Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Co znaczy, ze okładzina drewniana jest bez sensu?

Drewno na zewnątrz szybko się starzeje i wymaga konserwacji. Jeśli jest to płot czy ławka, to dość łatwo można to zrobić, choć wymaga masę pracy. Jak oczyścić i pomalować drewno na elewacji od strony wewnętrznej bez jej zdejmowania z elewacji?

 

Tynk wystarczy przejechać myjką ciśnieniową. Oczywiście powyżej 2m potrzebne będzie rusztowanie, ale i tak pójdzie znacznie szybciej niż konserwacja drewna.

Myjką ciśnieniową myję okna na zewnątrz, tynk w miejscach ubrudzonych przy okazji też.

 

Tak samo jak drewniana podłoga, drewniany blat ...

Nie porównuj warunków dla drewna wewnątrz i na zewnątrz. Mam drewniane podłogi i schody (od 8 lat). Podłogi nadal są jak nowe. Schody w tym roku olejowałem, bo się wytarły stopnie po środku. Na szczęście schody mam olejowane więc obeszło się bez szlifowania całych stopni.

Płot mam drewniany i już wymagał ponownego malowania, mimo iż był impregnowany i lakierowany kilkoma warstwami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Tynk wystarczy przejechać myjką ciśnieniową. Oczywiście powyżej 2m potrzebne będzie rusztowanie, ale i tak pójdzie znacznie szybciej niż konserwacja drewna.

 

Oczywiście?

 

 

Płot mam drewniany i już wymagał ponownego malowania, mimo iż był impregnowany i lakierowany kilkoma warstwami.

 

Mam domek w lesie. Główną część pociągnąłem sadolinem (base a potem lakierobejcą) ponad 8 lat temu. Wcześniej też była pociągnięta czymś podobnym - najgorzej drewno wyglądało od północy bo zaczynało sinieć. Część domku była dobudowana później i pociągnięta lakierem. Nie wiem, ile ten lakier ma - co najmniej 10 lat. Nie widzę żadnych przesłanek do odświeżania czy konserwacji ani tej lakierowanej, ani lakierobejcowanej części. Pewnie z jednej strony drewno ma tam łatwiej, bo słońca niewiele. Ale z drugiej ma ciężko, bo wilgoć non stop.

 

Za to olejowane drewno narażone na warunki atmosferyczne wymaga regularnego konserwowania. Wewnątrz - podłoga olejowana szarzeje i fajniej wygląda, jak się co jakiś czas przejedzie olejem. Drzwi drewniane olejowane mam z 7 lat - ciągle jak nowe.

 

Tak że nie demonizowałbym pracochłonności konserwacji drewna dobrze zakonserowanego na początku. Ale oczywiście dobry tynk będzie pod tym względem lepszy. Do tego przy tynku nie ma kłopotu z trwałym i szczelnym montażem elewacji bez mostków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)Jak oczyścić i pomalować drewno na elewacji od strony wewnętrznej bez jej zdejmowania z elewacji?

(...)

Płot mam drewniany i już wymagał ponownego malowania, mimo iż był impregnowany i lakierowany kilkoma warstwami.

 

Ty tak na serio? Zdejmowanie drewna z elewacji z malowanie każdej deski z osobna że wszystkich stron? To się robi tylko raz przed montażem... Mam wrażenie, że próbujesz na siłę wysuwać niepoważne argumenty, ale obalić moją opinię. To nie jest prawda objawiona tylko moja opinia, mnie odpowiada drewno, a Tobie nie musi.

Co do drugiej części cytatu, Dlatego właśnie nie poleca się lakierowania drewna na zewnątrz wtedy niczego nie trzeba zdzierać. U mnie deski malowanie były kilkoma warstwami barwionego impregnatu. Wtedy wystarczy pomalować ponownie kolejną warstwą celem odświeżenia. Można też zastosować jednorazowo metodę shou sugi ban i mieć problem z czapki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 8 miesiącach mieszkania w domu (przeprowadziliśmy się z bloku) nie zmieniłbym wiele.

1) Nie położyłbym biało czarnych kafli w wiatrołapie - wszystko na nich widać. Wybrałbym szarości.

2) Nie miziałbym każdej ścianki gładzią finiszową, bo jak się już mieszka to pojedyncze dziurki nie mają żadnego znaczenia. Wyświechtane "dom to nie muzuem" jest absolutną prawdą.

