Orzech123 06.07.2023 06:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2023 (edytowane) 1. Cień bardzo wysokiej góry Jesteśmy. Wyskakuję z auta, żeby lecieć zobaczyć MÓJ widok. Jak szybko wypadłam, tak szybko wracam z powrotem- po bluzę. Na zewnątrz jest zaskakująco zimno i wietrznie. Idę przez pole do jego północnej granicy-no i Widok jest. I to jaki- na Supergórę Kotliny Kłodzkiej- Śnieżnik. Zielone zbocza z kościółkiem na Iglicznej. Będzie mi towarzyszyć jak tylko rano otworzę oczy, właściwie głównie wtedy, bo jest od wschodu. A jak tam wygląda działka od zachodu i południa? Eeeee jakby gorzej, tragedii nie ma, ale patrzeć też nie ma na co. Okna głównie od wschodu- minus. Zerkam na mapkę w telefonie- działka jest dokładnie w centrum przyszłego osiedla. Co zostanie z mojego widoku na Supergórę? Udział w prywatnej drodze-minus. Brak mediów. Podjazd na wzgórze po szutrowej drodze, która pewnie nigdy nie będzie asfaltowa. No ale tak to już jest jak się szuka działki położonej wysoko. W dodatku za pieniądze, które uznaje się za rozsądne. Właściwie działka spełnia większość głównych założeń- wzgórze, widok, połączenie kolejowe z Wrocławiem. Nawet stąd widzę jak sunie żółto-biały pociąg Kolei Dolnośląskich. Słyszę też. w ogóle dużo tu słychać- hałasu. Z każdej strony w dole droga. Wzgórze jest zamkniętą, niezbyt rozległą wysepką z której nie ma gdzie pójść na spacer. W dodatku tak tu pizga....powinnam być zachwycona, ale jakoś tu niezbyt przytulnie na tym wietrznym ugorze.... Mąż miał mniejsze przyspieszenie na starcie i dotarł do mnie trochę później. Rozgląda się i zapina bluzę. Ściąga rękawy. -To co, Brzózki?-pyta Przypominam sobie jak godzinę temu siedzieliśmy w małym brzozowym lasku na rozłożonym kocu powoli sącząc kawkę z termosu. Było ciepło i śpiewały ptaki. Przez młodziutkie, jaskrawozielone liście sączyło się miodowe, popołudniowe słońce.... -Wiesz co, no chyba Brzózki..... Edytowane 6 Lipca 2023 przez Orzech123 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 06.07.2023 08:13 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2023 (edytowane) 2. Brzózki jakie są każdy widzi Na działkę porośniętą samosiejkami pojechaliśmy, żeby były chociaż dwa punkty tego dnia do odhaczenia. No bo skoro jedziemy tak daleko..... Spędziliśmy tam jednak wiecej czasu niż się spodziewaliśmy, na googlemaps teren wyglądał też mniej atrakcyjnie niż w rzeczywistości. Kompleks bliźniaczych działek jest w rozległej dolince przeznaczonej w całości do zabudowy mieszkaniowej w wyniku uchwały planu zagospodarowania terenu. Co oznacza, po bliższym zapoznaniu się z tematem - drogi gminne, kanalizacje i wodociąg. A to już jest duży plus. Bez mediów można sobie poradzić w 21 wieku (oczyszczalnia, studnia....) ale wiadomo, że jak nie trzeba to jest lepiej (taniej też...). Droga gminna jest odśnieżana regularnie, czego nie można powiedzieć o prywatnej- mieliśmy wizję, że przyjeżdżamy na weekend zimą i zamiast od razu zaparkować pod domem stajemy na poboczu i wyjmujemy konieczny sprzęt do odśnieżania, po godzinie ciężkiej pracy docieramy do swojej ziemi i możemy wreszcie zaparkować. To też robi różnicę..... Dojazd nie pod górę, tylko z grubsza po płaskim terenie- też plus. Chciałam działkę ze spadkiem, ale bywa to kosztowna, choć malownicza inwestycja. Usypanie i utwardzenie skarpy to -opierając się na obiegowej opinii osób, które przymierzały sie do tematu- ok 50 tyś. Mając to na uwadze nieco łaskawszym okiem zaczęłam patrzeć na te, które nie wymagają takiej -jakby nie patrzeć- dodatkowej pracy. Wiadomo, ze w górach jest do oglądania zwykle coś ciekawszego niż las. Jednak przy małej działce, a takiej szukaliśmy, ryzyko zepsucia wymarzonego widoku przez powstającą obok zabudowę jest spore. Zwykle tańsze są działki, które w chwili obecnej są na niezabudowanym terenie- czyli obok może powstać nawet drugi Luwr, byle spełniał założenia planu zagospodarowania. Widoku na własny las, nawet mały, nie jest już tak łatwo zepsuć. Własne drzewa stanowią zaczątek ogrodu, zapewniają cień i prywatność. Coś tam o charakterze malowniczego krajobrazu prześwituje między pniami, a jeśli jakość tego krajobrazu spadnie- cóż, zrobimy