-
Liczba zawartości
1 127 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez ori_noko
-
komentarze do domku i ogrodu Ani i Bartka
ori_noko odpowiedział Ivonesca → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Aniu - Pawcio twój uśmiech już ma, a u mnie to po matce odziedziczyli ...alergię -
W strumieniach deszczu przypłynęła para eleganckich forumowiczów . Obejrzeli dom – chyba się podobał . Przybędzie miłośników pana Praktycznego? Przepłoszyłam ich lawiną słów i informacji, ale jeśli chodzi o budowanie przepadam o tym rozmawiać, słuchać zadawać pytania, rozważać projekty i marzyć o następnej budowie. O planowaniu, logistyce dostaw , frontach robót, wyborze materiałów. To prawie takie fajne jak wychowywanie dzieci tylko efekty szybciej widać . A w potokach wody zieleń nabrała głębi, soczystości. Krzewy przycięłam, więc puszczają nowe liście, a śnieguliczka zabrała się nawet do drugiego kwitnienia. Z boku ogrodu jest kamieniami wyłożony krąg pod ognisko. Wspaniałe miejsce gdzie w letnie i jesienne wieczory zbieramy się opiekając lub nie jakieś produkty spożywcze. Na obrzeżu swojego czasu posadziłam kilka tui, a przed nimi bliżej kręgu pięć krzewów. W trakcie ostatnich dwóch miesięcy były zagłuszane przez chwasty. Teraz je pogoniłam, obłożyłam korą i dosłownie widać w oczach jak dereń odzyskuje kondycję i urodę . Ten półokrąg zieleni ma nas odgrodzić od sąsiadów – którzy bardzo mili i sympatyczni – vis a vis też maja swoje miejsce do siedzenia w ogrodzie . Bywa iż debaty na świeżym powietrzu nakładają się i taki zielony parawan byłby miłym złudzeniem prywatności dla obu stron. Może kiedyś zadaszymy to miejsce. Jednak dziś pieńki, schludna kostka, ogień buzujący pośrodku są wystarczająco przyjemne. Zabrałam się za przetwory . Cztery przeboje kulinarne- bez względu na ilość weków znikają przed lutym . Grzybki w occie – na to przyjdzie mam nadzieję czas, drugie to kompoty wiśniowe, trzecie rodzaj konfitury z czerwonych porzeczek do herbaty oraz klasyka kiszone ogórki. Oszołomiona zeszłotygodniową ciszą , kupiłam owoce, cukier - idę do garażu wybrać stosowne szkiełka. W kącie monstrualny wór z umytymi słoikami, gdzie zakręcone czekają odświeżenia i nadzienia. Teraz kończąc jedzenie czwartego kilograma porzeczek przyznaje racje bratu: telepatia świetna rzecz – szkoda że nie działa. Bo ten tego – chłopaki (Prototyp i Klon ) wzięli ten wór w nim całoroczny zbiór słoi i wynieśli. Na recykling….
-
D07- dziennik rzeka Ori_noko
ori_noko odpowiedział ori_noko → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
W strumieniach deszczu przypłynęła para eleganckich forumowiczów . Obejrzeli dom – chyba się podobał . Przybędzie miłośników pana Praktycznego? Przepłoszyłam ich lawiną słów i informacji, ale jeśli chodzi o budowanie przepadam o tym rozmawiać, słuchać zadawać pytania, rozważać projekty i marzyć o następnej budowie. O planowaniu, logistyce dostaw , frontach robót, wyborze materiałów. To prawie takie fajne jak wychowywanie dzieci tylko efekty szybciej widać . A w potokach wody zieleń nabrała głębi, soczystości. Krzewy przycięłam, więc puszczają nowe liście, a śnieguliczka zabrała się nawet do drugiego kwitnienia. Z boku ogrodu jest kamieniami wyłożony krąg pod ognisko. Wspaniałe miejsce gdzie w letnie i jesienne wieczory zbieramy się opiekając lub nie jakieś produkty spożywcze. Na obrzeżu swojego czasu posadziłam kilka tui, a przed nimi bliżej kręgu pięć krzewów. W trakcie ostatnich dwóch miesięcy były zagłuszane przez chwasty. Teraz je pogoniłam, obłożyłam korą i dosłownie widać w oczach jak dereń odzyskuje kondycję i urodę . Ten półokrąg zieleni ma nas odgrodzić od sąsiadów – którzy bardzo mili i sympatyczni – vis a vis też maja swoje miejsce do siedzenia w ogrodzie . Bywa iż debaty na świeżym powietrzu