Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Renia

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 886
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Renia

  1. Witaj Madziu, macie przepiękny dom, zachwycam się wieloma rzeczami, podziwiam Wasz gust i wyczucie stylu. Mam pytanie do Ciebie, jak po kilku latach oceniasz tę wannę z Idealstandard Venice? Jest wygodna? Kolor akrylu jest bardzo biały czy średni? Jak się ją użytkuje? Co zadecydowało, że właśnie ją kupiliście? Napisz mi coś, bo jej wymiary pasują do mojej małej łazienki, a właściwie to syna .... Muszę szybko zdecydować czy ją kupić czy szukać innej asymetrycznej ....
  2. Zmarnowałam tyle czasu na szukanie płytek do łazienki syna ........ Mnie nic się nie podoba, jedne do drugich podobne, rzadko spotyka się oryginalne wzory. A on nie ma kompletnie czasu na chodzenie po hurtowniach. Więc po długich poszukiwaniach w realu zakończonych brakiem wyboru, zaczęłam podczytywać i oglądać co się da w internecie. No i jest!!! Zachorowałam. Le Rable. Cena powala na kolana. Przedstawiam propozycję na forum rodziny nic nie mówiąc o kosztach. Mąż jakoś tak z rozpędu popiera wybór, natomiast syn jest zdegustowany. Zapraszam go więc jeszcze raz na osobisty przegląd zasobów lokalnych hurtowni. Oczywiście nie ma ochoty tracić czasu na łażenie. Więc wałkuję spokojnie mój wybór. W końcu ze zrezygnowaną miną zgadza się, pod warunkiem, że nie będzie za dużo udziwnień. Nie będzie za dużo. Teraz na tapecie jest wanna. Powinna być, zdaniem pana L. w rozmiarze 160x90 asymetryczna, bo potrzebny jest łatwy dostęp do kibelka. Więc mam 3 wyszukane modele i znów jest dylemat który najlepszy. Ponadto odwodnienie liniowe, panel prysznicowy i szafka z lustrem oraz umywalka. Tutaj już nie mam upatrzonych modeli, jestem daleko w lesie ..... Na razie zrobiona wycena hurtowni ze Śląska na płytki, nic nie zapłacone, nic nie zamówione, a tymczasem pan L. niedługo przychodzi do roboty .... Boszszsz ... kiedy wreszcie przestanę wybierać i wybierać??? I dlaczego ten czas tak szybko leci??? Dopiero był poniedziałek już jest sobota! Chce już tylko mieszkać i niczym się nie zajmować. Trochę jestem wszystkim zmęczona, ciągle pracuję do wieczora, bo jest teraz dobry czas na zlecenia. Po prostu muszę, nie ma mebli i cały ogród na wiosnę do roboty jest ..... Może jakoś to wszystko pójdzie ...... Ostatnio przyszedł z allegro piękny secesyjny niciak po renowacji. Stoi sobie w kuchni koło kredensu i cieszy oko. I plafony do przedpokoi też przyszły .... i firanki do kuchni zaprojektowane, tylko trzeba je zawieźć do uszycia. A na razie zakupy ubraniowe i buty na zimę. Przepuściłam trochę gotówki i humor mi się poprawił. No to od jutra znowu wybory "łazienkowe" ....... Chyba muszę dokonać konsultacji z panem L. On mnie zawsze mobilizuje do działania i podpowiada właściwe rozwiązania.
  3. Jednak łazienka na poddaszu jest pierwsza w kolejce do wykończenia, meble poczekają. Dzisiaj pan L. zrobił pomiary i uzgodniliśmy ogólną koncepcję. Trzeba wyruszyć na poszukiwania płytek. Należałoby już wybrać wannę i umywalkę z szafką oraz odpływ liniowy do prysznica. Posadzka w płytkach w karo, niezbyt duży gabaryt, na ścianę także nieduży rozmiar, dodatkowo malutkie 2x2 w prysznicu i wokół wanny. Jasne kolory, bo łazieneczka jest mała. Dzięki napomnieniom pana L. zmobilizowałam się do poszukiwań i mamy już 5m3 drewna do kominka pięknie ułożonego na placyku. W piątek przyjedzie kolejne 5m3. Teraz szybko trzeba kupić plandekę, bo deszcz spadnie lada dzień. Mąż zauważa, że brak jest czegoś ochronnego na podłogę przed kominkiem ... może taka złota blaszka? Musze się zorientować co jest dostępne na rynku. Jakieś "przyrządy" kominkowe też by się przydały .... Poza tym szperam na allegro i znowu upolowałam jakieś stare lambrekiny z szydełkową koronką, będzie można dać uszyć firaneczki do kuchni, bo w końcu jest wszystko co potrzeba. Kołdry z poduchami z gęsiego pierza też zakupione, będzie nam ciepło w zimie. Na razie piec grzeje od tygodnia, ustawiony na 33-36 stopni i jest 21 stopni w salonie. Tylko czujnik temperatury jeszcze nie zamontowany.... zapraszam i zapraszam pana od instalacji wod-kan, a on nie ma czasu..... W dalszym ciągu nie mam wszystkich dokumentów do odbioru domu, znów pracuję do wieczora i czasu brak na wiele czekających spraw w kolejce ....
