Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Renia

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1 886
  • Rejestracja

Zawartość dodana przez Renia

  1. Przychodzi wiosna i lato. I pojawia się wielki problem do załatwienia. Garaż i pomieszczenie gospodarcze zaciekają od zewnątrz. Już w tamtym roku były duże zacieki, ale nie mogliśmy się tym zająć, były inne trudne sprawy do załatwienia .... zostawiliśmy wszystko inne. Teraz to jest najpilniejsze do zrobienia. Ściągam eksperta budowlanego i w sobotę oglądamy razem garaż, taras, płytki, fugi, rynny. No i jest przyczyna - płytki od mrozu popękały, fugi się rozszczelniły, pierwszy rząd płytek pod mocowaniem balustrady jest do zdjęcia i wymiany. Siedzimy z ekspertem przy herbacie i dyskutujemy, bo ja już nie mam ochoty kłaść kolejnych płytek. Te wytrzymały tylko kilka lat. Taras był robiony w czasie wakacji w 2008 roku, a pierwsze małe zacieki pojawiły się 2 lata temu. W warunkach pogodowych w Polsce płytki wytrzymują podobno średnio 8 lat. Nie mam siły co kilka lat kłaść nowe płytki, taras ma około 30 m2, to są duże koszty! Za kilka lat nie dam rady finansowo, bo przecież nie tylko taras jest do pilotowania. Pada nazwa betondur. Zaczynam szukać w internecie informacji o najnowszych rozwiązaniach. Może żywica poliuretanowa? Znowu buszuję na forum i czytam .... dużo osób ma ten sam problem, przeciekający taras nad garażem. Hmmm .... jeszcze nie zdążyłam wykończyć wszystkiego, a już zaczynają się grube i kosztowne remonty. Jestem załamana.
  2. Tak szybko płynie czas ... tak dawno mnie tu nie było. Mieszkamy sobie w domku nadal, coraz starsi i coraz mniej nam się chce. Na bramę wjazdową przyszło nam poczekać dłużej. W końcu się pojawiła, bardzo okazała, wysoka, z czterech "paneli" z takim samym wzorem jak balustrady nad garażem. Nie zamontowano jednak mechanizmu na pilota z jakiegoś względu i tak mordowaliśmy się przez dłuuuugi okres czasu wychodząc z samochodu i przesuwając ją ręcznie. Wreszcie w tym roku mąż się zawziął i dopiął sprawę do końca, bo odłożone na to pieniądze zaczęły mu się już rozchodzić. Przyjechała profesjonalna firma i zrobiła automatykę. Trzeba było przerobić zamykanie furtki w bramie z drugiej strony, aby zminimalizować jej wyrwanie przy przypadkowym zostawieniu niedomkniętej - bo furtka jest w bramie i "jeździ" razem z bramą. Wchodząc, dołem trzeba przekroczyć "ramę", ale nie jest to kłopotliwe. Inaczej nie można było tego zrobić, bo wjazd byłby za wąski dla samochodu. Doszedł klucz do furtki, bo teraz jest zamykana, a wcześniej nie była i każdy mógł wejść. Trzeba dzwonić, aby ktoś otworzył z domu, ustrojstwo zamontowane jest w przedpokoju obok spiżarki. Dla pieszych brama odsuwa się na około 1,5 metra, dla samochodu na całość. Zamontowane jest światło przy furtce, samo gaśnie. Skrzynka listowa, za pozwoleniem sąsiada, zamontowana na jego siatce, tuż obok furtki. Mój mąż jest teraz zachwycony! Twierdzi, że wreszcie czuje się bezpiecznie w domu, bo wcześniej każdy mógł wejść na posesję w każdej chwili. Na dokończenie czekało też okno trójkątne w górnej łazience. Na zewnątrz trzeba było go obłożyć deseczkami, zostały zostawione podczas budowy i czekały tyle lat. I okno też jest zrobione, nie widać już pianki wokół ramy. Znalazłam takiego pana, który się ogłaszał na portalu, przyjechał i zrobił. Schodki wejściowe do domu też czekały na wykończenie... Długo nie mogłam się zdecydować czym wykończyć, płytek nie chciałam, bo lubią pod wpływem mrozu i wilgoci odpadać po kilku latach. I pan z ogłoszenia zaproponował takie kamyczki w różnych kolorach. Wybrałam najbardziej pasujący kolor i od dwóch miesięcy mamy wykończone schody. Bardzo ładnie to wygląda. Na trzech stopniach z przodu są listwy wykończeniowe, takie metalowe, a kamyczki rozrabiane były z taką masą przezroczystą i schły przez kilka dni. Wchodziliśmy do domu przez garaż. W tym roku miała też być na nowo zrobiona ścieżka w ogrodzie, bo czeka już 3 rok. Upatrzyłam już takie betonowe krążki imitujące pieńki z drewna, miedzy którymi miały być kamyczki. Ale nic z tego nie wyszło, bo spadły na nas zmartwienia i trzeba było zająć się innymi sprawami. Ten rok nie przyniósł nam niczego dobrego, już w styczniu pojawiły się problemy i tak trwają do dziś. Jakoś to wszystko idzie pomału do przodu i mam