
mokka
Użytkownicy-
Liczba zawartości
509 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez mokka
-
Raz, dwa , trzy, próba mikrofonu. Dawno nie przemawiałam to i z wprawy wyszłam:bash: Panie i Panowie, wielka premiera na forum muratora, dzisiaj przedstawię Fausta. Faust to „ mały biały pies bez łat”, który trafił do schronu:(. Dona czyli obecna opiekunka, pojechała po Malucha do w/w schronu i przywiozła do siebie . Tak Faust zamieszkał w Świdniku, niedaleko Lublina, niedaleko w sumie Warszawy. Dom tymczasowy który zaoferowała Dona jest w najlepszym domem tymczasowym jaki można sobie wyobrazić. Faust szuka domu swojego docelowego od dłuższego czasu, niestety pech…….. Cisza, albo osoby zupełnie od czapy, jak to się mówi . Ogłaszany był już na większości portali i dalej nic. Obecnie Amfetka jest dość poważnie chora , w normalnych warunkach to sytuacja na ostrzu noża, a jeszcze w tym wszystkim jest Faust. Dona staje na głowie, aby ogarnąć sytuację. Faust miał przebywać u Dony dosłownie chwilę, bo taki fajny, piękny, zabawny , a pomieszkuje do dzisiaj. Wszystko co dotyczy Fausta jest opisane w tym linku : http://www.amstaff-pitbull.eu/viewtopic.php?f=69&t=4727&start=0 Fauścika można obejrzeć na youtube (filmy użytkownika amfecik). Gdyby ktoś chciał białego psa Fausta, bądź inni może by chcieli to podaję kontakt . [email protected] do samej Dony, i do osoby pomagającej w sprawie adopcji 661-665-695 Faust ma coś w sobie takiego staffikowego, nie wiem dokładnie co, ale to coś w oczach. Jak na Bladego patrzę to widzę mojego Trolka, dlatego tak mi ten Blady siadł na głowę. Te zmary jak myśli, ten ryj jak się cieczy, ten dziki taniec, ten ogon jak u bobra, no to jest bardzo wspólne . Faust siedząc na parapecie, oblicza czy da się wskoczyć na szafkę i to obliczanie normalnie widać, potem gapi się na żyrandol czy doskoczy i ten proces myślowy też ma namalowany na pysku. Cudak taki . Wyszukać kogoś ze zdrową głową i odpowiedzialnego, łatwo nie jest. Wiecie o kogo chodzi i jakiego domu szukamy, dlatego do Was piszę, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że potencjalny dom dla Fausta jest na tym forum.
-
zadanie matematyczne - na jutro!!! pomocy
mokka odpowiedział Monika Seba → na topic → Nie tylko budowa
Da się to rozwiązać bez liczenia, normalnie z buta. Robiłam z moją sąsiadką chyba ze dwa lata temu. Nie liczyłam nic, bo i tak to liczenia nic by nie dało. To zadanie było gdzieś w okolicach zbiorów liczb naturalnych, jakichś tam teges i innych. Zasada moja była prosta, z czterech kwadratów nadrobić ile wlezie trójkątów, wiem , ze chlastałam na krzyżaka, potem jeszcze raz. Środek układałam z tych skrawków, a po obwodzie dowalałam kwadratami, takimi malutkimi, chyba na 9 części pocięłam ten wyjściowy kwadrat. Można pewnie szukać spokojnie rozwiązania z samych kwadratów, ale mnie ten 5 kwadrat zmylił, bo jak coś idzie w nieparzyste to zawsze trzeba coś tam się skupiać i kombinować. Wiem tylko, ze dostałam 6 , wraz ze mną jeden lekarz , znany mi osobiście i dwie sklepowe . Elita intelektualna klasy , tak jakoś wyszło. Potem pani dowalała jeszcze fajniejsze zadania, normalnie byłam pod wrażeniem, nie samej pani może, ale pomysłowości dzieci jak do takich zadań podchodzą. Sąsiadka stwierdziła, i po co tak się męczyć, jak sie chce jeden kwadrat to sie robi jeden, a nie z 5 coś składa, szkoda czasu normalnie, tak jej wyszło. Tak tylko napisałam, bo mi w oko wpadło. Można pewnie , jak większość takich zadań , robić układając krzyż i dowalać małymi figurami, albo trójkątami, albo kwadracikami. Mi to jakaś macierz prawie wyszła, wiersze i kolumny jakieś normalnie, aż sie sama przestraszyłam, co mi mój rodzony mózg robi.- 11 odpowiedzi
-
- jutro!!!
- matematyczne
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Mądrości w kupowaniu 2 szczeniaków nie ma. Jednego trzeba ogarnąć, zobaczyć co i jak i dopiero dumać o 2. Dwa szczyle jednocześnie to jakaś paranoja. Charaktery tych psów muszą być jakoś dograne, labek to nie maskotka, to pies z krwi i kości. Ja jakbym miała takie myślenie , to bym najpierw brała jednego, tego co się bardziej podoba, potem zobaczyłabym co i jak i szukała dalej. Dwie nie moje rasy, że tak powiem, ale teraz gadanie to jak wróżenie z fusów, może być i dobrze i całkiem niedobrze. Wariant pierwszy, onek lękliwy i agresywny idiota i labek z ADHD wynik tego eksperymentu całkiem do bani. Wariant dwa onek normalny i labek flak i żyją długo i szczęśliwie. Bez podstawowej wiedzy to ja bym za dwa psy się nie brała, nie pisze tego aby jakoś było odebranie nie teges, ale całkiem inną sprawą jest mieć psa dawno temu u Rodziny , a całkiem inaczej jest mieć swojego psa. Ja mam dwa psa i sukę, przy czym suka to królewna i księżniczka ,a pies to śmierdziuch i cwel w domu, i to jest układ który nam wszystkim pasuje. Królewna ma tron, Śmierdziel co to daruje księżniczka, no i ja jestem ja, która ten dwór niedobrych ról ogarnia, ze skutkiem bardziej lub mniej pozytywnym. Niby to moje 20 któreś psy , a ciągle mam zaskoczki, a to królewna zdejmie obroże w centrum miasta, a to Śmierdziel odwali chamski numer. Tylko, że ja lubię takie przygody, jak sie spocę i mam adrenalinę we krwi to nie żyję. To dla mnie jest wpisane w posiadanie 2 psów, zawsze coś się może zdarzyć, mam oczy dookoła głowy, czuję moje psy przez skórę, jak Świnka patrzy ja wiem co widzi, co czuje, jak Śierdziel j ęczy wiem co chce powiedzieć, tak jakoś to działa. Ktoś inny moim miejscu miałby tortury , a ja mam całkiem spokojny dzień.
-
To dla panny, czy tak dla "fajności" czy marzyłeś o tym od dziecka? To zasadnicze pytanie.
