Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Saskja

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    668
  • Rejestracja

Wpisy blogów dodane przez Saskja

  1. Saskja
    Ha, dobre pytanie. Fikuśnego w tym wypadku znaczy - tymczasowo, tanio, ale z pomysłem, żeby nie było widać, że tymczasowo (że tanio - to może być widac, w tym względzie nie mam problemów, nie udaję bogacza, skoro nim nie jestem )
     
    Czyli np. po jednej strionie zabawna pufa (bo Inwestor oraz synkowie butów na stojąco nie umieją zakładać ). Po drugiej stronie wieszaki (pomalowane np. na fajne kolorki) i szafka na buty (tę już mam, postanowiłam przeznaczyć na buty wysoką szafkę z systemu brw).
     
     
    ale jak to zrobić, żeby fajnie było, to jeszcze nie wiem.
  2. Saskja
    Aaa, malowanie? Ano, odbyła się wielka batalia o kanadyjską jodłę. Wygrałam ją, Kochany Inwestorek się zgodził, po czym się okazało, że... nie ma jej w sklepie. Wrrrrrr......
     
    Ostatecznie stanęło na pachnącym cynamonie z Barw Natury Śnieżki, czytałam pozytywne opinie o tej marce, zobaczymy - będzie okazja porównac z Dekoralem i Duluxem.
     
    Wczoraj z malowania niewiele wyszło, bo Inwestor pojechal do Komfortu po kudłatą wykładzinę, po czym stał kilkadziesiat minut na drodze z powodu pęknięcia rury z wodą. Wybijało na drogę i niemal od razu zamarzało nieco dalej. A on w korku z otwartym bagażnikiem - bo ta wykładzina 4-metrowa... Będzie z tego niezłe przeziębienie.
     
    Potem z kolei nie było prądu. Troszkę przymarzliśmy do foteli. Jacuś na szczęście akurat spał na moim brzuchu, więc się nawzajem pogrzewaliśmy - ale ręce i stopy niemal mi zamarzły.
     
    Dziś w planach malowanie tym cynamonem, wiatrołap będzie na Zapach Mchu - Inwestor sie na to uparł, niech mu będzie.
     
    16-letni synuś gruntuje ściany w ostatnim pokoju na górze. Pomalutku, ale do przodu.
     
     
    Pożegnałam juz wszystkie szczeniaczki i trochę mi smutno.
     
     
    Smutno mi tez finansowo - drzwi do salonu (dwuskrzydłowe suwane) okazały się o jakieś 700 zł droższe, niż miały być. Gonimy resztkami. Na życie wystarczy, ale już na zabudowę wnękową w wiatrołapie - absolutnie nie. Wyceniłam sobie wczoraj na próbe szafę na stronie iszafy.pl, wyszło 2000 zł w najprostszej wersji. Nawet tej najprostszej nie będzie na razie, muszę tam wymyślić coś fikusnego. My mamy bardzo dużo kurtek i butow, inna jest do noszenia węgla, inna na chaszcze z psami, tu buty na spacery po śniegu, tu gumowce na deszczowe spacery itd.
     
    co by tu wykombinować?
  3. Saskja
    Aga, dzięki, róże zapierają dech w piersiach
     
     
    A u nas kłótnie co się zowie, przedmioty ostre i tępe latają niziutko,a wszystko przez jedną niewinną ścianę w holu. Skoro cynamonowy deser się zepsuł, to sam jest sobie winien, więc jak juz rzekłam, postanowiłam tam dziabnąć zapch mchu. Ale zapach mchu mi nie pasuje do pozostałych ścian, czyli beżowego jasnego z Dekorala. Jest za mdło.
     
     
    W grę wschodzą:
     
    czekofashion
     
    czekoladowa pokusa
     
    kanadyjska jodła
     
    kawa z przyjacielem
     
    i ten nieszczęsny cynamonowy deser
     
     
    Jak widac, wszystkie oprócz kanadyjskiej jodly nieco spożywcze, i to na słodko. Apetycznie.
     
