damiaszek

Prawie to samo co z rozbieganym dieslem . Jak turbina nie ma oporu, to zaczyna się coraz szybciej kręcić, dlatego w małych konstrukcjach ze stałym kątem natarcia robi się "łamany ogon" do ustawiania bokiem go wiatru i montuje grzałki do hamowania, a w dużych śmigło ustawia w "chorągiewkę". Jest ma portalu z filmami kilka spektakularnych katastrof duży wiatraków którym nie zadziałały zabezpieczenia i się ciut za bardzo rozkręciły.

Nie, nic takiego nie sugeruję, ale na liczbach u chcących sobie udowodnić opłacalność offgridu to wygląda dobrze - nic nie oddają i nie widać co "tracą". Z mojego punktu widzenia to od ongridu odpiąłbym się dopiero jak by trzeba dopłacać. Z wygody, uproszczenia instalacji to nawet jak bym niewykorzystaną energią miał oddawać za 0 to bym oddawał a nie bawił się "zainwestuje dodatkowo w offgrid" aby tylko nie oddać.

No nic się nie dzieje, bo jak nie ma odbioru to się nie wyprodukuje ;-). PV to nie wiatrak że musisz go "zhamować" albo ustawić tak żeby nie produkował.

Czyli jednak w zasobniku konwekcja, a w czajniku mieszanie "bąbelkami". Wystarczy że bąbelki zainicjują ruch - będzie intensywniejszy niż konwekcja termiczna. W zasobniku wody 100x większym niż czajnik powstające i znikające pęcherzyki ( a jak sam zauważyłeś do ich lokalnego powstania potrzebna jest większa gęstość energii) pary miały by dużo mniejszy wpływ niż czajniku. Zamieszczony filmik bardzo ładnie pokazuje konwekcje, tyle że stosunek mocy do podgrzewanej wody jest bliższy grzałki w zbiorniku CWU niż czajnika. ps. zrobiłem sobie kawę używając TEFAL K0330* (2400W), bąbelki wspomagające konwekcję na dnie pojawiają się po 10-15s ( to zapewne te z gazów rozpuszczonych w cieczy), te ewidentnie z pary na dnie są po 30-40s. ps2. W zbiorniku CWU pęcherzyki pary dużo później pojawiły by się nie tylko z powodu wyższego ciśnienia. Konwekcja wymusza napływ zimniejszej wody do grzałki, a tej w zbiorniku jest dużo więcej niż w czajniku. Z krótkiej obserwacji w tym konkretnym czajniku to tak od około ~50C gęstość mocy na cm2 była wystarczająca do lokalnego wrzenia przy dnie.

@prokuratorjak zazwyczaj szybko, mało precyzyjnie z "kwantyfikatorem ogólnym", ale ma rację że sporo urządzeń sprzedawanych jako przeznaczone do zasilania trójfazowego da się podłączyć bez szkody dla urządzenia na 1f, oczywiście jak ta 1f wszystko uciągnie.

Akurat zbiornik w Atlaticu w wersji duo (taki jak mam) ma dobrze umieszczoną wężownicę - w dolnej części. Przepuszczający zawór 3D wychładzał do temp. puszczanej na podłogę tylko ta dolną część zbiornika, a zazwyczaj wystarczało ciepłej wody z górnej części. Wyłapałem co coś zaniepokoiło mnie częste przełączanie się z grzania CO na CWU. Podłączyłem czujniki temp. do HA i złapałem te oscylacje. Jak bym grzał np. kaloryfery do ~40C to pewnie bym tego nie wyłapał.

W czajniku "klasyczna konwekcja" ma marginalne znaczenie przy ogrzewaniu wody. Przy ~2kW na 2l dość szybko zachodzi lokalne wrzenie przy grzałce i konwekcja na zasadzie różnicy gęstości cieczy jest zastępowana mieszaniem się cieczy wywołanym pęcherzykami pary, które powstają na powierzchni grzałki.

Rozwiązałem problem. To nie kwestia sterowania (choć trochę też) tylko sprawa sprzętowa. Zawór 3D zaczął się nie domykać, stąd te oscylacje temperatury CWU, a nie problem ze sterowaniem defrostów. Jak pompa przechodziła w grzanie CO i dawała na podłogę ~25-30C, a zawór trochę przepuszczał na wężownicę CWU to wychładzało dolną część zbiornika CWU.

Skoro przesłał projekt ustawy to zapewne też w nim jest wskazane finansowanie - jakiś nowy podatek?

Przejdź i przedstaw zanonimizowany rachunek z pstryka

Widzę pewną zmianę w podejściu do oddawania ..."potem można oddawać za psi grosz"...

