Kaizen 17.07.2024 20:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca W Polsce mamy kilka tysięcy MWh w ESP, budowanych przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Jak się sprężymy, to przez następne kilkadziesiąt dobudujemy drugie tyle i koniec. Brak dalszych lokalizacji nadających się pod takie obiekty. Ale za to w ciągu zaledwie kilku ostatnich lat postawiliśmy 332 MWh magazynów akumulatorowych, a to dopiero początek. Zapotrzebowanie na baterie do pojazdów elektrycznych przyciągnęło do branży ogromne środki i moce produkcyjne rosną jak szalone. Za kilka lat pojemności magazynów bateryjnych będzie już tyle samo co w ESP. Za następne dziesięć lub dwadzieścia - o rząd wielkości więcej. Nie tylko paliwa kopalne ale też inne kopaliny mamy ograniczone zasoby. Jak rocznie potrzebujemy blisko 200 tys GWh energii elektrycznej (a będzie więcej bo i normalny wzrost gospodarki, i wzrost elektromobilności, i PC) to jak zmagazynować dość energii z czerwca czy lipca żeby w styczniu czy lutym uzupełnić deficyt? Braknie i mocy produkcyjnych i litu na świecie żeby do tego dojść za sto lat. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
sito 17.07.2024 21:05 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca Jak energia będzie drożała w takim tempie to ludzie zaczną oszczędzać i nagle z przyjemnych 23 stopni w domu będą mieli 20 i powiedzą że też jest im ciepło. Ludzie nadal bardzo dużo energii marnują w domu, w pracy czy każdym miejscu w którym nie muszą za nią płacić z własnej kieszeni.... W 2023r zużycie w Polsce było mniejsze niż w 2017, 2018, 2019, 2020, 2021, 2022r https://www.forum-energii.eu/rocznik-dane-o-energetyce Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Juan 17.07.2024 22:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca Nie tylko paliwa kopalne ale też inne kopaliny mamy ograniczone zasoby. Jak rocznie potrzebujemy blisko 200 tys GWh energii elektrycznej (a będzie więcej bo i normalny wzrost gospodarki, i wzrost elektromobilności, i PC) to jak zmagazynować dość energii z czerwca czy lipca żeby w styczniu czy lutym uzupełnić deficyt? Braknie i mocy produkcyjnych i litu na świecie żeby do tego dojść za sto lat. Niczego nie trzeba w takim zakresie magazynować. Dużo lepiej ciągnąć energię z miejsc, gdzie jest dostępna. W zimie z półkuli, na której jest lato, a w nocy z tej, na której jest dzień. To się da zrobić nawet dziś, ze stratami mniejszymi niż przy produkcji i wożeniu wodoru, metanu czy amoniaku. Kwestia decyzji politycznych i współpracy międzynarodowej. Wystarczy połączyć w jeden system energetyczny UE, USA i Australię i zawsze gdzieś mamy słoneczny letni dzień. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
maaszak 17.07.2024 23:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Lipca Paliwa kopalne nie mają przyszłości, co jest oczywiste. Można się najwyżej spierać na jak długo jeszcze ich wystarczy i czy wyczerpywanie się złóż jest największym problemem i najpilniejszym powodem do odejścia od nich. Jedyną realną alternatywą jest energetyka jądrowa i OZE. Przy czym ilość energii jaka dostajemy za darmo ze słońca jest taka, że starczy nam dosłownie na zawsze. Jedyny problem to magazynowanie. A jesteśmy właśnie na najlepszej drodze do pozbycia się tego problemu. Ale przecież ja nie mówię, że nie. Problem w tym jak elity do tego zagadnienia podchodzą. A podchodzą tak, że obudziły się z ręką w nocniku, bo OZE generują niestabilności a to koszty (finansowe, społeczne... ekologiczne). Ile było zamieszania ze zmianami rozliczeń, net-biling, net-metering. Teraz dopiero dochodzą prace nad taryfami dynamicznymi, subsydiowaniem systemów zarządzania energią, etc. co wreszcie jest dobrym kierunkiem, skoro OZE mają być znacznym udziałem. Rzecz w tym, że skoro