
Marzanka
Użytkownicy-
Liczba zawartości
110 -
Rejestracja
Zawartość dodana przez Marzanka
-
Dom dla go?ci?
Marzanka odpowiedział Magdzia → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Inwestor: Jak na świadectwie tyle piątek to nie martw się, na pewno sobie poradzi Zwłaszcza, że jak piszesz, do matury jeszcze dwa lata czyli za Twoim dziecięciem już ten pierwszy, najtrudniejszy chyba jednak rok. Brawo! Mobby: Dziękuję za takie ciepłe słowa Sprawiły mi ogromną przyjemność. Miło jest tak uśmiechać się do ekranu monitora A płeć przeciwna, cóż, wiem że choć wojownicy czasem mają kłopoty z wyrażaniem uczuć, to przecież wcale nie są ich pozbawieni. Wystarczy wiedzieć, gdzie je chowają Aleksandryta: To nasze córki chodziły do tej samej szkoły średniej, tylko Asik jest trochę młodsza - ma 22 lata Czyli obrona tuż, tuż. No, no - sama będę trzymała kciuki, jak dasz mi znać kiedy to będzie dokładnie Bardzo dziękuję za gratulacje! Teraz to już tylko szpilka mnie uratuje, inaczej padnę pod tym sufitem -
Dom dla go?ci?
Marzanka odpowiedział Magdzia → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Przeczytałam cały wątek! Stasznie dużo tego wyszło Czytając cały czas zastanawiałam się, ile w tym jest rzeczywistej chęci podzielenia się z innymi swoimi wątpliwościami, a ile przekory i może nie całkiem świadomej prowokacji Ze strony Magdzi oczywiście Moja mała refleksja: Mąż jest osobą płci przeciwnej. Nie znaczy to, że wierzę iż "kobiety są z Wenus,a mężczyźni z Marsa" Ale wszelkie różnice związane z naszą przynależnością do określonej płci (i te, które wynikają z wychowania, i te, którymi obciążyła nas natura), mają niestety wpływ na postrzeganie świata, sposób rozwiązywania konfliktów, współodczuwanie, werbalizację uczuć. Prędzej czy później w małżeństwie pojawiają się konflikty (to przecież normalne), które zdecydowanie łatwiej jest przezwyciężyć mając oparcie w kimś spoza małżeństwa (matce, siostrze, bratu, przyjaciółce czy przyjacielowi - czasem po prostu trzeba głośno nazwać istotę konfliktu - odkryć ją mówiąc do kogoś, komu można zaufać). Z czasem (po wielu latach związku) okazuje się także, że człowiek jest w stanie kochać wiele osób, nie tylko męża czy partnera, ale także i dzieci, rodziców i przyjaciół (nie degradujmy słowa przyjaciel - nie chodzi wcale o znajomych czy kolegów). To bardzo kojące uczucie, daje nam nadzieję na to, że i my będziemy kochani nie przez jedną tylko osobę. Jeśli zdarzy się, że nas zawiedzie, odejdzie, umrze nie będziemy tacy samotni. W życiu nic nie ma "na zawsze" i nic nie ma "na pewno". Przez cały czas człowiek się zmienia. My się zmieniamy, nasi partnerzy się zmieniają. Dobrze jest pobyć czasem ze sobą samemu, poopiekować się sobą, nie słuchać innych, nie być nieustannie "in an alert". Ale równie dobrze jest dzielić się swoimi uczuciami z innymi. Wydaje mi się, że dopiero łącząc takie dwie, skrajne wydawałoby się, postawy można mówić harmonii, o stabilności i radości życia. Nadmiar szkodzi po prostu Nadmiar wszystkiego, nie tylko dobrego wina, ale i samotności, ale i nieustannej "socjalizacji" na zbyt licznych spotkaniach towarzyszkich. Miłego dnia Drodzy "Muratorzy" ) Wczoraj moja córka obroniła z oceną bardzo dobrą swoją pracę licencjacką Dostanie dyplom z wyróżnieniem. Śmiałam się z niej, że pisze "o jejuniu" Bakteria, którą bada od pewnego czasu nazywa się bowiem Campylobacter jejuni. Studiuje Biotechnologię na UW. Praca magisterska będzie także "o jejuniu" . Okropnie jestem dumna oczywiście i zaraz nie będę w stanie zejść z sufitu Tak szczerze powiedziawszy, to już od wczoraj tam wiszę w postaci balona -
Łazienka małżeńska potrzebna?