nakładają się i taki zielony parawan byłby miłym złudzeniem prywatności dla obu stron. Może kiedyś zadaszymy to miejsce. Jednak dziś pieńki, schludna kostka, ogień buzujący pośrodku są wystarczająco przyjemne. Zabrałam się za przetwory . Cztery przeboje kulinarne- bez względu na ilość weków znikają przed lutym . Grzybki w occie – na to przyjdzie mam nadzieję czas, drugie to kompoty wiśniowe, trzecie rodzaj konfitury z czerwonych porzeczek do herbaty oraz klasyka kiszone ogórki. Oszołomiona zeszłotygodniową ciszą , kupiłam owoce, cukier - idę do garażu wybrać stosowne szkiełka. W kącie monstrualny wór z umytymi słoikami, gdzie zakręcone czekają odświeżenia i nadzienia. Teraz kończąc jedzenie czwartego kilograma porzeczek przyznaje racje bratu: telepatia świetna rzecz – szkoda że nie działa. Bo ten tego – chłopaki (Prototyp i Klon ) wzięli ten wór w nim całoroczny zbiór słoi i wynieśli. Na recykling…. -
komentarze do domku i ogrodu Ani i Bartka
ori_noko odpowiedział Ivonesca → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Aniu powinnaś nazywać się Zielonoręka Macie fantastyczny ogród -
Komentarze do D07 dziennika Ori_noko
ori_noko odpowiedział joanka77 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Oj prawda chłopaki inne są synek do 3 roku życia nie dawał się namówić na zrywanie czerwonych truskawek Starannie je rozgniatał nóżką i konsekwentnie do koszyczka pakował zielone Zosiaczek inno protestuje jak za mocno przyładuje dziobem co przy systemie kulania się jest częstym przypadkiem. Na dworze jest tak zafascynowana zielonym światem, że tylko właśnie łapki chodzą. W domu przemieszcza się i jest ogormnie oburzona zmianą miekkości podłoża z kołderki na zimny gres... -
Komentarze do D07 dziennika Ori_noko
ori_noko odpowiedział joanka77 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
No własnie tłumaczę i tłumaczę a Zosiek nic, tylko patrzy tymi błękitnymi guziczkami, śmieje się i wyrywa WYŁĄCZNIE trawę. Pewnie chwasty są niemiłe w dotyku.... -
Dawno , dawno temu czyli tak z 5 lata wstecz zamówiłam przez Internet książkę „Harry Potter i coś tam”. Wypełniłam formularz zgłoszeniowy, zaznaczyłam opcje „płacę przy odbiorze” i w napięciu czekam. O oznaczonej godzinie pod blok podjeżdża furgonetka .Pan Dostawca niesie bardzo duży pakunek. Zdecydowanym krokiem zmierza do naszego wejścia. Nasłuchawszy się wcześniej historyjek na temat różnych naciągaczy wpadłam w lekką panikę. Jejku przecież to nie książka, to dziwne ogromne COŚ - nie zamawiałam. Nim pan dotarł do wejścia mnie rozbolał żołądek na samą myśl o koniecznej nieprzyjemnej wymianie zdań . Spocona , zdenerwowana czekam przy drzwiach, pan mija mnie krokiem swobodnym i niesie wielką pakę piętro wyżej… Chwilę później kolejny kurier – z książką… Jednak te przeżycia nie zniechęciły mnie do internetowej formy zakupów. Od tych pór mniej lub bardziej systematycznie zasilam kiesę bonzów e- przestrzeni. Tak się o tym rozpisuję, bo właśnie nabyliśmy via Internet pralkę- 30% taniej niż w sklepie „nie dla idiotów” . Poprzedniczka na wiadomość o narodzinach Zosi i zwiększeniu się przydziału prania dostała histerii. Odesłaliśmy na zasłużony wypoczynek. Za to nade mną zawisła świadomość, że lada moment zostanę skazana przy praniu jedynie na łapy. A czy są aż tak pracowite to niezbyt przekonana jestem i wołałbym nie konfrontować wyobrażeń z rzeczywistością. Przyparta do muru pojęłam decyzję, przedstawiłam mężowi podanie wraz ze zdjęciem oraz wszelkimi stosownymi załącznikami. A mąż co? Zaprotestował ? Wpadł w zachwyt ? Przeląkł się? Odtańczył zwyczajowy taniec Indian północnoamerykańskich? Nic z tego . Zamruczał potakująco – zamów - i wrócił do swojej pracy. Wczoraj cud techniki przyjechał. Patrzę, a tu z dostawczego busa wychodzi drobniutka blondyneczka : - A