Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Ogrodzenie w granicy działki dla drogi dojadowej


Recommended Posts

Działka stanowiąca drogę dojazdową jest we władaniu 6 współwłaścicieli. Na wjeździe z drogi asfaltowej w tą naszą drogę utwardzoną, sąsiedzi bez naszej zgody zbudowali ogrodzenia w granicy działek i teraz jak do nas wjeżdża ciężki duży samochód, to wyskakują z domu i krzyczą żeby nie zahaczyć i ogrodzeń.

 

Pytanie: czy bez naszej zgody mieli prawo zbudować ogrodzenie na granicy działki, szczególnie na wjeździe?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pytanie: czy bez naszej zgody mieli prawo zbudować ogrodzenie na granicy działki, szczególnie na wjeździe?

 

Jeśli całe ogrodzenie stoi po ich stronie granicy, za linią łączacą krzyze na znakach granicznych, to oczywiście że mają prawo. Ja bym na ich miejscu na narożnikach zabetonował szyny S-48 na sztorc i to z podpórką. Mają takie prawo. Jeśli geodeta był misiem o skromnym rozumku, mapę z projektem podziału przygotował pod furmanki jednokonne a burmistrz/wójt wydał do tego decyzję (bo nie ma prawa aby zakwestionowac podział o ile jest zgodny z MPZP) , to nabywcy mają problem. Chytrość jest cecha ludzką, lecz geodeta jest osobą zaufania publicznego i powinien ogarniać interes wszystkich stron. Sprzedający chce maksymalizacji zysku lecz wykonawca prac geodezyjnych powinien ogarniać temat wymiarów pojazdów, promienia skrętu czy trójkąta widoczności i jego rolą jest wykonanie podziału zgodnie z zasadami współżycia społecznego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z twojego opisu sądzę że tak. Wrzuć mapę, opisz czyje działki, obręb i powiat mnie nie interesuje. Granica ewidencyjna działki to granica i nie ma znaczenia czy jest granicą czyjegoś pola czy waszego wjazdu wspólnego czy nie. Jak już sprzedano to pozamiatane. Zawsze tłumaczę "cokolwiek robisz patrzaj końca czyli finału". Bezmyślnie wykonany podział będą przeklinały pokolenia, podpis wykonawcy jest na dokumentach. My (geodeci) jako profesja, nie powinniśmy generować kłopotów dla potomnych. Wszystko można naprawić czy poprawić, lecz to są koszty i czas. Robi się raz a dobrze czyli z głową.

 

To dlaczego ja takiego prawa nie miałem robiąc moje ogrodzenie, dziwne Nie rozumiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli całe ogrodzenie stoi po ich stronie granicy, za linią łączacą krzyze na znakach granicznych, to oczywiście że mają prawo.

Tak. Mieli prawo zbudować "bezpośrednio przy granicy", ale jeśli ogrodzenie stoi w osi granicy (czyli pół ogrodzenia na jednej działce, a pół na drugiej), to takiego ogrodzenia nie mieli prawa stawiać.

Czy to ogrodzenie mieści się w całości na prywatnej działce tych co się ogrodzili?

(nawet 1 mm słupka czy murku nie może wystawać poza granicę)

 

Edytowane przez Lew2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bertha -dzięki . Dobrze zrozumiałem, że wg Ciebie sąsiedzi mieli prawo bez naszej zgody zrobić ogrodzenie w linii granicznej działek, nawet na wjeździe?? :rolleyes:

To dlaczego ja takiego prawa nie miałem robiąc moje ogrodzenie, dziwne :o

 

A kto pozwolił jeździć innym po Twojej działce bez Twojej zgody? Masz na to wyrok?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osoby które nie mają tytułu własności w drodze, nie mają prawa wstępu na nią bez zgody wszystkich współwłaścicieli. . Zgodą powinna mieć formę pisemną (ugoda lub postanowienie sądu)

 

Nie dokładnie tak jest. Dostałem w tej sprawie oficjalną odpowiedź z kancelarii prawnej z wyjaśnieniem i cytowaniem stosownych przepisów prawa cywilnego. Mam tę samą sytuację i ułamek własności w drodze. Jeden ze współwłaścicieli drogi rościł sobie "większe prawa" do tej drogi i nie pozwalał innym jeździć.