-
16-18.04.2010 Szkoleniowe Dni Otwarte Piaseczno
mokka odpowiedział rrmi → na topic → Zwierzę też człowiek
Cze . Henio już był spakowany, tornister, kredki i te sprawy, ale niestety, ten termin jest dla nas nierealny. Heniek do szkoły bardzo pragnie uczęszczać , do koleżanek i kolegów, ale ja mam nadzieję, że jakoś to jeszcze nadrobi. Miano najgorszego ucznia ma w kieszeni bo to korba jest nie pies . Soniczko, nie żałuj, ja sama siebie spotkać bym nie chciała . Nie tylko wypisuję bzdety , ale i gadam jeszcze durniej , Rrmi świadkiem, ze mną wytrzymać łatwo nie jest . Musiałbym sie z miesiąc wcześniej ogarniać, aby udawać, że taka psychiczna to nie jestem. Zawsze staram się jak mogę, a i tak niewiele to daje . To Dino już gość jest, taki uczony, zerówka to już czytać potrafi . Co do wetów to mogłabym tutaj opisać dialogi na cztery nogi, zawsze mnie te porady bardzo bawią. Wet to wet, nie szkoleniowiec, nie bahawiorysta. Gdybym słuchała tych porad to moja suka wcześniejsza Lorka zostałby uśpiona w wieku 5 miesięcy, Świnka do schronu, Heniek też wredny ,a dodatkowo psychol , no i ja do psychiatry obowiązkowo, bo jaka normalna kobieta trzyma w domu dwa psy bojowe, no czub musi być jak nic . Świnki niektórzy weci bardzo się boją, za sam wygląd, Heniek też ryj ma wredny to jeszcze gorszy pewnie. Świnka patrzy w takich okolicznościach bardzo wymownie. Lubię ten jej wyraz, który znaczy mniej więcej tyle: Spadajmy stąd, bo to chyba debile. Heniek ma wzrok bardziej wymowny, ale to męski punkt widzenia więc ma prawo. Heniek zwykle ma wyraz: Przywalić ? No i ja w tym wszystkim przewracam białkami i mam tiki nerwowe . Zawsze każdą poradę odnośnie wychowania kończę sakramentalnym pytaniem: A dlaczego? Tak wysłuchałam o dominacji, ale okazało się, ze wet nie zna definicji . Dalej temat karcenia okazało się że jednak suką też nie jestem . Potem było tylko gorzej, no kochają mnie w tych gabinetach. Kolejnym moim ulubionym pytaniem jest: A na jakiej podstawie? Mam jeszcze numery popisowe, ale o tym już pisała nie będę . Dodam jeszcze tylko, że ja jestem najmądrzejsza na świecie , a wiadomo jak kończą się takie dyskusje . Do dzisiaj nie mam przepisu jak zdominować psa , aby zajął moje miejsce w stadzie, znaczy nie chce mi się już nic robić i czekam tego jak zbawienia. Niestety mam takie głupie psy, że jakoś nie nauczyły się pracować, jeździć samochodem, latać po sklepach, prać, sprzątać i gotować, nawet w takim stopniu jak ja . Powinny mnie już zdominować dobry rok temu, ale dalej nic, więc szukam porad jak taką dominację osiągnąć, bo według wszystkich znaków na ziemi i na niebie, ten moment już dawno powinien nastąpić. Dobra kończę , bo znowu nawypisuję. Zazdroszczę Wam bardzo tego szkolenia, bo to super przygoda jest. -
Daggulka ja nie mam zamiaru Ciebie urazić, chciałbym abyś tylko nabrała dystansu i umiała ocenić odległość od ciosu. Tak oglądnie powiem. Pewnie sobie pomyślisz, że bredzę, masz takie prawo. Mój przekaż jest czytelny chyba. Układ z pakietem twierdzisz, że Tobie nie odpowiada ? Twierdzisz ,że boli? Układ bez pakietu jest realny? Twierdzisz , ze nie jest , bo daleko mieszkasz, bo to i owo. Zobacz jak Ty sama nie wiesz czego chcesz? Chciałbyś i tak i siak. Zastanów się co jest na pierwszym miejscu. potem to już z górki. Ustal priorytety i trzymaj się tego. Miotasz sie i tracisz czas, i nic z tego nie wynika. Co uzyskałaś, co straciłaś, to takie niby debilne jest, ale działa. Zastanów się jak chcesz uzyska ć spokój i wypracować porozumienie. Dla mnie to sie miotasz , całkowicie i nieporadnie. Wiem, powinnam łagodniej, ale nie potrafię .
-
No scen, takie właśnie stawianie sprawy na ostrzu noża to są sceny. Czyli wszystko albo nic, czym dla Ciebie jest wszystko, czym dla Ciebie jest nic sama sobie odpowiedź. I już zakładasz asekurację, nie nie musze sie zgadzać, czyli masz bunt wewnętrzna na to co mówię, bo sama mylisz o sobie zupełnie inaczej , klasyka tematu. . Daleko jestem od plecenia jakiś porad , ale sama zakładałaś ten temat, czyli wkalkulowałaś pojawienie się mojej osoby w tym temacie? Czy raczej oczekiwałaś potakiwaczy w niedoli?
-
Nie rób scen, nie szukaj asekuracji. Rozżalona pewnie jesteś, to normalnie na tym etapie. Właśnie poznajesz swoje priorytety.
-
Daggulka w takich relacjach jak opisałaś jest takie właśnie rozumowanie. To nie są zgdrowe układy, jest właśnie coś za coś. Pilnuje Dzieci ,ale się wtrąca, gotuje obiady, ale jęczy. Tak to działa. Ja nie piszę, aby Ciebie obrazić, zranić ,absolutnie nie. Popatrz na to spokojnie. Nie pilnujesz swoich granic właśnie, ale tak chcesz to wiedzieć. Upierasz sie zresztą przy tym. To o czym Ty piszesz to dają normalne Rodzinne relacje . Ty masz trochę inny problem, ludzie toksyczni mają inne wykładnie. Powinnaś to już zauważyć. Masz lepiej od chwili założenia tego wewątku? Nie masz. Czy Twoje oczekiwania są kompatybilne z oczekiwaniami Matki nie są, czyli błądzisz moim zdaniem w tych relacjach. Jeśli oczekujesz krainy łagodności , to nie ja, dlatego piszę jak to widzę. Jesteś na to gotowa?
-
Zupełnie się nie rozumiemy. To nie chodzi o konkretne relacje mąż -żona itp, zresztą sama o tym napisałaś. Potem mówisz, aby tej relacji nie dotykać. Podajesz temat, ale proszę z niego wybrać tylko to co mi pasuje i nie ruszać niewygodnych wątków. Pewnie tak robisz w życiu . Schemat masz taki sam jak w relacji z Matką. Matka tak, ale do pilnowania dzieci, itp., ale bez wtrącania itp. Tak się nie da żyć, albo masz pakiet, alb dajesz sobie rade sama . Wszystko jest do dogrania, ale to musza być wspólne decyzje. Nie chodzi o brak zaufanie akurat, tylko o wypracowanie rozwiązań. Jeśli nie jest to dogadane, to jest kicha. O czym Ty mówisz o jakiej własności? To zupełnie do mnie nie trafia. Ludzie zawsze mają prawo do siebie, ale nie musza chyba o to walczyć w zdrowych relacjach, to jest oczywiste. Jakbym napisała co dla mnie jest normalne to byś może i osiwiała . Trzymasz sie bardzo kurczowo swojego punktu widzenia, nie masz dystansu do sprawy, i jeszcze jesteś adwokatem w tej sprawie. Mogłam napisać: Będzie dobrze, to wina tylko jednej strony tej złej Matki, tego wampira, ale dasz rade, wytrzymasz , pokonasz, jesteś silna, będę się modlić o to i stanie sie cud . Tego chcesz?. Twoje życie, Twoja sprawa, ale poruszasz temat na forum publicznie, wiec ja mogę napisać jak to widzę . Myślałam, że szukasz rozwiązania problemu , a nie tylko chcesz popisać, ale oki Twoja wola. W sumie wpisujesz sie w schemat osoby toksycznej, zapatrzonej w swoje potrzeby i cierpiącej przez brak zrozumienia, to bardzo typowe. Ty jedna skrzywdzona i tu dośpiewujesz sobie klasycznie powody i ci źli, którzy nie zachowują się tak jak tego od nich oczekujesz. Twoja Mama postępuje pewnie dokładnie tak samo i dlatego jest jak jest i ciągle tak będzie . Nie chcesz zmienić tej sytuacji, podajesz powody, czyli chcesz czerpać z układu tylko to , co Tobie pasuje, reagując emocjonalnie na to czego sobie nie życzysz. Jakbyś chciała tą chorą sytuację zmienić to szukałabyś sposobu , a że nie chcesz to szukasz powodu, i tak powstaje błędne koło. Retro nie ściemniej, że z grubej rury to jest? No nie przesadzaj. Mój osobisty Stary to typ autystyczny i wiedzą o tym niektórzy, ale bardzo się cieszy jak ma poznać pewne osoby i bardzo na Nie czeka . Całkiem nie czaję, że mam jakieś zakazy i nakazy, no nie ogarniam . To wszystko to układ między ludźmi, a trwa dopóki jest ta chemia i ta troska i to wszystko co powinno być między ustami, a brzegiem pucharu . Hołk idę spać . Retro opisz jakie masz doświadczenia , bo może się okazać , że broda mędrcem nie czyli i ja mam więksiejsze od Ciebie .