szczelny płot. Tak naprawdę, to najbardziej spodobała nam się lokalizacja - otulina parku narodowego, sporo miejsca dla mnie i moich psów do chodzenia, ścieżki rowerowe dla M. Las, do którego można sobie dojść spacerkiem. Wieś mająca zabudowę małomiasteczkowa, mało typowych gospodarstw, nowe osiedle=nowa, powstająca kompleksowo infrastruktura. Minus-nie ma Śnieżnika zamiast niego jest bezimienne, zalesione wzgórze na widoku, nie będzie malowniczej skarpy, brak kolei. Nie ma też jeszcze drogi i mediów- będą powstawać w miarę napływu wniosków do gminy, u nas są już 4 zakupione działki= 4 wnioski, droga niedługo będzie (info z gminy). Edytowane 6 Lipca 2023 przez Orzech123 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Elfir 06.07.2023 08:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2023 jak trochę dalej (bo Beskid Śląski) to w Koszarawie jest świetna działka z domem na sprzedaż. Droga utwardzona, widok który nie zostanie zabudowany, doskonała szkoła we wsi (jest znana na całą Polskę, w Koszarawie wynajmują warszawiacy domy na cały rok szkolny) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 06.07.2023 10:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2023 Witaj Elfir -:welcome:Beskid Śląski znamy i lubimy, zwłaszcza okolice Wisły ale jest dla nas ciut za daleko- szukamy w Sudetach, bo są i bliżej i są nam bliższe sercu Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 06.07.2023 12:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2023 (edytowane) 3. Działka - orientacja względem stron świata i wymiary Fotoortomapa- północ na górze nasza działeczka zaznaczona na niebiesko, spośród kilku dostępnych siostrzanych parceli wybraliśmy tą o najwęższym froncie 19,4 m za to jedyną, która ma jakiś prześwit z przodu i z tyłu, co oznacza m.in. więcej światła. Drzew jest najwięcej w północnej części. Na czerwono narysowany dom sąsiada z przodu, który nie załapał sie na zdjęcie. Działka juz na pierwszy rzut oka jest trudna- wjazd od południowego zachodu, wąski front, dużo roślinek do likwidacji. Mieliśmy taki pomysł, żeby ułatwić sobie zadanie projektowe i kupić dwie działki- wówczas przy froncie 40m i 1500 mkw powierzchni wjazd od południa i bogactwo roślin mniej by przeszkadzało. Jednak sprzedający najpierw zgodził się na zaproponowaną przez nas cenę a później z niej wycofał i entuzjazm opadł. Potem zadaliśmy sobie pytanie- jakie dokładnie ograniczenia nakłada na nas tylko jedna parcela? Po namyśle- głównie z usytuowaniem garażu. Poza tym zagadnieniem wielkość 720 mkw nam odpowiada. Rozejrzeliśmy się po działce, która zajmujemy obecnie- jest metr węższa i ok 20% mniejsza (560 mkw) a nie narzekamy akurat na mały obszar, zmieścił sie nawet wolnostojący garaz na jeden samochód i drugi, wbudowany w parter. Skoro tak, to zostajemy przy jednaj parceli, prawie 100 kawałków za dogodne usytuowanie garażu to jednak za wysoka cena. Raczej nie mamy szans zrobić wersji eko i zmieścic sie z domem między drzewami, co nie ? Edytowane 6 Lipca 2023 przez Orzech123 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 06.07.2023 14:30 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Lipca 2023 (edytowane) 5. Parę fotek Widok z boku na wjazd dokładnie widok na front działki - zaczyna się przy dorysowanym na czerwono domu a kończy na górce Oraz tył działki wraz z północnym prześwitem Bok latem, liście zaciemniają, za to zimą powinno byc względnie jasno Bezpośrednia okolica Edytowane 6 Lipca 2023 przez Orzech123 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 10.07.2023 08:27 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lipca 2023 (edytowane) Gdy los cię rzuci gdzieś w daleki świat Gdy zgubisz szczęście swe i poznasz życia smak Zatęsknisz do rodzinnych stron I wrócisz tu, wrócisz, gdzie twój dom Miejscowość, w której obecnie mieszkamy rozwinęła się z grupy czworaków przylegających do majątku ziemskiego w latach 60 ubiegłego wieku. Miało powstać osiedle dla pracowników kolei, jednak ze względu na bliskość miasta (miasteczka raczej ale u nas się tak nie mówi na naszą regionalną "stolicę") zainteresowali się planowaną inwestycją przedstawiciele innych zawodów, w tym moi dziadkowie