Nie, nie ma znaczenia jaka temperatura wody wchodzi do zasobnika, straty własne też nie mają znaczenia. Liczysz energię przekazaną z PC i porównujesz ją do pobranej energii elektrycznej. Jak zbierzesz dane z całego roku to będziesz miał prawdziwe SCOP i żadne straty tego nie zmienią - one są już "za" układem produkcji ciepła możesz je potraktować jak dodatkowy odbiór, zresztą w sezonie grzewczym to nie są żadne straty

Wystarczy jeden licznik energii cieplnej zamontowany na obiegu z wymiennika ciepła, licznik energii elektrycznej zużytej przez PC i wskaźnik/czujnik który obieg CO czy CWU jest grzany. Do policzenia COP czy SCOP tyle wystarczy. Reszta opomiarowania pokaże tylko gdzie zużywamy czy tracimy tą energie cieplną. COP nie zależy od strat po wyprodukowaniu tego ciepła.

Jak to jest domek do wykorzystania np. w weekendy i to nie każdy, a prąd jest używany do oświetlenia, naładowania komórki, uruchomienia klimy w lecie, a nie do ogrzewania zimą to jak najbardziej ma senes. Sam używam jednego panelu w lecie na przyczepie lub na jachcie i wystarcza. Dawniej trzeba było się martwić i oszczędzać energie ja akumulatorów prawie jak na Apollo 13 ;-), a teraz to luksus. Przy takim użytkowaniu to nawet 5 paneli ( 6m dachu) pozwoli żyć w offgridzie letniskowo.

U mnie bez uwzględnienia starzenia się paneli wyszło tak: 2021 - 36kWh/kWp 2022 - 34kWh/kWp 2023 - 31kWh/kWp 2024 - 32kWh/kWp 2025 - 56kWh/kWp To przy kącie paneli 45% i azymucie 170 (liczone od N) bez prawie zacienień, od wschodu górka i od zachodu górka, ale w styczniu to praktycznie bez znaczenia.

Weź pod uwagę że @prokurator podawał dane za styczeń 2025 który wypadł prawie 2x lepiej niż przeciętny styczeń z ostatnich 5 lat.

To właśnie załatwia bilansowanie godzinowe. W 2021 był obowiązek sumowania wektorowego przez dostawcę energii co też teoretycznie powodowało że nie trzeba było stosować "sumatorów", ale różni dostawcy różnie to realizowali, w PGE było ok, ale np. w Tauronie nie było uwzględniane.

Bilansowanie godzinowe jest z ustawy, czyli aktu prawnego który też musi dostawca energii przestrzegać. Możesz wskazać dokładnie zapis w umowie z operatorem który na tobie wymusza rzecz niemożliwą czyli równe obciążenie faz, bo przypuszczam że to raczej chodzi o zapis że instalacja PV o mocy powyżej 3,6kW ma być trójfazowa i produkować moc równo na 3f - ale to nie jest równoznaczne z wysyłaniem i pobieraniem takiej samej mocy na przyłączu (liczniku operatora), dodatkowo dostawca energii też ze swojej strony musiałby zapewnić identyczne napięcia na każdej fazie, a jeszcze nie spotkałem takiego przyłącza do domu w którym było by to spełnione.

To akurat nie ma znaczenia od czasu wprowadzenie bilansowania godzinowego. A tak z ciekawości co jest powodem równego dzielenia na 3 fazy? Jak to jest w praktyce realizowane? i kto/co do tego przymusza? i jak to egzekwuje? Jeżeli masz np. CO i CWU elektryczne to też da się w miarę łatwo zautomatyzować. Reszta to niestety, tak jak piszesz, komplikacja codziennego życia. Natomiast nawet niewielki magazyn ok. 5kWh potrafi podnieść autokonumpcję dwukrotnie.

Nie musi, za nim nie wygaśnie mi netmetering, to mam małą motywację do optymalizacji zużycia, używam jak potrzebuję.

Wiem, w net meteringu też działa bilansowanie godzinowe. Przy obecnych cenach EE obecny koszt mojej instalacji PV to zwrot ~8lat na samej autokonsumpcji, w obecnym wydaniu. Jak bym się trochę postarał to i optymalizował/zautomatyzował cześć zużycia względem produkcji to szybciej.

Net-biling jest opłacalny, nawet bez magazynu. Wszystko co zużyjesz na miejscu obniża ilość potrzebną do pobrania. Kompletnie bez żadnego starania się, celowania ze zwiększonym zużyciem w własną produkcję 23% prądu w 2024r miałem ze swojej instalacji.

Dlatego pisałem o artykule w którym wybrano sobie te dane które im pasowały. Jak będzie u nas za droga energia to kupią tam gdzie będzie tańsza, a cena końcowa dla klienta indywidualnego i tak jest dość luźno powiązana z cenami rynkowymi.

Czytasz jakieś artykuły pod tezę z wybranymi danymi. Też tak potrafię zobacz np. u źródła: https://euenergy.live/?date=2025-09-21 Te dane nie wyglądają tak źle.

Ale obowiązkowe podpięcie do "dostawcy" EE już w sumie jest. Ciężko przepchnąć papierologię na dom bez podłączenia do sieci. Z tym że podłączenie to też jest na razie sposób - wystarczy nie zapłacić rachunku, sami wtedy odcinają