Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Darcy

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 240
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Darcy

  1. Tosiaczek, a zaśmiecaj ile wlezie. Ja już skończyłam swoje wnętrzarskie przygody na jakiś czas, więc chętnie udostępnię tablicę kolejnemu nieszczęśnikowi. pasie, spokojnie, relacja będzie. Już zaklepałam odpowiedni adres w internecie pod nowy podróżniczy blog, więc jak tylko wyjadę, możecie się spodziewać relacji niemal na żywo. Oczywiście w ramach możliwości znalezienia internetu na pustyni w Nevadzie albo wśród pól słoneczników w Kansas.
  2. DorciaIQ, taupe to jak najbardziej kolor brudnej ścierki. Szmaty do zmywania podłogi, ściślej rzecz ujmując. A do USA jedziemy na 3 tygodnie. W Nowym Jorku zatrzymamy się pewnie tylko na noc, bo bardziej interesuje mnie interior. Zresztą do NYC mogę polecieć nawet na długi weekend, więc nie chcę zabierać czasu, który wolę przeznaczyć na Utah i Nevadę. Trzy tygodnie to oczywiście mało, ale więcej urlopu nie dostanę. Na rewelacyjnej stronie http://www.roadtripusa.com/routes.html znalazłam informację, że moją trasę można swobodnie, bez nadmiernego pośpiechu pokonać w 14 dni. Tydzień to masakra, 10 dni wystarcza, ale dwa tygodnie są idealne. Jadę trasą nr 9, tyle że zaczynam w NYC i wpadam od razu do Waszyngtonu, z pominięciem krótkiego odcinka w stanie Maryland. Na koniec zostanie mi jeszcze ze trzy-cztery dni na San Francisco. Sharlotka, zdjęcie to odpad po korporacyjnej sesji zdjęciowej. Przydało się, jak widać. A jeśli chodzi o kradzież marzenia... O przejechaniu Stanów marzy mnóstwo ludzi, tyle że niewielu te marzenia realizuje. Mnie też wydawało się to nieosiągalne, aż pewnego dnia w drodze do pracy usłyszałam kawałek Born To Be Wild (z Easy Rider!) i zadałam sobie pytanie - co mnie powstrzymuje? Mam stabilną pracę, bez większych wyrzeczeń mogę zebrać pieniądze, nie mam dzieci ani żadnych zobowiązań, przez które nie mogłabym się ruszyć z Europy. Wystarczy wiza, bilet lotniczy i moje marzenie jest w zasięgu ręki. Na raty, bo na raty, ale podobno nie można mieć wszystkiego. Kajka, klucze oddam w zamian za podlewanie ogródka. Ale wierz mi, nie chciałabyś.
  3. O, jaka fajowa dyskusja toczy się w moim zarastającym pajęczyną wątku. Jeśli decyzja jeszcze nie zapadła, zielonym drzwiom mówię TAK!!! Uwielbiam to, że Anglicy w swoich nobliwych ceglanych domach z białymi oknami potrafią sobie strzelić drzwi czerwone, zielone, żółte, musztardowe, błękitne... To fantastyczny pomysł. Byle tylko pasował do reszty, ale z zielonymi nie ma obaw. DorciaIQ, jeszcze rok temu byłyśmy niemal sąsiadkami. Mieszkałam w Ursusie, na Gołąbki miałam rzut beretem, więc chodziliśmy tam czasem z lubym na spacery. Ciekawa jestem, jak uciążliwa jest / będzie obwodnica, która obok powstaje... Jeśli o wyprowadzce myślicie serio, życzę powodzenia! Podobno dopiero trzeci dom jest tym idealnym. Zielony Ogród, dziękuję za tak ciepłe słowa. Dotację unijną chętnie przygarnę, bo pomysłów mam na kolejne 4 domy. Tymczasem jednak zbieram środki na spełnienie swojego największego marzenia. Wyjeżdżam w przyszłym roku do Stanów, wypożyczamy z lubym samochód i jedziemy w trasę od Nowego Jorku, przez Waszyngton DC, a potem dwanaście stanów (w tym rolnicze Kansas, górzyste Colorado i pustynie Nevady) do San Francisco w Kalifornii. To historyczna Route 50 od wybrzeża do wybrzeża. Moje marzenie zakładało co prawda spędzenie w USA co najmniej pół roku i przejechanie wszystkich stanów (no, może z wyjątkiem Alaski i Hawajów), ale dopóki nie obrabuję banku i nie zwolnię się z pracy, nie mam na to szans. Dlatego marzenie realizuję na raty. Po roku od pierwszej wyprawy planuję kolejną - The Oregon Trail i Nowa Anglia, a kolejnym razem Route 66 i Zachodnie Wybrzeże.
