Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

ARETE

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    218
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez ARETE

  1. ARETE

    Murowany brodzik - odpływ

    Robert, czy masz dostęp do syfonu bez kucia płytek? Jeśli możesz to opisz proszę ten syfon... jak jest zbudowany, jaki wysoki itp.
  2. Wybudowałem z Monolitu Leiera (jeszcze nie mieszkam). Niezły materiał, choć dość kruchy (ale niewielka różnica w porównaniu z betonem komórkowym 400). Wadą jest to, że nie można go ciąć w dowolnym miejscu ze względu na wewnętrzne komory ze styropianem. Trzeba trochę pogłówkować by wyjść "na swoje" z wymiarami. Ale da się (są pustaki o różnych długościach). Drugą wadą jest to, że są nierówne. Przy tynkach tradycyjnych nie ma to wielkiego znaczenia, ale jeśli ktoś nastawia się na cienkowarstwowe, to może być problem. Może być kłopot z ekipą - najlepiej żeby znała już tę technologię (ja murowałem sam, więc nie musiałem się o to martwić). Wybrałem keramzyt bo akurat była niezła promocja i wychodziło trochę taniej niż jednowarstwowa o podobnych parametrach z betonu komórkowego. Teraz chyba zrobiłbym tak samo, ale jeśli tańszy byłby KB, to raczej wziąłbym BK... bo tak naprawdę trudno jednoznacznie powiedzieć co jest lepsze. Na pewno keramzyt jest bardziej mrozoodporny i lepiej trzyma się go tynk.
  3. Na uwagę że krzywo: "Im krzywiej tym śmieszniej" (fonetycznie brzmiało duzo lepiej, bo było to coś w rodzaju: "im krzywij tym śmisznij")
  4. Zrobiłem dokładnie tak jak cinek (nawet tym samym preparatem) i jest spokój. Wypróbowane drugi rok z rzędu.
  5. Teraz mam żeliwną i w nowej łazience już takiej nie chcę. Jeśli chce się wziąć kąpiel (a do tego przecież wanna służy), to trzeba nalać dużo cieplejszej wody, bo szybko się studzi - te kilkadziesiąt kilogramów żeliwa musi się przecież nagrzać. A i to często nie wystarcza i nici z dłuższego wylegiwania się w ciepłej wodzie. Żeliwne fajnie wyglądają, ale tu chyba nie o to chodzi. No, chyba że mają głównie wyglądać
  6. Znajomy w kuchni rustykalnej ma na przewodzie wentylacyjnym założony dość duży wentylator. Nie wygląda zbyt nowocześnie i nie rzuca się w oczy. Nie jest umieszczony nad kuchenką, tylko gdzieś w rogu pomieszczenia. Nie wiem czy spełnia swe zadanie, ale wygląda jakby mógł wciągnąć nawet kurz z podłogi, więc pewnie tak. Też się zastanawiam nad takim rozwiązaniem...
  7. Ostatnio pytałem ZE o taką właśnie sytuację - czy najpierw ich jakoś powiadomić o tym, że elektryk będzie podłączał inny kabel, jak to w ogóle załatwić... Oni powiedzieli że spokojnie można zerwać plombę zrobić co trzeba i zawiadomić ich by przyjechali założyć nową plombę. Potwierdziłem to w dwóch miejscach. Inna sprawa, że słyszałem o takich samych przypadkach jak pisze gosia, więc lepiej być ostrożnym. Pozdrowienie
  8. Czy mogłabyś napisać, gdzie ten kamień ma odpływ? Na bokach, czy gdzieś na środku? (właśnie kombinuję jak to u siebie rozwiązać )
  9. Trochę nieprecyzyjnie się wyraziłem: rozumiem potrzebę dylatacji od stropu, tylko co do ścian mam wątpliwości. Ściana (u mnie akurat wewnętrzna nośna) ustawiona jest na tym samym fundamencie co komin, więc nie powinna inaczej pracować. Na boki też się gibać nie będzie, bo ustabiliuje ją wieniec i strop. No więc dlaczego nie ustabilizować tego komina, domurowując do niego na styk z jednej strony ścianę nośną, a z drugiej pustaki wentylacyjne (i dalej znowu nośna). Nasuwa się też kolejne pytanie: czy pustaki wentylacyjne łączyć z kominem na styk, czy za pomocą kotew? Niestety w instrukcji Leiera nic na ten temat nie jest napisane... nie piszą też o konieczności dylatacji od ścian, jest tylko wzmianka o dylatacji od stropu.
  10. Czy sądzicie, że dylatowanie komina od ścian jest potrzebne? Mam już taki jeden i w ogóle się nie nagrzewa (jak zauważył Rydzu). Co prawda nie jest połącznony ze ścianą, ale tynk ściany jest na styk z tynkiem komina - nie widać by jakoś pracował... po co więc te dylatacje...
