Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

mypink

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    255
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez mypink

  1. No i nadszedł czas na zdjęcia super aktualne, bo zaledwie z wczorajszego wieczoru. Wyszło słońce i udało się pstryknąć kilka ładnych fotek. Oto fotorelacja z ogrodu, który rośnie bujnie i w którym ukończone są kolejne zapalowane pomysły. Trawka rośnie (trzeba ją ciągle kosić), zakręty alejki dostały płotki wiklinowe (aby łatwiej było przeciągać wąż ogrodowy): Krzewy rosną, trawa jeszcze szybciej (jak zwariowana), na pierwszym planie dereń biały, następnie pęcherznica: Niektóre miejsca w ogrodzie dostały wiklinowe płotki: W klombie kwiatowo- ziołowym szaleństwo kolorów i zapachów: Wdzięczne płomyki: Szalone rozchodniki i mięta: A tu żurawka i skalnica: Lawendy i bratki: Nie mogłam się oprzeć obfotografowaniu wszystkiego:D To czerwone to liatra: Inne ujęcie: Widok z oddalenia na kwiatowo- ziołową dzicz: Każdy z wysokich jałowców dostał kołeczki podtrzymujące (to jest to samo miejsce, które na zdjęciu jest zamieszczone wcześniej- jak podlewam z tęczą- szybko trawa rośnie, prawda?):
  2. W klombie pod domem również pojawiają się nowe roślinki i także wysypane jest korą (ze względu na dużą ekspozycję słoneczną woda wysycha w zatrważającym tempie): A tutaj kolejny raz z wysoka widok na rosnący trawnik (a wraz z trawnikiem chwasty, chwasty, chwasty, doprowadzające do wściekłości:mad:). I kto to powiedział, że zakładanie trawnika jest bajecznie proste, hę??? Po pierwszym koszeniu: A tutaj widok na ukończony już pomost drewniany i ogrodzony wiklinowym płotkiem jagodnik oraz nasz dziurawy trawnik: Tak na dzień dzisiejszy (czyli lipcowy) prezentuje się fasada domu. Fachowe oko zauważy, że domek nabył bardzo szpecące, acz dające komfort psychiczny odrutowanie dachu (czyli po prostu instalację odgromową). Ostatnimi czasy nad naszym domem szaleją takie burze, że chyba dobrze, że udało się to zrobić. Od pewnego czasu do miski naszego kota "na beszczela" przychodzi taki oto zwierzak i mało tego- wcale się nie boi. Mam nadzieję, że nie przyniesie wścieklizny:no: Właściwie wewnątrz domu nic spektakularnego się nie dzieje, ot, pojawiają się nowe drobiazgi i gadżety upolowane przez panią domu na targu staroci, którego jest regularną odwiedzającą. Tutaj taki przyprawniczek, który okazuje się być niezbędny przy gotowaniu: Ten czerwony słup też trzeba było czymś udekorować, taki samotny i goły stał Kilka nowych drobiazgów na korytarzu na pięterku: Oraz coś, na co polowałam juz od jakiegoś czasu: manekin naturalnej wielkości (znalazł miejsce w sypialni):
  3. Zasiany jest kolejny kawałek trawy, oczywiście trzeba go codziennie podlewać, bo susza niemiłosierna i południowa ekspozycja: I kolejny odcinek: odchwaszczony, pograbiony, zasiany, zawalcowany: W klombie kwiatowo- ziołowym roślinki sobie powoli rosną, pojawiają się następne. Wysypałam grubą korą miejsca z gołą ziemią, aby tak szybko nie parowała woda: Roślinek i pompy pilnuje jaszczur:yes:: Kolejny kawałek trawnika: Widok z ganku: po prawej stornie pojawiły się inne żywotniki (nie pamiętam odmiany- karłowate, wolnorosnące); Wzdłuż południowej długości domu powstaje ciąg z różnych krzewów (każdy jest inny). Jest dereń, pęcherznica, krzewuszka, pięciornik, tawua, biała jarzębina, perukowiec: Kolejnym naszym pomysłem jest drewniany pomost (taki jak nad Bałtykiem, jak się idzie przez wydmy) łączący na skórty warzywniak z werandą, zakończony takim małym tarasem drewnianym z miejscem na wypoczynek i przyjmowanie gości. Najpiew trzeba było wypoziomować bloczki betonowe, potem konstrukcja z łat i na to wszystko deski (ryflowany modrzew jeśli ktoś spyta:D) Przestrzeń pod powierzchnią desek wykładaliśmy fizeliną, aby nie wyłaził chwast (a i tak wyłazi):