-
A czy jesteś pewna , że masz rację? Z tego co piszesz, to ja bym taka pewna nie była. Chcesz jeszcze chłopa wciągać w te kłótnie, nie potrafisz sama sobie poradzić? Ja nie wiem czego Ty oczekujesz tak poważnie mówiąc. Takie najważniejsze na świecie są dla Ciebie wyjścia z koleżanką do pubu, albo wyjazdy na spotkania forum? Chcesz temu podporządkować relacje rodzinne? I to zdanie, że nie zabroni, bo wie, że to nic nie da, to i już dla mnie niezrozumiałe. Moim zdaniem masz więcej niedogranych relacji niż sadzisz.
-
Dlatego, że tylko chcesz brać odpowiedzialność, a jej nie bierzesz. Wysyłasz sprzeczne komunikaty, wywalasz drzwiami ,a wpuszczasz oknem. Właśnie dlatego tak jest, niestety mniej więcej tak to działa.
-
Ten plakat stworzyli przeciwnicy aborcji, dla których embrion juz jest człowiekiem, życiem poczętym. Czyli albo ochrona z całym szacunkiem, albo wystawianie na widok publiczny zwłok i profanowanie. Czy widok zwłok pokazanych w czasie trwania wojny czemuś służy? Ma do kogoś trafić, jest częścią jakiejś akcji na rzecz pokoju, czy widok zwłok z Haiti przyczyni się do tego, że więcej trzęsień ziemi nie będzie? Jakiś protest do matki natury? Są relacje wydarzeń i wykorzystywanie wizerunku w celu osiągnięcia zamierzonego celu. Tutaj nie ma informacji, jest przekaz i wywieranie presji. Czy to można w ogóle porównywać.? Ci sami wrażliwi ,bo wywodzący się ideologicznie z tego samego środowiska jak ci którzy stworzyli ten plakat, oburzają się na mniej drastyczne formy przekazu o czym pisałam wyżej. Bardzo wrażliwi i delikatni, etyczni, kiedy ideologia nie pasuje ,a jednocześnie znacznie brutalniejsi jeśli chcą osiągnąć cel? Naga kobieta z krzyżem bulwersuje bardzo, ale widok szczątków płodu ma plakacie publicznym już nie? Gdzie tu logika? Granica moralna nie istnieje, liczą się tylko cele do osiągnięcia, a środki przekazu są dobierane w zależności od potrzeby.
-
Joanna Krupa też bardzo zgorszyła tych delikatnych i wiele innych podobnych przykładów mogłabym podać . Taka moralność, ze gołe cycki, czy tyłek gorszy bardziej od omawianego tutaj widoku płodów , a chłopski interes to juz demon sam w sobie, to chyba najgorsze zło. Efektem końcowym jest, to , że sex w Polsce w imię prawa można uprawiać wcześniej niż oglądać w kinie, takie normy społeczne obowiązują. Najważniejsze to być po właściwej stronie barykady, wtedy można wszystko.
-
Błąd rozumowania społecznego, każdy odczytuje dla własnych potrzeb czyli pod co chce daną sprawę podciągnąć. Znane przykłady reklam z zakonnicami chociażby, nie o wiedzę w takich kampaniach chodzi, ale o przekaz, a tutaj interpretacja jest dowolna, każdy widzi co chce zobaczyć. No ale chyba tego tłumaczyć raczej nie trzeba. Jeśli chodzi o legalną aborcję to nie Hitler był prekursorem, tak w ramach własnej wiedzy, ale nie róbmy tutaj korepetycji w stylu „jak chłop krowie na rowie”, bo to całkiem inna kwestia. Między wydaje mi się ,a faktami zazwyczaj jest przepaść, więc nie wprowadzajmy ludzi w błąd własnymi przemyśleniami.
-
Moim zdaniem w tym konkretnym przypadku nie chodzi o granice wolności słowa , ale o publiczne zbezczeszczenie zwłok, a to już zupełnie inna sprawa. Takie plakaty pokazują tylko w jak dzikim kraju żyjemy, nie jest to pierwszy przypadek, tylko tutaj zwłoki są anonimowe. Nie ma dywagacji, czy można czy nie można w ramach wolności. Ten antyaborcyjny plakat pokazuje bardzo wiele, są wątki poboczne, ale nie o nich chciałam. Ten watek można przegadać na jeszcze kilka sposobów, ale ostatnim z nich w mojej wewnętrznej ocenie będzie wolność słowa. To raczej polskie absurdy XXI wieku, które z jakiegoś powodu powstają i całkiem sprawnie w społeczeństwie funkcjonują i nie mówię tutaj tylko o tych plakatach. Skoro można wszystko, to każdy idiota ma prawo głosu, tylko jakoś proporcje się zachwiały.. Każdą dziedzinę życia tworzą ludzie, a co mają w głowie pokazują takie właśnie plakaty . Temat tego plakatu jest wielowątkowy, ale to zupełnie inna bajka, ja bym posadziła twórcę tego dzieła za propagowanie ideologii faszystowskiej, na to już jest paragraf. Niestety jest w tym kraju taka bardzo duża instytucja, która bardzo skutecznie wspiera wszelkie przejawy idiotyzmów w tym temacie jak i w pokrewnych, ale w sumie to zupełnie inny temat. Ja zawsze jednak wierzę w taką prostą prawdę: daj krowie wrotki to się sama wy….. i liczę, ze podobnie będzie w tej kwestii.
-
16-18.04.2010 Szkoleniowe Dni Otwarte Piaseczno
mokka odpowiedział rrmi → na topic → Zwierzę też człowiek
Cze Soniczko no masz jeszcze jakieś dylematy ?. Pogoni , o to możesz być spokojna . Będzie przez to prawdziwym hardcorem. Ja też jestem w kategorii zazdrość roku. Niczego ludziom nie zazdroszczę, wyjątkiem są tylko brak opony i dobry szkoleniowiec w pobliżu. Sama bardzo chciałabym mieszkać 5 min od Martina, lepszej miejscówki chyba nie ma. Marjucha autko zawsze wytrzyma, ja kiedyś moją corsą robiłam sobie rajdy terenowe w bardzo trudnym terenie. Jak się na motywację to się zawsze dojedzie w końcu to człowiek i na księżyc poleciał jak miał taki zamysł . Szefowa pewnie ustala już szczegóły , niebawem ogłosi wszystko oficjalnie. -
16-18.04.2010 Szkoleniowe Dni Otwarte Piaseczno
mokka odpowiedział rrmi → na topic → Zwierzę też człowiek
Czytam ten watek lekkim okiem, bo wiadomo przed szkoleniem to się raczej mity wypisuje i powiela wierzenia ludowe . Szkolenie pod okiem profesjonalisty kształtuje rozwój zwłaszcza właściciela, a następnie psa. Nie ma chyba gorszej wiedzy, niż wiedza fałszywa . Szkolenie pozwala poznać psią psychikę, naprowadza na prawidłowe tory umożliwiając tym samym zrozumienie psa. Szkolenie u Martina to gwarancja profesjonalnego podejścia do omawianego tutaj zagadnienia.. Zamiast czytać setki bzdur można bezpośrednio dowiedzieć się jak wygląda prawidłowe prowadzenie psa. Jest to wiedza wręcz niezbędna każdemu odpowiedzialnemu właścicielowi. No cóż więcej mogę napisać, tak z własnego punktu widzenia, no chyba tylko tyle,że potrzebę szkolenia zrozumie dopiero ten kto na nie trafi , a następnie zweryfikuje swoje wierzenia z wiedzą . -
Nie kupi psa, bo żaden normalny hodowca nie sprzeda psa na łańcuch obojętnie jakiej rasy, no może pita kupi, ale przy takiej znajomości tematu to też jak kulą w płot. Czyli pies będzie z peudohodowli, bo tam kładą lagę na to kto, jak i gdzie trzyma psy, czyli psychika psa będzie jedną wielką niewiadomą, bądź weźmie psa ze schronu, tam też nie patrzą do kogo idzie pies i psa może mieć każdy, pies będzie po przejściach trzeba trochę czaić temat, alby było rozsądnie, a na to sie tez nie zanosi. Z fundacji, gdzie psy są sprawdzone tez psa nie dostanie, bo na łańcuchy nie dają. Reasumując nabędzie psa z nieznaną psychiką i dowali łańcuch, jaki będzie finał? Tego nikt nie zgadanie, jednak statystycznie najczęściej tak to się kończy: To tak pierwsze z brzegu, mam nadzieję, ze rozmówca wytrzyma płacz dziecka podczas szycia, no ale jak się działa ekstremalnie to na wszystko trzeba być przygotowanym. Wtedy ani Matka Ziemia, ani Święty Boże nie pomoże . Takie są fakty, ale nie musisz wierzyć na sowo.
