Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Stary dom rodziców a nowy, własny


lexi03

Recommended Posts

Słabe te porady i nie ma "specjalisty" który podejmie za ciebie życiowe decyzje a tym bardziej doprowadzi do cudu pt. doprowadzenie do przejęcia domu.

Zainwestowanie w dom to żaden powód aby się upodlać jeżeli rodzina i rodzice będą się rzucać zawsze można złożyć wniosek do sądu o zwrot poniesionych nakładów na ich majątek i komornik szybciutko to wyegzekwuje może i w postaci działek. Najważniejsze ze nic nie będą miieli do gadania i zdechną z wciekłości co po części będzie małym gratisem bo będzie i zachowek i święty spokój raz na zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 52
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

lexi03

 

ZOSTAW TEN WĄTEK!!!

 

WSZYSCY tu mają rację, ale....

To WASZE życie!

Opisują to, co kiedyś będzie...

 

Chcesz podcierać dupy niesprawnym rodzicom w zamian za szykany?

No, można...

Mnie by się nie chciało...

 

ZOSTAW ten przywilej sostrzycce.

80 tysi to mała cena za ... WOLNOŚĆ.!

 

A...

Dura sed lex lex!

SWOJE i tak dostaniesz.

 

Cholera...

Dzielenie trupa zanim powstał...

 

ZOSTAW TEN WĄTEK!!!!

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie doceniasz specjalistów. Skoro są osoby, które są w stanie sprzedać garnki za 6 tyś (zapewne w kredycie na 12tyś) to i pewnie są też takie, które potrafią doprowadzić do końca to na co autorka tematu umówiła się z rodzicami.

 

To forum naprawdę schodzi na psy mając takie ELITY.

 

I tu jest właśnie błędne myślenie. Nie wiem ile jest wart ten dom, ale jeśli np. milion (czyli tyle ile przeciętny dom z lat 60 w dużym mieście) to zdecydowanie warto zawalczyć o swoje. Autorka tematu miała ustną umowę z rodzicami i tu chodzi tylko o to aby ją wyegzekwować.

.

 

Pierwsza rada zaprzecza drugiej..... jak jest warty 1,5 miliona to i skłócić się warto.

 

To są dopiero złote rady aby skłócić się do końca życia z najbliższą rodziną o majątek. No super.

Ja jednak radzę załapać lepsze stosunki z rodzicami, później znaleźć kogoś kto pomoże doprowadzić sprawę do końca.

 

Albo bez wazeliny wejść w tyłek rodzicom tylko dlatego aby dom był nasz.

 

To coś w stylu Samych Swoich..... Dwa granaty . Sąd sądem ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. :D:D:D

Edytowane przez Mareks77
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie doceniasz specjalistów. Skoro są osoby, które są w stanie sprzedać garnki za 6 tyś (zapewne w kredycie na 12tyś) to i pewnie są też takie, które potrafią doprowadzić do końca to na co autorka tematu umówiła się z rodzicami.

 

 

 

I tu jest właśnie błędne myślenie. Nie wiem ile jest wart ten dom, ale jeśli np. milion (czyli tyle ile przeciętny dom z lat 60 w dużym mieście) to zdecydowanie warto zawalczyć o swoje. Autorka tematu miała ustną umowę z rodzicami i tu chodzi tylko o to aby ją wyegzekwować.

 

 

 

To są dopiero złote rady aby skłócić się do końca życia z najbliższą rodziną o majątek. No super.

Ja jednak radzę załapać lepsze stosunki z rodzicami, później znaleźć kogoś kto pomoże doprowadzić sprawę do końca.

 

Każda zmiana własności nieruchomości wymaga formy notarialnej. Autorka wątku nie ma niczego i obietnice ustne nie mają mocy prawnej i nie dają podstaw do egzekwowania czegokolwiek.

 

Innymi słowy wszelkie umowy dotyczące własności nieruchomości sporządza notariusz w formie aktu notarialnego.