  4. W centralnej części alejki stanęła piękna pompa abisyńska. Pompa nie jest atrapą- podłączyliśmy ją do zbiornika z deszczówką, który znajduje się pod nią. Woda z pompy leci raczej brudna (bo z dachu), ale do podlewania kwiatów w sam raz:yes: I jeszcze widok z oddalenia: Świeżo ukończona alejka i wyeksponowany orzech włoski: Zaczął powstawać jagodnik: miejsce, w którym posadziliśmy maliny, jeżyny bezkolcowe, agrest, jagodę kamczacką, borówkę amerykańską i porzeczki. Wymyśliliśmy także, że płotek do jagodnika zrobimy samodzielnie z witek leszczynowych, oto efekty: Alejka została poprowadzona wokół domu, aż do miejsca ogniskowego: Wiąz Turkiestanu przyjął się i puścił listki na wiosnę, na początku maja wyglądał tak:
  5. W skrzynkach i wokół nich posadziłam różne byliny i rośliny jednoroczne (takie babciowe: floksy, galilardie, liatry, aksamitki, bratki, dzwonki), oczywiście lawendę i różne zioła oraz aby było ciekawiej i niesztampowo- sałatę, kapustę czerwoną do dekoracji i seler naciowy. Z góry to wszystko na koniec kwietnia prezentowało się tak: W ogródku oczywiście nie może obyć się bez miejsca ogniskowego, więc takowo powstało. Deski na ławeczki zostały zamówione u stolarza, a okrągłe bale od drwala (za mały datek na flaszeczkę) Całość została pomalowana kilkukrotnie impregnatem do drewna.
  6. Na małym klinie ziemi między podjazdem a wejściem na ganek zostały posadzone żywotniki "smaragd" Rozpoczęła się także budowa klombu kwiatowo- ziołowego (który pierwotnie miał być skalniakiem), wymyśliłam sobie z resztek desek tarasowych takie skrzynki na różne roślinki. Na tym zdjęciu poniżej wygląda to jeszcze bardzo ubogo (w porównaniu z tym, jak jest obecnie:yes:)
  7. Następnie w kwietniu stwierdziliśmy, że czeka nas moc roboty w ogrodzie i że nic nie idzie tak łatwo i szybko jakbyśmy chcieli i jak sobie planowaliśmy zimą. Zabraliśmy się ochoczo do prac. Dokończona została alejka, która prowadzi od ganku do samego warzywniaka: Następnie zasiany został jeden (z conajmniej 10-ciu) kawałek trawnika: Warzywniak został obsiany różnymi smacznymi rzeczami i powiększony o 3 grządki (poprzedniego lata obsiałam zbyt dużą ilością nasion zbyt małą powierzchnię i wszystko właziło na siebie)
  8. Witajcie wszyscy Niecierpliwi, a szczególnie Ci, którzy domagają się nowych zdjęć z placu boju:D Ostatnie wpisy w dzienniku są z marca, więc mamy 3 miesięczną przerwę (chyba więc nie zaniedbujemy dziennika???) Będę wklejała relację po małym kawałeczku, bo coś komputer odmawia współpracy i ciągle trzeba rzeźbić od nowa:mad: Poniżej zamieszczam to, co działo się przez ten ostatni czas. Na początek (jeszcze pod koniec marca) rozgrabiliśmy ostatnie resztki czarnej ziemi pod trawnik. Myśleliśmy naiwni, że wożenie ziemi taczką i grabienie jej to najgorsza katorga. Okazało się, że może być coś jeszcze gorszego- wyrywanie chwastów, które niestety rosną O WIELE SZYBCIEJ niż trawa:mad:
  9. Witajcie wszyscy Oglądacze! Śniegi już zeszły, w ogródku powoli wyłażą z ziemi jakieś zielonki:D Inwestorka sama nie pamięta co tam jesienią za cebule wcisnęła w glebę, tu chyba wyłażą tulipany: Na poniższym zdjęciu wiadomo co wylazło, tylko, że nie miało się przez co przebijać W dodatku widać, jak po zimie ziemia opadła w klombie (wyszła folia kubełkowa), trzeba będzie dosypać gleby: Myśleliśmy, że floksa diabli wzięli po zimie, a on zaczął wypuszczać świeże odnóżki, mocny jest skubaniec: O! A tu wychynęło coś, czego nazwy doprawdy nie pamiętamy (być może ozdobny czosnek???), w każdym razie ładny: Na targu staroci zakupiliśmy starą skrzynię po zegarze (była brązowa). Została wyczyszczona, pomalowana podkładem, następnie farbą akrylową kolor: ecru, następnie została natarta brązowym woskiem no i jeszcze elementy decoupage i gałka do mebli: Teraz służy jako szafka na książki, miała być spiżarką na trunki:D No i wreszcie nadano nam numer posesji!!! Z tej radości wycięliśmy sobie numer, w deseczce:cool:
