Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

effa_s

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    248
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez effa_s

  1. A tutaj kilka zdjęć schodów dywanowych na betonie. Schody są dębowe, bejcowane. Balustrada szklana w górnym biegu rozpięta między dwoma słupkami. Galeria wykończona tak samo - tafla rozpięta między słupkami. Dolny bieg nie ma barierki a szybę, która oddziela klatkę schodową od salonu. Pochwyt balustrady i szyba od góry będą podświetlane listwą ledową. Dolny bieg schodów ma być jeszcze obrobiony, ale zastanawiamy się, czy nie wykończyć go listwą od dołu, tak jak zrobione jest to w górnym biegu, jak myślicie?
  2. Kilka obiecanych fotek :) Najpierw kuchnia:
  3. Zdjęć nadal nie ma. W domu mam wieczny bałagan, taki, że aż strach z aparatem chodzić Ale postępy są! Mamy zamontowane wszystkie włączniki i większość gniazdek. W każdym pokoju jest już światło. Dziś robią się drzwi do garderoby oraz balustrada na schodach i szyba oddzielająca schody od salonu – efekt powinien być już wieczorem :) Panowie stolarze przywieźli również listwy przypodłogowe, zobaczymy, kto i kiedy je zamontuje, bo tu negocjacje trwają :> Wykarczowaliśmy też wszystkie chwasty wokół domu i we frontowym ogródku. Ziemia przemieszana ze styropianowymi kulkami woła o deszcz i jakieś nawiezienie, dlatego chyba posiejemy tam łubin, żeby cokolwiek zwiększyć jej możliwości. Muszę się też odezwać do poznanej na targach roślin studentki architektury krajobrazu – najwyższa pora zaplanować ogród, bo o ile środek się cywilizuje, o tyle na zewnątrz plac budowy jak się patrzy. Plan do końca roku: skończyć schody, zaprosić Pana Płytkę na wykończenie jego robót (zostało położyć płytki w kotłowni przy drzwiach, obłożyć blat gospodarczy w tejże, przykleić trzy brakujące płytki w korytarzu, zafugować lustro i kilka innych drobiazgów), zamówić żaluzje i kupić zasłony (przy tak wielkich oknach i braku zasłon jesteśmy na dole widziani z każdej strony, zrobić półki do spiżarki (bo z 50 słoików stoi w kuchni na blacie czekając na swoje miejsce – efekt wizyty kochanej mamusi , dokończyć odpowietrzenie szamba (bo nam na strychu cuchnie!!) i – last but not least – zamontować oświetlenie docelowe w strefie dziennej (kuchnia, jadalnia, salon, klatka schodowa, korytarze). To ostatnie to chyba jak wygramy w totka, lampy jakoś cholernie drogie są :> No, i pewnie jakiś milion innych prac, które wyskakują jak króliki z kapelusza jak się człowiek w końcu weźmie za robotę. A jak się z powyższym uporamy, to zaczniemy myśleć o meblach do salonu innych niż "z demobilu" :) oraz nad pracami w górnej łazience i ogrodzeniu. O.
  4. super! rzeczywiscie po wylewkach dom coraz bardziej dom przypomina :) a jak zabudujecie poddasze... to dopiero bedzie rewolucja! :)
  5. One naprawdę robią różnicę. Już pomijam fakt, że korzystanie z toalety staje się dużo bardziej komfortowe. Można zamknąć pomieszczenie i nie widać, że trwa tam jeszcze budowa. Można wynieść część materiałów budowlanych i o nich "zapomnieć". Można położyć dziecko spać, włączyć nianię a na dole siedzieć i gadać z sąsiadami do nocy, nie bojąc się, że głośniejsze słowo obudzi maliznę. Dodatkowo montaż drzwi sprawia, że nie widać cegieł ani obszarpanego tynku. Cudownie jest mieć drzwi! Schody też są fajne, bo zakryły kurzący się beton. Jeszcze nie mają balustrady ani szyby dzielącej je od salonu, przy stopniach jest mnóstwo do zagipsowania i wyczyszczenia. Ale fajnie siąść całą rodziną na najniższym stopniu i oglądać książeczki Fajnie też zaprosić rodzinę, pokazać im, co udało nam się osiągnąć i... nie obijać się o siebie, mimo, że była nas w sumie siódemka + kot. Jakże to miła odmiana! A najlepsze jest to, że udało się znaleźć brakujący prąd! Nie wystarczyło podłączyć brakującego gniazdka. Ten manewr przywrócił napięcie jedynie w 9 gniazdkach By uruchomić całą resztę trzeba było włączyć w rozdzielni bezpiecznik podpisany "????", którego do tej pory każdy bał się dotknąć! I tak oto skończyło się trwające miesiąc poszukiwanie prądu. Przedłużacze można było zwinąć
  6. effa_s

