Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

mww

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    391
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez mww

  1. mww

    jaka wiertarka?

    Kupiłam bosha 650. Do tej pory miał 500 i twierdził, że moc mu w zasadzie wystarcza, czyli te 650 powinno być dobrze. Bardzo dziękuję za wszystkie rady:)
  2. Mąż zażyczył sobie w prezencie gwiazdkowym nową wiertarkę. Ma być z bosha albo black&deckera (jakkolwiek się to pisze), na co trzeba zwrócić uwagę kupując wiertarkę? jaka byłaby najlepsza? Czymś się one w ogóle różnią?
  3. mww

    szkolenie

    poprzedni post trochę zmieniłam ze względu na ortografię Czy to 4 miesięczne maleństwo to te śliczności z Twojego avatarka ? Życzę powodzenia w wychowaniu!
  4. mww

    szkolenie

    LeoAureus ma rację z tym obyciem i skupieniem. Tego psiak się chyba nie nauczy na indywidualnym szkoleniu. Moim zdaniem, chociaż ja mam za sobą szkolenie tylko jednego psa ale za to kompleksowe (tzn. z przedszkolem 4 stopnie) psie przedszkole (pod warunkiem, że dobrze prowadzone) jest niezastąpione. Pies doskonale się socjalizuje, poźniej na szkoleniach już często nie ma do tego okazji, a poza tym czym skorupka... No, a do tego była to świetna zabawa nie tylko dla psa, ale i dla mnie Zresztą ja szkoliłam psa m.in. dla swojej przyjemności, bo mnie się to strasznie podobało, ale przedszkole było najfajniejsze!!! Co do metody, to zależy co się rozumie przez "tradycyjne". Czy to ma oznaczać naukę posłuszeństwa poprzez szarpanie psa na smyczy, karcenie? Czy ma to być szkolenie pozytywne , tylko nieklikierowe. Ja gorąco polecam metody pozytywne, czy z klikierem czy bez. Możesz sobie poczytać o szkoleniu pozytywnym tutaj: http://www.szkoleniepsow.fora.pl/
  5. Tusska nie pocieszyłaś mnie Elutek, ależ proszę Cię bardzo, możemy się nawzajem pocieszać. Przeprowadzka nie wchodzi w rachubę, przynajmniej na razie, nie mam ochoty, czasu i pieniędzy na kolejny koszmar budowlany. Pomyśleć, że jak kupowaliśmy działkę to największą jej wadą była lokalizacja w pobliżu nasypu kolejowego. Do odgłosów pociągów przyzwyczailiśmy się błyskawicznie, nie sądziłam, że życie zatrują mi (dosłownie) sąsiedzi
  6. No właśnie, obawiam się, że to może to. Ale czemu tak śmierdzi? No zgoda, żaden piecowy dym nie pachnie, ale ten śmierdzi wyjątkowo, no i nie zmienia to faktu, że ja mam to wszystko w domu . Po dwóch latach od przeprowadzki mieliśmy już pierwsze malowanie, bo ściany wyglądały jak po dziesięciu. Trudno. Ale dziecka nie dam truć
  7. Dzięki za zrozumienie, już się obawiałam że ze mną coś nie halo. Na mojej ulicy są prawie same starszawe domy, z których się różne dymy wydobywają, ale ten bije wszystkich na głowę. Czasami nie mam jak z dzieckiem na spacer wyjść, pewnie przesadzam, ale skoro mi jest niedobrze od tego smrodu, to co dopiero maluszkowi. Już od dwóch lat robię dokumentację zdjęciową. Chyba pokombinuję z tym słoikiem i sanepidem. Jak nie pomogą to przynajmniej będę wiedziała na ile trujące jest to świństwo. A miało być tak pięknie, las, czyste powietrze...
  8. Nie mam już siły. Nie wiem czy sąsiad pali jakieś cholerstwo, albo ma jakiś popsuty piec czy komin... smród i brunatny gęsty dym kilka razy dziennie. Wszystko wciągnięte przez moją wentylację, jak jej w porę nie wyłączę. Teraz wietrzyłam pokój dziecka, żeby obniżyć temp. po kąpieli, w pokoju jest aż szaro, śmierdzi, jak ja mam tam położyć 3,5 miesięcznego maluszka spać??? Normalnie już wariuję z bezsilności, mam wrażenie, że trują mi dziecko. Rozmawiałam z nimi, grzecznie prosiłam, uzyskałam tyle, że nie mówią mi dzień dobry.
  9. No tak jak my kupiliśmy to już nikomu się chyba nie uda... Model samochodu był raczej mało popularny, a mój nieślubny uparł się, że chce taki i koniec. Znalazł ogłoszenie w gazecie: 1-szy właściciel w kraju, garażowany, bezwypadkowy, abs, itp... Nie będę się rozpisywać, żeby opisać jak ten sprzedający oszukiwał i kłamał, a kupujący naiwnie we wszystko wierzył bo chciał wierzyć (tyle że "fachowaca" ze sobą wziął, który miał samochód technicznie sprawdzić -f achowiec znalazł jakieś drobiazgi, no w końcu samochód sprowadzany i używany to idealny być nie mógł). Po pół roku okazało się, że nasz sprzedający był 5tym właścicielem w kraju (a nie pierwszym), a samochód był kupiony na kredyt przez pierwszego, a że banki chyba nie mają w zwyczaju ustanawiać zastawów, to w rejejestrze zastawów nie figurował. Poza tym temu naszemu sprzedającemu wybuchła instalacja gazowa, a że był mechanikiem to sobie "wyklupał". Oczywiście samochód miał wywalone wszystkie poduszki, a największym hitem było to, że ten model z tego rocznika był produkowany bez abs. A sprzedający nawet srebrny znaczek "abs" przykleił na samochodzie. Pierwszy właściciel, ten który wziął kredyt, kredytu nie spłacił. A ponieważ okazało się, że taki ma sposób zarabiania na życie, sprawą zajęła się prokuratura. Samochód został 5 lat temu zajęty jako dowód w sprawie karnej i oddany nam w dozór. Chyba 4 lata temu sprawa trafiła do sądu. Obecnie nadal trwa. Samochód stoi u nas na podwórku. Strach nim jeździć bo jeszcze się rozsypie, poza tym zgodnie z prawem nie bardzo wolno. Sprzedać nie można. OC trzeba płacić. Sprawa się wlecze. Sąd ma to w d.pie., nawet nie uznał nas za pokrzywdzonych, widać sędzia nie kupuje używanych samochodów i nie obawia się, że jemu też mogłoby się to przytrafić. Żałuję, że ten samochód nie spalił się przypadkowo, jak jeszcze AC był objęty, ale wtedy prokuratura by pewnie błyskawicznie zareagowała, chociaż teraz być może już bym z więzienia wychodziła...
  10. mww