wiedzieli, że będą forsować OZE i jakie są tego przewidywalne konsekwencje (a sprawdziły się), to te rozwiązania powinny być projektowane i dopracowywane (na poziomie UE) te 15 lat temu, a nie teraz... jak dzieci we mgle. Establishment okazał się równie do niczego jak ci aktywiści przyklejający się do asfaltu. Jak sam zaważasz, głównym problemem OZE jest brak technologii magazynów energii. W przypadku dominacji elektrowni węglowych było wiadomo, że co noc (z grubsza i w uproszczeniu) są stałe nadwyżki produkcji, z którą nie ma co robić, więc można sprzedać taniej. A ludzie mogli korzystać montując grzałki w buforach czy PC nastawione na grzanie w drugiej taryfie... stosunkowo nieskomplikowane. Wiele osób (nie mówiąc już o gazie) mogło się ogrzać w rozsądnej cenie, może nie najtaniej, ale przynajmniej cywilizowanie, bez latania z wunglem po piwnicy. Z OZE bez magazynów nie da się tego utrzymać, bez bardziej zaawansowanych systemów zarządzania energią u odbiorców trudno jest wykorzystać mniej przewidywalne nadwyżki o różnych porach dnia. Ale mimo wszystko OZE bez infrastrukturalnych magazynów - to nie jest rozwiązanie produkcyjne! Chyba, że powstaje równolegle z ESP. Panelami PV i litem to można najwyżej pobawić się w domu. Należało (przykładowo, zależy od identyfikacji głównych problemów i analizy ekonomicznej koszt-efekt poszczególnych wariantów rozwiązań dla zidentyfikowanych problemów) systematycznie rozwijać w Europie energetykę jądrową (a nie zwijać jak Niemcy inwestujący kupę pieniądza w zielone wiatraczki bez magazynów), by zastępowała elektronwie węglowe bez negatywnego wpływ na stabilność. W między czasie korzystać ze stosunkowo taniej (jeśli nie liczyć tych patologii ETS) energii z węgla, co szczególnie ważne byłoby w Polsce, bo pozwoliłoby niwelować (przez obniżanie cen prądu a nie ich podwyższanie) tutejszy główny problem ekologiczny jakim jest jakość powietrza powodowana (i to do chwili obecnej) przez spalanie wungla w chałupie, a nie w elektrowni. Wzrost udziału czystej energii z atomu dałby czas (skoro tak ważna jest natychmiastowa redukcja emisji CO2) na opracowanie rozsądnych magazynów energii, co odblokowałoby OZE i pozwoliło z czasem bazować właśnie na nich (paliwo jądrowe jednak nie należy do powszechnie dostępnych zasobów, a kopalnie są problematycznie niemal jak kopalnie litu). W Polsce mamy kilka tysięcy MWh w ESP, budowanych przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Jak się sprężymy, to przez następne kilkadziesiąt dobudujemy drugie tyle i koniec. Brak dalszych lokalizacji nadających się pod takie obiekty. Ale za to w ciągu zaledwie kilku ostatnich lat postawiliśmy 332 MWh magazynów akumulatorowych, a to dopiero początek. Zapotrzebowanie na baterie do pojazdów elektrycznych przyciągnęło do branży ogromne środki i moce produkcyjne rosną jak szalone. Za kilka lat pojemności magazynów bateryjnych będzie już tyle samo co w ESP. Za następne dziesięć lub dwadzieścia - o rząd wielkości więcej. Ale widzisz, wskazujesz głownie indywidualne magazyny a nie infrastrukturalne (ESP to na razie jedyna taka technologia, słabo mobilna jednak). Czyli jak zwykle, koszt błędów systemu przerzucany jest na odbiorcę końcowego a nie decydenta, który się wygłupił. To kolejny dowód, że lit to ślepa uliczka (w tych konkretnych rozwiązaniach, do smartfonów i autek jest świetny), nie da się przeskoczyć fizycznych ograniczeń materiału. Tu potrzeba zupełnie innych technologii, np. wysokotemperaturowych ogniw jak w systemie Liquid Metal Battery - tanie materiały, dziesiątki lat nieprzerwanej pracy na głebokich rozładowaniach, ogniwo 1MWh wielkości kontenera, ale za to bez ryzyka, że drobna awaria elektroniki wywali budę w kosmos, bo po prostu ogniwo przyjmie tyle prądu ile może i nic więcej się nie stanie, bo podstawowy proces reguluje fizyka a nie elektronika... To tak dla zobrazowania do czego dążymy a nie jakieś śmieszne bateryjki lifepo4. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Juan 18.07.2024 06:06 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca Ale przecież ja nie mówię, że nie. Problem w tym jak elity do tego zagadnienia podchodzą. A podchodzą tak, że obudziły się z ręką w nocniku, bo OZE generują niestabilności a to koszty (finansowe, społeczne... ekologiczne). Ile było zamieszania ze zmianami rozliczeń, net-biling, net-metering. Teraz dopiero dochodzą prace nad taryfami dynamicznymi, subsydiowaniem systemów zarządzania energią, etc. co wreszcie jest dobrym kierunkiem, skoro OZE mają być znacznym udziałem. Rzecz w tym, że skoro wiedzieli, że będą forsować OZE i jakie są tego przewidywalne konsekwencje (a sprawdziły się), to te rozwiązania powinny być projektowane i dopracowywane (na poziomie UE) te 15 lat temu, a nie teraz... jak dzieci we mgle. Establishment okazał się równie do niczego jak ci aktywiści przyklejający się do asfaltu. Jak sam zaważasz, głównym problemem OZE jest brak technologii magazynów energii. W przypadku dominacji elektrowni węglowych było wiadomo, że co noc (z grubsza i w uproszczeniu) są stałe nadwyżki produkcji, z którą nie ma co robić, więc można sprzedać taniej. A ludzie mogli korzystać montując grzałki w buforach czy PC nastawione na grzanie w drugiej taryfie... stosunkowo nieskomplikowane. Wiele osób (nie mówiąc już o gazie) mogło się ogrzać w rozsądnej cenie, może nie najtaniej, ale przynajmniej cywilizowanie, bez latania z wunglem po piwnicy. Z OZE bez magazynów nie da się tego utrzymać, bez bardziej zaawansowanych systemów zarządzania energią u odbiorców trudno jest wykorzystać mniej przewidywalne nadwyżki o różnych porach dnia. Ale mimo wszystko OZE bez infrastrukturalnych magazynów - to nie jest rozwiązanie produkcyjne! Chyba, że powstaje równolegle z ESP. Panelami PV i litem to można najwyżej pobawić się w domu. Należało (przykładowo, zależy od identyfikacji głównych problemów i analizy ekonomicznej koszt-efekt poszczególnych wariantów rozwiązań dla zidentyfikowanych problemów) systematycznie rozwijać w Europie energetykę jądrową (a nie zwijać jak Niemcy inwestujący kupę pieniądza w zielone wiatraczki bez magazynów), by zastępowała elektronwie węglowe bez negatywnego wpływ na stabilność. W między czasie korzystać ze stosunkowo taniej (jeśli nie liczyć tych patologii ETS) energii z węgla, co szczególnie ważne byłoby w Polsce, bo pozwoliłoby niwelować (przez obniżanie cen prądu a nie ich podwyższanie) tutejszy główny problem ekologiczny jakim jest jakość powietrza powodowana (i to do chwili obecnej) przez spalanie wungla w chałupie, a nie w elektrowni. Wzrost udziału czystej energii z atomu dałby czas (skoro tak ważna jest natychmiastowa redukcja emisji CO2) na opracowanie rozsądnych magazynów energii, co odblokowałoby OZE i pozwoliło z czasem bazować właśnie na nich (paliwo jądrowe jednak nie należy do powszechnie dostępnych zasobów, a kopalnie są problematycznie niemal jak kopalnie litu). Ale widzisz, wskazujesz głownie indywidualne magazyny a nie infrastrukturalne (ESP to na razie jedyna taka technologia, słabo mobilna jednak). Czyli jak zwykle, koszt błędów systemu przerzucany jest na odbiorcę końcowego a nie decydenta, który się wygłupił. To kolejny dowód, że lit to ślepa uliczka (w tych konkretnych rozwiązaniach, do smartfonów i autek jest świetny), nie da się przeskoczyć fizycznych ograniczeń materiału. Tu potrzeba zupełnie innych technologii, np. wysokotemperaturowych ogniw jak w systemie Liquid Metal Battery - tanie materiały, dziesiątki lat nieprzerwanej pracy na głebokich rozładowaniach, ogniwo 1MWh wielkości kontenera, ale za to