przy okazji robienia dachu powstała również pergola przy tarasie http://img524.imageshack.us/img524/3132/2084.jpg" rel="external nofollow">http://img524.imageshack.us/img524/3132/2084.jpg
Otóż jak wiecie kanalizację robi się przy okazji robienia fundamentów. Teraz jak już dom stoi narysowałam kredą na podłodze jak mają iść działówki. No i
Tu ma być brodzik, ale kończy sięgdzie ta żółta kreska, tymczasem kanaliza jest jakby poza brodzikiem Czy da się pomanewrować nieco rurkami żeby brodzik mógł być tam gdzie ma być ?
A ma ktoś pomysł do czego może się przydać gruz żużlobetonowy mo garach stropowych?
Pierwsze wyceny dachu przyszły i podniosły mi nieco poziom adrenaliny
Założenia 270 m2 dachu (przeliczam sobie na wspólny mianownik , bo w jednych firmach to 265 w innej się pomylili i 318 itp Cóż my zatem tu mamy: 1. Plannja Smart, poliester brąz 10lat gw. Dach łącznie czyli blacho dachówka, gąsiory, uszczelka pod gąsior, wkręty blacha płaska, folia 13982,28zł brutto Orynnowanie w planji 1928,82brutto
Promocja do 29 05
2. RUUKKI Monterey poliester mat 10 lat gw Dach łącznie czyli blacho dachówka, gąsiory, uszczelka pod gąsior, wkręty blacha płaska, folia 14490 brutto Orynnowanie Galeco extra125 2321,90zł
RUUKKI Monterey pural mat 15 lat gw Dach łącznie czyli blacho dachówka, gąsiory, uszczelka pod gąsior, wkręty blacha płaska, folia 15825zł brutto Orynnowanie Galeco extra125 2321,90zł
3. Blachotrapez Zefir połysk Dach łącznie czyli blacho dachówka, gąsiory, uszczelka pod gąsior, wkręty blacha płaska, folia 12872,5 brutto Orynnowanie Kanion130/90 3274zł
Blachotrapez Zefir mat Dach łącznie czyli blacho dachówka, gąsiory, uszczelka pod gąsior, wkręty blacha płaska, folia 13550 brutto Orynnowanie Kanion130/90 3274zł
Na razie wygrywa Planja. Bo chyba lepsza niż Blachotrapez (co pradwa ten robiony ze stali SSab)
Czemu mam wrażenie że im więcej pracuję tym więcej robotu się pojawia
Na razie cieszę się że pada bo w domciu prasowanie czeka
A z pozytywnych wieści mam takie:
Otóż mówi się że "od przybytku głowa nie boli" ale co zrobić z nadmiarem "iglaków"? Nie , nie nie wyrzucę...a skąd sięwzięły? no...ukorzeniły mi się. Dwa lata temu pierwszy raz na próbę ukorzeniłam 3 gałązki różnych "iglaków" 2 się przyjęły i pokusiły mnie żeby spróbować raz jeszcze. I tak w zeszły sezon wzięłam długie doniczki, naciachałam gałązek moich roznących już od dawna tuj, cyprysików i innych z nazwy mi nieznanych, ale ładnych okazów , no i je przypruszyłam ukorzeniaczem i w te doniczki powsadzałam. Ciasno - bo mi miejsca żal było, tyle tylko co by można było sadzonki odciętą butelką ponakrywać. Wsadzałam dużo bo myślałam sobie "niech mi się te 10-20% ukorzeni będę szczęśliwa" Teraz na wiosnę wzięłam się do rozsadzania ich w oddzielne doniczki, no i okazałao się że :
- na 16 ściętych gałązek takiego okrągłego kulistego iglaczka przyjęło mi się...100% Stałam się zatem posiadaczką pięknie ukorzenionych młodych okazów dla których muszę (chcę ) znaleźć miejsce w koncpecjii mojego ogrodu
Miałam 50 czarnych ok 3l-wych doniczek i ...wszystkie już wykorzystałam Rośnie mi 45 młodych bukszpanów
http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images41.fotosik.pl/123/a66ddf644026842b.jpg(będą na brzegi ścieżki prowadzącej do domku)i szereg innych. Serce rośnie , że to MOJE dzieci
A i nie ukrywam że kasę wolę wydać na dom, co by w nim w ogóle móc zamieszkać w sensownym terminie Więc kasy na "okazy" większe i tak bym nie miała, a tak już sobie rosną.