z obydwu stron. Obydwie babcie dzieliła odległość spaceru, moi rodzice zakupili działkę w nowszej "dzielnicy" tej samej miejscowości w połowie lat 80 (kosztowała równowartość kilku przeciętnych pensji, rzecz dziś już niespotykana). Działki w nowszej części były malutkie 500-700mkw, w pakiecie z narzuconym odgórnie projektem, który należało zrealizować we własnym zakresie (ściślej- projekty były dwa, ale mniejszy wybrało tylko 2 rodziny, reszta zdecydowała się na większy wariant). Jako, że naród mamy taki, jaki mamy, według projektu powstał JEDEN, dosłownie- JEDEN budynek (i wygląda teraz jak kukułcze jajo pośród reszty). Adaptacje pozostałych zmieniły planowane osiedle dość niskich budynków w kolonię wielkich molochów ściśniętych ze sobą na minimalne odległości wymagane prawem budowlanym. Bazowy projekt był niewysoki, gospodarczy parter miał pełnić role piwnicy (wysoki poziom wód gruntowych w okolicy, a jeszcze niedawno dom bez piwnicy to nie dom....) mieszkalne piętro z balkonem od frontu i trzema pokojami ora nieużytkowy strych, plus naturalnie, budynek gospodarczy z tyłu mieszczący garaż na jeden samochód i różnorakie komórki-kanciapki. Nie budowano wg projektu, bo był narzucony z góry więc już sama przekorność nakazywała zmienić co się da, przede wszystkim- dodać tyle powierzchni, ile się da (znak czasów). Aby to osiągnąć należało zasięgnąć informacji jak przepchnąć podczas odbioru budynku przez urzędnika przekształcenie gospodarczego parteru na mieszkalny. A było to tak: wykonywano parter o wysokości 250cm, znacznie wyżej wyniesiony niż przewidział projektant , następnie dawano warstwę "byle czego" i wylewano drugą, lipną wylewkę betonową, która zmniejszała wysokość o 30-40cm w świetle. Bywały nawet nielegalne piwnice, którym zaślepiano otwór ze schodami. Urzędnik przychodził, udawał głupiego podbijał papiery jakie trzeba było, wylewkę usuwano i już były apartamenty gotowe do wykończenia. Czasem te dolne kondygnacje dla niepoznaki mają niższe okna, co miało zmylić czujność nadzoru budowlanego. Powstawał kompleks wielopoziomowego budynku- piwnica (albo i nie- czasem ze względu na komplikacje i koszty robiono mała kotłownię na paliwo stałe, a opał przechowywano w jednej z licznych komórek gospodarczego budynku, aby nie umniejszać dolnych apartamentów) parter, który zwykle czekał latami na wykończenie, piętro na którym mieszkała rodzina, strych graciarnia-suszarnia i potężny bud gosp, najczęściej z piętrem/stryszkiem (gołębnikiem, nigdy nie zrozumiem popularności hodowli gołębi jeszcze kilka dekad temu) . Całość miała płaską, prostokątną elewacją z czterema klockowatymi oknami i wąskim, długim balkonem, wykonana była w technologii pustaka żużlowego własnej produkcji, otynkowana jak się dało lub nie, z koniecznie, bo to prestiż- murowanymi słupami płotu od frontu. Balkon - jeśli już miał szczęście zostać wykończony to służył li i jedynie jako miejsce wieszania doniczek z pelargoniami/petuniami- wystawieni na widok publiczny od ulicy ludzie nie czuli się tam komfortowo zresztą zwyczaj spędzania czasu na zewnątrz jeszcze na nasza prowincję wówczas nie dotarł. Projekt bazowy był na każdą, czyli żadną działkę- pokoje miały być od frontu i już, niezależnie od tego, jaka była tam strona świata, kuchnie, schody, łazienki i wejście- lądowały z tyłu i z boku. Moi rodzice zaczynali wtedy, kiedy wszyscy, ale z braku funduszy czas budowy przeciągnął się do 10 lat. Mieli okazję poznać trochę Zachodu i stamtąd przywieźli trochę nowinek- m.in. pomysł na kominek i płytki w salonie, ogrzewanie podłogowe (to była nowość i droga inwestycja- mamy tylko w salonie a płytki również w kuchni, przedpokoju i naturalnie - w łazienkach, to się niestety nie sprawdza najlepiej). Zamiast pustaka żużlowego mamy maxa, bo już zwyczajnie był dostępny w sprzedaży. Mamy też cienką bo cienką, ale wówczas niespotykaną warstwę ocieplenia ze styropianu. Jednak największa zmiana dotyczy adaptacji projektu- tu rodzicom należą się prawdziwe gratulacje za pracę nad oporną, niewdzięczną materią. Pod wpływem muratora i przetłumaczonej z czeskiego na polski książki o urządzaniu domu, (zachowam ją dla potomnych, żeby wiedzieli z czym kiedyś