Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Nie uważam, że czytanie książeczek dziecku to nauka czytania.

 

A czy Ty uważasz, że czytanie książeczek (naprawdę ich jakość jest w przytłaczającej większości mierna) jest lepsze od opowiedzenia dziecku dedykowanej bajki, która pomoże mu przyswoić ostatnie wydarzenia i przygotować na przyszłe?

A za czytanie Andersena to powinien być kryminał. Ten facet miał depresję i wciąga dzieci do swojego świata. Wszystkie jego teksty nie spełniają podstawowej zasady bajek - na końcu musi być lepiej, niż na początku i bohater ma być mądrzejszy o nowe doświadczenia.

 

Uważam, że w przypadku małego dziecka nie jest istotny tylko morał, jaki ma wyniknąć z bajki. Nie tylko to, czy treść jest idealnie opracowana. Chociaż podobno małe dzieci lubią tekst rymowany, a sama rymować nie potrafię nic - i tu książeczki z obrazkami i krótkimi opowiastkami do rymu są dla mnie super rozwiązaniem.

Dwuletniego dziecka sama opowieść może nie zainteresować. Nawet czytanie treści. Natomiast pokazywanie tych obrazków i rozmowa o nich jak najbardziej, Długi czas moja córeczka nie chciała "czytania" bajek. Chciała, żeby z nią siedzieć na kanapie i pokazywała zwierzątka. My jej o nich opowiadaliśmy, albo ona naśladowała dźwięki jakie zwierzątko wydaje... I tak - to jest nauka czytania i mówienia też. Oczywiście, że dzi9ecko nie uczy się liter - ale uczy się samego faktu spędzania miłego, fajnego czasu z książką. Ze słowem pisanym. A nie tylko mówionym (przez rodzica czy "wujka' z głośnika).

 

W przypadku małego dziecka ani audiobook ani sama opowieść rodzica nie spełni tej samej funkcji. Co więcej, moje dziecko samej opowieści by po prostu nie słuchało. Za żywotne na to jest, niestety, zbyt ruchliwe.

 

Co do baśni Andersena to się zgadzam:) Ale przecież bajki dla dzieci to nie tylko baśnie Andersena czy braci Grimm. To cała gama wydawanych książeczek.

A chociażby seria Muminek? Piękne, kolorowe książeczki, z prostszym tekstem niż w książkach. Frajdę z czytania, oglądania i rozmawiania ma nie tylko dziecko, ale i ja. Takich książek dla dzieci są przecież setki, albo i tysiące.

 

 

Jak puszczę z taśmy analogowej czy z płyty (tak, na starych płytach winylowych też mam trochę bajek) to też jest to, Twoim zdaniem, świat wirtualny?

A baśnie Jakuba i Wilhelma Grimm w wykonaniu Jerzego Stuhra są genialne.

 

Moim zdaniem, jeżeli robisz to zamiast przeczytania dziecku bajki - a tak właśnie sam to na początku dyskusji przedstawiłeś - to tak, popychasz dziecko bezsensownie i niepotrzebnie w świat technologii. Który i tak atakuje z każdej strony. I odbierasz mu naprawdę fajną alternatywę.

 

 

Nie dlatego, że szkoda miejsca. Dlatego że stoją (i z setka u mnie stoi, bo i prezenty, i swoje stare książki mam). Dlatego, że ich nie czytam. Nawet te, co dostałem w prezencie w ostatnich latach przeczytałem na telefonie, bo mi wygodniej. Puszczenie audiobooka prowadząc auto też jest wygodne. W każdej wolnej chwili mam pod ręką. Mam od chyba roku w plecaku jedną książkę. Poradnik można powiedzieć - ze 2/3 może w tym czasie przeczytałem. Nie służy jej to noszenie.

 

Na telefonie? Jeżeli faktycznie czytasz ebooki, to zainwestuj w normalny, dedykowany czytnik ebooków. Czytanie na telefonie to zbrodnia:)

 

 

Moje bawią się najchętniej ze sobą. Albo z innymi dziećmi.J

 

bawienie się dzieci w małym wieku "ze sobą" w przypadku rodzeństwa to ja już widziałam wiele razy, u rodziny i znajomych. I jakoś nie wygląda to tak różowo jak to przedstawiasz. No chyba że wieczna: "Mamo, on mi zabrał!", "Mamo, ja chcę tą zabawkę!" to według ciebie ich wspólna zabawa:)

 

Aczkolwiek moją córkę, jedynaczkę, bardzo ciągnie do dzieci. I tka jak wspominałam, gdy ma okazję, to się z nimi wspaniale bawi (chociaż w tym wieku to wciąż bardziej obok nich, niż z nimi). Ale w domu tej możliwości nie ma.