3) Wcześniej zająłbym się podjazdem, wejściem, tarasem i ogrodem. Ponad pół roku mieszkaliśmy bez wymienionych elementów, dramatycznie dużo brudu niesie się do domu.

4) Nie popadałbym w przydługawe dyskusje na forum - jest paru ancymonów idących na siłę pod prąd - miesza to w głowie inwestorom, tym bardziej początkującym. Pewne rozwiązania są po prostu dobre, nie ma co na siłę kombinować i doktoryzować się w pewnych tematach. Styropian grafit 20 cm Knaufa jest tak samo dobry jak Termoorganiki. Nie dajmy się zwariować.

 

Jako, że nie mogę znaleźć wątku o tym z czego jesteśmy zadowoleni, napiszę tu:

1) Działka - uważam, że wszystko ponad 10 arów dla domu 100-140 m2 jest przesadą. Przesada ta będzie kosztować czas i pieniądze. Nie po to budujemy by robić i wydawać w nieskończoność. Pomijam sadowników i tych co nie liczą kasy oraz... tych z innymi charakterami. Ja tam lubię pójść na spacer, pojechać z dzieckiem na rower, usiąść z żoną i córką i po prostu porozmawiać o tym jak minął dzień etc. A nie tylko robić. Sami na początku byliśmy napaleni na minimum 12-15 arów. Dziś mógłbym pomniejszyć naszą działkę o 2 ary, a mamy coś koło 9 arów. Wybór działki jest w moim odczuciu kluczowy - będę się upierał, że bliskość miasta i ludzi jest nie do przecenienia. Fajnie patrzeć jak wszystkie dzieci sąsiadów bawią się razem, rodzice rozmawiają, choćby 10-minutowa wymiana zdań. Ludzie zbliżają się do siebie znacznie bardziej niż w mieście, choć paradoksalnie w osiedlowym bloku było przecież znacznie więcej ludzi. Ale wszyscy zamknięci w 4 ścianach. Bliskości miasta raczej nie trzeba tłumaczyć - zajęcia dodatkowe dla dziecka, wyjazd na basen etc. nie zabierają całego popołudnia czy wieczoru.

 

2) Projekt - 121 m2 to na prawdę dom ze sporym zapasem dla rodziny 2+1 czy 2+2. 5 pokoi (licząc salon), 2 łazienki, garderoba, spiżarka, pomieszczenie gospodarcze. Po co komu sypialnia 25 m2 ? Nie wiem po co ludzie budują takie molochy.

3) Pompa ciepła i rekuperacja to dziś dzięki temu forum oczywista oczywistość. Ale jak się szykowałem do budowy nie miałem o tym pojęcia. Gdybym tu nie trafił, szuflowałbym pelet i kisnął w nieświeżych pomieszczeniach.

4) W pomieszczeniu gospodarczym zrobiliśmy pralnię. Początkowo rozwiesiłem sznurki i tak suszyliśmy pranie. Po miesiącu kupiłem suszarkę - kapitalne urządzenie.

5) Mieszkanie w domu bez garażu utwierdziło mnie w przekonaniu, że... nie wybudowałbym go. Kosztuje znacznie więcej niż domek narzędziowy, oferuje niewiele więcej. Osiedlowe obserwacje pokazują, że tylko na prawdę duży garaż ma sens. Pozostali trzymają w swoich garażach jednostanowiskowych kosiarki, grabie, rowery etc. Na samochód nie ma miejsca, stoi na podjeździe. PS jak będzie mnie kiedyś stać na Astona Martina, to zbuduję garaż :)

6) Cieszę się, że nie daliśmy się zwariować podczas wykończeniówki i kupowaliśmy przystępne cenowo wyposażenie. Zmywarka z 12 programami, meble do kuchni za 25 tysięcy, złote klamki - nie, to nie dla nas. Lepiej pieniądze wpakować w konstrukcje domu.

7) Powtórzyłbym układ parteru gdzie pokój gościnny jest zlokalizowany obok małej łazienki - zapewnia to gościom sporo prywatności. Więcej, pokój gościnny, nawet malutki, to must have.

8) Duże przeszklenia - projekt sam w sobie proponował spore okna - ich powiększenie było b.dobrą decyzją. Żadne sztuczne światło nie zastąpi naturalnego.

9) Otwarta kuchnia - nie wyobrażam sobie jej zamknięcia. Oznaczać by to miało izolację od pozostałych domowników, czy gości.