  10. Witaj Giovanna:) Ten stolarz z okolic Kępna robił nam meble do łazienek, do sypialni, biały regał na książki do salonu oraz stół kuchenny z krzesłami. Wszystkie te meble były naszego projektu, tzn. podsyłaliśmy mu zdjęcie lub rysunek poglądowy jak coś ma wyglądać i jaki mam mieć kolor, a on realizował nasze pomysły. Stolarz jest naprawdę bystry, meble są wykonane starannie, estetycznie no i najważniejsze: cena jest niewygórowana jak na produkt drewniany (większość wrocławskich stolarzy wyceniało tą samą robotę ponad dwa razy więcej i proponowali, że lepiej wykonać to z MDF-u!). Natomiast meble kuchenne robili nam inni stolarze- "Meblo Wosk" z Makowa Podhalańskiego. Skontaktowaliśmy się z nimi drogą mailową, wysaliśmy rozrysowany projekt kuchni no i zrobili meble, przywieźli, zamontowali, zainkasowali niecałe 8 tyś (cena na kwiecień 2010 rok). Z tych mebli też jesteśmy zadowoleni: jak do tej pory wszystko gra, drewno się nie wypaczyło, nigdzie się nie wypręża. Obaj stolarze: ten spod Kępna i z Makowa Podhalańskiego godni polecenia:yes: Pozdrawiamy!
  11. Witajcie Murowańcy! Przyszły się drewniaki przywitać Tak patrząc na Wasz domek od przodu, to jet bardzo podobny do naszego (choć z innego materiału). Po zdjęciach widać, że pora roku Was nie zraża i ostro pracujecie, oby tak dalej i do szybkiej przeprowadzki. A najbardziej to podoba nam się kosiarka konna:D Zapytam jeszcze Inwestorkę: te niskie krzewy wokół domu (te z brązowymi liśćmi) to buk czy grab? i czy to da się z tego żywopłot uwić? Pozdrawiamy gorąco! PS Odp. dot. dzwonka umieściłam w naszych komentarzach:)
  12. Witaj Malwina! Cieszymy się, że się podoba nasza wichura. Dzwonek został zakupiony na targu staroci we Wrocławiu (mamy co niedziela taki pchli targ w okolicach starego młyna Sułkowice), wytargowaliśmy go za 50 zł. U nas się sprawdza, tzn. gdy radio nie gra, to słychać, jak ktoś w niego dzwoni, nie wiem, jak sprawdziłby się w domu murowanym, bo po drewnie dźwięk się dobrze roznosi. Ale gniazdko i kabelki do "normalnego" elektrycznego dzwonka też mamy:D, tylko na razie żaden dźwięk dzwonka nie przeszedł castingu:)
  13. Puk, puk:) Zagląda tu ktoś jeszcze czasami??? Spieszę donieść, że u nas małymi kroczkami zbliża się wiosna, a my już w blokach startowych czekamy, aby rzucić się w ogród z narzędziami, nasionkami (których mam już chyba z 30 paczek różności:jawdrop:), otoczakiem i kolejnymi architektonicznymi pomysłami. Trzeba między innymi zrobić miejsce na ognisko, domek na drewno, małą, prywatną plażę, rozbudować warzywniak, postawić kompostownik, wzbogacić kącik krzewów owocowych, uff!!! Nowości przez tą zimę niewiele, pojawiło się trochę drobiazgów, poniżej zdjęcia niektórych: Na targu staroci kupiłam sobie koszyk na zakupy, widać na załączonym obrazku, że nie tylko mi się spodobał W sypialni pojawiło się nowe siedzonko...zgadnijcie, kto chciał najpierw wypróbować??? A spod śniegu czyżby żonkile wyszły??? Nieee, to tylko taka zmyłka, pozowały do zdjęcia:yes:
  14. I jeszcze kawałek ogródka z innej strony:) A w środku chałupki? Nad wejściem do kuchni zamocowaliśmy sobie dechę na różne gadżety: A w wolnym czasie między natłokiem zajęć wszelakich Aga zrobiła kolejne drobiazgi do domu (metodą decoupage): Pudełko wynalezione oczywiście na targu staroci i aż się prosiło o pomalowanie i ozdobienie, wcześniej służyło chyba jako pojemnik na cebulę: Do kompletu uchwyt na ręczniki: To na tyle z nowości. Czekamy kolejnej pięknej soboty na przydomowe roboty:) Chociaż już teraz to będzie coraz trudniej, ale póki śnieg nie spadnie to jesteśmy zwarci i gotowi. A jeszcze trochę zostało do roboty...