nadzieję, że wszystko zakończy się szczęśliwie. Na razie jesteśmy smutni i zmartwieni i tylko na chwilę zajęliśmy się zaległymi wykończeniami. Nadal nie jest rozwiązana sprawa zadaszenia tarasu i nie zrobiliśmy altanki w głębi ogrodu. Za to ogród się zmienił, rośliny są bujne, niektóre drzewa już dość duże. Zaplanowane wrzosy blisko trawnika nigdy nie zostały dosadzone, jest trochę wolnego miejsca. Z 10 krzaków borówek pod oknem kuchennym, ostało się tylko 3, są liche i nie owocują, nie wiem co się stało. Chyba zostały źle posadzone przez ogrodników, a ja raz podsypałam za dużo jakiejś odżywki i zmarniały stopniowo. Z 5 świerków na końcu działki tylko jeden ładnie rośnie i jest wysoki, reszta tak sobie .... musiały być jakieś felerne, przechylają się tak dziwnie i trzeba je podpierać. A ja nawet nie mam siły rozmawiać z ogrodnikami o co chodzi .... Przyjeżdżają na wiosnę, aby zrobić duży porządek po zimie, potem w maju na sadzenie begonii w "murku" przy tarasie i oprysk oraz w lecie na "cięcie letnie". Właśnie wczoraj byli, cięli i pryskali. Resztę sami robimy, a raczej mój mąż - od wiosny do jesieni kosi trawę, wyrywa chwasty, podlewa begonie jak nie ma deszczu, czasem przycina małym sekatorem drobne pędy ... i pije kawę na tarasie. Mówi, że nigdy w życiu nie wróciłby do bloku. W salonie ma swój ukochany fotel, gdzie siedzi, słucha muzyki, czyta książki i ogląda telewizor. Towarzyszą mu 2 koty, które plątają się po ogrodzie i podgryzają trawę. Jak jest ciepło, to drzwi na taras są otwarte i jest tak cudownie świeże powietrze w domu. Zaraz rano je otwieramy i wpuszczamy do salonu słońce i zielone zapachy .... mmmmmmm ... aż żal wychodzić do pracy! Przez ostatnie 2 lata sąsiednią zarośniętą działkę odwiedzały czasem sarenki. Robiliśmy im zdjęcia. W tym miesiącu właściciel ją uporządkował, wyciął, jest pusta i nie ma traw, sarenki już nie przyjdą, nie mają się gdzie schować ... W zimie kiedy temperatura spada poniżej -10 stopni mąż pali w kominku dodatkowo i jak wieczorem przychodzę z pracy jest cudownie ciepło. Minęło już 6 lat od momentu zamieszkania i okazuje się, że koszty ogrzewania są cały czas stosunkowo niskie. Jednak warto było zrobić dobrą izolację cieplną i kupić piec kondensacyjny, teraz to pozwala nam oszczędzać gaz. Brakuje nam drewutni. Zaczęte kiedyś prace zostały wstrzymane z powodu braku zgody urzędniczki na drewutnię z drewna. Wyraziłaby zgodę na domek z blachy, bo to tylko 1,5 m od granicy działki, ale my nie chcieliśmy takiego. Ja do dziś nie wróciłam do tematu. Mąż zapowiada, że jak dożyjemy następnego roku, to trzeba będzie jakoś rozwiązać sprawę drewutni. No i najważniejsza sprawa: w ubiegłym roku dokonałam oficjalnego odbioru domu. Nie mogłam się do tego zebrać, bo brakowało kilku dokumentów i dziennika budowy. Ale mąż mi nie dawał żyć i w końcu się zmobilizowałam. Złożone dokumenty były w porządku i na odbiór nikt nie przyszedł. Odbyło się to tylko na podstawie dokumentów. Miesiąc po mojej wizycie u kierownika budowy dowiedziałam się, że zmarł. Było mi bardzo przykro, pomógł mi zbudować ten dom. W tym roku zameldowałam się w domku na stałe.
  3. Jest taka zasada kolejności, która sprawdza się podczas użytkowania kuchni: lodówka, blat, zlew, blat, kuchenka, blat. Bo musisz gdzieś odkładać wyjmowane rzeczy z lodówki (blisko, obok, tuż pod ręką), potem je myć, potem obrabiać, potem stawiać do gotowania i odstawiać po ugotowaniu. Większość osób/projektantów planuje kuchnię wg tej zasady, bo potem nie poruszając się prawie w ogóle pracujesz bez zbędnego nabijania kilo-metrów Dla mnie to był priorytet zarówno w mieszkaniu w bloku (przerobiłam właśnie instalację wodną) jak i w domu. Wg mnie warto nadłożyć pieniędzy i opóźnić czas użytkowania mieszkania aby ta zasada mogła procentować, nieraz już do końca życia. Mam nadzieję, że Cię nie pogrążę, ale ta wyspa brzydko wygląda od strony pokoju, w ogóle tutaj nie pasuje .... Można byłoby zrobić wygodny blat roboczy pod oknem, zyskałbyś fajne, bezkolizyjne przejście do pokoju. Można byłoby zmniejszyć prześwit między kuchnią a pokojem na mniejszy, stawiając niedużą ściankę działową przy oknie. A gdyby kredens był widoczny z pokoju to byłoby cudnie! Zawsze najładniejsze fragmenty się eksponuje, a brzydkie ukrywa. Szczerze to napisałam, bez uszczypliwości to odbierz.
