
Herne
Użytkownicy-
Liczba zawartości
287 -
Rejestracja
Zawartość dodana przez Herne
-
Zasmucona - jestem od dłuższego już czasu w podobnym do Twojego nastroju i pierwsza rzecz, którą mógłbym Ci doradzić, nie kryj w sobie uczuć i emocji. Nawet to że o problemach piszesz pod innym nickiem pokazuje, że cenisz grę pozorów. Wydaje mi się, że jak wykrzyczysz swoją złość, smutek, dasz wentyl do częściowego ich rozładowania. To moja pierwsza rada. To że mąż Cię kocha to jeszcze nic nie znaczy, pytanie czy Ty kochasz jego? Wydaje mi się, że szczęścia nie daje to, że kocha Cię ktoś, kogo Ty nie darzysz uczuciem tylko że kocha Cię osoba przez Ciebie kochana. Może stąd częściowo ta depresja. Czy można wiedzieć w przybliżeniu ile masz lat? Ja rzeczywiście po przeprowadzce do domu straciłem ochotę i sens w życiu. I nie wydaje mi się, że kolejne dziecko Cię uwolni od demonów. U mnie to był (chodź podświadomie) gwóźdź do trumny. Dziecko jeszcze bardziej zwiąże cię ze wszystkimi rzeczami które Cię obecnie przygnębiają. Wydaje mi się, że zrób sobie rachunek sumienia. Wyjedź na kilka dni. Zastanów się co chcesz robić w życiu. Daj sobie później kwartał na utwierdzenie że to jest to co chcesz robić. I to realizuj. Bo będziesz później żałowała. Lub zobojętniejesz na wszystko i wpadniesz w kierat - dom - praca - mąż - dziecko. Tak mi się wydaje. W takich przypadkach widzę, że ludzie często uciekają w bardzo mocne zaangażowanie w dziecko. I nie wiem, czy to jest dobry kierunek. I czy rzeczywiściew mąż jest Twoiją najbliższą osobą, czy też przed nim skrywasz swój faktyczny stan?
-
Ja się przyznam - moje środowisko lokalne zupełnie mnie nie obchodzi - ani ich lubię ani nie lubię. Są mi obojętni i ich wszystkich nie znam. Choć wszystkim mówię Dzień dobry, ale na wsi (inaczej niż w mieście) tak się robi. Dopóki nikomu nie przeszkadza moja obecność. Zaletą domu (cytując słowa mojego Kierownika budowy) jest możliwość powiedzenia sąsiadowi Spier...laj, jak ma się fantazję, a sąsiad problem. I jeszcze psami go poszczuć. I tego się trzymam.
-
U nas jest jeden telewizor (Elemis, ale chyba już nie lampowy) bez pilota. Nie potrzebuję lepszego, bo generalnie oglądam tylko publicystykę - Teraz My i Co z tą Polską. I z tymi dwoma programami mam problem z żoną . Bo ją nudzą, cholera. W każdym razie telewizor się nie przegrzewa . Co gorsza, mamy DVD (dostaliśmy), ale nie da się podłączyć do tego telewizora, więc komuś tam je pożyczyliśmy. Czasami na komputerze puszczam córce bajki (ale tylko działa VCD), z tym że rzadko.
-
Ja zarabiam ok. 7000 PLN brutto (ok. 4600 netto), plus 13-ka, bony, grusza, trzeci filar, opieka medyczna i trochę sportu za darmo. Stanowisko inżynierskie. 8 godzin pracy, bez sobót i niedziel. 1200 netto zarabia nauczyciel mianowany. Za goły etat.
-
Dedykuję Ci Garfielda: "Schudnąć to odrobinę umrzeć". Zaproponuj koledze partycypowanie w kosztach odsysania tłuszczu - rurka mu zmięknie. I nawet jak figurę ma OK, powiedz, że oczekujesz żeby dla Ciebie urósł kilka cm . Może on zostanie smutnym karzełkiem .