 

W tym przypadku czekanie na śmierć rodziców aby mieć prawo do domu nawet gdyby zapisali go w testamencie nic nie daje , bo testament można zmienić a nawet jeżeli nie to i tak trzeba będzie wypłacić zachowek siostrze a to jest 50% lub gdyby zmarła zanim jej dzieci będą pełnoletnie to 2/3 tego co jej się ustawowo należy. a wiec mając na uwadze wartość domu wcale nie mało. Gdyby siostra nie wystąpiła o zachowek ale na przykład jej mąż z którym nie ma rozdzielności majątkowej był zadłużony i miał komornika to komornik wystąpi z automatu o zachowek. A co gorsza jeżeli nasza Autorka nie odrzuci takiego spadku bo to jej wyczekany dom w który zainwestowała to cały jej majątek w tym małżeński wraz z pensjami jej i jej męża może zostać zajęty przez takiego komornika. Nie ma on bowiem obowiązku egzekwowania wierzytelności z tego składnika majątku którego dotyczy zadłużenie tylko jest to wedle jego uznania.

 

 

Również umowa darowizny nie znosi prawa do zachowku chociaż jest tańsza bo zwolniona z VAT.

 

Najlepszym rozwiązaniem jest umowa dożywocia, gdyż od razu daje prawo własności do nieruchomości i w przypadku formalności nie trzeba się pytać rodziców o zgodę. Nie daje podstaw do zachowku a wiec jest bezpieczna pod każdym względem.

Umowa o dożywocie jest rodzajem umowy cywilnoprawnej uregulowanej w art. 908-916 Kodeksu cywilnego. W umowie dożywocia właściciel nieruchomości zobowiązuje się przenieść jej własność na nabywcę. Nabywca w zamian za to zobowiązuje się zapewnić zbywcy lub bliskiej mu osobie dożywotnie utrzymanie.

 

Jedyną wadą tej umowy są koszty notarialne.. Minimalna wartość aktu notarialnego od ok 3000 do co najmniej 6000 ale to przy wartości nieruchomości na poziomie miliona złotych.

 

 

Twoja rada jest głupia i świadczy o typowo polskiej bezmyślności jeżeli chodzi o sprawy sukcesji.

Starsze osoby wychodzą z założenia ze ich to nie obchodzi co będzie po śmierci i każdy dostanie po równo i dopiero jest źródło konfliktu, Bo nawet zgodne rodzeństwo konfliktuje się po śmierci i dochodzi do tragedii pod każdym względem/

 

W cywilizowanych społeczeństwach swoje sprawy majątkowe załatwia się za życia i świadomie aby nie było syfu po śmierci.

Edytowane przez gawel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby jakich specjalistów ma zatrudnić lexi03 ? Porady Frofo007 to jakieś brednie. Aby notarialnie przepisac nieruchomośc strony składają OŚWIADCZENIE WOLI. Substytuta mają zatrudnić? A może ugniatać im plecy gnatem? Zero wiem, ale się wypowiem Frofo ma prawa wyborcze, hospody pomyłuj!!!

 

Dobre:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacytuję Twoja słowa "świadczy o typowo polskiej bezmyślności" - co to jest ta typowo polska bezmyślność? Ja akurat uważam, że Polacy to fajny, pracowity i nie głupi naród. Nasze położenie nastręczało nam problemów, ale po wyswobodzeniu się z wpływów ZSSR fajnie doganiamy zachód a nawet uważam, że pod wieloma względami żyje się u nas lepiej niż w części zachodnich krajów.

 

 

 

Nie wiem na ile to co napisałem zostało odczytane ze zrozumieniem a na ile odbiorcy moich treści sobie dopowiedzieli to czego ja nie napisałem.

 

Otóż nigdzie nie napisałem aby autorka tematu tkwiła w tym w czym jest teraz. To są konfabulacje na temat moich słów.

Napisałem, że powinna skorzystać z usług specjalisty, który pomoże jej rozwiązać problem. On jej doradzi jakie powinna mieć podejście do rodziców. Podpowie jak zaproponować rodzicom wspólne spotkanie. Aż w końcu on na tym spotkaniu będzie próbować ich przekonać do zrealizowania tego na co się umówili z córką.

Prawnicy od spraw rodzinnych - zapewne takich spraw mają bardzo dużo. To są osoby, które mają wieloletnie doświadczenie i przygotowanie zawodowe aby wspomóc swojego klienta.