    Co za ludzie?!?!

    O dobra myśl!!! Nie wiem czy pobudzi do myślenia, bo przecież książki pożyczyli (jeszcze nie oddali, ale im nie żałuję byleby tylko coś z nich wyczytali niech mają na zawsze), ale może im się głupio przed ludźmi zrobi... no chyba, że się od razu zorientują, że to ja ten anonim, bo już mnie mają za taką raczej nawiedzoną.
  11. mww

    Co za ludzie?!?!

    Od dwóch dni nie widzę go w kojcu (inspekcję robię 4x dziennie conajmniej-obsesja ). Wogóle go nie widzę. Mam nadzieję, że nie siedzi w budzie, bo to już by oznaczało, że w depresję jakąś popadł . Może zmądrzeli? Jak zaczną znowu go zamykać, to pojadę do TOZ-u, ale słabą mam nadzieję, że to coś da .
  12. Nie do końca się zgodzę. Nie miałam przez parę miesięcy niczego na ścianie pomalowanej farbą zmywalną i niestety plam z tłuszczu nie dało się domyć. Przed położeniem szyby musiałam ścianę pomalować na nowo. Jak pryska na boki, to pasek nad blatem niczego nie załatwia. dokładnie, ja tez mam tylko ścianę, i nic sie nie domywa, tłuszcz po prostu nie schodzi, wyglada to coraz gorzej, jestesmy zmuszeni do ponownego malowania i założenia szyby, ewentualnie czegos innego, bo tak na dłuższą mete nie da rady Ja mam pomalowane farbą olejną (chyba , tzn. taką jaką kiedyś malowano lamperię na klatce schodowej), w tym samym kolorze co reszta kuchni. Wygląda naprawdę dobrze (chociaż brzmi okropnie, wiem), w zasadzie to nikt nie dostrzega różnicy pomiędzy jedną ścianą, a drugą o ile nie zostanie poinformowany i nie przyjrzy się. Wszystko się zmywa bez żadnego problemu, nie zostają żadne plamy.
  13. mww

    Co za ludzie?!?!