-
Już odpowiadam - w zeszłym roku posiałem ok 10-12 arów trawnika, który w tym roku systematycznie koszę, więc mogę się autorytatywnie wypowiedzieć. Użytkuję obydwie kosiarki - listwowa jest z napędem (szrokość koszenia 91 cm) oraz rotacyjną bez napędu (53 cm). Na zwykły trawnik mam wrażenie, że listwowa się nie nadaje (koszę raz-dwa razy w tygodniu). Trawa jest zbyt niska, listwa średnio ją bierze. Za to wysoka trawa to jest to co kosiarki listwowe lubią najbardziej, kosi aż miło. Idealne do rzadko koszonego trawnika lub łąki czy pastwiska. Jak jej raz nie wyhamowałem, straciłem dwie dwuletnie wiśnie. Kosiarka rotacyjna jest co prawda bez napędu, ale jest bardzo dobrze łożyskowana, potrafi ją pchać nawet moja żona, pomimo że z silnikiem jest relatywnie ciężka. Kosi się bardzo przyjemnie, kosiarka spalinowa ze sprzęgłem odśrodkowym jest OK - można w zależności od trawy regulować moc. Koszenie zajmuje mi 1.5-2 godziny kosiarką rotacyjną (naprawdę), co nie uważam, że trwa długo. Koszę często, bo chcę aby trawa się rozkrzewiła. Aha, kosiarki są bez kosza na trawę. Jestem naprawdę baaardzo zadowolony. I osobiście ten sprzęt polecam, tym bardzie że na Allegro systematycznie się pojawiają. Do kosiarki listwowej potrzebna jest druga skrzynia biegów z wyjściem na wałek.
- 290 odpowiedzi
-
- (koszenie/odśnieżanie)
- (traktorek)
- (i 17 więcej)
-
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Zeljka, odpowiem cytując G. Brassensa - "...może będzie tak, może będzie siak, ale dośc krzyków, jeśli wisieć mam, jeśli zginąć mam, to na Jej krzyżu..." I niestety znowu mam dołek psychiczny, zresztą jak zwykle przed weekendem. Piątek to mój najgorszy dzień tygodnia. Czy dzieci potencjalnie zaakceptowałyby tę trzecią osobę - nie wiem. Nie spieszę się z decyzją, choć mam wrażenie, że życie ucieka mi przez palce. Boże, jakie życie jest powalone. Dlaczego nie jest tak, że ślepo kocham żonę, ona kocha mnie, nie mogę bez niej życ i jestem najszczęśliwszym facetem na ziemi. Tak, tęsknię za wielką miłością bo uważam, że to jest jedyne, co naprawdę warto w życiu przeżyć i jedyne, do czego warto dążyć. I czemu się poświęcić. -
Ja się tylko cieszę (choć w innym wątku smucę), że nie mam syna, bo mógłby okazać się gejem, a jak wiadomo w LPR każdy gej to z definicji tchórz i w dodatku pedofil . Więc parafrazując chińskie przysłowie: Mleka i córek nigdy dosyć. I nie wiem, czy jako gej mógłby chodzić do szkoły? Pewnie tylko specjalnej dla ZBOCZKÓW. Ciekawe czy pan Wierzejski ma to samo zdanie o lesbijkach, bo wydaje mi się, że generalnie mężczyźni nie lubią gejów, ale lesbijki są OK.
-
Ja się tylko cieszę (choć w innym wątku smucę), że nie mam syna, bo mógłby okazać się gejem, a jak wiadomo w LPR każdy gej to z definicji tchórz i w dodatku pedofil . Więc parafrazując chińskie przysłowie: Mleka i córek nigdy dosyć. I nie wiem, czy jako gej mógłby chodzić do szkoły? Pewnie tylko specjalnej dla ZBOCZKÓW. Ciekawe czy pan Wierzejski ma to samo zdanie o lesbijkach, bo wydaje mi się, że generalnie mężczyźni nie lubią gejów, ale lesbijki są OK.
