Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

apap5

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    162
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez apap5

  1. Co ma chłopie papier od kominiarza do przeróbki kotła. Kocioł przed dopuszczeniem do obrotu, czyli użytkowania, przechodzi obowiązkowe badania atestacyjne. Otrzymany atest dotyczy kotła w takim stanie w jakim opuścił warsztat producenta a Ty odebrałeś go w punkcie sprzedaży. Każda, najmniejsza ingerencja w jego konstrukcję powoduje utratę ważności tych atestów, to chyba logiczne. Możesz olać atest, ale w tym momencie odpowiedzialność producenta przechodzi na Ciebie. Teraz poruszana tu kwestia ubezpieczenia, - uzna czy nie uzna? Zastanówmy się; - jeśli przeróbka kotła może (?) powodować jakieś skutki, wynikiem których jest wyjmowanie z szuflady polisy ubezpieczeniowej, to nie są żarty. Bezdozorowy kocioł CO w domu to chyba najbardziej niebezpieczne urządzenie z punktu widzenia zagrożeń dla jego mieszkańców. Możliwość wywołania pożaru, zatrucia czadem, wywołania eksplozji, możliwość zalania wodą pomieszczeń, porażenia prądem to wystarczające ryzyka by postępować z nim w sposób przesadnie ostrożny. To co napisałeś w innym poście: "za przeróbkę pieca i zamontowanie KPW grozi 2 do 12 lat kolonii karnej w Korei Północnej. Jeśli okaże się że poza KPW ktoś dodał jeszcze rurę Wezyra rozstrzelanie a rachunek za kulę wysyłają rodzinie." dyskwalifikuje Cię w tej dyskusji. Wykładasz swój kocioł szamotem, wiercisz mu w drzwiczkach i dokładasz rury i rurki, to wyłącznie Twoje sprawa (chociaż tego nie jestem w 100% pewien), natomiast bagatelizowanie wprowadzanych zmian i nonszalanckie traktowanie możliwych skutków, to publiczne oszołomstwo. Ładnie, że w innym wątku propagujesz spalanie węgla sposobem naszych naszych dziadków (sam tak palę), natomiast niedobrze, że nie rozumiesz, albo udajesz, że nie rozumiesz, że to spalanie przebiega inaczej niż wskazuje na to DTR kotła. Na moje pytanie dlaczego żaden z producentów nie atestuje swoich produktów z propagowanymi przeróbkami otrzymałem - w ww. wątku - odpowiedź, że im się nie chce. Nie chce im się, koń by się uśmiał.
  2. Napisałem Ci, że ta pompa nazywa się pompą obiegową. Mogłeś napisać: "dziękuję za informację, będę pamiętał", a Ty nie dosyć, ze tego nie zrobiłeś, to próbujesz coś motać.
  3. To co masz na myśli i błędnie nazywasz pompą zasilającą to pompa obiegowa. W domowej instalacji CO pompy zasilające nie występują (aczkolwiek fantazja nie zna granic) bo nie występuje ubytek wody.
  4. 40 lat temu tona węgla kosztowała 500 zł. Potem 550 i tak do zmiany ustroju. To był okres tzw. cen urzędowych - państwo określało cenę wielu produktów. Te ceny nie zmieniały się przez dziesięciolecia. To nie było ani drogo ani tanio. Obywatela cena węgla bardzo nie zajmowała, bo 99% pracujących, a przy zerowym bezrobociu to wszyscy, dostawało go w deputacie (w końcu to bogactwo narodowe). Posiadający dom - w wymiarze 8 ton w naturze, a mieszkający w bloku 2,5 t w gotówce. Małżeństwo dostawało tylko jeden deputat 8t + ekwiwalent 2,5t w złotówkach. Panna i kawaler 2,5tony. Ponieważ nie każdy potrafił spalić rocznie 8t i nie każdy tego węgla potrzebował, na rynku (wtórnym) występowały ogromne nadwyżki, więc jak ktoś potrzebował węgla dokupić - np. ogrodnik, kupował nadwyżkowe deputaty w cenie dużo niższej niż 500 zł. Czy 500 zł to było dużo czy mało. Uśredniając te dziesięciolecia, ówczesne 500 zł miało wartość nabywczą podobną do dzisiejszej. To taki historyczny offtopik. Aha, węgiel kosztował 500 niezależnie od asortymentu i typu.