    W życiu nie zrozumiem, na cholerę ludziom pies w kojcu Stróż z niego żaden, bo zwykle szczeka prawie stale i wszyscy po prostu przestają w końcu reagować. Przyjaciel też nie, bo przecież mają go w d... i traktują jak rzecz. Znajduję tylko dwa wytłumaczenia: 1. żeby miał kto zjadać resztki (bo wyrzucać to nie po chrześcijańsku - ale czemu w takim razie nie trzymać świni? pożytek byłby chyba większy) 2. element architektury ogrodowej.
  14. mww

    Co za ludzie?!?!

    Wczoraj jak wracałam z pracy, to siedział dalej w tym kojcu. Później widziałam jak dzieci się z nim bawiły, nie wiem jak długo. Wieczorem go nie widziałam. Dzisiaj rano kupka nieszczęścia leżała zwinięta w kłębuszek na tym betonie, na środku kojca. Już nie płacze, chyba powoli zaczyna się przyzwyczajać. Też bym go odkupiła. Za każde pieniądze, pod warunkiem, że już żadnego psa mieć nie będą. Z osobistych powodów w tej chwili nie mogę . Baba budowniczy, to jest czarny labek jak Twój i mój. Jak na niego patrzę, to jakbym swojego widziała. Wiem, że mocno przesadzam, ale normalnie czuję każdą porą tą psią rozpacz, samotność szczeniaka, pragnienie bycia z człowiekiem i szczenięcej zabawy. Chyba dostaję obsesji Z drugiej strony, takie psy psychicznie pokiereszowane, stłamszone, w ogóle niezsocjalizowane, w końcu kiedyś uciekają z kojców. Kilka tygodni temu taki właśnie biedny, sfrustrowany uciekinier pogryzł mojego psa mimo, że mój pies dawno mu się poddał, to tamten nie chciał popuścić.
  15. Mieszkają na mojej ulicy. Jest to taka trochę wioska w mieście. I tacy też mieszkańcy. Większość posesji "zapsiona", ale tylko dwóch sąsiadów wyprowadza swoje psy na regularne spacery. Pozostałe psy spędzają żywot "pilnując" obejścia, czyli szczekając z nudów na wszystko co się rusza. Ale nie o tym chciałam, to tak tylko tytułem wstępu, taki szkic środowiskowy. Jedni z sąsiadów, rodzina wielopokoleniowa tzn. trzy pokolenia na jednej posesji, posiadali psa ONkopodobnego. Pies mieszkał w kojcu, na oko dwa na dwa z budą, podłoga betonowa . W ciągu dwóch lat dwa razy widziałam tego psa wypuszczonego z kojca i biegającego po posesji. Resztę czasu pies spędzał wściekle ujadając. W końcu, w nie wiem jakich okolicznościach, pies uciekł i się nie znalazł. Ponieważ znajomy sąsiadów rozmnożył właśnie labki , sąsiedzi wpadli na pomysł wzięcia takiego labka bo to "pies do dzieci dobry". Ponieważ my mamy labradora właśnie, przyszli do nas pożyczyć stosowną lekturę, co napełniło mnie nadzieją, że kaganek oświaty i do nich dotarł. Książek o wychowaniu szczeniaków nie chcieli, chcieli tylko o rasie. Dobre i to. Za dwa dni mieli już szczeniaczka 4 (słownie: cztero!!!) tygodniowego. Starałam się im uzmysłowić, że to pies rodzinny, że potrzebuje, jak każdy zreszcztą, wychowania, socjalizacji i towarzystwa ludzi. Oni narzekali, że broi i niszczy i niesforny . Obecnie ten szczeniaczek ma może 10 tygodni. Kilka dni temu wymienili siatkę w kojcu. Wczoraj wieczorem idąc na spacer z psem usłyszałam zawodzenie i dzikie wrzaski tego maleństwa. Okazało się, że wsadzili te psie maleństwo do kojca. Był już ciemny wieczór, nie wiem czy maluch spędził tam noc???? Dzisiaj rano mały był znowu w kojcu i strasznie zawodził . Czy wyobrażacie sobie takie maleństwo zamknięte w kojcu . Wokół kojca kręcą się cały czas ludzie, bo mieszka ich tam sporo, biegają dzieci. A ten maluch tylko na to patrzy... Cały czas sam... Nikt się z nim nie bawi... Pół nocy nie spałam. Ze spaceru wczorajszego i dzisiejszego wróciłam z płaczem. Nie wiem jak to wytrzymać? Codziennie mijać to psie nieszczęście i patrzeć jak dziczeje? Czy mogę coś zrobić? Może szczególnie mnie to rusza, bo sama mam labka, który 10 min. nie spędzi sam na podwórku. Cały czas szuka naszego towarzystwa. Wiem, że to też kwestia przyzwyczajenia psa, ale pamiętam, że taki był już jak był mały. Cały czas chciał być z człowiekiem. Eh, Jak pomyślę, że ci ludzie chcieli psa "do dzieci" ...
  16. O właśnie! Niestety wygląda, że zwrot pożyczki będzie Twoim większym problemem niż zastawiony samochód w garażu . A jak im na dodatek ten ich samochód poprzestawiasz to się pewnie chamy jedne tak zdenerwują (!), że tym bardziej nie oddadzą. Ktoś już pisał o jakiś ew. starych rysach itp. No normalnie w głowie się nie mieści . Skąd to się bierze takie????
  17. mww