-
Szukam prawnika z Krakowa w sprawie o alimenty znacie kogoś?
mokka odpowiedział mychol12 → na topic → Dział Porad życiowych
Olej to zupełnie, pewnie myślisz , że to może być Twój wnuk, ale to zupełnie inna strona. Od stromny prawnej to wyglada trochę inaczej, mniej wiecej tak: Adwokat wszystko wyjasni. Zaprzeczenie ojcostwa jest instytucją, która umożliwia małżonkowi wykazanie, iż nie jest on biologicznym ojcem dziecka urodzonego przez jego żonę. Instytucja ta ma znaczenie niezwykle doniosłe, bowiem przyjmuje się, że jeżeli dziecko urodziło się w czasie trwania małżeństwa, to ojcem dziecka jest mąż matki dziecka. Bez względu zatem, czy dziecko przyszło na świat w miesiąc po zawarciu związku małżeńskiego, czy w pięć lat po ślubie, ojcem dziecka jest mąż matki. W wypadku takim ojcostwo jest z góry ustalone i nie ma znaczenia, kto faktycznie jest ojcem dziecka. Sytuację komplikuje jeszcze fakt, że również przed upływem trzystu dni od ustania małżeństwa (śmierć męża lub rozwód) bądź jego unieważnienia, dziecko, które urodziła była żona, jest w świetle prawa uważane za pochodzące od jej byłego męża. Ciekawa sytuacja pojawia się przy separacji, po orzeczeniu której formalnie małżeństwo dalej istnieje, jednak która w zasadzie powoduje takie same skutki jak rozwód. I tutaj dziecko urodzone przed upływem trzystu dni od orzeczenia separacji jest uważane za dziecko z małżeństwa, jednak urodzone po tym terminie, będzie już dzieckiem pozamałżeńskim, chociaż formalnie małżeństwo nie ustało. W przypadku ustania związku małżeńskiego przed owymi trzystoma dniami, w akcie urodzenia będzie jako ojciec dziecka figurował były małżonek matki. Życie płata jednak przeróżne figle i nierzadko się zdarza, że ojcem dziecka urodzonego w czasie trwania małżeństwa jest mężczyzna nie będącym mężem matki. Takim właśnie sytuacjom wychodzi naprzeciw możliwość zaprzeczenia ojcostwa. Elementem koniecznym jednak do zrealizowania tej możliwości jest wytoczenie powództwa o zaprzeczenie ojcostwa. Jedyną bowiem drogą do spowodowania skutku w postaci obalenia ojcostwa wynikającego z urodzenia się dziecka w trakcie trwania małżeństwa, jest droga sądowa. Tylko sąd może w prawomocnym wyroku orzec, że mąż matki nie jest biologicznym ojcem dziecka. Powództwo o zaprzeczenie ojcostwa należy wnieść do sądu rejonowego, w którego obrębie pozwany ma miejsce zamieszkania. Jeżeli jednak pozwanych jest kilku (co będzie regułą) i mają różne miejsca zamieszkania, wówczas powództwo można wnieść do sądu, w okręgu którego zamieszkuje jeden z pozwanych. Wybór sądu należy do powoda. Powództwo o zaprzeczenie ojcostwa podlega pewnym rygorom: Mogą je wytoczyć ściśle określone osoby. Można je wytoczyć jedynie w określonym czasie. Powództwo to podlega szczególnym rygorom dowodowym.Kto i kiedy może wnieść powództwo o zaprzeczenie ojcostwa? Powództwo o zaprzeczenie ojcostwa może wytoczyć: Mąż matki dziecka - w terminie sześciu miesięcy od dnia, w którym dowiedział się o urodzeniu dziecka przez żonę. Jeżeli w ciągu tego terminu zapadł na chorobę psychiczną lub innego rodzaju zaburzenie psychiczne i nie został całkowicie ubezwłasnowolniony, wówczas może wytoczyć powództwo w ciągu sześciu miesięcy od ustania choroby, a jeżeli o tym fakcie dowiedział się dopiero później, czyli np. po upływie tych sześciu miesięcy, termin sześciomiesięczny liczy się od dnia, w którym się o tym dowiedział. Powództwo mąż matki wytacza przeciwko dziecku i matce (pozwani), a jeżeli matka nie żyje, to tylko przeciwko dziecku, Matka dziecka - w terminie sześciu miesięcy od urodzenia dziecka. Powództwo to wytacza przeciwko mężowi i dziecku, a jeżeli mąż nie żyje to tylko przeciwko dziecku, Dziecko - wytoczenie powództwa możliwe dopiero z chwilą osiągnięcia pełnoletniości, w terminie do trzech lat od dnia, w którym uzyskało pełnoletność. Dziecko wytacza powództwo przeciwko mężowi swojej matki i matce, a jeżeli matka nie żyje, przeciwko jej mężowi. Jeżeli zaś mąż nie żyje, powództwo powinno być wytoczone przeciwko kuratorowi, którego w tym celu ustanowi sąd opiekuńczy (sąd rejonowy, wydział rodzinny i dla nieletnich), Przedstawiciel ustawowy (opiekun) całkowicie ubezwłasnowolnionego męża - w terminie sześciu miesięcy od dnia, w którym został ustanowiony, a jeżeli wiadomość o urodzeniu się dziecka powziął później, przed upływem sześciu miesięcy od powzięcia takiej wiadomości. Powództwo wytacza tak jak mąż matki: przeciwko matce i dziecku, Prokurator - nie jest związany żadnym terminem, może wytoczyć powództwo kiedykolwiek. Wytacza je przeciwko mężowi matki, a jeżeli on nie żyje to przeciwko ustanowionemu w jego miejsce kuratorowi, przeciwko dziecku i przeciwko matce, jeżeli ona żyje. Wszystkie wymienione wyżej osoby mogą być powodami w sprawie o zaprzeczenie ojcostwa, jednakże muszą wnieść sprawę do sądu przed upływem podanych wyżej terminów. Ma to znaczenie ogromne, gdyż przekroczenie przepisanego terminu powoduje, że dana osoba nie może już dochodzić zaprzeczenia ojcostwa przed sądem, jej uprawnienie wygasło z upływem terminu. W razie wniesienia powództwa po upływie przepisanego terminu, sąd powództwo oddali, dlatego występujący z pozwem powinien poza żądaniem i jego uzasadnieniem, wykazać, iż wystąpił we właściwym czasie. Jeżeli jednak termin upłynął, jedyną możliwością zaprzeczenia ojcostwa jest wystąpienie z prośbą do prokuratora o wniesienie takiego powództwa, gdyż jego nie obowiązują żadne terminy. Zarówno przed urodzeniem się dziecka jak i po śmierci dziecka zaprzeczenie ojcostwa jest niedopuszczalne. Co należy udowodnić w procesie o zaprzeczenie ojcostwa? W procesie o zaprzeczenie ojcostwa wykazanie, że mąż matki nie jest ojcem dziecka w zasadzie nie jest wcale proste. Zasadnicze znaczenie ma tutaj pojęcie okresu koncepcyjnego kobiety. Jest to okres, który wskazuje na ile dni minimalnie i maksymalnie przed urodzeniem się dziecka może nastąpić zapłodnienie, aby dziecko przyszło na świat żywe. Wedle wskazań wiedzy medycznej, okres, w którym urodzone w konkretnej dacie dziecko mogło teoretycznie zostać poczęte, wynosi 121 dni i rozciąga się między trzechsetnym (około 10 miesięcy) a sto osiemdziesiątym pierwszym dniem (prawie 6 miesięcy) przed