-
Liczba zawartości
97 -
Rejestracja
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Pobrane
Sklep
Wydarzenia
Galeria
Zawartość dodana przez makul
-
Wykop czeka już od tygodnia, a my czekamy z rozpoczęciem budowy. Niestety prądu jeszcze nie ma. Wszędzie stoją już skrzynki, oprócz naszej, ale i tak w żadnej z nich nie ma prądu. Jak tak dalej pójdzie, to nie skończymy stanu surowego przed zimą. Zdjęcia, na których pięknie widać naszą dziurę. http://foto.onet.pl/upload/35/72/_240473_n.jpg http://foto.onet.pl/upload/32/82/_240474_n.jpg
-
Od kilku lat z zapałem segreguję śmieci i już nie mogę doczekać się własnego ogrodu by móc kompostować resztki roślinne, które obecnie muszę wyrzucać. Jestem ciekawa jak wy podchodzicie do tej sprawy.
-
Ankieta - dojazd do pracy, ile kilometrów ?
makul odpowiedział a topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Ja mam odległość niewielką, do 15 km, ale jadąc tramwajami i autobusem potrzebuję 1,5 godziny przy dobrych układach. Na samym końcu drogi muszę przejść dwa kilometry pieszo. Wyrażam się tak, jakbym już tam mieszkała, a przecież jeszcze nie ma fundamentów. -
W piątek 26 marca rozpoczęliśmy budowę: przyjechała koparka i przez dziesięć godzin pierwszego dnia i siedem godzin w sobotę kopała i kopała. Teraz mamy półtorametrowy dół większy od powierzchni zabudowy domu o jednometrową obwódkę. W piątek rano tata pojechał po zamówiony sprzęt i cały dzień spędził doglądając prac koparki i dwóch wywrotek. Jednak na półtorej godziny wyjechał, a kiedy wrócił panowie zamiast pracować – gawędzili. A przecież nie było bynajmniej tak, że pracowali bez przerwy, bo czasami nie było wywrotki i koparka miała przestoje, a z kolei kiedy pracowała koparka, kierowcy wywrotek odpoczywali. W tym czasie ja oczywiście byłam w pracy. Na pół godziny przed wyjściem dzwoni mama i pyta czy jednak pojadę na działkę, bo pierwotnie miałam taki zamiar, ale ze względu na pogodę zrezygnowałam. Tak więc pojechałam. Droga z pracy na działkę zajęła mi godzinę i dwadzieścia pięć minut środkami komunikacji miejskiej z dwiema przesiadkami (tramwaj, tramwaj, autobus, dwa kilometry pieszo). Następnie przez ponad półtorej godziny podziwiałam umiejętności operatora koparki i marzłam. Wczoraj dół został ukończony. Cena za całość czyli wynajęcie koparki i benzyna dla wywrotek wyniosła 2.380,00 zł. W środę ma przyjechać geodeta.
-
W piątek 26 marca rozpoczęliśmy budowę: przyjechała koparka i przez dziesięć godzin pierwszego dnia i siedem godzin w sobotę kopała i kopała. Teraz mamy półtorametrowy dół większy od powierzchni zabudowy domu o jednometrową obwódkę. W piątek rano tata pojechał po zamówiony sprzęt i cały dzień spędził doglądając prac koparki i dwóch wywrotek. Jednak na półtorej godziny wyjechał, a kiedy wrócił panowie zamiast pracować – gawędzili. A przecież nie było bynajmniej tak, że pracowali bez przerwy, bo czasami nie było wywrotki i koparka miała przestoje, a z kolei kiedy pracowała koparka, kierowcy wywrotek odpoczywali. W tym czasie ja oczywiście byłam w pracy. Na pół godziny przed wyjściem dzwoni mama i pyta czy jednak pojadę na działkę, bo pierwotnie miałam taki zamiar, ale ze względu na pogodę zrezygnowałam. Tak więc pojechałam. Droga z pracy na działkę zajęła mi godzinę i dwadzieścia pięć minut środkami komunikacji miejskiej z dwiema przesiadkami (tramwaj, tramwaj, autobus, dwa kilometry pieszo). Następnie przez ponad półtorej godziny podziwiałam umiejętności operatora koparki i marzłam. Wczoraj dół został ukończony. Cena za całość czyli wynajęcie koparki i benzyna dla wywrotek wyniosła 2.380,00 zł. W środę ma przyjechać geodeta.