-
ROZCZAROWANIE NOWYM DOMEM - DOJAZDEM - NADAL TRWA
Herne odpowiedział Paty → na topic → Dział Porad życiowych
Chociaż największą radość mam jak ktoś nas odwiedza wczesną wiosną i nieopatrznie zjedzie z utwardzonej drogi np. żeby sobie zawrócić. O słodka naiwności ! Lubię też patrzeć przez okna jak często ludzie testują swoje samochody terenowe - najczęściej muszą też testować łopaty do śniegu, łańcuchy na koła i linki holownicze wiązane do koparek. Zwłaszcza jak przyjeżdżają pokazać swojej drugiej połowie, jak dobry samochód kupili. Córka bardzo lubi takie widowiska - zmiana stanu emocjonalnego człowieka od euforii do rozpaczy. W ciągu kilkudziesięciu minut. Coś dla psychologów. Za moimi oknami jest malownicza żwirowa dróżka wijąca się wokól wapiennika (latem). Zimą droga jest tylko na mapach i w pamięci ludzkiej. -
ROZCZAROWANIE NOWYM DOMEM - DOJAZDEM - NADAL TRWA
Herne odpowiedział Paty → na topic → Dział Porad życiowych
Ja mieszkam w swoim domu już dwa lata i mam problemy logistyczne trochę innego typu. Nasz domek jest w drugiej linii zabudowy - jest od domu do głównej drogi wiejskiej około 100 metrów i już przy próbie podciągnięcia mediów (a to była deszczowa jesień) okazało się, że koparka ugrzęzła tak, że wyjeżdżała o spychaczu i łyżce - brykała prawie jak Tygrysek. Więc zrozumiałem że bez utwardzenia grucha z betonem jeśli wjedzie to już na pewno nie wyjedzie. Więc kosztem około 5000 PLN zrobiłem kotyto i wsypałem kilkanaście kamazów kamienia, kilka tłucznia i jest OK. Z tym, że 5000 poszły dosłownie w błoto. Ale się jeździ i to jeździ OK. Z tym, że nie tu jest problem - mam drogę dojazdową szerokości 4 metrów, a po dwóch stronach sąsiedzi i ogrodzenia ich posesji. Wszystko jest OK, ale tylko do pierwszych śniegów (czyli mniej więcej listopad). Mieszkam na Jurze, w okolicach Ojcowa i zapraszam zimą - piękny mikroklimat subalpejski (naprawdę). Mam nawet Ulgę Górską, z której byłem bardzo dumny, ale tylko do pierwszej zimy. Zrozumiałem, dlaczego ją mam. I już nie jestem dumny. Co gorsza, śniegu jest tyle, że pomysłu mi brakuje co z nim można robić, a na bok się nie da odwalać, bo są ogrodzenia sąsiadów. Więc po drugich opadach śniegu mogę samochód już tylko zostawiać na wjeździe i 100 metrów pokonywać w głębokim sypkim śniegu. Finał jest taki, że zimą nie da się korzystać z garażu, bo nawet jak nie pada, to śnieg zawiewa. A latem to za bardzo nie ma sensu. Czyli dochodzą wszystkie zabawy - rozruch samochodu (lub nie), szron, śnieg, skrobanie szyb, problemy z ruszeniem itp. I oczywiście, jak pada śnieg to droga Kraków-Olkusz jest permanentnie nieprzejezdna. Osobom z Krakowa polecam wycieczkę zimą w kierunku Jerzmanowic - zrozumieją, o czym mówię. I zobaczą prawdziwą zimę. W akcie desperacji mam kupiony pług do śniegu z traktorkiem, ale to działa tylko do momentu gdy zaspy są trochę powyżej bioder - później i traktor odmawia posłuszeństwa . Optymistycznie zadeklarowałem się jesienią, że w ramch pomocy sąsiedzkiej będę sąsiadowi odśnieżał tym traktorkiem do jego uli - niestety musiała szybko zadziałać dźwignia łokcia sąsiada i jego ręczna koparka przedsiębierno - zasięrzutna. Jak przychodzi zima to przeklinam całe moje Czajowice razem z