    Serce mi się rwie do kanadyjskiej jodły. Podoba mi się ten kolor, ale Inwestor okreslił go jako ponury i wyeliminował na wstępie. Może rzeczywiście byłoby ciemnawo, ale na takim zielono-brązowym tle framugi drzwi prezentowałyby się cudnie. Wyjaśnię - chodzi tylko o jedną ścianę holu. Są na niej drzwi do kuchni i do salony, między nimi spory kawałek pustki. Chciałabym tę ścianę urozmaicic jakoś, i coś (COŚ) na niej umieścić.
     
     
    Na przykład takie COŚ (mam na myśli wzór na ścianie, nie kolory):
     
     
    http://www.szabloneria.pl/galerie/s/szablon-abstrakcje-111_1189.jpg" rel="external nofollow">http://www.szabloneria.pl/galerie/s/szablon-abstrakcje-111_1189.jpg
     

    albo taki wzorek:
     
     
    http://www.szabloneria.pl/galerie/s/szablon-abstrakcje-69_363_k.jpg" rel="external nofollow">http://www.szabloneria.pl/galerie/s/szablon-abstrakcje-69_363_k.jpg
     

    a może:
     
    http://www.szabloneria.pl/galerie/s/szablon-flora-353_1568.jpg" rel="external nofollow">http://www.szabloneria.pl/galerie/s/szablon-flora-353_1568.jpg
  4. Saskja
    Wczoraj byliśmy na wielkich zakupach. To znaczy one miały być wielkie, a okazały się zupełnie maleńkie, bo nie kupiliśmy nic, jedynie zamówiliśmy zieloną kudłatą wykładzinę w Komforcie.
     
    Pożytek z wyjazdu był też taki, ze wypożyczylśmy kawałek tej wykładziny i pognaliśmy z nim do Castoramy, aby dopasowac zieloną farbę na ściany - wybralismy "dojrzały groszek" Duluxa. Ale gdy już mieliśmy kupowac farby, Inwestor bardzo źle sie poczuł, i wróciliśmy do domu. Źle się dzieje. Inwestor powinien iść do lekarza. A nie chce.
     
     
    Dziś temat farb wrócił - Inwestor chciał się zabrać za malowanie holu. Planowaliśmy tam beżowy jasny z Dekorala oraz Cynamonowy deser Duluxa. I co się okazuje? Że się deser cynamonowy zepsuł. Otwieraliśmy go raz, jakiś czas temu, aby sprawdzić kolor. Potem zamknęliśmy szczelnie i sobie czekał. A tu niespodzianka. Zepsuty. Sztywna warstwa na górze, kilkucentymetrowa.
     
    Prawie 100 zł diabli wzięli.
     
    Nic to. Nie będzie cynamonowego deseru. Będzie Zapach Mchu.
     
     
    A propos nazw kolorów, to mój mąż ma wspaniałą zdolność ich przekręcania; doprowadza mnie to do radosnego rechotu. Ostatnio stwierdził, że najładniejszy kolor, jaki dotąd mamy w domu, to Zgniły Mech. A wczoraj, po tym, jak wybraliśmy Dojrzały groszek, wróciliśmy do domu, zdrzemnął się, polepszyło mu się i chciał jechac do Brico kupić... Śmierdzący groszek
  5. Saskja
    Wklejam takie cuś - mądra akcja:
     
     
    Prośba Akademii Medycznej
     
     
    Ratownicy medyczni, policjanci, strażacy i wszyscy inni, którzy interweniują na miejscu wypadków, wielokrotnie napotykają na trudności, kiedy muszą kontaktować się z krewnymi lub bliskimi poszkodowanych. W/w służby zaproponowały, abyśmy w specjalny sposób oznakowali w swojej komórce numer służący w nagłych wypadkach do kontaktu z bliskimi osoby poszkodowanej. Bardzo często telefon komórkowy jest jedynym przedmiotem, który można przy takiej osobie znaleźć. Szybki kontakt pozwoliłby na uzyskanie takich informacji jak: grupa krwi, przyjmowane leki, choroby przewlekle, alergie, itp.
     
    Ratownicy zaproponowali, aby każdy w swoim telefonie umieścił na liście kontaktów osobę, z którą należy się skontaktować w nagłych wypadkach. Numer takiej osoby należy zapisać pod międzynarodowym skrótemICE(in Case of Emergency).Wpisanie więcej niż jednej osoby do takiego kontaktu wymagałoby następującego oznaczenia:ICE1, ICE2, ICE3, itd.
     