ludzie musieli się zmagać) zdecydowali sie budynek obrócić o 90 stopni. Tym samym salon ma okna na krótszej ścianie, od strony zachodniej, sypialnie za to od frontu- wschodu, wejście nie z boku, a z przodu Budynek jest otwarty na ogród z tyłu, ma znacznie powiększony (30 mkw) balkon od ogrodu, nie od ulicy, który zapewnia prywatność. Balkon jest absolutnie najbardziej udaną inwestycja- jest tam ciepło, zacisznie, rośnie sporo zieleni. Gospodarczy parter- również wyższy niż w projekcie, a kilka lat później już nie trzeba było nawet robić fałszywej wylewki, bo urzędnicy machali na to już ręką- miał duży garaż i miejsce pracy mojego ojca, za to malutka działeczka nie była pomniejszona dodatkowo o budynek gospodarczy (który sporo przecież kosztuje, a dom już i tak duży dla 3 osobowej rodziny). Mieliśmy dwa miejsca postojowe dla samochodów zamiast "przydziałowego" jednego na rodzinę, nie posiadając jeszcze drugiego pojazdu, ani funduszy na niego. Z powodu przesunięcia w czasie budowy płotu o wiele lat mieliśmy tez okazję przekonać się, że otwieranie bramy za każdym razem, kiedy się wraca autem nie jest wygodne i bramy ostatecznie są przesunięte w głąb posesji. Edytowane 10 Lipca 2023 przez Orzech123 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 10.07.2023 08:59 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Lipca 2023 (edytowane) Niestety są też i wady-typowe dla czasu powstania, z którymi niewiele wówczas można było zrobić. Przepotężna powierzchnia gospodarcza, o wiele większa od mieszkalnej nie szła w parze z dobrym usytuowaniem i tym samym- z wygodą jej użytkowania. Brak garderób czy wnęk na szafy - w tym szafy gospodarcze- skutkuje kilometrami mebli oraz upychanymi za drzwiami łazienki miotłami, wiadrami do mopów, rzędem słoików czekających na wyniesienie do spiżarni na dole, miskami i pralką w łazience, pokutującym w sypialni obok półek z ubraniami odkurzaczem. Zimne kafelki tam, gdzie nie ma pod spodem ogrzewania podłogowego, fatalne wykonawstwo- krzywe ściany, okna i brama garażowa z dzisiejszego punktu widzenia jakości nadające się do wymiany tuż po montażu, przepastne korytarze bez miejsca na szafy. Gdy zdecydowaliśmy się z braku innych możliwości (finanse...) wprowadzić do mojego rodzinnego domu nadal nie był do dziś nie jest- wykończony. Bo wiele rzeczy trzeba było wykonać ponownie- pokrycie dachu już nadawało się do wymiany, a zastosowany materiał na więźbę był co prawda nadal zdrowy, ale potwornie krzywy - w sumie nie jestem w stanie nawet z linijką w ręku powiedzieć, jakie mamy przekroje krokwi bo są rozmaite -zarówno wymiary jak i kształty- np. okrągłe i prostokątne ze sobą sąsiadują, odległości między nimi również są takie, jakie tam wyszły w danej chwili fachowcom. Okna, niestety zaczęto wymieniać stopniowo w czasach gdy dostępne były wśród lepszych jakościowo okien jedynie plastikowe i i do wyboru TRZY kolory- biały (niestety nie zdecydowano się na niego, nad czym do dziś ubolewam....) imitacja jasnego drewna i imitacja ciemnego- dziś już niepopularny, bo paskudny- mahoń. Kontynuowaliśmy ta mahoniową tradycję po przeprowadzce z braku innych możliwości, no bo okna powinny być w tym samy kolorze, a wymieniać nowe, dobre okna nie było sensu- były inne, ważniejsze wydatki. Generalnie staramy się jak możemy dopasować do siebie nowe i stare elementy, ale na przestrzeni 30 lat całość się jednak rozjechała i stanowi patchwork- często decyzje podejmowano na podstawie dostępnych wówczas materiałów i środków, a później już nie opłacało się zmieniać . Tak jest też z płotem- część od frontu powstała niedawno, balustrady- całkiem niedawno, a część z boku- do wymiany, bo się rozsypuje. Albo, co jest jeszcze bardziej frustrujące- nie opłaca się zmieniać mebli w kuchni, skoro trzeba tam zrobic ogrzewanie podłogowe i tak długo wyczekiwane- wyjście bezpośrednio na balkon. Tak więc- wielka kombinacja i kompromis za kompromisem. W dodatku jak się zrobi jedno, to już kolejne czeka- bo się zwyczajnie zestarzało i trzeba wymienić. Mając to na uwadze ludzie z mojego pokolenia -jeśli mają taką możliwość- decydują się na wynajęcie wielkiego molocha (są chętni, pracy w okolicy nie