ten sprzęt AGD to gdzie wyładować? W okolicy ani pół krzepkiego mężczyzny…No i razem toto szarpnęłyśmy, włożyłyśmy na wózek i hajda do pokoju AGD. Wszystko gra, buczy, pierze, wiruje.. :) Wprawdzie mam nieprawdopodobnie długie wakacje – dwa bite tygodnie z jednym Klonem pod ręką, ale staram się nie obijać po kątach. Obijam się po ogródku. Każdego dnia wynoszę parasolisko, kołdrę i Zosię. Ten zestaw montuje w dowolnym punkcie ogrodu i zaczynam pielić. Póki opadów nie ma to całość się sprawdza. Zosia jeszcze sama nie siedzi, jednak bez dozoru w wózku już bezpieczna nie jest. Od czasu kiedy wykombinowała jak się kulać to świat stoi przed nią otworem. I tak sobie pracujemy, malutka podziwia świat roślin i zwierząt – obok legowiska prawie cały czas waruje nasza psina. Wczoraj co zerknęłam na sunie i córeczkę to nadzwyczaj grzecznie patrzyły w przestrzeń. Małej nie trzeba było przekładać na miejsce, ani ratować psa na którego potrafi się pokulać się osiem kilo w kolorowym śpioszku. W końcu Zosia poprosiła o posiłek plus odprowadzenie do łóżeczka. Patrzę na kołdrę: wszędzie walają się powyrywane kępki trawy. Maleńka ma czarne zaciśnięte łapki z których wystaje kolejna porcja zielska. Jak jej wytłumaczyć które to chwasty ?
-
D07- dziennik rzeka Ori_noko
ori_noko odpowiedział ori_noko → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Dawno , dawno temu czyli tak z 5 lata wstecz zamówiłam przez Internet książkę „Harry Potter i coś tam”. Wypełniłam formularz zgłoszeniowy, zaznaczyłam opcje „płacę przy odbiorze” i w napięciu czekam. O oznaczonej godzinie pod blok podjeżdża furgonetka .Pan Dostawca niesie bardzo duży pakunek. Zdecydowanym krokiem zmierza do naszego wejścia. Nasłuchawszy się wcześniej historyjek na temat różnych naciągaczy wpadłam w lekką panikę. Jejku przecież to nie książka, to dziwne ogromne COŚ - nie zamawiałam. Nim pan dotarł do wejścia mnie rozbolał żołądek na samą myśl o koniecznej nieprzyjemnej wymianie zdań . Spocona , zdenerwowana czekam przy drzwiach, pan mija mnie krokiem swobodnym i niesie wielką pakę piętro wyżej… Chwilę później kolejny kurier – z książką… Jednak te przeżycia nie zniechęciły mnie do internetowej formy zakupów. Od tych pór mniej lub bardziej systematycznie zasilam kiesę bonzów e- przestrzeni. Tak się o tym rozpisuję, bo właśnie nabyliśmy via Internet pralkę- 30% taniej niż w sklepie „nie dla idiotów” . Poprzedniczka na wiadomość o narodzinach Zosi i zwiększeniu się przydziału prania dostała histerii. Odesłaliśmy na zasłużony wypoczynek. Za to nade mną zawisła świadomość, że lada moment zostanę skazana przy praniu jedynie na łapy. A czy są aż tak pracowite to niezbyt przekonana jestem i wołałbym nie konfrontować wyobrażeń z rzeczywistością. Przyparta do muru pojęłam decyzję, przedstawiłam mężowi podanie wraz ze zdjęciem oraz wszelkimi stosownymi załącznikami. A mąż co? Zaprotestował ? Wpadł w zachwyt ? Przeląkł się? Odtańczył zwyczajowy taniec Indian północnoamerykańskich? Nic z tego . Zamruczał potakująco – zamów - i wrócił do swojej pracy. Wczoraj cud techniki przyjechał. Patrzę, a tu z dostawczego busa wychodzi drobniutka blondyneczka : - A ten sprzęt AGD to gdzie wyładować? W okolicy ani pół krzepkiego mężczyzny…No i razem toto szarpnęłyśmy, włożyłyśmy na wózek i hajda do pokoju AGD. Wszystko gra, buczy, pierze, wiruje.. Wprawdzie mam nieprawdopodobnie długie wakacje – dwa bite tygodnie z jednym Klonem pod ręką, ale staram się nie obijać po kątach. Obijam się po ogródku. Każdego dnia wynoszę parasolisko, kołdrę i Zosię. Ten zestaw montuje w dowolnym punkcie ogrodu i zaczynam pielić. Póki opadów nie ma to całość się sprawdza. Zosia jeszcze sama nie siedzi, jednak bez dozoru w wózku już bezpieczna nie jest. Od czasu kiedy wykombinowała jak się kulać to świat stoi przed