urodzeniem się dziecka. Zatem najkrótsza ciąża może trwać 181 dni, najdłuższa zaś 300. Mając to na względzie przyjrzyjmy się jak przedstawiają się przesłanki zaprzeczenia ojcostwa. Jeżeli zatem: Dziecko przyszło na świat przed upływem 180 dnia (a więc także w 180 dniu) od zawarcia małżeństwa, co stanowi niecałe 6 miesięcy, do zaprzeczenia ojcostwa (obalenia domniemania pochodzenia dziecka od męża matki) wystarczy, gdy mężczyzna podczas procesu oświadczy, że nie jest ojcem dziecka. Ma to swoje uzasadnienie w tym, iż nie jest możliwe, aby dziecko urodzone w takim terminie zostało poczęte w trakcie trwania małżeństwa. Żona zatem musiała już być w ciąży w dacie ślubu, o czym rzecz jasna obecny małżonek mógł nie wiedzieć. Na takim oświadczeniu mąż może poprzestać jedynie wtedy, gdy nie współżył z żoną przed ślubem oraz, gdy w dacie ślubu nie wiedział, że żona jest w ciąży. Jeżeli więc takie warunki zostaną spełnione, oświadczenie jest wystarczającą podstawą, żeby sąd wydał wyrok zaprzeczający ojcostwu. Sąd jednak poprzestanie na takim oświadczeniu tylko wówczas, gdy powodem jest mąż. Jeżeli powództwo wniosła inna osoba, musi ona udowodnić, że mąż stuprocentowo nie jest ojcem dziecka, choćby nawet dziecko urodziło się w wyżej wymienionej dacie. Dziecko urodziło się przed upływem 180 dnia od zawarcia małżeństwa, a mąż matki obcował cieleśnie z matką w okresie koncepcyjnym (współżycie nastąpiło przed ślubem), wówczas należy wykazać niepodobieństwo, aby mężczyzna mógł być ojcem dziecka. Mąż nie może poprzestać jedynie na złożeniu oświadczenia. Pozwany w procesie dowodzi faktu obcowania cielesnego, a powód niepodobieństwa ojcostwa, np. w cztery miesiące po ślubie żona urodziła dziecko, mąż zaprzecza jakoby był ojcem tego dziecka, żona zaś twierdzi, że już na rok przed ślubem wspólnie mieszkali, co pozwala przyjąć, że prowadzili również współżycie płciowe; żeby w naszym przypadku można było domniemywać, że ojcem dziecka jest mąż, musiałby on współżyć z żoną między szóstym a drugim miesiącem przed zawarciem małżeństwa, w naszym przypadku można to wywnioskować, z faktu ich wspólnego przedślubnego zamieszkiwania; mąż musi zatem stuprocentowo wykazać, że nie jest ojcem dziecka, ponieważ wszelkie okoliczności właśnie przyznają rodzicielstwo jemu. Dziecko urodziło się przed upływem 180 dnia od zawarcia małżeństwa, a mąż wiedział, że żona była w ciąży w dacie ślubu, wówczas do obalenia domniemania ojcostwa konieczne jest wykazanie niepodobieństwa, że jest on ojcem dziecka. Pozwany dowodzi faktu, iż mąż matki wiedział, że była ona w ciąży, a powód udowadnia niepodobieństwo. Dziecko urodziło się po upływie 180 dnia (a więc od 181 dnia), co stanowi około 6 miesięcy, od zawarcia małżeństwa, a przed upływem 300 dni od jego ustania lub unieważnienia, aby skutecznie zaprzeczyć ojcostwu należy wykazać niepodobieństwo, żeby mąż matki był ojcem dziecka. Sześć miesięcy bowiem jest okresem, w którym możliwe jest już poczęcie dziecka w małżeństwie, dlatego należy stuprocentowo wykazać, że dziecko nie pochodzi od męża matki. W jaki sposób ustalić niepodobieństwo ojcostwa męża matki? Ustalenie niepodobieństwa jest to udowodnienie faktu braku pokrewieństwa między mężem matki a dzieckiem z całą pewnością. Nie może to być ustalenie tego faktu z dużym, a nawet ogromnym prawdopodobieństwem. Wykluczenie ojcostwa musi nastąpić w stu procentach, w przeciwnym razie, sąd oddali powództwo o zaprzeczenie ojcostwa z powodu braku udowodnienia niepodobieństwa. Niepodobieństwo ojcostwa mogą uzasadniać: niezdolność do fizycznego współżycia mężczyzny w okresie poczęcia dziecka, niezdolność do zapłodnienia kobiety w okresie poczęcia dziecka, nieobcowanie z matką w okresie poczęcia dziecka na skutek rozłączenia, np. mąż przebywał w tym okresie za granicą i nie widział się z żoną przez rok czasu, stwierdzenie mimo obcowania, że matka dziecka była już w ciąży, np. mąż obcował z matką na sześć miesięcy przed urodzeniem się dziecka, a przy porodzie zostało stwierdzone ponad wszelką wątpliwość, że dziecko przyszło na świat jako „w pełni donoszone”, dowód z badania grup krwi, który z całą pewnością może wykluczyć ojcostwo. Nie oznacza to, że jeżeli badanie krwi nie wykluczy ojcostwa, to mąż matki jest ojcem dziecka. Dowód ten ma znaczenie jedynie negatywne, dowód z badań antropologicznych, tzw. dowód z podobieństwa (badanie u ojca i dziecka pewnych cech biologicznych: barwa oczu, kształt nosa, wady rozwojowe, kształt czaszki), dowód z DNA, czyli badanie kodu genetycznego, który to dowód z prawie stuprocentową pewnością pozwala tak wykluczyć, jak i ustalić ojcostwo. Wbrew powszechnej opinii, dowód ten nie jest dowodem samoistnym, co oznacza, że poza przeprowadzeniem dowodu z DNA konieczne jest przeprowadzenie innych dowodów np. z zeznań świadków. Wykazanie niepodobieństwa ojcostwa skutkuje tym, iż sąd wydaje wyrok zaprzeczający pochodzeniu dziecka od męża matki i z chwilą jego uprawomocnienia się dziecko staje się pasierbem męża matki. Poza tym ”dawny” ojciec traci władzę rodzicielską nad dzieckiem, ustaje jego obowiązek alimentacyjny względem dziecka i w zasadzie może żądać zwrotu tego wszystkiego, co świadczył na wychowanie i utrzymanie dziecka od czasu urodzenia przez żonę. Dziecko przestaje być potencjalnym spadkobiercą mężczyzny, którego ojcostwo zostało zaprzeczone, czyli nie dziedziczy po nim w sytuacji, gdy mąż matki nie sporządzi testamentu. Poza tym dziecko wraca do nazwiska matki, które nosiła z chwilą urodzenia dziecka. Zazwyczaj będzie to nazwisko jej męża, ale może się zdarzyć, że matka pozostała po zawarciu małżeństwa przy swoim nazwisku panieńskim, a w akcie małżeństwa ustalono, że dzieci zrodzone z tego związku, będą nosiły nazwisko ojca. W takim przypadku dziecko, co do którego sąd orzekł, iż nie pochodzi od małżonka matki, będzie nosiło nazwisko panieńskie matki, zamiast nazwiska ojca. Zaprzeczenie ojcostwa dotyczy jedynie sytuacji, kiedy dziecko urodziło się w małżeństwie, albo w 300 dni po jego ustaniu, czyli dotyczy tzw. dziecka małżeńskiego, Zaprzeczenie ojcostwa może nastąpić jedynie w procesie o zaprzeczenie ojcostwa i jedynie na mocy prawomocnego orzeczenia sądu, Z żądaniem zaprzeczenia ojcostwa