brakuje- przemysłowy region)i budowę mniejszego, nowocześniejszego budynku z bezobsługowym ogrzewaniem. Czasem rodzice zostawiają dwójce dzieci duży dom, a sami się wyprowadzają. Różnie bywa, ale generalnie osiedle mocno straciło na prestiżu, pomimo ze ma -po wielu latach brodzenia w błocie, czekania na telefon stacjonarny, kanalizacje .....pełną infrastrukturę- od przedszkola i kościoła po zielone skwerki z placami zabaw i światłowód. Ta infrastruktura i zlanie sie już praktycznie z miastem jest zaletą, która zapełnia ludźmi stare i nieekonomiczne w utrzymaniu budynki. Oczywiście dolepiany jest styropian, wymieniane piece, ale tak czy inaczej jest wielka skarbonka, która nigdy nie będzie nowym domem, a czasy jej powstania nie pozwalają póki co zachwycać sie "rustykalnymi" technologiami i rozwiązaniami. Po kilku latach pobytu na swoim-nie swoim, bo dzielonym z rodzicami poprawiła się nam sytuacja finansowa na tyle, że stanęliśmy przed wyborem- bawić się w to dalej, czy inwestować w nowe, mniejsze, żeby na starość nie zostać z wielka wiecznie głodną pieniędzy skarbonką oraz koniecznością człapania w te i wewte po 4 (!!!) kondygnacjach gmaszyska. Po namyśle zdecydowaliśmy się na hybrydę - wybudujemy sobie domek letniskowy w miejscu, które chętnie będziemy odwiedzać i kiedy sytuacja na to pozwoli- zamieszkamy w nim na stałe. Budynek musi więc być nieco większy, mieć możliwość rozbudowy i być w miejscu, które pozwoli na normalna egzystencję. Dom stary będziemy w miarę możliwości i sił dalej doprowadzać do akceptowalnego stanu (już zdecydowanie blizej niż dalej.....zwłaszcza jak sie porówna stan sprzed kilku lat z obecnym) . Nie stracimy zainwestowanych w ten sposób środków bo nie ma nikogo, z kim miałabym sie dzielić (oprócz męża ) nikt z rodziny nie powinien mieć żadnych roszczeń. Odnośnie sił- tych po 30 latach posiadania czegoś wiecznie do zrobienia zaczyna brakować....to tak dla tych, co budują dużą chałupę, którą "kiedyś przecież wykończą, a większa powierzchnia zawsze sie przyda " lub "co to za dom bez garażu/salonu 40 mkw/gabinetu etc"). Po pewnym czasie jest już wszystko jedno, sama powiedziałam, że brama wjazdowa może być nawet w różowe słonie, byle można było wreszcie normalnie wypuścić psy do ogrodu bez smyczy. Nowy dom- bez mnóstwa stopni, kilometrów balustrad, ogromnych obszarów do wykończenia i utrzymania, bez rozsypujących się starych elementów, które już miały być odhaczone. Mały i tani w utrzymaniu. NIE w tej wsi, co ja oglądam już całe życie prawie, poza kilkoma latami spędzonymi we Wrocławiu.... Marzenie....się powoli zaczyna spełniać choć to początek drogi. Jednym z etapów było znalezienie pracy zdalnej, która pozwoli na użytkowanie drugiego budynku częściej niż tylko raz na jakiś czas. Nie musimy się spieszyć- nie mieszka nam się w sumie źle, chcemy mieć coś swojego, ale możemy poczekać az gmina uzbroi działkę, możemy poczekać aż się uspokoi sytuacja na rynku, teraz zdrowo kopnięta- nie płacimy czynszu. Stary dom docelowo zostanie sprzedany w celu spłacenia kredytu lub wynajęty- czyli idziemy koleiną wyryta już przez osoby, które były w naszej sytuacji. Im się udało, liczymy, ze nam też się uda uprasza się o trzymanie kciuków. Edytowane 10 Lipca 2023 przez Orzech123 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 25.07.2023 15:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Lipca 2023 (edytowane) 6. Żarty się skończyły. Garaż. Zgodnie z regulacją Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie: § 12. 1. Jeżeli z przepisów § 13, 19, 23, 36, 40, 60 i 271-273 lub przepisów odrębnych określających dopuszczalne odległości niektórych budowli od budynków nie wynikają inne wymagania, budynek na działce budowlanej należy sytuować od granicy tej działki w odległości nie mniejszej niż: (...) 3) budowę budynku gospodarczego lub garażu o długości nie większej niż 6,5 m i wysokości nie większej niż 3 m bezpośrednio przy granicy działki budowlanej lub w odległości nie mniejszej niż 1,5 m ścianą bez okien i drzwi. (..) Chcemy skorzystać z tego prawa, wg naszego planu zagospodarowania dopuszczalny jest dach płaski co pozwoli na zachowanie dopuszczalnej wysokości 3m. Wg zapisu znalezionego na innej stronie dopuszczalna powierzchnia zabudowy to 35 mkw.