  5. Przecież każdy pomysł z przeróbką tego kotła jest niedorzeczny. Nie znam się, ani nie mam zamiaru znać na cudownych sposobach przeróbek kotłów górnego na dolnego spalania ani na ich tym sposobem cudownej optymalizacji. Realia kotła są takie: 1. Został sklecony przez spawacza, który robił go pod kątem szczelności i ogólnej użyteczności a nie sprawności, ergonomii, stałopalności etc. Takie były czasy. 2. Kocioł był wykonany dla paliwa, którym jest drewno a nie węgiel. 3. Kocioł ma moc 2x większą niż aktualne zapotrzebowanie Ten kocioł trzeba wywalić i kupić nowy, spełniający dzisiejsze kryteria i wymagania. Próby podpowiadania (za chwilę wymądrzania się co do swoich racji) są szlachetne, ale koszt w PLN i stracony czas poniesie jednoosobowo kolega Ewarajko. Obrazowo to wygląda tak: Ewarajko dostał w spadku autobus Jelcz (w dobrym stanie). Autobus ma tyle mocy, że może regularnie ciągnąć przyczepę. Allleeee... Ewarojko potrzebuje nie autobusu ale paroosobowego busika. Na nic w tym autobusie zdadzą się ścianki działowe, szyber dach i ABS. Projekt liftingu skazany jest na niepowodzenie, leży pod każdym względem.
  6. Nie mógłbym nie spróbować. Przez 5 dni będę dom "wygrzewał" nie zaglądając do kotłowni - nie spalając nawet papieru! Potem rozpalę i napiszę ile mi wychodzi. Myślę, że w pierwszym dniu po "wygrzaniu" zmieszczę się w podawanej tu normie nieco poniżej 30W/mkw. A może i mniej?
  7. cysiokysio: dla moich 220 mkw z nadmiarem wystarcza ciepło z telewizora w trybie VGA. Po przełączeniu na HD z powodzeniem dogrzewam zimowy ogród.
  8. Zaczynam żałować, że podważyłem informację o skutecznym ogrzewaniu nieocieplonego 100m domu źródłem ciepła, w postaci zasypowego kotła GS, z godzinowym zużyciem węgla w ilości 0,5 kg. Reakcją na moje posty są coraz to większe kuriozalne offtopy. Pal licho matematykę, fizykę i chemię; jeśli Tom1000k, potrafi ogrzać ww. chałupę w grudniu farelką, to każdy kto ma podobny metraż ale ciut ocieplony winien ogrzać go suszarką do włosów! Niechże ktoś słabszy z przeliczania J/kWh i tabliczki mnożenia zadzwoni do jakiegoś PECu i napisze tutaj jakie jest żużycie energii na 1 mkw mieszkań i budynków jednorodzinnych, również tych ekstremalnie ocieplonych. Kolego miedziannik: czy nie powinieneś swojego posta wysłać na jakieś bardziej jajeczne forum?
  9. Prośbę o policzenie napisałem do kolegi bystrycha. Skoro sprawa dotyczy Ciebie i policzyłeś za niego, to OK. Teraz uważaj: fałszywa propaganda zaczyna się nie wtedy, gdy ktoś coś propaguje, - tu w wątku akurat w dosyć szczytnym celu, ale wtedy, gdy ta propaganda jest naciągana i nie wiadomo czemu służy. W poście #16829 napisałeś: "Ja mam niecałe 100m parterówka nieocieplona, dach też nieocieplony i teraz spalam około 12kg na dobę.". Nie rób więc mnie i kolegów za idiotów. Doba ma 24 a nie 20 godzin, co daje energię równą 4,03 kWh, ale jest to energia w paliwie. Dla sprawności układu kocioł-komin, którą sam sobie określiłeś na 80% to 3,22kWh energii użytecznej. Tyle energii wystarcza wg Ciebie na ogrzanie Twojego totalnie nieocieplonej 100m chałupy,przy obecnie średniodobowych temperaturach około +5C. 3 kW to jest kolego kolokwialnie moc grzejna "Farelki". Gdyby nawet dać wiarę, że ten Twój węgiel ma te 29MJ/kg, a odjąć tylko parę procent ze sprawności, to schodzimy poniżej 3kW, co daje poniżej 30W/mkw. A to już w połowie spełnia normę dla domów pasywnych. Rozumiesz jakie głupoty piszesz?