  4. Wymarzona na pewno i przepiękna! Ale czy idealna? Lodówka tak daleko od stołu, a jeszcze dalej od zlewu .... Kto wymyślił taki układ, fachowiec może czy sam inwestor? Można było bardziej ergonomicznie, a korzyści byłyby odczuwalne przez wiele lat! No i Piu ma rację, niestety.
  5. Kanapy nie ma do tej pory, bo pochłaniają mnie zupełnie inne sprawy. Na wakacjach planujemy z mężem krótki wyjazd, więc na chwilę zapominam o wszystkim, o kłopotach i potrzebach i galopującym coraz szybciej czasie ..... Przed jesienią jednak mobilizujemy pana L. żeby zamontował lampy na zewnątrz. Przyjeżdża w określonym terminie i jedziemy razem wybierać. Trzy niskie na przodzie - przy wjeździe, dwie wysokie na tyłach domu i kilka wbudowanych w podłoże tarasu - takich malutkich, okrągłych, świecących do góry - muszą być w obudowie wodoszczelnej. Ponaglana przez męża, dobieram jeszcze dwa kinkiety do przedpokoju i jedną lampę ścienną - będzie na przeciwko szafy pod schodami, blisko drzwi do garażu. Zakupione są też oszczędnościowe żarówki do wszystkich lamp. Wieczorem, wracając po pracy widzę już pierwsze efekty, podwórko jest pięknie oświetlone, już z daleka domek jest widoczny. Po trzech dniach robota jest skończona, lampy zewnętrzne z przodu domu osadzone na podstawach, schowane pomiędzy ozdobnymi roślinami na rabacie. Dwie wysokie lampy oświetlają wejście do pomieszczenia gospodarczego i środek ogrodu, także ledowe okrągłe światełka robią fajny efekt - mąż lubi je wszystkie świecić, wówczas w salonie może być prawie ciemno, światła z tarasu wystarczają - niesamowicie to wygląda! Przedpokój też wykończony, znikają druty sterczące ze ściany - nad obydwoma lustrami wreszcie są kinkiety. Na poddaszu w przedpokoju znajduje swoje miejsce plafon zakupiony kilka miesięcy temu. Dodatkowo schowane są w osłonkach przewody instalacji alarmowej, która na razie nie będzie wykorzystywana .... koty są przeszkodą. Na koniec pan L. demontuje i wywozi drewno z alejki w ogrodzie, nie okazało się być dobrym rozwiązaniem, wytrzymało dwa sezony i zaczęło butwieć. Umawiamy się na wiosnę na wykonanie nowej nawierzchni, trzeba się tylko zastanowić nad materiałem ..... Mąż umawia się na wykonanie bramy wjazdowej z młodym wykonawcą naszej balustrady. Dostajemy projekt, który nam odpowiada i termin na koniec września. Ale mija wrzesień i październik i listopad a bramy nie ma ...... spóźnia się nasz wykonawca. To kuta brama, na wymiar, z furtką ukrytą w środku, przesuwna. Dodatkowo ma być lampa oświetlająca furtkę. Trochę roboty z tym jest ..... No cóż, pewno dopiero na wiosnę będzie montaż. Teraz za zimno na takie roboty, więc poczekamy. I to wszystko w tym roku. Siedzimy w salonie, pijemy herbatkę z miodem i cytryną i snujemy plany na przyszły rok ...... najbardziej przydałoby się częściowe zadaszenie nad tarasem, mamy wstępną koncepcję zabudowy, szczegóły są do dopracowania. A ja chciałabym mieć już drzwi przesuwne między salonem a biblioteką, bo przygotowane boczne ścianki straszą "dziurami" i brzydko to wygląda. Dobrze nam w tym domku! Kolejne święta razem, w komplecie .... jest tak fajnie!
  6. Znowu przyjeżdża stolarz, montuje "ramę" do wnęki w salonie. Jest 4 półki i 5 "miejsc" do układania bibelotów. Czyszczę szmatką paprochy i zamiatam podłogę. Kolekcja mosiężnych dzwonków wreszcie może spocząć na swoim miejscu, czekała na ten moment kilka lat. Wyjmuję je po kolei, dzwonią delikatnie. Układam na każdej półce po kilka ..... mąż się przygląda ze zdziwieniem. Efekt jest niesamowity - mosiężne figurki kontrastują z ciemnym drewnem, wygląda to naprawdę pięknie! Stolarz robi zdjęcia, też mu się podoba. Dopija kawę i zabiera się do montażu półki do mojej szafy w przedpokoju. Trzeba obniżyć podpórki, żeby było więcej przestrzeni w górnej części. Nadal brak klamek do "szafy" pod schodami, kowal się nie odzywa .... przesuwamy termin ich montażu. Zabieram się do układania różnych rzeczy na półkę, zdecydowanie więcej ich wejdzie, będzie porządek. Przyjeżdża biblioteka zakupiona na allegro. Z niecierpliwością oczekuję na wyniesienie jej z samochodu. Na żywo jest odrobinę ciemniejsza niż na zdjęciach, piękna, odnowiona. Jest problem z wniesieniem jej na poddasze. Panowie mordują się dobre pół godziny, ale wreszcie jest na swoim miejscu. Syn decyduje o przesunięciu jej od bocznej ściany bardziej ku środkowi. Wieczorem zabieram się do wkładania półek. Można w końcu włożyć książki, które nie weszły do biblioteki na dole. Z radością wynoszę puste pudła i zmywam podłogę. Mąż zapełnia starymi płytami dół biblioteki. W szufladach znajdują miejsce serwety i obrusy. Teraz można pomyśleć o zakupie kanapy, bo jest na nią miejsce pod skosem. Najpierw muszę poczynić oszczędności, potem poszukamy czegoś wygodnego i pasującego stylem.
