-
Liczba zawartości
10 064 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez Frankai
-
Hasło "będzie pan zadowolony" to jak dla mnie alarm. To pusty frazes. To znaczy, że brak argumentów co do znajomości technologii - zarówno co do jej zalet, jak też doświadczenia z nią. Co się tyczy picia na budowie - to miałem jeden przypadek. Jest duuuuużo lepiej niż drzewiej bywało, ale uważam, że nie powinno być żadnego. Po takim "zlaniu" informacji o alkoholu przez szefa ekipy zastanowił nad sensem ich dalszego zatrudniania (wiadomo - problem gdzie znaleźć nową). Pozostaje kwestia odpowiedzialności. Nawet nie za zniszczenie materiału, ale za życie i zdrowie człowieka. To jest Twoja posiadłość i generalnie Ty odpowiadasz. Jeżeli jest umowa sprawa wygląda lepiej. Co będzie w przypadku jeżeli nie ma tam szefa, a Ty widziałeś jego pracownika? Może okaże się, że zaniechałeś działania (usunięcia go, zabronienia pracy, etc.) i Ty odpowiadasz. To nie są już mocne słowa. To są mocne paragrafy!
-
Jak miałem okazję, to jechałem zobaczyć jak ekipa pracuje i zadawałem pytania kontrolne. Czasem dokładnie znając odpowiedź, czasem na zasadzie - zobaczę jak będą argumentować. Argument "bo tak się robi" świadczył raczej o braku kompetencji. Pilnować trzeba bezwzględnie. Z perspektywy czasu - najlepiej spisać umowę i ją egzekwować. Ustalenia dodatkowe też spisać. Przynajmniej na swoje potrzeby i tak, żeby szef ekipy wiedział, że zostało zapisane, zapamiętane i będzie egzekwowane. Zaprzyjaźnienie się z ekipą to błąd. Oczywiście nie mówię, żeby stać z pałką, bo to też nie pomoże. Czasem trzeba pochwalić, ale generalnie na dystans. Z ciekawszych obserwacji - ekipy które nie oczekiwały częściowych płatności, nawet na materiały, wypadały najlepiej. Chyba nie muszę tłumaczyć czemu Wiadomo, że jak ma pracowników, a robota trwa dłużej, to będą częściowe płatności. Natomiast jak trwa 2 tygodnie, a materiał nasz - nie powinno być zmiłuj i płatność na koniec.
-
Nie wiem jak to jest z lakierami, które pozostawiają fakturę drewna. Wiem za to jak to jest z drewnem malowanym. Moje drewniane okna i podbitka, malowana przez gościa, który robił mi okna są bez zarzutu. Najwięcej drewna mam po zachodniej - najgorszej - stronie. Okna zostały zamontowane ponad 12 lat temu. Podbitka i obicie wykusza - ponad 9 lat temu.
-
Moja przygoda z budową to bardzo długi okres. Bardzo zmieniało się moje podejście. Teoria z czasopism daleko odbiega od praktyki. Wspaniałe technologie są dobre... dla ich producentów. Z perspektywy zamieszkania liczy się bardziej to ile kredytu pozostaje do spłaty, czy jak wygodnie się mieszka. Niektóre fajnie wyglądające pomysły się sprawdziły, z innymi trwa ciągła walka. Bez zapoznania się z teorią się nie obejdzie. Chyba że lubisz jazdę bez trzymanki. Fachowców trzeba sprawdzać i to radzę każdego. A ja nie należę do marud. Wprost przeciwnie - wolę się chwalić
-
Będzie z tym słabo Moderator teraz ma roboty huk, a przede wszystkim zajmuje się córeczką
-
Po pierwsze - Internet pełen jest dobry rad. Także opinii o fachowcach. Jak zakładałem tą Grupę - tego nie było. Internet już był popularny ale jeszcze nie było "contentu". Teraz jest. Po co pisać i czekać. Po drugie - budują się inne osoby. Wielu młodych wyjechało z kraju. Budują się bogaci emeryci - ci biorą firmę pod klucz i się nie zastanawiają nad każdym detalem. Młodzi zaś szukają odpowiedzi gdzie indziej. Po trzecie - nie pamiętam jak to zjawisko się definiuje w psychologii. Szukaliśmy grupy do której możemy przynależeć. Teraz króluje Facebook i wszelkie potrzeby społeczne, młodzi załatwiają przez Fejsa. Mam konto żeby można było mnie "znaleźć". Widzę ile publikują osoby w moim wieku czy starsze a ile młodsi. Tym młodszym już pewnie czasu nie starcza na nic innego Nie chce mi się sprawdzać, ale pewnie i na forach technicznych ruch jest dużo mniejszy niż w szczytowych latach. Obserwuję "śmierć" grupy użytkowników pewnego modelu auta, którego już się nie produkuje od kilku lat. Tu za chwilę też pewnie się zgasi światło. Tempus est transiens.