Marzanka odpowiedział Singer → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Z mojego, długoletniego doświadczenia wynika, że dwie łazienki przydają się nawet wtedy, gdy dom zamieszkiwany jest jedynie przez dwie osoby. Wystarczy, że oboje wychodzicie z domu o tej samej porze i już mogą pojawić się zgrzyty. Wiesz jak to jes rano; nie dość, że człowiek nie jest zachwycony tym, że musi wstać, to jeszcze drzwi do łazienki zastaje zamknięte bo jego połowica się tam właśnie "prysznicuje" Oczywiście, jeśli łazienka jest tak duża jak ta, którą masz Ty, to mogą się w niej swobodnie myć dwie osoby. I wtedy jedna wystarcza. Ale problem powraca wraz z pojawieniem się dzieci w domu, zwłaszcza, gdy osiągają one magiczny wiek "nastu" lat. Wtedy to dopiero potrafią zablokować łazienkę! Mnóstwo niecierpiących zwłoki spraw się tam odbywa: wyciskanie pryszczy, podziwianie własnej muskulatury albo talii, rozpaczanie nad uparcie nierosnącym biustem i takie tam inne. I co wtedy zrobisz? Dobrze jest wykazać odrobinę zrozumienia dla nieszczęsnego dziecka i zamiast wrzeszczeć: "Wyłaź z łazienki natychmiast!!" po prosut iść sobie do drugiej, najlepiej należącej wyłacznie do taty i mamy -
Sprzedaż mieszkania - potrzebuję szybkiej rady
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → Prawo i finanse
Uprzejmie informuję, że poszło jak z płatka. Sprawdziłam, czy w umowie są wszystkie te punkty, o jakich pisaliście w tym wątku. Pieniądze są już na moim koncie. Wniosek z tego taki, że teraz ja mieszkam kątem bo to mieszkanie nie jest już zupełnie moje. Do końca sierpnia mam się wyprowadzić i mam nadzieję, że nie będę musiała pod most -
Dom dla go?ci?
Marzanka odpowiedział Magdzia → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Jakoś dziwnie odbieram to, co piszesz Magdziu. Jakieś 14 lat temu poznałam moją przyjaciółkę Matyldę. W ogóle nie sądziłam, że może istnieć taka przyjaźń. To dla mnie bardzo ważna istota. Ale jakoś nie przyjdzie nam do głowy nachodzić jedna drugą bez uprzedzenia, wcześniejszego telefonu, uzgodnienia. Chyba, że dzieje się coś dramatycznego. Ale wtedy przyjęłabym ją w środku nocy, z gorączką i czymkolwiek tam jeszcze. Jak tu dyskutować o istocie człowieczeństwa, czy problemach z najbliższymi w kawiarnianym gwarze?? Piszesz, że dziwisz się "zbyt dużym" (bo to jak wiemy pojęcie względne, vide: post jednego z kolegów - Mieczo....nigdy nie pamiętam domom, pokojom dla gości, łazienkom dla gości itd. To teraz ja się dziwię temu, co Ty piszesz o swoim domu odnośnie potencjalnych wizyt przyjaciół Niesłychanie mnie to zdziwiło, choć sama także nie jestem zbyt towarzyska. Niesłychanie -