nią otworem. I tak sobie pracujemy, malutka podziwia świat roślin i zwierząt – obok legowiska prawie cały czas waruje nasza psina. Wczoraj co zerknęłam na sunie i córeczkę to nadzwyczaj grzecznie patrzyły w przestrzeń. Małej nie trzeba było przekładać na miejsce, ani ratować psa na którego potrafi się pokulać się osiem kilo w kolorowym śpioszku. W końcu Zosia poprosiła o posiłek plus odprowadzenie do łóżeczka. Patrzę na kołdrę: wszędzie walają się powyrywane kępki trawy. Maleńka ma czarne zaciśnięte łapki z których wystaje kolejna porcja zielska. Jak jej wytłumaczyć które to chwasty ? -
Nieporozumienie z bankiem wyjaśnione. Skorygowane, naliczone. Żadnych problemów. :) Tylko informacja z US ponieważ dom oddany końcowo jest od października 2005 to odsetki możliwe do odpisania od kredytu liczy się dopiero od tej daty. Mówiąc inaczej większy zwrot podatku nastąpi w przyszłym roku. Możemy powalczyć o zwrot VAT-u jeszcze. Niewiele tego będzie bo co się dało nabyć na zasadzie 7% plus robocizna , zamiast 22% to tak robiliśmy. Ten wykaz urzędowy zresztą dziwny jest , ale będziemy próbować. Wieści z terenu: cały trawnik zasilony nawozem. Podlany i trawa w ciągu dwóch dni tak ruszyła ze wzrostem jak nie przymierzając nasze chłopaki . Chwilę nie patrzysz ,a tu już o kilka centymetrów więcej jest . Odchwaszczamy metr po metrze kładziemy materiał, posypujemy korą. To chyba jedyny sposób żeby nie polewać w ilościach hurtowych ogrodu środkami chwastobójczymi. W każdym razie tylko tam gdzie jest już tak zrobione to chwasty przebiją się sporadycznie. Agrowłóknina kupiona w e- sklepie bo w tubylczym chcą o 100% drożej – nawet jak zamówić konkretną ilość chcieliśmy. Nie to nie.
-
D07- dziennik rzeka Ori_noko
ori_noko odpowiedział ori_noko → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Nieporozumienie z bankiem wyjaśnione. Skorygowane, naliczone. Żadnych problemów. Tylko informacja z US ponieważ dom oddany końcowo jest od października 2005 to odsetki możliwe do odpisania od kredytu liczy się dopiero od tej daty. Mówiąc inaczej większy zwrot podatku nastąpi w przyszłym roku. Możemy powalczyć o zwrot VAT-u jeszcze. Niewiele tego będzie bo co się dało nabyć na zasadzie 7% plus robocizna , zamiast 22% to tak robiliśmy. Ten wykaz urzędowy zresztą dziwny jest , ale będziemy próbować. Wieści z terenu: cały trawnik zasilony nawozem. Podlany i trawa w ciągu dwóch dni tak ruszyła ze wzrostem jak nie przymierzając nasze chłopaki . Chwilę nie patrzysz ,a tu już o kilka centymetrów więcej jest . Odchwaszczamy metr po metrze kładziemy materiał, posypujemy korą. To chyba jedyny sposób żeby nie polewać w ilościach hurtowych ogrodu środkami chwastobójczymi. W każdym razie tylko tam gdzie jest już tak zrobione to chwasty przebiją się sporadycznie. Agrowłóknina kupiona w e- sklepie bo w tubylczym chcą o 100% drożej – nawet jak zamówić konkretną ilość chcieliśmy. Nie to nie. -
Komentarze do praktycznej AgnesK
ori_noko odpowiedział jolana → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Wiesz na górze to myślałm o takich "łamanych" na dwa skrzydłach. Aby zakryły całe okno i dało się otworzyć z dwóch stron. Obawiam się, że jednoskrzydłowe byłyby za ciężkie i obwieszałyby się... A przy dużych waitrach mogłyby uszkodzić ocieplenie A co do dołu to może weź zdjęcie waszego Praktycznego , ołóweczek i dorysuj/doklej stosowne "o". Wtedy zobaczysz czy się podoba. Mi wizja "o" pozwoliła się pogodzić z trudną urodą tego projketu. Ale faktycznie u nas łatwiej bo będzie symetrycznie na elewacji. No i na ogrodowej też rozsunęłam okna - mając miedzy innymi nadzieję na przyszłe "o" Natomiast liczę, że ewentualne - a co mi tam- OKIENNICE, wyciszą dom i jeszcze lepiej poprawią izolacje cieplną (swoją drogą i tak juz bardzo dobrą ) . Jednak u nas to śpiew przyszłosci. Na razie ogród, plac zabaw, ładne ogrodzenie i dopiero fidrygałki na okna.... -