-
Z Wieruszowa/Wielunia to miałem parkieciarza. Brukarz z Witaszyczek. Namiary w "Polecanych ekipach". Aha - cena z dolnych przedziałów. Doświadczenie duże. Nie liczyć na projektowe wsparcie. Kładą i betonową i granitową (u Natalii). Z racji odległości - nastawić się na "jednorazowy" ich przyjazd. Na drobną robótkę raczej nie przyjadą.
-
Link mnie nic nie kosztował Jakbym miał jakieś cuda, to jako stary bywalec - z pewnością byś wiedział.
-
A może samo jacuzzi? Można korzystać nawet poza okresem letnim
-
Dałbyś coś co się wyświetli a nie rzuci komunikatem, że czas oczekiwania za długi Ja taki mam Są jak widać już także szyby z panelami FV.
-
Jako rekordzista w długości budowania, mogę się wypowiadać a propos zmian w postrzeganiu rzeczywistości. Basen rozpatruję tutaj jako zachciewajkę porównywalną z inną formą kąpieli Co do jacuzzi zamiast wanny - szybko doczytałem, że wszystko poniżej 20kzł narażone jest na ryzyko smrodu i zakazy używania płynów do kąpieli, więc szybko odpuściłem. Zrobiłem sobie dysze do masażu pod prysznicem i deszczownicę. Korzystam z tego od wielkiego święta nie chcąc bawić się w ściąganie wody ze ścianek. Zobaczymy jak będzie w przyszłości, kiedy dorobię się zmiękczacza (24-26 stopni niemieckich). Prysznic wygląda obłędnie, działa super ale ilość elementów przeszkadza w sprawnym ściągnięciu wody, żeby nie osadzał się kamień. Jak dla mnie basen w domu służy tylko moczeniu się. Pewnie te większe rozkładane też wystarczą. Nie mówię, że nie chciałbym mieć takiego 20x5m, przeszklonego z podgrzewaniem. No ale by mnie było na to stać i nie było żal, to pewnie pensja 25 tys. na rękę i min. jedna osoba do sprzątania całości. W końcu trzeba mieć czas, by z tego korzystać!!!
-
Ja początkowo myślałem o klinkierze - coby sobie odpuścić tynkowanie i ładne na wieki. Odpuściłem, ale nie odpuściłem muru 3-warstwowego. Powodem były nie tylko koszty, problemy z wykonawcami i wykwitami, ale także estetyka. Większość budynków jednak nam się nie podobała i baliśmy sie jakby nasz dom wyglądał. Klinkier pozostał w formie wstawek pod oknami i parapetów (uważam za cudne i praktyczne). Reszta muru osłonowego to pustki Max (czy jakoś tak) i na tym tynk. Elewacja której nie można stuknąć bo będzie dziura - nie dla mnie. Ja to wszystko tu puknę, tu dziobnę, tam drasnę Popełniłem jednak błąd z grubością styropianu czyli odległością pomiędzy murkami fundamentowymi. Potem zostało mi raptem 10cm na wełnę, bo inaczej za duży zwis. Kotwy brałem gotowe. Basen... Ile czasu by go używać? Ile kosztuje jego utrzymania? Czy nie lepiej pojechać sobie na normalny basen i do aqua parku oraz do 5* hotelu w ciepłych krajach?
