
Elka62
Użytkownicy-
Liczba zawartości
60 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez Elka62
-
Nie znam Zielonookiej osobiście, ale podczytując od kilku miesięcy forum zauważyłam, że wyłapuję jej posty jako chętnie czytane. Dlatego zwróciłam uwagę, na to, że nie widuję ostatnio jej wypowiedzi. Myślałam jednak, że może zapracowana albo wyjechana jest. Nie wiem o co chodzi - ale zgadzam się z dompodsosnami: mogłaby wrócić. Zielonooka - pozdrawiam
-
Klaudia niewątpliwie ma talent. Obie piosenki zaśpiewane w programie chwytają za serce i pewnie o to chodziło. Skoro stare sprawdzone metody działają, to dlaczego z nich nie korzystać? Wibrato mogli sobie darować - mi przeszkodzało w odbiorze. Mała radzi sobie świetnie przed kamerą, zresztą jej mama wspominała, że już ma taki charakter /zrównoważony/. Jeśli nawet odpowiedzi są uzgadniane, to wyszło naturalnie dość. Trzymam za nią kciuki! Wygra - nie wygra - kciuki się przydadzą
-
Moja żona chyba zachorowała. Leczyć ją?
Elka62 odpowiedział retrofood → na topic → Dział Porad życiowych
no pewnie! wiem o tym! podobnie zresztą, jak niezdrowa jest gorzała, cygary, biała mąka, tłuszcz wieprzowy, o mięsie nie mówiąc, cukier, sól, masło, mleko, coca cola, frytki, hamburgery, TU-144, Microsoft i eksperymentalny toroid do zderzania najmniejszych cząstek pod Genewą. Aha, spotkanie z talibami też jest niezdrowe... No tak, ale skoro jeden z "niezdrowych" został wyeliminowany, to po co kupować nowy? Teraz można tych pozostałych używać częściej Nie rozumiem tylko dlaczego toroid jest niezdrowy? Czyżby źle zabezpieczony? -
czy to jeszce milość, czy to juz coś innego!!!
Elka62 odpowiedział fred211979 → na topic → Dział Porad życiowych
Niestety Niedobrze. Złościł się, krzyczał, groził nawet. A może to taka jego gra wstępna? -
Moja żona chyba zachorowała. Leczyć ją?
Elka62 odpowiedział retrofood → na topic → Dział Porad życiowych
Radiobudziki są niezdrowe -
O szczepionkach - dla rodziców małych dzieci
Elka62 odpowiedział BK → na topic → Dział Porad życiowych
Swego czasu pobrałam ponad 200 godzin wykładów z homeopatii i taką oto naukę z nich wyniosłam. Cała homeopatia opiera się na typach ludzkich. Taki typ rzetelny homeopata powinien określić w wywiadzie z pacjentem. Ogólnie : jeśli każdy z nas jest przeziębiony, ma katar itp. to nie każdemu z nas pomoże ten sam lek homeopatyczny. I są wśród nas takie typy, które lubią mieć zimne stopy / wtedy czują się lepiej/, lubią chłodne jedzenie /tzn. gorące im nie służy/. Gdy zaczyna nas boleć gardło, to jednych z nas zaczyna najpierw boleć z lewej strony, drugich - z prawej. Itp,itd. Wszystko jest ważne. Np. są osoby, które nie powinny poddawać się zabiegom chirurgicznym. Są także wśród nas osoby, które nigdy nie powinny się szczepić. -
Myślę, że tak właśnie jest. Denerwuje mnie unikanie rozmów "wprost" i na świeżo. Rozmowy są trudne, niewygodne, często nie wynika to ze złej woli, tylko z braku słów, braku umiejętności. Myślę, że naszej mamie sprzątanie daje ukojenie. Jak już ma tak wszystko uporządkowane, to może ma poczucie ładu także w życiu. Kiedyś w stresie chwyciła za odkurzacz o 3.00 nad ranem. Mamę to uspokoiło - sąsiadów mniej. Nie ekscytuje się życiem, filmem, wnuczkami - tylko sprzątaniem. Kiedyś wyjechaliśmy na trzy dni. Dzieci małe, więc zostały z babcią. Powrót. Wchodzę do domu. Powitanie i od razu słowa: "posprzątałam Ci, zobacz jakie masz teraz czyste podłogi" i szczęście na twarzy A ja? Wysiadam. Nie moja bajka!
-
Dobre - i wiem, że skuteczne. Tylko po takiej odzywce trudno znieść minę obrażonego "majestatu" Trudne są relacje z rodziną, prawda? "Zobacz, ja tu przychodzę, trzy godziny prasuję, a dzieci mają wszystko w szafie poprzewracane! I na nic moja praca!" "Więcej nie prasuj, mamo, skoro nie doceniają Twoich wysiłków" Jak mogłam coś takiego powiedzieć! Obraza i foch Jakie to bzdurne! Nie lepiej przez trzy godziny oglądać stare fotografie z dzieciakami albo poopowiadać im o swoim dzieciństwie? Chyba, że nie ma o czym opowiadać.