  11. Właśnie coś znalazłem... to jest kawałek mojej glinianej ściany (niemalowana, raz tynkowana, umyślnie "pomęczona") http://www.cross-country.pl/lewa/foty/KorF1000002.jpg
  12. Drut 0,5 mm jest chyba zbyt cienki, by go dobrze skręcić (nie próbowałem). Przy skręcaniu z dużą siłą pewnie by się wyginał lub pękł. Najlepiej skręca się 2,5 mm - aż soki idą - w miejscu styku na pewno nic nie zaśniedzieje. A powierzchnia styku jest wiele razy większa niż np. w Wago. Siła dociskająca przewody do siebie też.
  13. Albo ich nie dokręcił, albo jeszcze coś innego sknocił... w ten sposób wszystko można skrytykować Zbyt dużo widziałem pękniętych, poluzowanych i wypalonych kostek, by mieć do tego czegoś zaufanie (możliwe że wszystkie były od tego samego producenta .
  14. Na którymś forum budowlanym czytałem, że ktoś zrobił doświadczenie, przepuszczając duży prąd przez różne połączenia. Najbardziej grzały się kostki skręcane na śrubki, przewody skręcane były zimne (innych nie pamiętam). Poza tym w najwyższej klasy sprzęcie audio newralgiczne połączenia też są skręcane (oczywiście nie na śrubki) i nie są lutowane. Pomiędzy skręcnymi przewodami zachodzi dyfuzja, która bardzo dobrze wpływa na jakość połączenia... Grzebałem już w życiu trochę w różnego rodzaju domowych instalacjach i nigdy już nie będę ich skręcał na kostki, wszelakich śrubek unikam jak ognia. Swoją własną zrobiłem porządnie skręcając druty na długości ok 3-4 cm. Oczywiście w gniazdkach itp. trzeba było posłużyć się śrubkami, niestety.
  15. Wibrowałem beton układany pompą. Osiada parę milimetrów, więc jakieś powietrze z niego uchodzi. Na pewno warto.
  16. Przy kominach systemowych oszczędności na braku przewodu wentylacyjnego są symboliczne. Na przykład 7-metrowy komin średnicy 20cm Leiera bez przewodu wentylacyjnego kosztuje 2116,88 zł, a z tym przewodem 2172,88. Czyli całe 56 zł! (ceny z początku 2004 roku bez uwzgl. rabatu). Tak więc często oszczędności na rezygnacji z grawitacyjnej praktycznie nie ma - chyba że ktoś musiałby postawić komin dla samej tylko grawitacyjnej.
  17. Mój kuzyn pracuje sezonowo w lesie (Niemcy) w ciężkich warunkach i trudnym terenie. Używają tam głównie Stihla i Husqvarny, ale z jego doświadczeń wynika, że Stihl częściej wysiada niż konkurencja. Dlatego kupiłem Husqvarnę (345). Na razie OK, ale jest prawie nowa, więc to nic nadzwyczajnego
  18. A co polecasz od północy? Chyba najlepiej zdecydować się na jedno pnącze wokół domu, a w takim razie które sprawdzą się również od północy?
  19. Wcale nie musi. Ale jeśli na zwartej zabudowie każdy będzie budował zupełnie inaczej, to będzie ogólny bałagan. Nie pisałem nigdzie, że tak samo, chodzi o ogólne kryteria, typu rodzaj dachu, ilość kondygnacji, ogólnie mówiąc: styl Mój gust jest lepszy od innych i twój też jest lepszy od innych. Każdy gust jest dla każdego najlepszy. A w architekturze ogólne kryteria powinni ustalać fachowcy. Mowa oczywiście o prawdziwych architektach, a nie urzędnikach, którzy rzucają kłody pod nogi tylko po to, by potem to jakoś "załatwiać". Jeśli w danym terenie ładu przestrzennego pilnuje architekt, to inne spojrzenie można sobie mieć, ale nie powinno się łamać ustalonych reguł. Jak widać wokoło jest wiele terenów, gdzie można stawiać co się komu podoba. Na szczęście coraz częściej ktoś z głową pilnuje założeń architektonicznych i powstają całkiem ładne osiedla. To, że ktoś wydaje masę pieniędzy, nie znaczy, że może łamać prawo (jeśli akurat narzuca ono jakieś kryteria). To zależy od planu przestrzennego. Jeśli nie ma reguł, to nie ma się powodu burzyć. Ja buduje się na wsi, więc styl będzie wiejski, prosty. Na początku chciałem mieć dach czterospadowy, ale musiałem mieć dwuspadowy. I nawet nie mrugnąłem przy zmianie decyzji, bo dwuspadowe też są ładne. Wszyscy w okolicy mają dwuspadowe. I to jest OK. Gdyby w tej okolicy ktoś postawił dworek, to byłoby to straszne przegięcie. (coś mi się wydaje, że zboczyliśmy z tematu