    Jak na wakacjach

    Przeprowadziliśmy się zgodnie z planem – 28 czerwca opuścilismy dotychczasowe lokum, dwa dni pomieszkaliśmy w mieszkaniu udostępnionym przez teściów, by 1 lipca zamieszkać na budowie :) Tak, mieszkamy na budowie, przyznaję to otwarcie (mam nadzieję, że nikt z Was nie zgłosi mnie do nadzoru budowlanego Na początku mieliśmy: Wykończoną jedną łazienkę Wstawione docelowe drzwi zewnętrzne z niewykończoną ścianą przy drzwiach, którą trzeba było trochę skuć, by drzwi pasowały Zabudowaną kuchnię, bez cokołów, z jednym "zepsutym" frontem i jednym garnkiem (6 litrowy "bigosowy" prezent od mamy, która twierdziła, że w tych malutkich garnuszkach nic się nie da ugotować. Jako jedyny ze wszystkich nadaje się na indukcję). Nie mieliśmy podłączonego zlewu ani baterii, nie mieliśmy światła innego niż oczka nadblatowe w szafkach górnych Materac położony na podłodze w sypialni Podłogi wszędzie, ale bez okładziny schodów i oczywiście bez listew przypodłogowych Nie mieliśmy (oprócz garnków;) żadnej szafy, rzeczy więc trzymaliśmy w walizkach. No, i nie było pralki przez całe dwa tygodnie mieszkania na swoim . Dobrze, że dziecięca szafa pęka w szwach i ubranek nie zabrakło do pierwszego poważnego prania! I cały czas towarzyszyło nam uczucie, jakbyśmy na tą naszą podkrakowską wieś pojechali na wakacje, a nie mieszkać na stałe. Co dzień wydawało się nam, że za chwilę trzeba się będzie spakować i wrócić do Krakowa. Nadal nam się tak wydaje, choć postępy sprawiają, że budowa coraz bardziej przypomina dom mieszkalny :) Udało się zamontować i generalnie "skończyć" kuchnię. Brakuje tylko oświetlenia docelowego i mikrofalówki, ale to musi poczekać. Mamy skręcone łóżko i garderobę (tę ostatnią od przedwczoraj). Bardzo przyjemnie jest wybierać ciuchy do pracy z wieszaka a nie ciągle te same z jednej walizki . Pokój dziecka jest z grubsza ogarnięty (meble przewieźliśmy z mieszkania, jest ich mało, więc pokój jeszcze nie przypomina przytulnego gniazdka, ale na razie musi wystarczyć to, co jest. Pracujemy też nad oprawieniem wszystkich gniazdek i włączników. Przy +/- 120 punktach nie jest to łatwe, zwłaszcza, że tynkarze się nie popisali i kilka gniazdek nam skutecznie "ukryli", przez co nie mamy prądu w gniazdkach w salonie, jadalni i pokoju na dole. Dopiero po 2 tygodniach dociekań doszliśmy do tego, że obwód jest niezamknięty, bo gdzieś nam jedno gniazdko umknęło. Trwają też prace nad elewacją, mamy już dom ocieplony 15 cm grafitowego styropianu, zasiatkowany cały i wstawione parapety. Czekamy na podbitkę, która ma przyjechać jutro. Zobaczymy, czy finansowo stać nas będzie na położenie kolorowego tynku. Bardzo byśmy chcieli, dzięki temu dom byłby skończony z zewnątrz i można by zacząć prace nad ogrodem. Wykańczamy również kotłownie, ukrycie rur do rekuperacji nie jest taką prostą sprawą :) Ale pomieszczenie jest już raz pomalowane, sufit podwieszany zrobiony, oczka zamontowane. Trzeba jeszcze wstawić szafkę, zamontować zlew gospodarczy i ogólnie parapetoblat z płyty OSB. Jak wróci pan Płytka, to oklei go płytkami takimi, jak na ścianie w kotłowni – będzie czysto, tanio, stabilnie. Od poniedziałku stolarze montują też schody. Niestety, źle wymierzone okno tarasowe sprawiło, że pierwszy schodek był za wysoki i trzeba go było skuć. Panowie kuli wczoraj cały dzień, pierwsze trzy stopnie wyglądają jak mury kamiennić po Powstaniu Warszawskim. Jedyny świadek tych działań – kot – na szczęście przeżył atrakcje bez widocznego uszczerbku na zdrowiu A wczoraj dowiedzieliśmy się, że drzwi wewnętrzne już przyjechały i montaż zacznie się w piątek, tydzień przed planowanym terminem. W panice kupowaliśmy klamki, ale do jutra powinny przyjść, za to jest szansa, że w sobotę będzie można pięć razy wyszorować podłogę z pobudowlanego kurzu i rzeczywiście, w niedzielę cieszyć się radością skończonych (w miarę) wnętrz :) Może nawet teściów na obiad zaprosimy? :) :) :) I jak już będzie posprzątane – zrobimy kilka zdjęć, bo pewnie na fotorelację czekacie najbardziej :)