Zdradzę Wam tajemnicę... w tym roku znów coś poukorzeniam
A i wiecie, okazało się że najlepiej się ukorzeniały gałązki w zwykłym kompoście!!! a mieszanka torfu z piaskiem się w ogóle nie sprawdziła
Dom bez dachu wygląda tak:
http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images38.fotosik.pl/115/18d235625a75ef4emed.jpg (tu jeszcze trójkąty nie były skończone)
Kasting betonowy wygrał Walenciak 220netto za m3 betonu b20. Niestety z punktualnością mają problemy, a i na pompie Pan chciał nieco więcej kasy wyciągnąć. Pompa przyjechała o 13 15 a wyjechała o 16, 45 . Niby 3,5 godziny – powiedziałby ktoś- ale na drugą gruchę czekaliśmy 45 minut, na trzecią 15 a na czwartą (ostatnie 2m3) kolejne 40 minut – lacznie 100 minut!!!
Kiedy Pan podsunął do podpisania, „praca pompy – 3 ,5h” Pytam jak to liczył? Wyciągając notes z zapisanym o której godzinie kolejne gruchy przyjeżdżały i wyjeżdżały… Na to Pan „ok. to wpiszemy 1,5 h przestojów, może być?”
No super. Bez kłótni, mam co mi się należy tylko…szkoda że musiałam się o to upomnieć.
I tak dzień kończę z pewną satysfakcją uratowania 300zł (1,5h*200zł)
Podczas zalewania stropu poszy dwa gary spadając na parter, dobrze że nikt nie spadł z tymi garami. W sobotę i niedzielę mam polewać.
No dzisiaj to był zły dzień. Nie, nie na budowie niby nic złego się nie stało, ale byłam na budowie z dziećmi, a one miały „zły dzień” to i na mnie się skrupiło, ale zacznijmy od początku
Chłopaczki mają katary, niby nic ale do przedszkola nie chodzą. W związku z tym, że na budowie miałam być o 9, żeby zapłacić za stal, a dzieci nie miałam z kim zostawić; wzięłam ich ze sobą
Nie chcieli za bardzo, ale obiecałam że rozstawię im namiot (taki prawdziwy) i będą się w nim bawić. To i pojechali.
Cierpliwości starczyło im akurat na zapłacenie faktury, bo kiedy Wykonawca chciał omówić sprawę schodów wejściowych zaczęło się „namiot! Kiedy namiot? Już mamuś? Jedziemy? No już skończyłaś?....
No dobra – mówię – przywiozę im ten namiot ( z niedalekiego ogródka w którym latem mieszkamy) to sobie spokojnie porozmawiamy
Jak powiedziałam tak zrobiłam. Te narzekania, jęki, marudzenia przy rozstawianiu namiotu Wam daruję. Potem nastąpił SPOKÓJ, ale trwał całe…. 30 minut
Akurat tyle , żeby omówić sprawy na szczycie Kierbud-Inwestor-Wykonawca- Cieśla. :) Rozmowy jeszcze trwały kiedy z głębi działki do naszych uszu doszły jakieś wycia. Wystartowalam do namiotu, a tam…dwoje zryczanych , zasmarkanych , podrapanych i lekko krwawiących z ran pacholąt.
Starszy: „Mamuś, bo on chciał zabrać mi ważkę ( zabawkę z jajka niespodzianki), ale ja się nią jeszcze nie nabawiłem i wtedy mnie zaatakował. To ja mu oddałem, to on na mnie skoczył i podrapał to ja go też podrapałem”
Ja : „i dlatego płaczesz? Tak ? No tno nieprzyjemna sytuacja. A ty Matuś (młodszy) czemu płaczesz? (jak bym nie wiedziała hi hi rany pod okiem ewidentnie wskazują że dawno Markowi nie obcinałam pazurków )
Matuś : „Bo Marek mi oddał! A nigdy nie oddawał!!!!!!!