może wystąpić do sądu nie tylko mąż matki dziecka (co będzie regułą), ale także matka, jak i dziecko po osiągnięciu pełnoletniości, a także prokurator, Z żądaniem takim można wystąpić jedynie w ściśle określonych terminach, po upływie których nie jest już możliwe zaprzeczenie ojcostwa, chociażby dla każdego było oczywiste, że mąż matki, nie jest ojcem biologicznym urodzonego przez żonę dziecka. W wypadku takim pozostaje wystąpienie do prokuratora z prośbą o wszczęcie takiego postępowania. Podstawa prawna: Ustawa z dnia 25 lutego 1964 r. Kodeks rodzinny i opiekuńczy (Dz. U. 1964 r., Nr 9, poz. 59 ze zmianami), Ustawa z dnia 29 września 1986 r. Prawo o aktach stanu cywilnego (Dz. U. 1986 r., Nr 36, poz. 180 ze zmianami), Ustawa z dnia 17 listopada 1964 r. Kodeks postępowania cywilnego (Dz. U. 1964 r., Nr 43, poz. 296 ze zmianami Przepraszam, ze nie podam żródła, ale nie mam zapisanego w katalogu. Mniej wiecej tak to wygląda. -
Cze . Dziewczęta i Chłopaki przesadzacie z tą psią mową , bo "Wy nie wiecie, a ja wiem , jak rozmawiać trzeba z psem, bo poznałam język psi , gdy mieszkałam w pewnej wsi " ot i cała prawda . Rrmi było dobrze, wszyscy cali i zdrowi, czyli się udało. Co do klimatu to i w tym temacie jestem odmieńcem, powyżej 25 stopni nie funkcjonuje zupełnie. Tak 18 -góra 20 stopni i jestem zadowolona. Człowiek z dzikiego wschodu jednak jestem . Maluszku, no zawsze mogę ze Świnką coś jeszcze porobić, jak będziesz miała problemy ze znalezieniem odpowiedniej ekipy to daj znak, a my damy radę . Marjucha, znasz się na psiej mowie, jak Parys przemówi na Wigilię to zrozumiesz. Jestem tego pewna . U nas nie pada, jest bardzo przyjemnie, dużo wilgoci i dość ciepło, jestem zadowolona. Miłego dnia Wszystkim .
-
Krzewy róż - porady ROSARIUM
mokka odpowiedział adamchodun → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
AMFI czekam , aż się bardziej światowa stanę , ale na to się nie zanosi . To taki miot elitarny, że tak oględnie powiem ,a nie chciałbym aby dopadła mnie klątwa Voo Doo . Nie jestem wystawowa i raczej nie będę, szukam kuciołka jako przyjaciela dla Świnki o zdrowej psychice i clear, tak oględnie mówiąc, na przedpiersie, piękną wybitnie głowę , maść itp, mogę przymknąć oko. Myślisz, że jakbym zadzwoniła do hodowcy i wypytywała się czy ma jakiegoś takiego mniej gwiazdorskiego, albo nawet peta to dobrze bym wypadła? Na staffikowym siedzę cicho jak myszka, czytam sobie wszystko dokładnie, bo ja jakoś często w tarapaty popadam, chyba język mnie swędzi bardzo. Wypatrzyłam miot po młodym psie, ale pełnoletnim jako rep, bez przyspieszaczy i tak sobie powoli zbieram myśli. Całkiem się gubię w staffikach, ale uczę się pilnie. Bardzo interesuje mnie kwestia L2-HGA oraz HC, pierwsze mają wszyscy, drugie widziałam, że już nie. Grzebię po rodowodach, oglądam foty, czytam i myślę, aż zgłupieję do reszty . Gubię się w genetyce, jak rozpiszę umaszczenie to normalnie cieszę się jak dziecko, a jeszcze jest tyle do poznania. Genetycznie jestem ułomna, nie wiem kiedy to mniej więcej zaczaję, aby już wiedzieć o czym mówię . Wracam do tematu róż, bo to główny wątek ,a ja o psach mogę zawsze i wszędzie, to powiem tak. Moja przygoda z różami dopiero się zaczęła, bardzo podobają mi się róże historyczne, a po pierwszej zimie u mnie mogę powiedzieć, że idealnie wytrzymują srogie mrozy. Mistrzem jest też wiosenny Cardinal de Richelieu, rośnie jak na drożdżach, kwietnie raz, ale za to jak. Pięknie ruszyła też wiosenna Tuscany, osobiście bardzo mi się podoba. Te róże które wcześniej wstawiłam, pięknie pachną , sa odporne na mrozy i żywotne . Mistrzynią przetrwania na deszczu jest Bonita. W Rosarium jest też moja ślicznotka czyli Eden Rose, dla mnie jedna z najładniejszych róż. Sama sadziłam w ubiegłym roku z pojemników, bo chciałam mieć szybko i od razu róże w ogrodzie, a dodatkowo do zimy ładnie się zaklimatyzowały w ogrodzie, ale te sadzone z gołym korzeniem jesienią jak i wiosną, pięknie ruszy i obecnie nie widać między nimi różnicy. Moje różne głównie pochodzą właśnie z Rosarium w sumie to mam ich około 70, dlatego tak aktywnie tutaj o nich rozprawiam. Trudno jest doradzić mi konkretnie gatunek, bo to sprawa bardzo indywidualna. Ja jakbym miła wybierać to zamawiałbym tak: 1 Okrywowe, musza być, tworzą piękne plamy i kwitną bardzo długo, ponadto są bardzo odporne i nie sprawiają kłopotów. 2. Pachnące, musi być zapach róż w ogrodzie , tutaj stawiałbym na historyczne, przeżyły nie jedno , mocne , zdrowe i żywotne. Moja ulubione to Rosa de Rehts i Reine des Violettes, to te co wstawiłam. RdV pachnie obłędnie. 3. Róże wielokwiatowe , piękne plamy dobre na dolny poziom. U mnie świetnie trzyma się Bonita, mała niepozorna, a pełna uroku. 4. Coś wysokiego, czyli jakaś pnąca, mam przy okrywowych Lovely Fairy posadzoną Super Dorothy, ma to stworzyć efekt, dywanu kwiatów z kwiatowym wodospadem . Kolejne nasadzenie z okrywowymi to The Fairy pod nogami ,a nad nimi Ice Lady i właśnie Eden. W tym miejscu musze zdjąć darń , o czym wcześniej pisałam. The Fairy pienie się płoży , a ja wiosną byłam leniwa i posadziłam róże, na wcześniej przygotowanym stanowisku, ale dalej już darni nie chciało mi się zdejmować. Teraz róże rosną tak mniej więcej około 40 cm od brzegów trawnika, czyli stanowczo za blisko. Będę zdejmowała darń , aby mogły się pięknie rozłożyć. Wiedziałam o tym, ale już nie miałam mocy do zdejmowania. Hania ma takie piękne foto The Fairy, gdzie widać ile miejsca potrzebuje ta róże. Wymyśliłam sobie, że przed domem podzielę trawnik dwoma różanymi zakolami, tak aby powstały dwie małe polanki nimi otoczone. Dom jest umiejscowiony około 20m od ulicy i chce przeciąć perspektywę. Tak sobie wydumałam. 