powoli zaczynam przemieniać się w niewiernego Tomasz..
tynkarze oświadczyli, że skończą w czwartek.. powinnam się cieszyć,a ja z dystansem stwierdziałam, że będe się cieszyć jak skończą.. jutro za to mają montować POŚ.. i co?? nic.. uwierzę jak zobaczę..
gdzie się podziała moja wrodzona wiara w ludzi i dane przez nich słowo??
dostaliśmy zwrot Vatu za materiały budowlane w samą porę, bo już myślałam, że będę musiała zaprzyjaźnić się z bankiem... nie ominie mnie to, ale znów udało się to troszkę odsunąć w czasie!
wysłałam męża na budowę z aparatem, coby wuśka mi głowy nie ususzyła
Panowie policzyli metry kwadratowe tynków.. 850 im wyszło ac ta moja mała chatka
zajrzałam dziś na budowę po prawie tygodniowej nieobecności.. musze powiedzieć, ze podejmowane przez mnie działania mające na celu zmotywowanie panów tynkujących coby jak najszybciej opuścili mój domek działają! podobno maja skończyć w środę.. nie powiedzieli tylko, w którą
czas skończyć z bujaniem w obłokach i przejść do konkretów.. dylematów wnętrzarskich mam całe mnóstwo.. jaki żyrandol na schody? a kominek? jakie kontakty? jakie grzejniki do łazienek? jaką kanałówkę do salonu? jaki parkiet? jaka fuga w salonie? jakie kafle w wiatrołapie? jakie schody? jaka umywalka na dół i na górę? jaki prysznic na górę? itd. itp..... i najważniejszy - skąd wziąć na to pieniądze - oczywiście bank chętnie pożyczy, ale bardzo się opieram przed związaniem z nim na całe życie
tynki postępują... poddasze już prawie gotowe - prawie, bo został kawałeczek ścianki z oknem łukowatym.. panowie zeszli na dół i walczą w sypialni i garderobie.. podobno najgorsze za nimi i teraz będzie szybciej.. zobaczymy
dzisiaj odwiedzili nas Panowie od Wykończeniówki.. poleceni przez kasięmaciej.. powiem tyle - kasia to już druga krzynka dla ciebie
czuję, że dzięki tej budowie mój charakter sie zmieni.. zajrzałam na budowę - tynkarzy nie ma.. ok - w końcu sobota.. ale mieli być w srodę.. dotarli w czwartek, rozpakowali się i zapadł zmierzch.. no cóż - pewnie w piątek rusza z kopyta (szef dzwonił, przeprosił - tak tak chłopaki gotowe - ruszą jak nic!).. o 9tej jesczze ich nie było.. o 13tej już ich nie było.. małzonek mnie poinformował - że byli, że ślad po sobie zostawili.. ale dziś się okazało, że to bardzo śladowy ślad.. no fakt - góra przygotowana do tynkowania.. ładniutkie, równiusieńkie kątowniczki przytwierdzone - może się czepiam, ale nie wytrzymałam - dzwonię i z największa dawką anielskości w głosie oświadczam, że ja tak z troski się odzywam, bo się martwie czy się bidusie do czwartku wyrobią (no przecież nikt nie będzie u nas tyrał w święto!).. usłyszałam przez telefon jak się panu źrenice powiększały.. że jak? że do czwartku? no nie.. nie da rady! i tu poleciał stos argumentów za tym, że jednak a i owszem - musza dać radę! no wieeeem, że nie ma cudów i nijak się z tym do czwartku nie wyrobią, ale może dzięki temu chociaż przyszły czwartek styknie ale byłam z siebie dumna!
nadszedł moment, kiedy budowa zaczyna coraz bardziej przypominać dom.. tynkarze już się rozgościli.. popatrzyłam dziś z sentymentem na te mury, które niedługo zostaną ukryte pod tynkami.. a do tego mama rzuciła stwierdzeniem, że jak sie buduje pierwszy raz to na pewno nie wszystko się uda.. nie wszystkie decyzje sa trafione.. nie wszystkie wybory dobre... i wzięło mnie na rozmyślania.. dom stoi już kilka ładnych miesięcy i przyjrzałam mu się już dokładnie.. przemyślałam wszystko raz jeszcze - czy dzis wybrałabym ten sam projekt??? TAK.. ten dom pełen zakamarków jest spełnieniem moich dziecięcych marzeń.. bardzo lubię te dziwnokształtne pomieszczenia, na widok których każdy fachowiec woła: a jak pani tu coś zamierza ustawić?!, a po chwili namysłu, wytrącony ze swoich stereotypów i schematów myślenia, rzuca pomysłami na prawo i lewo.. liczne skosy na poddaszu i pokoiki, w których już widzę moje buszujące dzieciaki.. i mój taras, na którym już teraz namętnie przesiaduję
a czy coś bym zmieniła? czy podjęłabym dziś inną decyzję??? na tym etapie mogę odpowiedzieć, że dziś zrobiłabym dokładnie tak samo! pewnie to zasługa mojego taty, który zadawał mi tysiace, często irytujących pytań, rozważając wszytskie za i przeciw, nękając doradców technicznych i różnej masci speców.. niemało wnieśli tez górale - dzięki nim w kuchni zmieści się lodówka,a w łazience prysznic ciekawe czy tak samo powiem za pół roku? trzymajcie kciuki, żeby tak było!