-
Wszystko zależy od tego, jak chowane jest dziecko. Jeśli jest samodzielne i przeszkolone to można zostawić. Jest wówczas duża szansa, że na policję ze strachu nie zadzwoni Kontakt telefoniczny uspokoi i dzieciaka, i rodziców. Ja swoje pociechy, gdy miały 11 lat nie zostawiałam na całą noc bez opieki. Ale ja trochę nadopiekuńcza jestem fred211979 - a Ty pytasz z powodu konkretnej sytuacji, czy może przeprowadzasz badanie opinii społecznej? Pytam, bo na konkretną potrzebę łatwiej się odpowiada. Nie lubię teoretyzować i "gdybać".
-
Bardzo ładne te firaneczki w kuchni! A do tego dochodzi wartość pamiątkowa Brawa dla Mamy
- 3 871 odpowiedzi
-
- beznadziejne
- dekoracje
-
(i 40 więcej)
Oznaczone tagami:
- beznadziejne
- dekoracje
- firana
- firanami
- grube
- internetowy
- jaka
- jakie
- jakie?
- karnisz
- kuchni
- okien
- okna
- okna?
- oknami
- panel
- panele
- polecicie
- pomoc
- pomocy!
- potrzebuje
- problem
- problematyczne
- prośba
- roleta
- rolety
- rolety do okien
- rzymska
- salonie.
- sąsiedzi
- sklep
- sprawdzony
- sypialni
- szerokość
- track
- ubranko
- wykończeniem
- wystrój
- żaluzje
- zaslaniac
- zasłony
- łazienki
-
Mamy takie kładzione w czerwcu i właśnie kremowe. Fugę wybrałam jasną, więc od razu poszedł na nią impregnat /tzn. jakieś 3 tygodnie po położeniu/. Wyglądają ok. chociaż tuż po położeniu wydawały mi się lekko różowe Ale może to była kwestia światła w pomieszczeniu - teraz jest dobrze. Podsumowując: efekt oczekiwany. Jeśli masz możliwość poszukaj sklepu firmowego Opoczna - i upomnij się o rabat.
-
Wyartykułowałaś Zrozumiałam Cię doskonale. Odniosłam się do przytoczonego przez Nefer artykułu.
-
Przeczytałam. Komentarzy nie komentuję Ze mną to jest tak: był czas na spacery z dziećmi, na wycieranie doopek, na codzienne odkurzanie, gotowanie zupek itp. Na tamten czas dzieci potrzebowały mojej pomocy w "dostarczaniu" świeżego powietrza, czystych gatek, w miarę czystej podłogi w czasie eksploracji świata na czworaka. I już. Nie było to dla mnie wtedy ani problemem, ani wyrzeczeniem, ani karą. Jak w reklamie jogurtów: "wszyscy som zadowoleni". I wszyscy byli. A teraz? Dzieciaki same zabezpieczają sobie podstawowe potrzeby. Ja - matka zostałam z minimum obowiązków i mnóstwem rozmów z córkami. I to dopiero jest Fajne! Nie mogę nasycić się wspólnymi chwilami z dziećmi. Moja mama nie rozmawiała ze mną nigdy. Chyba. W każdym razie nie pamiętam ani jednej rozmowy. Dlatego sama siebie muszę pochwalić, że wypracowałam w córkach ochotę do rozmów i bycia ze mną. Tylko o jednym nie wolno zapominać: o miłości. Zawsze! Kiedy są malutkie potrzebują jej bardzo dużo. A potem coraz więcej. Co to znaczy "zła matka"? Jeśli matka potrzebuje chwili oddechu, to nie widzę nic złego w tym, że posadzi dzieciaka na stacjonarny rowerek, a sama spokojnie np. poczyta czasopismo. Matka zadowolona z pochłoniętej dawki gazetowej wiedzy jest chyba lepsza od tej podenerwowanej bałaganem w domu. Nie znam nikogo, komu zaszkodziłby brudny podkoszulek, czy paprochy na podłodze. Znam kilka osób leczących nerwice natręctw, które wspominają z dzieciństwa piloty robione przez rodziców, ciągłe uwagi n/t porządku itp.
-
js - gdybyśmy 20 lat temu mieli rozum i wiedzę dzisiejszą pewnie inaczej wyglądałoby nasze życie. Nie twierdzę, że lepiej
-
A wiecie, co jest najważniejsze? Najważniejsze to zaprosić - jako pierwszych gości - tylko tych, którzy są Waszymi prawdziwymi przyjaciółmi. Pozostali mogą mieć imprezę później.