bez ryzyka, że drobna awaria elektroniki wywali budę w kosmos, bo po prostu ogniwo przyjmie tyle prądu ile może i nic więcej się nie stanie, bo podstawowy proces reguluje fizyka a nie elektronika... To tak dla zobrazowania do czego dążymy a nie jakieś śmieszne bateryjki lifepo4. Te "śmieszne bateryjki" LiFePO4" mają fantastyczną wydajność i trwałość, a rozproszona struktura magazynów to zaleta, a nie wada. Mity o straszliwej szkodliwości pozyskiwania litu, a zwłaszcza o tym, że się zaraz skończy, sobie daruj. Litu mamy w morzach i oceanach na jakieś 50 MWh baterii na głowę. Technologie pozyskiwania z tego źródła już są na etapie laboratoryjnym. Na razie wystarcza podaż litu z dotychczasowych źródeł, więc nikt ich nie wdraża masowo. I nie wiadomo czy kiedykolwiek wdroży, bo pracuje się nad bateriami opartymi na sodzie, którego mamy o następne kilka rzędów wielkości więcej niż litu, a pozyskiwanie jest absolutnie banalne. Baterie sodowe są cięższe od litowych, więc do pojazdów nadają się średnio, ale w stacjonarnych magazynach ta różnica jest kompletnie bez znaczenia. "Rzadkość" paliwa jądrowego to kolejna bzdura. Stosunkowo rzadki jest U235. Starczy go może na 100-200 lat. U238 jest sto razy więcej, a toru grube tysiące razy więcej. "Patologia ETS" jest skutecznym narzędziem do zmniejszania udziału emisyjnych źródeł energii i działa, a podobne mechanizmy istnieją też w Chinach i USA. Liquid Metal Battery mają jedną malutką niedogodność. Cała zawartość ogniwa - obie elektrody i elektrolit, muszą być utrzymywane w fazie płynnej, a ich temperatura topnienia to co najmniej kilkaset stopni powyżej temperatury otoczenia. Jak byś tego nie zaizolował, straty energii będą ogromne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kaizen 18.07.2024 10:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca Niczego nie trzeba w takim zakresie magazynować. Dużo lepiej ciągnąć energię z miejsc, gdzie jest dostępna. W zimie z półkuli, na której jest lato, a w nocy z tej, na której jest dzień. Policzysz straty na 30K km przewodu o przekroju 1m2? I koszt takiego kabla? A na deser - jedna Rosyjska, Chińska czy Amerykańska (czy kto tam będzie miał olej i nie włączy się do takiego systemu) bombka głębinowa i Europa cofa się do epoki kamienia łupanego... Albo i dawniej, bo na nowo trzeba się uczyć ten kamień łupać. A co na czas zaćmienia słońca czy jakiejś katastrofy, która wzbije chmurę pyłów (nie koniecznie aż tak spektakularnie jak przy dinozaurach - ale jakiś duży wybuch wulkanu). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kaizen 18.07.2024 11:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca (edytowane) W 2023r zużycie w Polsce było mniejsze niż w 2017, 2018, 2019, 2020, 2021, 2022r https://www.forum-energii.eu/rocznik-dane-o-energetyce Trzeba też pamiętać, że ze statystyk znika autokonsumpcja prosumentów i przedsiębiorstw - a masz informację, że w 2023r przybyło 4790MW PV. Więc nie zakładałbym się, że faktyczne zużycie spadło (i to pomimo powszechnego szukania oszczędności). A i tak w danych źródłowych masz wykres, że tylko w jednym roku moc szczytowa była większa, niż w 2023. Edytowane 18 Lipca przez Kaizen Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Chris Zielonka 18.07.2024 11:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca Policzysz straty na 30K km przewodu o przekroju 1m2? A gdyby zwiększyć częstotliwość przesyłanego pradu ? zapewne dałoby się znacznie zwiększyć wolumen przesyłu - tyle że nikt na poważnie nad tym nie pracuje -na pewno jest wiele mozliwości może lustra na orbicie ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kaizen 18.07.2024 11:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca Policzysz straty na 30K km przewodu o przekroju 1m2? A gdyby zwiększyć częstotliwość przesyłanego pradu ? zapewne dałoby się znacznie zwiększyć wolumen przesyłu - tyle że nikt na poważnie nad tym nie pracuje -na pewno jest wiele mozliwości może lustra na orbicie ? Na większe odległości tylko HVDC. Ale obstawiam, że wygra fotowoltaika w kosmosie. Znacznie więcej energii/m2, działanie 24/7 praktycznie w każdym miejscu. Prace nad bezprzewodowym przesyłem energii trwają. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Juan 18.07.2024 11:42 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca Policzysz straty na 30K km przewodu o przekroju 1m2? I koszt takiego kabla? Viking Link - 1,6 GW 760 km długości ma straty na poziomie 3,7% https://www.viking-link.com/auction-faqs/ Odległości, o jakich mowa przy połączeniu Europy, Ameryki i Australii, przy połączeniach analogicznymi kablami to minimum 50% efektywność. Koszty? W porównaniu z kosztem paliw kopalnych palonych co roku na tych trzech kontynentach, to grosze. A na deser - jedna Rosyjska, Chińska czy Amerykańska (czy kto tam będzie miał olej i nie włączy się do takiego systemu) bombka głębinowa i Europa cofa się do epoki kamienia łupanego... Albo i dawniej, bo na nowo trzeba się uczyć ten kamień łupać. A co na czas zaćmienia słońca czy jakiejś katastrofy, która wzbije chmurę pyłów (nie koniecznie aż tak spektakularnie jak przy dinozaurach - ale jakiś duży wybuch wulkanu). Wymyślasz. Żeby chociaż inteligentnie. Jeden kabel to 1-2 GW. Tych kabli byłoby dużo. Jednoczesne uszkodzenie wszystkich jest równie prawdopodobne i wykonalne jak dziś jednoczesne zatopienie wszystkich tankowców i gazowców, które również cofnęłoby nas o stulecia. Zresztą dziś mamy cały świat opleciony kablami komunikacyjnymi i to dużo mniej licznymi niż potrzebne do takiego projektu. Uszkodzenia się zdarzają, ale rzadko i pojedyncze. Globalnego braku internetu i łączności z tego powodu nie było i się nie zanosi. Zaćmienia słońca trwają minuty i nie pokrywają się czasowo na całej Ziemi. W dodatku są w 100%, co do sekundy przewidywalne. Ograniczenie zapotrzebowania na tę chwilę raz na kilka lat nie stanowi żadnego problemu. Takiej chmury, która uniemożliwi produkcję energii ze słońca na całej planecie to nawet Yelowstone nie jest w stanie wygenerować. Zresztą jak wybuchnie superwulkan tej skali to będziemy mieć dużo większe problemy niż ograniczenie produkcji prądu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kaizen 18.07.2024 11:52 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca (edytowane) Viking Link - 1,6 GW 760 km długości ma straty na poziomie 3,7% https://www.viking-link.com/auction-faqs/ Odległości, o jakich mowa przy połączeniu Europy, Ameryki i Australii, przy połączeniach analogicznymi kablami to minimum 50% efektywność. Koszty? W porównaniu z kosztem paliw kopalnych palonych co roku na tych trzech kontynentach, to grosze. W porównaniu z atomem horrendalne. 1,6GW (gdy zimą potrzebujemy 27GW) to nic. Podobnie odległość 760km to nic w porównaniu do ciągnięcia prądu z Australii czy Hawajów. To policz, ile tych kabli, skąd i jaki ich koszt, żeby te 27GW w zimie nam dostarczyć nawet z Afryki południowej niech będzie w dzień (nieźle musieliby zapanelić się, żeby dostarczyć prąd wszystkim, co mają noc i Europie w której chociaż dzień produkcja znikoma) i chociaż kilkanaście GW z Australii czy Hawajów gdy u nas zimowa noc. Edytowane 18 Lipca przez Kaizen Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Juan 18.07.2024 12:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca (edytowane) Jak to mówią, kto chce szuka sposobów. Kto nie chce szuka powodów. edit. Dziś (ściślej od dziesięciu lat) są już dostępne kable 2,5 GW o stratach 5% na 1500 km. To daje możliwość budowy linii kablowych z Europy do USA ze stratami niewiele większymi od średniej