  7. Jeszcze nie do końca, bo jeszcze nie ma końca miesiąca. Dodatkowo nie ma podłogi na górze (dziś się właśnie kładzie, podobno śliczna!), co skutkuje tym, że bus wyładowany po sam dach przewiózł wczoraj nasz dobytek i zostawił go na środku salonu. Tzn. nie bus zostawił, a jego operatorzy: mąż, kuzyn i siostrzeniec męża – cała męska część rodziny stacjonującej w okolicy Nanosili się panowie, nie ma co. A ja się napakowałam, jak nigdy w życiu. Nie wiedziałam, że na 34 m2 można zgromadzić aż tyle rzeczy Zdjęcia są – zapraszam do oglądania galerii. Nie mam jak ich tutaj zamieścić, brak dostępu do Picasy. Można podziwiać kuchnię. Dziś postaram się obfotografować resztę zmian godnych uwagi i też się w wolnej chwili podzielę, a co! Dziś planujemy pierwszą noc w nowym domu. Wiem, późno. Wszyscy nocują na etapie SSO albo tuż po oknach. A my z kilkumiesięcznym bobasem nie mieliśmy takiej możliwości. Za to jaka wyczekana ta noc! I będzie i na własnym łóżku, i będzie się można wykąpać pod własnym prysznicem i zrobić śniadanie w nowej kuchni (ślicznej, przyznacie:)... Ok, koniec tych zachwytów. Mieszkanie dostaje w środę nowego lokatora, a wygląda jak po wybuchu atomowym, trzeba coś z nim zrobić. Dodatkowo lista "do zrobienia" wcale się tak bardzo nie skróciła. A jeszcze dziś panowie wystartowali z elewacją i też już trzeba powoli myśleć nad kolorem tynku! Jakieś propozycje?
  8. Nadzwyczaj owocny dzień był wczoraj. Kupiliśmy styropian na elewację w wyjątkowo dobrej cenie. Wynegocjowaliśmy cenę na drzwi wewnętrzne, również korzystną. Kupiliśmy listwy progowe do paneli. I zamówiliśmy garderobę. Oprócz tego okazało się, że rusztowanie do elewacji już jest rozstawiane na naszej działce :) No, i przyszły wszystkie sprzęty do kuchni - od baterii po lodówkę :) Do zrobienia pozostaje światło (gniazdka osadzone, ale włączniki w lesie, podobnie jakiekolwiek lampy, czy chociażby żarówki na kabelkach wiszące), pomalowanie kominka (to się pewnie dzieje dziś), wywiercenie otworów w sufitach podwieszanych na lampki. I sprzątanie, sprzątanie, sprzątanie. W lipcu zaś mają się dziać następujące rzeczy: - montaż drzwi wewnętrznych + przyklejenie płytek w wiatrołapie przy drzwiach - montaż garderoby - montaż schodów - montaż drzwi wewnętrznych - ocieplenie, elewacja, podbitka Na dalszym froncie dziać się będzie: - ogród - ogrodzenie - górna łazienka - kupno pozostałych mebli - oświetlenie elewacji - ułożenie jakiejś być może kostki tudzież inne utwardzenia terenu :) Ale ale. Co my będziemy robić, jak już się ta budowa skończy?! Z nudów pewnie na naszej wsi pomrzemy... Czy ktoś a tego typu problem pobudowlany? :)