To nie jedyny „grzech” tego tekstu. Przeczytałam go bardzo uważnie i nasunęło mi się kilka istotnych uwag. Może warto byłoby je potraktować jako polemikę do artykułu: Odniosłam wrażenie, że koronnym argumentem przemawiającym za tym, aby wybrać działkę brzydszą, ale bliżej dużego miasta (Warszawy choćby, co wyraźnie sugeruje artykuł), jest konieczność dowożenia dzieci do szkoły i wszelkie zajęcia dodatkowe – rola kierowcy, jaka zostaje przydzielona rodzicowi, czy też obojgu rodziców. Cóż, argumenty autora jakoś niezupełnie trafiły mi do przekonania. Dlaczego? Od ponad 30 lat mieszkam w małym miasteczku na południe od Warszawy. Do centrum Warszawy mam 17 km, do miejsca, w którym zamieszkam lada moment mam 12 km (do Warszawy 29). Z własnego doświadczenia wiem, że pokonanie tych 12 km w jedną i 17 km w drugą stronę różni się zasadniczo. Oczywiście na minus jeśli chodzi o kierunek na północ – do Warszawy. Problemem jest bowiem nie tyle podróżowanie, co podróżowanie po Warszawie. Warszawa (a także miasta takie, jak Wrocław, Kraków, Gdańsk itp. – duże centra), są dziś po prostu niemal nieprzejezdne w godzinach szczytu. Czy to znaczy, że mieszkając na Mokotowie nie powinnam szukać pracy na Pradze? Czy takie podejście do tematu jest w ogóle realne w dzisiejszych czasach? Ilu wśród budujących jest specjalistów, którzy szukają rynku zbytu na wykonywaną przez siebie pracę jedynie w odległości „rzutu kamieniem”? A dzieci? Czy to prawda, że ktoś, kto zdecyduje się na zamieszkanie w pewnej odległości od dużego miasta jest z góry skazany na posadę szofera u własnych dzieci? Czy poziom szkół wiejskich, szkół z małych miasteczek i szkół z dużych miast różni się tak bardzo? Moja córka, obecnie studentka 3-go roku Biotechnologii UW, była uczennicą szkoły podstawowej w małym miasteczku. Po ukończeniu tej szkoły, bez wielkiego wysiłku, zdając egzamin w przewidzianym terminie, stała się uczennicą I Liceum im. Stefana Batorego – jednej z najbardziej cenionych, renomowanych szkół warszawskich. Jak widać, wiedza jaką zdobyła w małomiasteczkowej szkole podstawowej okazała się wystarczająca, aby zostać uczennicą w „Batorym”. Razem z nią do tej samej szkoły dostało się jeszcze 2 innych uczniów (wszyscy, którzy zdecydowali się na wybór tego liceum) z równoległych klas ósmych. Nie był to więc także pojedynczy, przypadkowy sukces. W samym miasteczku także jest liceum – nie trzeba jeździć do Warszawy, aby zostać licealistą. I to właśnie uczennica tego liceum okazała się być najlepszą studentką wybranego przez moją córkę kierunku studiów. Poziom edukacji, jaką zdobywają dziś nasze dzieci nie jest jedynie zasługą szkół i nauczycieli. Nigdy zresztą chyba tak nie było. Podstawą sukcesu edukacyjnego i wychowawczego jest bowiem rodzina. To świadomość wagi tej edukacji powoduje, że rodzice zwracają, bądź nie zwracają uwagi na to, jak uczą się ich dzieci i czy w ogóle się uczą. Nie da się przerzucić odpowiedzialności za wykształcenie naszych dzieci na kogoś innego. Szkoła jest tak samo zła i tak samo dobra w dużym mieście, jak i na wsi. I tu, i tam spotkać dziś można nauczycieli, którzy wiedzą co