- musze to sprawdzić. Nie, żebyśmy bardzo chcieli przy letniaczku zaraz stawiać garaż- ale miejsce na niego trzeba przewidzieć. W tej chwili mamy b. niewygodnie, jeden samochód- ten na zewnątrz- blokuje wyjazd drugiemu, temu w garażu. Czyli krótko mówiąc mamy taka sytuację- zimą nie można użyć auta, którego nie trzeba skrobać, boi tak się nim nie wyjedzie przez to zamarznięte, więc trzeba to zamarznięte doprowadzić do użytku...i nim jechać, bo przesiadać się do drugiego nie ma sensu po przestawieniu.... Żeby zanieść zakupy trzeba przejść kawałek do drzwi, do kuchni po schodach na górę, a jak coś ma trafić do spiżarni- po schodach w dół Dlatego też każda zmian będzie zmiana na lepsze, nawet jeśli w tej kwestii nie osiągniemy doskonałości. A na to się nie zanosi.... Ze względu na usytuowanie względem stron świata i drzewa jedyną naprawdę słoneczna elewacja będzie ta frontowa plus zachodni narożnik. Maksymalna szerokość budynku to: 19,4m (front działki) -6,5 (przeciętna szerokość garażu dwustanowiskowego) -4m (odległość ściany z oknami- domowej) - 3m (odległość ściany bez okien- garażowej)= 5,9m 5,9 m elewacji na wszystkie okna, do których ma dotrzeć słońce- nawet jak na moje (niewielkie....) potrzeby to jest jakby ciut przymało W dodatku garaż nie musi być budowany od razu, może poczekać na swój czas. Dom ma być energooszczędny- czyli garaż nie w bryle, co najwyżej- przyklejony. A może by tak-niezgodnie z modą, ale też , powiedzmy sobie szczerze- z najszerzej pojmowaną wygodą- odkleić ten garaż i postawić wolnostojący? O taki, chyba się łapie na w/w przepisy: Jeśli go postawić przy granicy to mamy: 19,4m (front działki) -6,5 (przeciętna szerokość garażu dwustanowiskowego) -4m (odległość ściany z oknami- domowej)= 8,9m Jest o co walczyć, nawet jeśliby założyć przejście miedzy nimi 0,9m to i tak mam słoneczna elewacje szerszą 8m a takich projektów jest sporo i nie jest to już "dziwoląg". Na szerokości 8 m zmieści sie sensowny salon -dłuższa ściana lub kuchnia i krótszy bok salonu, na górze- 2 pokoje każdy słoneczny. Edytowane 25 Lipca 2023 przez Orzech123 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 27.07.2023 08:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2023 (edytowane) 7. Rzeź niewiniątek- wycinka. W sumie nie wiem czemu nie napisałam o tym wcześniej bo sprawa jest istotna. Jakby ktoś rozważał zakup zadrzewionej parceli to może ten post będzie pomocny Po pierwsze- ile to kosztuje, czyli ile trzeba dołożyć do zakupu takiej działki, żeby się można było budować. Jeszcze przed podpisaniem umowy wstępnej otrzymałam wycenę od firmy wraz z mulczowaniem (pozostawieniem terenu bez wystających pni, korzenie powinny zgnić- to nie to samo co karczowanie). Dla 720 mkw działki potrzeba na oko wyciąć 1/3 powierzchni czyli wycena obejmowała 250 mkw terenu, reszta miała zostać bez zmian- cena usługi 6,5 tyś. Z naszego lasku uzyskalibyśmy ok 10 kubików drewna. Z racji tego, ze jest to drewno liściaste mamy możliwość jego wykorzystania w kominku i w c.o. Czyli wszystko fajnie, ale: 1. Firma wykonująca usługę może nawet teraz, zanim jeszcze wykonana zostanie droga wyciąć drzewa, ale to drewno nie może zostać na działce bo "samo" sobie gdzieś pójdzie 2. Nie możemy zabrać drewna z działki, do której nie doprowadzono drogi- firma poinformowana o konieczności czekania na infrastrukturę 3. Transport sprawi problem - nie mamy haka holowniczego toto kosztuje kilkaset zł na allegro, do tego wynajęcie przyczepki, pewnie trzeba kilka razy obrócić.... Wolałabym zapłacić za transport tylko nie wiem jak się do tego zabrać- oferteo? Na działkę mamy z naszego obecnego domu 200 km Czy możemy w ogóle zrobić wycinkę? Ano możemy W świetle prawa ten teren ma literkę R, czyli przywracam go do pierwotnej funkcji, pracownicy różnych instytucji to potwierdzili (bo my podlegamy pod Natura 2000 i Park Narodowego, bo otulina ) tylko musimy pilnować czasu wycinki listopad -luty (żeby ominac czas lęgowy ptaków) Edytowane 27 Lipca 2023 przez Orzech123 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bertha 27.07.2023 16:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Lipca 