-
Pisząc "otwarta wojna" miałam na myśli jasną sytuację. Tzn. obie strony nie przepadają za sobą i wiedzą o tym, ponieważ albo padły sugestie, albo zostało to powiedziane wprost. A nie sytuacja jak u mnie: siedem razy w tygodniu słyszę jak mama /tzn. teściowa/ mnie kocha, picu, picu od wielu lat, ja cała w skowronkach, że mam taką świetną teściową. W końcu ją pokochałam - autentycznie! I nagle - po latach - za plecami moimi jakieś paskudne komentarze!
-
elutek - trzymam za Ciebie kciuki! ghost34 - najstarsze dziecko w rodzinie zwykle bierze się za bary z życiem mocniej niż młodsze rodzeństwo. I czasami na tych barkach coś zostaje. Dlatego Twojemu rodzeństwu łatwiej.
-
Do mojego poprzedniego postu dodam: nie musisz robić dzikiej awantury i lecieć na żywioł, ale powinnać zareagować. Powiedzieć, że nie życzysz sobie takich komentarzy. Gdybyś była bliżej moglibyśmy stanąć za Tobą fizycznie. A tak tylko psychicznie.
-
elutek - jeśli to prawda, jeśli siostra nie koloryzuje /nie oskarżam, wyrażam tylko wątpliwość/, to oczywiście jak najszybciej porozmawiać z mamą! Nie odkładaj rozmowy, nie czekaj na dobry moment. Taki moment może nigdy nie nastąpić! Porozmawiaj.
-
bliska osoba -depresja - jak pomóc?
Elka62 odpowiedział martadela → na topic → Dział Porad życiowych
Pomocy trzeba szukać koniecznie! Też byłam kiedyś przekonana, że sama dam radę moim problemom. Ale lata mijały i nic! Pomogli inni ludzie. A co do długich kolejek: mam rodzinę w Niemczech i jeden z członków tej rodziny stwierdził, że potrzebuje pomocy psychiatry. Dzwoni, żeby umówić się na wizytę. Bardzo proszę - odpowiada pani w rejestracji - za 10 miesięcy Ależ proszę pani, ja pilnie potrzebuję pomocy! Mam myśli samobójcze! A - to proszę za 7 miesięcy. Szybciej się nie da! Trochę śmieszne, trochę tragiczne, trochę jak w Polsce. -
Niestety dla dziecka rodzic jest bogiem - bez względu na to jakim jest człowiekiem. Dlatego jako dzieci nie potrafimy dać opór przemocy. Tej fizycznej i psychicznej. Straszne są niektóre Wasze relacje. Tym bardziej chwała za odwagę bycia sobą! Za mniej lub bardziej udane próby przerwania zaklętego kręgu! Nie mam aż tak traumatycznych wspomnień, ale pracowałam w Monarze i tam patrzyłam na dzieciaki walczące o swoje życie. Dzieciaki, które zaczynały w wieku 8 lat od papierosów, a kończyły jako 20-letni zniszczeni alkoholem, narkotykami, lekami ludzie. Dzieciaki, które trafiały z różnych domów i nie zawsze były to rodziny tzw. patologiczne. Często przyjeżdżali z domów na pozór pełnych wszelakiego dobra. Tylko miłości w tych domach brakowało. Rodzice odwiedzając syna po kilku tygodniach niewidzenia się potrafili przywieźć mu torbę słodyczy i kieszonkowe, które było wyższe od naszych pensji. I sprawa załatwiona! Można wracać do domu! Też miałam okres, w którym darłam się na dzieci. Wymyśliłam sobie, że dopóki ich nie było wszystko się udawało. Że dopiero gdy znalazły się w moim życiu zaczęło się pieprzyć. Boże - nawet teraz kiedy to piszę łapią mnie skurcze! Jak mogłam tak myśleć! Na szczęście minęło. Przyszło opamiętanie i rozum. Od tego czasu wiem, że miłość to podstawa. Kochajmy swoje dzieci i uczmy je kochać. Z miłością w sercu nigdy nie zabraknie nam cierpliwości i zawsze będziemy mogli traktować własne dzieci jak długo oczekiwanego chcianego gościa. A one nauczone kochać pójdą w świat kochając a nie krzywdząc ludzi.
-
e-mandziu, a co złego jest w pustce? W nicości? Uważasz, że wizja piekła lub czyśćca jest bardziej pociągająca? Osobliwe. Szczerze mówiąc od pustki niedaleko do nirwany. Chrześcijańskie "niebo" jest chyba najmniej pożądaną destynacją. Przynajmniej od czasu gdy katechetka powiedziała mi, że nie ma możliwości, by tam ze mną poszedł mój pies, kanarek i cztery koty. Myślę, że wizję piekła lub czyśćca stwarzamy sobie sami i to od nas zależy jak ona wygląda. Z niebem pewnie jest podobnie. A życie nas uczy, że nie zawsze katechetka strasząca dzieci ma rację. Krótko: można na bazie, jaką jest biblia ukuć swój własny obraz życia po życiu.