-
Nareszcie coś się ruszyło. Wczoraj tata zapłacił za bloczki betonowe, a dziś dokonał przedpłaty na beton komórkowy. Bloczki betonowe M6 38*24*12 2850 szt. za 5.842,50 zł. Beton komórkowy grubość 36 1275 szt. za 10.263,75 zł. 30 1092 szt. za 7.316,40 zł. 18 310 szt. za 1.277,20 zł 12 440 szt. za 1.179,20 zł. 24 60 szt. za 324,00 zł. Razem 26.203,05 zł. Ciekawa jestem czy coś zostanie, czy nam zabraknie. Podstawą do kupienia takich właśnie ilości były obliczenia mojego taty. Wszyscy znajomi są sceptyczni co do jego sposobu obliczania. Zobaczymy.[/code]
-
Nareszcie coś się ruszyło. Wczoraj tata zapłacił za bloczki betonowe, a dziś dokonał przedpłaty na beton komórkowy. Bloczki betonowe M6 38*24*12 2850 szt. za 5.842,50 zł. Beton komórkowy grubość 36 1275 szt. za 10.263,75 zł. 30 1092 szt. za 7.316,40 zł. 18 310 szt. za 1.277,20 zł 12 440 szt. za 1.179,20 zł. 24 60 szt. za 324,00 zł. Razem 26.203,05 zł. Ciekawa jestem czy coś zostanie, czy nam zabraknie. Podstawą do kupienia takich właśnie ilości były obliczenia mojego taty. Wszyscy znajomi są sceptyczni co do jego sposobu obliczania. Zobaczymy.[/code]
-
Dziennik Zielonej - KOMENTARZE
makul odpowiedział Zielona → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Zielona, właśnie obejrzałam twój album. Masz wspaniałą koncepcję artystyczną swojego domu, zwłaszcza kominek przykuwa sobą uwagę. Jestem ciekawa jak urządzisz pokuj nad garażem. Jednocześnie dzięki za uświadomienie co do ikony z domkiem. -
Dziennik Zielonej - KOMENTARZE
makul odpowiedział Zielona → na topic → Dzienniki budowy - komentarze
Zielona - proszę jeśli zachęcasz do obejrzenia twojego albumu to podaj przy okazji adres do niego. Mam niestety tylko modem i przechodzenie między stronami w poszukiwaniu tego adresu jest zniechęcające. a bardzo bym chciała móc podziwiać twoje umiejętności dekoratorskie. -
Można też założyć album np. w Onet.pl, wcześniej musisz mieć tam skrzynkę, nawet bezpłatną. Ja próbowałam w republice, ale dla laika założenie strony jest proste, jednak jej wypełnienie to już inna sprawa. W moim dzienniku budowy umieściłam link do moich zdjęć właśnie w albumie Onetu. http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=17659
-
12 lutego poszliśmy do poleconego przez znajomych kierownika budowy. Powiedzieli o nim: najsolidniejszy człowiek jakiego znają. Pan Andrzej zgodził się być naszym kierownikiem, przy czym miał świadomość, że nie zamierzamy nająć ekipy budowlanej, tylko sami budować. Jego cena to 150 zł za wizytę, a w przypadku naszego domu wizyt będzie co najmniej pięć: fundamenty, dwa stropy ze schodami, wieniec. Za półgodzinną tzw. konsultację u niego zapłaciliśmy 50 zł. do ręki. Wczoraj tata złożył w gminie informację o rozpoczęciu budowy. Gdybyż to rzeczywiście miało się rozpocząć za tydzień. Jak czytam inne dzienniki budowy, to myślę, że jesteśmy strasznie opóźnieni. Jeszcze nie mamy żadnych materiałów budowlanych o zamówieniu koparki do wykopania dołu pod piwnicę nie wspomnę. Teraz właściwie czekamy na prąd. Wg wykonawcy przyłącza elektrycznego dla naszej ulicy, zakładać będą jak tylko pogoda na to pozwoli. Ta perspektywa spowodowała, że nie zdecydowaliśmy się na założenie prądu gospodarczego. W końcu po co płacić 500 zł. Gorzej będzie, jak prądu nie założą wcale tak szybko. Tata już prawie skończył rysowanie bloczków komórkowych. Wyszło mu, że na ściany zewnętrzne potrzebujemy 1160 szt. BK 24x36x59, na wewnętrzne nośne 900 szt. BK 24x30x59. Do obliczenia pozostały ściany działowe i wszystkie ściany piwnicy. Przy okazji posprzeczałam się z tatą o zaprawę murarską do ścian zewnętrznych. Oboje jesteśmy zgodni, co do tego, że zaprawa musi być „ciepła”, tym bardziej że robimy ściany jednowarstwowe. Jednak tata chce ową zaprawą „smarować” tylko zewnętrzną część bloczka, np. 2/3 głębokości a resztę zaprawą zwykłą. Mam wrażenie, że myśli o zaprawie z kulkami styropianu, jak o kościach przy osteoporozie. Powiedział, że nie chce, aby dom się zapadł, z powodu słabej zaprawy. Poza tym, zaprawa ciepła jest dwa razy droższa. Ja z kolei nie chcę być w niedługim czasie zmuszona do ocieplania domu styropianem albo wełną mineralną, bo bardzo nie lubię tych miękkich ścian, a i koszt byłby wtedy nieporównanie wyższy. Jakich argumentów mam jeszcze użyć.