 

Co innego jest gdy córka powie do rodziców "Mamo, tato to kiedy mi przepiszecie ten dom?" a co innego jeśli ich przygotuje do spotkania a prawnik wykorzystując swoje doświadczenie odpowiednio ułoży rozmowę, odpowie na pytania rodziców, rozwieje ich wątpliwości i po prostu przekona, że to rozwiązanie jest słuszne.

 

Oczywiście gdy to rozwiązanie się nie uda -> można iść na noże, ale to też tylko jeśli specjalista doradzi takie rozwiązanie.

 

Także moja propozycja to współpraca ze specjalistą i ugodowe zrealizowanie umowy ustnej a jeśli się nie uda to o ile specjalista tak doradzi -> "walka na noże".

Twoja propozycja to przejście od razu do ostateczności, natomiast nie znasz dokładnie sytuacji tej rodziny, nie jesteś specjalistą i doradzanie takich rzeczy uważam za daleko wybiegające poza Twoją wiedzę i kompetencje.

 

Ja tu zwróciłem tylko uwagę na to aby w tej sprawie polegać na specjaliście bo sam na pewno nie jestem ekspertem, który może doradzać innym.

 

Też nie znasz sytuacji tej rodziny, i mało masz doświadczenia życiowego jak widzę. Ludzie starsi ode mnie i niekoniecznie o najwyższym poziomie ogólnym (o czym może świadczyć chodźmy wieloletni nałóg palenia. ) lepiej odbiorą prośbę (nie groźbę jak sugerujesz córki) o przepisanie domu notarialnie w formie umowy dożywocia i notariusz im to wytłumaczy z urzędu bo ma taki obowiązek) niż osoba prawnik (wydaje mi się że chodzi o mediatora ale nie znasz chyba tego słowa bo nie użyłeś a tacy fachowcy owszem są nawet z list sądów okręgowych) która będzie odebrana jako obcy piorący brudy ich rodziny i to nie wiadomo w jakim celu pewno nieuczciwym i co on z tego będzie miał?

 

Skąd wiesz jakie mam wykształcenie i kompetencje?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że ja nie radzę odwrócić się od własnych rodziców i iść z nimi na noże bo właśnie nie znam sytuacji, nie mam też doświadczenia a tym bardziej kompetencji aby pomagać w tego typu sprawach. Dlatego jako chyba jedyny (za co zostałem tu wyśmiany) poradziłem skorzystać z usług specjalisty od tego typu spraw. Wiem, że to być może dziwne ale jeśli trzeba było podłączyć skrzynkę rozdzielczą w domu to skorzystałem z usług elektryka. Gdy trzeba było usunąć ubytek w zębie to skorzystałem z usług dentysty. A jak są problemy rodzinne na drodze majątkowej - radzę skorzystać z usług specjalisty od tego typu spraw. Zapewniam, że będzie miał w tej materii większe pojęcie od losowych ludzi z forum budowlanego.

 

 

 

 

To powiedz mi co odbiorą lepiej. Pójście z nimi na noże czy zaproponowanie spotkania z Panem, który "im wszystko wytłumaczy i odpowie na ewentualne pytania"? Poza tym uważam, że specjalista będzie wiedział najlepiej co się robi w takiej sytuacji co zapewne miał już takich sytuacji trochę, czytał o tym, oraz uczył się od innych. No ale oczywiście "specjaliści" z forum budowlanego znają się na wszystkim najlepiej i też najlepiej doradzą :D

 

 

 

No przecież już Ci napisałem, że nie masz pojęcia na temat tego o czym się wypowiadasz, cytat:

 

"Autorka wątku nie ma niczego i obietnice ustne nie mają mocy prawnej i nie dają podstaw do egzekwowania czegokolwiek."

 

Otóż jak najbardziej ma podstawy do tego aby na drodze sądowej wyegzekwować przynajmniej część środków przeznaczonych na remont domu. Różni nas to, że ja się tu nie wypowiadam z pozycji eksperta, doradzam tylko aby skorzystać z usług takowego. Ty natomiast szkodzisz autorce ponieważ wprowadzasz ją w błąd bo przed sądem ma szansę na odzyskanie pieniędzy. W jakim celu wprowadzasz w błąd?