    Oznakowanie zdecydowanie ułatwiłoby prace wszystkim służbom ratowniczym. Pomysł jest łatwy w realizacji, nic nie kosztuje, a może ocalić życie.Akcja ma zasięgeuropejski.
     
    Wpiszcie ten numer teraz do swojej komórki bo potem zapomniciei prześlijcie ten e-mail dalej, dzięki temu możemy ocalić komuś życie!
     
     
    [/b]
  6. Saskja
    Ha, miały być dzisiaj zakupy...
     
    Ale rano gruchnęła wieść, że prund bydzie, panie, prund!
     
    No to skoro prund, to by trza bylo wykopać rów, którym ten prund pobiegnie. A wykopac rów, gdy ziemia jest zmarznięta na dobre 30 cm... hm... to niełatwe.
     
    Chłopcy moi (Inwestor lekko przejrzały oraz dopiero dojrzewajacy, czyli 16-letni synuś) kopali dzielnie. Wypróbowali różne metody. Dziurawili. Wiertarką. Kupili siekierę i rąbali siekierą. Robili podkop i zawalali. I w ogóle. Dzień cały. Aż wykopali.
     
    Jutro prund będzie. I urodzinki mojego 9-latka. I pożegnam kolejne dwa szczeniaczki.
     
    A pojutrze może się uda na te zakupy pojechać.
  7. Saskja
    Eee tam, boksery mądre, ONki mądre, ale wyżły tyż mądre. I już.
     
     
    Może jutro przyjadą meble do spania dla dzieciaków. Może jutro pojedziemy zamowic kudłatą trawiastozieloną wykładzinę. Może farby wreszcie kupimy. Tylko niech ten cholerny snieg juz nie pada.
  8. Saskja
    Jak już pisałam, rozmyślam intensywnie nad oświetleniem. Nie lubię: kryształków (przepraszam tych gości, którzy je lubią), nadmiaru, barokowości, kolorowych maziajów. Nie lubię też, a wręcz nienawidzę, ścierac kurzu z zakamarków żyrandola, wiec odpadają wszelkie wymyślne kształty. Wyżej niż piękno stawiam w tym wypadku funkcjonalnośc i praktyczność.
     
    Lubię: fakturę lnu, drewno, kolor ecru i odcienie kakaowo-budyniowo-czekoladowe. Lubię tez po prostu szkło, zwyczajne albo mleczne; lubię chłodny metal - ale on akurat nijak mi pasowac nie będzie.
     
     
    Hol będzie miał jedną ścianę brązową, pozostałe w beżu. Podłoga jest beżowo-brązowa, schody w buku parzonym (wiem, wiem, niektorzy mają już odruch wymiotny na brązy i beże, ale ja mam odwrotnie i się cudzymi gustami nie przejmuję, brązy mniam mniam, uwielbiam). Potrzebuję tam jedno źródło światła na środku i kinkiet na jednej ścianie, oraz drugi kinkiet do klatki schodowej, ale widoczny z dołu, więc musi pasować. Myślę nad czymś takim:
     
     
    http://i48.tinypic.com/10hm4yb.jpg" rel="external nofollow">http://i48.tinypic.com/10hm4yb.jpg

    bo są do tego kinkieciki. Ino że o ile pamiętam, tanie to nie było...
     
     
    Fajna jest też taka (ale tu chyba się kinkietów nie dobierze, hmmm)
     
     
    http://i47.tinypic.com/6f1aue.jpg" rel="external nofollow">http://i47.tinypic.com/6f1aue.jpg
     