-
12 lutego poszliśmy do poleconego przez znajomych kierownika budowy. Powiedzieli o nim: najsolidniejszy człowiek jakiego znają. Pan Andrzej zgodził się być naszym kierownikiem, przy czym miał świadomość, że nie zamierzamy nająć ekipy budowlanej, tylko sami budować. Jego cena to 150 zł za wizytę, a w przypadku naszego domu wizyt będzie co najmniej pięć: fundamenty, dwa stropy ze schodami, wieniec. Za półgodzinną tzw. konsultację u niego zapłaciliśmy 50 zł. do ręki. Wczoraj tata złożył w gminie informację o rozpoczęciu budowy. Gdybyż to rzeczywiście miało się rozpocząć za tydzień. Jak czytam inne dzienniki budowy, to myślę, że jesteśmy strasznie opóźnieni. Jeszcze nie mamy żadnych materiałów budowlanych o zamówieniu koparki do wykopania dołu pod piwnicę nie wspomnę. Teraz właściwie czekamy na prąd. Wg wykonawcy przyłącza elektrycznego dla naszej ulicy, zakładać będą jak tylko pogoda na to pozwoli. Ta perspektywa spowodowała, że nie zdecydowaliśmy się na założenie prądu gospodarczego. W końcu po co płacić 500 zł. Gorzej będzie, jak prądu nie założą wcale tak szybko. Tata już prawie skończył rysowanie bloczków komórkowych. Wyszło mu, że na ściany zewnętrzne potrzebujemy 1160 szt. BK 24x36x59, na wewnętrzne nośne 900 szt. BK 24x30x59. Do obliczenia pozostały ściany działowe i wszystkie ściany piwnicy. Przy okazji posprzeczałam się z tatą o zaprawę murarską do ścian zewnętrznych. Oboje jesteśmy zgodni, co do tego, że zaprawa musi być „ciepła”, tym bardziej że robimy ściany jednowarstwowe. Jednak tata chce ową zaprawą „smarować” tylko zewnętrzną część bloczka, np. 2/3 głębokości a resztę zaprawą zwykłą. Mam wrażenie, że myśli o zaprawie z kulkami styropianu, jak o kościach przy osteoporozie. Powiedział, że nie chce, aby dom się zapadł, z powodu słabej zaprawy. Poza tym, zaprawa ciepła jest dwa razy droższa. Ja z kolei nie chcę być w niedługim czasie zmuszona do ocieplania domu styropianem albo wełną mineralną, bo bardzo nie lubię tych miękkich ścian, a i koszt byłby wtedy nieporównanie wyższy. Jakich argumentów mam jeszcze użyć.
-
My budujemy dom z jednym wejściem i jednymi schodami. Parter dla jednej rodziny, poddasze dla drugiej. Powierzchnia mierzona po podłogach jest taka sama (ok. 140 m2), również rozmieszczenie pomieszczeń jest identyczne. Piwnica będzie wspólna.