 

 

I dokładnie tak nauczyłem. Syn niechętnie chodził za rękę. Tłumaczenie nic nie dawało. Jak raz ledwo go dogoniłem przed przejściem dla pieszych i złapałem to postanowiłem, że trzeba coś z tym zrobić. Polecam Osiem książeczek. W ciągu może miesiąca mogłem być spokojny - nawet jak biegł do przejścia, to przed przejściem się zatrzymywał - przejście przez jezdnię tylko i wyłącznie za ręką z dorosłym. Młodsza córka sama się tak zaczęła zachowywać - pewnie przez obserwację.

 

Czyli sam mówisz, że przemoc uczy tylko przemocy, ale przemocą uczysz zachowania na ulicy:)

Tego, że nie wolno bić słabszych, też uczysz w ten sposób, mimo własnego tłumaczenia, że ot nie jest rozwiązanie?

 

 

Ja tam lubię poznawać punkt widzenia innych. Ich argumenty. Przemyślenia.

 

Ja także. Zwłaszcza, jeżeli ktoś faktycznie powie dlaczego coś robi tak, a nie inaczej.

Lubię też dyskutować dla samej dyskusji, z kimś kto ma inne zdanie:)

Ale to nie jest wątek na tą dyskusję, i go zaśmiecamy już teraz:(

 

 

Nie odpowiedział, dlaczego to istotne, że w koszyku jest wino i ciasto.

Jest też w tej bajce pokazane, jak działa matczyne tłumaczenie, że ma się nie zatrzymywać i nie zbaczać z drogi.

 

Uważam, że dla mojej niespełna trzyletniej córki zawartość koszyczka nie jest taka ważna. A to, żeby nie zbaczać z drogi faktycznie już jest istotne.

 

Ale ja mało jej czytam takich klasycznych baśni. Sama ich nie lubiłam. Nie lubiłam też tego przekonania, że dziewczynka to ma czekać na księcia z bajki.

Mała jest przebojowa. Niech się uczy liczyć na siebie, walczyć o siebie, a nie czekać na królewicza. A w dużej mierze z tym kojarzą mi się te klasyczne baśnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,6k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Nayri - rozmowa z Kaizen'em na takie tematy nie ma sensu. On nie przyszedł dyskutować tylko przedstawić swój punkt widzenia i wyjaśnić czemu inni się mylą.

 

Zgadzam się z tym.

Na czym polega dyskusja, jak nie przedstawianiu swojego punktu widzenia i uzasadniania go?

 

Natomiast pokazywanie tych obrazków i rozmowa o nich [...] to jest nauka czytania

 

No to mamy zupełnie różne definicje i czytania, i uczenia.

 

A chociażby seria Muminek? Piękne, kolorowe książeczki, z prostszym tekstem niż w książkach. Frajdę z czytania, oglądania i rozmawiania ma nie tylko dziecko, ale i ja. Takich książek dla dzieci są przecież setki, albo i tysiące.

 

O wiesz, czego uczy każda z nich?

Grimmowie trochę zawoalowali aby nasz umysł musiał więcej się napracować, żeby dotarło. Nie dzieje się to na poziomie świadomym. Perrault tłumaczy prosto z mostu główny (ale nie jedyny - bo jest tam wiele wątków) przekaz Czerwonego Kapturka.

Piękne młode dziewczęta źle czynią, jeśli dają posłuch lada komu; nie można się wtedy dziwić, że stają się łupem wilka. Wilki występują w wielu odmianach, ale najbardziej niebezpieczne są wilki układne, w szczególności zaś te, które podążają za młodymi dziewczętami na ulicy, a nawet aż do domu

 

 

bawienie się dzieci w małym wieku "ze sobą" w przypadku rodzeństwa to ja już widziałam wiele razy, u rodziny i znajomych. I jakoś nie wygląda to tak różowo jak to przedstawiasz. No chyba że wieczna: "Mamo, on mi zabrał!", "Mamo, ja chcę tą zabawkę!" to według ciebie ich wspólna zabawa:)

 

A wiesz, że właśnie tak to u nas działa... Oczywiście, że dzieci uczą się współpracy i współżycia. Wiele zabaw jest zgodnych (włącznie z "chodź, uciekniemy mamie" w czasie spaceru). Bywają też spory. I tu IMO ważne jest, żeby uczyli się je rozwiązywać sami. Bez wzywania kawalerii. A to najprostsza droga płacz i wezwanie mamy. Zwłaszcza, jak regularnie staje po stronie wzywającego. Mnie jakoś dzieci nie wzywają do rozwiązywania sporów, bo wiedzą, że nie wyrwę zabawki temu co zabrał żeby oddać poprzedniemu posiadaczowi. Ale mama tak robi - więc córka regularnie ją wzywa. A jak zamiast tego przychodzę ja, to słyszę "już nic".