Wycie trwało i trwało, a tu wykonawca kolejne „sprawy” ma do omówienia. Trzeba kupić szpilki (takie pręty nagwintowane) i parę bloczków betonowych na schody i z 10 pustaków stropowych bo te kupione przeze mnie strasznie się kruszą . Młodszy na rękach, starszy uwieszony u nogi pochlipują ( wiadomo, ten który dłużej chlipie z pewnością dłużej będzie żałowany)
No to jadziem na zakupy Pana autem. Pan z przodu, my z tyłu w „kipie” na fotelach wymontowanych ze starych aut. Ale odjazd dziatwa w niebowzięta. Ale już w sklepie się zaczyna „kiedy idziemy? Jak długo….” Żal mi ich, ale samych w domu nie zostawię W sumie zakupy trwają 15 minut, a oni NIGDY się tak nie zachowywali. Ewidentnie się NIE WYSPALI.
Na budowie chcę jeszcze tylko podlać roślinki i zwiewać, ale podlewanie się spodobało dzieciom więc…zostajemy . Z nadzieją na pogrzebanie w ziemi biorę się za robotę, w końcu dziatwa się nie nudzi to może i mama coś porobi…. rozbebeszam robotę, a tu „nudzi mi się!” jeść , piciu. My chcemy na tą drugą działkę!!!” No dobra tam też mam roboty od groma, kończę rozsadzanie sadzonek i jedziemy na drugą działeczkę , przy okazji mam przywieźć na budowę paczkę styropiany z tejże działeczki. :)
Rozkładam tylne siedzenie auta i przenoszę jeden fotelik na przednie siedzenie i …z aczyna się „ ja chcę jechać z przodu, NIE JA, NIE JA „ i już się biją Podejmuję salomonową decyzję „w tę stronę jedzie jeden, a powrotem – drugi”
Ale na drugiej działeczce też „ nie ma zmiłuj dla mamy” Nie zdąrzam nawet zapakować styropianu do auta, jak młodszy w pogoni za piłką władował się w róże i …się zadrapał. Nie omieszkał poinformować o tym donośnym szlochem na całe ogródki działkowe. Wycie nasiliło się kiedy stwierdziłam utkwienie w ręcę ciała obcego w postaci kolca. Matuś informację tę okrasił jeszcze większym wyciem i zwiał…ganiałam go po ogródku, ten wył że nie chce żeby mu wyciągać kolec. Zapewniłam że zostawię (co będę przekonywać niewyspane dziecko - wyśpi się to mu wyjmę. Skwitowałam „niech tam się trochę bakterii namnoży” aluzja niestety nie trafiła, ale chłop ucichł. Nie na długo, doszliśmy do auta i zaczął znowu wyć bo „on CHCE JECHAC z przodu, a nie z tyłu” W aucie ( z tyłu) wył całe 3km drogi na budowę. Styropian zostawiłam i do domu.
Oba chłopy się pospały. Dojechałam do domu a oni śpią,czekam 15 minut, 30 minut… nudzę się!!!!!!!!!!!!! I przychodzi mi go głowy że jutro znów będę musiała wpaść na budowę dowieźć jeszcze jedną paczkę styropianu z ogródka (rano), przyjeżdża beton (o 12), na zalanie stropu i muszę podpisać że przyjechał, a potem pojechać zapłacić za ten beton (bo tak się umówiłam) i bym coś porobiła w ogródku a …moja mama wyjeżdża rano. Zupełnie zapomniałam. Więc znów wszystko z dziećmi
Starą wannę przywieźlismy na działkę. na razie za daleko mam do wody, a tak nalewam sobie wężem raz na jakiś czas wannę, a potem w miarę potrzeby biorę wiadro i chlup. Nie muszę nosić za każdym razem 50m / wiadro
Noszenie kamieni. Wiatr zwiwa czarną folię z ziemi więc trzeba jąbyło dodatkowo obciążyć. Ach...nie napisałam. Folię czrną,k która zimą okrywała fundament zdecydowałam się nie wykorzystywać powtrónie jako izolację pod styropian podłogowy. Jest ona podziurawiona i chyba za cienka. Za to nada się do okrycia ziemi (tymczasowo) żeby chwasty nie rosły i się nie rozsiewały. Przy okazji wsadzę w tym roku arbuzy i melony. Dobrze rosną "wyściułkowane" czarną folią
Część musiałam przesadzić do większych pojemników, bo miały za małe a jeszcze tej wiosny nie dam rady wsadzić je w docelowe miejsca. Winorośl i tak w ciągu pierwszych dwóch lat powinna się "wzmocnić" i wypuścić odpowiednio silną łozę stąd niech się wzmacnia ... w donicach (byle dużych )
nie wiem co to za odmiana. Rosła jeszcze u mojego dziadka w ogrodzie i tak się co jakiś czas je odmładza. Jest to jedyny lrzak agrestu , który ma tak słodkie owoce, że w pełni dojrzałe są niemal tak słodkie jak miód
A to moja radość. W zeszłym roku przesadziłam kilka starych "iglaków" rosnących u mojej mamy w ogródku. Rosły tam bardzo gęsto i nie miały jak się rozrastać. więc co drugi trafił do mnie.