  15. Kolejna część prac to alejka prowadząca wprost na ganek, równolegle do podjazdu: Marcin wozi materiał, Aga układa:) Wyszło tak, można się teraz suchą stopą dostać do domu nie nanosząc błota ni piachu na butach:p A tam w oddali, po prawej, między alejką a podjazdem wyszedł nam mały klombik na jakąś drobną roślinność (może lawendy???) Rozgrabialiśmy też dzisiaj kolejną porcję naszej czarnej ziemi. Z góry (tzn. z okien sypialni) prezentuje się to tak: A z dołu tak:
  16. Wzdłuż klombu przed domem nastąpiło dokończenie alejki spacerowej. Poniżej kolejny etap prac po ułożeniu podkładów: wypełnienie przestrzeni między podkładami potłuczoną cegłą i zrobienie krawężnika: Na koniec zasypanie drobnym otoczakiem i po alejce można juz spacerować A tak wygląda z innej strony:p:
  17. Witamy ponownie! Zgodnie z przewidywaniem pogoda dzisiaj była wyśmienita, co pozwoliło na prac ogrodowych ciąg dalszy. W ruch znowu poszły grabie, łopaty, taczka, miotła, itp. Najpierw zdjęcia z akcji podjazd: tutaj zagęszczanie tłucznia: Raz, dwa, trzy i podjazd zrobiony:cool:, ale jeszcze czekamy, aby popadał na niego deszcz, wypłukał resztki piachu i umył kamienie: Za domem też WRESZCIE zrobiliśmy porządek, trwało to dość długo, ale udało się wyrównać góry i doliny, wyrwać stare chwasty, przekopać glebę. Teraz ziemia czeka na trawkę wiosną no i na żywopłot od strony pola: Jak wprawne oko odwiedzającego nasz dziennik zauważyło: u nas w ogrodzie i wokół domu można spotkać otoczaki w różnych rozmiarach (na dzień dzisiejszy będzie tego chyba z 50 ton wszystkiego:o) Część kamieni oczywiście zebranych jest z pól po żniwach własnymi ręcyma:)
  18. Jeszcze przed zimą zabraliśmy się za gruby temat, jakim jest podjazd. Znaleźli się chętni panowie, którzy za "drobną" opłatą zdecydowali się spełnić nasze marzenie o otoczakowym podjeździe, poniżej początkowe prace. Ech! Człowiek w jednym miejscu ogrodu posprząta, to w drugim robią mu bałagan:mad: To na razie na tyle, ale jeszcze przed zimą nie zawieszamy łopat i grabi na kołku. Na jutrzejszą sobotę zapowiadają całkiem niezłą pogodę, więc idziemy w ogród, to może uda się popstrykać znowu świeże fotki:bye:
  19. Za domem zaczęliśmy przygotowywać rów do wsadzenia żywopłotu, który będzie nas odgradzał od pola: Zdecydowaliśmy się na wiąz turkiestanu. Podobno ma 1,5 metra przyrostu rocznie:o Jak na razie to z ziemi wystają jedynie chude, 50-cio centymetrowe badylki, zobaczymy, jak zaczną rosnąć na wiosnę: W ogród zostały także wsadzone sadzonki malin i porzeczek (biała i czerwona), na razie to też tylko badyle:p Akcja: popołudnie z grabiami (po drzech tygodniach straciliśmy rachubę ile to już dni grabimy:sick:): Przed klombem własnymi ręcyma robimy sobie ścieżkę z podkładów, która docelowo będzie wysypana drobnym otoczakiem, tutaj początek roboty: Podkłady pachną pociągiem, czarnym mazidłem i nie wiadomo czym jeszcze:P, ale jak na nasz gust prezentują się bardzo fajnie:
  20. Przyszła złota polska jesień, poniżej widok z salonu, na północną stronę: Prze domem, w klombie zostały posadzone różne roślinki, m.in. wrzosy, ognik, pięciornik, trzmielina, berberysy, bez, forsycja, bukszpan:rolleyes: Jak ruszą na wiosnę to na pewno będą się lepiej prezentować, niż teraz w jesiennej szacie: W międzyczasie szorowaliśmy bale (to był pierwszy raz po postawieniu domu), więc wymagały, aby je pomalować prze zimą: Zebraliśmy ostatnie jesienne plony z ogródka warzywnego: Teraz ogródek został przygotowany na odpoczynek zimowy, zdążyliśmy jeszcze wsadzić truskawki:
  21. W międzyczasie dostaliśmy w prezencie 100 jałowców:o Nie było więc innego wyjścia, jak zasadzić je gdzieś. Jałowce owe są różnej wysokości- najniższe mają metr, najwyższe nawet ponad dwa. Sadziliśmy je przez dwa tygodnie, a te jałowce śnią nam się jeszcze po nocach:rolleyes: Sto jałowców starczyło do obsadzenia zachodniej i południowej ściany ogrodu. Sadziliśmy "na oko" bez specjalnego bawienia się w odległości, jak się przyjmą to się przyjmą, jak nie, to straty nie będzie: Z innego rogu...
  22. Witamy ponownie! Od ostatniej naszej wizyty na forum minęło 3 miesiące, w tym czasie we wnętrzu domu nic specjalnego się nie działo, za to działo się i nadal dzieje na zewnątrz. Do tej pory sprzyja nam piękna pogoda, więc zaraz po powrocie z pracy, tudzież w sobotę po śniadaniu hop w robocze ciuchy i do ogródka. A tam: kształtowanie małej architektury, sadzenie krzewów, roślinek, gryzienie gleby, grabienie, przekopywanie, noszenie kamieni w różne miejsca i inne czynności wysmuklające sylwetkę Na początku, zanim wbiliśmy pierwszą łopatę w ogród było tak: Następnie któregoś pięknego dnia wypożyczyliśmy na całe popołudnie glebogryzarkę, którą przegryźliśmy całą działkę. Marcin orał, Aga grabiła i wynosiła tony chwastów i korzeni z ogrodu. Tak wygląda południwo- zachodni kawałek działki po przejechaniu glebogryzarą: Po zaoraniu działki widać już conieco zarys ogrodu, tzn gdzie będą biegły ścieżki: A tu to samo miejsce z już rozgarniętą i zagrabioną lepszą glebą pod roślinki:
  23. Witamy wszystkich! Poniżej troszkę drobiazgów, które udało się wyłowić obiektywem. Od niedawna zamieszkała z nami jamniczka Pola, która ma ważne zadanie użytkowe w naszej chałupie Na ganku zawisła skrzynka na listy oczywiście wyszperana na targu staroci: A tutaj nasz ganek z innej perspektywy: Na krześle może przycupnąć zdrożony wędrowiec (krzesło też z... targu staroci, a jakże:), tylko mu krawcowa sztruksowe czerwone wdzianko uszyła): I jeszcze widok z płodami ogrodowymi: A tutaj nasz zakątek wypoczynkowy na werandzie, najprzyjemniejsze miejsce w taką słoneczną pogodę: I jeszcze nowość w oknie sypialnianym: pojawiła się zasłonko- firanka z takiego samego powodu jak w salonie (patrz wyżej): Nasz sypialniany widok... I jeszcze kącik marynistyczny w łazience:
  24. akselek Super, że wpadłaś z wizytą do dziennika! Dawno Cię tutaj nie było! Ano tak to jest, jak już się zamieszka w chałupie to jakoś mało motywacji jest do kontynuowania dziennika:). Mamy nadzieję, że mieszka się Wam tak cudownie jak nam i życzymy szybkiego opanowania chaosu budowlanego. Nam się ostatnio wogóle nie chce nic robić: ogród leży odłogiem, schody w domu nie pomalowane, w niektórych miejscach sufity nie pomalowane, stryszek też jeszcze "w proszku", ale co tam, powolutku się wszystko zrobi:D A bociany na razie nas omijają, ale ich jeszcze zbyt mocno nie zapraszamy:D Pozdrawiamy Was gorąco- tych dużych i tych malusich! gudosia! Uff!, ale pytań. Proponujemy więc, jeżeli jesteś z okolić Wrocławia to najlepiej wpadnij do nas którymś popołudniem, to sobie wszystko na żywo oblukasz, powąchasz, pomacasz i popytasz, a my