Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

G2

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    19
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez G2

  1. G2

    Kobiety i lenistwo

    ? no i na kiedy sie z zona umowiles , pisz , bo tu sie wszyscy tak czy inaczej denerwuja i martwia Jeszcze sie nei umowilem, rozmawialem z nia i zadzwonilem do jej mamy takze. Rozmawialem bardzo dlugo. Wydaje mi sie ze zona ma jakis doradcow ktorzy probuja zdobyc jej zaufanie i sie mnie pozbyc po to by cos osiagnac. Wiedza ze jest mloda i moga przez dobraci i zrozumienie cos zdobyc. Facet ma 70 lat i mnie jakos to martwi choc moze sie myle ale zboczencow pelno. Poczekam pare dni i zadzwonie znowu. Tylko nie wiem czy powinienem czekac i daj jej czas czy raczej pokazac skruche ale powaznei pwoiedziec by wrocila do domui bysmy troszke popracowali nad soab. Naprawde cos mnei ten facet obawia, wierze zonie ale mamy dziecko i naprawde nie chce rozbijac rodziny.
  2. Filemon im bardziej mysle o czym napisalem tym bardziej jestem przekonany ze jestes psychologiem lub cos masz z tym zwiazane. Tak czyst widzisz sytuacjie i reakcjie ludzi o ktorych zadko sie mowi. Chcialbym porozmawiac z toba wiecej jesli jest to mozliwe. Prosze jesli mozesz wyslij mi priv wiadomosc. Pozdrawiam.
  3. Filemon to niezle pranie mozgu dostal, albo mu jaja w zabrala kobita i w torebce nosi .......oczywiscie zartuje. Podziwiam go za wypowiedz tak czysta i jasniej nie mogl przedstawic tego. Az zadzwonilem do zony, odebrala, rozmawialismy ponad godz. chce czasu ale widze ze wielki problem jest to ze ma paru takich cichych doradcow ktorzy na oczy mnie w zyciu nei widzieli a udaja ze mnei znaja na wylot i przypisuja mi rozne choroby psychiatryczne. coz.
  4. Prawda. Cos w tym jest ze kobiety rzadko doceniaja (te co odchodza) to co maja ale zadnej jeszcze nie widzialem takiej co odeszla by trafila na cos lepszego. Zazwyczaj trafiaja na prawdziwych sku.....now i zyja. To jest piekne ze rozbijaja rodziny by bys poniewieranymi. Coz moze chca pokazac swa osobowosc ale czym jest kobieta bez mezczyzny, pozostawcie wszystkie decyzje kobietom w domu a zrobi sie balagan nie do zniesienia bardzo szybko. Kobieta gubi sie i miota bez wsparcia ze strony meskiej. No nie wytrzymałem do ostatniej strony przy tym poście. G2 - naprawdę Ci współczuję, bo mi Cię żal. Chciałeś zrobić z kobiety służącą, to odeszła. I dobrze zrobiła - z Twoich postów wynika tylko Twoja wizja Waszej rodziny, o jej potrzebach ani widu ani słychu. To pięknie, że mówisz, że rodzina była u Ciebie na pierwszym miejscu, ale za tymi zakamuflowanymi słowami kryje się po prostu potrzeba "obsłużenia". Wiem o czym mówię, bo sam jestem facetem i dokładnie takie potrzeby we mnie tkwią. Ale mimo, że fajnie jest mieć wszystko wyprane, posprzątane i podane do stołu, to zawsze, jak już przesadzę z "rozkazami" zastanawiam się, czy moim celem jest życie ze służącą w fartuszku kuchennym. Zdecydowanie nie. Ale obiady jemy codziennie domowe, mimo że oboje pracujemy. Powiem Ci i Wam wszystkim niedorzecznym doradcom, dlaczego tak się dzieje. Dlatego, że w związku każdy musi sobie dać coś w zamian. Kobieta żeby mieć radość z gotowania obiadów (a nie jest to czynność tak zajmująca, jak oglądanie meczu) musi mieć radość z męża. Zapomnijmy na chwilę o uczuciach. Nie będzie jej się chciało gotować i sprzątać, nawet w domu z basenem, jak musi się prosić o kasę na podpaski. I tyle. Co się zaś tyczy tego, co mnie zmusiło do odpowiedzi tak naprawdę - mylicie się