-
Ankieta na nowy prezent od Redakcji
makul odpowiedział tdxls → na topic → Święta, nasze akcje, imprezy i archiwum konkursów
Ja też oddałam głos na prenumeratę, uwielbiam czytać o wszystkim co jest związane z budowaniem, a "Murator" jest taki drooooogiiiii Przydałby mi się taki prezent. -
Mamy pozwolenie na budowę Dziennik budowy już kupiony i ostemplowany. Teraz muszą tylko puścić mrozy i zabieramy się za pracę. Presja oszczędzania pieniędzy na wszystkim z myślą o budowie jest straszna, ale na pewno warto. Tata pracuje przy komputerze nad ilością budulca. Uwaga! Teraz nie spadnijcie z krzeseł. Rysuje ściany zewnętrzne i nośne z dokładnością do każdego bloczka betonowego. Zaznaczone są też wszystkie nadproża, okna, cegła pełna pod nadproża itd. Chciałam mu to wyperswadować, ale w końcu odpuściłam, niech się bawi póki ma czas. ___________________________________________________ http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=17665" rel="external nofollow">Komentarze
-
Mamy pozwolenie na budowę Dziennik budowy już kupiony i ostemplowany. Teraz muszą tylko puścić mrozy i zabieramy się za pracę. Presja oszczędzania pieniędzy na wszystkim z myślą o budowie jest straszna, ale na pewno warto. Tata pracuje przy komputerze nad ilością budulca. Uwaga! Teraz nie spadnijcie z krzeseł. Rysuje ściany zewnętrzne i nośne z dokładnością do każdego bloczka betonowego. Zaznaczone są też wszystkie nadproża, okna, cegła pełna pod nadproża itd. Chciałam mu to wyperswadować, ale w końcu odpuściłam, niech się bawi póki ma czas. ___________________________________________________ Komentarze
-
Długo nie pisałam, bo każdą wolną chwilę poświęcam projektowi. Jesteśmy na etapie wymiarowania i przekrojów. Przy okazji znowu coś zmieniamy. Teraz są to schody, nie będą prawoskrętne tylko lewoskrętne. Zmiana była konieczna ze względu na umiejscowienie rur kanalizacyjnych w piwnicy. Ciągle nie możemy się zdecydować jak duże ma być okno na klatce schodowej. Jest ono widoczne na frontowej, szczytowej ścianie budynku i architekt radził, by nie wstawiać tam jednego okna standardowego, ale kilka małych lub jedno podwójnej wysokości. Tak czy siak bardzo ładnie to nie będzie wyglądać w żadnym z tych układów, a schody tylko w takim ustawieniu nie są marnotrawstwem powierzchni. Ale nie jest tak źle. Ja za to mogę być dumna ze swoich umiejętności. W czasie swojej u nas wizyty architekt oglądając moje dziełko dwa razy się pytał czy to aby na pewno mój pierwszy projekt. A niedawno mój brat spojrzawszy na ekran monitora ze zdziwieniem i podziwem powiedział: „To ty umiesz robić takie przekroje?” On sam od rysowania projektów małych domków woli rysować wielkie konstrukcje stalowe w skali 1:10. Kiedy ja rysowałam na komputerze, tata opracowywał projekt od strony opisowej, robił wszystkie obliczenia, zestawienia materiałów i odręczne rysunki przekrojów wieńca, żelbetowych wzmocnień ścianki kolankowej i schodów. Cały stół miał obłożony książkami szkolnymi mojego brata, innymi gotowymi już projektami i Muratorami. Teraz tata siedzi przed komputerem kiedy ja jestem w pracy i wymęcza te przekroje. Mamy już mapę zasadniczą. Przy okazji dostaliśmy kilka małych mapek większego obszaru i na tej podstawie możemy przypuszczać, że przez następne dziesięć lat ciągle ktoś będzie się budował w odległości słyszalności pracującej betoniarki. Ale to i tak nic w porównaniu ze startującym i lądującym odrzutowcem. Proooooooszęęęęęęę, niech ktoś zadba o ty by Amerykanie nie przylecieli do Poznaniaaaaa. I tym optymistycznym akcentem zakończę.