  4. Droga także już jest zrobiona. Nic specjalnego, tylko dwa pasy wysypane tłuczniem i ubite maszyną. Idzie się po niej bardzo dobrze, w środku jest pas trawy. Tylko trzeba uważać na psie kupy, bo jakieś bezdomne osobniki upodobały sobie naszą okolicę do tych spraw!!! Do łazienki przybyła szafka na ręczniki dorobiona przez stolarza na wymiar. I nogę do stolika kawowego też już robi, będzie gotowa za kilka dni. Na allegro zakupiłam do kuchni zasłonki w kobaltowe wzory, trzeba będzie je trochę przerobić, dodać koronkę i kawałek białego materiału. Znalazłam też komplet pojemniczków na przyprawy z kobaltowym wzorem. Teraz pasowałby mi stół z krzesłami do kuchni ..... jego brak jest dość uciążliwy. No i pomału trzeba myśleć o umeblowaniu pokoju syna. Śpi na materacu i ma szmacianą szafę. W ogrodzie góra ziemi zostaje równomiernie rozprowadzona, pasowałoby zrobić to bardziej dokładnie jakąś maszyną, bo wielkie darnie nie wyglądają zbyt ładnie. Sąsiedzi też robią kostkę przed domem, przed zimą wszyscy skończą grube roboty. Kończy się ładna pogoda, zapowiadają deszcze, akurat zdążyliśmy zrobić najbardziej kosztowną część robót wokół domu. Na drugi rok kwietniki w ogrodzie i drewutnia też nieźle nadwerężą domowy budżet......
  5. Dzisiaj od rana końcowe prace na podwórku. Siatka od strony wschodniej już założona, nadlany fundament wygląda całkiem dobrze. Nareszcie to wygląda porządnie. Kostka pod drewutnię też ułożona, brakuje tylko fugi, ale to już kiedy indziej, bo trochę musi się ustabilizować. Teraz ostatnie zamiatanie placu przed domem, robi się schludnie i czysto. Można już wjeżdżać samochodem i parkować pod domem, więc mąż jest bardzo zadowolony. Tymczasowa brama też już zainstalowana, na noc można ją zamknąć, trzeba tylko kupić jakąś kłódkę na łańcuszku. Robimy ognisko i spalamy wszystkie worki, śmieci a także od dawna czekające na ten moment dokumenty z firmy. Uzgadniam z wykonawcą, że zrobi wycenę na obłożenie trzech schodków przed wejściem do domu jakimś kamieniem. Może to będzie płomieniowany granit ? Pasowałby chyba do kostki. Trzeba to będzie zrobić teraz, bo betonowe schodki wyglądają bardzo brzydko. Dopóki był bajzel przed domem nie było tego widać, teraz przy pięknej kostce brzydota razi. Po niedzieli droga zostanie wysypana jakimś kamykiem, żeby można było przejść, samochody dowożące piasek i kostkę rozjeździły ją zupełnie i jest błoto. A jak słońce podsuszy ziemię, to może rozprowadzimy tę wielką kupę ziemi w ogrodzie, trzeba wyprofilować spadek od domu. Na wiosnę będzie dalsza część robót w ogrodzie tzn. budowa kwietników z czerwonawej dzikówki wokół tarasu i dębowych alejek a także nasadzenia. Przez zimę trzeba wymyślić koncepcję przyszłego ogrodu.
  6. Przez weekend nikogo nie ma w obrębie działki sąsiadów, pogoda nie sprzyja wychodzeniu do ogródka, więc nie mam możliwości porozmawiać. Mija kilka dni i wykonawca od kostki dzwoni sam do wykonawcy od bramy, żeby tamten przysłał ludzi jeszcze raz .... Ja muszę iść do pracy, ale poinstruowany przeze mnie mąż zostaje aby dopilnować tym razem sprawy. Słupek bramkowy zostaje zakopany w oddaleniu od ogrodzenia. Sąsiadka po powrocie z pracy przychodzi zobaczyć co się dzieje i sprawa się zaczyna toczyć ... ona dzwoni do swojego męża w pracy czy my możemy te parę centymetrów przesunąć słupek, bo szpara zostaje .... On chyba nie bardzo ma chęć, więc ona wraca do domu. Mój mąż też wraca. Po jakimś czasie ona wychodzi jeszcze raz i mówi, że jej mąż wyraził zgodę na przesunięcie słupka. Pracownicy proszą mojego męża na podwórko, zaczyna się rozmowa, ona przeprasza za wszystko. Trzeba wyjmować słupek i wkopywać go jeszcze raz, ludzie wykonawcy nie są zadowoleni, ale robią poprawkę. Wreszcie słupek stoi tam gdzie trzeba. Teraz można układać zakończenie kostki obok bramy i rynienki na wodę. Widać już koniec roboty, kostka jest ułożona dookoła domu. Trzeba jeszcze podnieść ogrodzenie od strony wschodniej o około 50 cm. Zrobią to metodą nadlania betonu na murki (do zgubienia) i ponownego nałożenia siatki. I będzie. Nowego ogrodzenia sama nie będę robić, bo koszt jest zbyt duży a sąsiada nigdy nie widzę żeby można było coś uzgodnić .... działka kupiona widocznie na przyszłość, totalnie zarośnięta i zaniedbana. Dzisiaj mąż uzgodnił zrobienie kostki pod przyszłą drewutnię - od północno-zachodniej strony. Odstęp od granic działki musi być co najmniej 1,5 metra, a powierzchnia tej wiaty nie większa niż 25m2 - wtedy trzeba tylko zgłoszenie w Urzędzie Miasta zrobić. Zrobimy to na drugi rok. W tym roku nic więcej już nie planuję na zewnątrz, zaczyna się jesień, szybko zapada zmrok a ja będę wracać późno z pracy. Nawet chyba nic nie posadzimy w ogrodzie, w zimie będzie czas na przemyślenie koncepcji zagospodarowania terenu za domem. Teraz tylko tą górę ziemi w ogrodzie trzeba rozprowadzić i wyrównać. Skoro sprawa kostki jest prawie zakończona, zamawiam u pana L. termin wykonania drugiej łazienki na piętrze, bo rano jest problem .... . Nawet nasz kot musi czasem czekać w kolejce żeby wejść do kuwety, bo drzwi zamknięte na zamek.