2023 Jeśli nie mieszkasz w odległości usłyszenia hałasu z działki (a nie mieszkasz), to nawet jeśli wyćinki NIE zlecisz lub NIE wykonasz sama, to samo się wytnie. Zbywający pod sklepem szepnie - "poszło do ludzi" , wieś z bogobojną tradycją o ile dobrze widziałem na mapie i migiem problem drzew będzie rozwiązany na całej działce i bez czynności "okazania znaków granicznych". Zostaniesz ze zrytą działką i odziomkami wys. na 1m, bo drwala plecy bolały od schylania a koszula nery odsłaniała, więc zapalenie korzonków murowane. To jest prosz szan pani Polska, a nie ten obcy kraj za górami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 30.07.2023 05:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Lipca 2023 Bertha apokaliptyczna wizja Większość życia spędziłam na prowincji, mam duszę włóczykija i niejedną wioskę widziałam, ale takiego mordoru jeszcze nigdy Pozwolę więc sobie uznać, że nie jest to reguła. Jako plan minimum rozważamy altankę, płot i wykupienie jakiegoś "security", ale bardziej w celu uchronienia przed gimbazą, która lubi zajmować ustronne ławeczki celem nieskrępowanej konsumpcji piwa. Nie mam zdjęć wszystkich zabudowań, ale od południa, po drugiej stronie istniejącej drogi jest trochę domów, nie jest to kompletne pustkowie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bertha 30.07.2023 17:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Lipca 2023 Wiem o czym piszę, bo widziałem takie kwiatki. Np. człowiek z Polski zadzwonił, kupił kawałek gruntu chyba z PFZ i chciał aby mu okazać granice vel punkty graniczne. Nazwa nie istotna dla sprawy. Data ustalona, mamy spotkac sie na gruncie. Jakiś kawałek mapy miałem dla orientacji z której strony wsi to jest, bo mielismy pogadać o cenie, podpisac zlecenie a wiadomo że okazanie za miesiąc, bo ZPO musi wrócic itp. Na mapie był użytek chyba Ls czy Lz i jakies Ps, już nie pamietam dokładnie. Miejsce było widac z szosy biegnącej powyżej, zajeżdżam facet czeka, grabulka, pokazuje AN + wypis i wyrys (powierzchnia...) obracamy mape do północy, słońce wysoko świeci, południe, strony swiata oczywiste. Pokazuję że chodzi o, o to zbocze góry vis a vis. Facet oczy w słup - panie tam były drzewa, o takie wysokie jak za drogą! Mówie tak na szybko spod palca na mapie - to co widzisz pan to pańska działka nr XYZ, o szczegółach bedziem rozmawiać. No ale co drzewami? ?? - Ja ich panu nie wyjmę z bagażnika, nie wiem. Jesli były a nie ma (jak widać), to szybciutko na policję bo bedzieśz pan podejrzany o wycinke bez zezwolenia a na to sa paragrafy. Jak się skończyło nie wiem, on na policję a ja do roboty pojechałem. To były takie czasy, przyjeżdżała banda i potrafili na skraju wsi opędzlowac kilkanascie ,drzew. Noc, dwa trzy kursy zestawem, ludzie z chałup woleli nie wychodzić i nic nie widzieć. Widziałem kawał mostu stalowego upalonego palnikami, mniej jak 100 m od chałupy, też nikt nic nie widział. Pociąg nie kursował, to było el-dorado. To samo województwo, chociaz w tamtych czasach inne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 30.07.2023 17:18 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Lipca 2023 (edytowane) 8. Altanka (?) Sprawia pewien problem. Mąż chce zrobić tylko mały (5-9 mkw) podest z czterema słupami i belkowaniem zamiast daszku. Jego zasada brzmi "less is more". Ma to pozwolić na mile spędzenie czasu w czasie wizyt na działce i w razie potrzeby - rozwieszenie markizy. Później bez żalu można będzie się z tą konstrukcją rozstać - i to, obok znikomych kosztów jest jej największą zaletą. Moja zasada idzie bardziej w kierunku "more is more" co oznacza że przeglądam drewniane gotowce (z mniejszym zaangażowaniem) oraz używane elementy na olx (z większym). Bo mamy zestaw rozkładanych mebli tarasowych, które można tam zawieść, ale trzeba też gdzieś schować, bo na strychu czekają jakieś graty, co to właśnie mogłyby się przydać. A takie fajne okna możnaby kupić i byłby komplet z tamtymi drzwiami... Największą wadą mojego pomysłu jest to że miałby już pewien wpływ na kolorystykę i styl całości, bo żal potem to wszystko wywalić i pewnie skończyłoby jako schowek ogrodowy ( w sumie przydatny..). Coś