  9. Jeśli ktoś myśli, że nie piszemy, bo się nudzimy, to się grubo myli. Nie piszemy, bo już nie wiemy, jak się nazywamy. I to zarówno małżonek, jak i ja, jak i nasze dziecko poniekąd również (ona nie wie, bo jak na razie umie tylko "mama", "tata", "baba", "am", "NIE", muuu, miał, hau i parę innych dźwiękonaśladowczych wyrazów;). Otóż na budowie niby cisza i spokój, a w naszych mailach, telefonach, rozmowach osobistych i w mieszkaniu jakby tornado przechodziło. Codziennie coś nowego - a to dostawa AGD, a to wycieczka do marketu budowlanego, a to ostatnie negocjacje drzwi wewnętrznych. Czasem jeszcze wpadnie negocjowanie z ekipami, które już skończyły, żeby przyjechały na poprawki (np. trzeba wyregulować okna). A tu dziś się jeszcze sąsiad pyta, kiedy będziemy mieć materiał na elewację... Pięknie, że się wszystko tak tu i teraz dzieje, ale powoli nie ogarniam. Muszę jeszcze skombinować materac dla kuchniomontażystów, wybrać pralkę, kupić pilarkę i kołki z haczykami do powieszenia lamp i jakiś milion jeszcze rzeczy. A mieszkanie jak było niespakowane, tak niespakowane jest. Za to zdjęć nie ma, bo dom wygląda tak, że aż strach tam robić zdjęcia. I nawet pięknie się prezentujący Beckers Light Grey na ścianach nic tu nie zmieni
  10. Bank się uruchomił, więc wybieramy: pralkę, kuchenkę, piekarnik, lodówkę, zmywarkę, krany do górnej łazienki, listwy progowe, karnisze, zasłony i pierdyliard innych rzeczy. Trudne te wybory, najczęściej między: chcę to a stać mnie na inne. I wybieramy - raz to, raz inne, żeby suma summarum się jakoś w budżecie założonym zmieścić. Panele będą zamontowane w przyszły poniedziałek, kuchnia w ten piątek, gniazdka się nadal montują rękami teścia, malowanie się kończy w piątek, mycie okien wydaje się być bez końca Generalnie termin przeprowadzki nadal pozostaje ten sam - 30 czerwca opuszczamy dotychczasowe lokum, na nowym zastaniemy kurz, kurz i brak szaf, bo choć rozrysowałam sobie garderobę (co prawda dziś, ale jest i już wiem, co i jak z nią chcę), to pan od mebli na pewno z nią nie zdąży w tydzień. Ale liczy się, że będziemy mieszkać we własnym DOMU, że sprzątać będę mogła po tym, jak uśpię dziecko, a nie jak teraz - trzeba wracać do domu na 20, żeby małej kompletnie dnia nie rozregulować, że naprawdę niewiele już brakuje licząc to, ile już zrobiliśmy :)
  11. uff, mbank się ogarnął i wczoraj uruchomił środki. Opóźnienie - bagatela - 25 dni. Ok, lecę załatwiać budowę :)
  12. Już, już jedną nogą jesteśmy przeprowadzeni - coraz więcej kartonów spakowanych i zawiezionych na stryszek, w obecnym mieszkaniu widać coraz bardziej, że rzeczy ubywa. Końca co prawda nie widać, ale liczy się, że jest postęp :) Ale niestety, na razie jest akcja "stop inwestycjom". Bank zakwestionował nam rozliczenie trzeciej transzy i wstrzymał wypłatę czwartej, ostatniej. Powód? Nie zrobiliśmy niektórych prac z etapu trzeciego, bank więc nie wierzy, że wybudujemy dom do końca. To, że zrobiliśmy mnóstwo z etapu czwartego ich zupełnie nie obchodzi... nie ma płytek na ścianie w górnej łazience, nie ma osprzętu wod - kan na górze (bo i po co mam baterie teraz kupować, skoro prace nad tym pomieszczeniem przesunęły się w najlepszym wypadku na koniec lata?!), nie ma grzejników (i nie ważne, że wszędzie zaplanowano i zrealizowano podłogówkę!), nie ma więc kasy. Rzeźbiliśmy więc z tego, co nam zostało, ale i to szybko się skończyło. Zaciągnęliśmy więc pożyczkę krótkoterminową u rodziny, żeby zapłacić za prace już wykonane i z resztek oszczędności wpłacamy zaliczki na rzeczy, na które trzeba czekać, a bez których kiepsko się mieszka (np. panele na całej górze). A w międzyczasie dzwonimy do banku pytać: co dalej? Analitycy sprawdzają teraz, czy rzeczywiście te prace, które już wykonaliśmy z kolejnego etapu zrównoważą te, których nie wykonaliśmy jeszcze. Lada dzień mają się zdecydować. Ale my się mamy lada dzień wyprowadzić, kurde mol, a dom na razie nie nadaje się do zamieszkania, choćbyśmy bardzo tego chcieli. I taki mamy mały impas.
  13. effa_s