  7. Roboty przy układaniu kostki zostały przerwane na kilka dni, bo deszcz siąpił bezustannie. W piątek ekipa wraca i w sobotę też pracują. Zrobiony jest cały przód przed domem, teraz kolej na układanie podjazdu pod garażem. Będzie lekki spadek. Od wschodniej strony będzie wyżej niż od zachodniej. W ogrodzie jest cała góra wybranej ziemi, trzeba będzie to rozłożyć równomiernie, ale na razie krajobraz księżycowy! Przyjeżdża ekipa do kopania fundamentu pod słupek bramy wjazdowej. Jestem w pracy, mąż w domu. Po godzinie 11.00 dostaję telefon, że ledwo tylko zaczęli kopać, sąsiadka (od wschodu) przyszła i zabroniła wszelkich robót. Po południu miał być obecny jej mąż i zdecydować czy my możemy coś w ogóle robić. Mają zamiar podobno przesuwać ogrodzenie, bo za dużo miejsca zostawili na drogę. Więc ekipa się pozbierała i odjechała. A mój mąż nie umiał ani porozmawiać z sąsiadką ani wyjaśnić sytuacji ani nawet zobaczyć gdzie jest granica działki ..... NIC !!! A tyle czasu zajęło mi wybłaganie żeby przyjechali i zrobili fundament. Mają duże zlecenie do wykonania i oderwali się od tamtej roboty tylko na parę godzin. Jestem wściekła i wrzeszczę do telefonu ile sił w płucach. Jak to ? Nie widział gdzie jest granica między działkami, nie popatrzył, nie sprawdził, nie dociekł kto ma rację ? Przecież jest kamień graniczny !!! Co za dupa wołowa !!! Aż mnie trzęsie. Już dawno się tak nie zdenerwowałam. Ale nic nie zrobię, muszę siedzieć w pracy do późnego popołudnia. Wracam z pracy i biegnę prosto do tej na wpół wykopanej dziury ..... Pojawia się też sąsiad od północy, to jego droga. My mamy tylko służebność wpisaną w KW. Zdążył już wbić pręta obok kamienia granicznego i rozpiąć sznurek, żeby można było zobaczyć ile centymetrów sąsiadka zostawiła od właściwej granicy. W jednym miejscu to 9 cm, w drugim (obok mojego kamienia granicznego) to około 13 cm. A dlaczego nie zrobiła sobie tego swojego ogrodzenia w granicy ??? Ktoś jej bronił czy jak ? I teraz jak już wie, ile cm zostawiła niepotrzebnie to będzie to piękne ogrodzenie przesuwać, żeby odzyskać te kilka centymetrów ????????????? I ja dlatego nie mogę robić fundamentu pod słupek tak blisko jej ogrodzenia??? Nikogo nie ma w jej domu, nie mogę więc sprawy wyjaśnić ..... A moja ekipa wykopała dołek o te 10 cm za blisko ogrodzenia sąsiadki ....... bo nie chcieli (logicznie myśląc) zostawiać "szpary" pomiędzy ogrodzeniami. Moja brama będzie w stosunku do ogrodzenia sąsiadki pod kątem 90 stopni, więc to działanie było całkiem logiczne. Ech .... gdybym była w domu, wszystko potoczyłoby się inaczej ..... bo przecież i mówić umiem i ślepa też nie jestem ..... Przyzwyczaiłam się już do tego, że jak sama czegoś nie załatwię i nie dopilnuję to nie mam .....