10) Spiżarka - choćby mała, to polecam. Kilka półek i kończy się problem codziennych zakupów i przeładowanej kuchni.

11) Garderoba - załatwia problem szaf w domu. U nas garderoba wykończona półkami z IKEA. Koszuli i jeansom obojętnie na czym wiszą :) Ponoć równie wygodnie jak w meblach pod zabudowę garderoby za kilka tysięcy. O tych wariactwach pisałem wyżej przy szaleństwie na etapie wykończeniówki - to chyba bardziej dla odwiedzających niż domowników.

12) Strych - buty zimowe, ozdoby choinkowe, walizki i wszystko to co używane sporadycznie/sezonowo ma swoje miejsce i nie graci domu.

Uwielbiamy nasz dom :) I nasze życie w nim, jakże inne od tego z bloku.

Edytowane przez mku7i
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Czego żałuję:

1) za mały dom, mam 160 metrów, lepszy byłby 180-200

2) lepiej poczekać, dozbierać pieniędzy i wziąć lepsze (zazwyczaj droższe) ekipy. Tanie ekipy = stres, fuszera, dodatkowe koszty poprawiania fuszerki

3) chciałam maksymalnie prostą bryłę bez balkonów, daszków itp., po czasie żałuję, że nie mam ani jednego balkonu, dodatkowo okazało się że ograniczniki do dużych okien na piętrze (tzw. balkony francuskie) są kosmicznie drogie - nie wiedziałam tego :/

 

Nie znalazłam takiego wątku, więc kilka rad ode mnie odnośnie rzeczy, co do których nie byłam przekonana, a po czasie jestem zadowolona:

1) duża sypialnia - moja ma 18 metrów plus garderoby i komfort snu jest nieporównywalnie wyższy niż w małym pomieszczeniu

2) odkurzacz centralny z wypuszczeniem w szafce kuchennej (tzw. szufelka) - świetny gadżet dzięki któremu mam zawsze czystą podłogę w kuchni

3) klimatyzacja - klimat się zmienia, myślę, że klimatyzacja w Polsce za kilka lat będzie standardem

4) parkiet - w poprzednim mieszkaniu miałam deskę drewnianą i uważam, że parkiet jest zdecydowanie lepszy w codziennym użytkowaniu (a w moim przypadku wyszedł taniej niż deska)

5) kuchnia oddzielona od salonu - w mieszkaniu miałam salon z kuchnią i bałagan w kuchni nie pozwalał mi się relaksować w salonie :p

6) zmiękczacz wody - w moim mieście jest bardzo twarda woda, dzięki zmiękczaczowi kamień nie osadza się na kabinie prysznicowej i kranach

7) nigdy za dużo szaf - wydawało mi się, że mamy za dużo, a szybko je zapełniliśmy, nigdy za dużo pomieszczeń gospodarczych

Edytowane przez Kimoh
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...
Czego żałuję:

1) za mały dom, mam 160 metrów, lepszy byłby 180-200

 

A lepsze od 200 jest 300. Ja mam około 230m2 (plus garaż kotłownia etc) i niestety dla rodziny 4 osobowej przydałby się większy. Brakuje troche pomieszczeń. Ogrzewanie w dzisiejszych czasach to są grosze więc dom im większy tym lepszy. A dom 120m2 to juz praktycznie jak mieszkanie w bloku. Ciasnota. Lepiej budować większy, zawsze gdy kasa się skończy mozna zostawić pomieszczenia niewykończone i kiedyś je zrobic.

 

Co do sypialni zgadzam sie ze w duzej się lepiej śpi jest więcej powietrza. I oczywiście warto mieć układ typu "Master bedroom" czyli sypialnia + łazienka + garderoba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Co do mnie, zacząłem budowe w Maju, a już wiem czego bym nie robił. Na pewno zmienił bym projekt i nie robił dwustanowiskowego garażu + piwnicy pod nim. Zbudowałbym może nawet sam dom, odpada wtedy dach nad garażami, stropy itd.. Samą powierzchnię części mieszkalnej bym zostawił (10x10 ) i wyszedłbym na tym taniej ze 100-150 tyś jak nie więcej. No ale budowa już na końcówce 2 etapu tylko teraz się widzi jakie to są koszta, nie mam rodziny 4-5cioosobowej więc 220m2 (170 użytkowa 5 pokoi + salon) dom to dla mnie za dużo. SSO wyjdzie mi na 240 tyś z dachówką bez okien. Dużo poszło w ziemię czyli piach do zasypki + koparka bo miałem podnoszony budynek ze względu na pochyły teren żeby "nie utopić go względem drogi ". Nawet gdybym zostawił ten dom w takiej formie to nigdy nie zgodziłbym się już na piwnicę. To koszt minimum 50 tyś., a architekt twierdził że maks 30 tyś dodatkowo.