okolicą i marzę o kawalerce w Krakowie. Od wiosny do jesieni jest OK, ale od połowy listopada do początku kwietnia jest po prostu tragicznie. A moja żona nie podziela mojego stanu - ona bardzo zimę lubi. Tyle tylko, że nie odśnieża. Jezu, jak ja nienawidzę zimy. A dzieci są na razie w wieku przed przedszkolnym, więc nie wiem nawet, jak odległości wpłyną na ich edukację. Co gorsza, nie mam syna tylko córki, kto będzie mi odśnieżał na stare lata? Cholera, chcę mieć syna (najlepiej żeby jak w Chłopach to był silny parob). I lubił odśnieżać. -
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Nie, nie wiem jaka jest różnica. Chociaż spróbuję. Wiem, że tą drugą kobietą może właśnie zauroczony byłem od dłuższego czasu - od około dwóch lat. I w zeszłym roku dowiedziałem się (od niej na jakiejś imprezie firmowej), że z wzajemnością. Z tym, że ona ma męża i dziecko, ja mam żonę i dwójkę dzieci. I właśnie dla nich wszystkich postanowiliśmy nie spotykać się, nie angażować. Ale wyrwać się spod jej uroku nie mogę. Choć próbuję o niej zapomnieć ze wszystkich sił. Nie piszę o niej z dużej litery z pełną premedytacją. Więc mam nadzieję, że to jest zauroczenie, a nie miłość. -
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Gaga2, nie chcę być wścibski, ale jak to u Was teraz wygląda - bo tego nie napisałaś. Jak wyglądają uczucia w Waszym związku? Na ile udało odbudować się ten związek? Czy możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że jesteś szczęśliwa, czy tylko, że kryzys zażegnaliście? Jesteśmy wierzący, ale raczej niepraktykujący. To znaczy, nie wydaje mi się, że w wierze możemy szukać oparcia. I ja wiem, że to ja jestem główną destrukcyjną stroną w naszym małżeństwie. I próbuję się zmienić, choć zupełnie mi nie wychodzi. To nie jest tylko kwestia przekręcenia guzika w inną stronę. I jest jeszcze jedna kwestia o której pisałem wcześniej - ta druga kobieta. Chociaż nie jesteśmy razem, to jest to koleżanka z pracy. I poprzez sam fakt, że ją widzę, mam wrażenie, że moje wysiłki spełzają na niczym. Bo ciągle mam wrażenie (i chyba tak właśnie jest), że to właśnie ją darzę uczuciem, a nie żonę. I ten czynnik to wszystko dodatkowo potęguje. A nie mogę (i nie chcę) zmienić pracy. Ani jej nie widzieć. Z tym, że jak już pisałem wcześniej, kryzys trwał już od dłuższego czasu (choć nie w tak mocnej formie). -
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
I to jest właśnie cały mój dramat - nie potrafię się zdecydować na ruch w żadną stronę. Choć wiem, że będę musiał. I jak na razie kręcę się za własnym ogonem w zaleźności od nastroju. I są dwa powody, które mnie mocno tonują - dzieci oraz kwestie finansowe. I jeszcze może nadzieja, że mimo wszystko będzie dobrze. Ale nie chcę Was już zanudzać moimi rozterkami, z których nic nie wynika. Przepraszam. -