-
Od tego jest pomoc prawna. Towarzystwa naciągają jak mogą i dopóki się nie odszczekniesz - nie dostaniesz. Miałem ubezpieczenie auta w AXA. Wziąłem u nich, bo nie robili problemów, że auto ściągnięte z USA (np. takich nie ubezpieczamy lub stawki +50%) i przeciągali strunę jak mogli. Co roku pismo, że ciężki rok, nowe regulacje, ale utrzymali wysokość (inni w tym "ciężkim roku" opuszczali). W innych "ciężkich latach" starali się podnieść jak najmniej. Inni jakoś nie ruszali. A jak przyszło do skorzystania z AC, to oczywiście zaraz szkoda całkowita, itp. Jeszcze jakieś potrącenie, którego kompletnie nie rozumiałem. Trafili na okres w którym straciłem robotę i nie miałem głowy z nimi zawalczyć. W każdym razie - wróciłem do PZU, z którymi miałem najlepsze wspomnienia z likwidacji szkód i to za kwotę o 1/3 niższą niż oni mieli czelność mi jeszcze proponować za auto, które wg nich nadawało się na złom, a ja spokojnie naprawiłem. Wymieniłbym jeszcze 1 firmę o negatywnych zasadach działania i 2 o pozytywnych, ze szkód komunikacyjnych. Miałem pod ręką reklamówkę ubezpieczenia domu i w niej jako przykład wszystkich ryzyk jest "szkody w elewacji domu spowodowane przez dzikie zwierzęta". Musisz ściągnąć ich pełne warunki z www, bo mają wszystkie broszury. No i pamętaj, że jakbyś miał inne ubezpieczenie u nich, to Ci dadzą od razu zniżkę.
- 1 069 odpowiedzi
-
Poszło na priv, bo nie płacą mi za reklamę
- 1 069 odpowiedzi
-
I z tego co kojarzę - współpracuje z nimi, ale nie "sprzedała" się. Firma jest zarejestrowana w Polsce. Co się tyczy okien - byłbym sceptyczny. Nie co do technologii, ale co do jakości życia. Być może ten materiał pochłaniałby (w końcu prawo zachowania energii dalej obowiązuje ), że coś byłoby pochłaniane przez tą warstwę, co nam jest potrzebne do życia. I to bardziej mi chodzi o potrzebę psychologiczną a nie fizjologiczną. Natomiast pokrycie elewacji może się przydarzyć w ciągu kilku lat. Pewne zaczną od wieżowców. A koszt pewnie "kosmos". Chyba bym wolał zamiast kłaść dachówkę - użyć całkiem płaskich paneli na całym dachu.
-
Nie tylko Twoja Wiele rzeczy się zmienia i najgorszą chyba jest pójściem za tym co głoszą... marketingowcy od siedmiu boleści Kto pamięta kilka lat temu hasła - trzeba dom ocieplać, bo energia strasznie zdrożała, a będzie już tylko droższa? No i okazało się, że węgiel tańszy, ropa tańsza, gaz tańszy, energia elektryczna tańsza. To są trendy dla "strzyżenia owiec". Może wręcz strzyżenie ostatniej szansy. W tak wielu dziedzinach postęp przyspieszył, że wybieganie 10 lat do przodu, chyba nie ma sensu. Może nie ma sensu budowanie domów, tak jak myśmy to robili. Może trzeba tak jak Amerykanie od dawna - dom na max 40 lat i zburzyć?
-
To że do tej pory nie było, to nie znaczy, że w przyszłości nie będzie Zresztą nie tylko na dachach.
-
Nie do końca Jest przecież AdBock, a jak ktoś jest fanem IE to ma listy, które filtrują reklamy.
-
Telewizor w salonie czy w innym pomieszczeniu?