  10. Pomóż mi bystrych, bo nie daję sobie rady z tabliczką mnożenia: jeśli Tom1000k (po przyswojeniu sobie porad Last Rico!) w swoim nieocieplonym domu, paląc bardzo dobrym węglem o wartości opałowej 29MJ/kg, spala tego węgla 0,5 kg/godz, to jaką z tego spalenia otrzymuje energię użyteczną? Jeśli jego nieocieplony dom ma jak pisze 100 mkw, to ile tej energii zostało zużyte na grzanie 1 m2 jego mieszkania?. Na koniec pomóż mi zamienić te MJ/m2 na kW/m2 żebym to ujrzał w jednostce mocy i mógł porównać z tabelkami np. PN. Dzięki Twojej pomocy, wszyscy czytający ten wątek - czytając te liczby, będą wiedzieli do czego modelowo dążyć. Kolega babilon kupił rower z przerzutkami i hydraulicznym resorowaniem, a Ty jedziesz dalej (podobnie zresztą jak ja) na bicyklu. Niegrzecznie wygłaszasz swoje uwagi, a powinieneś odpuścić, napisać - nie znam się na automatyce, sterownikach, czujnikch, sondach etc, znam się za to doskonale na klapkach PG, PW i szamocie. Albo wcale się nie odzywać.
  11. Zalety żeliwa w branży kotlarskiej są znane i szeroko omówione. Kto woli kotły stalowe, kupuje stalowe - w SIGu masz Viadrusa, dałeś się nabrać? Co do wymiarów paleniska, logiczne jest, że wraz z mocą rośnie powierzchnia rusztu, inaczej być nie może. Co do jego wysokości to jestem pewien, że w Viadrusie jest ona optymalna dla koksu i pewnie dla węgla też. Żadne z tych paliw nie spala się dobrze w grubej warstwie. Wysokie to są baterie koksownicze.
  12. Powiedziałbym bez zbędnego owijania, - w kotłach o przestarzałej konstrukcji. Tradycja to przekazywanie dobrych cech. Tradycyjnie produkowana whisky ma cechy lepsze niż produkowana nietradycyjnie, natomiast współczesne konstrukcje kotłów są lepsze pod każdym względem - od ekonomii po ekologię, niż starsze. Jeśli w "nawet wyprodukowanym w tym roku" kotle trzeba dziurawić drzwiczki, odkręcać zapłacony nadmuch, dorabiać rurki czy jakieś blachy i wykładać go szamotem, to albo producent wykiwał klienta, albo klient kupując go był nieprzytomny. Przy okazji: dalej nie wiem dlaczego zalecane tu przeróbki nie są wprowadzane przez producentów w produkowanych kotłach - skoro są uzasadnione i kosztują grosze, to co jest?
  13. W moim nawet dalekim sąsiedztwie i w rodzinie ogólne jestem jak ten Ostatni Mohikanin. Nieliczni już tylko szuflują w piwnicy. Mam okazję podglądać "na żywo" i kotły gazowe i węglowe retortowe - i nie chodzi o wykafelkowaną kotłownię, ale autentyczną ulgę w uciążliwej i brudnej i zwyczajnie niezdrowej robocie. Nie zabrzmi to zbyt elegancko, ale jak po oporządzeniu kociołka - wybraniu popiołu, załadowaniu i pobycie paru minut w kotłowni, jak wrocę do mieszkania i za przeproszeniem wypluję się do białej umywalki, to jest ta plwocina czarna. to samo mam w nosie i na ciuchach. Każdy z nas ręcznych palaczy tak ma, niestety. Barbórkę powinniśmy świętować. Pozdrawiam
  14. Te kotły tanieją , zresztą, nie ma powodu by drożały, skoro stal, wyroby branży elektrotechnicznej i robocizna stoją w miejscu. Jest na dodatek niesłychana ich nadprodukcja. Szwagier kupował trzy lata temu, to czekał 2 tygodnie, teraz masz dostawę w 24 godziny niejednokrotnie z przywozem i bonusową instalacją. Myślę, że niedługo dobry kocioł 15 - 17 kW będzie w cenie 5 tyś. Tyle na dobrą sprawę toto jest warte i to z dobrą marżą. Piszesz o gazie, widzisz co się dzieje. Dziś takie czasy, że wystarczy trochę zamieszania to nam ten gaz dokręcą. Pelety z drewna wychodzą znacznie drożej niż ich ekwiwalent energetyczny z węgla, ze słomy lub innych roślin są tańsze, ale wymagają droższych kotłów. Pozdrawiam
  15. Póki co odkładam z kieszonkowego i mam nadzieję, że ten albo przyszły sezon to ostatni a ręcznym dokładaniem. Co do napraw, niekoniecznie rzeczy bardziej skomplikowane technicznie psują się częściej. Kiedyś miałem Syrenę (104 też) to w bagażniku oprócz spawarki woziłem mały warsztat samochodowy, Teraz mam (...) i moje czynności serwisowe zaczynają i kończą się na tankowaniu. Te kotły retortowe przeszły już swój okres niemowlęcy a nawet młodzieńczy, więc wiele niedoróbek zostało wyeliminowanych. Jak nie kupisz ewidentnej tandety, to nie może być źle. Co do zużycia energii elektrycznej, to jest to średnio rzędu 1 do 2 kWh na dobę. Jest to więcej niż zużywa akwarium wnuka, ale o niewiele. Jakbym miał 10 letni zapas paliwa na magazynie i to innego koloru niż czarny, to też pewnie miałbym inną koncepcję Pozdrawiam
  16. I piszcie to z głową. Pamiętajcie, jaki metraż zadeklarowaliście do wymiaru podatku a jaki podajecie w SIGu i by ocieplenie zgadzało się z tym co macie w projekcie budynku. Podając jakich zmian budowlanych dokonaliście w kotłowni lub wymieniając kocioł, piszcie to tylko wtedy, kiedy wcześniej było to zgłoszone do Starostwa. Jak ktoś grzeje 450mkw to niech raczej ocygani i napisze 150, złodziejskie licho nie śpi. Paląc drewnem i podając zużycie spawdzcie najpierw czy macie na nie kwity.