Komentarze do praktycznej AgnesK
ori_noko odpowiedział jolana → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Aga- jako plastyk to bym z głodu padła gdybym miała z tego żyć Ale stale myślę nad przedmiotami w oknach. O tych zakazanych na "o" Gratuluje publikacji na łamach kolejnego dziecka Muratora "Zbuduj Dom" - jak zawsze w awangardzie D07 Pozdrowienia -
Komentarze do D07 dziennika Ori_noko
ori_noko odpowiedział joanka77 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
A u nas wczoraj padało ... przez chwilędł€ższą. Boję się patrzeć na licznik wody. Woda i moc tkwiąca w trawie - na to jeszcze liczę -
Komentarze do praktycznej AgnesK
ori_noko odpowiedział jolana → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
D07- dom o trudnej urodzie... aż się prosi o artykuł pod takim tytułem. Ogromnie podoba mi się wasze "szaleństwo" zewnętrzne A jakby za czas jaki jeszcze okiennice... Nie poduszczam ino sobie głośno myślę -
Cicho niewiarygodnie Klony uczą się podstaw żeglarstwa z dala od domu – Zosieńka została . Organizatorzy tłumaczyli, że za mała. Niech im będzie Siedzimy z Klonikiem w domu, nawet chłodne kafle na podłodze nie dają spodziewanego efektu. Wewnątrz jest momentami 28 stopni i więcej . Maleńka systematycznie popija mleko. Czuję się jak dystrybutor. Dziś dopiero wyrwałam się z tępoty spowodowanej upałami i zaproponowałam wodę . Najbardziej w tym podobała jej się łyżeczka do podawania napitku. W kilka dni wcześniej w przypływie szaleństwa nakłoniłam okoliczną Puc Frau do pomocy i na cztery ręce sprzątałyśmy dom. Nie żeby było jakoś szczególnie źle, ale czasami trzeba porządnie przejechać się na miotle (czyżbym urodziła się w Poznaniu) W każdym razie działałyśmy od 6.00 rano do 19.00. Z przerwami na karmienie. Moimi przerwami, bo krępa pani z cukrzycą i po zawale RAZ usiadła napić się wody… Nie wiem na jakie paliwo ona chodzi, ale tez poproszę. A o 19.30 przyjechała stęskniona gromada bo nie mogli już wytrzymać nad morzem w tą gorączkę… Jeśliby uprzedzili to pewnie bym tak się nie szarpała – sądziłam, iż przez minimum trzy dni będę się przechadzać lekkim krokiem po lśniących pomieszczeniach. Gdybym miała siłę się ruszyć to mogłam zażywać tej rozrywki 30 minut. Potem duży pokój został zawalony bagażami, ręcznikami z których osypywał się piasek, buty z radością zrzucono z nóg w przejściu i całość nabrała błyskawicznie swojskiego wyglądu . Kiedyś dawno temu jak pisałam , że robimy podlewanie to jeden z dobrych duchów Forum napisał do mnie: to prosta robota i dziś zrobiłby sam. Miał całkowitą rację. Teraz jakakolwiek awaria, zmiana, przeniesienie robimy to sami bez konieczności wzywania, czekania, proszenia i płacenia. Dziękuję. Mąż przesuwa co po niektóre spryskiwacze, ja godzinę dziennie pielę ogród. Klon leży wtedy na kocyku , zacieniona ogromnym ciągle uciekającym w najmniejszych podmuchach parasolem . Przed wejściem pyszni się 10 sadzonek bukszpanu karłowatego obsypanego korą. Tego gatunku nie trzeba ciąć rośnie, maksymalnie do 60 cm, ładnie podkreśla półkolistość wejścia. Dokopałam się ponownie do pięknie pachnącej lawendy – chyba jeszcze tego dokupię. Z rozsady mam też trochę bukszpanu zwyczajnego i myślę, ze powinien pójść już do ziemi. Zwlekam przez te upały. Tak też od tygodnia jadę po dwa jałowce bo posadziłam z boku domu cztery płożące i aż się tam prosi o dwa elementy pionowe. Może dziś jeszcze? Hm ale trzeba by wyładować pięć worów drobnego kamienia do obsypania rabaty przy drugim wejściu . Zarówno działnie jak i decyzje wydają mi się dziś lepkie od gorąca. Byłyśmy na kontroli technicznej. Pani neurolog zadowolona bardzo z postępów, pani Rehabilitantka tak w 70 %. Mówi że widać że ćwiczymy – no chyba ! – ale ciągle za mało. Lepszej organizacji potrzeba, albo dłuższej doby