  8. Tymczasem w domu brak drugiej łazienki daje się we znaki, szczególnie rano. W kuchni komfort się pogorszył, bo syn zabrał nieduży stary stolik żeby postawić na nim komputer. Do tej pory miał maleńki okolicznościowy stoliczek i po 3 miesiącach prowizorki zaczęło mu być bardzo niewygodnie. Stoliczek trafia do kuchni, więc teraz tylko jedna osoba będzie mogła zjeść śniadanie lub obiad. Muszę zacząć myśleć o kolejnych meblach .... Naszym ogrodem zaczyna interesować się znajoma projektantka wykonawcy podjazdu brukowego. Co prawda nic w tym roku nie zrobimy, wyrównamy tylko ziemię i ukształtujemy teren, ale przez zimę będzie można zrobić jakiś ciekawy projekt ogrodu. Ja zupełnie nie znam się na roślinach, będę potrzebowała potrzeby fachowca. Ale w tych nowo powstałych małych klombach przy wejściu do domu można byłoby coś nasadzić już teraz ..... Na poprawkę czeka też droga dojazdowa, samochody ją rozjeździły i teraz po deszczu jest błoto. Koniecznie trzeba coś zrobić, bo jesień się zbliża i szkoda będzie butów ..... Za dużo tych czekających pilnych spraw !!!!!!!! Nie wiadomo za co się brać najpierw ??? Jedna dobra wiadomość: syn pracuje, czasem razem jeździmy autobusem do pracy, dobrze zarabia, pomalutku doszedł do siebie po tym wyjeździe do Krakowa, układa sobie kontakty ze znajomymi .... wczoraj zaprosił kolegów na grilla i urzędowali na górnym tarasie do późnych godzin nocnych. No i rozkładana sofa w salonie oraz wersalka w bibliotece przydały się jak znalazł, bo chłopcy spali wygodnie. Wreszcie goście przestali stanowić problem, bo mają gdzie spać. A kiedyś jeszcze na górze będzie gościnny pokój. Będziemy musieli na wiosnę zakupić meble do niego, bo w maju przyjadą goście z zagranicy, rodzinka nie może się doczekać żeby obejrzeć nasz nowy dom.
  9. Z samego rana 17 sierpnia pojawia się pierwszy samochód z betoniarką i innymi narzędziami, panowie z ekipy dostają klucz do pomieszczenia gospodarczego i zaczynają się organizować. Potem przyjeżdża piasek, cement, kliniec i kostki granitu. Będą trzy kolory: szary, czerwono-rudy i blado rudy - te kolorowe to vanga i bohus. Taras będzie w kratę z bohusa i szarej, obrzeża z vangi. Cały podjazd z przodu domu z szarej kostki układanej w klasyczny wzór, takie "łuski". Najpierw ekipa zaczyna od strony ogrodu, taras będzie gotowy już za tydzień. Wierzchnia warstwa ziemi zostaje ściągnięta, piasek wysypany i ubity, potem kliniec - też ubity maszyną. Na to gruba warstwa półsuchego betonu, w który wkładana jest kostka. Sznureczki rozpięte na drutach wyznaczają wzór kraty, układanie rozpoczyna się od obrzeża. Następnie środek jest wypełniany, ubijany, wyrównywany i polewany wodą. Po tygodniu taras jest gotowy, ma kształt nieregularny, z jednej strony szerszy, z drugiej - obok pomieszczenia gospodarczego - węższy. Teraz jest zasypywany "mączką", która się układa między kostką, będzie sukcesywnie dopełniana. Następnie wykonane zostają dwa schodki na zejście do opaski biegnącej wokół domu, jest dość szeroka, łatwo będzie można chodzić. Dalej kostka "zakręca" przed dom i zaczyna się formować podjazd. Tutaj podłoże ma 40 cm głębokości: piasek, gruz, kliniec, beton. Wszystko jest ubijane. Rybie łuski wyglądają rewelacyjnie!!! Równoczesnie u sąsiada robi sie ogrodzenie, kawałek na granicy naszych działek jest wspólny. Uzgadniam z sąsiadem, że jeśli odstąpi mi 1 metr "rogu" działki, to pokryję sama koszty ogrodzenia tego wspólnego kawałka. Zgadza się. I tym sposobem mamy wjazd na 4 metry, będzie dużo łatwiej wjechać do garażu. Umawiam się z następnym wykonawcą, musi już teraz wykonać przygotowanie pod przyszłą bramę czyli fundamenty słupowe. Jest wielki problem, on nie ma mocy przerobowych, a moi brukarze ponaglają żeby to zrobić, bo będą dojeżdżać z kostką pod sam słup. To musi byc zrobione TERAZ !!! Pijemy kawę, potem herbatę i zagryzamy ciasteczka ...... no i za 2 dni pecki będą zrobione ....... A brama może później ...... bo jej koszt jest ogromny! Ja optuję, żeby to robić na drugi rok, a mąż grzmi, że w tym roku i to zaraz teraz! Bo psy z okolicy wchodzą na podwórko i robią kupy przed domem ..... Przychodzą do psów sąsiada, których jest kilka. Ale pieniądze nie są z gumy i nie można ich naciągnąć, więc jest problem. Następny problem to ogrodzenie od wschodniej granicy, które po 9 latach od postawienia schowało się w ziemię .... bo sąsiedzi podnieśli teren. Teraz kostka brukowa będzie na poziomie 10 lub 15 cm od góry betonowego murku ogrodzeniowego. Tragedia ...... Ogrodzenie trzeba natychmiast wyciągnąć z ziemi i zrobić od nowa. A to koszty nie lada. I teraz zadaję mężowi pytanie: to be or not to be ? Ogrodzenie jest ważniejsze, bo podjazd nie będzie mógł być skończony.