wszyscy mówiąc o tym, że kobiety odchodzące zawsze trafiają na gorszych i żyją z nimi nie pragnąc niczego tak bardzo, tylko by ten od którego odeszła zechciał ją przyjąć. Nic bardziej błędnego a wasz bład polega na naszym męskim myśleniu. Tak bowiem jest, to prawda, ale tylko w odniesieniu do nas, facetów. To my odchodzimy do innej, z reguły młodszej, by po pewnym czasie skomląc, wrócić do byłej. Jak odchodzi kobieta, to już nie wróci. Nie masz na co liczyć. Na pewno znalazła kogoś, kto się jej naprawdę spodobał. Moja obecna żona, z którą wziąłem niedawno ślub (w zeszłym roku), jest ze mną już 7 lat - tyle mieszkamy razem. Jestem ojczymem jej 15 letniego syna, który oczywiście jest moim kochanym, najwspanialszym synem - mimo, że nie biologicznym. Oczywiście mówi mi po imieniu, ale łączy nas więź ojcowsko-synowska. Znam go od piątego roku życia a wychowuję już 7 lat. Jak zaczęliśmy być razem, moja żona jeszcze była żoną innego, a pozew o rozwód pisałem sam. Nikt nie ma mi prawa powiedzieć jednak, że rozbiłem jej małżeństwo, bo ono leżało w gruzach już zanim ją spotkałem. Ja to gruzowisko tylko posprzątałem. Temu, kto tak twierdzi, powiem krótko: idź i rozbij sobie jakieś małżeństwo, zobaczymy czy się uda. Ojciec Maćka, to dopiero skur....yn. Ale na początku było tak pięknie: jak się rozwodzili, to zabierał go ze sobą do wszystkich sąsiadów, pokazywał się na ulicy, itp. Teraz ma go gdzieś i mówi, że to nie jego syn. My faceci, tacy jesteśmy. Ale takie zachowanie to zachowanie prawdziwego chu..a a nie mężczyzny. Od dwóch lat nawet się do niego nie odezwał; bo teraz jest naprawdę trudno, jak dziecko dojrzewa i nagle nie możesz się już z nim bawić, tylko musisz rozwiązywać jego problemy. To bardzo łatwo powiedzieć, że się bardzo kocha dziecko w wieku 1,5 roku. Łatwo powiedzieć, że się kocha 7 latka. Łatwo powiedzieć, że się kocha 9 latka. Ale jak naprawdę kochasz swojego syna, to powiesz to również za 15 lat, kiedy trzeba będzie płacić alimenty i kiedy przyjdzie czas na prawdziwe obowiązki a nie na zabawę. Próby szukania żony nie mają sensu, a co więcej nie masz prawa jej mówić z kim ma być i gdzie. Syn natomiast to już zupełnie inna sprawa. Nie ma prawa bezkarnie go sobie zabierać bez Twojej zgody. Cóż mogę Ci jako prawnik powiedzieć? Sam pomagam kobietom, które nie moga wyegzekwować alimentów od wykręcających się od płacenia ojców. Z drugiej strony wiem, jak cięzko jest ojcu, który naprawdę kocha swoje dziecko. Po tylu latach i świetnym kontakcie z synem, walczyłbym o niego do końca. Nie wierzę jednak, by sąd przyznał Ci dziecko. Musiałbyś wykazać jej zdradę, niedojrzałość albo coś w tym stylu. Każdy specjalista powie Ci jednak, że dziecko w tym wieku jest w tzw. fazie matki i ojca w zasadzie nie potrzebuje aż do 3 roku życia. Uważam jednak, iż masz pełne prawo do wspólnego wychowywania i decydowania o losach syna, nawet jeśli to matka będzie go wychowywać. Tylko, że z mojego doświadczenia wiem, że zapał ojców kończy się bardzo szybko - najlepszą próbą jest wyobrażenie sobie, że masz nie prawo, ale obowiązek np. raz w tygodniu zabrać syna na weekend. Uwierzcie mi, że większość ojców po pewnym czasie już nie ma na to ochoty, co jest dowodem, że dziecko stanowi tylko w pewnym okresie przedmiot rozgrywek małżeńskich. Zawsze radzę kobietom tak: "w sądzie nie walczcie o to, by ojciec nie mógł widywać się z dzieckiem. Wręcz przeciwnie, poproście sąd, aby zobligował gościa do obowiązkowych, regularnych wizyt". Nawet nie wiecie, jaki strach w oczach mają "prawdziwi" ojcowie. Oczywiście