Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ela_i_Maciek

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 154
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Ela_i_Maciek

  1. Doświadczenia z kosiarkami. Na pewno uczą. A w naszym przypadku okazały się, niestety, kosztowne. Na początku skusiliśmy się na kosiarkę elektryczną. Powody: 1) hałasuje mniej niż spalinowa 2) nie wydala spalin (nie śmierdzi) 3) nie wymaga dodatkowych zabiegów (tankowanie, wymiana oleju, przeglądy silnika, etc.) 4) jest lżejsza 5) jest "idealna" do małych trawników (poniżej 600 mkw, a u nas jest 480 mkw) 6) ... Dużo tych powodów. Do tego wybraliśmy model bez kosza, a wyłącznie z opcją mulczowania. Dla niewtajemniczonych: mulczowanie polega w skrócie na tym, że kosiarka rozdrabnia ściętą trawę na drobne kawałeczki i rozrzuca po trawniku. Te kawałeczki trawy szybko ulegają rozkładowi i stanowią dodatkowy nawóz dla rosnącej trawy. Proste :) Kosiarka potrafi "mulczować" dzięki odpowiedniemu profilowi obudowy i noża. Model kosiarki, którą wybraliśmy, wyglądał tak: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/cdfe16ace6bfe531.html" rel="external nofollow">http://images43.fotosik.pl/10/cdfe16ace6bfe531m.jpg Niedługo trwała nasza radość... Mulczowanie sprawdziło się w 100%. Problemem okazał się... KABEL ZASILAJĄCY. Gimnastyka, którą trzeba wyczyniać przekładając kabel, uważając żeby go nie przeciąć, zmieniając gniazdka - to istna tortura. Nie dość, że człowiek non stop patrzy, czy nie przetnie kabla, to jeszcze wydłuża się koszenie pewnie dwukrotnie. Powiedzieliśmy sobie dość i zdecydowaliśmy się zmienić kosiarkę na spalinową. Koniecznie z opcją mulczowania. Nasz wybór padł na taką kosiareczkę (najtańsza spalinówka w ofercie tego producenta): http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d1248f6b37e50842.html" rel="external nofollow">http://images37.fotosik.pl/10/d1248f6b37e50842m.jpg Powody: 1) nie ma kabla - więc koszenie jest szybsze i nie wymaga uważania na kabel 2) można kosić mokrą trawę 3) waży i kosztuje tyle samo, co elektryczna 4) obsługa silnika jest banalnie prosta 5) oprócz opcji mulczowania ma możliwość wyrzucania ściętej trawy do kosza (b. przydatne, kiedy trzeba kosić po dłuższej przerwie i trawa wyrosła wysoko) Efekty: przy pierwszym koszeniu skróciłem czas o 30 minut... Bez kabla = bez kłopotu. Elektrycznym kosiarkom mówię stanowcze NIE!
  2. Doświadczenia z kosiarkami. Na pewno uczą. A w naszym przypadku okazały się, niestety, kosztowne. Na początku skusiliśmy się na kosiarkę elektryczną. Powody: 1) hałasuje mniej niż spalinowa 2) nie wydala spalin (nie śmierdzi) 3) nie wymaga dodatkowych zabiegów (tankowanie, wymiana oleju, przeglądy silnika, etc.) 4) jest lżejsza 5) jest "idealna" do małych trawników (poniżej 600 mkw, a u nas jest 480 mkw) 6) ... Dużo tych powodów. Do tego wybraliśmy model bez kosza, a wyłącznie z opcją mulczowania. Dla niewtajemniczonych: mulczowanie polega w skrócie na tym, że kosiarka rozdrabnia ściętą trawę na drobne kawałeczki i rozrzuca po trawniku. Te kawałeczki trawy szybko ulegają rozkładowi i stanowią dodatkowy nawóz dla rosnącej trawy. Proste Kosiarka potrafi "mulczować" dzięki odpowiedniemu profilowi obudowy i noża. Model kosiarki, którą wybraliśmy, wyglądał tak: http://images43.fotosik.pl/10/cdfe16ace6bfe531m.jpg Niedługo trwała nasza radość... Mulczowanie sprawdziło się w 100%. Problemem okazał się... KABEL ZASILAJĄCY. Gimnastyka, którą trzeba wyczyniać przekładając kabel, uważając żeby go nie przeciąć, zmieniając gniazdka - to istna tortura. Nie dość, że człowiek non stop patrzy, czy nie przetnie kabla, to jeszcze wydłuża się koszenie pewnie dwukrotnie. Powiedzieliśmy sobie dość i zdecydowaliśmy się zmienić kosiarkę na spalinową. Koniecznie z opcją mulczowania. Nasz wybór padł na taką kosiareczkę (najtańsza spalinówka w ofercie tego producenta): http://images37.fotosik.pl/10/d1248f6b37e50842m.jpg Powody: 1) nie ma kabla - więc koszenie jest szybsze i nie wymaga uważania na kabel 2) można kosić mokrą trawę 3) waży i kosztuje tyle samo, co elektryczna 4) obsługa silnika jest banalnie prosta 5) oprócz opcji mulczowania ma możliwość wyrzucania ściętej trawy do kosza (b. przydatne, kiedy trzeba kosić po dłuższej przerwie i trawa wyrosła wysoko) Efekty: przy pierwszym koszeniu skróciłem czas o 30 minut... Bez kabla = bez kłopotu. Elektrycznym kosiarkom mówię stanowcze NIE!