5. Nie odmówiłabym sobie też angielek, wybrałam Abrahama Darby, jest piękny i u Hani dzielnie przezimował, ta to już jest coś. 6. Coś co bardzo się podoba, takie spełnienie marzenia o różach, tu nie wymieniam , bo każdy ma inaczej. To są właśnie moje odczucia w temacie róż. Trawnik oczywiście jest potrzebny, ja zdejmę już tylko tam gdzie pisałam , i jeszcze trochę po obwodzie. Nasza działka jest dość niewielka około 12 arowów i szkoda mi miejsca na trawę, nie jestem też fanką trawników, 350- góra 400 m2 pod trawą to dla nas całkowicie wystarczający areał aby się wykazać. Trawnik to żarłoczne stworzenie, wymaga sporo zachodu i regularnego koszenia , a do tego nie ma u nas chętnych. To co mamy kosze 40 minut i więcej nie ma już ani mocy , ani ochoty. Takie proporcje są dla nas do przyjęcia. Mój stary lubi kosić tylko kosą spalinową, kosiarka do trawnika to już nie to. Mamy po czym pobiegać, można się powylegiwać, jest oki. Nie jesteśmy zmęczeni tematem trawnika. Mój ogród to taki zlepek różnych moich wizji, bardziej i mnie udanych, miałam syndrom pierwszego ogrodu i musiałam mieć wszystko co mi się w oczy wpadło, dość często bez ładu i składu . Gdyby zobaczył to profesjonalista to pewnie doznałby szoku, chaos, jaskrawizna, busz, skarpy, kwaśnolubne, zasadolubne, no taki Misz-masz ogrodowy. Lubię kolorowe i nielogiczne ogrody to mi to zupełnie w niczym to nie przeszkadza, a nawet poprawia mi humor . Róże należą do moich ulubionych roślin, lubię wszystkie zabiegi przy nich, a jak kwitną i pachną to mogę wąchać godzinami. W sumie to już uciekam z tego wewątka, bo chciałam napisać w dwóch zdaniach, a nawypisywałam jak zawsze . -
Krzewy róż - porady ROSARIUM
mokka odpowiedział adamchodun → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
AMFi ci sami, ten niebieski to cudo . Wszyscy bardzo fajni i cudni , nie mogę przez nich spać. Rozglądam się na spokojnie za kuciołkiem i nie oszczędzam swojego systemu nerwowego . Zaglądam z tego powodu do tematu róż, bo działają na mnie terapeutycznie. U mnie w ogrodzie wszystko jest zrobione z psiej perspektywy, zaczynając od trawnika , na nasadzeniach kończąc, to choroba . Mam z Rosarium róże okrywowe, są świetne mam klasykę The Fairy i Lovely Fairy, jeszcze nie kwitną, ale rosną jak szalone, zupełnie bezproblemowe róże. Osobiście bardzo je lubię. Mam w dwóch grupach. Czeka mnie zdjęcie trawnika, w mojej głowie już go tam nie ma. Okrywowe pięknie się rozrastają, może Hania tutaj zajrzy i wstawi takie piękne foty bo wiem , że ma. Wybieram też takie z mała ilością kolców ,a są takie w Rosarium, wiesz z jakich powodów. Każda moja roślina przechodzi amstaffi test, przeżyje to żyje , nie to wypada. Test wypadł bardzo pomyślnie, zero strat. Świnka to wytrawna ogrodniczka , nie da sie jej łatwo oszukać. Moje okrywowe zamawiałam jesienią i wiosną z gołym korzeniem, jedne i drugie bardzo ładnie ruszyły, obecnie nie widać już różnicy we wzroście. -
Cze , trochę już ochłonęłam i mogę napisać jak się sprawy miały. W sumie dzień był bardzo obfity w atrakcje i wydarzenia, ale zacznę po kolei. Czyli wyjechaliśmy w strugach , dobra już dojeżdżamy, bo droga była bez atrakcji w sumie. Dwa postoje na siku i tyle. Przed przyjazdem do Rrmi wszystko miałyśmy obgadane, czyli ja dzwonię Rrmisia wychodzi na neutralny teren i zapoznajemy psy. Tak i się stało. Spotkaliśmy się w pobliskim lesie, znaczy ja wysiadłam ze Świnką trochę wcześniej, aby nie zastać Rrmisiowej drużyny wychodzącej z domu, akcja mogłaby wtedy spalić przed czasem, Świnka w samochodzie to bardzo ważna jest i nie trzeba tego uczucia dodatkowo wspierać. Stary podjechał pierwszy, my ze Świnką doszłyśmy na umówione spotkanie. Gumowiaki obowiązkowo, ale takie na ładnie , Świnka na luźnej lonży , bez kagańca, bo niby całkowity luz , moja koncentracja mega wielka, widzę każdy włos Świnki, czuję jej oddech , znam myśli. Świnka jest przyzwyczajona do kagańca i nie ma problemu, jednak w takich luźnych psich sytuacjach czuje się w nim spięta, bo Świnka lubi mieć swoje zdanie i w razie powodu powiedzieć co myśli. W kagańcu wśród psów czuje się niepewnie, dodatkowo ją to spina. Mimo pozornego luzu byłam bardzo skoncentrowana, bo akcja mogła się rozegrać w kilka sekund. Moje tempo w ściąganiu Świnki z pola rażenia jest dość szybkie i udaje mi się ją przeczytać szybciej od jej własnych myśli. Co do kagańca, jeśli wszystkie psy by je miały wtedy jest ok, znaczy taka sytuacja i wszyscy są równi. Jeśli Świnka jako jedyna, to ma z tym problem , bo czuje się niepewnie. Dobra przechodzę do rzeczy, idziemy ze Świnka ja gadam jak to jest super i fajnie wychodzi na powitanie Pabliś, sekunda wiem jest dobrze, nie będzie dymu, bo to taki typ psa z którym się Świnka powinna dogadać. Za nami leci Stary, bez aparatu bo nie ma tego głowy i jest bardzo ciekawy jak to wypadnie. Dalej mam 100% koncentracje, widzę Kota z Rrmisią , nadchodzimy spokojnie i radośnie, nie koncentrujemy się na Śwince, aby nie dawać powodów do sporów, tak gadamy luźno jak to ogólnie jest super bardzo fajnie. Mój mózg pracuje na najwyższych obrotach dystans Świnki i Kota się zmniejsza, widzę pierwszą lampkę ostrzegawczą, ale odwracam niepostrzeżenie uwagę Świnki, uff nie zarejestrowała, przeszła dalej. Mama już wyczulone wszystkie zmysły, ale na zewnątrz luz ,spokój i pełne opanowanie. Nie chcę aby moje obawy udzielały się pozostałym, czyli tłumię pierwszy konflikt w zarodku. Główna przyczyną tego stanu rzeczy ma postawa Świnka i zachowanie Kota, czekam na rozwój wydarzeń, w sumie wiedząc już co będzie , ale odliczam spokojnie czas. Nie ma zagrożenia, nie ma reakcji niepokojących, ciśnienie w normie, nie ma powodu do ingerowania. Dla mnie lampką ostrzegawczą były pierwsze sekundy pomiędzy Kotem i Świnką, Kot szczekał i robił zaczepny ukłon, taki jak do zabawy, ale bardziej śmiały . To za dużo dla Świnki jak na pierwsze sekundy, poczuła się zaczepiona. Jednak na tym etapie nie jest to nic groźnego, można to całkowicie zignorować, nie będzie miało brutalnych skutków. Idziemy radośnie dalej, towarzystwo szaleje, Świnka ładnie z Pablisiem bryka. Świnka z Kotem są na dystans, niby blisko, ale ostrożnie. Nie wchodzą na siebie, Świnka prowokuje zabawy , Kot ładnie reaguje i ich nie podejmuje. Niestety Świnka jest namolna, widzę już niepokojące mnie elementy w jej zachowaniu. Wiem co się dzieje w jej głowie, słyszę te myśli. Jednak spokojnie idziemy dalej, Świnka solo robi rundy, gania z Pablinkiem, udaje ,że nieumyślnie zaczepia Kota. Kot ładnie mówi po raz pierwszy , że nie chce tak się bawić, Świnka nie słucha. Ponowienie komunikatu ,Świnka dalej namolna, nie słucha psiej mowy. Kolejne” nie” Kota i Świnka jest już na