
wczoraj zadzwonił jakiś spóźniony budowlaniec.
Kiedyś tam miał oddzwonić do mnie ale nie oddzwonił - chce się umówić na dziś.
Zgodziłam się, bo po pierwsze to nic nie kosztuje a w okolicy gdzie on buduje miałam załatwić sprawę.
- zadzwonię do Pana jutro jak już będę gdzieś blisko...
:) a dziś uzbrojona w projekt od rana rozpoczęłam wędrówkę po składach, betoniarniach i -OKNA - ten temat spędza mi sen z powiek, bo chyba 1/2 mojego domu to okna, a dodatkowo kawałek dachu
już miałam dzwonić do "tego co mu się wczoraj przypomniało " kiedy zadzwonił on.
jest gdzieś niedaleko, to jakbym mogła i chciała to on by chętnie obejrzał projekt i działkę - umówiliśmy się na drodze do działki
Po półtoragodzinnej rozmowie zdecydowałam, że właśnie on będzie budował mój dom.
Cena lepsza niż dwie poprzednie. Nie perswadował mi zmniejszenia fundamentów, w kwestiach wątpliwych ( dla mnie) proponował aby rozmowę przełożyć na czas kiedy kierownik będzie na budowie. MÓJ kierownik.
Wynegocjowałam nie tylko dach kryty papą ale ostatecznie wykończony aż do orynnowania poziomego ? tak to się chyba nazywa.
Do tego taras - zasugerował, że lepiej będzie zrobić betonowy a potem decydować czy zrobić tam deski czy płytki ?? wcześniej myślałam o takich betonowych podporach pod drewniany taras...
SUUUUPER!!
jeszcze tylko zwizytuję budowę którą kończy w tej chwili i muszę szukać jakiegoś wzoru umowy....
Wróciłam do domu późno i bardzo zadowolona.
A TU dzwoni telefon .................
- no i co nie zadzwoniła Pani, mieliśmy się dziś spotkać żebym mógł zobaczyć ten projekt.....
- przecież UPSSSSS - to Pan dzwonił do mnie..
i kiedy skończyłam mówić to zdanie , zdałam sobie sprawę, że ono nie ma sensu.
Przypadek zdecydował, że w tym samym czasie odezwał się inny fachura.
Teraz nie wiem, kto miał więcej szczęścia - ja bo znalazłam wykonawcę swojego domu czy on - bo losowo wstrzelił się w jakieś wcześniej umówione spotkanie i załapał robotę.
- Czytaj więcej..
- 0 komentarzy
- 684 wyświetleń