takiego typa bardzo łatwo wcześniej rozgryźć. Radzę również tak (choć większość się boi): "oddaj dziecko ojcu przed sądem. Niech je wychowuje pracując, niech mu gotuje i sprząta, niech z nim odrabia lekcje i niech będzie z nim całą dobę, zmęczony, niewyspany i wściekły na całą sytuację. Ty płać alimenty i przyjeżdżaj raz w tygodniu wypicowana, uśmiechnięta, z torbą słodyczy i bietami do kina. Weź dziecko, rozerwijcie się a potem oddaj go "prawdziwemu" ojcu. Niech Ciebie pamięta jako tę dobrą mamę a jego jako zrzędliwego zgreda. Sam przyjdzie do Ciebie błagać na kolanach o zabranie dziecka". I wiecie co, żadna się nie zgodziła na ten pomysł. Dobrze się panowie zastanówcie, dlaczego. Powiem krótko: jeśli kochasz żonę (a nie, że mówisz, że ją kochasz, bo boisz się odrzucenia, co jest bardziej prawdopodobne), będziesz chciał, żeby była szczęśliwa. Wina ZAWSZE jest po obu stronach, a z Twoich postów wynika, że tylko ona jest winna (co pewnie oznacza, że Twoja wina może być większa). Jeśli kochasz synka, to nic nie stanie na przeszkodzie, by z nim być. To tyle. W zupelnosci sie z toba zgadzam. Wielka jest w tym moja wina co sie stalo. Obym mogl to jakos naprawic. Dzieki.
  5. Nie jest to zadna podpucha. Ja tu siedze i umieram z tesknoty za moim synkiem a ty podpuchy wietrzysz. Mowi mi to ze chlopie jeszcze dzieci nie masz i nie znasz tego uczucia gdy twego syna nie ma przy tobie. Powinienem napisac ze za zona tez tesknie co po czesci jest prawda ale narazie to niesmak do niej mnei zzera ze okazala sia tak tepa baba. Moze dobrze nie przemyslala konsekwencji tego co robi, co zreszta jest domena kobiet najpierw robia pozniej mysla. Amoze to faceci? Sam juz nie wiem, wszystkie reguly poszly w las i rozterka wziela gore nademna. Rodzina....czy ktos zna formulke na to slowo co to znacyz dokladnie bo cyba nie znaczy to co ja myslalem ze znaczy.
  6. Juz bo tak szybko sie konczy!
  7. czy wogole zycie ma sens juz?
  8. Oj, tak uważasz Że jest to rozliczanie się z męskimi szowinistami? Chyba nie. Psycholog nie gładzi Cię po główce i nie opowiada, jaki jesteś dobry, tylko próbuje wskazać na źródło problemu. I nie zapominaj, że tu, w tym przypadku (nie biorę pod uwagę wyskoku żonyg2 - to żenada) znamy tylko jeden punkt widzenia. Jednej strony. Ktoś tu wczesniej powiedział, że do tanga trzeba dwojga. Zdarza się czasem tak, że robimy rzeczy, które ranią naszych bliskich. Często robimy to nieświadomie. Z chęci pomocy, źle rozumianej. Nie mozna przeżyć życia za kogoś innego. Zgadzam się w zupełności z G2, że rodzina jest najważniejsza. Żeniąc się, wychodząc za mąż, rodząc dzieci, przestajemy być odpowiedzialni tylko za siebie, przestajemy żyć własnym życiem. Ale czy to oznacza, że nasze potrzeby przestaja się zupełnie liczyć? Że zatracamy własną osobowość? Przecież właśnie Ten Ktoś pokochał nas za to, jakimi jesteśmy. Trzeba dobrze patrzeć, żeby wypatrzeć. Luc(...) - skąd wiesz, że G2 przeczytawszy nasze wypowiedzi, nie naprawi swojego związku? Może nawet najbardziej (wydawałoby się) głupie hasło, będzie tym najważniejszym? Myślę, że nikt tu osobiście Go nie atakuje. Sa to różne przypuszczenia, hipotezy. G2 najlepiej powienien wiedzieć, które Go dotyczą. A jeżeli nie wie: musi pogadać z żoną. Musi! Nie sadze ze naprawa jest mozliwa bo zuwazylem ze po 1 tyg juz wysyla moje ulubione jej zdiecie do fecetow z chatu. To cos znaczy. Jak on a moze cos takeigo robic. Chamka! Planowala to od dawna i zgrywala glupiutka. Ale sie wpakowalem. Kochac kogos takiego...sam sie sobie dziwie!
