siedzę w domu, bez samochodu, ale też i bez prawa jazdy, więc to nie takie ważne. Siedzę i gryzę się czy wydać na taksówkę 30 zeta, czy poczekać do jutra...Rozsądek podpowiada poczekać, bo jutro jeszcze więcej zobaczę, ale rozsądek i budowa to tylko tak powierzchownie są ze sobą kompatybilne...
a oni tam układają parkiet i nawet nie wiedzą, jakie ja tu katusze przeżywam... salon już skończony widziałam rano, ładnie wyszło
sprzątałyśmy dzisiaj z mamą dom, matko, ale wszędzie jest syf!
Jak ci moi wykończeniowcy bałąganią, wszyscy tak mają, czy tylko oni?
Ciekawe jak u Was wygląda sprzatanie na budowie, odpuszczacie i zostawiacie nietknięte do przeprowadzki, czy przeciwnie sprzątacie co jakiś czas żeby nie wyglądało jak w chlewie? Ja przyznaję się bez bicia, ze nie sprzatałam i nie za bardzo pilnowałam wykonawców no i teraz mam za swoje. Czeka mnie tydzień z żyletką, zęby doczyścić podłogi w łazienkach...
A tak wogóle to sprzątrałam dzisiaj, bo jutro przyjezdzają parkieciarze
Pojachałam Ci ja dzisiaj na budowę, pokazałam panu jak ma malować pokój Marysi i Gucia i pojechałam po resztę farb. U Marysi miały być dwie wściekle rózowe ściany a u Gucia 3 zielone, ale po farbę dla synka dopiero jechałam... I co?
I jak łatwo się domyślić po powrocie oba pokoiki były pomalowane na ten wściekły róż, aż łuna biła na korytarz... a pan malarz stał bardzo zadowolony z siebie, bo tak szybko mu poszło...
przed chwilą pożegnaliśmy księdza. Mąż się oczywiście schował, a ja jak ta niedojda na pytanie księdza gdzie mąż i czy unika księdza, powiedziałam "no tak...bo on taki niezbyt praktykujący jest" kaaaanał moja prawdomówność powoduje coraz więcej kłopotów, muszę nauczyć się kłamać...
zamowiłam kilka rzeczy w Kids Town m in. http://www.kidstown.pl/img/product/309/kind/1" rel="external nofollow">http://www.kidstown.pl/img/product/309/kind/1 taki wieszaczek, kolory śliczne intensywne, jestem bardzo zadowolona polecam sklep
kurczę, w tej łazience od miesięcy prawie nic się nie zmieniło...
to zdjęcie wyżej jest z końca sierpnia
miałam zamówić lustra, ale szklarz zginął w wypadku motocyklowym, i to nie jest makabryczny żart. Muszę znaleźć jakiegoś nowego, ale nie wiem czy nie będę musiała szukać w innym mieście. Tutaj o żadnym innym nie słyszałam.
MAm nadzieję, że w tym tygodniu przyjedzie gość od parkietu i że wiadomości będą dobre.
Mam dość tej budowy, jak w tym miesiącu coś się nie ruszy to ja to p...lę
Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia Sylwestrowe i Noworoczne! W Nowym Roku wszystkim życzę pomyślności, spełnienia marzeń, realizacji planów, a także radości, miłości i ciepła rodzinnego.
A moj ukochany synek, źrenica moich oczu od godziny jest na nogach. A kto go pilnuje, oczywiście mamusia...Będę dochodzić do siebie przez najbliższy tydzień.
a żeby nie było: mąż postanowił sam zbudować budę dla psa. znalzazłam zdjęcia w internecie jak to zrobić ale się prawie obraził i powiedział: co ty myślisz, że ja jestem jakimś lamerem?!
Nie, no skąd, kotku...wszyscy wiedzą, że jesteś stolarz pierwsza klasa, w końcu drewutnię zbudowałeś...
spadłam na jakąś szóstą stronę...oj, zaniedbałam dziennik
Ale na budowie nic się nie dzieje. Mąż obsypywał to co było do obsypania i tyle...Nudy...No, może nie dla niego
W piątek przyjechał pan od parkietów (który to już raz?) wylewki już prawie, prawie suche, ale w gabinetach jeszcze troszkę brakuje. Po 5 stycznia pan znowu przyjedzie i może wreszcie będzie koniec tego mierzenia a zacznie się układanie.
oby...
