Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

crashproof

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    448
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez crashproof

  1. Zgoda! Niestety, z ciężkim sercem, muszę wyznać, że dla mnie "zabloczone" Kabaty czy Miasteczko Wilanów, przynajmniej pobieżnie, są estetycznie znacznie wyżej, niż Saska Kępa. Nie wiem, może wyjątkowo mnie mierzą, bardziej niż innych, odpadające tynki i szarzyzna. Ale oczywiście Saskiej Kępy na Śródmieście czy (ten stary, PRLowski) Ursynów bym nie zamienił.
  2. Ja dodam jeszcze jedno w tej długiej dyskusji: pamiętajcie, że banki reprezentują nie tylko interes bankierów (zarządów, dyrektorów), ale też, w wielu przypadkach (tam, gdzie wynagrodzenie kadry menedżerskiej jest rozsądne - np. PKOBP) głównie, interes depozytariuszy. Znalezienie równowagi między dwiema stronami rynku kapitałowego (wierzyciele i kredytobiorcy) wymaga niekiedy pogrożenia kijem ("dobezpieczenia"), a czasami pokazania marchewki ("wojny depozytowe") - ot, takie balansowanie.
  3. Ach, oczywiście się podpiszę pod tym. Nie znam Phillipsa, chętnie poszukam i poznam.
  4. Tak na szybko tu masz pismo w którym jest odpowiedź - bardzo serio pismo http://upload.undergrand.com.pl/storage/nabiciwmbank/korespondencja_GINB_231.pdf No to jest problem. Cytuję z tego pisma: "W praktyce powstaje problem, w jaki sposób w umowie maja byc okreslone warunki zmiany stopy procentowej kredytu. Ustawa - Prawo bankowe nie przesadza o sposobie ustalenia tych warunków. W tym zakresie należy sie wiec kierowac zasadami ustalonymi w orzecznictwie Sadu Najwyższego, a także Trybunału Konstytucyjnego" Nie są jednak wymienione żadne wyroki SN i/lub TK, które by o tym przesądzały. Wg mojej (bardzo!) skromnej wiedzy prawniczej, takie wyroki nie powinny być zgodne z prawem, jeśli doprecyzowują brzmienie ustawy (prawo bankowe), bo SN i TK nie mają konstytucyjnych uprawnień do tworzenia prawa. No ale to już chyba jakaś szarada dla prawników. Poza tym w dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że jakikolwiek bank umieścił w umowie na tyle ogólnikowe zapisy o zmianie stopy, że podpadają pod to pismo GINB. Możesz przytoczyć takowy fragment umowy? Z tego, co kojarzę, to chociażby pisze się zawsze, że okolicznością zmiany oprocentowania jest zmiana stóp procentowych - co jest dość ogólnikowe, ale powinno wyczerpywać nakładane przez prawo wymogi.
  5. Możesz podać, z której ustawy to wynika? Serio pytam.
  6. Czy którykolwiek polski bank kiedykolwiek odmówił zamknięcia kredytu przez spłatę należnego kapitału? W tym aspekcie się z Tobą zgadzam - nieładnie ze strony BRE, nie polecam ich nikomu. Wiedziałeś, jak podpisywałeś. Poza tym nie ma to związku z tym, co pisałem. To, że zarząd czy ktoś tam nie potrafi się wytłumaczyć, jak ustala odsetki, nie zamyka Ci możliwości natychmiastowego zamknięcia umowy przez spłatę należnych pieniędzy. Mówimy chyba o dwóch różnych sprawach. Poza tym nawet tutaj nie widzę żadnych znamion oszustwa czy krętactwa. Ty też, gdybyś podpisał umowę z pracodawcą, że w pewnych okolicznościach możesz wg swego uznania podnieść sobie pensję, skorzystałbyś z takiej możliwości. Pracodawca natomiast miałby możliwość rozwiązania umowy, jeśli za bardzo byś go przycisnął. Podobnie jak tutaj. Pacta sunt servanta. Prawidłowość? Zwrot? Nadpłaconych? Wg kogo nadpłaconych - wg Ciebie, bo Ci się nie podoba, czy wg umowy i prawa?
  7. Dobrze, że przytoczyłeś te przykłady. W przypadku zakupu towaru, który nie spełnia Twoich oczekiwań - czy to ze względu na oszustwo ze strony sprzedawcy, czy to nieporozumienie lub wręcz Twój brak zrozumienia własnych potrzeb - możesz ten towar odnieść do sklepu i zostaną Ci zwrócone pieniądze, które zapłaciłeś. Dokładnie tak samo jest z kredytem hipotecznym - jest to regulowane ZTCP nawet przez ustawę - w każdej chwili, jeśli deal Ci nie odpowiada, możesz zakupiony towar (pieniądze) oddać sprzedawcy (bankowi), który w zamian za to rozwiąże umowę i zwolni Cię z konieczności świadczenia przewidzianych umową świadczeń z Twojej strony (spłata rat). Co więcej, nic na tym nie tracisz, bo oddajesz dokładnie tyle, ile jesteś w danym momencie winien kapitału bankowi. (No dobra, tracisz prowizję za przyznanie kredytu, ale po pierwsze z reguły jest ona mała, a po drugie o tym się powszechnie informuje i raczej wszyscy wiedzą, że prowizje są bezzwrotne, więc tu nie można się dopatrywać oszustwa). Tak to widzę. Nawet, jeśli bank "przemyciłby" jakimś szatańskim sposobem, małym druczkiem w umowie zapis, że przez pierwsze 29 z 30 lat płacisz 10x wyższe odsetki, to możesz w każdej chwili "zagłosować nogami", spłacić kredyt i pokazać figę "krwiopijcom".
  8. A jaki masz konkretnie problem z bankiem? Bo może myślimy o dwóch różnych zjawiskach. Wskazywałoby na to określenie "niezgodnie z prawem". Nie widzę analogii. Bardziej by pasowało: dostajesz receptę, na której jest napisane, że lek to trucizna, zażywasz go na własną odpowiedzialność, umierasz, i potem masz pretensje a raczej Twoja rodzina je ma.
  9. Spadek prawie 2-krotny nazywasz minimalnym?
  10. No tak, to się chyba nazywa próżność i moim skromnym zdaniem ewentualna bieda/bankructwo są adekwatnymi konsekwencjami hamującymi rozwój tej patologii w społeczeństwie.
  11. Ale temu to ja nie przeczę. Mówię tylko, że jest tam lekki syf, a że są domki i blisko do centrum - to zgoda.
  12. Przejeżdżam okolicą z reguły parę razy w tygodniu. Pokaż mi ładny, miły, elegancki zakątek na Saskiej.
  13. Hmmm, to po co "klijent" podpisuje umowę, której konsekwencji nie zna?
  14. Zawsze mnie zastanawiało, o co chodzi z tą Saską Kępą. Syf, tynki odpadają z "willi", ciasno, brzydko, bieda, a drogo. Bez sensu.
  15. Bzdura. Primo - Praga ma jedne z niższych (oficjalnych, policyjnych) statystyk przestępczości w Warszawie. Śródmieście, Ochota i bodajże Wola wypadają znacznie gorzej. Secundo - z autopsji wiem (trochę tam mieszkałem), że to okolica przyjazna i bezpieczna, acz specyficzna. Jak chcesz w mordę dostać, to dostaniesz, tym bardziej jak jesteś obcy, wejdziesz w ciemną bramę i zaczniesz obrażać matkę pana Czesia. Ale jak jesteś chociaż trochę za pan brat z lokalnymi, to nie ma h* we wsi, żeby ktoś cię tknął. I to jest fajne w takich miejscach. Poza tym na Pradze nawet złodzieje są jacyś tacy... honorowi bardziej. W życiu by nie okradli np. staruszki na ulicy, a takie historie słyszałem liczne z innych dzielnic.
  16. Hehe, takie handlowanie pro forma. Tylko że im się chce płacić za wznawianie ogłoszeń. Dziwni ci ludzie czasami.
  17. Jeśli za Pragę Płd uznajesz też Wawer, to realnie ceny zaczynają się niewiele ponad 5000/m2 u deweloperów. Zjawisko, o którym mówisz, to psychoza na rynku wtórnym, który w okolicy nowych inwestycji oferuje 10, 20, czasem 50 lat starsze mieszkania za 50-100% więcej.
  18. Jedna z szanownych Pań wcale nie przeczy drugiej. Niewątpliwie przy wyborze Obamy rozpalone zostały nadzieje na prawdziwe reformy. A że te nadzieje szybciutko zgasły, to już osobna kwestia.
  19. No co Ty, nie wiesz? Donalda i Vincenta nie słuchasz?
  20. crashproof