Ten akurta to zwykły jałowiec (taki leśny) długo nie było wiadomo czy się przyjał
Zatem z lewej mamy pustak spalinowy plus 1 komora wentylacyjna potem przerwa na belkę od Terivy i kolejny pustak dwuwentylacyjny.
razem będzie tego 38*88 - kurcze niewiele mniej niż przy ceglanym A jak dodam ścianę za kominem, to mi wyjdzie że tu akurat mniejszy by wyszedł komin ceglany
Jeszcze komin kominkowy z profilu - jakiż ladny ten nosek
No i czegóż się nie robi dla zdjęć No więc włazi się po tych zbyrach i robi fotki wyciągając aparat nad głowę Co wyszło to wyszło, ale sobie chociaż zerknęłam gdzie wzrok nie sięgał
http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images48.fotosik.pl/105/d543272c7f6563e3.jpg razem wymiary 38*78cm
A na nowej górze piachu moich dwóch brudasków urzędowało Coś ostatnio za bardzo lubią na budowę jeździć Wczoraj dorwali dwa dłuuugie kawałki styropianu (tak 10*10*100) i zaadoptowali je na ...miecze Skakali po górach ziemi i się nawalali
Tu dziurka na skropliny. Wewnątrz pustaka jest taki „spodek” na skropliny z dziurką. Wywiercono w pustaku również dziurkę i ma tam „wejść „ rurka, którą będą spływać do słoiczka skropliny. Ciekawe jak tam włożą tę rurkę? A może ja będę wciskać???/ Ech wtedy dam tę robotę mężowi
Jak myślicie ile razy można (trzeba) liczyć 1000 pustaków stropowych???
A zaczęło się jak wiecie utopieniem HDSa i brakiem umiejętności kierowcy, który "widłami" dzwigu natłukł łącznie 70 pustaków
Mieli wymienić i w końu wczoraj przyjechał PAN Całe przekładał na jedną stronę, potłuczone wrzucał na przyczepę auta. I żeby chociaż je LICZYŁ!!! Nie Pan sobie wydumał że najpierw je poprzerzuca a potem policzy całe
Byłoby to zabawne gdyby nie fakt, że w końcu ja te pustaki liczyłam, bo PANU za nic nie ywchodziło 1000
Liczyłam z nim te pustaki .... 1,5 godziny
Bo,
po pierwsze jak je przerzucał to nie układał ich równiutko - dzięki czemu wykorzystałoby się matematyczne prawa ... mnożenie
Nie u Pana na paletach popowstawały różnej wielkości "słupki
a po drugie (wynikające po części z pierwszego) za każdym razem mieliśmy inny wynik i on i ja
No i nadal brakowało ok 70 pustaków...czyżby nie przyjechało 1000?????????
w końcu mnie olśniło. Przecierz 68 pustaków było już przeniesionych na plac budowy i stały oddalone o jakieś 20 m od innych
a dom w tym czasie uzupełnił się o nadproża
Tu stanią meble kuchenne http://www.fotosik.pl" rel="external nofollow">http://images42.fotosik.pl/97/6cd7d2618ff6ee0emed.jpg
Dziś mi lepiej. Antybiotyk zaczął działać to i mnie do roboty ruszyło
Na budowie...zaczęło się od błędu.
Sciana miała mieć 205cm, a miała 200. Niby nic, ale jak dam tynki i drzwi to mi tam łóżko dziecięce (dwumetrowe) nie wejdzie, a nie po to dom buduję żeby mi powstawały do niczego niepotrzebne ściany. Murarz trochę chciał się buntować ,ale przyszedł Szef i mówi "ma być jak ta Pani mówi"
To są dwa wejścia do dwóch pokoi synków, które to pokoje pozostaną połączone przez jakiś czas (liczę że dłuższy - co by się współpracy uczyli ) Każdy z nich ma 13,4 m2, połączone dają na początek 27 metrowy pokój do zabaw :)
Zatem nośne wewnętrzne rosną
tu kawałek nośnej od strony gabinetu. Tym razem to silka. (jest cieńsza, a mocniejsza - nośna z silki ma 18cm a z betonu komórkowego 24cm grubości)
To okno ma być w spiżarni. I dopiero teraz jak mury stoją to dotarło do mnie że jest spoooooro za duże jak na spiżarnię - chyba je zmniejszę do 60cm (ma 90) co o tym myślicie???