zaliczyliśmy kolejne grillowanie na działce.. gdyby nie nasze dzieciaczki to już bym się tam przeprowadziła no cóż.. trzeba jeszcze trochę poczekać
postepy niewielkie, ale są! mamy drzwi boczne do garażu - KMT.. i przy tej okazji hołd składam myślącym (dodam: myślącym za mnie) sprzedawcom.. a za co? otóż poprosiłam Pana okienno-bramowego, coby dorzucił drzwi do kompletu.. Pan drzwi doliczył i tyle.. przyjechałam do domu i się zadumałam.. wiem, że będą w kolorze okien.. ale jaki wzór???? wyjęłam folder, a tam drzwi z łukowatym żłobieniem nie pasują do koncepcji! a właściwie to może i do koncepcji pasują, ale jakoś mi się nie widzą.. trudno.. gapowe się płaci.. zęby zacisnęłam.. no i nie będę ich przecież często oglądać.. pędzę w sobote na budowę, a tam dzrwi baardzo zbliżone do koloru okien i bramy, a do tego z prostokątnymi żłobieniami! takie jakie chciałam! Panie Okienny chwała ci! klient jest zadowolony!
poza tym:
- Pan Alarmowy cudem się wyrobił (pewnie dlatego, ze od dwóch tygodni rozwijałam przed nim wizję czających się za rogiem tynkarzy);
- Elektryk - zrobił co miał zrobić.. posprzątał i poszedł ;
- Tynkarze.. hmmm.. jakoś ciężko mi uwierzyć, że zjawią się jutro
wszystko się wlecze niemiłosiernie.. poślizg juz mamy znaczny, ale looooozik mam przynajmniej dużo czasu do namysłu, np. na jakiej wysokości maja być światełka nad schodami... taaa..
stan prac na dziś:
- hydraulicy poszli, ale już wymysliłam zmiany, więc wrócą..
- elektryk miał skończyć do piątku, ale że mu wyznałam w nagłym przypływie szczerości, że tynki będą po 20tym - robi do dziś..
- alarmowiec jest na liście do odstrzału - pasjonat i maniak, ale cholerrrrnie niesłowny..
- dziś zadzwoniłam do tynkarzy - mieli wejść w najbliższy poniedziałek.. wejdą w poniedziałek.. albo we wtorek.. najpóźniej w środę
mam już lekko dosyć.. chcę te wszystkie kable już poprzykrywać! będe się wtedy raźniej czuła.. to nic, że będą zmiany..w moim domu musza być zmiany!
wlecze się to wszystko rozpaczliwie.. gdzie jest wiosna????!!!!
działają Panowie od Rekuperatora.. jejuuuu jakie te rury potężne robota miała być zaczęta w poniedziałek a skończona w środę.. ale choroba ich zmogła, więc zaczeli w środę, a skończą w poniedziałek
hydraulik też na zdrowiu podupadł.. miał być w czwartek, ale czeka na ocieplenie.. i podobno będzie we wtorek..
wczoraj byliśmy pomacać tynki, które robił nasz wykonawca.. przy okazji zobaczyłam jak te wymuskane tynki są dewastowane przez rzesze fachmanów różnej maści.. noo dobrze, że zobaczyłam to najpierw na obcej budowie i pan mnie uspakajał, że to norma.. już widzę jak rzucam piorunowe spojrzenia na widok każdej ryski i zadrapania.. a tak - looooozik
podpisaliśmy też umowę na przydomową oczyszczalnie.. papiery zostały złożone.. czekamy..
zaczeło się coś wreszcie dziać na budowie wracam sobie jak gdyby nigdy nic z Krakowa.. a tu się dowiaduję, ze panowie od tynków zaczęli prace w garażu - przygotowuja do montażu bramy jutro mam serie spotkań z fachowcami.. oby doszły do skutku.. i oby coś z tego wynikło
zaczyna się dziać.. fachowcy powoli zaglądaja na budowę.. na razie tylko po to, żeby oblookać to i owo, ale już ściażka do domu jest wydeptana
zamówiliśmy bramę garażową.. długo zwlekałam (za długo ), ale w końcu zamówiliśmy.. oczywiście nie tą, którą pierwotnie planowałam.. to zaczyna już być normą, że kilka razy zmieniam zdanie wybór padł na Krispol w jakimś tam ich nowym wzorze.. nawet nazwy nie pamiętam.. ale pomacałam i spodobał mi się