-
D07- dziennik rzeka Ori_noko
ori_noko odpowiedział ori_noko → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Cicho niewiarygodnie Klony uczą się podstaw żeglarstwa z dala od domu – Zosieńka została . Organizatorzy tłumaczyli, że za mała. Niech im będzie Siedzimy z Klonikiem w domu, nawet chłodne kafle na podłodze nie dają spodziewanego efektu. Wewnątrz jest momentami 28 stopni i więcej . Maleńka systematycznie popija mleko. Czuję się jak dystrybutor. Dziś dopiero wyrwałam się z tępoty spowodowanej upałami i zaproponowałam wodę . Najbardziej w tym podobała jej się łyżeczka do podawania napitku. W kilka dni wcześniej w przypływie szaleństwa nakłoniłam okoliczną Puc Frau do pomocy i na cztery ręce sprzątałyśmy dom. Nie żeby było jakoś szczególnie źle, ale czasami trzeba porządnie przejechać się na miotle (czyżbym urodziła się w Poznaniu) W każdym razie działałyśmy od 6.00 rano do 19.00. Z przerwami na karmienie. Moimi przerwami, bo krępa pani z cukrzycą i po zawale RAZ usiadła napić się wody… Nie wiem na jakie paliwo ona chodzi, ale tez poproszę. A o 19.30 przyjechała stęskniona gromada bo nie mogli już wytrzymać nad morzem w tą gorączkę… Jeśliby uprzedzili to pewnie bym tak się nie szarpała – sądziłam, iż przez minimum trzy dni będę się przechadzać lekkim krokiem po lśniących pomieszczeniach. Gdybym miała siłę się ruszyć to mogłam zażywać tej rozrywki 30 minut. Potem duży pokój został zawalony bagażami, ręcznikami z których osypywał się piasek, buty z radością zrzucono z nóg w przejściu i całość nabrała błyskawicznie swojskiego wyglądu . Kiedyś dawno temu jak pisałam , że robimy podlewanie to jeden z dobrych duchów Forum napisał do mnie: to prosta robota i dziś zrobiłby sam. Miał całkowitą rację. Teraz jakakolwiek awaria, zmiana, przeniesienie robimy to sami bez konieczności wzywania, czekania, proszenia i płacenia. Dziękuję. Mąż przesuwa co po niektóre spryskiwacze, ja godzinę dziennie pielę ogród. Klon leży wtedy na kocyku , zacieniona ogromnym ciągle uciekającym w najmniejszych podmuchach parasolem . Przed wejściem pyszni się 10 sadzonek bukszpanu karłowatego obsypanego korą. Tego gatunku nie trzeba ciąć rośnie, maksymalnie do 60 cm, ładnie podkreśla półkolistość wejścia. Dokopałam się ponownie do pięknie pachnącej lawendy – chyba jeszcze tego dokupię. Z rozsady mam też trochę bukszpanu zwyczajnego i myślę, ze powinien pójść już do ziemi. Zwlekam przez te upały. Tak też od tygodnia jadę po dwa jałowce bo posadziłam z boku domu cztery płożące i aż się tam prosi o dwa elementy pionowe. Może dziś jeszcze? Hm ale trzeba by wyładować pięć worów drobnego kamienia do obsypania rabaty przy drugim wejściu . Zarówno działnie jak i decyzje wydają mi się dziś lepkie od gorąca. Byłyśmy na kontroli technicznej. Pani neurolog zadowolona bardzo z postępów, pani Rehabilitantka tak w 70 %. Mówi że widać że ćwiczymy – no chyba ! – ale ciągle za mało. Lepszej organizacji potrzeba, albo dłuższej doby -
Komentarze do D07 dziennika Ori_noko
ori_noko odpowiedział joanka77 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Kolejne gratulacje - wiesz mam obok jeszcze świeżutką Zosieńkę,a już Ci lekko zazdroszczę ale to chyba odruch właściwy płci. Miłego wybierania imienia, budowania domu, szykowania śpioszków, łóżeczka i wprowadzania dzewczynek w rolę starszych sióstr... Sedecznie pozdrawiam E -
