kupiłam nawóz ale chyba mam za niskie ciśnienie wody i jakoś mało tego płynu z butelki ubyło...
Nasza woda doprowadza mnie do szału. Trzeba było wiercić studnie, ale nie - cywilizacji mi się zachciało...
Gutek przeziębiony i znowu nie chodzi do przedszkola, ja niewyspana.
Wczoraj miałam poważną rozmoe ze znajomymi na temat pracy. Okazało się, ze nie nadaję się do biznesu. Kompletnie...Nie ta konstrukcja psychiczna. Brak konsekwencji, asertywnosci i wiary w siebie ((
Na dodatek umarł pies naszych przyjaciół. wspaniały i piękny pies...żal mi strasznie. przepłakałam cały wieczór, do kitu to wszystko.
wydawało mi się zawsze, że kocham psy...ale to chyba nieprawda. Kiedy była tylko Trufla nie miałam problemu - owszem kopała dołki, ale była w tym już dość przewidywalna. Wystarczyło tylko usunąć z rabat wszystkie mieszczące się w pysku kamienie. Przynajmniej taki miałam plan na ten sezon...Niestety teraz mamy cztery psy. I to jest na moje nerwy za dużo. Zebym jeszcze sama o takiej ilości zdecydowała, to trudno- sama jestem sobie winna, ale one do nas przychodzą zewsząd a moj mąż karmi.
Chyba realizuje marzenie dziecka miastowego o własnym zwierzątku i jak to zwykle on, poszedł na całosć...
Pieski niestety kopią w moim ogrodzie, sikają na moje krzewy, depczą moje malutkie ledwo wychylone z ziemi pączki piwonii, łąmią tulipany, dziś zasypały piachem jedną z pnących hortensji a na drugiej się położyły. Jestem bliska popełnienie przestępstwa...albo rozwodu.
Muszę coś z tym zrobić. Moj ogród nie należy do bardzo wypielęgnowanych, ale poświęcam mu dużo czasu i jest moim oczkiem w głowie...Na wiele rzeczy się godzę, ale to już przesada.
To starszne jak kruche jest życie. Jak niewiele trzeba żeby zniknęło z powierzchni ziemi 90 osób...w sumie to 97 chyba...Od razu nasunęło mi się takie zdanie z wiersza Szymborskiej: "historia zaokrągla szkielety do zera, tysiąc i jeden to wciąż jeszcze tysiąc"...Przerażające dla mnie jest to, ze wsiadając do tego samolotu Ci ludzie byli pewni, że dolecą na miejsce. Mieli jakies plany, sprawy do załatwienia...truizm, ale los sobie z nich zadrwił... Możliwe, ze jestem cyniczna ale nie sądzę żeby coś dobrego z tego wynikło...ot, burza medialna która za tydzień, miesiąc, przycichnie...zostanie po niej data do upamiętnainia...Nigdy chyba nie uda mi się dostrzec sensu w cierpieniu. Bardzo współczuję żywym, którzy tu zostali. Przedwczoraj byłam na pogrzebie, widziałam jak brat opłakiwał brata. Mogę sobie wyobrazić co się teraz dzieje w rodzinach tych ludzi, którzy zgineli w katastrofie pod Smoleńskiem... I tak niewiele można zrobić...zapalić świeczkę, wywiesić flagę...
chciałam sobie do tej rabaty zrobić ramę z podkładów kolejowych, ale przeczytałam tu: http://www.wymarzonyogrod.pl/1273_1882.htm" rel="external nofollow">http://www.wymarzonyogrod.pl/1273_1882.htm że to niebezpieczne i zabronione...hm... chciałam, zęby ta rabata była ciut podniesiona i zeby było tanio.
Bardzo bym chciała w tym roku trochę więcej zrobić w ogrodzie, mam spore plany m in. takie http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/ogrod/rabat1.jpg" rel="external nofollow">http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/ogrod/rabat1.jpg
mam nadzieję, ze prognoza pogody jest mocno przsadzona i ze wiosna jednak przyjdzie w mniej więcej standardowym terminie...
