Od dwóch dni znowu słońce i ciepło i nie podoba mi się to. Jutro jak nic znowu trzeba będzie podlewanie włączyć. Właśnie zamówiłam poduchy na fotele, leżaki i bujany kokon - będzie w dupcię mięciutko
Drewno przywieźli (pierwszą partię) i trzeba by je umieścić w "suszarni" pod leszczyną a chęci i sił wystarcza mi jeno na jakieś 2-3 taczki dziennie. W takim tempie to grudnia nie przewiozę! Trawę córcia dosiałą na zielonym tarasie, bo łyse placki świeciły. I jakoś się żyje!