza, to czemu nie spaliła się całkowicie? Wydaje mi się - mogę się mylić, ale winno to być - jeśli jest taka potrzeba - wyjaśnione przez opisanie procesu chemicznego, a nie zjawisk fizycznych występujących w kotle i jego otoczeniu. Może ktoś da radę, a jak nie, to trzeba podrzucić temat na forum chemików. A może jest to gdzieś dokładnie wyjaśnione, a przeoczyłem? Co do tego, czemu się z tobą nie zgadzam - już na wstępie wyjaśnienia masz błąd: dopływ zimnego PW rzeczywiście wychładza spaliny (komorę spalania), ale to skutkuje nie zwiększeniem, a zmniejszeniem prędkości spalin.
  16. Masz uzasadnione obawy,- zwracasz uwagę na jeden z istotnych aspektów spalania "od góry" jednorazowo dużej ilości węgla w kotle wodnym GS. Chodzi o bezpieczeństwo procesu w przypadku braku zasilania w energię elektryczną pompy obiegowej w instalacji niegrawitacyjnej. W tym megawątku nieśmiało pytano o to już wiele razy, jednak po paru postach dyskusja się rozmywała i zanikała. W tym to temacie pojawiały się mniej lub bardziej sensowne porady od dobuduj UPSa po :"zamknij szczelnie piec". To drugie nie wytrzymuje krytyki - wymaga instalacji przyzewowej i obecności osoby w domu. UPS załatwia sprawę teoretycznie, - spełnia swoją rolę w takim zakresie na jaki pozwala mu pojemność akumulatora. Kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt kilogramów węgla w kotle, to energia kilkuset MJ. Nie jest to energia nawet małej bombki, ale dla kociołka bez obiegu to niemały stres. Masz rację, rozpalony kocioł nie zatrzyma się natychmiast, a nawet gdyby klapka PP domknęła się szczelnie, palenie będzie podtrzymywane przez otwarty otwór PW, którym nic nie steruje. Mało tego, radykalne - bo temperatura w kotle wzrasta radykalnie, zamknięcie PP powoduje, że niespalone z braku powietrza pierwotnego gazy gromadzą się w komorze spalania - nad zasypem, a nadmiar w przewodzie spalinowym. Do czasu, aż temperatura gazów w komorze spalania jest dostatecznie wysoka, spalają się całkowicie, potem częściowo, a potem wcale. Niekiedy, na skutek chwilowego większego ciągu i wzrostu temperatury wybuchają. Wybuchają mniej lub bardziej gwałtownie. Niekiedy jest to zjawisko nazywane w tym wątku "fukaniem" a niekiedy łupnie tak jak Myjkowi, że wywali mu drzwiczki wyczystki kominowej. Zawsze są zdarzenia gwałtowne i jeśli kończą się tylko spalinami i sadzą w kotłowni, to wielkie szczęście. Dla kotła może się to zakończyć zagotowaniem wody. Pytanie, dlaczego do dziś (od przeszło 150 lat), buduje się na świecie piecyki w których pali się węglem "od góry" (innych zresztą się nigdy nie budowało), skoro istnieje jakieś tam niebezpieczeństwo? Sprawa jest prosta: te piece nie mają płaszcza wodnego, grzeją bezpośrednio przez promieniowanie swojej obudowy. Metoda rozpalania od góry nazywana tu metodą "Last Rico" (w RPA pod nazwą “Basa njengo Magogo”, co w języku zulu znaczy “rozpalaj metodą babci”), została adaptowana z piecyków do kociołków w zakresie procesu spalania paliwa, uważam, że nie do końca w zakresie bezpiecznej obsługi i współpracy z niegrawitacyjną instalacją CO. Trzeba to wszystkim (nomen omen) zapaleńcom uzmysłowić.
  17. Uważaj, żeby Ci się z tego wszystkiego żyłka nie przerwała. Masz ogółem 5 postów na koncie Muratora, z tego bezpośrednio w trzech obcesowo napadasz na moją osobę. Czy nie jesteś aby pacynką podciąganą przez kogoś z kierownictwa tego wątku? Sam z siebie nic nie zrobi. Musisz mu donieść.
  18. Zmiażdżyłeś mnie publicznie. Bo gdybyś to jeszcze zaproponował rozmowę o SLA systemów informatycznych dużych, a nawet bardzo dużych korporacji, to może bym się sprężył, ale OGROMNYCH korporacji, to wstyd przyznać, ale jestem za cienki. Leżę na łopatkach i nie jestem pewien czy dam radę się pozbierać.
  19. Cztery dni temu pisałeś: "wysadzone drzwiczki wyczystki -- co mnie się w zeszłym sezonie przydarzyło. Aczkolwiek pożaru komina nie było, bo przecież komin mam czysty i nie ma się tam co palić." Teraz piszesz o wcześniejszym pożarze komina. Chłopie, zmień sobie hobby, koniecznie! Na coś mniej skomplikowanego niż dokładanie do piecyka: znaczki, etykiety, może gry planszowe? Chłopie; jak pisałem w wcześniejszych postach, - zabawa w rekonstruktora instalacji CO i nawet niewielkich kociołków przez osoby nie mające do tego przygotowania zawodowego a do tego jeszcze udzielanie porad na publicznym forum, jest igraniem (nomen omen) z ogniem. Tu nie chodzi o kwestię jak piszesz - bojaźni, ale wyobraźni, rozsądkui i odpowiedzialności. Aha, nie zapomnij napisać do admina kolejnej skargi.
  20. Za dużo pytasz, tu się pali bezdymowo, więc bezsadzowo. No to co ma się w kominie palić? Nie wierzysz, to sobie poczytaj i kolejne posty do #16373 tu podsumowanie "Elity Forum" i potem jeszcze kilka postów pod tym i sprawa dziury (z uchylną klapką) w kominie się kończy. Jaki wniosek z powyższego "podtematu" tzw. regulatora ciągu? Taki, że to tylko forum, na którym - tak to już jest, utytułowanym specem zostaje się nie przez weryfikację posiadanej wiedzy, a poprzez wyskrobaną ilość postów. Wydaje mi się, że osoby "siedzące" na forum, a pełniące tu rolę etatowych doradców, nie zawsze zdają sobie sprawę, że udzielając porad dotyczących przeróbek kotłów wbrew ich DTR, czy też przeróbkę instalacji CO na podstawie swoich marnych doświadczeń, mogą spowodować poważne skutki z poważnymi stratami materialnymi włącznie. O innych skutkach nawet nie myślę. Wracając do "regulatora ciągu": uważam, że nie tylko w przypadku pożaru sadzy, ale już nawet w przypadku niewielkiego wybuchu gazów w kominie, powstaną szkody które bez tego regulatora nie wystąpią.
  21. P.S. Plosie pana, plosie pana! a apap5 pisie, zie ja pisie bzdury! Mógłby go pan zbanować to ja byłbym na nowo guru od klapek i nikt by się ze mnie nie śmiał.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...