postaramy się udzielić wszystkich odpowiedzi. A teraz parę odpowiedzi: -drzwi wewnetrzne: lokalny stolarz p. Kotliński ze wsi Ślizow (kolo miasta Syców) 509 626 469 (można wspomniec, ze kontakt od "drewniaków spod Wrocławia" to bedzie pewnie na plus ), ceny niewygórowane, facet słowny i solidny; -podłoga to płytki hiszpańskie: Boria Ceramics model Pirita Rojo Oct 45x45. Troche się nagimnastykowalismy żeby je zdobyć, ale jak widac z pozytywnym skutkiem. Skontaktowalismy sie z producentem, czyli hiszpanami, a w odpowiedzi przyszedł mejl po polsku od kobitki, ktora tam pracuje jako przedstawiciel na Polskę: DANA POLEROWICZ [email protected]. Okazalo sie potem, ze oni wspolpracują z Castoramą, wiec zamowienie zlozylismy w najblizszym sklepie i tylko trzeba bylo dość długo czekać. Najlepsze w tym wszystkim jest to, ze mamy polską fakturę, wiec można odliczyć VAT, a dodatkowo moglismy oddać kafle, ktore nam zostaly po robocie - zwykla usluga w Castoramie Na stronie producenta płytki wyglądają tak: http://www.borjaceramictilesdesign.com/PIRITA_ROJO_OCTAGONAL_45X45_niemrozoodporna_p143.html - meble kuchenne: wykonali www.meblo-wosk.pl wedlug naszego projektu na wymiar; -wykonawca naszego domu: www.naturadom.eu A tak wogóle to dzięki za miłe słowa, cieszymy się, że się podoba. Po odpowiedzi na resztę pytań zapraszamy osobiście na herbarkę i ciasteczka na tarasie:D Pozdrawiamy!
  25. Witamy wszystkich odwiedzających! Jesteśmy i nic, jak na razie, nas nie zeżarło:D Jeśli tu ktoś jeszcze zagląda to już spieszymy z odpowiedziami na różne pytanka, które tu padły:) meg60 Nasza koza sprawuje się super! Właściwie grzeje o wiele mocniej niż kominek (mamy porównanie, bo mama ma w domu kominek i w bardzo zimne dni nagrzewa nim salon dość długo), rozgrzewa się bardzo szybko (około 15-30 min), a ciepła jest nawet z samego rana, gdy wychodzimy do pracy. Koza właściwie ogrzewa nam cały dół do temperatury od 20 do 26 stopni (to zależy w którym miejscu się stanie:)), natomiast temperaturę na górze już po 2 godzinach grzania podnosi o jakieś 2-3 stopnie od temperatury wyjściowej. Ale oczywiście wszystko zależy od rodzaju kozy, jej mocy, rodzaju palonego drewna, itd. Natomiast wizualnie jest piękna, można sobie gotować herbatkę na fajerce u góry, a nawet usmażyć jajecznicę Koza jest naprawdę super, więc gorąco polecamy jako alternatywę kominka. migello Ciepło w domu utrzymuje się dość długo, szybko się nagrzewa (odczuwalne ciepło po zapaleniu w kozie czy podkręceniu pompy czuć już po 15-30 min.) gorzej jest, gdy wieją wiatry bo ciepło wtedy bardzo szybko ucieka (no bo dom z bala nie jest szczególnie szczelny). Koszty ogrzewania to jakieś 350 zł na miesiąc w miesiącach listopad-marzec (ale to jest za cały prąd zużyty w domu, bo nie mamy osobnego licznika do pompy) plus 1 kubik dębiny miesięcznie. W kozie praktycznie paliliśmy codziennie wieczorem (od 18 do 23 godziny) w te zimne dni, bo to przyjemnie było posiedzieć przy ogniu. W domu utrzymujemy raczej niezbyt wysoką temperaturę (około 19 stopni) bo nie lubimy się przegrzewać, natomiast jak palimy w kozie to jest cieplej (20-26 stopni). Nasza pompa ciepła to szwedzka NIBE, 10 kw. kala67 Żyjemy, żyjemy i podglądamy ciągle co tam u Was nowego słychać no i gratulujemy postępów:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...