  10. Po kilku wizytach ekip brukarskich zaczyna mi się krystalizować wizja podjazdu i tarasu. Niestety kostka betonowa mi coraz bardziej nie pasuje ..... w przypadku wycieku oleju z samochodu lub innych zabrudzeń nie będzie łatwo ją wyczyścić. No i ta konserwacja co kilka lat .... Ładnie wygląda zaraz po ułożeniu, natomiast po kilku latach chyba nie bardzo. Coraz częściej oglądam kostkę granitową. Głównie w internecie, bo na żywo nie mam gdzie. Umawiam się na spotkanie z firmą, która kładzie granit. Jeździmy wszyscy po okolicy i oglądamy wykonania. Pięknie to wygląda, granit to szlachetny materiał, przetrwa wieki. Przekonuję moich panów do koncepcji szarej kostki granitowej o najmniejszym rozmiarze (4/6) z kolorowymi obrzeżami w trochę większym rozmiarze. Mąż grzmi, że to będzie kosztowało majątek! Po kilku dniach jest już gotowy projekt podjazdu i tarasu wraz z klombami przed wejściem, drewutnią i ścieżkami z długich dębowych kloców. Wszystko mi odpowiada!!! I tak będzie. Jakoś przeboleję tę olbrzymią sumę .... Mąż też powoli przyzwyczaja się do tej kwoty. A wczoraj udało się sprzedać stary samochód, który stał w komisie od prawie roku i będzie dodatkowa kwota do dyspozycji. Więc pojutrze zaczną zwozić materiały na ogród: kostkę, kliniec, piasek, cement ..... A za 3 tygodnie wszystko będzie gotowe!!! Syn się pyta czy będzie można grilla zrobić na tarasie ??? Pewnie, że tak, zrobimy sobie pierwszą imprezkę na powietrzu!
  11. Po dwóch miesiącach zamieszkiwania mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że kocham ten dom, jest chłodny w lecie, ciepły w zimie. Zewnętrzne żaluzje są używane i nie wyobrażamy sobie bez nich życia. W czasie nawałnicy deszczowej sprawdziły się świetnie, chronią też znakomicie przed słońcem. Temperatura w czasie upałów była w salonie o kilka stopni niższa - a jest przecież od południa. To zasługa żaluzji. Na poddaszu było trochę gorzej z temperaturą, syn narzekał, więc dostał dobry wiatrak i jakoś przeżył. Ale teraz dopiero widzę jaki to był dobry pomysł żeby nie robić żadnych okien dachowych. Znajomi nie mogli w ogóle przebywać na poddaszu, mając w każdym pomieszczeniu okna dachowe. Jedna łazienka na dole nie jest wystarczająco komfortowa dla trzech osób, musimy szybko wykończyć drugą na poddaszu. Syn miałby ją do swojej dyspozycji i wtedy byłoby fajnie. Na górze oprócz wanny przewidziany jest prysznic. Dobrze, że przynajmniej kibelek jest już zamontowany, to nad ranem nie musimy schodzić na parter .... Nie wyobrażam sobie już życia w domu z jednym kibelkiem, jaka to wygoda i brak stresu (ha, ha, ha). W ogóle myślę dużo o przyszłym ogrodzie ... muszą być drzewka owocowe i maliny i iglaki ....Pomalutku wszystko zrobimy ..... Od kilku tygodni w salonie jest nowy telewizor Samsung LCD, mąż nie mógł wytrzymać dłużej i kupił. Stary LCD dostał syn, też jest zadowolony, bo płaski ekran fajnie wygląda. No i nie jest stary, więc posłuży mu jeszcze długo. Zakupiłam piękny wazon do salonu i kremowe mięciuteńkie narzuty na wypoczynek - ochronią bardzo jasną tapicerkę, wyglądają dość ładnie. Zasłony i firanki też już powieszone. Zrobiło się bardziej domowo. Teraz trzeba dorobić nogę do zakupionego na allegro blatu z intarsjami . Byłby piękny stolik kawowy, bardzo go brakuje, nie ma gdzie położyć gazet. Blat jest wyjątkowy, jasne drewno pokryte ciemnymi skomplikowanymi wzorami, pokryte grubą warstwą bezbarwnego lakieru - prawie jak tafla szkła. Mąż już planuje bibliotekę i regał na płyty .... jest ich mnóstwo! Ale to musi poczekać .... najpierw kostka przed domem.