Frankai odpowiedział iks_75 → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Łomatko ale z Ciebie górniczka - wykopać tak stary wątek W sypialni - pogarsza jakość snu. W pokoju dziecka - brak kontroli nad jego czasem i lenistwem. W salonie - kusi włączeniem jak są goście. Zwłaszcza jak rozmowa się nie klei. Wtedy już całkiem się nie rozmawia i kompletny kotlet. Swoją drogą - jak mawiał Konstanty Ildefons Maruszeczko (cyt. Friedmann, Kofta): "Rozmowa nie muchołapka - nie musi się kleić!". Pozostają kuchnia, łazienka, pomieszczenia gospodarcze, lub - jak ktoś ma duży dom - pokój telewizyjny/kinowy (w USA popularne), staropolska bawialnia, itp. Najlepiej... nie mieć telewizora. Ja od ponad roku - czyli finalnej przeprowadzki - nie mam ciągle TV. To w sumie nie boli, więc pewnie jeszcze długo nie będziemy go mieli. Jedyny ból jest taki, że w meblach straszy miejsce na TV. -
Tak, ale dodałbym, że to przerosło dane osoby, a nikt wyżej w porę nie podjął odważnych decyzji. Przynajmniej jeżeli chodzi o FM. Nie tylko polskie serwisy zcieniały. Było też kilka innych, w dodatku takich, które moim zdaniem miały, a może i mają, potencjał. - np. te genealogiczne. Szału FB nie rozumiem. W mojej branży za to sporo osób korzysta mocno z LinkedIn. No chłopie - jest pole do popisu dla Ciebie. Idź do wydawcy i powiedz: "mam pomysł - zróbcie mnie dyr. rozwoju; inwestujecie bańkę a za rok będziecie mieli 3 razy większe wpływy a moim wynagrodzeniem będzie 1/5 z nich." I co - czytałbyś posty FM na smartfonie? W dodatku pisał? Ja nie. Może jestem za stary. Może w końcu sięgnę po okulary (tak - starcze porażenie akomodacji mnie dopada ). Może mam niewytrenowane kciuki jak młodzi. Nie mówię, że nie mam aplikacji na słuchawce. Bank, pogoda, nawet emalie (raczej tylko czytanie). Nawet dłuższe SMS-y na poprzedniej słuchawce wolałem pisać z kompa, bo miała do tego soft.
-
ME AND HER nie pozbawił Cię złudzeń. Artykuł przez Ciebie cytowany również? Nawet nie pomyślałem jak durne są te rekomendacje względem małżeństw czy freelancer'ów wielowalutowych. Dziwię się temu bankowi trzyliterowemu, czy jakiemukolwiek innemu, bo ilość potencjalnych klientów jest spora, a dużo łatwiej im chyba wejść z placówką do UK niż bankowi z UK bawić się w zabezpieczenia na nieruchomości w Polsce. Co do zmiany dochodów - tego rekomendacja nie ujmuje. Wniosek - zatrudnij się w Polsce na miesiąc (kolega z działalnością niech Cię zatrudni, a Ty mu zapłać za przysługę), podpisz umowę kredytową w PLN i masz spokój. Generalnie jak pytałem w banku co będzie jak zmienię etat na działalność (co się wydarzyło), jak zmienią mi się dochody (było i w górę, i w dół przez większą ilość osób), to mi powiedzieli - dopóki nie będzie opóźnień w płatnościach - nikt się nie zainteresuje. Powiedzenie "Nikt nie da ci tyle, ile rząd ci obieca" dalej jest prawdziwe. Teraz ważniejsze jest sprawdzenie brzegów parówki po pęknięciu - czy do środka czy na zewnątrz. Coś mi się widzi też, że wyjdzie na jaw, że to nie Szwędała skakał przez płot, tylko Kaczor Donald w przebraniu. Bogatszy o doświadczenie życiowe - teraz inaczej podchodziłbym do kredytowania budowy. Za młodu miałem dużo mniej obaw
-
Z tym wpadaniem światełka to powiem tak - jak robiłem projekt (1999 rok), to po wyjściu z PRL-owskich kostek, każdy budował dachy skośne. Miałem już w projekcie duże okno, więc dałem zwykłe dachowe, żeby nie przedrażać. Gdybym teraz robił sobie projekt, to pewnie poszedłbym w dach płaski (lub prawie płaski), a z pewnością nie okno dachowe, które brudzi się a w zimie (na szczęście ich mało), leży na nim śnieg. Co się tyczy wycen... Jak robiłem projekt to miałem jakieś 120 kzł. Liczyłem że dom wyniesie mnie 250 kzł. Jak mi zrobiono kosztorys pod kredyt, to wyszło 330 kzł (i to chyba bez drzwi), co mnie nieźle osłabiło. Przy bodajże 430 kzł, przestałem dokladnie liczyć koszty, a liczyłem wszystko - działka, podatki od gruntu w trakcie budowy, dojazdy na budowę, etc. Faktem jest, że w trakcie budowy podniosłem standard wyposażenia, bo dochody się zmieniły. Pewnie gdybym nie podniósł to te 400kzł by starczyło.