  7. Po miesiącu zjawia się pan od szafy pod schodami i montuje wreszcie drzwi, klamek nadal nie ma. Robią się. Nie ma też ramy do wnęki w salonie, będzie za tydzień. Mam anielską cierpliwość. Dwa dni później przyjeżdża poręcz do balustrady, muszę być w pracy, więc mąż pilnuje. Jest problem z dopasowaniem "zakrętasa" na początku. W końcu dostaję wiadomość, że jest zrobione i że jest ładnie. Wieczorem biegnę z autobusu, nie mogąc się doczekać widoku kompletnych schodów. Po wejściu mina mi trochę rzednie - miejsce łączenia zakrętasa i reszty poręczy jest widoczne, bo rysunek słojów w drewnie jest bardzo różny. Poręcz ma ciemne słoje a zakrętas jasne - te ciemne się gwałtownie urywają. Widać to z daleka, tzn. widzę ja, mąż nie chce widzieć. Krzyczę na niego, że mógł coś powiedzieć wykonawcom zanim zamontowali i pomalowali .... a on mówi, że nic nie widział. Ot, facet. Nic nie widzi. Wszystko jest wg niego w porządku. Tylko ja widzę szczegóły, które mnie drażnią. Wykonawca też nie widział - rzemieślnik, a nie artysta. Muszę to chyba przeboleć, bo strach dzwonić i składać reklamację - ten zakrętas był dla nich nie do przejścia, robili go ponad miesiąc. No nic. Przyjeżdża mąż ogrodniczki i sadzi w gazonach 30 begonii a pod oknami kuchni kolejne 5 borówek. Razem jest 10 krzaków, te ubiegłoroczne są większe. Pewnie za 3-4 lata będzie obfitszy zbiór, w tym roku najwyżej parę jagódek. Proszę o podsypanie nawozem do borówek, który kupiłam. Robi oprysk tui i innych zimozielonych, bo widać grzyba. Może to z nadmiaru wilgoci? A hortensję zjadły ślimaki. Funkie też napoczęte, za to zakwitły obficie. Świerki wreszcie ruszyły i widać spory przyrost - teraz będą rosły i rosły. Zależy mi na tym, aby szybko zasłoniły działkę, będzie przytulniej. Ciągle wracają pomysły na jakieś rabaty z kwiatami, ale teraz nie mam ani czasu ani pieniędzy. W ubiegłą niedzielę upatrzyłam piękną bibliotekę na allegro i muszę zapłacić sporą kwotę. Po prostu jest boska, oczywiście secesja, ma delikatne intarsje i porządny "dół" z szufladami i półkami. Pójdzie do pustego pokoju, gdzie teraz jest graciarnia. Zrobimy porządki, reszta książek i różne szpargały męża znajdą swoje miejsce. Syn zagaduje o pianino ...... No zobaczymy, pewnie nieprędko.
  8. Poproszę namiary, potrzebuję zrobić taki daszek nad tarasem. Opinia tez będzie mile widziana. Pozdrawiam
  9. Tuje sadzone z doniczek. Gleba taka średnia, trochę gliny, inne rośliny rosną. Np. berberysy mają przyrosty.
  10. Jakim nawozem zasilić tuje wysokie na 50 cm? Posadzone w ubiegłym roku w maju nie ruszyły przez rok w ogóle. Stoją w miejscu jak zaklęte. Kiedy i jak często zasilać? Czym i jak często zasilać świerki żeby szybko rosły? Czy jest jakiś nawóz uniwersalny do drzew i krzewów? Mam berberysy, jakieś kosodrzewinki, jałowiec płożący, świerki conica, perukowiec, śliwa ozdobna, azalie, hortensję, bez, buk czerwony, jakieś odmiany jodły. Nie znam większości roślin w ogrodzie, początkuję jako ogrodniczka.
  11. Zrobiono mi ścieżkę w ogrodzie z plastrów dębu. Obrzeża to kostka granitowa. Pomiędzy różnego rozmiaru "plackami" jest mały kamyczek. Wygląda to dość ładnie. Drzewo nie było niczym impregnowane. Po dwóch latach "zakwitły" grzyby, rosną i rosną. Mąż je usuwa ostrymi narzędziami, ale one odrastają, niszczą to drewno. Pasowałoby czymś to wytępić i zaimpregnować jakimś preparatem przeciwgrzybowym. Jak i czym to zrobić? Jakieś konkretne nazwy?
