Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

crategus

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    457
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez crategus

  1. z kronikarskiego obowiązku 23.02. - 29.03.2016 - 35 dni suma 836kW (I strefa 141, II strefa 695 czyli pow. 80% zużycia w II strefie), średnia: 23,8kW dziennie; 100% II strefa: cwu 3,4kW, co 9,7kW, temp 22.5-23*, cwu 50*.
  2. a to pierwsze zdjęcie to faktycznie tułów - taka rzeźba/odcisk na bazie pianki i formy - kalka, inspiracja z H.R. Gigera. Świecenie to odciski cieplejszych od materiału rzeźby, przyłożonych palców
  3. Temp na zewnątrz 5st, temp wewnątrz 22,5st. Niestety kamerkę miałem pożyczoną na dwa dni i nie było w tym czasie mrozów. Przepusty kablowe są o tyle ciekawym miejscem - że to zwykłe peszle (fi od 25 do 50, już nie pamiętam), które lecą w warstwie styrobetonu i jastrychu. Tyle, że ich wylot jest przy ścianie, która z uwagi na niższy poziom podłogi w salonie, jest w tym momencie, do wysokości 50cm, wystającym fundamentem (częścią fundamentu). Na całej długości jest od wewnątrz obklejony 5cm styro (fundamenty wewnątrz, również od środka, mam aż do stóp zaizolowane - xps 8cm; na zewnątrz 16cm hydromaxu), no ale przepusty wychodzą we wnęce ze styro. A że to sam środek domu, czyli sam środek fundamentów, to pokazuje, że jednak minimalne straty tam również są (a mówią, żeby nie izolować od środka fundamentów)..
  4. Miałem ostatnio możliwość pobawienia się kamerką termowizyjną FLIR E40. Dobrze, ze mają takie cuda na wyposażeniu DC . Wnioski: jest jeszcze trochę pracy przede mną, trzeba załatać kilka mostków termicznych; kilka, spodziewanych jest - i nic się z nimi zrobić już nie da; pewnie skorzystam też z jakiegoś blower testu... Kilka fotek: ...no dobra, kto by się nie pobawił? W zasadzie to pokażę tu same niedociągnięcia. Cała chałupa termikę trzyma. Wrzucę jeszcze filmik z zewnątrz. tu akurat to wynik niedociągnięć na styku izolacji fundamentu i ściany - do poprawy: kominek z otwartym zarówno dolotem jak i szybrem komina - przeciąg tworzy z niego jeden spory mostek termiczny: nawet widać w otwartym miejscu za którym jest kanał dolotowy - jak to miejscowo wyziębia: i druga strona największy, punktowomiejscowy mostek - HS, drzwi przesuwne... chyba nic z tym nie zrobię, coś za coś: i narożnik stałego szklenia w HSie HS - końcówka fixa kotwienie ocieplenia dachu (styro) oraz okolice komina - nie jest źle: a tu środek chałupy - miejsce, w którym zaraz przy centralnym fundamencie wychodzą przepusty z kablami a nad jednym oknem, rogowym, które akurat nie było montowane w warstwie ocieplenia, sytuacja wygląda tak: i sam róg okna (drewno)
  5. laurka28 - dziękuję. Namiary wrzucam na PW. Przeklejam swoje żale z innego miejsca: Chciałem w tym miejscu przestrzec różnych odbiorców energii elektrycznej - może niekoniecznie tylko tych od Taurona (aczkolwiek sytuacja mnie dotycząca ma z tym dostawcą bezpośredni związek) przed ślepą wiarą we wskazania liczników energii elektrycznej. Nie wiem też czy jest to odpowiednie miejsce, ale może kogoś to poratuje (dzięki zamontowaniu własnego podlicznika energii)... Otóż: zdarzyło się w moim przypadku tak, że zapragnąłem zmiany z taryfy G11 na G12w. Miało to związek z już uruchomionym ogrzewaniem (pompa ciepła) i przejściem na zaplanowany scenariusz - a więc akumulowaniem ciepła w wylewkach itd. (grzanie w II taryfie). Do tego czasu G11 mi wystarczała - trwały jeszcze prace wykończeniowe itd. Z uwagi na zmianę został mi wymieniony licznik na 2 strefowy. Niestety pod moją nieobecność - nie miałem możliwości sprawdzenia odczytu końcowego naocznie. Przyszło rozliczenie... a w nim wskazanie licznika za ostatni miesiąc - ponad 1900kW (niepełny msc). Wartość w moim przypadku niemożliwa do osiągnięcia - co potwierdziłem nie tylko własnym "bo tak mi się wydaje" ale wskazaniami podliczników zainstalowanych w domu - osobny licznik 3 taryfowy, osobny licznik na pompę ciepła, osobny na pozostałe funkcje techniczne - w tym rekuperację, oraz osobny na jednej z faz na której przewidywałem większe zużycie w przyszłości. Sama pompa ciepła ma jeszcze dodatkowo swoje wewnętrzne algorytmy pokazujące zużycie z podziałem na CO i CWU w kW (mniej więcej 10kW na CO i 4kW na CWU dziennie). Żadne z tych moich wewnętrznych wskazań nie potwierdzało możliwości aż tak