  4. Drodzy Moi, przepraszam za rzadką obecność, ale domykam teraz duży międzynarodowy projekt i pomiędzy jedną telekonferencją a drugą nie mam już siły na myślenie o kominkach, tapetach i świątecznych rekwizytach. Święta spędzam w Polsce, ale tuż po rodzinnym obiedzie wyjeżdżam z lubym do Barcelony na dwa tygodnie, więc poza choinką i stroikiem na stół, pewnie niewiele wykombinuję. Choinka będzie żywa, w donicy, ozdoby srebrne i białe. Łatwe do przewidzenia, ale czerwieni do tego wnętrza raczej nie wprowadzę. Aga.jes, w odpowiedzi na Twoje pytania: 1. czy białe meble kuchenne mogą z czasem pożółknąć? Tak, to możliwe. 2. czy wymagają one większej pielęgnacji niż takie tradycyjne a la drewniane? Nie. 3. jak sprawdza się granitowy blat? Rewelacyjnie. Ale weź pod uwagę kolor, bo na ciapkach nie widać wody, natomiast na Nero Assoluto każda plamka jest jak wyrzut sumienia. 4. być może któraś z Was ma blat drewniany, jak się go użytkuje? Ja nie miałam. Kajka, ponieważ luby przeciwko kominkowi protestował, zanim jeszcze znalazłam projekt, nigdy na serio nie szukałam obudowy. A tak w ogóle, zakochałam się w nowym stylu i już kombinuję, jak urządzić w odległej przyszłości swoje nowe lokum. W weekend byłam na kolacji u znajomych i ach... Dwupoziomowy apartament z gigantycznym oknem tarasowym (jakieś 4 metry szerokości), do którego prowadziły dwa urocze schodki. Na nich poduszki, lampiony i dwa syjamskie koty. Za oknem stumetrowy taras na ostatnim piętrze, rewelacyjnie urządzony. We wnętrzach jak w luksusowym hotelu - na ścianach ciemne tapety (w pasy!!!) i raczej ciemne kolory farb. Mnóstwo egzotycznego orzecha, marmur, obłędnie miękka wykładzina w sypialni, design na najwyższym poziomie, genialnie zaaranżowane boczne oświetlenie. Kolory - dużo brązu, przydymiony beż, trochę szarości. Bosko! Raczej ciemno, nastrojowo, przytulnie, elegancko, luksusowo, odrobinę glamour (włączniki Svarovskiego!). Oczywiście na mojej wsi w obecnej bryle mojego domu takie wnętrze wyglądałoby kretyńsko. Podobnie idiotycznie prezentowałby się obecny wystrój mojej wiejskiej hacjendy w tymże apartamencie. Co nie zmienia faktu, że jeśli kiedyś wrócę do miasta, już wiem, jak się urządzę.
  5. kochaba, dziękuję za miłe słowa. Spojrzałam na Twój salon, ale mój komentarz możesz puścić mimo uszu, bo na pewno nie uznasz go za konstruktywny - otóż wymieniłabym wszystko, a w szczególności kanapy i fotele. Ostatecznie zostawiłabym może kinkiety i stół. Ale jeśli Ty się w takim wnętrzu dobrze czujesz, możesz równie dobrze nie zmieniać niczego.