  12. Od 3 lat nie mogę się doprosić tego gościa o dokończenie instalacji c.o. - brakuje "pomiernika" temperatury na ścianie w przedpokoju, który powinien regulować automatycznie grzanie w domu. Kaloryfer ścienny w dolnej łazience też nie grzeje, bo brak jest odpowiedniego "przejścia". Grzeje tylko prądem, natomiast z c.o. z podłogówki nie współpracuje. Zimą jest chłodno podczas kąpieli, więc włączamy go prądem, podłogówka grzeje, ale bez tego kaloryfera. Prosiłam 127 razy, zawsze obiecywał i nigdy nie przyjechał zrobić poprawek. Na oficjalne pismo też się nie odezwał. Na robocie się może zna, ale nieterminowy i niesolidny. Tylko obiecuje. Zapłacił mu bank (był kredyt na te roboty) i na tym się skończyło, że niedokończone mam.
  13. Wreszcie dzwoni kowal z informacją, że szkło do trójkąta przyjechało z huty. Jest zahartowane i można będzie na nim stawać. Przyjeżdżają z bratem i zabierają się do montażu. Najpierw szybkie zdmuchnięcie prochów i klejenie specjalnej taśmy. Jest dość mocna i klejąca z obu stron, jest kładziona na dno, przy samym brzegu. Na to dopiero tafla wyczyszczonego szkła. Po przyklejeniu nie rusza się, nie można jej też wypchnąć od spodu. Pełna stabilizacja. No i pierwsza próba ciężaru - najpierw staje jeden pan, potem drugi, razem 190 kg. Próba udana, szkło jest bardzo wytrzymałe! Można będzie po nim chodzić bez obaw. Jest całkiem przezroczyste i prawie go nie widać, widać za to piękny wzór pod spodem. Bosko! Tak jak chciałam a nawet jeszcze ładniej. Wszystko wygląda bardzo szykownie. Podziwiam sama, bo moi panowie wyjechali dzisiaj po południu na 2 tygodnie za granicę, na wypoczynek do rodziny .... Nadal czekam na poręcz i zabudowę pod schodami, długi weekend odsunął wykończenie na później. Nie narzekam, nie ponaglam, mam sporo pracy, odpoczywam od gotowania i ciągłych zakupów. Tylko w nocy trochę nieswojo w pustym domu, zanim położę się spać sprawdzam wszystkie okna i drzwi - muszą być zamknięte. Dobrze, że przynajmniej koty są ze mną, trochę mi raźniej. Zapowiada się znajoma z wizytą, chce porajdać i zobaczyć mój dom. Zmywam więc posadzkę w całym domu i sprzątam kuchnię. Ona planuje przeróbkę swojej małej łazienki w bloku, chce zrobić prysznic zamiast wanny. Bardzo ją zainteresowałam prysznicem bez kabiny, zatem łazienka syna też do sprzątania ...... będzie ją oglądać, mierzyć. Wychodzę po nią do głównej ulicy, jest taka ciekawa jak mieszkam ..... Wchodzi i ogląda, ogląda ..... kuchnia jej się bardzo podoba, w łazienkach podziwia wykończenia pana L. Wszystko tak perfekcyjnie .... bierze nr tel do niego. Może jej też zrobi piękną łazienkę? Potem spacer po ogrodzie, zachwyt świeżym powietrzem i spokojem jaki panuje na tyłach domu. Baaaardzo jej się u mnie podoba. Zasiadamy w salonie do herbaty, ciepłych jeszcze mufinek i przepysznych czekoladek z alkoholem. Dostaję wspaniale pachnącą owocową herbatę w ładnym pudełku. Nawet nie wiem kiedy mija 5 godzin, wychodzi późno, bardzo zadowolona z wizyty. Odprowadzam ją do przystanku przy głównej ulicy, bo jest ciemno, na naszej uliczce nie ma świateł, ratują trochę światła z okien domów sąsiadów i księżyc, jeśli akurat świeci. Przystanek jest zaraz naprzeciwko, żegnamy się i umawiamy na lipiec ....... A dzisiaj otrzymuję od niej telefon z kolejnymi podziękowaniami za wczorajszy wspaniały wieczór - urok tego miejsca niewątpliwie przyczynił się do tak pozytywnych odczuć. Podobno dobre fluidy były bardzo wyraźnie odczuwalne ........ ha ha! Po raz kolejny przekonuję się, że jest to cudowne miejsce!
