Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Jagna

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    4 274
  • Rejestracja

Wpisy blogów dodane przez Jagna

  1. Jagna
    I tak oto nadchodzi wiosna. Sezon budowlany. A my z dużym, za dużym domem w planach i nadzieją, że się uda. Jeszcze walczę, bo projekt nie jest zakupiony, że może coś mniejszego....Ale w czerwcu, na rocznicę ślubu dostaję prezent: projekt D20a na stole. Nasz. Gruby i dokładny. I już przepada. Zaczynam kochać ten dom jak nieplanowane dziecko, podrzutka wręcz: ostrożnie, ale nieodwołalnie i już bezkrytycznie. Bo to przecież NASZ dom.....
     
    Jak jest projekt, to czas na kolejny krok – pozwolenie na budowę. Nasza gmina kochana wyraźnie popiera budownictwo jednorodzinne. W krótkim czasie staję się rolnikiem i w kilka tygodni później dostajemy pozwolenie na budowę naszego siedliska. Ach, zapomniałam dodać, że Pan od działek zapomniał dodać, że nasze działki są zdrenowane. Drobiazg. Glina, woda i dużo drenów. Ale co tam. To przecież nasze. Kochamy naszą glinę, naszą wodę i nasze dreny. Prąd elektrownia obiecała za 4 miesiące. Możemy zaczynać. Nasz przyszły Kierownik budowy właśnie wyjeżdża na urlop. No cóż. Ma chłop prawo, w końcu wakacje. Nic to, poczekamy. Ale bynajmniej nie bezczynnie....
  2. Jagna
    Jako właściciele włości zaczynamy kolejny etap: szukanie projektu. Po krótkich bezowocnych poszukiwaniach ustalamy, ze będzie projekt indywidualny. Został wymalowany najpierw na kartce w kratkę, gdzieś na kolanie, a potem w komputerze przeze mnie. Czyli jakieś kreski i kółeczka, bo więcej nie umiem. Dom parterowy, którego powierzchnia nie chce nijak wyjść poniżej 250m2 (( Najpierw pokazujemy wszystkim znajomym, czy chcą czy nie. Potem pokazujemy znajomemu architektowi. On, w przeciwieństwie do znajomych, bardzo się zainteresował, zaproponował kilka zmian i....powiedział na koniec o jego cenie. Kiedy usłyszałam kwotę o mało się nie udławiłam a potem przestałam rozmawiać z moim mężem i jego znajomym architektem. Na szczęście mąż woli mnie od pana architekta i postanawiamy gruntowniej poszukać projektu gotowego. Szukam od lata do wczesnej wiosny. Niemal bez przerw. Przeszukałam wszystkie możliwe pracownie. Upatrzyłam. Przekonuję męża. Po długich wahaniach mówi, że no dobra, ale ze zmianami. Jedziemy do Salonu Muratora i z pomocą Pani od projektów zaczynamy opracowywać wniosek o zmiany. Zajmuje nam to całą stronę. Kiedy już po 2 godzinach wreszcie zbieramy się do wyjścia, ja rzucam niewinną uwagę, że śmiesznie by było gdyby się okazało, że Pani od projektów widząc nasze zmiany pomyślała o czymś co już ma na swoich półkach z projektami. I jest śmiesznie. Pani pomyślała i na dodatek pokazała. Mój mąż spojrzał i wykrzyknął „To jest to! Tylko ten!” A ja już nie mam siły się kłócić. Omijałam ten projekt, bo był ZA DUŻY!!! I tak oto po moim blisko rocznym kopaniu, nieprzespanych nocach, rozterkach i uniesieniach, mój mąż wybiera w dwie minuty. Świetnie. Będzie D20a. To co mnie pociesza to piękny, wielki, zadaszony taras.....moje marzenie.
  3. Jagna
    Działki zaczęliśmy szukać na spokojnie. Jeździliśmy po najbliższej okolicy (mieszkamy poza W-wą) i pytaliśmy. Upatrzyliśmy sobie jedną. Śliczna, z laskiem sosnowym, blisko szosy, ale też blisko warsztatu samochodowego. No i kombinacja cyferek i zer w cenie...jakoś tak...nie pasowało nam. I wtedy mój mąż przypomniał sobie, że dużo w tym temacie wie Wójt, a on Wójta zna, bo się tu urodził. Znaczy – mąż się tu urodził, gdzie urodził się Wójt tego nie wiem, ale jak komuś będzie zależało na tej informacji to się dowiem. I faktycznie. Wójt wie i Wójt powie. A są piękne, niedrogie, w zacnym sąsiedztwie. Pan od działek przyjedzie i pokaże. I tak się stało. Pan został zwleczony z wyrka, bo chory, ale Wójt lubi mojego męża. No i zobaczyliśmy. Pole, droga, pola, las, pola i las. I ubita wąska droga. A dalej znowu pole. Znaliśmy trochę tę okolicę, ale nigdy nie patrzyliśmy na nią pod kątem NASZEJ okolicy. A dodam, że to był czerwiec, że pachniało, że było słonecznie, spytaliśmy o cenę i....zaliczkę mąż zapłacił już tam, na drodze, nieco zaskoczonemu i zakatarzonemu Panu od działek, zupełnie jakby za nami stała kolejka niecierpliwych chętnych. Bierzemy cztery działki po 800m, łącznie 3200 m. Nie bywam jeszcze wtedy na forum więc nikt nam nie powiedział, że trzeba się dowiedzieć o milion rzeczy przed kupnem, że wypadałoby wiedzieć przynajmniej gdzie sklep, gdzie szkoła! I tak oto kupiliśmy działkę.
     