robią, i nauczycieli, którzy nigdy w tym zawodzie pracować nie powinni. Dostęp do komputera - Internetu, do książek, do rodziców, którzy wyjaśnią znaczenie słowa „niekompetentny”, „karnisz” czy „alternatywa” jest dziś wszędzie takim samym luksusowym dobrem. Fakt, że mieszka się w Warszawie, wcale automatycznie nie przesądza o tym, że „nie wyhodujemy” analfabety funkcjonalnego. Marginalnie w tej sytuacji wygląda dodatkowa uwaga, że dziś 80 – 90% nauczycieli szkół ma wykształcenie wyższe. Także i wiejskich nauczycieli. No dobrze, a co z zajęciami dodatkowymi? Co z randkami? Zajęcia dodatkowe, jak sama nazwa wskazuje powinny być jedynie uzupełnieniem życia ucznia. Dziś wielu rodziców, ambitnych rodziców, skazuje się na niesłychaną udrękę starając się zapełnić dzieciom dni dodatkowymi „atrakcjami” , wypełniającymi im czas od rana do wieczora. Najpierw wiezie się więc dzieci na lekcje języka obcego, czasem dwóch, potem jest basen, taniec, jazda konna, a może gdzieś po drodze zmieszczą się lekcje muzyki, malowania, zajęcia teatralne. A gdzie jest proszę Państwa czas na dzieciństwo? Gdzie są te chwile spędzone z brzuchem na podłodze, kredkami przed nosem, w ogrodzie na wyrywaniu „rumianków”, obrywaniu liści agrestu, lepieniu „pączków” z piasku i wody? Gdzie czas na pobycie samemu ze sobą, na odrobinę luzu, lenistwa, pracy własnej wyobraźni? Czy wychowywanie dzieci to dziś „przygotowanie do wyścigu szczurów” ? Może warto jest trochę przystopować. Na całym świecie wśród państw o wysokim stopniu rozwoju obserwuje się ucieczkę od takiej „szczurzej zabawy”, ludzie szukają możliwości wykonywania pracy w domu, buntują się przeciw życiu w nieludzko lojalnej (czytaj: niewolniczej) postawie wobec pracodawców. Może coś w tym jest? No dobrze, a randki? A randki to indywidualna sprawa naszych pociech. Na randki chodzi się w takim czasie i w takim wieku, kiedy samemu można pojechać i wrócić. 14-latek nie musi wracać do domu o północy. Śmiem twierdzić, że w dzisiejszych czasach godzina jego powrotu powinna być podyktowana względami bezpieczeństwa. Moja córka, odbywająca takie randki w Warszawie, sama uregulowała sobie godzinę powrotu wyznaczając ją na czas zmierzchu (latem później, zimą wcześniej). Nie wyobrażam sobie, że miałabym ją na takie randki wozić. Mnie także nikt nie woził, a Państwa ktoś woził na spotkanie z chłopakiem/dziewczyną? No dobrze, ale pozostaje przecież dojazd do pracy. To fakt, do pracy trzeba dojechać. Zwykle jednak dojechać do niej trzeba i mieszkając w dużym mieście i na wsi. Na ogół także nie mamy jej tuż pod nosem. Nie wszyscy są takimi szczęściarzami. Komunikacja podmiejska wcale jednak nie jest też taka zła, jakby się wydawało. To prawda, autobusy podmiejskie kursują zwykle rzadziej niż miejskie. Ale też dopasowanie się do tej częstotliwości nie jest aż tak kłopotliwe. Coraz więcej małżeństw dysponuje również dwoma