  6. chance, drzwi robił na zamówienie stolarz. To lakierowany MDF, jestem bardzo zadowolona. A płytki Vives pod prysznicem sprawdzają się bardzo dobrze. W ogóle nie są śliskie. Pozdrawiam, Darcy
  7. barbe-cue, I love SYMETRY. VTS, trawa u sąsiada jest zawsze bardziej zielona. Jeśli chodzi o sztukę, ceramiki nie lubię, na rzeźby mnie nie stać. Na obrazy zresztą też nie, co zrozumie każdy, kto przed kilkoma miesiącami zakończył budowę. Priorytetem jest teraz ogródek. I urlop... duda24, ponieważ w trakcie budowy płakać chciało mi się średnio co drugi dzień, doskonale Cię rozumiem. A teraz pocieszenie - to przejdzie. kacha.crac, wpadaj częściej. A materiał na zasłonę w łazience kupiłam wieki temu na Allegro. Kosztowała grosze. aha, odpisałam. googulek, sesja w magazynie wyszła zupełnie inaczej niż oryginalne zdjęcia i wnętrza w realu. Nie wiem dlaczego... Sharlotka, 220 m kw. to powierzchnia zabudowy! Nawet nie zauważyłam, że wrzucili to do artykułu. Użytkowej jest niewiele ponad 160 m kw., a to i tak straaaaaasznie dużo jak na dwie osoby. Teraz budowałabym bardziej kompaktowy dom. Ale z drugiej strony pojawiają się pytania... Zrezygnować z garderoby? Nie. Zrezygnować z osobnej łazienki przy sypialni? Nie. Ze spiżarni? Nie. I tak dalej, aż zamykam się znów w 160 metrach.
  8. No przeca ja się już z tym zdjęciem ujawniłam jakiś czas temu na blogu - http://www.decoratorium.pl/o-mnie/ Z ciekawostek fotograficznych, dzisiaj miałam korporacyjną sesję zdjęciową. I wszystko było OK, gdy się uśmiechałam. Ale musiałam też mieć parę fotek a la pani prezes, a zrobienie ich okazało się totalną katastrofą. Każda próba przyklejenia mi poważnego wyrazu twarzy kończy się zdjęciem w stylu "buzia w ciup" albo "Lord Voldemort w spódnicy atakuje". A wracając do sesji domu i jej efektów w druku - papier jest ulotny, a internet wieczny. Tosiaczek, jazdy z kolorem spowodowane były tym, że wybierałaś zimne odcienie szarości. Nic dziwnego, że na ścianie wychodził Ci błękit. Świetnie, że trafiłaś wreszcie we właściwy kolor! dziewcze, witam, witam! I cieszę się niepomiernie, że moja skromna osoba stała się inspiracją dla artystycznych poszukiwań. A rozpracowywanie wnętrz detal po detalu to nawyk, którego sama kiedyś nie miałam. Dopiero na kursie usłyszałam, że muszę sobie w życiu nieustannie odpowiadać na to jedno najważniejsze pytanie - CO mi się w danym wnętrzu podoba. Wcześniej oceniałam aranżacje według schematu - ładne vs. brzydkie. W nauczeniu się dochodzenia do tego, co tak naprawdę przykuwa moją uwagę, pomaga mi prowadzenie bloga. Nie mogę na nim napisać po prostu fajne albo do bani. Muszę to uzasadnić. I wtedy włącza się mózg. To tyle moich filozoficznych wynurzeń na tę chwilę.