Moja babcia miała cukiernię i "Tłusty czwartek" był wielkim wydarzeniem w naszej rodzinie. Ponieważ w sklepach niewiele było to te pączki były wielkim rarytasem, a śmiem twierdzić, ze pączki babci były lepsze niż od Bliklego. Całą noc trwały przygotowania. Nie wiem ile pączków sprzedawaliśmy, ale pewnie parę tysięcy...Wszyscy pracownicy i wszystkie dzieci babci a także krewni i znajomi królika przyjeżdzali pomagać. Byłam dzieckiem moze siedmioletnim i dla mnie to byla wielka frajda, bo mogłam nie spać praktycznie całą noc :) Rozgardiasz był niesamowity - gdzieś tam miesiło się ciasto, ktoś porcjował placki na małe kwadraciki z których potem ręcznie kręciło się pączki. Na dwie ręce - do dziś to potrafię :)Wszędzie gdzie się człowiek nie obejrzał stały blachy z pączkami: jedne wyrastały, inne czekały do nadziewania, jeszcze inne , już gotowe ociekały lukrem...wszędzie pachniało, tak, ze można było dostać zawrotu głowy. I tego dnia cieplutenkie i swieżutenkie pączki to było nasze śniadanie i obiad, i kolacja :)
Posty, które tu się znalazły a nie ja je pisałam:) zostały przeniesione do komentarzy. I tam na nie odpowiedziałam, mam nadzieję, zę na wszystkie. Trzeba tylko kliknąć na k. w podpisie :)
Pozdrawiam wszystkich czytających i dziękuję za wpisy. Bardzo są miłe.
Kochani czytacze i podglądacze! Zbliżają się święta, z tej okazji chciałam złożyć wszystkim serdeczne życzenia zdrowia i pomyślności. A także powodzenia we realizacji wszystkich zamiarów budowlanych i nie tylko. http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/kartka1.gif" rel="external nofollow">http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/kartka1.gif
stolik taki - nawet mi się podoba, ale dywan potrzebny żeby było już na całkiem tak jak chciałam proszę nie zwracać uwagi na szmatę w oknie, ciągle nad nią dumam dlatego tak sobie smętnie wisi... http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/wnetrza048-1.jpg" rel="external nofollow">http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/wnetrza048-1.jpg
a tu korytarz górny, jeszcze nie wszystko zrobione, ale coś tam widać http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/wnetrza022.jpg" rel="external nofollow">http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/wnetrza022.jpg
Przyjechał stolik... jeszcze nie złożony, ale wygląda na fajny
zdjęcia soon
A tak na marginesie - wreszcie się zameldowałam. I chciałam napisać, ze w naszym urzędzie gminy są sami mili pracownicy. Jeśli to jest zasada to naprawde warto wynosić się do małych miasteczek.
Przyszłam sobie pojęczeć. Kiedyś odwiedzałam mnóstwo dzienników, głównie, zeby coś pooglądać. Do czytania zazwyczaj wiele w naszych forumowych dziennikach nie ma. Nie mówię o dzienniku barranków czy Dandiego. To tak, dla ścisłości. A teraz wszędzie jakieś pozamykane galerie. Już do połowy osób przestałam zaglądac... Do kitu to jest. Poza tym pogoda do d..upy.
A wogóle to 30 października minie pół roku od przeprowadzki. Nie mam już zupełnie o czym pisać, więc chyba zamknę dziennik.
zebrało mi się na wspomnienia Dwa lata temu, 20 września, pamiętam jakby to bylo.... dwa lata temu... koparka zebrała z naszej działki humus. Budowa ciągnęła się niemiłosiernie, wydawało mi się, ze wieki. Prawdopodobnie dlatego, ze przez ten czas mieszkaliśmy kątem u rodziny. Kąt był całkiem spory, ale wiadomo, zę z rodziną to najlepiej na zdjęciach...Teraz myślę, ze 1,5 roku to jednak krótko. I że może niepotzrebnie się tak piekliłam, denerwowałam, niecierpliwiłam...No, ale to zawsze tak jest, ze człowiek mądrości i stoickiego podejścia nabiera wraz z doświadczeniem. W każdym razie mam nadzieję, że do mnie też ta zasada się stosuje. Mieszkamy 5 miesięcy. I jest cudownie. Jeszcze nie znalazłam minusów wyprowadzki z Krakowa na naszą najpiękniejszą w świecie wieś. Tyle tylko, ze idzie zima...i bardzo możliwe, ze wreszcie jakieś znajdę.
A teraz kilka zdjęć z serii"przed" i "po" http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/PICT0004.jpg" rel="external nofollow">http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/PICT0004.jpg http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/rozne003.jpg" rel="external nofollow">http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/rozne003.jpg http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/PICT0011.jpg" rel="external nofollow">http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/PICT0011.jpg http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/rozne009.jpg" rel="external nofollow">http://i683.photobucket.com/albums/vv195/Irma_murator/rozne009.jpg to są mniej więcej te same ujęcia, dzielą je dwa lata, ale mam mieszane uczucia jak na nie patrzę... Podobała mi się dzikość tego miejsca. Ucywilizowaliśmy je, i trochę żal... mam tylko nadzieję, ze kiedy ogród się rozrośnie to trochę tej dzikości odzyskamy.