samochodami bez względu na to, gdzie taka para mieszka. Ilość benzyny zużyta na jazdę na trasie Warszawa – "miasteczko" nie jest wcale większa ta, jaką trzeba spalić jadąc z Ursynowa na Bemowo (zwłaszcza w godzinach szczytu). Są także wreszcie i inne rozwiązania – choćby gaz. U coraz większej gromady moich znajomych, którzy decydują się na dwa samochody, przynajmniej jeden z nich napędzany jest gazem. Koszt przejazdu na takiej trasie spada wówczas z 1000 na 400 zł miesięcznie. Nie każdy z samochodów musi mieć także 2 l pojemności silnika! To gruba przesada – wystarczy jeden taki samochód w rodzinie. A lekarz? A tak, lekarz. W naszej najbliższej rodzinie jest osoba, która od kilku lat boryka się z bardzo poważną chorobą, śmiertelną chorobą. Ale myliłby się ktoś, kto uznałby, że z tytułu zamieszkiwania w tak dużym „centrum medycznym”, jakim jest stolica, osoba ta ma cokolwiek z tego tytułu ułatwione. Albo trzeba się do specjalisty zapisać i grzecznie poczekać (dwa miesiące na przykład), albo po prostu zapłacić wybierając prywatną diagnostykę. Argumenty za, lub przeciw można mnożyć. Nie da się bowiem ukryć, że autor artykułu w wielu miejscach, powtarzając za prof. Tishnerem, podaje „świętą prawdę”. Ale w zestawie „prawd” by Tishner istnieją jeszcze dwie inne prawdy i gdzieś tam głęboko we mnie tkwi przekonanie, że moja polemika może być skwitowana drugą z nich – „tyż prawda”. I tego mi właśnie w całym tekście zabrakło: obiektywizmu składającego się ze „świętej prawdy” i „tyz prawdy”. Obiektywizmu, który będzie w wyborach i budowie towarzyszył 80% „muratorów” zastanawiających się nad: ładnie i dalej, czy byle jak i bliżej, szkoła na wsi czy w mieście, zajęć dodatkowych 2 godziny czy 6, wydatki na samochód czy transport podmiejski itd.
-
Kuchnia - jak du?a?
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Cześć Aleksandryto Ano raniutko. Ostatnie dni wstawałam bardzo wcześnie i jeszcze na razie tak mi zostało. Byłam na targach w Norymberdze, ale nocowaliśmy jakieś 50 km przed samą Norymbergą w Sulzbah-Rosenberg i trzeba było wstać wcześniej, aby dojechać na czas. Miało to tę cudowną stronę, że naoglądałam się ogrodów i ogródków i teraz jestem chora z zazdrości - Bawaria jest po prostu piękna a ludzie dbają tam o każdy, najmniejszy nawet skrawek ogrodu czy lasu. Kiedy u nas tak będzie, kiedy sąsiad przestanie podrzucać drugiemu sąsiadowi śmieci na posesję, kiedy zadba o swój ogród i nie ogrodzi go wysokim, kiczowatym, betonowym murem. Mówię Ci, chodzę i jęczę, do znudzenia -
Bardzo ciekawy temat, chętnie poczytałabym i ja.
-
Bardzo chętnie pomogę, ale musisz sprecyzować o jaki gatunek akar dokładnie chodzi. Nazwa akara obejmuje bowiem przedstawicieli rodzajów Aeqidens, Cichlasoma, Krobia i Bujurquina. Ryby wchodzące w skład tej grupy mają różną wielkość i co za tym idzie także i odmienne wymagania.
-
Kuchnia - jak du?a?