  3. Pięknie dziękujemy za ciepłe słowa. W Dzienniku kilka nowych zdjęć! Pozdrawiamy EiM (i H!!!)
  4. Czas leci, oj leci.... Sześć tygodni urlopu minęło, jak z bicza strzelił. Najlepsze, najcudowniejsze 6 tygodni, spędzonych z małą Hanią i Elą w domu. Naszym domu :) Dzisiaj jednak nie o tym. Chciałem napisać o tym, jak niesamowitą firmą jest DQM, z którym budowaliśmy nasz dom. Któregoś dnia odkryliśmy, że mamy dziurę w ścianie domu!!! Wyglądało to tak: http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=e91464b79b3e9f4e" rel="external nofollow">http://images50.fotosik.pl/9/e91464b79b3e9f4em.jpg Od razu chwyciłem za telefon i dzwonię do DQM, pytać, co to może być. I co się okazało: DZIĘCIOŁ!!!! Jakiś pomylony ptak wyrąbał nam dziurę w ścianie. Pewnie nie bardzo mu smakowało, bo więcej nie wrócił, ale z dziurą coś trzeba było zrobić. A naprawa nie prosta i nie banalna. Dobre 6-7 metrów nad ziemią - bo to nad oknem piętra. Więc trzeba rusztowanie. No i tynk w naszym kolorze, którego zapasu nie mamy... Co zrobił właściciel DQM? Powiedział: "Panie Maćku, Pan się nie martwi. Naprawimy raz dwa i nie będzie śladu!". I faktycznie śladu nie ma (chyba, że ktoś wie czego szuka i bardzo dobrze się przyjrzy). A co najbardziej zaskakujące? DQM za naprawę nie wziął złamanego grosza! Wszystko zrobili "po przyjacielskiej znajomości". Pomyślałem, że mogę im przynajmniej laurkę na forum wystawić. Co niniejszym czynię.
  5. Czas leci, oj leci.... Sześć tygodni urlopu minęło, jak z bicza strzelił. Najlepsze, najcudowniejsze 6 tygodni, spędzonych z małą Hanią i Elą w domu. Naszym domu Dzisiaj jednak nie o tym. Chciałem napisać o tym, jak niesamowitą firmą jest DQM, z którym budowaliśmy nasz dom. Któregoś dnia odkryliśmy, że mamy dziurę w ścianie domu!!! Wyglądało to tak: http://images50.fotosik.pl/9/e91464b79b3e9f4em.jpg Od razu chwyciłem za telefon i dzwonię do DQM, pytać, co to może być. I co się okazało: DZIĘCIOŁ!!!! Jakiś pomylony ptak wyrąbał nam dziurę w ścianie. Pewnie nie bardzo mu smakowało, bo więcej nie wrócił, ale z dziurą coś trzeba było zrobić. A naprawa nie prosta i nie banalna. Dobre 6-7 metrów nad ziemią - bo to nad oknem piętra. Więc trzeba rusztowanie. No i tynk w naszym kolorze, którego zapasu nie mamy... Co zrobił właściciel DQM? Powiedział: "Panie Maćku, Pan się nie martwi. Naprawimy raz dwa i nie będzie śladu!". I faktycznie śladu nie ma (chyba, że ktoś wie czego szuka i bardzo dobrze się przyjrzy). A co najbardziej zaskakujące? DQM za naprawę nie wziął złamanego grosza! Wszystko zrobili "po przyjacielskiej znajomości". Pomyślałem, że mogę im przynajmniej laurkę na forum wystawić. Co niniejszym czynię.