  9. Tak mi sie tez ciagle wydawalo, wspomnialem pare razy by poszla cos z tym robic bo czasami wybuchala na malego niepotrzebnie bo to taki maly 13 miesieczny brzdac rozrabiaka ktory potrafi zabrac wszystko z serca. Zone kocham bardzo ale sadze ze ta depraesja to nei wytwor sytuacji sadze ze to cos glebszego z dziecinstwa (o ktorym nigdy nei chciala rozmawiac) lub z wieku nastoletniego gdy nie maial przyjaciol bo twierdzila ze jej wszyscy zazdroscili i do dzisiajszego dnia zawsze jej powtarzalem dlaczego jakos tak sie zachowy=uje jakby nienawidzila ludzi wokol siebie mimo ze ich dobrze nawet nie zna. Ja takze borykam sie z wieloma problemami malymi lub wikszymi ale zawsze cos tam zostaje w naszych glowach z dziecinstwa.
  10. Nie to nei wytwor wyobrazni. Wrocilem do tylu i poczytalem wszystko i wszystkim jestem wdzieczny za dobre jak i zle slowa. Wsparcia duchowego nie szukam a raczej zrozumeinia. Wiec troszke moje poglady sie zmienialy ale to raczej wytwor mojej rozterki i zagubienia jakiegos. W glowie mi sie zmiania wszystko 10 razy na dzien i sam nie wiem co jest tym co ja chce i tym co powienienem robic.
  11. G2

    Kobiety i lenistwo

    Moze mylilem sie. Kobiety nie ma ja wlasnie pozmywalem naczynia(ktore tylko ja uzywalem) poodkurzalem dom i ...padam. Wole isc dopracy niz w domu robic.Zrobilem pranie dwa dni temu ale sily nei znalazlem by je wyciagnac z suszarki i poskladac choc przeraza mnie mysl ze sa napewno nizle pogniecione a pracowac napewno nie BEDE! Chyle glowe coraz bardziej kobietom ktore sa w domu i trzymaja go w porzadku jako taki chociaz z dzieckiem na karku. Coz za pozno sie obudzilem. smutne.
  12. Nie chce zabrzmiac nie milo bo cie nie znam. Ale. Dlatego paprotka po raz drugi powtarzam jestes sama. Albo z facetopodobnym osobnikiem bez tych 'klejnotow" Pozdrawiam. Do mojej zony mozesz miec podziw (jesli bujasz sie w ta strone) ale kto moze miec podziw do kobiety na tyle zadufanej w sobie by dziecku ronowac zycie? Podziw ja dla niej mialem dopoki nie zglupiala, co biorac pod uwage twoj przypadek(extremalny) to widze ze jest to rzecza nagminna a moze wrez zarazliwa. Wszystkiego nie zrozumailem w twoim poscie. Moze masz problem z wyslowieniem sie bo za bardzo skupiasz umysl na wyszukanej pisowni gubiac watek przy tym. Problem kazdy ma a po to tu jestemy by dyskutowac. Twoje uwagi wzialem pod uwage i po czesci sie zgodze ale podziwiac kogos za jakas odwage ktora akurat byla nie n amiejscu i jesli kobieta nei chciala byc ze mna to mozna bylo to inaczej rozwiazac. Uciekac to nei bylo od czego niestety.
  13. czekam na zone. to sie odnosilo do czegos inego. poczytaj dokladniej. Tak czekam bo nie bede przeciez jej w tydzien zdradzal tymbardziej ze nie jestem pewnien co ona sabie mysli, jak przeczekam i bede 100% pewien ze nie wraca i to koniec juz wiec wtedy nie bede czekal!