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Przyjemny ten program Widzę, że nie próżnowaliście w czasie mojej służbowej wycieczki - baaardzo się cieszę, zaraz będę nadrabiać zaległości czytelnicze. Witam po krótkiej przerwie -
D?d?ownica kalifornijska zjad?a moje ?mieci
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Kubraczki byłyby słodkie Ale poważnie sprawę ujmując: co jest obrzydliwego w dżdżownicach??? Przecież dżdżownica nawet nie wygląda obrzydliwie, zwykły różowawy "segmentowiec". -
D?d?ownica kalifornijska zjad?a moje ?mieci
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
No coś Ty?? Absolutnie nie masz racji ziaba Proponuję abyś zajrzał tu: http://www.ciwmb.ca.gov/Organics/Worms/WormFact.htm lub tu: http://journeytoforever.org/compost_worm.html#harvesting lub po prostu wrzucił sobie w google "vermicomposting". Dżdżownica kalifornijska to Eisenia foetida. Od występujących u nas dżdżownic różni się tym, że jest znacznie wieksza, jest bardziej płodna i bardziej produktywna. Nie żeruje też zwykle wewnątrz sterty, ale raczej na wierzchu i niestety jest bardziej podatna na niskie temperatury - wymaga więc okrycia na zimę. -
Taki jest tytuł książki, którą chciałam kupić. Znalazłam jednak w sieci tyle informacji na ten temat, że zakup nie jest już potrzebny. Chciałabym przetwarzać swoje ogrodowe i kuchenne śmieci wykorzystując pracę tych pracowitych stworzonek. Zastanawialiście się już co Wy będziecie robili ze swoimi śmieciami? Może taka dyskusja się przyda, na razie jestem co prawda obryta teoretycznie jedynie, ale może ktoś zna temat z praktyki, a może się zainteresuje teraz?
-
Ogród a sprawa polska ;)
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Odwiedziałam już tę stronę. Faktycznie jest bardzo ciekawa. Może znajdę taki zakątek na łąkę kwietną. Ale obawiam się, że na 1000 m może być trudno. Ale może taka miniłączka, gdzieś w pobliżu kompostownika mi się zmieści -
Ogród a sprawa polska ;)
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Najważniejsze, że już nie bezrolne Do tej pory mówiłam o sobie, że jestem chłopka miastowa bezrolna, LOL. Dobrze, że to się lada moment zmieni -
Kuchnia - jak du?a?
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
To tak, jak moja siostra. Ona lubi wnętrza o tak zwanym minimalistycznym wystroju. Ja i owszem, lubię na nie popatrzyć, ale zupełnie do mnie nie pasują. Najbardziej podobają mi się kuchnie z wystrojem "prowansalskim", czyli brązy i zółcie na podłodze i ścianach (dekor z niewielkim wzorem kwiatowym), ciemne, drewniane i dość proste meble (musi być kredens), dużo ziół - koniecznie lawenda i oregano. Ostatnio coraz częściej oglądam projekty, w których korpusy szafek są murowane a jedynie frony są z drewna. To daje duże możliwości aranżacyjne. Ciągnie mnie do wyspy, która byłaby taka, jak ją opisałaś Ozzie, czyli raczej pustym blatem na szafce - taki stół. Ale zaraz potem myślę sobie, że duży, prostokątny, dębowy stół chyba wprowadzi lepszy klimat do takiej kuchni. Zobaczymy, na razie dumam Bardzo dziękuję za podpowiedź z tym samoczyszczącym się oknem, gdybym się zdecydowała na dodatkowe doświetlenie kuchni to już wiem, czego szukać. Kocham kwiaty, udało mi się wyhodować na balkonie w bloku różę pnącą (piękna - Graham Thomas - żółty i brzoskwiniowy to moje ulubione kolory róż), różanacznik, powojnik i winobluszcz, który puściłam po takiej delikatnej siatce przywieszonej pod sufitem, dlatego Twój pomysł z tym ogrodem zimowym przy takiej pięknej kuchni działa na mnie niesłychanie Trzymam kciuki, żeby budowa ruszyła bez kłopotów, przebiegała szybko i takoż się zakończyła -
Kuchnia - jak du?a?
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Brzmi bajecznie Z opisu wnioskuję, że to będzie wyjątkowo piękna kuchnia. O właśnie, o takie cuda mi chodziło. Taka kuchnia to prawdziwe serce domu. Bardzo lubię gotować, robić przetwory i ciasta. To mnie po prostu relaksuje. Pracę mam dość wyczerpującą psychicznie i potrzeba mi takiej odskoczni, miejsca, w którym będzie ładnie pachniało. Ale gdybym chciała mieć aż tak dużą kuchnię to musiałabym zrobić sobie 14-metrowy pokój dzienny Serdecznie gratuluję pomysłu i czekam na zdjęcia. Koniecznie o nie poproszę -
Kuchnia - jak du?a?