-
1. Inne pokolenie - inne zainteresowania. Tak jak pisałeś - Fejzbuk teraz na topie. Zresztą zrobili tu "Połącz z FB". 2. Potrzeba jednoczenia została zaspokojona. Wszystkie ruchy "Nasza klasa", spotkania na innych forach (np. spoty samochodowe) też zanikają. 3. Potrzebujesz porady - w necie znajdziesz już wszystko. Za pomocą cywilizowanych wyszukiwarek. 4. Życie toczy się coraz szybciej. 5. Tak jak napisałeś - sporo osób wyemigrowało Ja tam od czasu do czasu coś skrobnąłem związanego z ogrodem czy wnętrzem. Teraz zajmuje mnie zaś... córeczka Więcej udzielałem się na forum ciążowym i tam jestem prawie kosmitą z Marsa Bodajże na wątku o franku ktoś napisał, że tylko 1/3 czy 1/2 kredytów hipotecznych zostaje spłacona przez biorącego. Zszokowało mnie to, ale to może być prawdą. Ja sam nie wiem co bym teraz zrobił. Robota za przyzwoitą kasę jest w dużych miastach i za granicą. Jestem więc "słoikiem". Domek mnie cieszy, więc nie zamierzam się go pozbywać przed czasem. Obawiam się tylko czy stopy nie wystrzelą po tych eksperymentach gospodarczych jakie nam szykują. Przeinwestowanie? Chyba ciężko się przed tym zabezpieczyć. Sam podnosiłem wykończenie domu licząc na świetlaną przyszłość. Narzekać może nie powinienem, ale wiem już że stabilność i rozwój nie są wieczne. Dobrze że podchodzisz do doświadczeń z dystansem. Tylko z teorią lub przekazami a te mówią tak: 1. W niektórych krajach (przekaz od "Niemca") banki udzielają kredytów na nieruchomości poza granicami. Być może z ograniczeniem do UE. Zapytaj więc w swoim banku na Wyspach. 2. Polskie banki (chyba przynajmniej ten stary trzyliterowy) miały otwierać swoje filie dla Polaków w GB. Jeżeli to zrobili, to udzielą Ci pewnie kredytu. Oczywiście nie wiem jakimi opłatami Cię uraczą. 3. Nie śledzę ustawy - czy to ustawa czy rekomendacja? Mój bank kiedy wycofywał się z walutowych miał własną "rekomendację" i robił wyjątek dla pracujących za granicą. Znowu jednak pytanie o prowizje/marżę, bo dobre warunki zwykle dają kiedy jest masa krytyczna.
-
Mnie to dziwi raczej z tej strony, że są wpływy z reklam a faktycznie zmian na lepsze nie widać. Wiem, że forum się rozrosło, ale z drugiej koszty utrzymania spadły - niezależnie czy się ma własną infrastrukturę czy kupuje w formie usługi.
-
Jak to czemu? To niezgodne z ich światopoglądem Zresztą - kwestie gospodarcze są dużo mniej ważne. Można było wrzucać jakieś projekty ustaw na ostatnie 1-3 posiedzenia poprzedniego sejmu jako "papierek lakmusowy" dobrej woli poprzedników, a teraz... wymagają one dopracowania i konsultacji społecznych. Tak jak poprzednicy woleli "ciepłą wodę", tak i ci jakoś nie zabierają się za najważniejsze, ale i najtrudniejsze, kwestie. A te 500zł na dziecko - czy ktoś zapytał się ludzi co powoduje, że nie mają dzieci? Albo czy ktoś analizował jak nie powielić błędów wielu państw zachodnich, w których żyje się z zasiłków. Przeciwieństwem tego jest coś co słyszałem od znajomego Amerykanina, którego córka mieszkała w Singapurze. Nie zweryfikowałem co prawda tego u źródeł i nie jestem też 100% pewien, że to słuszny kierunek. Ponoć tam ulga na dzieci zależy od... wykształcenia rodziców. W ten sposób wspiera się prokreację osób o lepszych genach. No ale koniec z dywagacjami niebudowlanymi i trzeba zabrać się za zarabianie by utrzymać rodzinkę