-
Moje dzieci są już trochę duże - 16 i 20 lat, ale wciąż zdarza mi sie tłumaczyć różne zachowania księży. Styczeń - kolęda w domu, ksiądz pyta o uczestnictwo we mszy św, moje dzieci nie boją się przyznać, że chodzą w kratkę, ja dumna z córek... A tu jednym tchem pada ze strony księdza: jak nie będziecie chodziły na mszę to będziecie miały mężów-pijaków, którzy będą bili Was i Waszą mamę Potem była 2-godzinna rozmowa /po wyjściu "kapłana"/.
-
A co powiecie na taką teściową? Człowiek mądry, dobry charakter, życzliwa. Bardzo ją cenię i zawsze nazywam "mamą". Rozstałam się z jej synem, a ona została przy mnie. Wciąż powtarza, że mnie kocha, zawsze jest na wyciągnięcie ręki. Bardzo często mnie chwali, rozpieszcza wręcz - zwłaszcza opowiadając o mnie rodzinie i znajomym. Rzadko, bardzo rzadko zwraca mi uwagę, że coś robię nie tak. Po prostu anioł. Ale tak raz na parę lat anioł wybucha! Pierwszy wybuch nastąpił po 16 latach! I wtedy mogę usłyszeć różne "prawdy" o sobie. Padają wówczas mocne słowa. Że moje dzieci staczają się przeze mnie /babcia znalazła grzebiąc w szafie sprośne wierszyki 11 letniej córki/. Że jej syn odszedł przez mój brud. Że ona mi pomaga a ja tak się odwdzięczam /tzn. niby o ten brud chodziło / Że nie będzie do nas przychodzić, bo męczy ją mój brud Że ona tu przychodzi, prasuje 3 godz. a dzieci w szafach mają bałagan. Ja wiem, że mama przeżyła nasz rozwód bardziej niż my. Wiem, że przeżywa go do dzisiaj. Wiem, że ma fioła na punkcie porządków: np. zbiera paprochy z podłogi u obcych ludzi. Wiem też, że nie jestem super gosposią wiecznie sprzątającą, ale znajomych przyjmuję, syfu niema. Jest normalnie. Utrzymuję z teściową kontakty trochę ze względu na dzieci - to jedyna ich babcia, trochę dla siebie - potrzebuję jej towarzystwa. Potrafi być naprawdę ok. Ale ostatnio zauważyłam, że denerwuje mnie coraz więcej jej zachowań. Upomina mnie jak małe dziecko. Jak coś daje to z rozpiską kiedy i jak mam zużyć. Ale w jakim celu piszę. My się nigdy nie kłócimy. Nigdy nie dochodzi do konfrontacji. Nie liczę tych razów następujących co kilka lat. Zawsze jest mina niezadowolenia albo komentarz np. do dzieci. Jak widzę minę to się nie odzywam, bo nie chcę się kłócić a potem brakuje okazji, żeby nawiązać do "minowej" sytuacji. Twierdzi, że nigdy nie zwraca mi uwagi odnośnie chodzenia do kościoła, ale potrafi zadzwonić w niedzielę o 9.30 spytać czy jestem zdrowa i mimochodem: ale nie będę ci przeszkadzać, bo pewnie wychodzisz na mszę. Nie mamo, nie wychodzę, siedzę w piżamie i piję kawę! Koniec rozmowy. I tak ze wszystkim. Nigdy wprost. Chyba wolę otwartą wojnę. I tak to się kumuluje...
-
Właśnie. Różnych księży spotykam w życiu. I nigdy nie pójdę do spowiedzi do księdza, który ma np. dzieci i kochankę na boku. Kłania się uczciwość wobec siebie! Można przecież zrezygnować z kapłaństwa, skoro serce nie sługa. Ale wygodniej jest zostać i udawać kapłana. Nie znaczy to jednak, że nie pójdę do innego. Pójdę! Znam księży prawdziwych, z powołaniem, wysoko stojących duchowo. To znaczy znam jednego, ale wierzę, że jest ich więcej. Mnie wystarczy ten jeden i dziękuje Bogu, że czasami mogę z nim usiąść i porozmawiać. O wszystkim. Wiem także, że jest coś więcej niż namacalne dowody naukowe. Że nie wszystko możemy zrozumieć, objąć umysłem. Próbowałam kiedyś to pojąć - ale się nie da. Wciąż zadaję sobie pytania - m.in. podobne do pytań retrofood i będę pytać do końca życia, ale przyjęłam do wiadomości, że niektóre pozostaną bez odpowiedzi.