 

Tylko winy się tłumaczy, może zaczekajmy co na to odpisze autorka wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie doceniasz specjalistów. Skoro są osoby, które są w stanie sprzedać garnki za 6 tyś (zapewne w kredycie na 12tyś) to i pewnie są też takie, które potrafią doprowadzić do końca to na co autorka tematu umówiła się z rodzicami.

 

 

 

I tu jest właśnie błędne myślenie. Nie wiem ile jest wart ten dom, ale jeśli np. milion (czyli tyle ile przeciętny dom z lat 60 w dużym mieście) to zdecydowanie warto zawalczyć o swoje. Autorka tematu miała ustną umowę z rodzicami i tu chodzi tylko o to aby ją wyegzekwować.

 

Jest jeszcze takie słowo jak ambicja i honor, pewnie kolejne których znaczenia nie rozumiesz... Koniecznie zapisz w kajecie .

 

Zarówno ja jak i moja pani mamy coś zapisane po rodzicach . Gdyby z ich strony wyszła jakakolwiek łaska , awantura lub jakieś fochy związane z tym majątkiem, to nawet gdyby to było warte 5 mln to usłyszeliby że wjebiemy im ten majątek do trumny i niech go sobie konsumują razem z robakami.... Moja pani miała mocno pod górkę jak mieszkała z rodzicami, dopiero jak się wyprowadziła i założyła rodzinę ich relacje się poprawiły ( sporo w tym mojej zasługi ) . Oni brali od niej kasę za to że mieszka z nimi mimo że pracowała dorywczo i na swój koszt kończyła studia. Nie robili tego dlatego ze im brakowało, po prostu dla jakiegoś własnego widzimisie. Było jej naprawdę ciężko w tym czasie że pod górkę robią jej najbliżsi czyli rodzice. Moi rodzice nigdy ode mnie nie chcieli złotówki

Edytowane przez sito
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jakim celu używasz ataku personalnego? To jest forum dyskusyjne a dyskusja polega na wymianie poglądów na dany temat a nie na obrażaniu ludzi.

O moje możliwości rozumienia słów naprawdę nie musisz się martwić bo są na odpowiednim poziomie.

 

Autorka tematu ma umowę ustną z rodzicami, którzy powiedzieli jej aby zamieszkała z nimi i zostawią jej dom. Ona tak zrobiła oraz zainwestowała środki finansowe.

Ja jej radzę aby nakłoniła rodziców z pomocą specjalisty do tego aby dotrzymali danego jej słowa. Gdzie widzisz w tym brak ambicji i honoru? Znasz znaczenia tych słów?

 

 

 

Cóż za honor i ambicja :D Jakbym mógł to bym Cię poklepał po plecach z wrażenia.

 

 

 

 

Myślałem, że na koniec jakiś morał z tej historyjki będzie.

 

Sprawa wygląda tak, że autorka tematu miała umowę z rodziną. Zgodnie z umową zainwestowała kasę a teraz rodzice nie chcą się wywiązać z umowy. Ja radzę aby korzystając z usług specjalisty zachęcić rodziców aby z umowy się wywiązali. Gdzie w tym brak ambicji i honoru? Jeśli już brak honoru to ze strony rodziców, którzy nie dotrzymali warunków umowy ustnej.

 

Ale to przecież nie wina rodziców że autorka dobrowolnie "na słowo" wpakowała kasę w coś co nie należy do niej... Więc może ich poprosić o zwrot , ewentualnie wystąpić na drogę sądową. Oni pewnie też bedą mieli swoje racje że przecież życie u nich też ich coś kosztuje.

 

Ja darowałem swojej siostrze pół mieszkania po rodzicach i nie widzę w tym żadnego problemu a jakiś bogaty nie jestem. Nie każdy da się pokroić za złotówkę...

 

Morał to ostatnie 7 słów powyżej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro dom duży, dokładać do rachunków trzeba ,nie wiem czy finansowo dadzą radę to z czego mają jej oddać niby te 80k ?

 

Tak jak pisała większość, odciąć pępowinę i robić wyjazd. Dla własnego zdrowia psychicznego i być może normalnego małżeństwa . A złotówki to rzecz nabyta. Szkoda dla nich marnować życia . Ja bym im to podarował i życzył wszystkiego dobrego. A majątek niech przepiszą na kogo chcą , w końcu to ich wola. Nie ma przepisu nakazującego że majątek musi byc przepisany dzieciom....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaką mieli umowę ?