Niestety przed świętami będziemy mogli odebrać kanapę i łóżko. Niestety, bo nie mamy gdzie trzymać.
Zeby mi co poniektórzy nie zarzucali zbyt małej ilości zdjęc...
Ta daaam
Wejscie już prawie skończone.Trochę oczyściliśmy kostkę, żeby było cokolwiek widać.
są nawet drzwi, jeszcze brakuje klamki i nie są do końca obrobione, ale już widać. Calą elewację drewnianą zamierzam jeszcze raz pomalować. Nie wiem czy nie zrobię tego bejcą w odrobinę innym kolorze, bo trochę mnie ten pomarancz wkurza...chciałabym go nieco przyżółcić.
w tym dołku będzie zakotwiony łańcuch, odprowadzi wodę zamiast rury spustowej z daszku nad wejsciem
zamówiłam projekt ogrodu, więc juz wiem jak to jest, kiedy się stoi po drugiej stronie barykady :)
ciągle mnie nachodzi ochota, żeby ten projekt zmieniać, poprawiać...ale prawie za każdym razem po głębszej analizie dochodzę do wniosku, że to projektantka miała rację nie ja...teraz już wiem dlaczego powtarzam klientom, że lepiej w projekcie nie grzebać...
robimy murki oporowe wokól prawie całego domu, bo nie chcę robić dużej skarpy. Mam nadzieję, ze wyjdzie ok i że można przy samym domu sadzić rośliny Fundamenty są obłożone folią bąbelkową, więc chyba nie powinno być problemu...
chciałam te murki zrobić z granitu, ale cena wychodziła szokująco wysoka, więc będą z bloczków betonowych. Jak mi się znudzą, albo wyjdą źle to obłożę czymś albo posmaruję tynkiem mozaikowym.
a tak z upełnie innej beczki: mózg mi się lasuje pzrez tę budowę, bo napisałam "mórki"...dobrze, że sprawdziłam...
po 11 ma wejsć brukarz i być może parkiety. 13 przyjedzie pan zmierzyć wilgotność wylewek, chyba po raz setny i wtedy zobaczymy :)
muszę zadzwonić do stolarza i się przypomnieć w sprawie kuchni, bo jakoś cicho siedzi, a kuchnia miała być na 20 listopada :)
A teraz elewacja, jeszcze nie całkiem skończona, ale już coś widać, więc: tadaaam! Specjalnie nie pokazuję z bliska, bo to nie jest żadne mistrzostwo świata, chociaż jak dla mnie wystarczy
Oczywiście coś tam jeszcze nie działa jak trzeba np. podłogówka w naszej łazience, ale kto by się tym przejmował
taras juz prawie skonczony elewacja drewniana też, co prawda kolor jest troszke zbyt pomaranczowy...ale byl maly wybór kolorów tam gdzie zamawialismy. trochę szkoda, ale bardzo mnie to nie wkurza. Jestem szczęśliwa, że już prawie skonczone.
Zdjęć na razie nie będzie, bo zapomniałam hasła do fotosika ...jeszcze nie mam outlooka (nowy komputer) i nie mogą mi wysłać zapasowego...Ale za to jak już wstawię to pewnie na zewnątrz nawet kostka jakaś będzie.
Dziś miał być facet z shiedla żeby nam coś poprawić przy kominie a w środę mieliśmy zacząć grzać. Jak zwykle wszystko się poprzesuwało. Facet przyjedzie w środę.
W czwartek zadzwonili z tartaku, że nie przywiozą kantowizny na taras w piątek, bo jest pomalowana i musi wyschnąć. Dziś facet zadzwonił, że wogóle nie jest pomalowana! Trzeba bedzie samemu...Bo nie możemy dłużej czekać. Po co tak ściemniać? Jakby pwiedział od razu to mielibyśmy drewno w piątek...mozna by coś pomalować a w weekend by schło...
A teraz najgorsze: jak przyjechałam w piątek na budowę i zobaczyłam słupki pod taras to mało nie upadłam. Takie krzywe Były. Żadnego poziomu, nic, zero!!!No to ja za telefon i dzwonię do gościa z pytaniem: Co to jest, dlaczego tak???A on mi na to, że będzie poziomował za pomocą klinów drewnianych! Ku...!!! Powiedziałam mu, że żadnych klinów sobie nie życzę i, że ma poprawić, ale czy to zrobi???Co jest z tymi ludźmi???