  12. Rano budzi nas pianie koguta i gderanie kur sąsiadki .... chodzą obok naszych okien i gderają. A sąsiadka do nich przemawia, od jesieni ubiegłego roku mieszka sama po śmierci męża. Słychać też kózki od następnej sąsiadki, ma ich dwie i też "gadają". To takie niezwykłe ..... nigdy nie budziły mnie koguty, tylko odgłos uruchamianych samochodów na parkingu pod oknami. Leżymy cichutko i wsłuchujemy się w odgłosy przyrody. Powietrze tutaj jest znakomite, takie czyste i pachnące trawą. Wstaję i schodzę po betonowych schodach na parter. Zrobię sobie kawę i posiedzę w mojej pięknej kuchni ..... nacieszę się chwilą. Syn jeszcze śpi, ale mąż tupta za mną, zaraz w salonie rozbrzmiewa muzyka a w kuchni parzy się na kuchni gazowej aromatyczna kawa w małej kawiarce, tylko taką pije od dawna, jest podobno zdrowa. Pomału zaczynam się kręcić przy obiedzie .... ciągle coś przenoszę i przekładam. Da się jakoś żyć bez mebli, bo w kuchni można gotować i zmywać a w łazience myć się, a to przecież najważniejsze. W pralni pierwsze pranie załączone, suszarka rozłożona i deska do prasowania stoi. Teraz trzeba rozglądnąć się za kompletem wypoczynkowym, bo w salonie pustka. Poświęcamy na to dwie najbliższe soboty, nic nie ma takiego odpowiedniego .... wszystko jest duże i brzydkie. Mąż jest zły, bo nie lubi godzinami chodzić i szukać. W końcu za trzecim wyjazdem dostrzegam coś niedużego, stylowego, w odpowiednich jasnych kolorach. Szybka konsultacja z mężem i decydujemy się na zakup - tego kompletu z wystawy: nieduża sofa 160 cm szeroka i dwa nieduże, zgrabne fotele. Są bardzo wygodne, otulają plecy i głowę można oprzeć wygodnie. Nie zabiorą dużo miejsca w salonie. No to pierwszy zakup za nami. Niedługo później znajduję stylową kanapę-wersalkę do biblioteki. Wybieramy jasną tapicerkę i dokonujemy przedpłaty. Trzeba czekać kilka tygodni na wykonanie. Ciągle buszuję na allegro i zakupuję różności - a to plafon do kuchni pasujący do starej lampy nad stołem, a to piękną, secesyjną francuską lampę stojącą do salonu, to znów stary kabaret z grubego szkła na przystawki. Jestem już poważnie uzależniona od zakupów tutaj i dzień bez szperania w starociach to dzień stracony. Jak przychodzi paczka to taki dreszczyk emocji mnie ogarnia .... Nigdy wcześniej nie mogłam sobie pozwolić na takie zakupy, teraz spełniam swoje małe marzenia o pięknych starych rzeczach. Brak kostki na podjęździe przed domem nam przeszkadza, źle się chodzi, a jak pada deszcz to błoto jest na drodze .... pewnego dnia nie można rano przejść przez wielką wodę na ścieżce. Zakładamy z synem reklamówki na buty żeby się przedostać bez strat. I zaraz na drugi dzień zamawiam kliniec, który rozrzucamy po trochu na najniżej położonym odcinku drogi. Jest trochę lepiej, ale trzeba będzie jeszcze coś poprawiać w przyszłości. Zabieram się za szukanie informacji o kostce brukowej. Oglądamy ofertę dwóch producentów i umawiamy sie na wyceny z kilkoma wykonawcami. Obliczona kwota powala nas na ziemię!!! Dlaczego to tyle musi kosztować??? Syn wybiera ładne płyty na taras w ogrodzie, ja nie mogę się zupełnie zdecydować na żadną kostkę betonową. Albo droga, albo opatrzona już, albo brzydka, albo ... albo ... albo ...... Nic mi nie pasuje, a tu termin trzeba zaklepać. Zaklepuję ten termin. Do tego czasu cos wymyślę. Tymczasem sąsiad zamawia wykonanie ogrodzenia. Kawałek mamy wspólny, rozmawiamy, ustalamy warunki ... proszę o odstąpienie trójkątnego "rogu" na bramkę. Nawet są chętni, pod warunkiem, że sama pokryję koszt tego wspólnego kawałka. Jakąś umowę chcą spisać. Zastanowię się. Dla mnie byłoby to bardzo korzystne rozwiązanie. Zrobiłabym oddzielne wejście przez furtkę, oddzielnie bramę wjazdową. Zobaczymy ......
  13. Po południu przyjeżdża pan L. Będzie zmieniał zamki w drzwiach, wieszał żyrandol .... Dość późno kończy robotę ..... Zanim położymy się po raz pierwszy do łóżek, a raczej na materace - bo o meblach na razie można tylko pomarzyć, musimy jechać po naszego kota, został sam w mieszkaniu i czeka na nas. Jest troche zdezorientowany, bo ubyło sporo rzeczy ... coś sie będzie działo, tylko nie wiadomo co ? Pakujemy go do jego "domku" i zabieramy miseczki, kuwetę. Po wyjściu z klatki słychać przeraźliwy pisk .... to strach przed nieznanym ..... W samochodzie siedzi cichutko, ale po przyjeździe do domu natychmiast chowa się pod szafkę umywalkową w łazience. To najbezpieczniejsze miejsce. Przesiedzi tam przez 6 dni, nie jedząc i prawie nie pijąc. Tymczasem my umęczeni całym dniem idziemy do naszej prawie pustej sypialni. Padamy na pościel i zasypiamy kamiennym snem. Jutro niedziela. Będzie można poleniuchować .... Zobaczymy co się nam przyśni w pierwszą noc .....