No ale jak już jest to na pewno się przyda ,najwyżej pająki będą miały gdzie mieszkać :p

Co mogę dodać komuś kto jest na etapie szukania jeszcze projektu, nie robić tego emocjami i że ktoś ma garaż czy piwnice to też muszę mieć albo ktoś doradza np. piwnicę. Najpierw koszty, koszty, koszty bo potem jest za późno i po co się ładować w kredyty, a przy tym też więcej pracy i nerwów z wykonawcami. Na samym początku byłem napalony że będę miał tak duży garaż którego nigdy nie miałem, ale można postawić obok domu z tańszych materiałów i niekoniecznie ze stropem, a też będzie dobrze. U mnie jedyny plus, że na garażem będzie ogromny pomieszczenie/pokój 6x8 .

Edytowane przez KUBEK1978
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 tyś za dodatkową piwnicę to nie jest dużo i na pewno pwarto. A garaż oczywiście 2 stanowiska minimum lub nawet więcej (rowery, motocykle, zabawki dzieci etc).

 

Ogólnie trudno dawać rady jak się jeszcze niezamieszkało.

BTW większość osób która ma garaż na 2 samochody z trudem upycha tam jeden. Ci co mają 1 miejsce w garażu samochod trzymają pod chmurką a w garażu wszelkiej maści graty dla których zawsze miejsca brakuje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 tyś za dodatkową piwnicę to nie jest dużo i na pewno pwarto.

 

Oczywiście, że nie warto. Za 2,5-3K można mieć ziemiankę, czyli piwnicę z prawdziwego zdarzenia. Do tego wiata z 30m i domek gospodarczy ze 20m2 - i jeszcze z tych 50K z 15 zostanie.

Piwnica pod domem to koszt wyższy, niż tej powierzchni na kondygnacji naziemnej, warunki w niej dalekie od piwnicznych a na deser utrata ciepła i ryzyko wilgoci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj z tymi emocjami to na 1000% prawda. Ja mam antresolę i też pluję sobie w brodę. A tak mi sie podobała na etapie wybierania projektu. Chcąc mieć tzw. wysoki sufit wystarczyło wybudować parterowy i zostawić nad salonem odkrytą więźbę i też by robiła robotę. A tak dom z poddaszem, wszędzie wysoko, bez rusztowań ani rusz. Głupie malowanie czy wymiana żarówki na klatce schodowej czy elewacji to będzie wyzwanie. I raczej bez fachowców, którzy na drabinie, na wysokości 6m zawrotu głowy nie dostają się nie obejdzie. A to oprócz komplikacji oznacza koszty, koszty, koszty.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Architekci w większości nie mają pojęcia o kosztach. U nas też gadał w dwie strony: albo że na czymś popłyniemy (nie popłynęliśmy), albo że to będzie tanie (oj, nie jest).

 

Bo architekt tak projektuje aby budynek wyglądał jak najładniej według niego. Koszty go nie interesują , bo przecież nie będzie tego budował.

Konstruktor później szybko to "liczy" ale też nie przykłada się zbytnio i woli dołożyć sporo betonu , stali , zwiększyć grubość więźby "w razie czego" , bo szkoda mu czasu na dokładne wyliczenia bo i po co , bo przecież nie on to będzie budował i on nie będzie za to płacił , wiec nie martwi sie o koszty ;)

 

A inwestor ?

 

"Kupuje" oczami a później dowiaduje że że pomysły architekta niesamowicie przedrażają koszty budowy a konstrukcja domu jest bardzo kosztowna i przy tej ilości betonu i stali spokojnie można by postawić wieżowiec ;)

 

Ale przecież nie płaci konstruktor ani architekt , tylko płaci Pan , i Pani ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcąc mieć tzw. wysoki sufit wystarczyło wybudować parterowy i zostawić nad salonem odkrytą więźbę i też by robiła robotę.

 

To nie jest takie proste. Chcieliśmy tak zrobić - ale architekt i wtedy jeszcze potencjalny wykonawca wybili nam to z głowy.