wysokiego wskazania z odczytu dokonanego przy demontażu licznika. Do dostawcy zwróciłem się z reklamacją i opisem zaistniałem sytuacji (sprawa ciągnęła się 1,5msc). Przede wszystkim mój sprzeciw wzbudził fakt demontażu samego licznika bez mojej obecności i bez podpisania jakiegoś protokołu odbioru z potwierdzeniem stanu końcowego licznika. W jednej z odpowiedzi wskazano, iż dostawca przewiduje taką możliwość, choć w mojej opinii opis tego w regulaminie jest daleki od jasnego i czytelnego dla konsumenta. Kolejne reklamacje wraz z przypomnieniami wysyłałem kilkukrotnie. Otrzymałem informację, że licznik został już gdzieś indziej zamontowany, a w kolejnym piśmie, że został zdemontowany w celu przeprowadzenia analizy. Otrzymałem pismo wraz z dołączoną analizą wskazującą, że z jednej strony licznik pracuje zgodnie z normami, w drugiej jednak, analiza jego zapisanych odczytów wykazują anormalne 'skoki', gdzie danego dnia, o danej godzinie licznik szalał i naliczał nieprawdopodobne ilości kW (wraz z powtórzeniami później) - co jednoznacznie zostało określone, jako niemożliwe do wystąpienia (opinia, że jest to nieprawidłowa praca licznika - wskazania nie mają prawa odzwierciedlać rzeczywistości). W tym miejscu historia się w zasadzie kończy - ja jestem po prostu zaskoczony, że do takich sytuacji może dochodzić (wiem - licznik to tylko urządzenie, może ulec awarii): otrzymujemy urządzenie pomiarowe, ślepo wierzymy w jego wskazania i przez lata możemy płacić za, przez nikogo nie wychwycone (w tym nas samych), błędy. Dziwi mnie, że nie ma mechanizmów wyłapujących takie anormalne wskazania (skoro w liczniku istnieje retencja danych), a konsument musi się wręcz prosić by przeanalizowano tak diametralnie odstającą od 'normy' (np. od dotychczasowego zużycia) sytuację. Nie wiem ile winy tutaj leży po stronie mojego dostawcy energii - ja przestrzegam tylko, że i u 'największych' (bo gdzie tu doszukiwać się interesu jednostki - przecież to nie wina montera lub kogokolwiek z obsługi, nikt nie skorzystał na tym moim przekłamanym zużyciu) zdarzają się wpadki i warto wskazania zużycia mediów podawane przez dostawcę konfrontować ze wskazaniami własnych urządzeń pomiarowych... W moim przypadku to niestety nie koniec. Korzystając z okazji - może ktoś mi pomoże radą co w takim wypadku robić... bo sytuacja niestety nie jest dla mnie jednoznacznie "wyprostowana". Otóż - przytoczony został mi paragraf, który mówi o tym, że w przypadku błędnie działającego licznika, dla określenia zużycia energii w czasie obejmującym jego działanie przyjmuje się średnią z zużycia z okresu z działającym już właściwie licznikiem. Czyli w moim przypadku - pod uwagę wzięto dni następujące po wymianie licznika na dwutaryfowy (koniec stycznia, luty, trochę marca). Średnie dzienne zużycie to w tym czasie ok 25kW. Ok - tylko, że mamy miesiące zimowe (ciepłe, bo ciepłe - ale jednak pompa ciepła te 10kW średnio na CO pobiera) i jest to akurat okres, w którym w moim domu pobierana jest już energia na cele bytowe (czego wcześniej nie było). Okres zaś działania uszkodzonego licznika opiewa na czas od grudnia 2014 roku... i teraz - w ogóle nikt się tym okresem nie zainteresował (to na logikę - budzi sprzeciw, a wbrew logice - może i dobrze mając na uwadze co następuje...). Zużycie przez 2015 rok to głównie wydatki energii elektrycznej na prace wykończeniowe - ale zachodzi też prawdopodobieństwo, że i wtedy licznik "doliczał" swoje przekłamania na moją niekorzyść. Ponownie moje zdziwienie - dlaczego nie skorzystać z danych zarchiwizowanych w liczniku i po prostu nie odsiać błędnych skoków? Finalnie został mi skorygowany okres za ostatnie rozliczenie. Tyle, że... z naliczaniem średniego zużycia - ok. 25kW dziennie również w okresie, w którym zużycie było dużo niższe - brak grzania, brak zużycia bytowego. Sumując - nie dość, że konsument pokrzywdzony (jakbym się nie upomniał to 1200kW do tyłu), nie dość, że mogę mieć uzasadnione obawy i przypuszczenia, że przekłamania mogły pojawiać się już wcześniej to jeszcze w sposób krzywdzący przyjmuje się wprost zupełnie absurdalną wykładnię i próbuje rozliczyć okres 'cieplejszy' średnią wziętą z okresu zimowego... No po prostu dramat. Ok - może wygląda to jakbym się próbował trochę wyżalić, ale to tylko pokrótki opis faktów - i może faktycznie, ktoś ma wiedzę, doświadczenie - i mógłby służyć radą?