Szalunek pod fundamenty "taraso-wyjścia kuchennego" Ot taki "poddupnik" do wypicia porannej kawki, wyjścia po drewno do kominka (po co latać przez salon ) wyrzucania śmieci (do śmietnika stąd będzie bliżej) itd...
No i jestem chora Niedoleczyłam ostatniej choroby i złapałam grypę. Już wczoraj mnie łamało, a dziśtragedia. Na budowę nie pojechałam z rana, dopiero o 13 przy okazji wyjazdu do lekarza.
i dobrze że wpadłam, bo by mi wykonawca wyczystkę z kominka skierował na kuchnię "no bo tam kafelki i łatwiej pani sprzątnie" No ale ja tam mam mieć szafki kuchenne
Koniec końcem będzie na salon Też nie wiem czy dobrze. Będzie "pod" kominkiem, przy samej ziemi. Zupełnie się na tym nie znam
Po pierwsze musiałam sama liczyć popwierzchnię ścian i nie wiedziałam że będzie "podmówówka" z cegieł i nie odliczyłam wieńca Po drugie w składzie wyliczyli mi że na moje 220 m2 potrzebuję tyle a tyle sztuk betonu komórkowego, ale z obliczeń mi wynika, że przyjęli 1-centymetrową warstwę zaprawy, tymczasem wykonawca daje średnio 2-2,5 cm a czasem i grubiej I znów z obliczeń mi wychodzi, że na samych tylko zaprawach mam o 2,5 palety za dużo.
No i co robić?
Zostanie około 5 palet 24 cm gruby 460
ciąć na pół i stawiać działówki?
ale miała być 8-centymetrowa silka na działówki (lepiej tłumi dzwięki) tymczasem dając 12 cm betonu komórkowego "tracę" na powierzchni całego domu ok1,4m2 (to dużo ?) Mieć a nie mieć
no i taki pocięty beton komórkowy będzie nierówny. Potem trzeba bedzie tynkiem wyrównywać
a może szukać nowych właścicieli betonu komórkowego? dać ogłoszenie "szukam domu dla nierozpakowanych palet?" i na działówki kupić jednak silkę?
A może pokombinować. Cięty beton dać na działówki spiżarni (nieogrzewanej) pomieszczeń gospodarczych (nie ogrzewanych) między sień a łazienkę W sumie 12cm betonu komórkowego lepiej ochroni przed zimnem niż silka. A silką dać między pokoje, między łazienki a pokoje
ten dom będzie bezcenny nie przez pieniądze w nim utopione, ale właśnie nerwy
Rano. Wykonawca mnie zestresował. "Pani po co Pani tyle betonu komórkowego kupiła 7-8 palet Pani zostanie No to ja w stersie, jak, gdzie, czemu.... No niby wychodzi mi według jego wyliczeń, że będzie za dużo. A według moich, że zostanie co najwyżej 2 palety, i to w sumie "wciśnięte" tytułem zaokrągleń przeze mnie, przez skład (bo to na pełne palety się kupuje)
Potem kolejny stres
Zły komin
Pustaki mają niby za małą średnicę w środku żeby wcisnąć i rurę ceramiczną fi 200 i wełnę Pani dzwoni, wyjaśnia sprawę.
Dzwonię, daję telefon wykonawcy...on se tam gada...rozłącza się. Dobiera do tych kominów, mierzy, porównuje , wciska tę rurę w pustak, wciska wełnę, łazi... Dzwoni Firma "i co tam z tymi kominami, bo mnie Pani stresuje" W tym czasie wykonawca krzyczy
"pani Olu zgadza się już wszystko gra, są dwie grubości wełny"
kolejny stres
"Pani Olu, ja pani silkę na nośne wewnerzne teraz policzę , żeby pani znów za dużo nie kupiła" Liczy, liczy...ja się wtrącam "a to tu ściany za kominem nie będzie?"