 

Ja mam propozycję , daj mi 300k a ja Ci kiedyś zapiszę dom . Chcesz mój numer konta ?

 

Miałem w rodzinie podobną sytuację . Dziadkowie zapisali dom nie na córkę która z nimi mieszkała tylko na syna który mieszkał 300km od tego domu. Sytuacja była chora i spowodowała że cała rodzina sie tylko pokłóciła mimo ze wcześniejsze relacje były super . Córka miała żal że dom dostał kto inny ale przecież rodzice nie zmuszali jej do mieszkania pod ich dachem. Ja na jej miejscu od razu po akcie notarialnym bym robił wypad i szukał sobie swojego miejsca mimo że byłoby mi cieżko pogodzić sie z ich decyzją .

 

Autorka pisze ze dokłada do rachunków, trudno żeby jej rodzice utrzymywali jej rodzinę skoro mąż pracuje zagranicą . Rolą rodziców jest wychować a nie utrzymywać. Gdyby miała 6 dzieci to też dziadki mieliby obowiązek łożyć na ich utrzymanie ? Ja swoją rodzinę utrzymuje sam z moją panią i nie wyobrażam sobie że może byc inaczej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

?

 

Miałem w rodzinie podobną sytuację . Dziadkowie zapisali dom nie na córkę która z nimi mieszkała tylko na syna który mieszkał 300km od tego domu.

 

 

Nie widzę w tym nic dziwnego. Rozumiem aby przeprowadzić się do rodziców w chwili gdy już jest ciężko ( są obłożnie chorzy), można nawet wziąć rodziców do siebie, ale żeby zamieszkiwać u nich marnując własne życie i marzenia .

Przecież nawet oni chcąc dla swoich dzieci jak najlepiej nie życzyli by sami tego.

Taka była ich wola bo przez całe swoje życie poznali charakter zarówno syna jak i córki.

Jedni ( w tym wypadku dziadkowie )wyznają zasadę ze to cuchnie na kilometr że córka liczy na dom i ich majątek itp. .

Innym zaś ( reszta rodziny ) brzmi to całkiem inaczej bo dziadki mają opiekę córki, syn się wyprowadził nie interesując się nimi , rodzinie kamień z sumienia spad bo jak jest taka Matka Teresa i sama chce to niech bierze tą starą ruderę po dziadkach.

 

Tutaj mamy sytuację w której rodzice mają jedną córkę samodzielną która się wybudowała za miedzą i która zawsze może się nimi zająć.

Zieć pracowity dom wybudował, drzewo posadził i syna spłodził..... po prostu ideał

Druga natomiast zamieszkała z nimi bo miała swoją wizję że zaopiekuje się nimi.

zięć do kitu fachu w ręku nie ma bo za granicą na zmywaku dorabia a i swoich rodziców opuścił więc dodatkowo podejrzany typ.

 

Ja rozumiem że na wsi a także i w mieście były zwyczaje że w domu zostaje najmłodszy syn lub córka i to on przejmuje gospodarstwo oraz sprawuje opiekę nad rodzicami.

 

Nie jest wiadomo czy rodzice lexi03 po jej ślubie proponowali mieszkanie u siebie czy też młodzi sami wybrali taki kierunek bo czuli się zobowiązani.

Jeśli sami wybrali taki kierunek to popełnili największy błąd w życiu, gdyż rodzice odczytali to jako pójście na łatwiznę i wręcz czyhanie na ich majątek.

 

Jeszcze na dodatek własna córka rozmawia z rodzicami i 3 razy wspomina o przepisaniu majątku, bo oni chcą remontu i mają takie wspaniałe plany

 

Jeśli to faktycznie prawda i nie zdarzyło się nic innego o czym nie wspomniała autorka to można powiedzieć tylko że głupio zrobili , zrobiła i obecnie jedynym wyjściem z tej sytuacji z twarzą i honorem jest wybudowanie się i pokazanie że nie o majątek w tym wszystkich chodziło a o dobro rodziców.

 

Jeśli zaś rodzice lexi03 sami zaproponowali im zamieszkanie bo to będzie wasze a i nami się zaopiekujecie a obecnie zmienili zdanie to albo oni są tacy wyrachowani, albo pierwsza córka namieszała im w głowie, albo zdarzyło się jeszcze coś innego o czym autorka nam tu nie wspomniała.