  14. Balustrady już zamontowane. Mają trzy podpory w "dolnej" części, na górze nie ma problemów ze stabilnością. Jest też trójkąt pod szkło - pięęęęęęęęęękny - dopracowany w każdym szczególe. Kowal kilkakrotnie przyjeżdżał do pomiarów i prób. Wszyscy jesteśmy tym pomysłem zachwyceni. Zamontowana jest też ażurowa konstrukcja w przejściu do kuchni - wzór współgra ze wzorem balustrady - to taki "komplet". Wszystko jest w kolorze stalowym, pokryte przecierkami w kolorze starego złota. Teraz koty nie mogą już wchodzić do kuchni, jedzenie jest bezpieczne, stół kuchenny wreszcie ochroniony przed brudnymi łapkami z kuwety. A i stylowo się zrobiło! Następną sprawą jest zrobienie zabudowy pod schodami - to miejsce na garderobę dla męża. Do tej pory trzymał swoje ubrania w szmacianych szafach z allegro, w pustym pokoju na poddaszu. Przyjeżdża fachowiec polecony przez pana od schodów i robi pomiary. Trochę uzgodnień co do materiałów i rozmieszczenia półek wewnątrz i już się robi ..... Drzwi będę dębowe, otwierane na zewnątrz z kutymi uchwytami - kowal je zaprojektował. Jest też koncepcja na wykończenie wnęki w salonie. Szybko dochodzimy do wniosku, że powinna być podobna stylem do szafki na płyty. W przyszłości zrobimy w tym samym stylu szafkę rtv. Wnętrze zabudowy pod schodami już wykonane, drzwi docięte, teraz czekamy na te dębowe wykończenia robione przez stolarza. Trochę się spóźnia szkło do trójkąta, może przyjedzie wraz z kutymi uchwytami? Zamówiona jest też poręcz do balustrady, oczywiście dębowa. Może po długim weekendzie majowym wszystko już będzie ...... nie mogę się tego doczekać. Mąż też chciałby zacząć układać swoje rzeczy i mieć porządek, on lubi porządek, nie jest bałaganiarzem, gdyby nie on, dom byłby zaniedbany, bo ja tylko pracuję i pracuję. Dodatkowo, zamówiłam drzwi do spiżarki, muszą być zrobione! Będą łamane, także pokryte dębiną. Tyle na razie z wydatków, reszta musi czekać w kolejce. Wydaje mi się, że i tak dużo zrobione od lutego do maja, schody i balustrady były najkosztowniejsze. Pocieszamy się z mężem, że kolejne rzeczy nie pochłoną już takich sum. Tymczasem w ogrodzie w ciągu dwóch tygodni zrobiło się zielono. Ogrodniczka w drugiej połowie kwietnia przyjechała na pół dnia i zrobiła porządek, poprzycinała to co trzeba, posypała jakieś granulki, nawet nie wiem co to jest! Wszystko puściło liście, na końcach niektórych roślin widać takie śmieszne "pędzelki". W tym miesiącu przyjedzie jeszcze raz aby posadzić begonie w kwietnikach, będą kwitły aż do jesieni, tak jak w tamtym roku. Ja się nawet nie biorę za żadną robotę w ogrodzie, bo wszystko co wsadzę usycha. Dzisiaj pospałam dłużej, jest święto, wyszłam po śniadaniu na "spacer" po ogrodzie, wszystko pachnie, trawa w tym roku dużo ładniejsza, taka gęsta, mąż skosił przedwczoraj aż 6 worów. No i aż piszczy żeby zrobić zadaszenie nad częścią tarasu!!! A finansów brak ....
  15. No i schody już zrobione! Miesiąc temu położono dąb, naturalny. Mąż się cieszy, wreszcie przestanie odkurzać przebrzydłą szmatę na betonie, wylądowała na śmietniku i teraz jest tak schludnie. Schody są dość praktyczne, nie widać kurzu, pasują też do reszty wnętrza. Podpatrzyłam w jakiejś wnętrzarskiej gazecie taki trójkąt ze szkła mocowany w podłodze przy schodach na poddaszu, też będzie. Szkło musi iść do huty na hartowanie, trochę to potrwa. Trójkąt będzie miał solidne podpory i pod szkłem taki secesyjny wzór, kowal go wymyślił. Teraz czekamy na kute balustrady, przymiarka już się odbyła, za 3 dni będą zakładane i mocowane. Po montażu, na miejscu będą nakładane przecierki koloru starego złota. Dopiero potem będą dobierane poręcze - z okrągłego dębu, z takim ozdobnym zakrętasem na końcu. W następnej kolejności będzie wykonana taka ażurowa konstrukcja w przejściu do kuchni, też z kutych elementów, żeby ograniczyć wejście do kuchni naszym kotom. Bo teraz jest dwa. Syn przygarnął pół roku temu bąkającego się głodnego kocurka, wykastrowaliśmy go, wyleczyli i jest ..... Tłuką się razem z naszym brytyjczykiem kilka razy dziennie aż kudły latają pod sufitem. Mały rudzielec jest zaczepny i bez przerwy szuka okazji do walki, a stary grubas znosi to wszystko ze stoickim spokojem ... Ma już 6 lat i nic mu się nie chce, jest nadzwyczaj spokojny i leniwy. Mąż ma teraz dwa razy tyle kup do sprzątania i coraz częściej słyszę, że jak się zrobi ciepło i otworzymy drzwi na ogród, to mały rudzielec sobie pójdzie w siną dal .... No, zobaczymy..... Jesteśmy umówieni z fachowcem na zabudowę miejsca pod schodami, zaraz po świętach będzie robił szablony drzwi, większość będzie po skosie. Drzwiczki będą z dębu oczywiście, trochę stylowe, a w środku wnęki - wieszaki i półki na ubrania. Zrobi też zabudowę wnęki w salonie pod kolekcję dzwonków. Wzór będzie korespondował z biblioteczką na płyty w salonie. I to by było na tyle na razie. Co prawda fachowiec wycenił też drzwi do spiżarki, zabudowę wnęki na sprzęt do sprzątania oraz zabudowę rur wod-kan, ale kwota przerosła nasze obecne możliwości. Trzeba będzie zrobić jakieś oszczędności i zakończyć temat zabudowy przedpokoju w tym roku. Następnie czekają w kolejce drzwi przesuwne do biblioteki i schody wejściowe, które nie wiem czym wykończyć .... i brama przesuwna .... i domek na drewno do kominka, na który nie uzyskałam zgody w Urzędzie Miasta. Przydałoby się pomyśleć o wiosennych pracach w ogrodzie ..... wiosna tuż, tuż.