- Nie, bo po co?
- a bo na czym Pan belki nośne od stropu oprze?
- A no tak!!!!!! na czym my te belki nośne oprzemy?
Łazi myśli kombinuje...Ja na to że ściana to tak na moje oko być musi...
-ma Pani rację, to niech Pani więcej jednak tej silki kupi
Kolejny stres:
No deski by się przydały
- a na kiedy?
-na już
Dzwonię po tartakach, tu 420, tu 480, tu 460 . Wszystko netto za m3. A ja 3m3 potrzebuję (ponoć) transport do tego 150 zł+
Ipo co to? Po to żeby zaszalować, i wyrzucić? Zdzierstwo! Ja tak nie chcę.
W końcu trafiam (telefonicznie) na tartak na Brzezińskiej - to koło mnie. 470zł netto transport gratis, będą "na już" czyli za godzinę. Jadę na miejsce dogaduję cenę ..stargowane do 1450zł za całość Lżej mi na duszy
Pojechałam załatwiać silkę. W sumie 34m2 za 1897 zł z transportem i hdsem. Przyjadą w sobotę, w mojej mamy urodziny Będę tkwić z dziećmi na budowie
do tego opelek zaszwankował. Coś mu chyba się z silnikiem dzieje. Małż zabrał go właśnie do "lekarza" No i kolejny stres. Co też z moim oplusiem się stało.
Czy jutro na budowe będę gnać rowerkiem z kasą za stal? Bo jutro stal przyjedzie
Normalnie idę po dzieci do przedszkola, biorę rowerki i idę się odstresować. komórę zostawię na smyczy w domu. Pa pa
- za wąskie drzwi wejściowe- ale wina architekta. Zaprojektował mi "nietypowy" i za mały otwór. Wykonawca natomiast mnie uświadomił, że ciężko mi będzie kupić do tego otworu drzwi typowe:-? Koniec końcem poszerzamy otwór drzwiowy o 5 cm :)
Wróciłam do domu bo mi nogi przemokły, ale wracam bo...strop jedzie A jeszcze nawet cegła na fundamencie nie stoi
Ot jak to jest zawierzyć naturze. Budowa miała się zacząć na początku marca, nadproża, kominy i strop miały przyjechać 2 tygodnie później, a tak mam wszystkie materiały i zero miejsca
Zdjęcia porobiłam komórką to coś może wstawię
18:39
Wróciłam
Czy i Wy tak macie
To jakaś groteska...ale od początku
okoł 11 opuściłam budowę żeby zmienić mokre buty. materiały jechały. Ponoć były "blisko". Pan miał zadzwonić "jak będzie dojeżdżać". Robotnicy (dwóch) czekali żeby kominy schować do garażu.
12 - ani słychu ani widu
13 - jak wyżej, zacząłam dzwonić do PANA. Nie odbierał, nie odbierał...
13 : 40 dodzwoniłam się to FIRMY. Oczywiście, zaraz się dowiedzą co się dzieje
ok 14 - PAN dzwoni, że mnie na budowie nie ma (miał najpierw zadzwonić , że dojeżdża ) i on nie może się rozładować. Ja na to że są robotnicy i może sięrozładowywać spokojnie. No dobra. To sięrozładuje :)
ale...PAN znów się zakopał.Miał jechać lewą stroną drogi, bo jest ona wyżej, jest "ubita" mimo że na wieżchu widać błoto. Pan jednak wiedział lepiej i wybrał prawą stronę drogi, która "wyglądała" lepiej, ale gdzie były w zeszłym roku kopane
Wyglądało to tak jakby za chwilę miał sięz materiałem wywrócić na płot
Kiedy dojechałam, PAN błogo stwierdził że rozładowuje towar na środek ulicy (dużo powiedziane ULICY na środek bagna winien powiedzieć ) bo i tak nie ma jak wyjechać.
HDS odczepiwszy przyczepę, i pozbywszy się ładunku wyciąga się sam. Przyczepę przeciąga kopara. Łapie ją tymi „zębami rekina” za przyczepioną linkę i ciągnie. Żeby ją przeciągnąć pomaga sobie „częścią kopiącą” jak wielką ręką, łapiąc ziemię i przyciągając się jak czołgający się ranny. Przyczepa "szoruje" podwoziem po błocie
Efektem „przeciągania” są „rynny” w drodze głębokości na oko 80 -100cm i dziury od łyżki koparkowej
-„a czemu to szefowa się uparła mieć akurat dziś ten strop”?