W przypadku współwłasności w drodze zachodzą następujące relacje:

 

  • Każdy ze współwłaścicieli nawet gdyby miał tylko 1/1000000 część może swobodnie korzystać z całej drogi. Nie ma przypisanego kawałka gruntu temu, a innego kawałka innemu właścicielowi. Podobna sytuacja jest jak współwłasność samochodu na dwie osoby. Każda osoba może korzystać z całego samochodu, a nie że jeden ma silnik, a drugi skrzynię biegów.
  • Żaden ze współwłaścicieli nie może zabronić swobodnego korzystania z całej drogi np. stawiając szlaban w dalszej części drogi, po której zazwyczaj nie mam potrzeby jeździć.
  • Korzystanie z drogi przez współwłaściciela oznacza również możliwość dojazdu do niego osób trzecich. Innymi słowy każdy współwłaściciel może bez pytania pozostałych zezwolić na uzasadniony wjazd na drogę. Np. nie trzeba zezwolenia wszystkich współwłaścicieli, aby mogli przyjechać do mnie goście, kurier czy dostawy materiałów budowlanych. Jako współwłaściciel mający prawo do drogi mogę samodzielnie autoryzować wjazd dowolnej innej osoby!
  • Ale gdyby jadąca do mnie np. gruszka z betonem uszkodziła drogę, to pozostali współwłaściciele mogą żądać ode mnie jej naprawy.
  • Korzyści (np. zyski z opłat za przejazd) i ciężary (np. remonty) są proporcjonalne do udziałów w nieruchomości wspólnej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[*]Ale gdyby jadąca do mnie np. gruszka z betonem uszkodziła drogę, to pozostali współwłaściciele mogą żądać ode mnie jej naprawy.

 

To mnie zaciekawiło. Że za szkody wyrządzone przez moje dziecko odpowiadam - to wiem. Ale na jakiej podstawie odpowiadam za gościa (niezależnie, czy to przyjaciel, czy wróg) który jedzie do mnie? Dla mnie to bzdura. Jak śmieciarz uszkodził w mojej wspólnocie bramę (ręcznie, nie autem) - to płacił jego ubezpieczyciel, nie ten, czyje śmieci zabierał.

Edytowane przez Kaizen
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Panowie! Poruszono przy okazji kilka spraw, dołożę jeszcze służebność:

1. Tak, sąsiad zbudował ogrodzenie dokładnie linii granicznej + po naszej już stronie nawiózł dużych kamieni, żeby zwiększyć dystans i bezpieczeństwo ogrodzenia na wjeździe

2. Skoro nierówny procentowo współudział (np. 1 / 10 / 20 / 20 /20 /29 %) daje takie same korzyści z korzystania z drogi, to jak to się ma do kosztów utrzymania tej drogi (koszenie trawy, utwardzanie, itp.)? Mam nadzieję, że też każdy po równo?

3. Jeden z sąsiadów posiada służebność gruntową zapisaną w AN, ale zmienił dojazd do posesji na inną stronę i niby nie wykorzystuje tego co w papierach, jednak nie chcę wykreślić tej służebności z AN - czy powinien też partycypować w utrzymaniu tej drogi?

Edytowane przez daniel.w
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ad1. Klasyczne działania bezprawne. Wezwanie ZPO do zaprzestania naruszania stanu prawnego. Cisza? To na jego koszt najmujesz/najmujecie najdroższą firmę w okolicy, oni wywożą kamienie, wystawiają FV, wy płacicie a potem występujecie ZPO o zwrot kosztów. Cisza? Sąd, klauzula wykonalności, komornik a onże wskakuje na hipotekę nierozsądnego sąsiada. Wcurwiony sąsiad chce szybko sprzedać a tu hipoteka zapaskudzona. Oczywiście nie ma przeszkód aby sprzedać realność z obciążoną hipoteką, ale wtedy pomniejsza się cenę a niektórzy na samo słowo hipoteka dostają alergii. Z ogrodzeniem droga trochę dłuższa bo prace rozbiórkowe lecz finał podobny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mnie zaciekawiło. Że za szkody wyrządzone przez moje dziecko odpowiadam - to wiem. Ale na jakiej podstawie odpowiadam za gościa (niezależnie, czy to przyjaciel, czy wróg) który jedzie do mnie? Dla mnie to bzdura. Jak śmieciarz uszkodził w mojej wspólnocie bramę (ręcznie, nie autem) - to płacił jego ubezpieczyciel, nie ten, czyje śmieci zabierał.