    Atak na złotówke

    Nope. Rynek to głółnie ogrooomniasta góra gromadzonego latami z filatelistycznym zacięciem kredytu, wiążącego ręce silniej, niż ślub. A jeśli jesteś między młotem, a kowadłem (czy też, używając innej metafory, ktoś ci coś pod prąd podłączył), to już media mogą gadać, co chcą, a nic to nie zmieni.
  21. Azotyny akurat chyba nie wpływają na większe ryzyko raka. Natomiast jeśli o mnie chodzi, to temat mi zupełnie obcy - mięso nie gości na moim stole.
  22. Azotynów! Zapomniałaś o azotynach!
  23. A teza o tym, że nieruchomości drożeją szybciej, niż inflacja, jest nieprawdziwa. Jeśli twierdzisz inaczej - przedstaw dane. No dobra, przyznaję się, naciągnąłem. W USA na nieruchomościach, niezależnie od horyzontu czasowego, dało się zarobić realnie (powyżej inflacji) bajeczne 1% rocznie Obligacje państwowe dawały znacznie więcej - 2-3%. http://www.marketoracle.co.uk/Article9852.html PS. Jeszcze jest taki issue, że te dane są relatywne względem inflacji BLS, a ta, jak wiadomo, jest nieustannie "masowana". Wielu analityków (np. popularny shadow stats) uważa, że prawdziwa inflacja w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat była systematycznie wyższa od BLSowej o 1-3%. A to już pozwala postawić bardzo duży znak zapytania przy koncepcji zarabiania na nieruchomościach.
  24. Ech. Powtórzę:
  25. Już za późno. Pół roku temu - może... Coś tam naskrobałem na blogu, trzebaby przewertować archiwum. Przepraszam, jeśli tak to odebrałeś. Nie to miałem na celu. Ja tylko występuję jako adwokat diabła - banków - bo nie zawsze i nie wszystkie zasługują na takie wiadra pomyj, jak teraz się na nie (absolutnie nie tylko na tym forum) wylewa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...