Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Mwanamke

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    283
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Mwanamke

  1. Nie ma to ja skleroza! Byłam pewna, że juz Wam pokazałam moje łobuzy ale okazało się że nie Oto one: ON-ka 6,5 letnia Giga z gówniarzem 4 miesięcznym (czechosłowacki wilczak) Cheitanem http://cheitan.zperonowki.com/uploads/w-oczekiwaniu.jpg Tu szaleństwa rodzinki wilczaków podczas gościny u nas: http://cheitan.zperonowki.com/uploads/zabawy1.jpg a tu już mój podrośnięty gnojek ( prawie 5 miesięcy) lekko naćpany http://cheitan.zperonowki.com/uploads/Cheitan-na-haju.jpg
  2. Echhh bo to jest ta rasa, której sie pokazuje kawałek mięska i szybko zaznacza kokardką tą część, która uznaliśmy za głowę Na fotce psina jest przed identyfikacją poszczególnych części ciała tak dla zmyłki
  3. Mwanamke

    SHAR PEI

    Zapytajcie wetów....oni "kochają" shar-peie...dzięki nim, byw, że nieźle funkcjonują. kaZdy zapytany przeze mnie wet odpowiada, że to ich utrzymanie....
  4. Pozwolisz, że zawieszę odpowiedź do Twojego powrotu od innego weta?
  5. Kolo - faktycznie sposób wystawiania owczarków niemieckich mógł Cię zniechęcić do wystaw. Ale weź pod uwagę, że jest to jedyna tak wystawiana rasa(system double-handling). Reszta ras wchodzi na ring, zrobi jedno-dwa kółka obok właściciela a nie na wyprężonej smyczy przed nim, potem stoi kilka chwil i po sprawie...nie ma latania, krzyków, pisków jakie zapamiętałeś z ringu ONów. A w kwestii Twoich planów: pies to nie jest człowiek , spójrz w naturę: w stadzie wilków rozmnaża sie tylko jedna para- para alfa..reszta suk- nie. Suka zdecydowanie nie jest kobietą i jeśli wet tak mówi to dla mnie jego poziom intelektualny i poziom etyki zawodowej równy jest zeru Czy wiesz co to jest ropomacicze?? Czy wiesz, że ciąża nie zapobiega tej chorobie? Czy wiesz co to jest rak sutka? Czy jestes w stanie wyobrazić sobie cierpienie suki , którą to spotkało? I ostatnie pytanie..na które i tak już nam odpowiedź...czy wiesz co oznacza szacunek do psa i odpowiedzialność??
  6. Jeśli chodzi o zabezpieczenia to na psach nie łysych czyli takim owczarku niemieckim najlepiej sprawdza sie zabezpieczenie podwójne: obroża PREVENTIC z amitrazą - do kupienia tylko u wetów ale w każdym gabinecie do dostania plus frotline ale w atomizerze. Kropelka- do kitu;( Na ONa to wychodzi prawie cała butla, w domu sie tego zapryskać nie da bo śmierdzi i pies szału dostaje. Ja zabieram psa na spacer, frontline i rekawiczkę gumową, psiknięcia przelicza sie na kilogramy i raz na jakiś czas wołam do siebie sukę psikam ileś tam serii potem zabawa i tak kilka razy az będzie tyle ile powinno być. Potem dwie doby szlaban na wchodzenie do wody i kleszczy ne widać
  7. Mój szanowny kolega małzonek wykańcza łazienkę ( najpierw jego wykończył glazurnik) ale nie podejrzał niestety jak tamtem kładł fuge a robił to na sucho I teraz my zachodzimy w głowę jak to się robi...może wiecie?