lonży. Nie przekona Kota do swoich zabaw, bo Kot ma inne zdanie na ten temat. Jest już jasna sytuacja, Świnka z Kotem się nie dogada, Kot się denerwuje chamstwem ze strony Świnki. Zrobił wszystko poprawnie, ostrzegł, ponowił komunikat, ale Świnka nie chciała posłuchać. Jestem i tak ze Świnki bardzo zadowolona, bo odpuściła na początku, zwykle reaguje już w pierwszych minutach po oszczekaniu. Odebrała to jak to Świnka odbiera, musi być temat wyjaśniony , ale tak aby Świnka była pomysłodawcą wszelkich zabaw i gonitw. Bardzo ładnie przyjęła na klatę, fakt, że jest wolniejsza, zwykle i to jej przeszkadza, odwróciła uwagę od biegania i poszła szukać szczęścia w trawie. W sumie psy w swoim towarzystwie wytrzymały prawie godzinę, bez spięć, problemów i niesubordynacji. Świnka ma swój specyficzny typ zabaw, o ile Pabliś w to nie wnikał, bo to nie do wyprowadzenie z równowagi osobnik, to Kotek już taki liberalny do niej nie był. W sumie to wszyscy byliśmy bardzo zadowoleni, bo to była trudna sytuacja. Świnka została skierowana do samochodu, gdzie w chłodzie i spokoju odpoczywała sobie po podróży. My udaliśmy do domu omawiać zawody i inne ciekawe tematy oraz zapoznawać się z niezapoznanymi. Nie będę tak dokładnie opisywała bo książkę napisze. Skracam już na ile się da. Pojechaliśmy na zawody, ja i Rrmi wsiąkłyśmy tam na ponad 4 godziny. Stary doglądał Świnki i obserwował z doskoku. Psy były różne w oczy tak jak już napisała Rrmi wpadły mam następujące psy: niesamowity malinaik, z wielkim sercem do pracy , AT czyli ten terierek no i Martina oneczek. Co się tam działo i co gadałyśmy , pomijam bo że trzy godziny pisania. Chwyt, atak czołowy, rewir, oszczekanie, no tak mniej więcej w skrócie było. Załapałyśmy się od IPO II i potem na obronę. Jak na dłoni było widać relacje psa z przewodnikiem, widać było motywację, no wszystko to bardzo piękne było i nie da się tak opisać słowami, to trzeba zobaczyć. W tzw międzyczasie Rrmi Mąż (na ładnie piszę, aby nie było, że jak o swoim osobistym Starym )przygotował doskonałe przyjęcie. Nie skłamię i poważnie powiem, lepszej karkówki nie jadłam, oraz lepszej surówki tez nie, był i tort i wszystko na elegancko i na pięknie było. Tego tez się nie da opisać, bo to nieopisywalne jest. W trakcie przygotowań były prywatne mistrzostwa ,super wypadły i adrenalina też była, pozorant dobrze rokujący to i fachowo temat został potraktowany. No czadersko było, co tu dużo gadać. Raptownie jak w spirali czasu zrobiła się godzina 19 , ja nie wiem nawet kiedy, bo w mojej głowie było tak koło południa. Poszliśmy na pożegnalny tego dnia spacer, aby Świnka przed drogą się wyganiała. Niestety ofiara jej zaczepek czyli Kotek został w domu, aby uniknąć ewentualnego dymienia. Z Pablisiem było super. Nie powiem, że Świnka za Kotkiem się nie rozglądała, bo bardzo była niezadowolona, ze Kot został, jeszcze zrobiła jeden ze swoich świńskich numerów, ale został on niezauważony i nie miał wpływu na przebieg spaceru. Podziwialiśmy okolice, szukaliśmy grzybów i jagód, omawialiśmy uprawy organiczne, jako że , Rrmisia ma zielone ręce, bo wszystko rośliny rosną jej bardzo szybko, to i wymieniałyśmy uwagi o różnych technikach upraw. Czas odjazdu zbliżał się wielkimi krokami, ja byłam bardzo rozemocjonowana, dla mnie jak i dla Świnki to bardzo dużo wrażeń jak na jeden dzień. Nie jestem w stanie tego opisać , bardzo dużo się działo i bardzo szybko. Dochodzę do siebie dopiero . Konkluzja końcowa jest taka, że Świnka starą panną zostanie, bo z jej charakterem to jej szybko za mąż nie wyda. Przeszedł jej Kot koło nosa, drugi taki już się nie trafi. Żal , sutek mnie ogarnął, a miło być tak pięknie . W sumie to podjęłyśmy się trudnej sytuacji, w pełni świadome i jestem z takiego obrotu sprawy bardzo zadowolona. Świnka wytrzymała godzinę, nie najeżyła się i nie fochowała, to są zupełnie inne w typie psy. Dodatkowo ich było dwóch, co się Śwince w głowie nie mieściło i widziałam w jej oczach konsternację. Oni doskonale się dogadują między sobą , czytają się bezbłędnie, Świnka to taka kosmitka trochę z innej bajki. Przy dobkach Świnka wygląda jak świnka morska jeśli chodzi o proporcje, bardzo śmiesznie razem się prezentowali. Najbardziej szkoda tych szczeniaków po Śwince i po Kocie, miałby takie charaktery, że tylko wśród przyjaciół lokować. Taka beczka prochu z podpalonym lądem. W sumie to Świnka z Kotem są na swój sposób podobni do siebie, trudno powiedzieć na jakiej zasadzie, ale tak jest. To było dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie, z którego można wyciągnąć dość mondre wnioski i patrząc na to przyszłościowo, utwierdziło mnie w temacie drugiego psa. Potwierdziły się moje spostrzeżenia ,a wcześniej wyciągnięte wnioski są w dalszym ciągu bardzo aktualne. To dla mnie bardzo istotna kwestia. Żałuje tez bardzo, że Stary głowę stracił i nie nakręcił filmiku, i nie zrobił fot, byłby to bardzo czytelny psi dialog. Zapoznanie na terenie neutralnym, wszystkie pozy, mimika, ułożenie ucha , ogona i to wszystko było wręcz książkowe. Teraz mogłybyśmy rozebrać sytuację na czynniki pierwsze i analizować klatka po klatce. Ja do tego nie miałam głowy, bo musiałam mieć Świnkę na oku. Jestem bardzo zadowolona, że podjęłyśmy taką próbę, z przebiegu tej próby także. Mogłaby jeszcze tak ze dwa dni pisać a to o csach ,a to o innych kwestiach, bo to bardzo ciekawy i rozległy dla mnie temat. Dobra, skończę, bo i tak już nawypisywałam opowieści dziwnej treści. Ogólnie to było tak , że możecie wszystkiego zazdrościć . Wielki dzieny RRmisiowie, tak jak było to można ewentualnie w kinie zobaczyć i to na dobrym przygodowym filmie z mocnymi elementami kulinarnymi . Soniczko, ale Ty masz poczucie humoru, tak mój psi ogród to wielkie dzieło ogrodnicze z uwzględnieniem i połączeniem wszelkich zagadnień psiego behawioru. Maluszku, no trzeba było dać nam znać z robotą, miałbyś zrobione jak nikt w okolicy, a nawet i w kraju. Gwarantuję. Czaderskiego dnia wszystkim .
-
Krzewy róż - porady ROSARIUM
mokka odpowiedział adamchodun → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
AMFI, to jest mój psi ogród. Zakochałam się ponadto w jednym z siedmiu wspaniałych ostatnio. No wszystko mi pasuje