-K**** **Ć To ja CHCIAŁAM DZIŚ STROP.? KU*** M** TO JA CHORA TU DZIŚ PRZYJEDŻAŁAM NA WŁASNE ŻYCZENIE? PRZECIE Ż JA CHCIAŁAM TE MATERIAŁY ZA TYDZIEN DWA!!!!!!!! PO CO MI ONE DZIŚ ? NAWET JEDNEJ ŚCIANY NIE MAM. Za tydzień by było sucho!!! Chciałam za tydzień, ale Ci z FIRMY powiedzieli że strop nie może już dłużej leżeć na magazynie!! (wszystko wykrzyczane niemal na jednym wydechu)
-KU***** to mi powiedzieli że Panie się uparła żeby strop dziś był. Przecież ja po pustaki dopiero dziś jechałem!!!
Z Koparkowym się umawiam że wyrówna „nieco” drogę po sobie. Ale ciężko to idzie. Kopara się ślizga. Efekt mizerny, ale chociaż nie ma tych głębokich rynien na środku drogi. Jak wyschnie nie będzie źle. Ale zostawia „rynienkę” wzdłuż płotu sąsiada. Umyka mi ona. Mam już dość chcę do domu. Płacę, wyjeżdżam…telefon.
Sąsiadka
- chce zakopania „rynny”.Nie mogą przejść do domu
Ma rację, to jedyne miejsce którędy mogą dojść do domu
Mąż zatem pojedzie dziś zakopywać dół. Jutro nie da rady w weekend też
miały przyjechać materiały. o 9. W domu dzieci chore, przedszkole więc odpadło, ktoś musiał z nimi zostać, a że tatę z rzadka widują - prawie wyłącznie w weekendy, to wyjazd na budowę padł na mnie W końcu miałam jechać tylko po fakturę.
o 8 stawiłam się na miejscu co by trochę popielić, gruszę wsadzić (wiem wiem nawiedzona jestem)a meteriałów....nie ma
W końcu przyjechały o 11. Na dzień dobry HDS ugrzązł w błocku. Pan go dosyć skutecznie zakopał swymi umiejętnościami. Zaczęła się akcja wyciągania hds-a - okopywanie szpadlami, podsypywanie gruzu, poszukiwania po okolicy traktorów, koparek lub temu podobnych. A ja myślałam że będę se w autku siedzieć i patrzeć na rozładunek. Część materiałów Pan zdjął i pozostawił na ulicy przed domem sąsiada - tak zostały do dzić . Latałam jak szalona, od sąsiadów udało mi się poźyczyć stalową linkę do wyciągnięcia auta, brak tylko było "woła pociągowego"
W końcu do sąsiada przyjechała koparka i wywrotka, (po śmieci) i tak przy okazji wyciągnęła hdsa
Koniec końcem rozładunek się zaczął ok 14 Pan zwalił pełną paletę betonu komórkowego na ziemię z wysokości 2m. Bloczki się poobtłukiwały
Z działki wyjechałam o 16
19 marca
część druga odbioru materiałów.
Przyjechały o 10. Tym razem na nie nie czekałam, same sięzaczęły rozładowywa . Pan sięnawet nie zakopał i udało mu się ominąć niebezpieczne miejsca na drodze. Ucieszyłam się że krótko będzie trwało, ale...nie chwal dnia...
Po rozładunku Pan, zamiast dać mi fakturkę i "znikam" NIEEE on najpierw musi wyjechać.! Cwaniak!!!
Znów sięzakopał, ja ja żeby szybciej dostać fakturkę i zniknąć, znów pomagałam mu podsypując gruz pod koła. Normalnie czuję się jak frajer
24 marca
oficjalnie rozpoczynamy kolejny etap budowy. Rano przekazałam klucze do garażu wykonawcy.
Załatwiłam papę termozgrzewalną na izolację poziomą (4 razy po 10 m ) = 4*79zł=316zł
i wapno : 1 tona 450 zł. Plus 50zł transport tychże materiałów.
Ale o piachu zapomniałam . Muszę zorganizować na jutro piach
Całość działań od 18 marca okupiłam chorobą i czuję sięfatalnie