    Malujemy

    Sypialnia - syreni śpiew Pokój dziecka - zapach wanilii + ciepła bawełna strefa dzienna - light grey. Pozostałe pomieszczenia na razie białe, w przypływie weny być może wybierzemy kolor do pokoju na dole, ale nie liczyłabym na to za bardzo Kupiliśmy łóżko (180x200). Rozglądamy się za lampami, przynajmniej po jednej na pomieszczenie Nadal czekamy na kredytodawcę aż się uspokoi i przyzna nam kolejną transzę kredytu (jak na razie uważa, że źle wydaliśmy pieniądze na glazurę - my!? przecież mamy już położone ponad 60m2 płytek! i na armaturę łazienkową, matoły). A mamy już wybranego wykonawcę schodów, któremu chcielibyśmy jakąś zaliczkę wypłacić, żeby zabrał się do pracy... W międzyczasie szukamy sprzętów AGD do kuchni i rozważamy, co zmienić w pięknej górnej łazience, by nie zbankrutować. Ale na razie jest długi weekend, wczoraj był pierwszy rodzinny grill, a dziś lub jutro będzie wyprawa w celu mycia okien i (być może) montowania gniazdek. W poniedziałek zaś pomiar i wycena drzwi i paneli.
  14. Wykończenie idzie pełną parą, ale mam wrażenie, że czas pędzi jeszcze szybciej. Zdjęcia z minionego tygodnia, jest spora szansa, że dziś wygląda to wszystko inaczej, ale jestem chora i mam odwyk od budowy (przynajmniej dziś: Mamy już ułożone wszędzie płytki (tzn. wszędzie na dole, górna łazienka na razie czeka na swoją kolej). Mamy zbudowany kominek - widziałam już raz w nim ogień, ale to były tylko ćwiczenia szczelności rur :) Teraz dwa tygodnie musi sobie wysychać i dopiero wtedy jedno-dwa palenia i będzie go można pomalować. Kafle jednak baaardzo mi się podobają! W poniedziałek będzie montowana kabina, umywalka, toaleta i baterie - z łazienki będzie można skorzystać :) Wybraliśmy też drzwi wewnętrzne, szukamy korzystnej oferty zakupu z montażem. Tym razem wybór padł na DRE Premium, kolor dąb piaskowy. Idealnie pasują do płytki-bohaterki. Mamy też wykonawcę schodów, mamy do niego podjechać w przyszłym tygodniu i ustalić szczegóły balustrady i terminy realizacji. Nadal szukamy paneli. Te, które wybraliśmy są śliczne i dobre jakościowo, ale zdecydowanie ponad nasze teraźniejsze możliwości finansowe. Wychodzę z założenia, że: 1. panele będą tylko w sypialniach i w korytarzu na górze, wielkiego ruchu tam nie przewiduję, więc klasa ścieralności nie musi być najwyższa 2. nawet jeśli by się miały zniszczyć, to wymiana paneli jest najmniej kłopotliwa z całości wykończenia (no, łatwiej chyba tylko przemalować ściany W związku z tym szukam opcji bardzo budżetowej pasującej do drzwi i reszty podłogi Czekamy na montaż drzwi zewnętrznych, mają być za ok. 2 tygodnie. Prace nad elewacją przełożone - ekipa najpierw zaczęła u sąsiada. I bardzo dobrze, bo powoli zapominamy, jak się nazywamy Kupiliśmy włączniki i gniazdka. W strefie dziennej będzie Berker B Kwadrat, w częściach gospodarczych i pokojach - Simon Nature 54 Premium. Jak zobaczyłam pudło z osprzętem, to aż jęknęłam. Kto to kurcze wszystko zamontuje?! Plan na najbliższe dni: - kupić farby do pomalowania pokoi na górze - znaleźć dobrą ofertę na drzwi wewnętrzne - znaleźć panele - dogadać temat schodów - wybrać sprzęt AGD - znaleźć szklarza, który wstawi nam lustro w dolnej łazience Na dalsze dni: - kupić materac - zastanowić się nad garderobą (będzie systemowa, na początek może ze dwa drążki i po wypłacie uzupełniana o kolejne elementy;) - zorganizować jakiekolwiek oświetlenie przynajmniej w części pomieszczeń (np. w łazience by się przydało;) I jeden very good news na koniec: wynajęliśmy nasze mieszkanie. Od 1 lipca będzie w nim mieszkała moja przyjaciółka. Czyli: musimy się przeprowadzić do 28 czerwca. Dobre jest też to, że ona ma swoje praktycznie wszystko, będziemy więc mogli zabrać ze sobą na start wszystkie nasze ruchomości i nawet jedną szafę :)
  15. effa_s