 

Tak czy inaczej jedyna rada to wybudować się i pójść na swoje

Edytowane przez Mareks77
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To wszystko brzmi rozsądnie i logicznie jest jedno ale czy mieszkanie z rodzicami i budowanie domu nie rozbije do końca małżeństwa. Najpierw chyba trzeba by się od razu wyprowadzić i dopiero pomieszka na swoim z mężem i dopiero wziąć się za budowę

 

Jak się ma wspólny cel ten rzeczywisty nie oparty na obietnicach to przetrzyma się wszystko, i jeszcze zespoli ich małżeństwo.

Razem będą się cieszyć z małych postępów w budowie, tym bardziej gdy pewne prace będą wykonywać osobiście

Szykany i chorą sytuację w domu mają już teraz więc co gorszego może ich spotkać.

W razie "W" na rok lub półtora zawsze mogą przeprowadzić się do rodziców męża.

Oni na pewno poprą decyzję młodych i pomogą nawet wtedy gdy będą im kibicować nie dając ani grosza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się ma wspólny cel ten rzeczywisty nie oparty na obietnicach to przetrzyma się wszystko, i jeszcze zespoli ich małżeństwo.

Razem będą się cieszyć z małych postępów w budowie, tym bardziej gdy pewne prace będą wykonywać osobiście

Szykany i chorą sytuację w domu mają już teraz więc co gorszego może ich spotkać.

W razie "W" na rok lub półtora zawsze mogą przeprowadzić się do rodziców męża.

Oni na pewno poprą decyzję młodych i pomogą nawet wtedy gdy będą im kibicować nie dając ani grosza.

 

Dziękuję za ten wpis, masz 100 % racji. Dlatego napisałem powyżej że najpierw przerwać toksyczny układ naprawić małżeństwo i dopiero brać się za budowę jeżeli będzie dla kogo, gdyby naprawa się nie udała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za obszerną odpowiedź :)

W domu rodzinnym męża został brat- kawaler, który również sporo tam inwestował.

Zamieszkaliśmy u mnie, bo wciąż rodzice i dziadkowie powtarzali, że to "będzie wasze".

Co do babci to mogłaby farmazonów nie opowiadać jak dokładnie nie widziała, co na stole stoi. Ale ludzie nie myślą, ile krzywdy mogą wyrządzić słowami.

Gdyby nie to, że miałam na względzie dobro rodziców, jeszcze przed ślubem zaczęlibyśmy budowę, bo ślub był planowany, bez wpadki czy konieczności. Po prostu lata lecą i stwierdziliśmy, że jak nie teraz to nigdy.

 

Także i siostra może mieć u nich większe względy dlatego że poszła na swoje a wiadomo że jeśli rodzice są przychylni dla dzieci to traktują ją lepiej choćby dlatego że sądzą że w domu rodzinnym jej niczego nie brakowało a na swoim to wiadomo jak jest.

Moja mama wciąż mi powtarza, że nam obu dobrze się powodzi, więc chyba nie uważa, żeby siostrze czegoś brakowało. Wręcz przedstawia to w ten sposób, że ona nie liczy się z pieniędzmi i jak ma coś kupić to kupuje, a nie ogląda tego i zastanawia się jak ja :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do sądu poszłabym w ostateczności. Mąż uznał, że to nietrafiona inwestycja i nie chce do tego wracać, chce się od tego oderwać. Mnie nie chodzi o pieniądze, tylko o uczciwość, bo gdyby 5 lat temu mama powiedziała, że przez kilka kolejnych lat będą nas zwodzić co chwila to nowymi przeszkodami, aby uporządkować status prawny, to już dawno mieszkalibyśmy na swoim.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedź. Dom nie jest wart milion, ale mniejsze nieruchomości w okolicy "chodzą" po 600 tys, a tu jest jeszcze spora stodoła i dwustanowiskowy, murowany garaż, no i z 40 ar działki.

Te 3 razy, kiedy pytałam rodziców o decyzję to już było za dużo i więcej nie podejmę tematu. Jednak rodzice robią błąd, że nie wyprostują tego za życia, bo potem będzie ciąganie po sądach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...