  9. Tosiaczek, o ile dobrze pamiętam robiłam babeczki ze słonym nadzieniem, faszerowane sakiewki z ciasta francuskiego i francuskie kwadraty z kozim serkiem, tymiankiem i cukinią. Przepis na ostatnią z tych przekąsek zamieściłam dziś w wątku u MagdyZzz jako stanowczy protest przeciwko deprecjonowaniu koziego sera. PS. Storczyk był prezentem i tak już stoi sobie od kilku miesięcy. Przesuszam go, przelewam, a on jak rósł, tak rośnie. Szalona Mario, bardzo dziękuję. Za miłe słowa i za zrozumienie. To prawda - nadal chodzę po domu, spoglądam we wszystkie kąty i wyrzucam sobie, co można było zrobić lepiej. I zazdroszczę ludziom, którzy są w pełni ukontentowani efektem, jaki osiągnęli. Jak tak nie potrafię, ale uczę się i staram. Co do kolorów - no cóż, popularne u nas nie są, choć magazyny wnętrzarskie lansują je od dawna. Mimo wszystko rządzi jednak kawa z mlekiem i wszystkie odcienie żółci. A swoje beże i szarości po prostu kocham. Nawet jeśli czasami nachodzi mnie ochota, aby kolorystycznie zboczyć, to nudzi mnie ten pomysł po minucie. Na wnętrza szaro-beżowe mam sto kolejnych pomysłów, więc o nudzie mowy nie ma. I jeszcze uwaga do komentarza by vesila o tym, że u mnie nie ma pierdółek. Chyba to już kiedyś pisałam, ale pierdółek, durnostojek i dupereli we wnętrzu po prostu nie znoszę! Gdyby nie to, że kocham angielską przytulność, mój dom miałby modernistyczną bryłę, a w środku rządził totalny funkcjonalizm. Przedmioty w nadmiarze osaczają, odbierają wolność, przywiązują. Rzeczy, których nie używam, są dla mnie jak wyrzut sumienia, dlatego wszystko w moim domu ma swoje zastosowanie. Nie ma w nim niczego, co stoi, by stać. Początkowo wydawało mi się, że dom jest przez to pusty. A teraz cieszę się, że mogę oddychać pełną piersią. Gdybym budowała jeszcze raz, dom byłby nieco mniejszy, a mebli w nim jeszcze mniej.
  10. Kozi serek - mniammmmm... Nie rozumiem awersji, a na dowód, że kozi ser jest the best pozaśmiecam Madzi wątek fajnym przepisem. Francuskie kwadraty z cukinią i kozim serem Składniki: - gotowe ciasto francuskie - cukinia - kozi ser (ja używam tego do smarowania firmy Damis) - suszony tymianek - jajko Przyrządzanie: Ciasto pokroić w kwadraty o boku ok. 10-12 cm i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Cukinię pokroić na plasterki. Ranty kwadratów posmarować roztrzepanym jajkiem. Na środku każdego kwadratu rozsmarować kozi serek, na to ułożyć plasterki cukinii (na zakładkę). Całość posypać obficie tymiankiem. Wstawić do piekarnika na ok. 15 min (w zależności od urządzenia), aż ciasto będzie złote. Idealna lekka przekąska, doskonała z białym winem. Do zrobienia w 5 min. Nie mam zdjęcia, ale kwadraty po upieczeniu powinny wyglądać mniej więcej tak (tylko bez tego sera i liści na wierzchu)
  11. Aleeee pytań. Wybaczcie rzadką obecność na forum, ale postanowiłam spędzać więcej czasu w realu. W niedzielę zaliczyliśmy z lubym cudny spacer architektoniczny po Saskiej Kępie śladami modernizmu. Polecam! Spacery organizują pasjonaci, wykładowcy architektury, autorzy strony Warszawski Modernizm na facebooku. Cudny widok - około sześćdziesięciu osób truchta grzecznie od jednego domu do drugiego ku wielkiemu zdumieniu okolicznych mieszkańców. A wracając do pytań, pozwólcie, że odpowiem hurtowo... Ilona