  6. Nie kazali - ale w systemie wisiała jako przeterminowana. Do niej cały czas się reklamacją odnosiłem, bo płatność, ale na właściwą kwotę, chciałem uiścić jak najszybciej.
  7. Ahoj. Chciałem w tym miejscu przestrzec różnych odbiorców energii elektrycznej - może niekoniecznie tylko tych od Taurona (aczkolwiek sytuacja mnie dotycząca ma z tym dostawcą bezpośredni związek) przed ślepą wiarą we wskazania liczników energii elektrycznej. Nie wiem też czy jest to odpowiednie miejsce, ale może kogoś to poratuje (dzięki zamontowaniu własnego podlicznika energii)... Otóż: zdarzyło się w moim przypadku tak, że zapragnąłem zmiany z taryfy G11 na G12w. Miało to związek z już uruchomionym ogrzewaniem (pompa ciepła) i przejściem na zaplanowany scenariusz - a więc akumulowaniem ciepła w wylewkach itd. (grzanie w II taryfie). Do tego czasu G11 mi wystarczała - trwały jeszcze prace wykończeniowe itd. Z uwagi na zmianę został mi wymieniony licznik na 2 strefowy. Niestety pod moją nieobecność - nie miałem możliwości sprawdzenia odczytu końcowego naocznie. Przyszło rozliczenie... a w nim wskazanie licznika za ostatni miesiąc - ponad 1900kW (niepełny msc). Wartość w moim przypadku niemożliwa do osiągnięcia - co potwierdziłem nie tylko własnym "bo tak mi się wydaje" ale wskazaniami podliczników zainstalowanych w domu - osobny licznik 3 taryfowy, osobny licznik na pompę ciepła, osobny na pozostałe funkcje techniczne - w tym rekuperację, oraz osobny na jednej z faz na której przewidywałem większe zużycie w przyszłości. Sama pompa ciepła ma jeszcze dodatkowo swoje wewnętrzne algorytmy pokazujące zużycie z podziałem na CO i CWU w kW (mniej więcej 10kW na CO i 4kW na CWU dziennie). Żadne z tych moich wewnętrznych wskazań nie potwierdzało możliwości aż tak wysokiego wskazania z odczytu dokonanego przy demontażu licznika. Do dostawcy zwróciłem się z reklamacją i opisem zaistniałem sytuacji (sprawa ciągnęła się 1,5msc). Przede wszystkim mój sprzeciw wzbudził fakt demontażu samego licznika bez mojej obecności i bez podpisania jakiegoś protokołu odbioru z potwierdzeniem stanu końcowego licznika. W jednej z odpowiedzi wskazano, iż dostawca przewiduje taką możliwość, choć w mojej opinii opis tego w regulaminie jest daleki od jasnego i czytelnego dla konsumenta. Kolejne reklamacje wraz z przypomnieniami wysyłałem kilkukrotnie. Otrzymałem informację, że licznik został już gdzieś indziej zamontowany, a w kolejnym piśmie, że został zdemontowany w celu przeprowadzenia analizy. Otrzymałem pismo wraz z dołączoną analizą wskazującą, że z jednej strony licznik pracuje zgodnie z normami, w drugiej jednak, analiza jego zapisanych odczytów wykazują anormalne 'skoki', gdzie danego dnia, o danej godzinie licznik szalał i naliczał nieprawdopodobne ilości kW (wraz z powtórzeniami później) - co jednoznacznie zostało określone, jako niemożliwe do wystąpienia (opinia, że jest to nieprawidłowa praca licznika - wskazania nie mają prawa odzwierciedlać rzeczywistości). W tym miejscu historia się w zasadzie kończy - ja jestem po prostu zaskoczony, że do takich