    Jest też seria zamszowa, nie jest zła - może niekoniecznie do holu, może do salonu, ale są tu wzorki, więc ograniczyłyby mnie i juz nic innego wzorzystego bym nie mogła ciapnąć:
     
     
    http://i47.tinypic.com/rsbn0p.jpg" rel="external nofollow">http://i47.tinypic.com/rsbn0p.jpg
     

    http://i45.tinypic.com/k4z11v.jpg" rel="external nofollow">http://i45.tinypic.com/k4z11v.jpg
     

    albo seria czekoladowa, tez do salonu raczej niż do holu:
     
     
    http://i45.tinypic.com/2rc4d9v.jpg" rel="external nofollow">http://i45.tinypic.com/2rc4d9v.jpg
     

    http://i47.tinypic.com/5xmrfb.jpg" rel="external nofollow">http://i47.tinypic.com/5xmrfb.jpg
  9. Saskja
    Weri, witaj w klubie Pogiętych Psiarzy
     
     
    A jaka to rasa taka "agresywna"? Niech no tylko Jacuś trochę pośpi, to zaraz poszperam w Twoim dzienniku.
     
     
    Co do przeprowadzki, to skucha, nie uda się, już to wiem niemal na pewno, a to przez ten śnieg nieszczęsny. Do naszej działki nie da się dojechac, K. tam śpi wprawdzie - ale idzie pieszo przez las, brnąc po uda w zaspach, potem wygrzebuje drogę do szopy, aby wydobyc węgiel i drewno, potem pali w piecu, aby nie zamarznąć, potem się doprowadza do porządku... Nie wierzę, że w taki sposób zdoła wykończyć hol i pokój dla Jacusia - a w sumie tylko to jest niezbędne, aby zamieszkać.
     
    No chyba że zima odpuści...
  10. Saskja
    Słuchajcie, natknęłam się na coś fajnego, nie mogę się oprzeć, aby nie podkraść
     
     
    "W mojej małej piwniczce trzymałem 18 butelek whisky. Pewnego dnia żona kazała mi wszystkie wylać do zlewu, albo ona...
     
    Wolałem nie słyszeć, co będzie, jeżeli tego nie zrobię, więc wziąłem się do
     
    roboty. Wyciągnąłem korek z pierwszej butelki i wylałem jej zawartość do zlewu, nie licząc jednej szklanki, którą wypiłem. Następnie wyciągnąłem korek z
     
    drugiej butelki i postąpiłem z nią podobnie, nie licząc jednej szklanki, którą
     
    wypiłem. Następnie wyciągnąłem korek z trzeciej butelki i wylałem whisky do
     
    zlewu, którą wypiłem. Następnie wyciągnąłem korek z czwartej butelki do zlewu i wylałem zawartość do szklanki, którą wypiłem. Następnie wyciągnąłem butelkę z następnego korka i wypiłem z niego jeden zlew, a resztę wylałem do szklanki.
     
    Następnie wyciągnąłem zlew z następnej szklanki i wylałem korek do butelki.
     
    Następnie wylałem zlew do korka, wyciągnąłem zawartość i wypiłem. Na koniec
     
    wykorkowałem zlew do szklanki, zabutelkowałem szklankę i zawartościowałem
     
    korek. Kiedy już wszystko opróżniłem, przytrzymałem dom jedną ręką, drugą
     
    policzyłem szklanki, korki, butelki i zlewy, których było razem 29 i gdy dom
     
    akurat przebiegał obok policzyłem je jeszcze raz i w końcu miałem wszystkie
     
    domy w jednej butelce, którą wypiłem.
     
    Wcale nie jestem pod wypływem kolaholu niekjaktórzy w zaś pogli momyśleć. Nie niestem jawet w piłowie tak pojany jak pożecie mymyśleć. Jem wiedno: impijaniej tu stoję, tym jestem dłuższy... "
  11. Saskja
    Ależ puma niebezpieczna
     
    Dawno Cię nie było rzeczywiście.
     
    Do pilnowania to może jakąs bidę w potrzebie przygarnij? Wyżłowate są niezłe, bo nie szczekają nadmiernie, tylko jak rzeczywiście jest potrzeba, i lubią być przy swoich ludziach, nie usiłują uciekać. Albo może owczarkowate, bo z kolei dbają o całość stada.
  12. Saskja
    Ależ słodziak!
     
     
    U mnie bałagan związany z maluchami sięga zenitu. Zaczyna mi brakować gazet. Ojojoj.
     