Zakwitły słoneczniki! Ogromne. Jeszcze takich u nas nie było. Wprawdzie na całym ogrodzie wzeszło sześć sztuk ale mają ponad dwa metry , no są wielkie. Na tle garażu wygladają imponująco. Dynie nadal w natarciu. Nie miałam pojęcia ile one potrzebują miejsca! Poza tym błogi spokój – teoretycznie. Mąż wziął starszyznę plemienną na wyjazd, co by w piasku brodzili, zahartowali wątłe ciałka w Bałtyku (Klon nr2 tego lata przerósł swoich autorów…) , najedli się rybek i frytek oraz jak to nad naszym morzem poćwiczyli niemiecki… Miałam po pierwsze nie sprzątać, nie gotować, nie przesadzać z ogrodem, nie prać , nie prasować, nie myć okien i inne czynności na nie… W planach wyłącznie luz, słoneczko, podawanie mleczka , przewijanie, ćwiczenia i łaskotanie stóp – to dla Zosi – oczywiście. Na razie zapowiedziało się z wizytą pięć osób! Ponieważ nie mogłam patrzeć na bałagan w pokoju głównym więc zadekowałam się z maleńką na górze w sypialni . Jednak na dole wygląda jak po przejściu grupy turystów co oznacza latanie na mopie oraz innym sprzęcie czyszczącym . Przyjedzie matczysko – wesprzeć mnie w samotności – obiad należy zrobić, przecie mamy na skibkach z pomidorem trzymać nie będę. A i jutro zjawi się pan z komunalki spisać liczniki i zarejestrować podlicznik do podlewania…trzeba zrobić przejście przez pokój AGD…. Czy wszyscy sobie tak organizują wypoczynek? Tak więc mając przed sobą wizję zasuwania do upadłego rozłożyłam się z kawą przed komputerem. Potem już sił zabraknie na rozrywki . Trawnik rośnie. Nawet w miejscach uszkodzonych przez wodę zaczynają się wybijać ziarenka. Będę dziś robić fotki to może się coś tam uda zamieścić na onecie. No i znikam pierwszy gość idzie..
-
D07- dziennik rzeka Ori_noko
ori_noko odpowiedział ori_noko → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Zakwitły słoneczniki! Ogromne. Jeszcze takich u nas nie było. Wprawdzie na całym ogrodzie wzeszło sześć sztuk ale mają ponad dwa metry , no są wielkie. Na tle garażu wygladają imponująco. Dynie nadal w natarciu. Nie miałam pojęcia ile one potrzebują miejsca! Poza tym błogi spokój – teoretycznie. Mąż wziął starszyznę plemienną na wyjazd, co by w piasku brodzili, zahartowali wątłe ciałka w Bałtyku (Klon nr2 tego lata przerósł swoich autorów…) , najedli się rybek i frytek oraz jak to nad naszym morzem poćwiczyli niemiecki… Miałam po pierwsze nie sprzątać, nie gotować, nie przesadzać z ogrodem, nie prać , nie prasować, nie myć okien i inne czynności na nie… W planach wyłącznie luz, słoneczko, podawanie mleczka , przewijanie, ćwiczenia i łaskotanie stóp – to dla Zosi – oczywiście. Na razie zapowiedziało się z wizytą pięć osób! Ponieważ nie mogłam patrzeć na bałagan w pokoju głównym więc zadekowałam się z maleńką na górze w sypialni . Jednak na dole wygląda jak po przejściu grupy turystów co oznacza latanie na mopie oraz innym sprzęcie czyszczącym . Przyjedzie matczysko – wesprzeć mnie w samotności – obiad należy zrobić, przecie mamy na skibkach z pomidorem trzymać nie będę. A i jutro zjawi się pan z komunalki spisać liczniki i zarejestrować podlicznik do podlewania…trzeba zrobić przejście przez pokój AGD…. Czy wszyscy sobie tak organizują wypoczynek? Tak więc mając przed sobą wizję zasuwania do upadłego rozłożyłam się z kawą przed komputerem. Potem już sił zabraknie na rozrywki . Trawnik rośnie. Nawet w miejscach uszkodzonych przez wodę zaczynają się wybijać ziarenka. Będę dziś robić fotki to może się coś tam uda zamieścić na onecie. No i znikam pierwszy gość idzie.. -
-
Nam te trawniki to chyba nie są pisane. Kolejna burza. Szkód mniej. Jednak łyse place pojawiły się w wielu miejscach. Skończy padać będziemy kombinować. Na razie pod wpływem deszczu dynie ozdobne oszalały. Rozłażą się poza płotek, wyciągając chciwie macki po nowy grunt… Chwasty klaszczą w dorodne liście wołają: „niech żyje system podlewania!”, „chwasty górą !”