1. Żeby więźba była na wierzchu, trzeba dać izolacje nakrokwiową i deskowanie - a to koszty.

2. Żeby więźba nie potrzebowała słupów (jak mieliśmy w projekcie) trzeba by ją przeprojektować - znowu koszty.

3. Jak damy termoizolację nakrokwiowo - to po całości. A wtedy albo dajemy drugą na strop nieużytkowego poddasza, albo niepotrzebnie grzejemy nieużytkowe poddasze. Znowu koszty.

4. Jak nie chcemy grzać nieużytkowego poddasza, to oprócz powyższego musimy odizolować poddasze od pustki nad salonem - znowu koszty i komplikacja.

5. Taki dach to dziura akustyczna. Tłumi niewiele lepiej, niż namiot. Teraz nie słyszę, jak deszcz leje. Inne dźwięki też są mocno wytłumione.

6. Komplikacja w prowadzeniu wentylacji. Rury jak puścić? W izolacji nakrokwiowej?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda nie ma więźby na wierzchu, ale nie mam też słupów, tylko dysze żelbetonowe, czyli nadproża.

Nie było żadnych komplikacji przy wentylacji i mega kosztów. I najważniejsze nie ma też pogłosu i mega akustyki.

Jeszcze nie mieszkamy, jesteśmy na etapie gładzi, ale to chyba się nie zmieni po wprowadzeniu....a może być jeszcze lepiej.

Wszystko zależy od projektu i wielu czynników. Nasza część dzienna otwarta nie jest znowu taka duża, bo ma 63m2 i 5,5 m wysokości może przy większej powierzchni było by inaczej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda nie ma więźby na wierzchu, ale nie mam też słupów, tylko dysze żelbetonowe, czyli nadproża.

 

Ja mam słupy drewniane. Podpierają więźbę na stropie monolitycznym.

 

http://forum.muratordom.pl/attachment.php?attachmentid=385953

 

Rezygnacja ze słupów wymagałaby przeprojektowania więźby. Na droższą.

 

Nie było żadnych komplikacji przy wentylacji i mega kosztów.

 

Nic dziwnego, skoro nie masz więźby na wierzchu.

Jeszcze nie mieszkamy, jesteśmy na etapie gładzi, ale to chyba się nie zmieni po wprowadzeniu....

 

U mnie się zmieniło. Osuszenie murów namoczonych tynkami pogorszyło akustykę (tzw. prawo masy w akustyce działa). Ale od góry - cisza. Głównie zasługa stropu monolitycznego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

U mnie się zmieniło. Osuszenie murów namoczonych tynkami pogorszyło akustykę (tzw. prawo masy w akustyce działa). Ale od góry - cisza. Głównie zasługa stropu monolitycznego.

 

Nie mam w ogóle nad częścią dzienną stropu i mówię też o czasie kiedy stały same mury, jak padał deszcz to była cisza.

Za to w obecnym 2 piętrowym domu, na parterze słyszę jak deszcz się tłucze po dachu.

Pewnie to wina dachu, bo jest blachodachówka a w nowym ceramiczna.

W starym strop jest jakiś betonowy, nie znam się a dom jest budowany w latach 70.

 

Córka ma antresolę, nie wiem jaki strop, ale to blok, to musi być jakiś mocny .

Ma odczuwalny pogłos oraz słychać deszcz, nie wiem od czego to zależy, Dach jest pokryty też blachą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie to wina dachu, bo jest blachodachówka a w nowym ceramiczna.

 

Jak jestem pod stropem - nie słyszę deszczu (dosłownie - nie jestem w stanie stwierdzić na ucho, czy pada). Jak jestem na strychu nie da się przegapić. Oczywiście nie jest tak głośno, jak przy blasze (mam dachówkę ceramiczną) ale nawet ze sporą wadą słuchu można stwierdzić, czy deszcz pada.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jestem pod stropem - nie słyszę deszczu (dosłownie - nie jestem w stanie stwierdzić na ucho, czy pada). Jak jestem na strychu nie da się przegapić. Oczywiście nie jest tak głośno, jak przy blasze (mam dachówkę ceramiczną) ale nawet ze sporą wadą słuchu można stwierdzić, czy deszcz pada.

 

Tak to się zgadzam.

Mąż mówi, że u nas to może być też kwestia ocieplenia. Mamy 35cm wełny a u córki pierun wie co tam dali w bloku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...