  17. Witam, mógłbym w tym miejscu napisać coś dla żartu, ale odpiszę Ci poważnie. Mam Viadrusa prawie 14 letniego; debesciaka w tamtym czasie, -żeliwny, 10 lat gwrancji , dmuchawa!, sterownik! Tego nie miały inne kotły, a kotły retortowe wtedy w sprzedaży, to była albo produkcja małoseryjna albo prototypy - w sklepach stały raczej jako ciekawostki. Dziś sytuacja wygląda tak: Viadrusa szkoda wyrzucić choć z księgowego punktu widzenia jest zamortyzowany; na kocioł z zasobnikiem brakuje nieco kasy. Sądzę, że taka jest też sytuacja ogółu uczestników dyskusji w tym wątku. NIE wierzę, że dorosłemu, normalnemu mężczyźnie może sprawiać przyjemność przesiadywanie w kotłowni - nawet jeśli jest emerytem i już kompletnie nie ma niczego do roboty. Nie dbam przesadnie o zdrowie, ale zdrowe powietrze to w tej kotłowni też nie jest. Nie jest też darmowy czas zmarnowany na doglądanie, rozpalanie, dokładanie, sprzątanie, wynoszenie i przynoszenie i X różnych innych czynności. Jak napisałem wcześniej, mnie to zajmuje statystycznie więcej niż pół godziny dziennie i pewnie wszystkiego nie policzyłem. Absolutnym mankamentem jest konieczność każdorazowego rozpalania ognia i brak możliwości opuszczenia w zimie domu na dłużej niż dobę. Mógłbym tego nie pisać, ale w ciągu tych paru lat doszło kilkakrotnie - samoistnie do rozpalenia się całego zasypu. Gwałtowne wyrzucanie spalin przez otwór PW sporadycznie, ale jednak się zdarza. Czujnik CO ani razu nie wykrył krytycznie niebezpiecznego stężenie tego gazu, ale stan większy niż zero wskazywał wiele razy. Nie jest też jedynie specyfiką Viadrusa, że z każdego zasypu zostaje minimum 10% niedopalonego koksu. Czy trzeba być akwizytorem kotłów z retortą by widzieć te wszystkie wady?
  18. W dwóch niezłożonych zdaniach zrobiłeś 6 błędów ortograficznych. Mało tego, w informacji o sobie w rubryce [miejsce zamieszkania] wpisałeś z małej litery "czerwionka" (dobrze, że nie czerwonka). Pomyślałem, że to Ty musisz być tym gościem, który w podaniu o pracę, w pozycji [miejsce urodzenia] wpisał "dymbinsko". ???
  19. No, to jest konkret. Nie wydaje Ci się to podejrzane? Po wpisaniu w wyszukiwarkę "spalanie węgla", jako pierwsze 10 mln wyników to "czyste spalanie" i podobne. nie wydaje mi się, by kilkuset polskich producentów kotłów zasypowych nie było świadomych powrotu mody na palenie od góry. Osobiście podejrzewam drugie dno. Tak też mówili konni tramwajarze, gdy wymieniano je na elektryczne Pozdrawiam
  20. Ja twierdzę, że się mylisz. Spalamy z emisją z kolumny 2, może z minimalną odchyłką w dół dla niektórych składników, ale jednak to kol. 2. Założymy się? I nie przeinaczaj: nie twierdzę, że sposób spalania nie ma wpływu na to co wylatuje przez komin, twierdzę, że "Spalanie węgla w kilkunastokilogramowym zasypie - jakby tego nie dokonywać, to szkodzenie sobie i środowisku". Tak stoi w poście który cytujesz, nieładnie, że kręcisz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...