  6. Ach, ile się wydarzyło od ostatniego wpisu.... Pierwsze śniadanie na tarasie, pierwszy obiad, pierwszy prawie złamany parasol tarasowy Najważniejsze jednak to to, że 1.08.2008 o 20.35 urodziła się nasza córeczka Hania. Jesteśmy z niej bardzo, bardzo dumni. Od pierwszych chwil życia stała się całym naszym światem (i nie tylko, bo Dziadkowie też dostali amoku :) ).
  7. Ach, ile się wydarzyło od ostatniego wpisu.... Pierwsze śniadanie na tarasie, pierwszy obiad, pierwszy prawie złamany parasol tarasowy Najważniejsze jednak to to, że 1.08.2008 o 20.35 urodziła się nasza córeczka Hania. Jesteśmy z niej bardzo, bardzo dumni. Od pierwszych chwil życia stała się całym naszym światem (i nie tylko, bo Dziadkowie też dostali amoku ).
  8. Oj, chcielibyśmy... W piątek, 1.08.2008 o godzinie 20.35 przyszła na świat nasza córeczka, Hanna Helena. Jest PRZECUDNA i PRZENAJUKOCHAŃSZA Zasłoniła nam calutki świat, a jest taką kruszynką. Pewne priorytety musiały się pozmieniać
  9. Kupiliśmy kosiarkę. Oczywiście, jak to w życiu bywa, nie jest to żaden z modeli na krótkiej liście, ale zupełnie inny: Stiga Multiclip. Dziwna taka trochę jest. Nie ma kosza. Ponoć potrafi tak dokładnie zmielić trawę, że rozsypuje drobinki trawy, które rozkładają się i tworzą nawóz. Chyba działa jak należy, bo faktycznie przy koszeniu nie tworzą się takie typowe ścinki. Fajnie. Kosztowała poniżej 1000 zł, więc chyba warto było zaryzykować. Ciągle czekamy na gaz... Termin (któryś już z rzędu podany przez MSG) minął parę miesięcy temu. Cóż począć? Może kiedyś będzie. Anyway, piec montujemy już niedługo, bo bez niego nie będziemy mogli odebrać budynku do zamieszkania. M
  10. Kupiliśmy kosiarkę. Oczywiście, jak to w życiu bywa, nie jest to żaden z modeli na krótkiej liście, ale zupełnie inny: Stiga Multiclip. Dziwna taka trochę jest. Nie ma kosza. Ponoć potrafi tak dokładnie zmielić trawę, że rozsypuje drobinki trawy, które rozkładają się i tworzą nawóz. Chyba działa jak należy, bo faktycznie przy koszeniu nie tworzą się takie typowe ścinki. Fajnie. Kosztowała poniżej 1000 zł, więc chyba warto było zaryzykować. Ciągle czekamy na gaz... Termin (któryś już z rzędu podany przez MSG) minął parę miesięcy temu. Cóż począć? Może kiedyś będzie. Anyway, piec montujemy już niedługo, bo bez niego nie będziemy mogli odebrać budynku do zamieszkania. M
  11. Za "uczciwą" wycenę przyjąłbym ok. 650-700 tys. zł w przypadku budowy przez firmę. Mówimy o stanie deweloperskim z dachem (gotowym: ocieplonym i podbitym płytami gk), oknami, drzwiami, bramą garażową, instalacją elektryczną, wylewkami i tynkami. Mówimy też o budowie z dobrych (markowych) materiałów i przy minimalnym udziale własnym (wizyty poglądowe). Myślę, że kwota powyżej 700 tys. zł będzie naciąganiem. Pozdrawiam, M
  12. Kumo, chciałbym mieć dla Ciebie dobre wieści. Niestety, nasze doświadczenia z urzędem przy Chruściela są takie, że lepiej nie mówić. Nie ma co liczyć, że decyzja będzie przed upływem tych 65 dni. W naszym przypadku czekaliby dokładnie tyle (gdyby nie przypadkowa wizyta z pytaniem), aby poinformować nas o tym, że we wniosku o pozwolenie na budowę nie wymieniliśmy również śmietnika, przez co we wniosku był błąd formalny (który, nota bene, pani urzędniczka stwierdziła od razu przy przyjmowaniu wniosku, o czym nie raczyłaby powiedzieć nam przed upływem tych 65 dni). Pozdr. Maciek
  13. Kumo, chciałbym mieć dla Ciebie dobre wieści. Niestety, nasze doświadczenia z urzędem przy Chruściela są takie, że lepiej nie mówić. Nie ma co liczyć, że decyzja będzie przed upływem tych 65 dni. W naszym przypadku czekaliby dokładnie tyle (gdyby nie przypadkowa wizyta z pytaniem), aby poinformować nas o tym, że we wniosku o pozwolenie na budowę nie wymieniliśmy również śmietnika, przez co we wniosku był błąd formalny (który, nota bene, pani urzędniczka stwierdziła od razu przy przyjmowaniu wniosku, o czym nie raczyłaby powiedzieć nam przed upływem tych 65 dni). Pozdr. Maciek