-
Długo nie pisałam, bo każdą wolną chwilę poświęcam projektowi. Jesteśmy na etapie wymiarowania i przekrojów. Przy okazji znowu coś zmieniamy. Teraz są to schody, nie będą prawoskrętne tylko lewoskrętne. Zmiana była konieczna ze względu na umiejscowienie rur kanalizacyjnych w piwnicy. Ciągle nie możemy się zdecydować jak duże ma być okno na klatce schodowej. Jest ono widoczne na frontowej, szczytowej ścianie budynku i architekt radził, by nie wstawiać tam jednego okna standardowego, ale kilka małych lub jedno podwójnej wysokości. Tak czy siak bardzo ładnie to nie będzie wyglądać w żadnym z tych układów, a schody tylko w takim ustawieniu nie są marnotrawstwem powierzchni. Ale nie jest tak źle. Ja za to mogę być dumna ze swoich umiejętności. W czasie swojej u nas wizyty architekt oglądając moje dziełko dwa razy się pytał czy to aby na pewno mój pierwszy projekt. A niedawno mój brat spojrzawszy na ekran monitora ze zdziwieniem i podziwem powiedział: „To ty umiesz robić takie przekroje?” On sam od rysowania projektów małych domków woli rysować wielkie konstrukcje stalowe w skali 1:10. Kiedy ja rysowałam na komputerze, tata opracowywał projekt od strony opisowej, robił wszystkie obliczenia, zestawienia materiałów i odręczne rysunki przekrojów wieńca, żelbetowych wzmocnień ścianki kolankowej i schodów. Cały stół miał obłożony książkami szkolnymi mojego brata, innymi gotowymi już projektami i Muratorami. Teraz tata siedzi przed komputerem kiedy ja jestem w pracy i wymęcza te przekroje. Mamy już mapę zasadniczą. Przy okazji dostaliśmy kilka małych mapek większego obszaru i na tej podstawie możemy przypuszczać, że przez następne dziesięć lat ciągle ktoś będzie się budował w odległości słyszalności pracującej betoniarki. Ale to i tak nic w porównaniu ze startującym i lądującym odrzutowcem. Proooooooszęęęęęęę, niech ktoś zadba o ty by Amerykanie nie przylecieli do Poznaniaaaaa. I tym optymistycznym akcentem zakończę.
-
Nasz działka jest już obmierzona. Przy okazji zrobiłam kilka zdjęć. http://foto.onet.pl/upload/25/95/_181039_n.jpg Można zobaczyć naszą szopkę. :) :) http://foto.onet.pl/upload/24/30/_181041_n.jpg Przyszła ściana południowo-wschodnia http://foto.onet.pl/upload/1/84/_181040_n.jpg Nad projektem pracujemy coraz intensywniej, bo chcielibyśmy oddać wniosek jeszcze w tym roku. Co prawda nasz architekt mówi, że z pozwoleniem w przyszłym roku nie będzie problemów, ale wiele osób doradzało nam zrobić to jak najszybciej, bo w od stycznia mają wejść nowe przepisy. Nasza wybudowana już sąsiadka miała problemy z pozwoleniem bo nie istnieje droga dojazdowa.
-
Nasz działka jest już obmierzona. Przy okazji zrobiłam kilka zdjęć. http://foto.onet.pl/upload/25/95/_181039_n.jpg Można zobaczyć naszą szopkę. http://foto.onet.pl/upload/24/30/_181041_n.jpg Przyszła ściana południowo-wschodnia http://foto.onet.pl/upload/1/84/_181040_n.jpg Nad projektem pracujemy coraz intensywniej, bo chcielibyśmy oddać wniosek jeszcze w tym roku. Co prawda nasz architekt mówi, że z pozwoleniem w przyszłym roku nie będzie problemów, ale wiele osób doradzało nam zrobić to jak najszybciej, bo w od stycznia mają wejść nowe przepisy. Nasza wybudowana już sąsiadka miała problemy z pozwoleniem bo nie istnieje droga dojazdowa.