sytuacji może dochodzić (wiem - licznik to tylko urządzenie, może ulec awarii): otrzymujemy urządzenie pomiarowe, ślepo wierzymy w jego wskazania i przez lata możemy płacić za, przez nikogo nie wychwycone (w tym nas samych), błędy. Dziwi mnie, że nie ma mechanizmów wyłapujących takie anormalne wskazania (skoro w liczniku istnieje retencja danych), a konsument musi się wręcz prosić by przeanalizowano tak diametralnie odstającą od 'normy' (np. od dotychczasowego zużycia) sytuację. Nie wiem ile winy tutaj leży po stronie mojego dostawcy energii - ja przestrzegam tylko, że i u 'największych' (bo gdzie tu doszukiwać się interesu jednostki - przecież to nie wina montera lub kogokolwiek z obsługi, nikt nie skorzystał na tym moim przekłamanym zużyciu) zdarzają się wpadki i warto wskazania zużycia mediów podawane przez dostawcę konfrontować ze wskazaniami własnych urządzeń pomiarowych... W moim przypadku to niestety nie koniec. Korzystając z okazji - może ktoś mi pomoże radą co w takim wypadku robić... bo sytuacja niestety nie jest dla mnie jednoznacznie "wyprostowana". Otóż - przytoczony został mi paragraf, który mówi o tym, że w przypadku błędnie działającego licznika, dla określenia zużycia energii w czasie obejmującym jego działanie przyjmuje się średnią z zużycia z okresu z działającym już właściwie licznikiem. Czyli w moim przypadku - pod uwagę wzięto dni następujące po wymianie licznika na dwutaryfowy (koniec stycznia, luty, trochę marca). Średnie dzienne zużycie to w tym czasie ok 25kW. Ok - tylko, że mamy miesiące zimowe (ciepłe, bo ciepłe - ale jednak pompa ciepła te 10kW średnio na CO pobiera) i jest to akurat okres, w którym w moim domu pobierana jest już energia na cele bytowe (czego wcześniej nie było). Okres zaś działania uszkodzonego licznika opiewa na czas od grudnia 2014 roku... i teraz - w ogóle nikt się tym okresem nie zainteresował (to na logikę - budzi sprzeciw, a wbrew logice - może i dobrze mając na uwadze co następuje...). Zużycie przez 2015 rok to głównie wydatki energii elektrycznej na prace wykończeniowe - ale zachodzi też prawdopodobieństwo, że i wtedy licznik "doliczał" swoje przekłamania na moją niekorzyść. Ponownie moje zdziwienie - dlaczego nie skorzystać z danych zarchiwizowanych w liczniku i po prostu nie odsiać błędnych skoków? Finalnie został mi skorygowany okres za ostatnie rozliczenie. Tyle, że... z naliczaniem średniego zużycia - ok. 25kW dziennie również w okresie, w którym zużycie było dużo niższe - brak grzania, brak zużycia bytowego. Sumując - nie dość, że konsument pokrzywdzony (jakbym się nie upomniał to 1200kW do tyłu), nie dość, że mogę mieć uzasadnione obawy i przypuszczenia, że przekłamania mogły pojawiać się już wcześniej to jeszcze w sposób krzywdzący przyjmuje się wprost zupełnie absurdalną wykładnię i próbuje rozliczyć okres 'cieplejszy' średnią wziętą z okresu zimowego... No po prostu dramat. Ok - może wygląda to jakbym się próbował trochę wyżalić, ale to tylko pokrótki opis faktów - i może faktycznie, ktoś ma wiedzę, doświadczenie - i mógłby służyć radą? .