  14. Tak sobie siedzę, patrzę w internet i uzmysłowiłem sobie brak kosiarki... No to chyżo przeszukiwać, co się nadaje, a co nie. Staneło na tym, że pewnie lepsza będzie dla nas elektryczna (minus: kabel, plusy w porównaniu do kosiarek spalinowych: brak konieczności konserwacji silnika, niższa cena i cichsza praca). Rozsądny budżet: 700-1000 PLN. Wyszukałem dwa interesujące modele: Bosch Rotak II 43 oraz Makita ELM 4601. Może ktoś z Was ma doświadczenie z tymi kosiarkami i mógłby coś o nich powiedzieć? Makita ma metalową obudowę, większy kosz i większe kółka. Ma też większy pobór mocy. Bosch jest o połowę lżejszy (14 vs. 27 kg), tnie tylko o 3 cm węziej i kosztuje 300 zł mniej. Pls, pomóżcie wybrać :) M
  15. Tak sobie siedzę, patrzę w internet i uzmysłowiłem sobie brak kosiarki... No to chyżo przeszukiwać, co się nadaje, a co nie. Staneło na tym, że pewnie lepsza będzie dla nas elektryczna (minus: kabel, plusy w porównaniu do kosiarek spalinowych: brak konieczności konserwacji silnika, niższa cena i cichsza praca). Rozsądny budżet: 700-1000 PLN. Wyszukałem dwa interesujące modele: Bosch Rotak II 43 oraz Makita ELM 4601. Może ktoś z Was ma doświadczenie z tymi kosiarkami i mógłby coś o nich powiedzieć? Makita ma metalową obudowę, większy kosz i większe kółka. Ma też większy pobór mocy. Bosch jest o połowę lżejszy (14 vs. 27 kg), tnie tylko o 3 cm węziej i kosztuje 300 zł mniej. Pls, pomóżcie wybrać M
  16. Cieszę się, że mogę ponownie coś dodać. Dzisiaj zakończyliśmy rozwożenie ziemi. Potem było grabienie, wałowanie, sypanie trawy i ponowne wałowanie. Za ok. 2 tygodnie powinniśmy zobaczyć, jak wyszła mi rola "siewcy" :) Św. Piotr pobłogosławił trawnik deszczem, więc nawet nie musieliśmy wypróbowywać nowo zakupionego węża ogrodowego. Nie mamy jeszcze nawodnienia ogórdka, więc będziemy musieli posługiwać się takimi ręcznymi sposobami. Nawodnienie automatyczne zostanie zrobione dopiero po tym, jak podłączymy się do sieci gazowej. Oprócz tego zakończyliśmy, chyba, temat wyposażania kotłowni w meble. Nareszcie zapanuje tam choćby względny porządek. I tak, małymi kroczkami, do przodu :) M
  17. Cieszę się, że mogę ponownie coś dodać. Dzisiaj zakończyliśmy rozwożenie ziemi. Potem było grabienie, wałowanie, sypanie trawy i ponowne wałowanie. Za ok. 2 tygodnie powinniśmy zobaczyć, jak wyszła mi rola "siewcy" Św. Piotr pobłogosławił trawnik deszczem, więc nawet nie musieliśmy wypróbowywać nowo zakupionego węża ogrodowego. Nie mamy jeszcze nawodnienia ogórdka, więc będziemy musieli posługiwać się takimi ręcznymi sposobami. Nawodnienie automatyczne zostanie zrobione dopiero po tym, jak podłączymy się do sieci gazowej. Oprócz tego zakończyliśmy, chyba, temat wyposażania kotłowni w meble. Nareszcie zapanuje tam choćby względny porządek. I tak, małymi kroczkami, do przodu M
  18. Długi weekend, a pogoda pod psem. Może nie jest super tragicznie, ale fajnie też nie. Co 10 minut deszcz, 15 stopni, słabo. Przyjechała do nas dzisiaj ziemia. Znowu. Tym razem 4 wywrotki (coś ok. 30 m3) czarnej, tłustej, dobrze nawiezionej ziemi. Koszmarnie droga była, ale może coś na tym urośnie - w przeciwieństwie do naszych piachów, na których nawet chwasty nie dawały rady... Oprócz tego - po staremu. Żyje się :) M
  19. Długi weekend, a pogoda pod psem. Może nie jest super tragicznie, ale fajnie też nie. Co 10 minut deszcz, 15 stopni, słabo. Przyjechała do nas dzisiaj ziemia. Znowu. Tym razem 4 wywrotki (coś ok. 30 m3) czarnej, tłustej, dobrze nawiezionej ziemi. Koszmarnie droga była, ale może coś na tym urośnie - w przeciwieństwie do naszych piachów, na których nawet chwasty nie dawały rady... Oprócz tego - po staremu. Żyje się M