-
Jak duza dzialka?
makul odpowiedział mbz → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Zawsze marzyłam o 5000, mamy 786, 15 km od centrum. Od frontu trzeba zostawić 6 metrów, dwa wąskie paski po cztery i zostaje połowa działki na prawdziwy ogród od południowego wschodu, działka jest prostokątna. -
Chc? budowa? dom, buduj? ale boj? si?. ?e...
makul odpowiedział Redakcja → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Chcemy budować własnymi siłami i boję się, że fizycznie nie podołamy. Ja będąc kobietą jestem w stanie unieść bloczek komórkowy o wadze ok. 20 kilogramów, ale trzymam go na wysokości bioder, tata jest w końcu mężczyzną i powinno mu być łatwiej, ale ma 55 lat. Jednak mówi że nie będzie opłacał robotników skoro sam już nie pracuje i ma mnustwo czasu. -
Jak du?e domy budujemy?
makul odpowiedział Jagna → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Właściwie powinnam była odpowiedzieć do 150 ale poddasze do późniejszego zagospodarowania będzie miało identyczną powierzchnię podłóg jak parter. -
W poprzednim tekście chciałam chyba wszystko opisać, ale oczywiście wiele pominęłam. O tym, że kiedyś zbudujemy dom było wiadomo już od kilku lat, lecz dopiero teraz warunki finansowe na to pozwoliły. Działki w zasadzie nie szukaliśmy. Czasami tylko przeglądaliśmy magazyny z ogłoszeniami dot. sprzedaży działek i domów. Kobiety w rodzinie chciały dom do remontu, tata chciał wybudować dom według własnej koncepcji. Chyba nigdy nie wykonaliśmy żadnego telefonu. Aż wreszcie w październiku 2002 r. mój tata wracając rowerem z naszego leśnego drewnianego domku zauważył tablicę informacyjną dot. sprzedaży działek. Zadzwonił w listopadzie i wstępnie umówił się ze sprzedawcą. Oczywiście natychmiast wszyscy pojechaliśmy na miejsce, porozmawialiśmy z sąsiadami i zgodnie stwierdziliśmy, że to jest „nasza działka”. Decyzja zapadła mimo negatywnych informacji na temat sprzedającego ją pana A. Znajomi moich rodziców również w tym samym czasie postanowili zamieszkać we własnym domu. Wspólnie z nimi oglądaliśmy kilka domów budowanych przez deweloperów. Cena domu szeregowego o powierzchni całkowitej ok. 130 m kw., z ogródkiem jak znaczek pocztowy wynosiła prawie 180 tys. A w domu nie było nawet ścian działowych. To był kolejny argument dla mojego taty, musimy budować sami, ostatecznie z niewielką, zbliżającą się do zera, pomocą fachowców, najlepiej krewnych. „Sami” - powiecie niemożliwe - mój tata emeryt uważa to za całkowicie możliwe. Inni budują we czterech w soboty i niedziele, on chce budować przez cały tydzień, nie przemęczając się. Biorąc to pod uwagę wymyślił dom, którego nie można zbudować źle. Nie ma tu belek stropowych dłuższych niż 4 metry, żadnych podciągów poza tymi w drzwiach garażowych, otwory okienne typowe, bez balkonów i lukarn; ściany jednowarstwowe. Jak już mówiłam „stodoła”. Ale i takie domy się podobają. Największy pokój ma mieć 20 m.kw. i jest połączony z 16 metrowym pokoikiem szerokim przejściem. Natychmiast zaczęłam wprowadzać poprawki do jego projektu. Wejście umieściłam na krótszej ścianie, drzwi wejściowe opuściłam do poziomu ziemi i kategorycznie podzieliłam dom na dwa całkowicie odrębne mieszkania ze wspólną klatką schodową. Z programem Archi Cad zaznajomiłam się już trzy lata temu, tak więc wyrysowanie domu zajęło mi jedno popołudnie. Potem musiałam trzykrotnie generalnie go przebudować bo po troszku go zmniejszaliśmy. Jednocześnie cały czas zaczytywaliśmy się w Muratorze. Mamy prawie trzy własne roczniki więc znajdowaliśmy odpowiedź niemal na każde pytanie. W tym czasie kupiliśmy działkę. Zaplanowaliśmy umiejscowienie budynku na działce uwzględniając strony