Tu wg mnie chodzi o sytuacje że droga ma nośność do 3.5 tony a zamawiasz sobie wywrotkę kamienia 15 ton i droga siada i są koleiny.

Wtedy uważam, że właściciel jest winny naprawy bo zamówił ciężki sprzęt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jakiej podstawie niby mandat ma dostać ktoś inny, niż kierowca? A skoro winny jest kierowca, to i jego kosztem naprawa uszkodzonej drogi.

 

Mandat to jest element odpowiedzialności przed państwem za złamanie przepisów ściągany przez odpowiednie służby (np. policja) i ma charakter karno-wychowawczy, a nie naprawiający szkodę. W ogóle nie dotyczy on drogi prywatnej która nie jest "Strefą Ruchu".

 

Natomiast inną sprawą jest naprawa uszkodzeń. W tym wypadku jeżeli ktoś korzysta z drogi na moje zamówienie jako współwłaściciela, to wobec innych współwłaścicieli ja odpowiadam za korzystanie z tej drogi, bo tylko ja mam prawo z niej korzystać. Sytuacja jest podobna do wypożyczania wiertarki z wypożyczalni. Gdy przekazuję ją wykonawcy na mojej budowie i wykonawca zepsuje wiertarkę, to wobec wypożyczalni odpowiadam ja, bo ja zawarłem z wypożyczalnię umowę o wypożyczenie. Wypożyczalni nie interesuje komu przekazałem wiertarkę dalej i nie będą dochodzić roszczeń od wykonawcy, tylko ode mnie. Tak samo można by powiedzieć wypożyczam drogę do użytku od pozostałych współwłaścicieli - mając udział ułamkowy w drodze mam cały czas taką umowę o stałe wypożyczanie drogi do własnego użytku, a ktoś korzystający z tej drogi na moje zamówienie nie ma takiej umowy i nie jest stroną do rozmów z pozostałymi właścicielami. Natomiast jeśli ja wiem kto jest sprawcą i jest "winny", to mogę dokonać regresu odpowiedzialności na tę osobę lub ubezpieczyciela (jeśli się od czegoś ubezpieczyłem) i żądać od niego naprawy. Ale pozostałych właścicieli może nie obchodzić kto to był, bo według nich ja korzystałem z tej drogi do moich potrzeb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mandat to jest element odpowiedzialności przed państwem za złamanie przepisów ściągany przez odpowiednie służby (np. policja) i ma charakter karno-wychowawczy, a nie naprawiający szkodę. W ogóle nie dotyczy on drogi prywatnej która nie jest "Strefą Ruchu".

 

Rozstrzyga sprawę odpowiedzialności. Skoro odpowiedzialność kierowcy - nie jest odpowiedzialny zapraszający. Na tej podstawie działają powództwa adhezyjne.

 

Swoje zdanie przedstawiłeś - nie ma sensu powtarzać. Ja pytam o podstawę prawną takiego poglądu. Bo co do za zasady za szkody odpowiada sprawca - jaki przepis znalazłeś pozwalający obciążyć zapraszającego?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozstrzyga sprawę odpowiedzialności. Skoro odpowiedzialność kierowcy - nie jest odpowiedzialny zapraszający. Na tej podstawie działają powództwa adhezyjne.

 

Za rozlanie betonu z gruszki na kostce brukowej na prywatnej drodze (tak samo jak na podwórku prywatnym) kierowca nie dostanie mandatu. Skoro mandat rozstrzyga sprawę odpowiedzialności, to według kryterium "mandatowego" kierowca jest niewinny, bo nie dostanie mandatu.

 

Swoje zdanie przedstawiłeś - nie ma sensu powtarzać. Ja pytam o podstawę prawną takiego poglądu. Bo co do za zasady za szkody odpowiada sprawca - jaki przepis znalazłeś pozwalający obciążyć zapraszającego?

 

Jeszcze przepisu nie znalazłem, ale się znajdzie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro mandat rozstrzyga sprawę odpowiedzialności, to według kryterium "mandatowego" kierowca jest niewinny, bo nie dostanie mandatu.

 

Skoro nie ma mandatu, to nie rozstrzyga kto jest odpowidzialny. Jak zgłosisz na prokuraturę/policję zniszczenie mienia i będzie wyrok, to rozstrzygnie. Idę o zakład, że nie będzie to ten, kto zamawiał gruszkę. Niezależnie od tego, czy było to przy jego działce, przy działce zamawiającego czy przy wyjeździe z betoniarni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...