    Wiosna 2015

    ale śliczny ogród! :)
  16. W niedzielę mieliśmy spotkanie ze stolarzem od kuchni. Gość jest super dokładny, precyzyjny, fachura z 30 letnim doświadczeniem. Ale kat morderca z niego też niezły. - Kto Pani tę kuchnię projektował?! - pani architekt, bardzo nam się jej pomysły podobają - A ile lat ma Pani architekt?! - jakby to miało jakieś znaczenie :) Rozmowa trwała mega długo (w sumie spędziliśmy z nim na budowie 4 godziny), dopytywał o najmniejsze szczegóły - a jaka grubość obrzeża, a jakiej wysokości cokół, a jakie to, a jakie tamto... A tego się nie da, a tamtego się nie da. Strasznie byłam zmęczona już jego postawą. Ostatecznie okazało się, że da się wszystko, będzie tak, jak chcemy, żeby było, a pani architekt "widać, że się orientuje". Ale jakby jej nie było przy tym spotkaniu, to chyba byśmy się rozstali bez zgody. Ale do rzeczy, o samej kuchni: dolne fronty będą białe, akrylowe, z pochwytem od góry z miejscem na palce. Blat i górne szafki w kolorze dąb sonoma z PFL, podobnie jak płyta pomiędzy blatem a górnymi szafkami - cieńsza, ale też drewnopodobna. Słoje poziome, mam nadzieję, że będą w tym układzie grały :) Do tego dodatki z białego mdfu lakierowanego matowo (typu cokół, półka na mikrofalę czy półki na książki kucharskie obok okna). Nad zlewem na ścianie między oknami będzie lacobel biały. Blat na zacinkę, bez żadnych widocznych łączeń. Dodatkowo panowie zrobią z tego samego blatu parapety (pod warunkiem, że się zmieszczą pod oknami) oraz półkę na książki z płyty do wnęki od strony jadalni. A, i zrobią też ławeczkę pod oknem w jadalni, tapicerowaną, z dwiema szufladami oraz dwojgiem drzwiczek, będzie tam schowek na rzeczy typu obrusy, poduszki na meble ogrodowe itd. Termin wykonania: 20 czerwca. Off topic: wielu znajomych uważa, że wydanie 6000 zł na architekta wnętrz to wyrzucenie pieniędzy w błoto i nasza ekstrawagancja. Ja uważam, że to najlepiej wydane pieniądze na budowie (no, może z wyjątkiem tych na okna;). Dlaczego? Bo ona odpowiada w naszym imieniu na miliard pytań, na które my nie znalibyśmy odpowiedzi, podrzuca niestandardowe pomysły, dba, żeby wszystko grało ze sobą, wyszukuje materiały i elementy wykończenia, dopytuje u producenta o konkretne rozwiązania, jednym słowem zdejmuje nam z głowy mnóstwo pracy. Bo kto z Was wiedziałby jakie powinno być obrzeże w meblach?! Jasne, moglibyśmy wyszukiwać odpowiedzi sami, ale wykończenie zajęło by wtedy przynajmniej pół roku więcej, a my im wcześniej się przeprowadzimy, tym szybciej będziemy mogli wynająć nasze mieszkanie - koszty pani architekt zwrócą się max w 4 miesiące! Dziś
  17. Na budowie cały czas się pracuje. Raz wolniej, raz szybciej, ale efekty widać: Kotłownia jest nawet zafugowana (zaraz jadę to obejrzeć:), podobnie spiżarka. Do ułożenia zostały wnęki w łazience, podłoga w łazience, korytarzu, salonie i jadalni (wszędzie te same płytki drewnopodobne Marazzi Teverk Way Rovere). Jest realna szansa, że do końca maja prace będą skończone :) Postęp w gładziowaniu też już widać - góra jest gotowa do malowania, na dole zatarta kuchnia i pokój, na swoją kolej na tarcie czeka strefa dzienna. Gładź trzeba jeszcze będzie położyć w wiatrołapie. Tam, w kotłowni i w dolnej łazience trzeba jeszcze zrobić podwieszane sufity. No, i pomalować cały dom dwa razy... W niedzielę przyjeżdża stolarz na pomiar kuchni - termin realizacji ok. 20 czerwca. Jak tylko będzie ułożona podłoga w salonie można będzie montować kominek - mamy już informację, że przyszły kafle. Nadal trwa casting na schody, umawianie się na pomiary idzie nam bardzo opornie, ale mam nadzieję, że do końca przyszłego tygodnia kogoś wybierzemy. Z rzeczy z odroczonym terminem realizacji zostały nam jeszcze: drzwi wewnętrzne i panele na górę. Te ostatnie to prosta sprawa, ale trzeba najpierw mieć zdrowe dziecko i trochę czasu, by pojechać i wybrać coś... Za to mamy już zrobioną drogę i podjazd do garażu - ładnie wykorytowane, zasypane kamieniem i ubite, także da się w miarę suchą stopą dojechać :) Nawiązałam też kontakt z dziewczyną studiującą architekturę krajobrazu, której rodzice mają centrum ogrodnicze w okolicy - mam się odezwać po przeprowadzce i wtedy umówimy się na jakiś plan na ogród (ta przyjemność ma kosztować ok. 300 zł, chyba wolę to wydać na projekt niż na rośliny, które się nie przyjmą, nie będą dobrze wyglądały albo nie będą się nadawać na naszą glebę...) Jest też kiepska wiadomość: źródełko z pieniędzmi wysycha. Wykończeniówka wykańcza!
  18. A wykańczanie idzie... niespiesznie, tak to nazwijmy Pan Płytka obłożył ściany w kotłowni: Oprócz tego skończony jest już podwieszany sufit w kuchni i dwa razy zagładziowane ściany parteru i poddasza: Tworzy się też zabudowa dolnej łazienki (po prawie dwóch tygodniach oczekiwania przyjechała szklana mozaika, na komplet sprzętów jeszcze się nie doczekałam - odbieram je na raty. Przez przypadek zaoszczędzimy na transporcie, bo sklep, w którym kupowaliśmy sprzęt na punkt odbioru na sąsiednim osiedlu;) Panowie od robót zewnętrznych przyjechali dziś z ubijarką, by ostatecznie przygotować podjazd. Nadal nie mam czasu obdzwonić schodziarzy ani umówić się na pomiar drzwi zewnętrznych. Za to wybraliśmy wykonawcę kuchni (tylko też muszę z nim porozmawiać i powiedzieć mu o tym). W każdym razie mam wrażenie, że na każdym froncie mamy rozgrzebane roboty, a ich końca nie widać! Ale przynajmniej okolica na wiosnę zachwyca! Tu zdjęcia sprzed prac ziemnych:
  19. effa_s