świata. Cały czas zastanawialiśmy się jak pozbyć się chwastów z naszej ziemi. Ja postulowałam za ekologicznym zaoraniem i ręcznym wybraniem chwastów, mama twierdziła, że jej znajome używają pestycydów w swoich ogródkach i są zadowolone. Trzy miesiące się przepychaliśmy i w końcu stanęło na moim, bo okazało się, że chwasty choć obumierają to jednak nie znikają bo w końcu Roundap to nie kwas solny, a to mojej mamy też nie zadowoli. Ponieważ były wakacje, niemal co drugi dzień przyjeżdżaliśmy rowerami na działkę i dowiadywaliśmy się od budujących i pobudowanych sąsiadów o warunki jakie panują na tym terenie. Woda jest poniżej 14 metrów, niektórzy mają studnie na głębokość 30 metrów, inni trafili na prastare koryto Warty i wody im nie zabraknie przez następne stulecia. W sierpniu już nie mogliśmy wytrzymać – chcieliśmy „obrabiać” nasz kawałek ziemi. Zaczęliśmy karczować większe chwasty, przekopaliśmy i oczyściliśmy z perzu miejsce pod barak. We wrześniu tata kupił deski i we dwójkę zbudowaliśmy naszą szopkę 2,5 na 4,5 m. Teraz łatwiej będzie uzmysłowić sobie, do czego jesteśmy zdolni. Prąd pożyczyliśmy od sąsiada. W sumie korzystaliśmy z niego niecałe osiem godzin w ciągu tygodnia, jaki zajęła nam budowa. Na trzeci dzień stwierdziliśmy, że te tańsze, jeszcze wilgotne deski lepiej tnie się piłą ręczną niż pilarką. Jaki to musiał być widok dla budującej nieopodal ekipy. Facet i dziewczyna piłujący piłą pamiętającą początki socjalizmu. Tutaj tata musiał przyznać, że sam by sobie nie poradził, bo piła jest „dwuosobowa”. Potem już nie pożyczaliśmy prądu, bo był droższy od naszej „siły roboczej”. Domek obiliśmy płytą pilśniową, na prawie płaskim jednospadowym dachu jest papa. Pozostały drzwi, które trzeba było skręcać, wiertarki i wkrętarki są oczywiście na prąd. Ale od czego narzędzia po dziadku, jest i ręczna wiertarko-wkrętarka. Ja w poniedziałek poszłam do pracy a tata zajął się wykończeniówką naszego baraku. Dzisiaj byliśmy pokazać nasze nieogrodzone włości siostrze mojej mamy. Tata już zasadził porzeczki i agrest wzdłuż krótszej granicy z jednym z sąsiadów. Jeszcze w tym roku chce obsadzić drugi dłuższy bok działki. Razem to będzie 50 metrów krzaków. Pozostałe boki będą obsadzone tujami, bo za płotem będziemy mieli drogę gminną i dojazdową. Znowu się rozpisałam. Teraz będę już na bieżąco pisać ten Dziennik. Cześć.
-
W poprzednim tekście chciałam chyba wszystko opisać, ale oczywiście wiele pominęłam. O tym, że kiedyś zbudujemy dom było wiadomo już od kilku lat, lecz dopiero teraz warunki finansowe na to pozwoliły. Działki w zasadzie nie szukaliśmy. Czasami tylko przeglądaliśmy magazyny z ogłoszeniami dot. sprzedaży działek i domów. Kobiety w rodzinie chciały dom do remontu, tata chciał wybudować dom według własnej koncepcji. Chyba nigdy nie wykonaliśmy żadnego telefonu. Aż wreszcie w październiku 2002 r. mój tata wracając rowerem z naszego leśnego drewnianego domku zauważył tablicę informacyjną dot. sprzedaży działek. Zadzwonił w listopadzie i wstępnie umówił się ze sprzedawcą. Oczywiście natychmiast wszyscy pojechaliśmy na miejsce, porozmawialiśmy z sąsiadami i zgodnie stwierdziliśmy, że to jest „nasza działka”. Decyzja zapadła mimo negatywnych informacji na temat sprzedającego ją pana A. Znajomi moich rodziców również w tym samym czasie postanowili zamieszkać we własnym domu. Wspólnie z nimi oglądaliśmy kilka domów budowanych przez deweloperów. Cena domu szeregowego o powierzchni całkowitej ok. 130 m kw., z ogródkiem jak znaczek pocztowy wynosiła prawie 180 tys. A w domu nie było nawet ścian działowych. To był kolejny argument dla mojego taty, musimy budować sami, ostatecznie z niewielką, zbliżającą