  14. "Jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je; lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do królestwa Bożego, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie." (Mateusz) G2 odszukaj żonę i dziecko. Warto i trzeba próbować! Przyznam, że do tej pory podejrzewałam, że jesteś nieczułym egoistą, ale myślę, że tak nie jest - tak ciepło piszesz o synku. Walcz o swoją rodzinę, nie wszystko stracone! Przyznam ze z boku patrzac i sluchajac mojej "zony" (nie zawsze) napewno wiekszosc ludzi od razy powiedzialaby ...EGOISTA z niego. Czasami napewno bylem i jestem ale raczej nazwalbym to rodzinnym egoista bo raczej skupialem sie na domu niz na samym sobie. Kto mnie zna wie ze az taki zly nei jestem. Tylko w takij sytuacji gdy chce sie zapewnic godny byt rodzinie i by Maly mial dobre dziecinstwo a ona w jakis tam sposob moim zdaniem nie pchala rodziny do przodu a raczje zatrzymywala w rozwoju. Wiec rola mezczyzny chyba jest podejmowac jakies decyzjie czy raczej powinienembym sie jej woli podporzadkowac pracowac mniej ogladac tv wiecej i nie martwic sie o przyszlosc bo jak to lubila powiadac 'jakos to bedzie'. A ja nigdy nie lczylem na to ze jakos to bedzie a raczej staralem sie kuc ten swoj los i pchalem ja do przodu tylko po to by nam jakos rodzinei bylo lepiej. Ktos kiedys powiedzial ze kobiety to sa zabojczynie meskich snow, co chyba jest prawda bo jak masz zone to zapomnij o swoich ambicjach jesli ich nie zrealizowalem do malzenstwa to jakos zawsze ida na plan dalszy. Dlaczego tak sie dzieje? Mam duzo za zla do siebie ze nei szukam ich ale daje jej czas, modle sie tylko by Malemu nic sie nei stalo i mam nadzieje ze dba o niego. Jesli sie z tego nei obudzi to trodno kiedys moze popatrzy wstecz i zamysli sie nad tym co zrobila. Dziecko i tak powinno byc przy matce przynajmniej pierwsze lata bo jej potrzebuje najwiecej. to na tyle.
  15. czekam na zone.
  16. Prawda. Nigdy nie sadzilem ze jedza byla ale wielka glupote zrobila. Nie wiem tylko czy wybaczalna a moze pewnie i nigdy wybaczenia nie bedzie szukala. Zawsze tylko twierdzilem ze motywacji jej brak bylo. Ale na nia i pewnie mnie tez trzebaby bylo jakiegos dobrego psychologa. Bo kazdy cos tam ma ale nigy nie chcialem zeby odeszla. Jaki powod miala. Ktorz to wie. Tylko ona moze powinna na to odpowiedziec. Ale sadze ze tego nei zrobi, bo nigdy nie mowila ...tylko ciagle myslala i myslala, jakby za wyrazenie swoich mysli miano ja ukarac.
  17. służę empirią : nie da się ale spokojnie, intencje Twoje świtnie rozumiem, tylko że tak powiem, khem.. pewna dywersyfikacja uczuć u dziecka jest czymś naturalnym i nie ma sie co nadymać, ze w pewnych okresach dziecko mamusię teges bardziej, a tatusia mniej jest też tak - patrz, jaka ze mnie dobra ciocia - eksplikantka - że na pewnym etapie rozwoju matka jest adresatką zarówno tych najwspanialszych, najsilniejszch uczuć dziecka ( " jestes najwspanialszą mamunią na całej kuli ziemskiej !" ) , jednoczesnie najbardziej jej się dostaje ( "nie lubię cie !", "jestes niedobra" etc. ) ci co mają dzieci - widzą o czym piszę inną sprawą jest to, o czym pisze Aga - dziecieca potrzeba ochronienia ( tak naprawdę siebie) obrazu rodzica jest tak silna, że dziecko potrafi kochać kata, oprawcę, kogoś kto je porzucił etc. naprawdę cholernie mocno trzeba się postarać, zeby tę dziecięca miłość starcić przykre, kiedy się widzi jak rodzic sobie na to pracuje także Mariuszu, intencje słuszne i piękne, acz tak bardzo nie potrzebne wazne natomiast zeby ta zasada miłości i szacunku działa w drugą stronę - do dziecka, czego Ci oczywiście życzę, szczególnie w momentach, kiedy latorośł wyprowadzi Cie maksymalnie z nerw, tak jak chyba sobie nie wyobrażasz jak można się czasem zagotować Dziecko kocha rodzicow miloscia slepa wrecz. Mam kolege ma teraz chyba 25 lat. Ojciec jego byl bardzo surowy i czesto od neigo obrywal po tylku bardzo mocno. Ojciec jego umarl gdy tenmial 14 lat. Nidawno mi kolega ten powiedzil ze tak brak bylomu ojca ze moglby go karcic 2 razy mocniej byleby tylko byl przy nim. Nisamowite!