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → Sondaże - zapraszamy, zadaj pytanie, odpowiedz na nasze
Rozumiem, że będzie na parterze? Z tym przeszklonym dachem brzmi baardzo dziekawie. U mnie nad kuchnią i nad pokojem dziennym nie będzie stropu (dom parterowy), i ciekawa jestem, czy faktycznie nie warto byłoby wstawić jakiegoś okna w dachu..... no ale jak to potem myć -
Ogród a sprawa polska ;)
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
Niestety nie do końca wiem. Na pewno są jabłonie i na pewno jest jedna grusza. Nic nie kwitnie na różowo, wszystko na biało. Nie wiem jeszcze jak je rozpoznać Muszę sobie pogooglować bo zabiłaś mi ćwieka. No żebym nie wiedziała jakie to drzewa owocowe rosną na mojej własnej działce LOL! Jestem gapa -
Ogród a sprawa polska ;)
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → OGRODY - Pamiętajcie o ogrodach
A Ty Aleksandryto czytasz mi w myślach O wszystkim pamiętam i nawet ta pasieka chodziła mi po głowie - piękna sprawa. Ale sprawiłabym kłopot sąsiadom - to mogłoby być zbyt blisko ich domu. Są na takie ule szczegółowe przepisy. No i moja Zulka (jamniczka) ma uczulenie na ukąszenia owadów, robią się jej ogromne bąble nawet po komarach. Po zmierzchu musi siedzieć w domu. Ale.... kupiłam sobie taki katalog projektów ogrodowych wydanych przez Ogrody. A tam, wśród projektów jest także ogród z sadem! Bardzo ładny A u mnie na działce jest właśnie sad owocowy. Nie będę miała łysej działki - będę dosadzać drzewa, ale wytnę tylko część tych owocowych. -
tracę wiarę w uczciwość inwestorów
Marzanka odpowiedział Kasiorek → na topic → Dział Porad życiowych
Powoli się zmienia. Wiem to z doświadczenia - wygrałam taki proces dotyczący ochrony praw autorskich Głowa do góry, nie warto się załamywać - wszyscy uczymy się na błędach. -
Sprzedaż mieszkania - potrzebuję szybkiej rady
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → Prawo i finanse
Bardzo dziękuję Wszystkim za pomoc. Uwzględniłam wszystkie Wasze wskazówki. Mam nadzieję, że to wystarczy i że wszystko przebiegać już będzie bez kolejnych problemów. -
Sprzedaż mieszkania - potrzebuję szybkiej rady
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → Prawo i finanse
Czupurek, a nie masz Ty gdzieś tego punktu tak w całości zapisanego, tak żebyś nie musiała mi podawać swoich danych, a jednocześnie żebym mogła sobie zajrzeć jak to powinno wyglądać "w piśmie"? -
Sprzedaż mieszkania - potrzebuję szybkiej rady
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → Prawo i finanse
Tak zrobię. Poproszę o umowę najpóźniej do 5 maja. Mój notariusz będzie miał 5 dni na zapoznanie się z nią, zanim cokolwiek podpiszę. Albo jeszcze lepiej, mogę poprosić o to, aby umowa ostateczna była sporządzona przez mojego notariusza. -
Sprzedaż mieszkania - potrzebuję szybkiej rady
Marzanka odpowiedział Marzanka → na topic → Prawo i finanse
Bardzo Wam wszystkim dziękuję Komunikowałam się dziś z tym "swoim" agentem od nieruchomości i przekazałam mu wszystkie Wasze uwagi. Wasza pomoc jest tym bardziej cenna, że to zdaje się pierwsza sprzedaż nieruchomości tego agenta. Lepiej więc, abym także i ja zadbała o szczegóły, a przynajmniej wiedziała czego mam dopilnować.