  20. Niektórzy w tych ograniczeniach całkiem nieźle sobie radzą - te o których rozmawiamy nie są aż tak duże. I co najważniejsze prowadzą do porządku w wyglądzie naszych osiedli i miejscowości. Inni muszą być na siłę oryginalni, bo tego im potrzeba do szczęścia. Tylko że na tę oryginalność muszą patrzeć też inni... a jak jest z gustami naszych rodaków, to widać na każdym kroku (to uwaga ogólna). O gustach się nie dyskutuje, wiadomo, ale bezpieczniej realizować się w wystroju wnętrz, lub ubiorze, a nie wystawiać na widok publiczny swych ukochanych i ewidentnie oryginalnych wizji architektonicznych. W ten sposób mamy satysfakcję z tego, że nikogo wrażliwego nie skrzywdzimy, szczególnie sąsiada
  21. Pierwszym (i jak dotąd jedynym poważnym) odstępstwem od wstępnie wybranego projektu była całkowita zmiana wygladu zewnętrznego. A to z powodu obwarowań narzucanych przez Park Krajobrazowy. Z tego też powodu ostatecznie robiłem projekt indywidualny. I wcale się nie burzyłem, tylko przejechałem się z aparatem po wszystkich w miarę stylowych obiektach w okolicy, by przetrawić wymagania Parków i dostosować je do własnego gustu i możliwości. Rozumiem takie narzucanie wyglądu budynków - powinno stosować się coś takiego wszędzie, nie tylko w specjalnych strefach. Wtedy nasze otoczenie wyglądałoby przyzwoicie. Nawet możliwość wyobru kolorów elewacji i dachu powinna być moim zdaniem ograniczona...
  22. Mieszkałem kiedyś w wynajętym domku. Drzwi były słabo ocieplone. Kilka razy od środka na wkładce zamka patentowego pojawił się SZRON, mimo kaloryfera, znajdującego się 1,5 metra dalej. Używałem suszarki do rozmrożenia ustrojstwa. Po powrcie do domku trzeba było spędzić kilka minut na chuchaniu w dziurkę. Chuchanie zawsze kończyło się przełamaniem lodów Drzwi były od północy, nie wiem jaka była temp. wewnątrz - grzane było ale bez przesady, bo to korytarz. Tak więc różnie to bywa...
  23. A co! Jak ktoś lubi takie klimaty, to niech korzysta Jeśli chodzi o cenę: na jednowarstwowe wytynkowanie ok. 60 m2 wydałem 75 zł, z czego połowa na paliwo w poszukiwaniu sieczki Robocizna oczywiście własna.
  24. No to parę uwag: 1. Rozejrzeć się za pobliską cegielnią i kupić stamtąd mączkę glinianą (zmielona glina w konsystencji proszku, mączki). 2. Rozejrzeć się za gospodarstwem, które ma konie i spytać o sieczkę słomianą. Sieczkę dodaje się jako zbrojenie. Ważne żeby sieczka była w miarę drobno posiekana - na odcinki 1-3 cm. Taka po kombajnach nie nadaje się - za długa jak na mój gust. W okresie żniw szukaj pól ze snopkami - takimi jak dawniej widywało się na wsiach. Jeśli są snopki, to znaczy, że słoma jest w miarę prosta i można ją posiekać w ręcznych sieczkarniach na odcinki, jakie nas interesują. A jeśli są snopki i są konie, to sukces murowany Ten punkt organizowania materiałów sprwił mi najwięcej kłopotu... 3. Kupić odpowiedni piasek (cytuję Wilczka): Co do grubości piasku, to oczywiście za grubym (jak do betonu) nie dałoby się rozsądnie tynkować, bo kamyki przeszkadzają. Całkiem miałki ma z kolei tam sens, gdzie powierzchnia ma być szczególnie gładka, (Osobiście nie podzielam rozpowszechnioneg w Polsce przekonania, że im głazdziej tym piękniej) bo to w końcu zawsze dodatkowe koszta albo robota z przesiewaniem. Co jest w piasku ważne: nie sama grubość jako taka, tylko rozkład grubości od drobnego do grubego. Optymalnie powinno być tak, że w pustych miejscach między ziarenkami wielkości 1 mieści się jak najwięcej ziarenek wielkości 2 a między nimi z kolei jak najwięcej ziarenek wielkości 3 itd. Piasek, składający się z ziarenek jednakowych (obojętne - małych czy dużych) miałby dużo pustej przestrzeni - źle! Mając różne próbki piasku można zrobić prosty test: napełniasz po brzegi piaskiem szklankę i nalewasz wodę z naczynia, w którym jesz dokładnie odmierzona, aż woda wystąpi z brzegów. Ten piasek, który pomieścił najmniej wody, jest najlepszy. 