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Czy jesteśmy małżeństwem z krótkim stażem? Pięć lat po ślubie i pięć przed - w sumie 10 lat znajomości. Czy to jest jeszcze mało? Nie, nie połączyła nas wielka, nagła, namiętna miłość. Zaczęliśy chodzić ze sobą na studiach, później trochę siłą rozpędu byliśmy razem. I w pewnym momencie, po kupnie działki pod dom, stwierdziliśmy, że chyba czas wziąć ślub. Czy chcę ratować nasz związek - co dzień, co chwila zadaję sobie to pytanie. I nie znajduję niestety odpowiedzi. Może jestem niezdecydowany, może nie wiem, czego chcę, nie wiem. W każdym razie żadna decyzja nie jest ani łatwa ani prosta. Aha26 - nie, nie traktuję jej jak prostytutki - psychiczna strona zbliżeń jest moim wielkim problemem. W pewnym momencie, jako ucieczkę przed zbliżeniami, przeniosłem się do innego pokoju. Ale co mam mówić, gdy żona chce się kochać? Mówić sorry, nie jestem pewien uczuć do Ciebie? Może kiedyś się wykrystalizują. Poza tym, to jest przyjemne. Ona to wie, więc nie mam aż takich wyrzutów sumienia. I oczywiście nie robię tego wbrew sobie. Tak, to pradwa, nie wiem, czego chcę. I wewnętrzna rozmowa ze sobą, po której będę mądry, jakoś się nie udaje. To, że chodzimy do psychologa, nic jeszcze nie znaczy. Pomysłodawcą była żona, po wizycie jest OK przez wieczór, na drugi dzień jest gorzej, po dwóch dniach jest po staremu. Wizyty na pewno nie przeszkadzają, może pozbędziemy się traumy z dzieciństwa, bo to podobno nasze podświadome wiano z domu rodzinnego. Może rzeczywiście jest to "tylko" kryzys, w każdym razie nie życzę nikomu takiego wyjaławiającego stanu. Bo mam wrażenie, że jeśli się kiedys wszystko unormuje, to będziemy już daaaleko od siebie. Zbyt daleko. Marzę o jednym - o budowie drugiego domu. Takiego mojego azylu. Mojej małej samotni. Gdzie będę ja i moje dzieci. Choćby na weekend. Nawet już projekt mam. Brakuje tylko pieniędzy. -
Strony z przykładami projektów ogrodów
Herne odpowiedział Gierga → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale duża część ogrodów to jak dla mnie straszny przesyt - kamyki, mostek bez wody, stary wóz, pęknięta donica, fontanna bez wody, gliniany jeleń i krasnoludki. Może jestem ascetą, ale mam wrażanie, że im więcej rzeczy na jak najmniejszej powierzchni, tym większy zachwyt. Mój ogród to parenaście arów trawnika, trzy stare jabłonie i gołoborze skalne (zamiast skalniaka) w ramach obłożenia tarasu i cieszy mnie ta gładka niezmącona niczym przestrzeń. Fakt, taras jest fajny. Jakie są Wasze gusta? -
Wg mnie budowa domu sama w sobie jest neutralna, wydaje mi się (i też gdzieś o tym czytałem), że budowa domu jest celem który przyświeca w zaiązku przez jakiś czas i wokół tego wszystko się kręci. Takie wspólne kilkuletnie zainteresowanie. Później następuje koniec marzenia - cel zostaje zrealizowany - dom stoi - i okazuje się, że król jest nagi. Ludzie nie mają celu do którego chcieliby dążyć. I nie mają wspólnych zainteresowań. Za to mają konflikty. To jest moja teoria. Budowa domu może odsunąć w czasie konflikty, które w innym przypadku pojawiłyby się dużo wcześniej. I tu jest pułapka. I tu zwala się winę rozpadu związku na dom. Jeśli związek oparty jest na mocnych podstawach, budowa domu nic nie zmieni, jeśli zaś nie ma mocnych podstaw, to budowa domu odsunie w czasie konflikty i kryzysy, które i tak by się pojawiły, być może chwilę wcześniej. Tym bardziej, że jeśli ktoś mieszka w bloku to sobie wyobraża, że zamieszkanie w domu będzie panaceum na wszystkie problemy, bo własny dom to czysta sielanka. Otóż nic bardziej mylnego. Przynajmniej tak to u nas wyglądało.