  16. Poproszę o nr konta, chętnie wspomogę.
  17. Chwastnica opanowała cały trawnik. Mąż szaleje, prawie codziennie wyrywa i wyrywa co tylko może. Ja pomagam wieczorem i w sobotę. Trawa brzydka jak cholera! Nie dość, że ma różne odcienie, to jeszcze zaczyna żółknąć. Jesteśmy załamani. Kiedy ten horror się skończy??? Szukam w internecie informacji na temat pielęgnacji. Chwasty usuwa się mechanicznie, trzeba też nawozić, podlewać ...... No, to mamy robotę na okrągło. Rośliny posadzone w części posypanej korą pomału ruszają, widać już spore przyrosty. Najszybciej rosną czerwone berberysy. Drzewa też puściły nowe listki, hortensja zakwitła. Kiedyś będzie chyba ładnie, na razie wszystko takie malutkie. W gazonach przy tarasie nieustannie kwitną begonie, przyciągają uwagę swym ognistym kolorem. Na maleńkich krzakach borówki amerykańskiej pojawiło się kilka jagódek. Tylko funkia jest brzydka, pomimo, że zakwitła, taka jakaś pogryziona, przysuszona, moim zdaniem jest do wykopania .... chciałabym coś innego na tym miejscu. Chyba ją koty lubią, bo ciągle jakiegoś widzę w tym rejonie, chodzą i chodzą a nasz kocur je przegania. Dzisiaj zapędził się aż na sąsiednie pole, wystarczyła chwila nieuwagi a on myk i już jest za siatką. Jakimś cudem mąż się zorientował, że go nie ma i zawołał go, zawrócił w ostatniej chwili. Trzeba połatać dziurę w siatce, bo ucieknie na zawsze. W ogóle chciałabym ten ogród jeszcze ubogacić innymi roślinami, teraz jest ich za mało. Spróbuję skonsultować moje pomysły z inną specjalistką, dotychczasowa mi już nic nie zaproponuje ..... ma swoją wizję a ja swoją. Jej wizja jest skromna a ja chciałabym coś, co będzie oryginalne, inne, nietuzinkowe ......... Tymczasem przyjeżdża stół z krzesłami. Komplet jest solidny i ładny. Trzeba wymienić tapicerkę na inny kolor. Myję stół i ustawiam na poczesnym miejscu w bibliotece. Teraz w święta nie będzie problemu z ułożeniem potraw, jest całe 125 x 85 cm. Poszukam dobrego tapicera ..... Jesteśmy zadowoleni z tego domu, szczególnie w lecie daje możliwość wypoczynku, kontakt z przyrodą pozwala się wyciszyć i zdystansować do kłopotów dnia codziennego Nawet codzienne wyrywanie chwastów idzie wytrzymać. W końcu to przyjemność dłubać we własnej ziemi! Coraz częściej myślę o kwiatach, do tej pory wydawało mi się, że to zajęcie bardzo czasochłonne .... Pamiętam z dzieciństwa rabatki wokół bloków a tam mieczyki, lwie paszczki, śmierdziuchy, maciejkę, bratki .... starsze panie dbały co roku o to, by było ładnie, bogato i kolorowo. No zobaczę, zobaczę co można jeszcze zrobić w tym naszym ogrodzie, ale bez konsultacji z fachowcem się nie obędzie.
  18. Jedziemy po tę kosiarkę. Już wcześniej zdecydowaliśmy, że będzie elektryczna. Trawnik nie ma więcej niż 300 m2. Na miejscu konsultujemy się ze sprzedawcą. Najlepsza będzie z centralną regulacją wysokości, jest lekka i zwrotna. I już jest w domu. Mąż montuje ją i wkłada do pomieszczenia gospodarczego. Nadchodzi sobota. Słońce pięknie świeci i zachęca do wyjścia na zewnątrz. Och jak cudownie jest wyjść w szlafroku na taras! Takie świeże powietrze i koguty pieją u sąsiadów .... Nasz kot też wychodzi i idzie na obchód wzdłuż działki. Nagle dostrzega dziurę w siatce sąsiada i wsadza głowę z ciekawością .... już go nie ma! Wędruje po drugiej stronie, a my nie mamy możliwości go złapać! Mąż krzyczy na niego, żeby wrócił. On reaguje tylko na jego głos. Ja mogę sobie krzyczeć ... a on nic! Wraca po chwili i usiłuje odnaleźć tę dziurę. Nie tak łatwo ją znaleźć. Mąż wsadza rękę i rusza nią, dzięki temu kocur wraca z powrotem na nasz teren. Rozmawiamy z sąsiadem, żeby załatał czymś to miejsce. Za chwilę zabiera się do roboty i łata jest założona. Umawiamy się, że zrobimy wspólnie nowe ogrodzenie, może nawet w tym roku. Zabieramy się do pierwszego koszenia. Ja trzymam kabel, żeby było łatwiej jeździć, a mąż kosi. Pachnie pięknie. Po kilkudziesięciu minutach jest po wszystkim. Pakujemy trawę do worów i czyścimy kosiarkę. Nie ma jeszcze kompostownika, koniecznie już go musimy kupić. Trawnik wygląda trochę lepiej, jednak widać gołe placki. Trzeba poprawiać ..... Wracam do tematu stołu i krzeseł z allegro, który to komplet jest przedpłacony. Sprzedawca obiecał wymienić tapicerkę, ale mu to nie wychodzi. Konsultujemy i konsultujemy .... i nic. Proponuję, że sama wymienię, niech tylko opuści cenę. Zgadza się. Ciekawe czy wszystko pójdzie jak należy ??? Zobaczymy za tydzień! A mąż zaczyna zagadywać o schodach ..... Hmmmm ... może jednak najpierw zakupimy lampy do ogrodu, a potem pomyślimy o następnych wydatkach. Trzeba dzwonić do pana L. On nam to zamontuje porządnie i doradzi przy zakupie.