  18. Wybacz ponury i nie bierz tego do siebie, ale takie pytanie jest równie debilne jak inne - "Kogo bardziej kochasz ?" Aż mną telepie jak słyszę takie pytania zadawane małemu dziecku. no jak rany kogota wyleją mnie z pracy przez Ciebe Mariusz, wyleją na pysk - i znów będe się lenić Ty naprawdę nie rozumiesz sensu ponurowego pytania ??? ponieważ pałam do Cię sympatią wielką to spróbuje wyjasnić ( ponury, pozwoli, hę ?? ) step by step gdyby G2 odpowiedział sobie uczciwie na losowo wybrane pytania, które podrzuciłam mu na poprzedniej stronie - nie kompromitowałby sie dalej i ponury nie stawiałby takich retorycznych kwestii to nie dziecko ma wybierać !!! jemu się należy opieka, troska i miłość obojga rodziców, a nie szarpanie do kogo należy, nie rozumiesz tego ?? nie rozumiesz tego, ze na tym etapie rozwoju dziecko jest bardziej związane z matką ?? co nie znaczy ze ojciec z zasady powinnien byc wyeliminowany/ zwolniony z tego obowiązku tejże troski i miłości G2 pokazuje tylko ze - jak to słusznie ponury zauważył - prawdopodobnie bardziej by walczył o karoserię, niż o dzieciaka walczył - nie zrozum : wyszarpywał matce zadbałby o dobre rozwiązanie tej trudnej dla dziecka sytuacji, wzniósłby sie ponad prymitywną dumę : "moje !" ( swoją drogą - skąd ta pewnośc ?? ) obchodziłoby go co sie dzieje z dzieckiem jakoś nie zauważłam do tej pory zeby sie martwił czy dziecko ma co jeść, czy nie dzieje mu sie krzywda, gdzie śpi etc. - bo go to nie obchodzi, zwyczajnie to raz a dwa : uznaje ze dziecku z matką nic złego się nie dzieje, ma wszystko czego mu potrzeba, brak tatusia nie jest dokuczliwy ( ciekawe dlaczego ??) a odebrać je chce na złość głupiej babie dalej nie mam siły eksplikować Alez oto walsnie chodzi! Zabrala dziecko! O to wlasnie chodzi ze mnie krew zalewa ze nei wiem gdzie ejst moj syn, gdzie spi co je czy ma sucho i jakies zabawki ma. Mama nerwowa byla i czesto ja wracajac z pracy przebieralem go, karmilem (jakos od taty zawsze jadl gdy mama nie mogla mu lyzki do buzi wepchac) i nosilem po 3 godz na rekach gdy byl chory by zasnal. O to wlasnie chodzi ze znalazla sobie podobno prace u jakiejs rodziny przy pilnowaniu dzieci gdzy przy jednym nei mogla nerwowo wyrobic. Tego sie boje ze maly ni ema dobrej opieki choc wiem ze mama kocha go i go nie skrzywdzi ale obawiam sie zaniedbania a poza tym kazdy wsciekly bylby na moim miejscu i tu nie chodzi ze to MOJ MOJ syn, nie chodzi o prawo wlasnosci ale o to ze to dzeicko ma swoj dom, gdzie jest przyzwyczajony zna wszystkie katy, jest bezpieczny itd. Tam nawet nie wiem czy schody sa (jak maja) sa zabezpieczone by nei spadl czy kuchnia jest tak zorganizowana by nic mu sie nie stalo. To i wiele innych pytan. Moim zdaniem dzieciom nie powinno sie zmieniac otoczenia bo to wzbudza w nich niepewnosc i strach. Moglbym tak duzo jeszcze pisac ale nie bede bo po co. Moze zrozumiesz ze dziecko jest najwazniejsze to jego dziecinstwo sie teraz ksztaltuje i powinno mu sie zapewnic jak najlepsze.