  8. u mnie okienka 4.30-6.00, 13-14.30, 22-23 (ale włącza się przeważnie w dwóch pierwszych); czas cyklu 60min max; systematycznie zużywa to te 4kWh dziennie (bo się OT od zużycia zrobił); galmet 300l maxi; cyrkulacja na pilota używana od dzwona (zazwyczaj tylko przed samym prysznicem) i... brakuje. Karolek75 - słuszna uwaga. U mnie na razie testy. Jak dojdzie druga łazienka i wanna (a z przyzwyczajeń wnioskuję, że też zazwyczaj będzie zalewana pod rant ;p) to pewnie i samopas niewydoli
  9. No u mnie, na panasonicu, nie da się chyba, ustawić tak, by w okienku grzała do temp X a poza do Y... to by rozwiązywało sprawę.
  10. crategus

    Panasonic Aquarea

    No to będę się temu bacznie przyglądał i w razie czego również zainstaluję. Pewnie kwestia bezwładności betonu, bo te styczniowe mrozy to faktycznie krótka próbka...
  11. crategus

    Panasonic Aquarea

    hmm, ja u mnie także mam odprowadzenie skroplin do odpływu z rynien (jeszcze do samej rury nie podłączyłem), ale żadnego ogrzewania nie instalowałem. Jednostka zewnętrzna postawiona jest na bloczku z betonu, w środku przed zalaniem wprowadziłem odpływ i w niego w/s/puściłem tackę. Bloczek ma jakieś 0,5m nad ziemią, wgłąb pewnie z 1,2m... nie wiem czy to coś grzeje od ziemi... Wyprowadzenie rurki jest tuż pod powierzchnią ( jeszcze w rurę rynny nie wpięte) i w styczniu, podczas -15 nic nie zamarzało...
  12. prace trwają, aczkolwiek mozolnie to idzie do przodu, chyba mi się baterie wyczerpały po gonitwie sprzed dwóch miesięcy z braku laku - ogrzewanie: Pierwszy sezon (a w zasadzie 2 miesiąc), nie wiem ile wilgoci jest jeszcze w domu, wiem natomiast, że mam jeszcze kilka nieszczelności do wyeliminowania... kilka razy palone kominkiem co niestety mocno mi komplikuje sprawę bo potem w nocy podłogówka się nie ładuje i wszystko się kaszani ... 25.01-25.02.2016 CO: 307kWh, średnio 9,9 dziennie CWU: 132kWh, średnio 4,2 dziennie temp. zadana 22.6*, w weekendy 23*, cwu 50* 100% II taryfa, co dziwne, cwu 300L ładuje się przeszło 1h, okienek starcza ale czasem wody nie tzn dzieci wychlapią i na trzeci (a czasem już drugi) prysznic(!) nie ma gorącej wody (pewnie dopuszczana zimna wychładza całość i dla komfortu zastanawiam się czy cwu nie puścić samopas)...
  13. Pierwszy sezon (a w zasadzie 2 miesiąc), nie wiem ile wilgoci jest jeszcze w domu, wiem natomiast, że mam jeszcze kilka nieszczelności do wyeliminowania... kilka razy palone kominkiem co niestety mocno mi komplikuje sprawę bo potem w nocy podłogówka się nie ładuje i wszystko się kaszani ... 25.01-25.02.2016 CO: 307kWh, średnio 9,9 dziennie CWU: 132kWh, średnio 4,2 dziennie temp. zadana 22.6*, w weekendy 23*, cwu 50* 100% II taryfa, co dziwne, cwu 300L ładuje się przeszło 1h, okienek starcza ale czasem wody nie tzn dzieci wychlapią i na trzeci (a czasem już drugi) prysznic(!) nie ma gorącej wody (pewnie dopuszczana zimna wychładza całość i dla komfortu zastanawiam się czy cwu nie puścić samopas)...
  14. Żyrafy wchodzą do szafy. jeszcze tylko szklane przesuwne drzwi jako bariera w wiatrołapie...
  15. miło nam na pixers.pl - polecam (akurat trafiliśmy na mocną promocję), bardzo solidne i na jakościowo dobrych materiałach, zarówno naklejki jak i tapeta wykonane perfekcyjnie.
  16. Tak, tapeta, gruby bryt. Zamawialiśmy z internetu, na wymiar, plus kilka naklejek. Z boku będzie szafa z lustrami, więc żyraf będzie więcej Mało komu się podoba, w sumie nie wiem dlaczego... bo chyba zaczęliśmy kolekcjonować takie klimaty i naklejki dla dziewczynek:
  17. poka Dzięki. Rozumiem, że nie zazdrościsz - bo już sama myłaś? Nas to przeraża...
  18. powoli wykańczamy... dzisiaj przedpokój. Jutro może w końcu sypialnia...