  14. Jest 5 czerwca 2010 roku, sobota. Samochód przyjeżdża rano. Wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy są spakowane. Wynoszenie z pierwszego piętra trwa niedługo .... Sąsiedzi obserwują wszystko z okien, rozmawiam z sąsiadką, pyta czy sprzedajemy mieszkanie, czy przyjdzie ktoś nowy do klatki ? Nie, nie sprzedajemy, zostawiamy. Czas odjeżdżać !!! Pakujemy się wszyscy do samochodu. Za 5 minut jesteśmy na miejscu, to tak blisko !!! Aż nieprawdopodobne !!! Samochód zajeżdża od tylu domu, przez drzwi tarasowe będzie łatwo wnosić pudła. Nie ma prawie żadnych mebli, więc szybko się uwijają. Mąż dyryguje gdzie kłaść poszczególne pudła, wszystkie są opisane .... Około pierwszej po południu jest po wszystkim. Zamawiam pizze, bo nie ma żadnego jedzenia. Potem mąż zaczyna montować sprzęt. Jest trochę roboty przy tym .... Wieczorem jedziemy na zakupy do naszego sklepu na osiedlu, nadal tam będziemy bywać, to po drodze z pracy. A teraz wszyscy pracujemy w jednej firmie ! Mąż wieczorami na umowę-zlecenie, a my z synem w ciągu dnia. Hmmmm ..... fajnie się nam ułożyło !!! Taki finał wieloletniej ciężkiej pracy - jest gdzie mieszkać i jest gdzie pracować. Teraz trzeba prosić tylko o zdrowie, bo zaczyna się dla nas lepsze życie !!!!!!! Na swojej ziemi, w swoim domu. Tu doczekam wnuków i tu umrę. Ale zanim odejdę do krainy wiecznych łowów muszę jeszcze zrealizować sporo planów ...... ciągle coś planuję .....
  15. no to mów szybko co wybrałaś i dlaczego to, a nie co innego. lubię słuchać argumentów innych osób, bo zwracają uwagę na to, na co ja bym nie zwróciła
  16. u mnie skóra nie ma racji bytu, bo jest kot, będzie drapał i będą dziury po pazurkach. Tak myślałam, że można będzie kupić nowy pokrowiec, pod warunkiem, że firma będzie produkować za kilka lat ....
  17. Aniu, ja też dopiero za jakiś czas, bo najpierw bibliotekę muszę kupić, potem wypoczynek. Ale już teraz dobieram, oglądam, planuję .... Rybko, chciałabym jasny, kremowy, jasny beż, bo tak mi do innych rzeczy pasuje ... a mój mąż na nim będzie siedział, spał (na siedząco oczywiście w ciągu dnia), jadł, pił, czytał i praktycznie do 12 godzin dziennie spędzał (pracuje trochę w domu). Więc przecieranie nic tu nie da, po prostu będę musiała prać, bo nie wierzę, że go utrzymamy w czystości. Sama nie wiem co wybrać ..... musi być ładne i praktyczne a jasne kolory praktyczne nie są. Na dobrą sprawę pasowałoby mu dać czekoladę to wtedy mógłby na nim żyć 24 godz na dobę bez szwanku .
  18. ja też jestem zainteresowana sofami ze zdejmowanym pokryciem, wersje klasyczne 3-osobowa lub 2,5 i do tego 2 fotele zestaw powinien być małogabarytowy, szczególnie fotele, bo salon jest mały już jakieś wybory dokonane ? najlepsza wersja cena/jakość ? zupełnie nie wiem co kupić ??? napiszcie coś jeszcze ....
  19. No i stało się !!! Syn wrócił z Krakowa do domu i od wczoraj pracuje ze mną w firmie !!! Ma kolegę do towarzystwa, od razu zabrali się ochoczo do pracy, przeglądają dokumenty, zaznajamiają z zadaniami .... Szczęście uśmiechnęło się do nich, dobra praca, dobra płaca - dla żółtodziobów - to prawie cud, że to przepchałam. Jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi !!! Dzisiaj pani Krysia skończyła sprzątać, przyjechały też kartonowe pudła z firmy przewozowej. Czas na pakowanie. Wymianę zamka w drzwiach wejściowych trzeba zrobić i pomyśleć o alarmie .... Na sobotę zamówiony samochód.