„ wiwat inwestorzy !” „kochamy opady” i tym podobne okrzyki słychać podczas przechadzki po ogrodzie. Tylko kamienne ścieżki próbując ukryć się w zalewie zieloności skromnie wtapiają się w ziemię i tło. Kiedyś czytałam jak to dżungla pochłania każde miejsce i trzeba wydzierać piędź po piędzi ziemię z jej chciwych objęć. Podobało mi się tak dramatyczne przerysowanie. Dziś dochodzę do wniosku- autorzy najwyraźniej na skraju wiosek zaganianych przez roślinność tropikalną nie byli. Słyszeli – owszem. Nie ma słów na opisanie tempa w jakim natura próbuje nas poskromić. I bardzo dobrze. Klonik poddawany nauce ruchu też nie opiera się zakodowanym genetycznie elementom rozwoju. Nauczyłyśmy się przewracać z brzuszka na plecy i w drugą stronę próbujemy też – to znaczy ja umiem, Zosia ćwiczy. Prawie się mieścimy w „widełkach” rozwoju w tym wieku. Zagapiłam się i odczuwam brak kwiatów w tej chwili w ogrodzie. Tylko aksamitki, bratki i nasturcja kwitnie. Na dniach zostanę sama na gospodarstwie i mam przeczucie co do zwiększenia się ilości kwiatków. A te akurat przeczucia sprawdzają mi się bezbłędnie Dziś Zosiak – pięknie i klasycznie siadła podciągając się trzymana za ręce
-
D07- dziennik rzeka Ori_noko
ori_noko odpowiedział ori_noko → na topic → Dzienniki budowy - dzień po dniu
Nam te trawniki to chyba nie są pisane. Kolejna burza. Szkód mniej. Jednak łyse place pojawiły się w wielu miejscach. Skończy padać będziemy kombinować. Na razie pod wpływem deszczu dynie ozdobne oszalały. Rozłażą się poza płotek, wyciągając chciwie macki po nowy grunt… Chwasty klaszczą w dorodne liście wołają: „niech żyje system podlewania!”, „chwasty górą !”„ wiwat inwestorzy !” „kochamy opady” i tym podobne okrzyki słychać podczas przechadzki po ogrodzie. Tylko kamienne ścieżki próbując ukryć się w zalewie zieloności skromnie wtapiają się w ziemię i tło. Kiedyś czytałam jak to dżungla pochłania każde miejsce i trzeba wydzierać piędź po piędzi ziemię z jej chciwych objęć. Podobało mi się tak dramatyczne przerysowanie. Dziś dochodzę do wniosku- autorzy najwyraźniej na skraju wiosek zaganianych przez roślinność tropikalną nie byli. Słyszeli – owszem. Nie ma słów na opisanie tempa w jakim natura próbuje nas poskromić. I bardzo dobrze. Klonik poddawany nauce ruchu też nie opiera się zakodowanym genetycznie elementom rozwoju. Nauczyłyśmy się przewracać z brzuszka na plecy i w drugą stronę próbujemy też – to znaczy ja umiem, Zosia ćwiczy. Prawie się mieścimy w „widełkach” rozwoju w tym wieku. Zagapiłam się i odczuwam brak kwiatów w tej chwili w ogrodzie. Tylko aksamitki, bratki i nasturcja kwitnie. Na dniach zostanę sama na gospodarstwie i mam przeczucie co do zwiększenia się ilości kwiatków. A te akurat przeczucia sprawdzają mi się bezbłędnie Dziś Zosiak – pięknie i klasycznie siadła podciągając się trzymana za ręce -
komentarze do domku i ogrodu Ani i Bartka
ori_noko odpowiedział Ivonesca → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Aniu nie kompleksuj się rozmiarem pieluszek Zosieńka waży tylko 7500 a też musieliśmy przejść na czwórki bo jej niewygodnie było. To te pieluchy takie małe robią- dzieci mamy OK A jak ten zębol nie daje wam wszystkim żyć to moze jaką herbatkę kojącą ty lub maluszek wytrąbicie na noc? Jak mały nic nie dopija prócz ciebie to via mleczko też sie sprawdza. Trzymajcie się dzielnie. -
Komentarze do praktycznej AgnesK
ori_noko odpowiedział jolana → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Aga a czy wy sami robiliście placyk czy też kupny? Zaczynamy się rozgladać, bo u nas też miejsce na takie cóś czeka -
Komentarze do D07 dziennika Ori_noko
ori_noko odpowiedział joanka77 → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Natka - miło Cię /was widzieć. Gratulacje może teraz będzie ta wersja bez rajstopek Zosiaczek ćwiczy obiema metodami i faktycznie Vojty jest nie lubiana przez małą, ale wyraźniej powoduje efekty. Daj znać jak Ci idzie walka z papierkami. Ja teraz do działu dzienniki wpadam i do ogrodów i lecę dalej. Ukłony dla Salwadore i uściski dla waszych ślicznotek.