    http://foto.onet.pl/upload/21/98/_299598_n.jpg" rel="external nofollow">http://foto.onet.pl/upload/21/98/_299598_n.jpg
  4. Jagna
    Decyzja o budowie domu przebiegła w dwóch etapach: najpierw było przebąkiwanie, a potem błysk. Przebąkiwanie polegało na rzucaniu luźnych uwag na temat braku balkonu, dużej ilości ludzi w najbliższym sąsiedztwie, na uroku pobliskiego parku, który ma ten minus, że nie jest nasz prywatny, a że się teraz tyle buduje?!.... I tak sobie bąkaliśmy. No dobra, ja więcej bąkałam, mąż czasami grzecznościowo potakiwał i nic nie bąkał. A potem był błysk.
     
    Stało się to na rodzinnym obiedzie, kiedy siostra mojego męża i mąż siostry mojego męża oświadczyli od niechcenia, że będą się budować. Że działkę już kupili i wybrali projekt. Oczywiście równie od niechcenia okazało się, że projekt mają „przypadkiem” przy sobie i z denerwującym ociąganiem pokazali. A tu kuchnia a tu sypialnia a tu taras (moje marzenie!!!) Wtedy był BŁYSK. Zjawisko to nastąpiło w oczach mojego małżonka. I już wiedziałam: my też będziemy się budować! No bo jak mój mąż mógłby znieść, że siostra...a on nie?! Rozumiem go, bo ja się nauczyłam skakać na główkę tylko dlatego, że koleżanka umiała. No i nie przeczę, że całkiem mi się ta wizja podoba. Budowania, nie skakania.
  5. Jagna
    Zaczęłam pisać dziennik poza forum, bo nie wiem jak będzie wyglądała nasza budowa, ponieważ budujemy NA WARIATA. Nie mam odłożonej gotówki, mieszkania na sprzedaż ani chęci na kredyt. Za to mam męża, który mówi, że się uda. W związku z tym mój dziennik może ciągnąć się przez najbliższe lata z wpisami tak jak w dziennik budowy – co 2 lata, żeby pozwolenie nie wygasło...Ale już sporo nabazgroliłam, więc umieszczam to nieśmiało na forum. Trzymajcie kciuki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...