    Szybki update

    Dzięki dziewczyny, chyba rzeczywiście pora zacząć choćby inspiracje zbierać My też mamy dzielny plan ogrodem zająć się sami, a z plączącym się pod nogami bobasem jest jakby trudniej A kominek nie będzie miał DGP, za to w domu jest rekuperacja, więc ona powinna choć w części rozprowadzić ciepło do pokoi. Poza tym w marcu, po uruchomieniu ogrzewania zauważyliśmy, że na górze jest duuużo cieplej niż na dole. Może to z powodu niezbyt szczelnych (albo bardzo nieszczelnych) tymczasowych drzwi wejściowych, może poprzez dużą otwartą przestrzeń na dole, może zwykłe prawa fizyki, że ciepło ucieka do góry - w każdym razie ewidentnie nie trzeba tam dogrzewać
  20. effa_s

    Szybki update

    Szybki, bo bez zdjęć, i szybki, bo tylko kilka rzeczy z niekończącej się listy... 1. mamy wybranego wykonawcę kominka i wybraliśmy kafle. Kominek będzie prosty, zabudowa w kształcie prostopadłościanu. Wkład Unico Dragon 2, do tego 3 kręgi akumulacyjne oraz zabudowa ciepła szamotowa. Wokół paleniska będzie ramka z kafli matowych czarnych firmy Karat. Głębokość zabudowy 50 cm, szerokość 124 cm, wysokość do sufitu. Koszt: na razie 11600, ale negocjujemy cenę :) 2. Instalacja deszczowa zrobiona, choć czyszczaki jeszcze nie zamontowane. Za to zakopana bednarka i wyrównany teren (z grubsza). Na podjazd został wysypany kamień na podbudowę, czeka jeszcze na zagęszczenie. Szybko muszę kupić dwa kołnierze betonowe do szamba i deszczówki + dwa włazy żeliwne. 3. Zamówione baterie mają być do odbioru dziś... chyba trochę zmieniałam zamówienie, także dostawa będzie na 3 raty, ale mam nadzieję, że choć najważniejsze elementy uda nam się odebrać dziś. Wczoraj prace zaczął pan Płytka, dziś pojedziemy popatrzeć jak mu idzie :) 4. Nadal nie dokonaliśmy wyboru wykonawcy kuchni. Czekamy na uszczegółowienie jednej z ofert, mamy nadzieję, że się to stanie do końca tygodnia i wtedy ostatecznie podejmiemy dalsze rozmowy z finalistami 5. Trwa casting na dostawcę i montażystę drzwi zewnętrznych, na placu boju zostało dwóch oferentów, dziś trzeba się z nimi ostatecznie dogadać. 6. Dodatkowo okazało się, że musimy "na już" wybrać palisady do murku oporowego, wszystkie prace brukarskie robi nam firma kolegi męża jako prace "dodatkowe" (czyt. mniej płatne), dlatego na nasz front rzuca wolne maszyny i ludzi, którzy akurat nie mają zajęcia na innych inwestycjach. I tak skokowo to bardzo idzie. 7. Zaczęłam rozrysowywać sobie strefy funkcjonalne w ogrodzie. Ciężko idzie! Napiszcie skąd bierzecie inspiracje ogrodowe? No, i ciekawe co przyniesie dzień...? Jak to dobrze, że jestem jeszcze w domu (już co prawda na urlopie wypoczynkowym, a nie macierzyńskim) i z grubsza mam czas ogarniać tę rzeczywistość. Przerażeniem napawa mnie czerwiec - od 1 idę do pracy, a do przeprowadzki zostanie jeszcze miesiąc....
  21. effa_s

    Płytka - bohaterka

    Bardzo dziękuję za miłe słowa, płytki będziemy fotografować do upadłego, nam też się przeogromnie podobają. Mamy nadzieję, że na całej powierzchni będą robiły równie dobre wrażenie jak na próbce!
  22. effa_s

    Praca wre!

    ach jak dobrze wiedzieć, że nie tylko ja nie mam pojęcia czym są czyszczaki. Jak sugeruje Drdz - to takie łapacze śmiecia na pionowej części rynny :)
  23. effa_s

    Praca wre!