    Szczeniak

    W ciągu miesiąca przeprowadziliśmy się do nowego, jeszcze niewykończonego domu Tam miał płytki i panele do brudzenia, ale wtedy już był mniej więcej nauczony czystości. W ogóle plan był taki, że szczeniak będzie od początku już w nowym domu, ale jak zwykle fachowcy mieli poślizg, a Ulisek był już gotowy do odbioru i wyszło jak wyszło.... Śliczny ten Twój maluch, taka mordka kochana i te oczka... Masz szczęście, że Taki spokojny Ci się trafił egzemplarz, mój cierpiał na jakieś psie ADHD chyba . Z niecierpliwością czekałam kiedy się zmęczy i zaśnie chociaż na 15 min. żeby mieć chwilę spokoju Do teraz jest taki trochę nadpobudliwy. Dzieci uwielbia, głównie ze względu na to, że mają twarze na wysokości jego pyska i może je polizać bez podskakiwania . I ten jego apetyt!!!! Właśnie na samym początku, jak miał taką biegunkę, to musiał mieć dietę "0" 24h. Boże, co to była za męczarnia!!!! Już wtedy okazało się jaki z niego terrorysta i manipulator Tak zostało do dzisiaj, wie co mu się należy i wymusza to bez problemu (niby nie nachalnie, bo nie szczeka i nie piszczy, ale musielibyście widzieć ten wyraz pyska...) Ucałuj odemnie tą Waszą śliczną sznupkę w sam nosek P.S. Przedszkole było super, super. Potem chodziliśmy jeszcze na różne szkolenia, strasznie to lubię, ale przedszkole było najfajniejsze. Te wszystkie szczeniaczki i tak szybko i chętnie się uczyły odpowiednio smakołykami zachęcane. Właściciele przejęci i gapowaci. W zasadzie na takim przedszkolu to maluch się głównie socjalizuje, a uczą właściciele. No dobra, już kończę, bo mogłabym tak godzinami... Powodzenia!!!
  18. mww

