Mamy parapety wewnętrzne - niby szczegół a jak zmienia wnętrze. Prawie jak w domu! Jeszcze trochę wyprawek i poprawek w zabudowie GK (przyszły tydzień) i wkrótce mam nadzieję startujemy ze szpachlowaniem.
Z innych nowin - to podobno Enea otrzymała już ( - już po 10 miesiącach o podpisaniu umowy z nami) pozwolenie na rozbdowę sieci dla naszej ulicy. Jeszcze tylko (podobno) szybki przetarg i za parę tygodni mamy mieć prąd. Nie chce się wierzyć ze szczęścia.
Dogadaliśmy się już z firmą wykończeniową, dopracowujemy z projektantem szczegóły typu wybór płytek w łazienkach. Czasu robi się coraz mniej - za 4 miesiące powinniśmy mieszkać, a tynki jeszcze nie wszędzie suche.
Czas świąteczno-noworoczny był nazwyczaj wystrzałowy. Kiedy większość tego świata (tudzież specjalistów, serwisantów) żyła czymś zgoła innym, my zmagaliśmy się kolejno z: niedziałającą pompą głębinową, niedziałającym piecem CO (przeklęta bądź stopiona złączko Venturiego), rozmrażaniem zalodzonych grzejników. Pękające rury śniły się po nocach, ale na szczęście skończyło się na strachu. Teraz wszystko działa, tynki schną, przyszedł pierwszy rachunek za gaz - kwotę lepiej przemilczeć.
Poza tym dorobiliśmy się kominka - można już hajcować
Przybyły też okna dachowe - sztuk dwie. Jedno z nich nad klatką schodową, drugie - w naszej sypialni. Trzeba będzie mieć w niej na stałe jakiś stołek (ryczkę bo przy naszym wzroście nie sięgamy oczami a widok póki co uroczy. Co się będzie działo wiosną, kiedy te wszystkie drzewa owocowe zakwitną...
Dzisiaj przybył drobny element ale za to jaki kluczowy. Kogut na dachu, niezbędny dla kontrukcji budynku i dla samopoczucia inwestorki. Podchodzimy do niego z lekkim przymróżeniem oka, choć nie da się ukryć że ożywia monotonną połać esówkowatego dachu. A Hania mówi (i chyba wierzy), że "na dachu mamy czekoladowego koguta" :)
O zmroku byłem TAM i patrząc z werandy na zachodzące słońce ponownie dodałem sobie wiary, że UDA SIĘ. Prąd przyjdzie już na początku lutego, wykończenie pójdzie sprawiej i okaże się tańsze niż myślimy, itd etc buhaha
Dziś dokonaliśmy pierwszego zakupu wykończeniowego - płytek do salonu'kuchni/holu oraz kotłowni/garażu. To po to by sie jeszcze załapać na odliczenie kilkuset złotych VATu. Zgodnei z poleceniem projektanta w "openspace'sie" (tfu angielszczyzna) będzie Paradyż Samara.
Wczoraj wieczorem pokaźna porcja emocji i radość na koniec - wylicytowaliśmy na Allegro kolejną starą pocztówkę z Golęczewa. To chyba rozpoczęcie roku szkolnego, albo otwarcie szkoły.
Zastanawiamy się już gdzie je wszystkie powiesić :)
Wczoraj odbyła się pierwsza po długiej przerwie inspekcja rodzinna w pełnym składzie. Żomna była pierwszy raz od 2,5 miesiąca! Grzejniki grzeją aż miło, posadzka ciepła na dole, w górnej łazience jeszcze nie - czyżby nie ruszyła jeszcze podłogówka tam?
Tutaj oglądamy wkład kominkowy czeskiej produkcji Blanzek, podobno przyzwoity. Chłopaki maja stawiać kominek przed Sylwestrem
Druga radość jest z zupełnie innej beczki. Nad poddaszem mamy taką skrytkę "na choinkę". Zrobiliśmy tam podłogę z płyt OSB - okazało się że skrytka tworzy całkiem pokaźny stryszek - po podłodze 40 m kw, na środku można nawet się wyprostować. Będzie co zagracać :)
Dziś Wielki Dzień - odpaliliśmy ogrzewanie. Nareszcie dosuszymy tynki i posadzki. Kiedy pochwyciłem nagrzewający się grzejnik, poczułem wzruszenie.
Co prawda zwycięstwo jest połowiczne. Woda w kaloryferach jest pożyczona od sąsiadów - ręcznie wpompowana. Nie udało się uruchomić świeżo zakupionej pompy głębinowej - muszę ją odwieźć do serwisu.
To nasze piękne drzwi. Wszystko złoty dąb. I weranda z której przy wieczornej herbatce z rumem będziemy sycić się widokiem zachodzącego słońca. Niestety, wygląda na to że otwór drzwiowy został zrobiony za mało - drzwi wiszą za nisko i trzeba będzie chyba skuwać ostatnią warstwę kanoldów żeby weszła posadzka. Ale tym to się będziemy martwić na wiosnę.
To też widok z sypialni - na "ogród". Miejsce sielskich śniadań, zabaw dzieciarni oraz wieczornych imprezek przy dobrze schłodzonym piwku. Patrzę i wytężam wyobraźnię...
Na poddaszu rosną stelaże pod wełnę (na zdjęciu nasza sypialnia). Po dłuższej dyskusji decydujemy się wełnę kłaść w styczniu. Tynki mają miejscami jeszcze sporo wilgoci, a niedługo chcemy zacząć grzać.
Zaczynamy za sobą palić mosty. Przedwczoraj podpisaliśmy umowę przedwstępną na sprzedaż naszego mieszkanka. Termin wyprowadzki - 16 czerwca. Musimy zdążyć bo inaczej będzie kaszana
Dzisiaj przybyły też drzwi zwane Gerda. Wszystko pod kolor złotodębowy. Słupki, furtka, brama, zbiornik - nasza działka doznała dużego optycznego pomniejszenia.
Bohater dnia czyli zbiornik Gaspolu. Omal nie utonął w błocie razem z panami z Gaspolu oraz ich samochodem. Stwierdzili, że dawno nie działąli w takich warunkach, walczyli do 20.00, ale dali radę. Mamy instalację gazową.
Dziś dużo się działo na budowie. Wszystko w dantejskiej scenerii kosmicznego błocka. Miejccami trzeba bylo uważać żeby woda się nie wlała do gumiaków. Nie potrafię sobie na razie wyobrazić jak doprowadzimy to wiosną do porządku.
No ale - fotki. Odbiór posadzek bez zakłóceń - wszystko równiutkie i poziome. Tu widoczek tzw. swawolni - czyli naszego ulubionego pokoju nad garażem.
Nareszcie też mamy zakończony temat szamba. Szambo to pierwsze urządzenie na działce, które uzyskało pełną, docelową funlcjonalność. Można je już je zapełniać.
Ano i po szóste. Zatrudniliśmy projektanta wnętrz. Byłem pzeciwko - jestem za. W ciągu paru dni gość rozwiązał kilka kwestii (\związanych z ergonomią, których nie potrafiliśmy rozpykać przez pare miesięcy. Niestety, będzie to wymagać przeróbek w elektryce tudzież wyburzenia jednej ścianki działowej + zbudowania innych 2. Dajemy gościowi kasę a on za nasze pieniądze produkuje pomysły na wydanie jeszcze więcej kasy...