  8. Zdaje sie, że ten pies już dostał wyrok Za chęć współpracy, za wykonywanie poleceń , kompletnie nie rozumiejąc co się stało zostaje skazany.....jak łańcuchowy burek w najbardziej zapyziałej wsi... Dramat tego psa jest niewyobrażalny...będzie się cieszył za każdym razem na Wasz widok, w zamian dostanie pewnie jakieś ciumkanie w jego stronę...horror! Nie potrafię zrozumieć takiej bezwzględności i okrucieństwa.... Nigdy w zyciu nie chciałabym miec do czynienia z kimś takim...dla mnie to zwyrodnialstwo... Oddaj tego psa komus kto jest zdolny do takiego uczucia jak kochanie, do odpowiedzialności...kto JEST człowiekiem...!!!! Mam nadzieję, że zgodnie z zasada powrotów do nas tego co uczyniliśmy kiedys tez tak zostaniesz potraktowana...może nawet przez własne dziecko? Które nie będzie miało czasu i ochoty zajmować się starą matką (&*^#*&^_((@_+&*(&_&(^*%)*)(_*)(+*&&^
  9. Mwanamke

    rasa psa

    Ojjj....bo fantazja jest od tego, aby bawić się na całego Skąd Ty wziąłeś te 12 ton?? I na co? Na cm kw? Na szczęce?? I nie ma zachowań niewyuczonych...pies z bardzo silnym prey drive chlaśnie Cię po ręku tak, że nawet tego nie zauważysz Ja wiem, że bullowate nie niosą w sobie agresji do ludzi ale nie ubarwiajmy, kluczowe i tak jest wychowanie.... Upodobanie potrafię zrozumieć, choć osobiście preferuję inne rasy. Natomiast chętnie przyłączam się do zdejmowania odium z tych ras...ale tez bez przegięć w drugą stronę
  10. A nie powinny ) Bo jeśli piesek idzie poprawnie to nalezy mu się nagroda i pochwała słowna...jeśli stosujesz metode "kija i marchweki" to po korekcie nie wolno zapominać o marchewce A jak go uczysz? Możesz napisać? Czy aranżujesz sytuację tak aby w poczatkowej fazie psu zawsze się udawało?
  11. No fakt..taka kruszynka..ja ona przeszkadzać może? Ale wiesz, myślę że to nam przeszkadza ale gdyby tego nie było...czegos by barkowało...za szybko byśmy sie przemieszczały..a tak człowiek zwalnia
  12. Uaaaach..troche mnie nie było...a już widzę Gafinka i Tobie sie dostało... mam niejasne wrażenie że w watku nie chodzi o psy tylko o kłopoty człowieka A szkoda...bo dział jest o zwierzakach.... To jest dokładnei jak z niszczeniem środowiska...siedzi sobie taki misio i wylewa tony syfu do morza.....a co go to obchodzi? Jego basen czyszczony jest regularnie, nie?? A gdzieś brudy trzeba wylac...
  13. Ech tam..gromy jak gromy...po prostu nie zgadzamy się Ale problem jest poważny....nie znałam tych liczb a one mnie szokują Uważam ponadto, że jakaś dziwna chęć podzielenia sie ze światem tym co kochamy jest powodem nieszczęść właśnie tych zwierząt, które kochamy...
  14. Nie ma sprawy , nie mam kłopotów z tozsamością płciową i kompleksów na tym tle Jeśli za ostro - bardzo Cię przepraszam... Chodźiło mi jedynie o niepowtarzanie smutnych doświadczeń - jakie by one nie były... Mizianko dla suni..niech się dobrze chowa
  15. A jak to się ma do psów? Bo chyba jeszcze inteligencja mi szwankuje skoro nie rozumiem.....
  16. a tu mnie masz! Brawo za inteligencję! jakiej nagrody się spodziewasz??
  17. Wytoczyłam..jam zakapiorna baba moniska, Słoneczko....ja naprawde kocham wszystkie psy, wszystkie są dla mnie urocze i wspaniałe. A protestuję przeciw bezmyślnemu rozmnażaniu własnie dlatego aby nie było takiej amunicji... Pisząc o pracy hodowców, tych prawdziwych nie rozmnażaczy - mam na mysli dbałośc o badanai i niedopuszczanie do powstanai takich psich nieszczęśc Naprawde - tylko tyle. Swojej suki nie wystawiałam, bo nie akceptuję sposobu wystawiania ONów...i w nosie mam jej pochodzenie, wazniejsza jest dla mnie ona sama... teraz mam wyczekanego od roku szczeniaka i jesli on nie zaakceptuje wystawowego rwetesu to ja się nie będe upierać. Dla mnei zawsze najpierw jest pies, zrezygnowałam z wyjść, wielu wyjazdów bo nie zostawiam psów bo nie po to je zaprosiłam do swojego życia aby siedziały same 8 godzin w domu...to nie zabawki. Owszem- mam ciężko chorą sukę i dla niej zrobiliśmy przeprowadzkę na parter mimo, że to jest jedyny plus nowego mieszkania...i dlatego, widząc ją i jej siostry tak bardzo sie wkurzam na brak wyobraźni niektórych właścicieli psów, chcących rozmnożyć swoje pupile... Czy ja wyjasniłam? Bo się nieco zagotowałam, nie chciałam być niegrzeczna ale serce mi sie kroi jak widzę cierpiące zwierzę...i próbuje tylko uświadomić za co odpowiedzialnośc powinniśmy brać.... uszanowanko
  18. Przesadziłeś kolego...ja bym nigdy nie dopuściła aby mój pies zamordował innego psa - tylko dlatego, że nie są moje...swoją drogą świadczy to o niezłym zwichnięciu psychiki psa, zwłaszcza husky I wyjasnienei - nie jestem hodowca i nigdy nie będę bo nie mam warunków aby zapewnić psom az takie warunki....weterynarzem tez nie jestem...masz jakieś inne "inwektywy" ??