  20. No i stało się !!! Syn wrócił z Krakowa do domu i od wczoraj pracuje ze mną w firmie !!! Ma kolegę do towarzystwa, od razu zabrali się ochoczo do pracy, przeglądają dokumenty, zaznajamiają z zadaniami .... Szczęście uśmiechnęło się do nich, dobra praca, dobra płaca - dla żółtodziobów - to prawie cud, że to przepchałam. Jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi !!! Dzisiaj pani Krysia skończyła sprzątać, przyjechały też kartonowe pudła z firmy przewozowej. Czas na pakowanie. Wymianę zamka w drzwiach wejściowych trzeba zrobić i pomyśleć o alarmie .... Na sobotę zamówiony samochód.
  21. ... a wszyscy się tak zachłystują tymi nowoczesnymi rzeczami ! nie mówię, że wszystkie starocie są piękne, ale niektóre powalają z nóg misternością, dokładnością wykonania, takie np. intarsje ... wtedy to artyści robili meble a teraz "bele kto" bez przygotowania zawodowego ... przecież maszyny zrobią .... Masz jakieś fotki swoich staroci w domu ?
  22. Listwy przyjeżdżają i pan B. zabiera się za przybijanie. Wieczorem prawie cały dom jest olistwowany. Kolor jest odpowiedni i wysokość też. Przy okazji trawę kosi, połowa już zniknęła. Jutro reszta. Kominek wreszcie wychodzi spod folii i można go podziwiać od nowa. Wcale nie zakurzony po roku, folia zrobiła swoje. Na sobotę Pani Krysia umówiona do sprzątania .... spotkamy się z samego rana. Domek musi być czysty na przeprowadzkę. W niedzielę mąż jedzie do Krakowa po rzeczy naszego syna i jego kolegi. Pewnie cały samochód zapakuje po brzegi. A w jesieni z taką nadzieją jechali na ułożenie sobie tam życia, przynajmniej na 2 lata. Nic z tego nie wychodziło, czas biegł a tam nic się nie działo. Więc wtrąciłam swoje 3 grosze i zakręciłam im w głowie całkowicie ! I teraz wracają z powrotem do domu, chyba mi się uda załatwić obydwu pracę .... Planują pożegnanie Krakowa i w poniedziałek zawitają w domu. A od 1 czerwca .... ..... .... .... .... !@#$%^&*()-"?+={}[]! O tym właśnie marzyłam przez pół roku. Domek czeka na przyszłego spadkobiercę. Pokój na poddaszu z tarasem na wschód i własna łazienka za niedługo .... Po mieszkaniu przez całe życie w blokowych klitkach to będzie luksus. Już przez telefon planuje grilla dla znajomych ... przecież musi być parapetówa .... ! Jak najbardziej jestem za ! W końcu te deski na podłodze nie mogą się zsychać, trzeba je porządnie podlać coby szpary zniknęły !!!
  23. Listwy przyjeżdżają i pan B. zabiera się za przybijanie. Wieczorem prawie cały dom jest olistwowany. Kolor jest odpowiedni i wysokość też. Przy okazji trawę kosi, połowa już zniknęła. Jutro reszta. Kominek wreszcie wychodzi spod folii i można go podziwiać od nowa. Wcale nie zakurzony po roku, folia zrobiła swoje. Na sobotę Pani Krysia umówiona do sprzątania .... spotkamy się z samego rana. Domek musi być czysty na przeprowadzkę. W niedzielę mąż jedzie do Krakowa po rzeczy naszego syna i jego kolegi. Pewnie cały samochód zapakuje po brzegi. A w jesieni z taką nadzieją jechali na ułożenie sobie tam życia, przynajmniej na 2 lata. Nic z tego nie wychodziło, czas biegł a tam nic się nie działo. Więc wtrąciłam swoje 3 grosze i zakręciłam im w głowie całkowicie ! I teraz wracają z powrotem do domu, chyba mi się uda załatwić obydwu pracę .... Planują pożegnanie Krakowa i w poniedziałek zawitają w domu. A od 1 czerwca .... ..... .... .... .... !@#$%^&*()-"?<>+={}[]! O tym właśnie marzyłam przez pół roku. Domek czeka na przyszłego spadkobiercę. Pokój na poddaszu z tarasem na wschód i własna łazienka za niedługo .... Po mieszkaniu przez całe życie w blokowych klitkach to będzie luksus. Już przez telefon planuje grilla dla znajomych ... przecież musi być parapetówa .... ! Jak najbardziej jestem za ! W końcu te deski na podłodze nie mogą się zsychać, trzeba je porządnie podlać coby szpary zniknęły !!!
  24. O chwała Wam za te porady !!! Zakupię nawet 10 litrów mleka i bagno znajdę w lesie. Wykonam wszystko po kolei !!! Ino się na drugi tydzień sprowadzę !!! Ziaba, też masz widzę "chypsia" na punkcie staroci, ja się muszę teraz powstrzymywać ze szperaniem, bo mąż się krzywi na te starocie ... a one takie piękne ! Już się nie mogę doczekać przyszłej soboty, jak wszystko dobrze pójdzie będziemy może nocować w domu .... I może mój syn będzie z nami, z powrotem !!! O Jezusicku !!! Moje marzenie się wreszcie spełni !!!
  25. Chyba nie z Holandii .... jeżdżą do Francji, maja bardzo dobre opinie na allegro, inny mebelek, który przyjechał razem jest dobry.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...