Agata, warzywa na blacie w kuchni są jak najbardziej prawdziwe, wyjęte z mojej własnej lodówki. Po sesji powstała z nich sałatka. Jedzenie na stole też nie jest sztuczne - przygotowałam małe co nieco dla fotografki i stylistki. vesila, na łączeniu płytek i desek mam wstawki z korka. Zrobił je parkieciarz podczas układania podłogi. Takie rozwiązanie jest idealne, bo niewidoczne. Korek stapia się kolorystycznie z deskami. A piekarnik z mikrofalą jest w sumie OK, choć już miesiąc po instalacji wzywaliśmy serwisanta, bo zepsuła się jedna część. Po jej wymianie piekarnik działa bez zarzutu. Polecam go wszystkim, którzy w kuchni spędzają umiarkowanie dużo czasu i nie robią obiadów z pieczonym indykiem dla 20-osobowej rodziny. Urządzenie nie jest duże, a pieczenie na dwóch poziomach bywa wyzwaniem. Czy jest termoobieg... Chyba tak, choć ja używam zwykle tylko trzech funkcji: pieczenia góra-dół, rozmrażania i mikrofali. s&a, kostka granitowa to idealne rozwiązanie! Żałuję, że nie zrobiłam z niej także schodów wejściowych. Chodzi się po niej świetnie, choć przy założeniu, że nie będziesz na niej wywijać kankana w szpilkach. Kostkę czyścimy po prostu wodą z węża, ale rzadko jest to konieczne, bo zabrudzenia w postaci piasku, ziemi etc. po prostu wnikają w fugi i w ogóle ich nie widać. Kolejne plusy - kostka jest prostu ładna i z gracją się starzeje, czego nie można powiedzieć o betonowych koszmarkach. Minus - jest droga. mikka27, dlaczego zmieniłabym kanapy? No cóż, zmieniłabym cały swój salon, bo - jak się okazało - kompromisy nie zadowalają nikogo. Zamiast ściany z kamienia - kominek i regały z książkami po obu jego stronach. A kanapa - chesterfieldy w taupe, bakłażanie lub ciepłej szarości. Tosiaczek, abażury kupowałam w różnych miejscach - te do lamp podłogowych i stołowych w Leroy Merlin, a te na kinkietach w Almi Decor. Wandeczka, drzwi tarasowe mam wysokie na 2,20 m. Wysokość sufitów jest różna - w całym domu ok. 2,80, ale w kuchni, wiatrołapie i korytarzu z biblioteką ok. 7 cm mniej z powodu sufitów podwieszanych. W salonie mam za to sufit akustyczny, który zabiera ok. 12-15 cm wysokości. A okna mam wyjątkowo nisko, choć wysokości od podłogi nie pamiętam... I wszystkim Wam bardzo, bardzo serdecznie dziękuję za miłe słowa.
  12. Kuchnia za 120 tys.? Jeśli kogoś stać, czemu nie. Remeb słynie z takich cen, ale gdy firma wynajmuje studio w Blue City i kupuje całostronicowe reklamy w magazynach wnętrzarskich, to wiadomo, że będzie drogo. Mnie też wyceniali zabudowę, chyba na 40 tysięcy...
  13. Madziu, mój stolarz realizował jakieś wielkie zlecenie w Szwajcarii i dopiero niedawno wrócił do Polski. Teraz przyjmuje już normalnie zlecenia, więc może uderz do niego jeszcze raz...? Aha, moja kuchnia ma ok. 6,5 metrów bieżących - jakieś 4,5 po jednej stronie i niespełna 2 m po drugiej.
  14. Moja kuchnia kosztowała 15 tys. Do tego oczywiście blaty i sprzęty. Tyle że ja mam lakierowany MDF, a nie lite drewno. W drewnie byłoby pewnie ok. 25-30 tys. Nie wiem, jak można zapłacić za zabudowę 120 tys. Dla mnie nawet 30-40 tys. to kosmiczna cena!
  15. Dziewczyny, nie nadążam za Wami. Wystarczy się odwrócić na kilka dni, a u Magdy przybywa trzysta postów. Przekopałam się przez kilka stron, ale nadal nie rozumiem - spotykacie się w Wa-wie?