  19. Duzo z tego co piszesz jest i bylo prawda. Ale kto od razy powiedzial ze ona byla wzorowa zona. Tego od neij nei wymagalem ale jak ja pracowalem po 12 godz i za kazdym razem wracajac zastawalem ja przy telewizorze i maly zlany i glodny to mnei troszke to wkurzalo. Ona ciagle chora ciagle cos ja boli ciagle nic nie umie zrobic i ciagle placzaca. Tak plakala duzo tak nei widzialem tego i doszlo do tego ze niech cchialem widziec bo czulem sie ze to byla presja tylko na mnei by przykryc jej lenistrwo czy cokolwiek. Wiele zlego zrobilem odsowajac sie ale dac palec a zabiora cala reke. Musialbym zamienic sie w psychologa i rzucic robote i z nia siedziec na kanapie co sprawiloby ze bedzie szczesliwa. Wydawalo mi sie ze nigdy nei jest szczesliwa ale wczesniej tez ciagle tylko narzekala co moglobyc w sumie znakiem dla mnie. Ale coz stalo sie jest syn, piekny synek i mama tez kochana. Przykre ze tak musi byc w zyciu. Nie da sie na forum opisac swych uczuc ani ludzi i podejscia w paru postach . Ale dziekuje za rady, porady zarowno te zyczliwe jak i nie. Nie szukam tu zyczliwosci ani dobrego slowa a tylko uwag i rad ludzi patrzacych na sytuacjie z boku, ludzi postronnych ktorzy moga cos na temat rodziny wiedziec.
  20. Troszke ciezko byloby zapytac 13 miesieczne dziecko z kim chce byc pozatym co to za bezsensowne pytanie. Czegos takiego u dzieci nie ma jak z kim chce byc. Kazde dziecko powinno mic oboje rodzicow jesli to mozliwe. Kazdy z rodzicow cos wklada w jego wychowanie i rozwoj. Tak ogolnie to Mama wrazliwosci i uczucia a Tata meskiego podejscia do zycia itd i to jest balans jaki najbardziej kochajaca matk anei moze zapewnic sama dziecku niestety.
  21. Ktoś kto potrafi kochać !!!!! - ktoś ludzki ! Bez komentarza Wlasnie bez komentarza! Moje dziecko jest moje! Nikt nie ma prawa do niego chyba ze mnie zabraknie. Pozdrawiam. G2, i na tym polega Twój problem. Prawo własności. Niestety czasami je się traci. Moze na chwilke stracilem ale napewno odzyskam. Zawsze dopinam swego. jestem pracowity i ambitny.
  22. Ktoś kto potrafi kochać !!!!! - ktoś ludzki ! Bez komentarza Wlasnie bez komentarza! Moje dziecko jest moje! Nikt nie ma prawa do niego chyba ze mnie zabraknie. Pozdrawiam.
  23. Tak... odpuśćmy sobie tę partię Żaden gambit mi tu nie pasuje A G2 wróci do pustej chałupy i co ? Poczytałem go trochę i podpiszę się pod większością kobiet w tym wątku - sam bym z nim nie wytrzymał na jej miejscu. Zasada - zarabiam = wszystko moje i masz być taka jak ja chcę - nie zawsze się sprawdza, choćby jedyny żywiciel urobił sobie ręce po łokcie. A widać kobieta nie taka zła, skoro ktos przygarnął ją z przychówkiem [no i teraz MA dziecko]. Dlatego jestes ponury. Ktos ma dziecko, przygarna wiec neich sie cieszy zobaczymy jak dlugo bo kot chce wychowywac cudze dziecko. No kto!?
  24. i tu sie mylisz. Tak krytykowalem ja, przyznam za duzo. A co do sniadan to robila ale rownie czesto ja i obiady rowniez bo lepiej niestety w domu gotuje. A czy jej szukac. Dam jej tym do zrozumeinia ze moze robic co chce. To ona odeszla i zrobila cos baradz bardzo glupiego i zna droge do domu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...