-
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Nie, nie uważam się za wzorowego ojca, czasem oczywiście i mnie (jak każdemu) zwieracze (przepraszam) puszczają. Ale akurat w materii dzieci nie mam sobie wiele do zarzucenia. Rzeczywiście mamy problem aby szczerze ze sobą rozmawiać. A próby rozmowy spełzają na niczym, bo najczęściej to jest przyczynek do kłótni. Więc wizyty u psychologa to właśnie taka rozmowa małżeństwa z moderatorem. Najgorsze, że nawet największe skarby się deprecjonują. Dziękuję za otuchę. I wsparcie. Sam byłbym ciekaw, jak to wszystko widzi moja żona. -
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Dziękuję Wam za rady i pomoc. Mam tylko jedną prośbę - nie wiem czy to tylko przypadłość kobiet - nie piszcie proszę, że to moja żona ma dwójkę dzieci - bo to nie są dzieci z jej poprzedniego związku, to są również moje dzieci. Co do podziału obowiązków - jest on mniej więcej równy - wieczorem albo ja zajmuję sie dziećmi,a żona gotuje albo odwrotnie. Co do sprzątania domu, każdy ma swoje zaklęte (przeklęte) rewiry. Jeśli żona wraca później z pracy, czy np. aerobiku, ja w tym czasie kąpię dzieci, karmię i kładę spać. Z tym, że mnie jakoś obcowanie z dziećmi zbytnio nie męczy. Jeśli żona chce się zapisać na jakieś kursy weekendowe, a ja w tym czasie muszę zostać z dziećmi, OK, no problem. Ostatnio na święta Wielkanocne wziąłem dzieci na trzy dni i pojechaliśmy do mioich rodziców, to był okres, w którym wszyscy super się bawiliśmy. Do pomocy nikogo nie mamy - rodzina mieszka daleko i wszystcy pracują, więc tyle, co przyjadą na urlop. To smutne, ale jedną z podstawowych zasad panujących w domu jest pierwsza zasada matematyki (dla tych, co z matematyki byli słabi): Umiesz liczyć, licz na siebie. Co do sexu, to ja się nie narzucałem żonie - i nie wiem, czy teź sex się porawił, gdyż cała ta sytuacja wprowadziła stan zagrożenia i jest to podświadoma próba odbudowania relacji. Więc jest częstszy (niż dotychczas) i bardziej urozmaicony. Z tym, że dotychczas to był jeden-dwa razy / m-c (w czasie dni płodnych żony). I nie pytajcie proszę, dlaczego tak nieczęsto. I ta częstotliwośc była również przed dziećmi i prawie, że od dnia ślubu. Więc to nie tak, że pojawienie się dzieci częstotliwość zmniejszyła. Oczywiście to, że mam problem z uczuciami do żony, wcale satysfakcji nie zwiększa, wprost przeciwnie. My też staramy się ratować nasz związek - dzisiaj mamy kolejną wizytę u psychologa, trzymajcie kciuki. Choć rzeczywiście, brakuje mi wiary co do tego, że na końcu wszyscy będą szczęśliwi. Mam spore zaległości na forum, bo po wybudowaniu domu moja aktywność wygasła (zresztą nigdy nie była imponująca), przeczytałem dzisiaj Posty Zielonookiej co do spootkania z byłym, rozumiem tę chemię doskonale, kiedy widzę tę drugą kobietę, ciśnienie mi się podnosi i zaczynam chodzić po ścianach. Wiem, że tamta kobieta również darzy mnie uczuciem, co wcale nie ułatwia niczego. I właśnie głównie ze względu na dzieci (moje i jej) nie chcieliśmy się mocniej wiązać. I wiem, że gdyby nie dzieci, pewnie nie bylibyśmy z żoną już razem. Smutne. Staramy się nie wyzywać, nie obrażać, chociaż jest coś ciekawego co zauważyłem - kobieta potrafi powiedzieć w złości osobie którą kocha, że ją nienawidzi, mężczyźnie to się raczej nie zdarza (no, chyba, że rzeczywiście ją nienawidzi). Raczej darzymy się ironią i złośliwościami. Z tym naszym dostatkiem to chyba zostałem opacznie zrozumiany, nie opływamy w luksusy, chciałem powiedzieć, że mamy dom, samochód, dobrze płatną pracę. Co nie znaczy, że jesteśmy bogaci (lub majętni jakby powiedział sam wicemarszałek Lepper). Jeszcze raz dziękuję za wszystko, sama korespondencja z Wami jest dla mnie formą terapii. -
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Agnieszka1, być może wszyscy jesteśmy zmęczeni. Jakbyś zgadła - w czerwcu 5 rocznica ślubu (i 5 lat przed ślubem). Zagraj dzisiaj w Totka. Jest kumulacja - jak wygrasz, możesz się podzielić. Może to kuriozalne, ale sex właśnie po drugim dziecku jest (w naszym przypadku) najlepszy i najczęstszy. Zawsze mam wrażenie, że to są chwile zawieszenia broni. Ja nie mam większych problemów niż te o których pisałem, dla mnie one są największe. To, że rok temu urodziło się dziecko i w międzyczasie skierowanie uczuć w inną stronę nie wydają mi się wykluczające. Dziękuję Ci. -