  20. Daje bardzo przyjemną, aksamitną fakturę.
  21. Zaczęliśmy meblowanie. Mamy już podstawowe sprzęty. Między innymi dotarło do nas biureczko dla Eluni. Śliczne i malutkie. Znalezione na Allegro w dziale z meblami stylowymi. Nawet nie jakieś przeraźliwie drogie (kilkaset zł z transportem). Niestety, przyjechało mocno poturbowane, co okazało się po wyjęciu mebelka z (dość porządnego) opakowania. Spędziliśmy z moim tatą trochę czasu ratując, co się dało. Efekt? Szufladek nie da się dobrze zamontować (głupole, nie sprawdziliśmy, czy wyżłobienia na prowadnice w bokach szufladek są symetryczne względem wysokości, czy nie...; no, wyszło, że nie - tyle, że po tym, jak już posklejaliśmy całe ustrojstwo... ). Nauczka: w miarę możliwości nie zamawiać mebli z miasta innego, niż własne, albo nie przyjmować bez porządnego sprawdzenia, czy mebel jest cały (o ile, oczywiście) opakowanie (bez naruszania) na takie "oględziny" pozwoli. M
  22. Zaczęliśmy meblowanie. Mamy już podstawowe sprzęty. Między innymi dotarło do nas biureczko dla Eluni. Śliczne i malutkie. Znalezione na Allegro w dziale z meblami stylowymi. Nawet nie jakieś przeraźliwie drogie (kilkaset zł z transportem). Niestety, przyjechało mocno poturbowane, co okazało się po wyjęciu mebelka z (dość porządnego) opakowania. Spędziliśmy z moim tatą trochę czasu ratując, co się dało. Efekt? Szufladek nie da się dobrze zamontować (głupole, nie sprawdziliśmy, czy wyżłobienia na prowadnice w bokach szufladek są symetryczne względem wysokości, czy nie...; no, wyszło, że nie - tyle, że po tym, jak już posklejaliśmy całe ustrojstwo... ). Nauczka: w miarę możliwości nie zamawiać mebli z miasta innego, niż własne, albo nie przyjmować bez porządnego sprawdzenia, czy mebel jest cały (o ile, oczywiście) opakowanie (bez naruszania) na takie "oględziny" pozwoli. M
  23. JoShi, dzięki!! Ela patrzy z niedowierzaniem (pewnie słusznie ), bo wie, jak strasznie "boję się" grzebania w ziemi (mam fobię, jeżeli chodzi o wszelkie owady, z mrówkami i pająkami na czele). W każdym razie pilnie zgłębiam tajniki kompostowania. Z ciekawością przejrzę wskazane tematy! Pozdrawiam, Maciek
  24. Dziękuję. Sprawdzę. Jak się zorientowałem z naszego rysunku, rozmieszczenie spryskiwaczy, które zaproponowała nam firma, wynika głównie z aktualnego rozmieszczenia drzew (te 3 dęby) oraz z załamań bryły domu (taras, wykusz kuchenny i wychodzący z boku domu garaż tworzą sporą liczbę załamań, które trzeba odpowiednio uwzględnić w programowaniu zasięgu spyskiwaczy). Wydajność pompy jest dość spora - jest jedynym źródłem wody w domu, więc jest obliczona na zapotrzebowanie domowników, ogrzewania oraz ogrodu. Ogród zasila osobnym obiegiem, z pominięciem hydroforu przeznaczonego do wody użytkowej. Z Waszych wypowiedzi wynika, że super-osła we mnie nie szukają i pewnie dlatego będę dalej z nimi rozmawiał. Dopytam tylko o te sprawy, które podaliście na początku (np. dozownik inzektorowy). Pięknie dziękuję. Maciek
  25. Dzięki, JoShi. Poszukam czegoś o kompoście. Czy do tego potrzebny jest jakiś specjalny pjemnik? Czy są takie typy tych pojemników, które szczelnie trzymają zapach? co się robi z takim kompostem? Rozsypuje, czy dodaje do ziemi przy przekopywaniu? Czy trawnik przekopuje się co roku do góry nogami?? Od razu widać, że z nas ogrodnicy pełną gębą Pozdrawiam, M
×
×
  • Dodaj nową pozycję...