     
    A od kilka dni wgapiam się jak sroka w gnat - w ofertę sklepów internetowych z oświetleniem. I nic. Nie mam koncepcji. To znaczy mam: co kilka minut inną. Urządzanie to koszmar, gdy się nie jest dziedzicem fortuny. Zresztą nawet odziedziczywszy fortunę pewnie nie mogłabym się zdecydować.
  13. Saskja
    Wszystkie cudne, wielorasowe i jednorasowe. Ja nie mam nic przeciw kundelkom, mam tylko wiele przeciw ich rozmnazaniu, bo od czasu do czasu pomagam szukac domu dla jakiejś bidy dogorywającej w schronisku, która przypomina wyżła, ale nie ma papierka, i to wystarczyło, aby ktos wyrzucił ją z samochodu, przywiązał do drzewa itd. Jakoś tak dziwnie się sklada, że tych z papierami taki los nie spotyka, a jesli już, to ze schroniska są adoptowane niemal natychmiast.
     
     
    Ale wychowałam się z kundelkami, moja najukochańsza sunia - towarzyszka dzieciństwa była kundelkopekińczykiem, najbrzydszym stworzonkiem pod słońcem. Nigdy jej nie zapomnę.
     
     
    A co do zdrowia kundelków, to się nie zgadzam. Owszem, są rasy baaardzo zmanipulowane genetycznie przez człowieka w celu uzyskania nienaturalnie wielkiej głowy, cofniętego nosa itd. I te rasy faktycznie mają powazne problemy zdrowotne. Ale większość psów rasowych nie jest ani zdrowsza, ani chorsza od kundelków. Tylko ich choroby są lepiej poznane, opisane, sklasyfikowane i weterynarze o nich wiedzą. Z kundelkami często nikt nie idzie do weta, dogorywają sobie na łańcuchach, sporo ich ginie np. pod kołami i nie wiemy, czy nie zachorowałyby za jakiś czas, no a poza tym nie sporządza się dla nich statystyk typu - najczęstsza choroba, najczęstsza wada genetyczna itd.
     
     
    Jarek - pytałes o schody. Tralki i wszelkie dodatki wybierałam z katalogu firmy, która je robiła, ale czy robią sami, czy sprowadzaja skądś, to nie wiem - zajrzyj pod adres http://www.schodyzdrewna.pl/" rel="external nofollow">http://www.schodyzdrewna.pl/" rel="external nofollow">http://www.schodyzdrewna.pl/" rel="external nofollow">http://www.schodyzdrewna.pl/ Może znajdziesz tam odpowiedź...
  14. Saskja
    Ha, wiochman, to już mamy w sumie cztery najcudowniejsze sunie pod tym słoncem, ale nic to, najcudowniejszych suń nigdy za wiele
     
     
    Ja tez niedługo będę mieszkać w niewykończonym, więc moje wykańczanie sięgnie dna
     
    Inwestor główny wyznaczył termin przeprowadzki na... uwaga... za około trzy tygodnie Ciekawe, jak on chce tego dokonac - hol niepomalowany, salon nawet nie przeszlifowany, sypialnia na górze niepomalowana, mebli nie ma; ba, nawet nie zamówiliśmy jeszcze większości mebli...
     
    Ale trzymam się jak głupia tego "trzy tygodnie". Może się jakoś uda...
  15. Saskja
    KamaG, no własnie nie umiem zrobić takiej fotki, aby było widac calość... Może jak wlezę na podwyższenie, stołek jakiś albo na parapet... bo inaczej to widac tylko kawałek i to zdeformowany. Lustrzanka leży nieżywa , a cyfrówka nie umie objąć całego pomieszczenia.
     
    Pokombinuję.
     
     
    wiolasz - ja wiem, że słoiki niepotrzebne, ale zrozum czlowieka, on tam biedny mieszka w tym pustym domu, chciał miec namiastkę rodziny
  16. Saskja
    Aga, dopiero po 7-8 tygodniach żegnam się z maluchami. Do tego czasu zrobią jeszcze tyle kupek i tyle razy obudzi mnie w nocy ich wrzask (Chcemy JEŚĆ!!!), że juz będę chciała się pożegnać
     
    A tak naprawdę, to zawsze trochę ryczę. Ale nic to. Da się przeżyć.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...