strat w polskiej sieci energetycznej. Czyli w praktyce połączenia tych dwóch systemów, jeśli tylko zajdzie taka potrzeba. https://automatykaonline.pl/Artykuly/Energetyka/podziemny-podmorski-elektroenergetyczny-kablowy-system-przesylowy-najwieksze-napiecie-swiecie Edytowane 18 Lipca przez Juan Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kaizen 18.07.2024 14:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca Dziś (ściślej od dziesięciu lat) są już dostępne kable 2,5 GW o stratach 5% na 1500 km. Strata w danym kablu zależy od napięcia, mocy i rodzaju prądu. To ile będzie kosztowało 10 takich kabli do Australii (ii jakie będą straty przy 20x większej odległości) i z 10 do Afryki południowej (i jakie będą straty)? A straty oznaczają, że o tyle trzeba będzie większą moc zainstalować, żeby pokryć zapotrzebowanie (znowu koszt i zajęta przestrzeń). I ryzyko, że ktoś (czy celowo, czy przypadkowo uszkodzi kabel, jak ostatni na Morzu Czerwonym) uszkodzi kabel. W życiu bym się nie zgodził, na takie ryzyko, że kraj pozostanie bez prądu. Połączenia tego typu OK jako backup czy uzupełnienie - ale nie można od tego uzależnić energetyki kraju. Już pomijając nawet (nie) opłacalność takiego rozwiązania, to uzależnianie się od kabla zamiast od rury to popełnianie tego samego błędu. Chociaż nie - rura krótsza i mniej zagrożeń po drodze. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Juan 18.07.2024 16:26 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 18 Lipca A czy ja napisałem, że to ma być jedyne źródło? Podstawą powinien być atom. Przynajmniej w takiej ilości, żeby podstawowe funkcjonowanie państwa było możliwe na nim i lokalnych źródłach OZE. PV z innych stref czasowych jako dodatek poprawiający komfort i obniżający koszty. Duże ilości taniej energii dostępne nocą do ładowania pojazdów, energochłonnych procesów przemysłowych, wydajniejszego ogrzewania budynków zimą itd. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
goguś1719517740 19.07.2024 08:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca Niczego nie trzeba w takim zakresie magazynować. Dużo lepiej ciągnąć energię z miejsc, gdzie jest dostępna. W zimie z półkuli, na której jest lato, a w nocy z tej, na której jest dzień. To się da zrobić nawet dziś, ze stratami mniejszymi niż przy produkcji i wożeniu wodoru, metanu czy amoniaku. Kwestia decyzji politycznych i współpracy międzynarodowej. Wystarczy połączyć w jeden system energetyczny UE, USA i Australię i zawsze gdzieś mamy słoneczny letni dzień. Tak zwłaszcza z tymi politykami jakich mamy u nas i w EU ,oni tylko wojować by chcieli czyimś mięsem, niewykonalne choć idealne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kaizen 19.07.2024 09:30 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca A czy ja napisałem, że to ma być jedyne źródło? Podstawą powinien być atom. Przynajmniej w takiej ilości, żeby podstawowe funkcjonowanie państwa było możliwe na nim i lokalnych źródłach OZE. PV z innych stref czasowych jako dodatek poprawiający komfort i obniżający koszty. Duże ilości taniej energii dostępne nocą do ładowania pojazdów, energochłonnych procesów przemysłowych, wydajniejszego ogrzewania budynków zimą itd. System energetyczny tak nie działa. Jak jest deficyt to trzeba odłączyć jakiegoś dużego odbiorcę. Albo zrobić tak, jak na Ukrainie - wyłączać poszczególnymi miasteczkom czy osiedlom na jakiś czas. Każde odłączenie to dyskomfort i straty gospodarki. Konieczność importowania jakiejkolwiek energii to zmniejszanie niezależności. A jeżeli mamy energię z atomu to po co ją importować? Wydawać ogromne pieniądze na budowę grubaśnych kabli na przeciwną półkulę? Dlaczego energia miałaby być tańsza nocą importowana z Australii z ogromnymi stratami w przesyle, gdy to w dzień mielibyśmy horrendalne nadwyżki sprzedawane do Australii z ogromnymi stratami przesyłowymi? Czemu miałaby się opłacać budowa tych nadmiarowych instalacji i sieci przesyłowej gdy atom zapewniłby dostawy prądu? Taki system mógłby mieć jakiś sens gdyby był zamiast - a nie oprócz lokalnych mocy wytwórczych.