  19. Echhh...napisałam dużo ale..postanowiłam inaczej... Wykasowałam a w zamian polecam lekturę poniżej...jeśłi to nie wystarczy to znaczy , że szkoda czasu na jałowe dyskusje... Historia małej Lei... "Nie wiem dużo o miejscu, gdzie się urodziłam. Było wąskie i ciemne i człowiek nigdy się z nami nie bawił. Pamiętam jeszcze mamę i jej miękkie futro, ale ona była często chora i bardzo chuda. Miała niewiele mleka dla mnie, moich braci i sióstr. Większość z nich nagle umarła. Kiedy zabrali mnie od mamy strasznie się bałam i byłam taka smutna. Moje mleczne ząbki ledwo co wyszły i tak bardzo jeszcze potrzebowałam mamy. Biedna mama, sama też czuła się bardzo źle. Ludzie powiedzieli, że teraz w końcu chcą pieniędzy i że piski mojej siostry i moje działają im na nerwy. Tak więc zostałyśmy pewnego dnia załadowane do skrzyni i wywiezione. Tuliłyśmy się do siebie i czułyśmy, jak obie trzęsiemy się, nieprzytomne ze strachu. Nikt nie przyszedł, aby nas pocieszyć. Wszystkie te dziwne dźwięki i zapachy. Jesteśmy w "Pet Shopie" - sklepie, gdzie jest dużo różnych zwierząt. Jedne miauczą, inne piszczą, niektóre gwiżdżą. Słyszymy również skomlenie innych szczeniąt. Moja siostra i ja przyciskamy się mocno do siebie w ciasnej klatce. Czasem przychodzą ludzie i oglądają nas, często całkiem mali ludzie, którzy bardzo serdecznie wyglądają, tak jakby chcieli się z nami bawić. Dzień po dniu spędzamy w naszej małej klatce. Czasem łapie nas ktoś i podnosi do góry aby obejrzeć. Niektórzy są przyjacielscy i głaskają nas, inni są grubiańscy i sprawiają nam ból. Często słyszymy jak mówią: "oh, one są słodkie, chcę jednego", ale potem ludzie znowu odchodzą. Ostatniej nocy zmarła moja siostra. Położyłam głowę na jej miękkim futerku i czułam, jak życie uchodzi z jej chudego ciałka. Kiedy ją rano wyciągali z klatki mówili, że była chora i że ja mam być sprzedana taniej, abym wkrótce poszła. Nikt nie zwraca uwagi na mój cichy płacz, kiedy wyrzucona zostaje moja mała siostrzyczka. Dziś przyszła rodzina i kupiła mnie! Teraz wszystko będzie dobrze! To są bardzo mili ludzie, którzy zdecydowali się rzeczywiście na mnie. Oni mają dobrą karmę i piękną miskę do tego i ta mała dziewczynka nosi mnie bardzo delikatnie w ramionach. Jej tata i mama mówią, że jestem bardzo słodkim i dzielnym pieskiem. Nazywam się teraz Lea. Mogę nawet oblizać moją nową rodzinę, to jest wspaniałe. Uczą mnie serdecznie, co mogę robić i czego nie, troszczą się o mnie, dają mi pyszne jedzenie i dużo, dużo miłości. Niczego więcej nie chcę, jak tylko podobać się tym wspaniałym ludziom i nic nie jest piękniejsze jak szaleć w koło i bawić się z małą dziewczynką. Pierwsza wizyta u weterynarza. To było dziwne miejsce, trzęsłam się. Dostałam kilka zastrzyków. Moja najlepsza przyjaciółka, mała dziewczynka, trzyma mnie delikatnie i mówi, że będzie dobrze, więc się odprężam. Weterynarz widocznie mówi moim kochanym ludziom coś smutnego, bo wygladają na całkiem załamanych. Słyszę coś o ciężkich wadach, dysplazji E i chorobie serca. Mówi o dzikich hodowcach i o tym, że moi rodzice nigdy nie byli badani. Nic z tego nie zrozumiałam, ale to było okropne, widzieć moją rodzinę taką smutną. Mam teraz sześć miesięcy. Moi rówieśnicy są dzicy i silni, ale mi każdy ruch sprawia straszliwy ból. Bóle nigdy nie ustają. Poza tym od razu brakuje mi tchu, kiedy tylko chcę się trochę pobawić z małą dziewczynką. Tak bardzo chciałabym być silnym psem, ale po prostu nie daję rady... Ojciec i matka mówia o mnie. Widzę ich wszystkich takich smutnych i to łamie mi serce. W międzyczasie bywam często u weterynarza i zawsze kończy się na "genetyczne" i "nic nie można zrobić". Chcę na dworze w ciepłym słońcu bawić się z moją rodziną, chcę biegać i skakać. Nie mogę... Ostatnia noc była gorsza niż którakolwiek. Nie mogłam nawet wstać, żeby się napić i tylko krzyczałam z bólu... Oni niosą mnie do samochodu. Wszyscy płaczą. Są tacy dziwni, co się dzieje? Czy byłam niegrzeczna? Czy to na mnie są źli? Nie, nie, oni pieszczą mnie przecież tak delikatnie. Ach gdybyż tylko te bóle ustały! Nie mogę nawet zlizać łez z twarzy małej dziewczynki, ale przynajmniej dosięgam do jej ręki. Stół u weterynarza jest zimny. Boję się. Ludzie płaczą w moje futerko, czuję, jak bardzo mnie kochają. Z wysiłkiem daję radę polizać ich w rękę. Weterynarz nie spieszy się dzisiaj i jest bardzo serdeczny i odczuwam trochę mniej bólu. Mała dziewczynka trzyma mnie bardzo delikatnie, lekkie ukłucie... Dzięki Bogu, ból znika. Czuję głęboki spokój i wdzięczność... Sen: widzę moją mamę, moich braci i siostry na wielkiej zielonej łące. Wołają do mnie, że tam nie ma bólu, tylko spokój i szczęście. Więc mówię mojej ludzkiej rodzinie do widzenia w jedyny możliwy dla mnie sposób: z delikatnym merdnięciem i lekkim węszeniem. Wiele szczęśliwych lat chciałam z Wami spędzić, to nie powinno się stać. Zamiast tego przysporzyłam Wam tylko wiele zmartwień. Przykro mi, byłam przecież tylko towarem handlowym. Lea"
  20. Masz jakiś pomyśl co chciałaś wstawić na miejsce "nie wiem jak co" ?? Czy ja naprawdę piszę nie po polsku? Wskaż mi proszę GDZIE napisałam, że pies z papierami bardziej nadaje się na członka rodziny lub pupila?? A zastanowiłaś się dlaczego moimi adwersarzami sa osoby wydające się byc urazone faktem posiadania psa bez rodowodu? Bo to nie są jakieś papiery, to jest po prostu DOWÓD POCHODZENIA... A co do wystaw...zapraszam na ring i udowodnij jak to mój pies się będzie męczył Pewnie tak samo jak przy szkoleniu i otrzymywaniu nagrody za każdą dobrze wykonaną komendę ( ojoj jaka to tortura!). W jednym się zgodzę -wystawy nieco dziwnei ewoluowały w kierunku show, ale geneza powstania wystaw było niezbędne obejrzenie psa i porównanie go do zapisanego wzorca rasy....i na podstawie tego porównania wystawienei oceny : doskonała zgodność ze wzorce, bardzo dobra zgodność ze wzrorcem, dobra.... To nie szkoła tu nie ma ocen "jaś ma dzisiaj piatkę"... Mogę sie zgodzić, że lakierowane i pudrowane pieski moga nei czuć się najfajniej...ale nikt nie każe kupować psa z grupy "ozdóbek"
  21. A co za przeproszeneim ma piernik do wiatraka? Czy ja mówię, że coś jest lepsze a coś gorsze?? A poza tym skoro jest Ci wszystko jedno to skąd u Ciebie "husky" ?? A naprawdę powinno Ci sie zrobić smutno jak sie przejedziesz do schroniska, jak zobaczysz ofiary mody filmowej przywiązane do drzew, wyrzucanych z samochodu itp itd... Przypadek z ostatnich dni..."lewe" krycie rasowej suki przez psa bez papierów, właścicielka próbowała wyrobić szczeniakom metryki, nie udało się, próbowała sprzedać - nie udało sie ...czterotygodniowe szczeniaki, słyszące, widzące i łapiące kontakt przyniosła do gabinetu z prośbą o uśpienie lekarz załadował szczeniaki do samochodu i biorąc do siebie dwa poznajdował domy dla pozostałych....ciekawe czemu i po co? W końcu on przeciez jest maszyną do robienia śmiertelnych zastrzyków, nie? Tak pomyslała sobie pewnie ta pani.... Na szczęście edukacja i tej dziedzinie dociera do ludzi i kupując przyjaciela na najbliższe 10 lat wybierają sczzeniaki zadbane od hodowców w głową i sercem...a nie efekty produkcji ... Oczywiście! Chcąc rozmnażać swoja niewątpliwie śliczną i kochana sukę to jakie badania przeprowadzisz aby wyeliminować