czuję że wybierzemy opcję mężowską jako bardziej elastyczną i altanka to będzie kilka patyków i tyle.... Smutne to trochę bo ja bym chciała, żeby tam stało cokolwiek choćby miało wyraźne znamiona szopki/ składziku...ale dach, drzwi i okna Edytowane 30 Lipca 2023 przez Orzech123 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 30.07.2023 19:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Lipca 2023 (edytowane) Bertha ja nie mówię, że nie ma na świecie (w naszym kraju...) ludzi ekhm, poniżej pewnego poziomu, nazwijmy go litościwe przyzwoitym. Tylko że ani moje ucho nie słyszało, ani oko nie widziało takich akcji. Skoro Twoje tak to spotkamy się w połowie drogi- jest to zjawisko tak rzadkie i pożądane jak spadnienięcię na łeb cegłówki na ulicy- możliwe, ale raczej mało prawdopodobne. Moją ciocię prawie spotkało- podczas adaptacji starego młyna na cele mieszkalne roztrzaskała się jej na ulicy pod stopami cegła. Mimo to nie wychodzi z domu z pancernym parasolem Jeśli jednak okaże się, że trafiłam w takie cudowne miejsce to raczej po uzbrojeniu działki wykarczuję ją, sprzedam i tyle mnie widzieli. Jutro nie zaczynam budowy. Działki sprzedała gmina w lutym, od tego czasu wisi tabliczka "Teren prywatny" i cisza panuje. Nie kupił ziemi miejscowy. Edytowane 30 Lipca 2023 przez Orzech123 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bertha 31.07.2023 14:40 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Lipca 2023 Życze powodzenia oraz miłych & czujnych sasiadów - to ważniejsze od monitoringu. No i sprawnej budowy życzę, abyście dużo zrobili zanim pokaże się dno w sakiewce. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 31.07.2023 19:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 31 Lipca 2023 Życze powodzenia oraz miłych & czujnych sasiadów Dziękuję i życzę tego samego Poprosiłam sprzedającego o podanie naszych numerów, czekam kiedy się pojawią mieszkańcy domu z naprzeciwka, na razie dopiero się tam rozkręca- a jak będzie -zobaczymy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 02.08.2023 17:42 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Sierpnia 2023 Wczoraj oficjalnie zostaliśmy właścicielami działeczki Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bertha 03.08.2023 15:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2023 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Orzech123 03.08.2023 19:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 3 Sierpnia 2023 Dziękuję <3 Wyglądam jak te ludziki Tak samo się cieszę Teraz trzeba tylko czekać.....A nieeeeee, nie czekać, bo: -Trzeba zrobić porządek w kwestii podatku od nieruchomości, chyba da się to przez neta załatwić -Trzeba złożyć wniosek o doprowadzenie drogi, wodociągu i kanalizacji- kilka wniosków na naszej ulicy (której, de facto, nie ma- jest trawa w miejscu ulicy) już wpłynęło, ale wiadomo - im wiecej tym tym lepiej (czyt. szybciej). Ostatnia działka czeka na zakończenie transakcji, tylko my planujemy coś więcej niż 35 mkw na zgłoszenie. -Trzeba zarobić $$$$ na budowę -Trzeba sprzedać działki, których właścicielem stałam się w wyniku darowizny. Z tym było sporo zabawy....W rodzinie była od wielu lat ziemia, która uprawiał wujek, mój ojciec był jej właścicielem. Ojciec po przejściu na emeryturę postanowił "coś" z tym zrobić. Najprościej- sprzedać jako rolną, trudniej- spróbować podzielić i uzyskać warunki zabudowy. Ostatecznie wybrano trudniejszą opcję, gmina zgodziła się na podział. Koszty tej inwestycji były spore - tym bardziej, że gmina nałożyła na nas obowiązek doprowadzenia wody. Jak w "Samych swoich"- o reszcie nie wspomnę.... Z racji partycypowania w kosztach stałam się właścicielem 4 działek w typowej wsi, ani tam ładnie ani brzydko. Ot, normalnie. Nie zdecydowaliśmy się tam budować bo nie czujemy żadnego związku z tamtym miejscem, nie jeździłam tam jako dziecko, żadnego sentymentu. Część się już sprzedała, niestety nie nasza. Na szczęście nasza sytuacja pozwala na wykorzystanie środków na "cele budowlane własne". Stąd letniaczek na działce budowlanej i na pewno- na pozwolenie na budowę, nie zgłoszenie. Zobaczymy.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.