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Juan 19.07.2024 12:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca System energetyczny tak nie działa. Jak jest deficyt to trzeba odłączyć jakiegoś dużego odbiorcę. Albo zrobić tak, jak na Ukrainie - wyłączać poszczególnymi miasteczkom czy osiedlom na jakiś czas. Każde odłączenie to dyskomfort i straty gospodarki. Konieczność importowania jakiejkolwiek energii to zmniejszanie niezależności. A jeżeli mamy energię z atomu to po co ją importować? Wydawać ogromne pieniądze na budowę grubaśnych kabli na przeciwną półkulę? Dlaczego energia miałaby być tańsza nocą importowana z Australii z ogromnymi stratami w przesyle, gdy to w dzień mielibyśmy horrendalne nadwyżki sprzedawane do Australii z ogromnymi stratami przesyłowymi? Czemu miałaby się opłacać budowa tych nadmiarowych instalacji i sieci przesyłowej gdy atom zapewniłby dostawy prądu? Taki system mógłby mieć jakiś sens gdyby był zamiast - a nie oprócz lokalnych mocy wytwórczych.. A masz choćby blade pojęcie, jakie są różnice w zapotrzebowaniu na moc w poszczególnych częściach doby, a jaka możliwość regulacji mocy elektrowni atomowych? Zwłaszcza że EJ idealnie się nadają na podstawę systemu, za to na źródła szczytowe kompletnie nie. Są na tyle drogie w budowie, że żeby się spinały ekonomicznie, muszą mieć zapewniony możliwie maksymalny odbiór. Duża część produkcji to OZE, czy Ci się to podoba, czy nie. A (lokalne) OZE ma tę wadę, że wyjątkowo źle się komponuje z popołudniowym szczytem zapotrzebowania, które wywala w kosmos tak od 17-18 do 21-22. I ten szczyt Europie idealnie mogą pokryć farmy PV wschodniego wybrzeża USA, jemu z kolei - zachodniego, a zachodowi Ameryki - Australia. A tak przy okazji. W zaledwie kilka lat mają nam przybyć prawie 2 GW magazynów. Wyłącznie akumulatorowych. https://www.wnp.pl/energetyka/polska-siec-zyska-nowy-magazyn-energii-na-rynku-widac-poruszenie,856318.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kaizen 19.07.2024 16:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca (edytowane) A masz choćby blade pojęcie, jakie są różnice w zapotrzebowaniu na moc w poszczególnych częściach doby, a jaka możliwość regulacji mocy elektrowni atomowych? Czepiasz się stwierdzenia "skąd i jaki ich koszt, żeby te 27GW w zimie nam dostarczyć nawet z Afryki południowej niech będzie w dzień [,,,] i chociaż kilkanaście GW z Australii czy Hawajów gdy u nas zimowa noc." Czy o coś innego Ci chodzi? Co się nie zgadza? Modulacji obawiasz się obecnego systemu, czy z elektrowniami jądrowymi? Nasze węglowe, niestety, mają zakres 70-100% (chyba tylko te najnowsze do 50% MN potrafią zejść i ciut szybciej - ale dalej nędza w porównaniu z jądrowymi). I powoli mogą zmieniać moc. Zwłaszcza że EJ idealnie się nadają na podstawę systemu, za to na źródła szczytowe kompletnie nie Dlaczego nie? "The Westinghouse AP1000 plant is designed to respond to various load change transients: – ± 5%/minute ramp load change from 15% to 100% power" Takie właśnie reaktory będą w naszej pierwszej elektrowni. Idealne do kompensowania zmian zapotrzebowania. Do tego przy nadmiarze mocy mogą w wysokiej temperaturze "przy okazji" dokonywać ekonomicznie opłacalnej elektrolizy wody i magazynować energię w wodorze. A przynajmniej wprowadzenie takiej opcji w najbliższym czasie zapowiada Westinghouse. I ten szczyt Europie idealnie mogą pokryć farmy PV wschodniego wybrzeża USA, jemu z kolei - zachodniego, a zachodowi Ameryki - Australia. Ileż to wschodnie wybrzeże może dostarczyć nam prądu w czasie, który pokazuje powyższy wykres? Jak widać "szczyt" trwa prawie cały dzień. O 8 rano zapotrzebowanie było tego dnia większe, niż o 8 wieczorem. A tak przy okazji. W zaledwie kilka lat mają nam przybyć prawie 2 GW magazynów. Wyłącznie akumulatorowych. To w końcu optujesz za importem z drugiej półkuli, czy za magazynowaniem? Bo ja za energetyką jądrową uzupełnianą lokalnym OZE. Magazyny akumulatorowe co najwyżej lokalnie, jako UPS (do przydomowych czy firmowych instalacjach). Od poważniejszego magazynowania nadwyżek to wodór (z elektrowni jądrowych) i ESP - ale tego dużo przy energetyce jądrowej nie trzeba. Edytowane 19 Lipca przez Kaizen Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Juan 19.07.2024 17:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca Optuję za dywersyfikacją. Magazynowanie jest znakomitym rozwiązaniem na cykl dobowy, ale na pory roku nie pomoże. Podstawa z EJ, obciążonych przez całą dobę przynajmniej w 90%. Inaczej ich wysoki koszt inwestycyjny nie ma prawa się zwrócić. Nie ma też sensu marnować energii z EJ na produkcję wodoru. Do tego nadają się wyłącznie przewymiarowane OZE, których koszty zmienne oscylują wokół zera i nawet marnowanie dużej części na żałosną sprawność elektrolizy tak nie boli. Szczyt poranny i dzienny z naszej fotowoltaiki, szczyt popołudniowy, który w lecie przypada na niskie słońce, a w zimie już na noc, wspomagany PV wschodniej Ameryki, gdzie jest dopiero wczesne popołudnie. Dodatkowo w zimie nasze i amerykańskie krótkie dnie wspomagane długimi letnimi z Australii, może też południowej Ameryki i Afryki. Północna Afryka byłaby idealna, ale nie ma tam odpowiednio stabilnych i przyjaznych nam partnerów, z którymi można by taki deal uskuteczniać. Mam nadzieję, że ropa od Arabów i gaz od kacapów wystarczająco nas przeczołgały żebyśmy się trzeci raz w taki sam kanał nie wpuścili. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Kaizen 19.07.2024 17:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Lipca Optuję za dywersyfikacją. Magazynowanie jest znakomitym rozwiązaniem na cykl dobowy, ale na pory roku nie pomoże. Podstawa z EJ, obciążonych przez całą dobę przynajmniej w 90%. Inaczej ich wysoki koszt inwestycyjny nie ma prawa się zwrócić. Podasz jakieś wyliczenia? "Według raportu Agencji Energii Atomowej (NEA), elektrownie jądrowe są najbardziej opłacalnym źródłem energii przy uwzględnieniu całkowitego kosztu energii elektrycznej, obejmującego: koszty budowy i eksploatacji, koszty przyłączenia do sieci (związane z włączeniem elektrowni do systemu energetycznego), koszty utrzymania rezerw gwarantujących ciągłość dostaw oraz koszty zdrowotne i środowiskowe." Nie ma też sensu marnować energii z EJ na produkcję wodoru. Do tego nadają się wyłącznie przewymiarowane OZE, których koszty zmienne oscylują wokół zera i nawet marnowanie dużej części na żałosną sprawność elektrolizy tak nie boli. Poczytaj o elektrolizie w niskiej i wysokiej temperaturze. Tylko w wysokiej temperaturze (wykorzystując ciepło odpadowe z elektrowni jądrowej) elektroliza ma sens ekonomiczny. Z OZE jest nieopłacalna. Szczyt poranny i dzienny z naszej fotowoltaiki, szczyt popołudniowy, który w lecie przypada na niskie słońce, a w zimie już na noc, O 8 rano w styczniu co chcesz zasilić z PV? Szkoły i zakłady pracy? I jeszcze dostarczyć może wschodniemu wybrzeżu USA? A pamiętasz jeszcze o Brazylii, Meksyku itd.? Też potrzebują prądu. Przesyłanie horrendalnych ilości energii z PV po całym świecie to bezsensowny pomysł. Dodatkowo w zimie nasze i amerykańskie krótkie dnie wspomagane długimi letnimi z Australii W nasze krótkie dnie w Australii jest noc. Guzik się nawspomagasz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.