  16. Karnisze kupiłam na Allegro od użytkownika decorativa.
  17. aha26, CnW to nie Cztery Kąty, więc nie w każdym kiosku można go znaleźć. Ja kupiłam w Empiku. nihiru, no pewnie, że chwalę się krzaczkami posadzonymi tymi ręcyma, a nie głupim ogrodzeniem. W sumie posadziłam przez 3 dni 145 krzaków. Nie wiem, jak to przeżyłam... I wiem, że świerka muszę się pozbyć, ale tak ładnie wyrósł... Tak go chroniłam i broniłam w czasie budowy, że szkoda mi go teraz ścinać. aneta, takie słowa z Twoich ust... Miód na moje serce. A patrząc z dystansu, muszę przyznać, że gdybym jeszcze raz miała się urządzać, wnętrza wyglądałyby w 80 proc. identycznie. Zmieniłabym tylko kanapy w salonie, a zamiast ściany z wiadomo czego zrobiłabym kominek otoczony biblioteką. Trochę inaczej rozwiązałabym małą łazienkę przy sypialni, wybrałabym może trochę większe szafki obok łóżka... Ale to detale. Na pewno nie zmieniłabym kolorów, tapet, oświetlenia, głównych mebli (poza kanapą), zasłon. Lubię te kolory, lubię ten spokój.
  18. Ilona Agata, mnie też zaskoczyły te kolory w druku. Dlatego postanowiłam opublikować całość na blogu - dla porównania. Jeśli chodzi o samą sesję, pozwól, że skopiuję swoją wypowiedź dla Elfir z poprzedniej strony: Fotografka sama zaproponowała sesję, ustaliłyśmy termin, a ja tylko posprzątałam i zrobiłam coś do jedzenia. Obecna była też stylistka, która układała przedmioty do kadru, ale nie ingerowała za bardzo w to, co zastała. Dostałam potem zdjęcia do autoryzacji i na tym moja rola się skończyła. Nie miałam wpływu na wybór magazynu, w którym ukazała się sesja, nie wybierałam też zdjęć, które ostatecznie pojawiły się w druku. I to chyba tyle. No dobra, dosyć o tych wnętrzach. Dom jak dom - stoi, daje dach nad głową, sprawa zamknięta. Teraz na tapecie jest ogródek, chociaż prawdziwe prace zacznę pewnie dopiero wiosną. Na razie kilka obiecanych dawno temu fotek przed-ogródka z widocznym ogrodzeniem. ttps://lh6.googleusercontent.com/-KxQGaAo3zvs/Tp59KfEqHDI/AAAAAAAAA0g/2iMhHApj28Q/s640/2011.10%252520Ogrod%252520070.jpg Tu z małą wiatą na śmietnik i bramą wjazdową: No i mój ukochany dąb.
  19. vesila, jeśli to Cię pocieszy, to ja najchętniej także wybudowałabym drugi dom. Nie po to, aby wszystko zrobić inaczej, bo pewne rzeczy po prostu lubię, są w moim stylu, ale mimo to mam sto nowych pomysłów i wniosków racjonalizatorskich. mleczajka, mam tylko te numery. Szukając farb byłam tylko w salonie PARA, nie szukałam nigdzie indziej wg NCS. I dajcie mi spokój z tą ścianą. Odcinam się i już.
  20. vesila, dziękuję, ale musisz odkryć, co TOBIE się podoba. Nie mnie, monah czy Kasi. Wtedy osiągniesz spokój ducha. aha, ja też byłam zawiedziona...
  21. Tak właśnie spędzam piątkowe wieczory po całym tygodniu pracy.
  22. nihiru, nie znam się na fotografii, ale wydaje mi się, że kolorystyka została podkręcona w kierunku beżu. Aż tak beżowe nie są. Co ciekawe, w druku sypialnia wyszła, jakby była zielona... Magda, dzięki. Szkoda, że zdjęcia, na które wskazałaś (hol na przykład) nie znalazły się w druku. Nie sądziłam, że wygra z nimi ściana lubego... Anyway, prawie wszystkie fotki z sesji są na blogu. A kiedy będzie sesja Twojego mieszkania? I w której gazecie?
  23. seven, to fakt - podłoga wymaga mycia co najmniej dwa razy w tygodniu. A mnie prawie nigdy nie ma w domu, więc wyobrażam sobie, że przy częstszym gotowaniu, dzieciach i tak dalej, utrzymanie białych płytek może być wyzwaniem. Przy moim trybie życia sprawdza się jednak bez zarzutu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...