późniejsze cierpienia szczeniąt?? A jak marzysz o samochodzie to odkładasz i bierzesz kredyt czy jedziesz na szrot i wybierasz złom byle by miał zarąbisty znaczek na masce?? Poza tym wybacz ale ten argument jest bardzo mocno naciągany - jeśli naprawdę marzysz o psie to hodowca jest skłonny rozbić Ci cenę na raty, podpisać umowę na współwłasność, oddać szczenię za pół ceny jako "niewystawowe" itd..jest mnóstwo możliwości tylko trzeba chcieć a nie zakładać z góry że się nie da. I ostatnie: skoro znasz tyle osób, których nie stać na psa rasowego a chcą mieć czworonożnego przyjaciela (??????) ) to powiem Ci, że schroniska pełne są psów "w typie" danej rasy....więc odpowiedz mi dlaczego tam nie pojadą?? Jeszcze słowo do pattaya: wg regulaminu (o który pytasz powyżej) pies ma prawo zostac reproduktorem m.in pod warunkiem: *uzyskał, po ukończeniu 15 miesięcy, w dowolnej klasie, od co najmniej dwóch sędziów, trzy oceny doskonałe, w tym jedną na wystawie międzynarodowej lub klubowej, więc jedna bdb o czymś świadczy ...z takimi ocenam nie zostałby reproduktorem. Nie świadczy to oczywiście o jego mniejszej wartości jako psa, którego kochamy....ale jest róznica pomiedzy pupilem domowym a maszynka do produkcji szczeniaków. Sama mam ukochana sukę ON dl amnie najpiękniejszą i najcudowniejszą i mimo jej urody i wielu nagabywań nie zdecydowałabym się nigdy na zrobienie z niej suki rodzącej..o hodowlanej to w ogóle nie ma mowy..ale dlaczego - to trzeba popatrzeć lekko szerzej niz na czubek nosa własnego psa...
  22. Oj dzięki;) Ale ja już chyba wytropiłam...to kocanka....w przyszłym tygodniu kupuję i będzie rosła.....i ona zdaje się za oknem wytrzyma...ale to jeszcze do sparwdzenia...takie do chowania dodomu to nie dla mnie...zna pewno bym zapomniała
  23. Niegrzeczna?? Coż, przykro mi w takim razie...nawet moge napisac "przepraszam" bo nie lubię wycieczek osobistych, ale nie zmienia to mojego stanowiska w sprawie dyskusji, Twoja wola sądzić że nie mam racji...masz do tego prawo...a mnie nie interesuje czyje będzie ostatnie słowo
  24. Bez komentarza...sorry nie ten poziom dyskusji
  25. Mwanamke

    o krok od zdrady ?

    Maliny?? O takie?: W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem Zapodziani po głowy, przez długie godziny Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny. Palce miałas na oślep skrwawione ich sokiem. Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty, Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory, Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory, I szedł tyłem na grzbiecie jakis żuk kosmaty. Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała, A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni, Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni Owoce, przepojone wonią twego ciała. I stały się maliny narzędziem pieszczoty Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie, I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty. I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu, Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła, Porwałem twoje dłonie - oddałaś w skupieniu A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła. Ano niestety...buziaczek uroczy się mocno zaokrąglił, podobnie jak reszta ciała, fryzura powędrowała moooocno do tyłu zsuwając się mało malowniczo z czoła....i o ile osobiście lubię mężczyzn sporo więlszych ode mnie o tyle w tym wypadku jakies to wszsytko zrobiło sie mało pociągające....na szczęście dla mnie był mi on i jest (ze względu na pamięć) bardzo bliski sercu całkiem w oderwaniu od powłoki cielesnej
×
×
  • Dodaj nową pozycję...