    Szczeniak

    Ha, ha nie wiem czy to podejdzie pod potrzymanie, czy raczej odwrotnie, ale pamiętam jako żywo naszego labcia zaraz po przywiezieniu z hodowli i nie mogę się powstrzymać . Miałam wrażenie, że mam co najmniej 5 szczeniaków, a nie jednego. A biegunkę miał przez cały pierwszy tydzień pobytu (w mieszkaniu mieliśmy głównie wykładziny dywanowe ). Na dodatek postanowił, że będzie spał ze swoją nową rodziną i konsekwentnie plan realizował - do czasu zakupu klatki, w której był zamykany na noc (za pierwszym razym myślałam, że mi serce pęknie). Byłam cały czas strasznie zmęczona i niewyspana, ale teraz lubię wspominać ten czas...
  19. Moja Mama niestety zdobyła dla mnie kombinezon, taki jednoczęściowy , chyba z jakiejś zagranicznej paczki. Żadne dziecko takiego nie miało i to był straszny obciach tak się wyróżniać No może teraz wydaje się nieporównywalny z "foliowym rycerzem" przedmówczyni, ale stanowiący dla mnie, w połączeniu z koszmarną czapką z antenką i warkoczami do zawiązania pod brodą , wystarczający powód, żeby czas zabaw na śniegu spędzić w kucki, w ukryciu pomiędzy samochodami na parkingu, przyglądając się z dala, jak koleżanki na sankach zjeżdżają...
  20. Miałam 19 lat. Rodzice mieli jechać w kilkudniową podróż do Pragi. W nocy przed wyjazdem mój młodszy brat zachorował i pojechałam z tatą w zastępstwie mojej mamy, która została z bratem. Po jakimś czasie mama dowiedziała się od swoich koleżanek z pracy, że pojechałam do tej Pragi usunąć ciążę
  21. Moją miłością był Dieter Bohlen (nie pamiętam czy tak się go piszę ) z Modering Talking. Czasy były ciężkie, miałam tylko jeden jego plakat z Panoramy (który całowałam w chwilach wielkich wzruszeń ) i jeden malutki wycięty z jakiegoś Bravo, który dostałam od kolegi mającego rodzinę w "richtich fajnych niemcach". Modering Talking był też moim ulobionym zespołem, znałam wszystkie ich piosenki z wszystkich płyt (co nie było łatwe, kto pamięta ten wie, że piosenki były "na jedno kopyto" i wcale nie tak łatwo rozróżnić która jest która i z jakiej płyty). Później w liceum, nawet na największych torturach nie przyznałabym się, że słuchałam kiedyś Modering Talking - to by był największy obciach i śmierć towarzyska. Jako bardzo młode dziewcze miałam uszyty przez mamę komplecik z farbowanych pieluch tetrowych. To był mój najlepszy ciuch. Podczas wakacji u rodziny wybrałam się w nim na wiejską dyskotekę w klubie rolnika, dumna jak paw myślałam, że wyglądam szałowo i super dorosło. Niestety dyskoteka podlegała kontroli milicji i zostałam z niej wyproszona i odesłana do domu przez nieużytego milicjanta, na którym najwyraźniej moja kreacja nie zrobiła odpowiedniego wrażenia .
  22. Kilka lat temu na wakacjach na Lazurowym Wybrzeżu. Koleżanka (raczej beztalencie do języków obcych, niestety) całe wczasy uczyła się podstawowych zwrotów grzecznościowych w j. francuskim. Przed wejściem do sklepu pytała się nerwowo "jak to było? jak?" przy wychodzeniu np. z knajpy to samo. Aż pewnego razu pod koniec pobytu zdecydowanym krokiem wkroczyła do sklepu i wielce z siebie zadowolona, gromko oznajmiła au revoir!!! Mnie się przytrafiło podobne przejęzyczenie, tyle że w ojczystym języku. Pewnego razu zamyślona weszłam do osiedlowego sklepu z okrzykiem na ustach DZIĘKUJĘ!!!
  23. Odnawiam temat. Trochę czasu mineło, jakieś nowe informacje się pojawiły. A ja właśnie przed podjęciem decyzji stoję. W zasadzie to chciałabym, żeby ktoś mnie przekonał na tak....
  24. mww

    Dom bez wiatrołapu

    My mamy zaraz przy wejściu do domu drzwi do pomieszczenia gospodarczego. Mokre, brudne buty lądują w pomieszczeniu gospodarczym, gdzie później są czyszczone. Mokre płaszcze też tam się suszą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...