się do zera, pomocą fachowców, najlepiej krewnych. „Sami” - powiecie niemożliwe - mój tata emeryt uważa to za całkowicie możliwe. Inni budują we czterech w soboty i niedziele, on chce budować przez cały tydzień, nie przemęczając się. Biorąc to pod uwagę wymyślił dom, którego nie można zbudować źle. Nie ma tu belek stropowych dłuższych niż 4 metry, żadnych podciągów poza tymi w drzwiach garażowych, otwory okienne typowe, bez balkonów i lukarn; ściany jednowarstwowe. Jak już mówiłam „stodoła”. Ale i takie domy się podobają. Największy pokój ma mieć 20 m.kw. i jest połączony z 16 metrowym pokoikiem szerokim przejściem. Natychmiast zaczęłam wprowadzać poprawki do jego projektu. Wejście umieściłam na krótszej ścianie, drzwi wejściowe opuściłam do poziomu ziemi i kategorycznie podzieliłam dom na dwa całkowicie odrębne mieszkania ze wspólną klatką schodową. Z programem Archi Cad zaznajomiłam się już trzy lata temu, tak więc wyrysowanie domu zajęło mi jedno popołudnie. Potem musiałam trzykrotnie generalnie go przebudować bo po troszku go zmniejszaliśmy. Jednocześnie cały czas zaczytywaliśmy się w Muratorze. Mamy prawie trzy własne roczniki więc znajdowaliśmy odpowiedź niemal na każde pytanie. W tym czasie kupiliśmy działkę. Zaplanowaliśmy umiejscowienie budynku na działce uwzględniając strony świata. Cały czas zastanawialiśmy się jak pozbyć się chwastów z naszej ziemi. Ja postulowałam za ekologicznym zaoraniem i ręcznym wybraniem chwastów, mama twierdziła, że jej znajome używają pestycydów w swoich ogródkach i są zadowolone. Trzy miesiące się przepychaliśmy i w końcu stanęło na moim, bo okazało się, że chwasty choć obumierają to jednak nie znikają bo w końcu Roundap to nie kwas solny, a to mojej mamy też nie zadowoli. Ponieważ były wakacje, niemal co drugi dzień przyjeżdżaliśmy rowerami na działkę i dowiadywaliśmy się od budujących i pobudowanych sąsiadów o warunki jakie panują na tym terenie. Woda jest poniżej 14 metrów, niektórzy mają studnie na głębokość 30 metrów, inni trafili na prastare koryto Warty i wody im nie zabraknie przez następne stulecia. W sierpniu już nie mogliśmy wytrzymać – chcieliśmy „obrabiać” nasz kawałek ziemi. Zaczęliśmy karczować większe chwasty, przekopaliśmy i oczyściliśmy z perzu miejsce pod barak. We wrześniu tata kupił deski i we dwójkę zbudowaliśmy naszą szopkę 2,5 na 4,5 m. Teraz łatwiej będzie uzmysłowić sobie, do czego jesteśmy zdolni. Prąd pożyczyliśmy od sąsiada. W sumie korzystaliśmy z niego niecałe osiem godzin w ciągu tygodnia, jaki zajęła nam budowa. Na trzeci dzień stwierdziliśmy, że te tańsze, jeszcze wilgotne deski lepiej tnie się piłą ręczną niż pilarką. Jaki to musiał być widok dla budującej nieopodal ekipy. Facet i dziewczyna piłujący piłą pamiętającą początki socjalizmu. Tutaj tata musiał przyznać, że sam by sobie nie poradził, bo piła jest „dwuosobowa”. Potem już nie pożyczaliśmy prądu, bo był droższy od naszej „siły roboczej”. Domek obiliśmy płytą pilśniową, na prawie płaskim jednospadowym dachu jest papa. Pozostały drzwi, które trzeba było skręcać, wiertarki i wkrętarki są oczywiście na prąd. Ale od czego narzędzia po dziadku, jest i ręczna wiertarko-wkrętarka. Ja w poniedziałek poszłam do pracy a tata zajął się wykończeniówką naszego baraku. Dzisiaj byliśmy pokazać nasze nieogrodzone włości siostrze mojej mamy. Tata już zasadził porzeczki i agrest wzdłuż krótszej granicy z jednym z sąsiadów. Jeszcze w tym roku chce obsadzić drugi dłuższy bok działki. Razem to będzie 50 metrów krzaków. Pozostałe boki będą obsadzone tujami, bo za płotem będziemy mieli drogę gminną i dojazdową. Znowu się rozpisałam. Teraz będę już na bieżąco pisać ten Dziennik. Cześć.