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Selimm, totalnie się z Tobą nie zgadzam - sex jest lekiem na całe zło, ale tylko podczas sexu i może chwilę po. Później jest powrót do rzeczywistości (szarej). Agnieszka1 masz rację - dzieci mają prawo do wychowania przez Tatę i Mamę. Buty były tylko przykładem - wygląda to tak, że dla mnie córka może biegać po domu w samych skarpetkach, przecież nie zachoruje. Że je ubrudzi - jaki to wszystko ma znaczenie. Z tym, że to później mnie się obrywa od żony. Takich przykładów są tysiące. I z wielu sfer życia. Nasz model rodziny nie wygląda tak, że ja pracuję po 12 godzin, żona zajmuje się dziećmi, a ja po pracy czytam gazetę. Pracujemy oboje - zajmujemy się dziećmi kiedy jesteśmy w domu. I nie przesiadujemy w pracy więcej niż musimy. Wyprowadzić się na próbę nie chcę z wielu powodów, między innymi, po to, abym kontemplował w ciszy, żona musiałaby więcej zajmować się dziećmi. Wiem, że czasami sam sobie przeczę, ale nie znam rozwiązania mojej sytuacji, a raczej znam ich wiele i wszystkie są złe. -
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Ponury, masz rację. Są dni, kiedy jest znośnie, czasami nawet przyzwoicie, czasami, a raczej bardzo często jest zupełnie nie do wytrzymania. I denerwujemy się praktycznie po przekroczeniu progu domu. Co więcej, z rozmów wynika, że zarówno ja jak i żona woli przebywać z dziećmi bez obecności partnera - nie ma wówczas chaosu. Dzieci oczywiście nie wykorzystujemy do naszych kłótni, jak również żadne nie nastraja dzieci przeciw rodzicowi. To są żelazne zasady. Problemy wynikają również chyba z porzyczyn wychowawczych - ja np. pozwalam biegać córce w samych skarpetkach, czego żona nie akceptuje, bo wg niej musi mieć ubrane buty. I kłótnia gotowa. Co nas połączyło - to co pewnie większość par. Psucie zaczęło powoli zaraz po ślubie, ale nieznacznie. Eskalacja nastąpiła po urodzeniu drugiego dziecka, a raczej przed drugą ciążą. Dzieci są małe, (2,5 roku i prawie rok) więc nie wiem czy to dobrze czy też źle. Tak, wczoraj rzeczywiście byłem w dołku, co nie oznacza, że to co napisałem, nie jest prawdą. Czy da się odbudować uczucia? Czy można być w kimś zakochany po raz drugi? Oprócz obcowania z dziećmi nic nie daje mi zadowolenia - czy to jest normalne? Czy relacje bez uczuć nie będą skazane na niepowodzenie? -
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi - pewnie niewiele pomogą w podjęciu decyzji, ale dziękuję. Podjęcie jakiejkolwiek decyzji nie jest łatwe - bardzo usilnie z żoną staramy się odbudować nasz związek - czy się uda nie wiem. Na pewno przed jakąkolwiek dramatyczną decyzją chciałbym (chcielibyśmy) być pewni, że próbowaliśmy wszystkiego. W głębi duszy wierzę, że tak się stanie, że wszystko wróci do normy. Że się odnajdziemy. I nie podjąłem jak do tej pory żadnej decyzji, może oprócz tej, że próbujemy. I nie wiem też, czy nawet jeśli finalnie nie będziemy się kłócić, ale traktować z chłodną obojętnością to czy to będzie nasz sukces czy też porażka. Dla osób które nie przeszły tego stanu - w takich chwilach nie pamięta się miłych chwil, pamięta się tylko te niemiłe. Ponury - właśnie tak, chciałbym się zestarzeć u boku osoby, której będę mógł mówić kocham Cię, karmić z nią łabędzie w parku i czerpać przyjemność z przebywania w jej towarzystwie. Czy to jest dużo? Nie chciałbym, aby po odejściu dzieci okazało się, że jesteśmy dwójką prawie że obcych sobie osób. Czy jeśli żona powie mi że mnie nie kocha, to znaczy że ma opuścić dom? Chyba trochę myślenie na skróty. Wyścig szczurów nigdy mnie nie interesował - moim celem życia nie jest i nigdy nie była ani kariera ani stan konta. I może jestem egoistą, ale nie zamierzam ani moja żona poświęcić wszystkiego li tylko dla wychowania dzieci. Sorry, ale tak właśnie jest. Choć oczywiście nikt nie traktuje ich przedmiotowo. Nawet jak napatrzę się na krzywdę w hospicjum to jakoś nie wierzę, że problemy małżeńskie odejdą. Mam wrażenie Beaty, że mamy inne postrzeganie świata. -
Mam 32 lata i jestem totalnie nieszczęśliwy.