4. Zrobić próby proporcji mieszania wszystkiego razem. U mnie najlepiej sprawdziła się proporcja 1:3 (glina:piasek). Choć chyba częściej robi się 1:4, albo jeszcze chudziej. Do tego na wyczucie sieczki i wody. Wymieszać i próbować z innymi proporcjami. 5. Tynkowanie to już jak kto potrafi i lubi. Ja pierwszy raz w życiu tynkowałem. Nie chciałem żeby było gładko, dlatego ten mój brak umiejętności był moim sprzymierzeńcem. Chociaż po nałożeniu tynku większą pacą musiałem go jeszcze pokiereszować małą kielnią, bo był zbyt równy Jeśli trzeba tynkować grubo, to na dwa razy (bo inaczej popęka). Ja tynkowałem do grubości ok. 6-8 mm i robiłem to tylko raz. ...ale co się będę wysilał, oddjmy głos Wilczkowi: W przypadku gliny nie zachodzą przy tynkowaniu żadne istotne procesy chemiczne, jak w przypadku wapna czy cementu. Tynk trzyma się ściany czysto "mechanicznie", ściana musi być więc choć trochę chropowata (typowa cegła, czy poroton, a nawet te białe cegly KS są w porządku, aczkolwiek dobrze by było wydrapać trochę fugi - wtedy chwyt jest lepszy. W przypadku gładkiego betonu trzeba zrobić najpierw chropowaty narzut - inaczej glina się nie będzie trzymać. Co do gruntowania, to generalnie nie jest ono konieczne, jeżeli podkład jest stabilny (a powinien być), a ściana nie pije wody zbyt gwałtownie. Jeżeli bardzo pije, to nie od rzeczy jest przejechać jakimś typowym gruntem, żeby się trochę powstrzymała. Tynkowanie jedną warstwą jest teoretycznie możliwe, ale w praktyce prawie nigdy nie osiągasz zadowalającej jakości. ściana musi być idealnie równo wymurowana, a i tak fugi, które zwykle inaczej chłoną wodę niż cegła, są potem widoczne przez inną fakturę tynku po gładzeniu lub zacieraniu. Dlatego najlepiej zrobić sobie porządny "podtynk". Nie powinien mieć wygładzonej powierzchni (dobrze jest zatrzeć gąbkową pacą), ale "geometria" ma się zgadzać. Przed tynkowaniem najlepiej zwilżyć ścianę - dla lepszego przylegania gliny. W ogóle pierwszą warstwę najlepiej nakładać ruchem "wcierającym". Konsystencję najlepiej zrobić na tyle gęstą, żeby nie spływała z kielni, ale na tyle rzadką, żeby zdążyć założyć ścianę (lub jej określony fragment) i jeszcze obciągnąć do równa łatą. (mam na myśli aluminiową łatę tynkarską, np. 2m albo i krótszą). Jeżeli w ścianie są potencjalne źródła późniejszych pęknięć - duże skoki grubości. styk różnych materiałów, np przechodząca w ścianie belka - dobrze jest w świeży podtynk szybko wprasować siatkę zbrojeniową z włókna szklanego i przejechać lekko kantem gąbkowej pacy dla jednolicie chropawej powierzchni po wyschnięciu. Ostateczna warstwa powinna być możliwie cienka - w zależności od ziarnistości zaprawy 0,5 - 1.5 cm i nie powinna mieć już dużo do wyrównywania (gruba warstwa traci dużo objętości przy schnięciu i efekcie powstają rysy). Mieszanka gliny powinna być "chudsza" niż podkład, tzn więcej piasku (przykładowo: podkład - 1 x glina: 3 x piasek, wykończenie - 1 x glina : 4 x piasek). Jak przy każdym tynkowaniu ważny jest moment, kiedy bierzesz się do zacierania albo gładzenia powierzchni. Za wcześnie: porobisz doliny. Wcześnie: grubsza faktura. Później - gładsza faktura, ale ryzyko, że już nie poprawisz niedoróbek. Dlatego trzeba pracować przybliżenimi, mając pod okiem całą tynkowaną powierzchnię. Możliwie nie popadając w nerwowość. Zacieranie czy gładzenie można robić najróżniejszymi narzędziami - każde daje trochę inny efekt. Na razie tyle. Wilczek, mam nadzieję, że nie naruszam tu Twoich praw autorskich? Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...