  19. Obserwujemy rośliny. Chyba wszystkie się przyjęły, zaczynają być widoczne maleńkie przyrosty. Tylko trawnik jest brzydki. Mnóóóóóstwo chwastów i pustych placków. Mąż marudzi coraz bardziej, trawnik mu się nie podoba, bardzo dużo nasion nie wzeszło. Chodzi po ogrodzie i czyści kępki trawy obok ścieżki, w gazonach i pod nimi. Zapraszam ogrodniczkę na oględziny, jest zaskoczona taką ilością chwastów. Podobno to chwastnica, roślina jednoroczna. Na drugi rok nie wyrośnie ...... Mąż mówi jej, że to dziadostwo a nie trawnik. Ona skubie te chwasty i zastanawia się co zrobić. Mamy skosić pierwszy raz za kilka dni, potem ona będzie dosiewać. No to musimy szybko kosiarkę kupić. Tylko jutro mamy na to czas, bo cały tydzień pracujemy obydwoje od rana do wieczora. Ja już padam na twarz wieczorem ... oczy zamykają mi się same jak tylko usiądę w fotelu. Za mało wypoczywam, ciągle praca .... bo teraz są przetargi, za chwilę ich nie będzie, muszę coś wygrać, żeby było z czego żyć. Ratuję firmę przed katastrofą. Tyle metrów kwadratowych wynajmu i ludzie .... trzeba to opłacać na bieżąco i ciągle myśleć o następnym roku. A tu nagle w tym samym czasie trzy dziewczyny zaplanowały dzidziusie. Czwarta też jest rok po ślubie, nie wiadomo co planuje? Ludzieeeeeeeee!!! Nie dam rady tego wszystkiego pokonać. Daję ogłoszenie, szukam nowych pracownic, muszą się szybko wdrożyć do pracy. Tymczasem sama pracuję po 12 godzin .... Naprawdę już wysiadam. Przyjeżdża szafka na kolekcję płyt męża. Jest piękna. Trochę nas to podbudowuje. Mąż układa swoje skarby i wreszcie jest porządek, parapety pustoszeją. Salon staje się bardziej "umeblowany", brakuje jeszcze szafki pod TV i dywanów. Może na wakacjach będę miała czas na buszowanie po allegro???
  20. Przyjeżdżają do prac w ogrodzie. Przywożą ziemię, narzędzia .... Po dwóch dniach wszystko jest przygotowane, więc zaczynają sadzić. Po następnych dwóch dniach wszystko jest gotowe. Nie podoba mi się usytuowanie klonu tuż obok świerków, za planowaną altanką, nie będzie go widać. Także czerwona brzoza musi być przesunięta o pół metra w głąb. W gazonach jest za mało roślin, są bardzo małe i nie ma na czym oka zawiesić. Proszę o korekty. Do gazonów przy tarasie zostają dodane miniaturki iglaków i czerwone begonie. Jest ich kilka, ale robią robotę. Przez moment zastanawiam się czy tuje nie są zbyt blisko siatki, na pewno są za blisko. Ale po rozważeniu "za" i "przeciw" nie widzę innej możliwości. Miejsce na drugi samochód jest takie niewielkie, obrzeża z kostki nie pozwalają na oddalenie tui. Musi tak być. Teraz kolej na sianie trawy .... Idzie im to szybko. Proszę o borówki. Sadzą dwie odmiany, tylko 5 sztuk. Maliny będą sadzone jesienią. A na sierpień planowane jest dosadzenie wrzosów. Mamy podlewać trawnik codziennie przez 2-3 tygodnie. Więc podlewamy. Głownie mąż. Ja asystuję i oglądam dokładnie rośliny. Najpierw świerki pod siatką na samym końcu zaczynają brązowieć od środka i gubią igiełki. Hmmmmm ... chyba chorują? Źle znoszą przesadzenie. Mąż narzeka, że taras został pobrudzony, czyści go wodą, ale to nic nie pomaga. Jest coraz gorszy! Chodzi dookoła domu, podlewa, zamiata, porządkuje ... lubi jak jest schludnie. To dobrze, bo ja nie mam już na nic siły. Kwota do zapłacenia jest tak duża, że musimy dozbierać pieniądze na koniec miesiąca, bo teraz nam brakuje. Znowu trzeba odpocząć od wydatków przez kilka miesięcy, zwłaszcza, że możliwości zarobkowania mi się bardzo ograniczyły. Tylko się martwię co będzie dalej .....
  21. A co to za czarna malina??? Dobra w smaku? Czym się różni od tej normalnej? Kiedy owocuje?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...