Herne odpowiedział Herne → na topic → Dział Porad życiowych
Nie potrafię Jej powiedzieć, że Ją kocham. W żadnej sytuacji. Co powinienem był zrobić - oszukiwać Ją? Udawać miłość? Wydaje mi się, że tak jest uczciwiej, choć może bardziej boleśnie. Ale nie chcę próbować budować czegokolwiek na kłamstwie. Czy po latach będzie lepiej? Czy brak uczuć da się przekuć w przyjaźń? Czy to wystarczy? Czy uczucia wrócą? Czy lepiej zostać dla dobra dzieci? Czy też powoli myśleć o rozwodzie i nie wiązać rąk sobie ani żonie? Nie zależy mi na podziale majątku i gryzieniu się o wszystko, tym bardziej, że to przecież kiedyś i tak będzie należało do dzieci. Jestem załamany i chyba wyjałowiony z wszelkich uczuć. -
Mam 32 lata, mam rzeczy które wielu mi zazdrości i powiem jedno - jestem totalnie nieszczęśliwy. Mam dom w pięknej okolicy, samochód, żonę, dwójkę dzieci, dobrze płatną pracę i mam wrażenie, że nie mam celu ani sensu w życiu. Co więcej, nie jestem zakochany w żonie, kłócimy się praktycznie codziennie, choć oboje mocno kochamy nasze dzieci. Wiem, że nie tak chciałbym się zestarzeć. Mam dom, ale czuję się praktycznie jak więzień - nie mam miejsca na cokolwiek, wszystko musi być tak jak chce żona, na trawie i roślinach kończąc. Wszystko nas w sobie denerwuje. Jestem załamany. Zaczęliśmy spotkania z psychologiem, co jednek niewiele daje. Nasze podstawowe zwroty, to Jesteś beznadziejny, żenujący, jak ty mnie w...wiasz itd. Co więcej, wiem, że nie kocham żony, kocham za to inną kobietę. I powiedziałem Jej o tym. Choć wiem, że z tą drugą kobietą nigdy nie będę razem. Powiedziałem Jej, bo nie zamierzam Jej oszukiwać w niczym, w przeciwnym przypadku budowałbym nasze relacje na kłamstwie. Z tym, że relacje między nami psuły się już dużo, dużo wcześniej. Czy ktoś z Was był również na życiowym zakręcie? Co mi radzicie? Zaciskać zęby? Marzę, żeby Jej zostawić cały ten dom i wynieść się do kawalerki. Wiem, że jeśli wygrałbym szóstkę, dałbym Jej połowę i podziękował. Jest za to coś z czego nigdy nie zrezygnuję - kocham mocno moje dzieci i nie wyobrażam sobie utraty kontaktu z nimi i możliwości ich współwychowywania. Wydaje mi się, że wraz z wybudowaniem domu utraciliśmy ostatni wspólny cel, który nas scalał. Zaczynam marzyć o rozwodzie. A dołki psychiczne dopadają mnie co kilka dni. Co mam robić?