  19. i jeszcze cegła w przedpokoju. Nie wiem czy wyraźnie to widać - ale faktura jest zupełnie inna (czasem widoczne są ślady po cięciu), osadzenie też bardziej wypoziomowane, węższe fugi no i powierzchnia gładsza. Niestety nic nie mogę jeszcze powiedzieć o trwałości - ale widziałem kiedyś cegły na podłodze w przedsionku restauracji, więc ufam, że nie będzie źle.
  20. o kurcze, ta pierwsza, jeśli tylko grafit okaże się bliski czarnemu - idealna! Bardzo dziękuję!
  21. crategus

    Materac do sypialni

    czy ja wiem czy głupotą? Pianka visco reaguje przecież na ciepłotę ciała i pewnie również temperaturę otoczenia - latem taki materac jest zatem odczuwalnie bardziej miękki. Nawet teraz, zimą, w sklepach z materacami przestrzegają, że odczucia z takim materacem wystawionym w salonie będą zupełnie inne niż latem (pomijając temp pomieszczenia to choćby poprzez ekspozycje na promienie słoneczne). No i w takim wypadku można założyć, że dla niektórych, taki materac z grubszą warstwą pianki visco, odpowiedni w chłodniejsze okresy będzie zbyt miękki (zapadający się) latem... co skutkuje tym, że szukają np. lateksu na drugą stronę. Multipocketów też bym nie przekreślał na rzecz pianek (hr czy innych) az tak zdecydowanie - sam wybierając materac przetestowałem ich sporo... i czasem pianki (pewnie kwestia ich rodzaju i konfiguracji) zupełnie mi nie odpowiadały. Kwestia oczekiwań... mimo wszystko każdy rodzaj wypełnienia to inne wrażenia/odczucia.
  22. szanowni - pomocy Szukam czegoś takiego - zwisający, czarny blok szczotkowanego aluminium lub z uwagi na koszt - puszka czarnej blachy, optymalnie z h40cm graniastosłupa... Może ktoś gdzieś coś widział?
  23. Dziękuję. Miło, że się podoba. tu jeszcze w trakcie fugowania: Żeby nie było, że się tylko chwalę. Takie cegły, nawet cięte jako "płytki" spokojnie można wykorzystać na podłogę (u mnie cały wiatrołap - jak wspominałem - tylko tą ciętą, gładszą stroną do góry) - po przyklejeniu na kleju elastycznym oraz zaimpregnowaniu zdają się być bardzo wytrzymałe... tu wykorzystane wokół kominka (trochę mi zostało), zdjęcia jeszcze bez fugi: ivy17 - lampy akurat z sieciówki (chyba LM), jakaś najtańsza wersja, kupiona tylko z uwagi na żarnik... chyba, że chodzi o tą zabytkową - to lampa sygnałowa wytargana gdzieś na targu staroci.
  24. ja również polecę produkty osmo - każdą sosnę (drzwi, podłogi, meble) maluję najpierw białym woskiem dekoracyjnym 3111, a potem jeszcze przelatuję twardym woskiem 3032 (można też matem lub półmatem).
  25. jak wspomniałem - wylewałem parapet z betonu. Z uwagi na brak możliwości potraktowania wierzchniej warstwy "formą" - musiałem ją zacierać (chyba przypalaniem się to nazywa). 11mb x 35-40cm - ręka mi odpadała i nie dałem rady idealnie. Później to szlifowałem. Wyszło lustro z lekkimi fałdami. Tu jednak nie pasował mi efekt wizualny (trochę takie lastriko wyszło) więc potraktowałem to impregnatem z pigmentem (są różne - białe, szare...). I teraz w zależności od betonu (i szalowania!) różnie się to wchłania. Np. przy szalowaniu zwykłymi deskami wchłania się kiepsko. A gładką płytą meblową, przy dobrym zawibrowaniu (wibrator taki przykładany do szalunku) - znacznie lepiej. Pewnie inaczej się mleczko rozlewa. Im bardziej chłonne dla impregnatu to niestety też dla ewentualnych plam. U mnie stworzyło to powierzchnię, kurcze, w zasadzie 100% niechłonną. Może to też kwestia mieszanki - na mięso lałem b20, a na wierzch beton architektoniczny z crc. Nie wystarczyłby np. jakiś plastyfikator podnoszący właściwości wodoodporności betonu? Albo np. dodanie szkła wodnego? Samych impregnatów też jest sporo... ja testowałem STRONG, AQUA z Solido czy jakoś tak, różne dynasile i owy z pigmentem właśnie - na alle do dostania...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...