    Dziś na budowie było jak w ulu. Od rana panowie z koparką przygotowywali wykop wokół domu pod odprowadzenie wody z rynien oraz bednarkę. Działka wygląda jak po działaniach wojennych. Jutro mają kontynuować prace, podobno nawet je skończyć (nie wiem, w jaki to niby sposób, skoro bednarka jest... w garażu sąsiada O 10 przyjechał pan od układania płytek i pani architekt powyjaśniać sobie szczegóły. Prawie dwie godziny wyjaśniali. Dobrze, że jest ktoś, kto takie sprawy załatwia za mnie, kompletnie nie nadaję się do rozmów o takich detalach, jakie oni roztrząsali. W każdym razie wygląda na to, że będzie ładnie Problemem będzie jedynie pęknięta wylewka w holu. Na dylatacji zrobiła się szczelina - jest spore prawdopodobieństwo, że jak położymy płytki, to one w tym miejscu pękną. Niestety, nie da się ich położyć tak, żeby w tym miejscu wypadła fuga, dlatego chyba będziemy je rozmierzać od pierwszego pęknięcia, a w miejscu drugiego pęknięcia je celowo potniemy. Lepiej tak, niż żeby same miały popękać w dowolny, wybrany przez siebie sposób. Dostaliśmy też ostatnią wycenę na kuchnię. Stolarz, który robił nam kuchnię w obecnym mieszkaniu wycenił opcję "full wypas" na 13 tyś. Ale w tym są zawiasy cichodomykające się, szuflady tandemboxy, magic corner, cargo i fronty lakierowane z frezowanym uchwytem na większości szafek. Jutro jeszcze czeka nas jedna rozmowa nt. kuchni i w środę podejmujemy ostateczną decyzję. Zamówiłam ceramikę i armaturę do dolnej łazienki. Z 5 wycen najtańsza okazała się z jednego ze sklepów internetowych, choć studio, gdzie kupowaliśmy płytki też było konkurencyjne. No, ale 500 zł na 2500 piechotą nie chodzi. Do zakupu pozostała kabina i brodzik, ale to musi poczekać, bo na razie nawet nie ma gdzie jej postawić :) Wybraliśmy też ostateczną wersję kominka, a także był u nas pan od schodów na wstępny pomiar przed wyceną. A w międzyczasie Pan Wykańczator gładził ściany parteru drugą warstwą. To był baaardzo długi dzień :) Plan na jutro: - kończenie wykopów - położenie bednarki - wysypanie kamienia pod kostkę i na drogę - ogarnięcie tematu drzwi zewnętrznych - zebranie i porównanie wycen i kontakt z wybranym wykonawcą - przydałoby się też odezwać do schodziarzy z wyceny, ale to już raczej jutro się w grafiku nie zmieści. A, i jeszcze muszę kupić czyszczaki!
  24. Przedstawiam Wam odmienioną bohaterkę jednego z poprzednich postów - płytkę podłogową. Marazzi Teverkway Rovere zagości na podłodze w salonie, jadalni, holu i obu łazienkach: A tutaj osiągnięcie - można już umyć ręce! jak widać pełna prowizorka, ale obawiam się, że to jedyne, co zmusi nas, by tę prowizorkę w niedługim czasie zastąpić rozwiązaniem docelowym. Jeśli byłoby choć trochę lepiej, to za moment okazałoby się, że nie warto tego ruszać, bo przecież działa Prace posuwają się do przodu: mamy już sufit podwieszany w kuchni, panowie od ocieplenia poddasza poprawili większość fuszerek, które po sobie pozostawili, przyjechała dostawa płytek podłogowych i ściennych. Wybraliśmy też docelowe drzwi wejściowe: Drzwi Stolpaw Michał, kolekcja Novum+, na sośnie. Jutro zabieram się za zbieranie wycen, na razie mamy jedną - na 3800 z montażem. Zbieramy też wycenę na schody. Rozbieżności jak stąd w kosmos - od ok. 7000 za samo obłożenie do 46000 za obłożenie drewnem i montaż balustrady oraz szyby oddzielającej salon od klatki schodowej. Trzeba to poukładać ładnie w tabelce i zdecydować się, z kim będziemy kontynuowali rozmowy. Wycenia się również ciepły kominek. Miał być piecokominek, ale wstępne rozmowy o cenie nas pokonały. Jako, że mamy już cały system ogrzewania, a kominek ma służyć za źródło awaryjne + element tworzący atmosferę - nie możemy na niego wydać 20 tysięcy złotych. Nawet 15 nie możemy. Także musimy zrewidować marzenia i zadowolić się ciepłą obudową + krążkami akumulacyjnymi. Lepsze to niż puszczanie całego ciepła wprost do komina... Ostatnią wycenę kuchni mamy mieć w poniedziałek. Jak na razie komplet mebli u dwóch stolarzy: ok. 11000 i 15000 - też spore rozbieżności... A na horyzoncie zaplanowane prace ziemne i start z łazienką dolną w przyszłym tygodniu!
  25. effa_s

    Fotorelacja

    ścianka ma ok. 120-125 cm (nie pamiętam dokładnie) - już po zrobieniu wylewki i sufitów podwieszanych (całość wylewki ok. 14 cm ze styropianem, w suficie 30 cm wełny).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...