 

Czyli sam mówisz, że przemoc uczy tylko przemocy, ale przemocą uczysz zachowania na ulicy:)

 

W sumie przyszło mi do głowy nie używanie siły i pozwolenie dziecku wbiec pod auto. Jednak uznałem, że ta opcja jest nieakceptowalna. Ty nie użyłabyś przemocy, żeby zatrzymać dziecko przed wbiegnięciem na ulicę, gdyby nie zatrzymywało się na wołanie? I uważam, że to właściwe pokazać, że są sytuacje, gdzie nie ma negocjacji i w razie próby przekroczenia jakiejś granicy ktoś użyje przemocy. Tak działa rodzic względem dziecka, tak działa policjant względem dorosłego. Im wcześniej dziecko zrozumie, że są nieprzekraczalne granice strzeżone wszelkimi dostępnymi środkami, tym łatwiej się do tego dostosuje.

 

Uważam, że dla mojej niespełna trzyletniej córki zawartość koszyczka nie jest taka ważna. A to, żeby nie zbaczać z drogi faktycznie już jest istotne.

 

Baśnie właśnie tak działają. Wkładają pewne nauki na poziomie podświadomym. Pozwalają zrozumieć rzeczy, których umysł dziecka (ale nie tylko) jeszcze nie jest w stanie pojąć podanych wprost. Jak również podane wprost nie działają. Ponownie polecam książkę Battleheima. Bo napaprać dziecku w głowie książeczkami, których jest cała masa można.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z tym.

Na czym polega dyskusja, jak nie przedstawianiu swojego punktu widzenia i uzasadniania go?

 

Dyskusja na forum jeszcze musi mieć jakiś sens i prowadzić do rozwiązania problemu. Dla Ciebie dyskusja jest okazją do udowadniania swoich racji, przerzucania się argumentami, nieważne czy ma to sens. Zawsze musisz mieć ostatnie zdanie i widać, że sprawia Ci to przyjemność. Niestety, rozwalasz tym często rozmowy na forum

 

Prosty przykład: parę postów wyżej napisałem, że w suszarni powinna być pokojowa temperatura. Oczywiście zjawił się Kaizen z teorią, że przecież na mrozie też wyschnie bo jest zjawisko sublimacji. Jakbym nie odpuścił, to do tej pory byśmy się kłócili czy pranie suszyć na mrozie czy nie. I czemu to miało by niby służyć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo inaczej zgnije. A gnicie nie zależy od temperatury a od wilgotności. Jak ktoś pisze bzdurę, to prostuję.

 

A pranie szybciej przestanie być wilgotne jak będzie wyższa temperatura, bo wilgoć szybciej odparuje. Wyrywasz jedno słowo z kontekstu i czepiasz się, chociaż nie ma to kompletnie znaczenia dla wątku. Zachowujesz się dokładnie jak pisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pranie szybciej przestanie być wilgotne jak będzie wyższa temperatura, bo wilgoć szybciej odparuje.

 

Jakoś przy temperaturze 22-23* miałem problem z suszeniem w domu. Dopiero suszarka kondensacyjna rozwiązała sprawę - obniżyła wilgotność na tyle, że te rzeczy, których w niej suszyć nie można schły normalnie. Temperatura się nie zmieniła - za to znacząco obniżyłem wilgotność.

Temperatura nawet pogarsza sprawę - bo w niskiej temperaturze nie zgnije nawet, jak jest duża wilgotność. Za to im wyższa, tym procesy gnilne zachodzą szybciej.

 

Naprawdę bez sensu się upierasz, że niska temperatura powoduje gnicie prania. Walnąłeś totalnego babola i bez sensu ciągniesz ten wątek. EOsT z mojej strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś przy temperaturze 22-23* miałem problem z suszeniem w domu. Dopiero suszarka kondensacyjna rozwiązała sprawę - obniżyła wilgotność na tyle, że te rzeczy, których w niej suszyć nie można schły normalnie.

Problemem w takim razie u Ciebie była wilgotność/ niewystarczająca wentylacja a nie temperatura. Oczywistym jest, że bez wentylacji nie będzie się dobrze suszyć.

 

Naprawdę bez sensu się upierasz, że niska temperatura powoduje gnicie prania. Walnąłeś totalnego babola i bez sensu ciągniesz ten wątek. EOsT z mojej strony.

To jest właśnie takie typowe dla Ciebie zachowanie. Tak długo kłócisz się o bzdury, przekręcasz temat, aż wszyscy zapomną o co chodziło i wtedy wychodzi na Twoje.

Czepiłeś się słówka gnicie, wiadomo, że pranie nie zgnije w ciągu kilku dni. Ale jak będzie schło zbyt długo, to będzie waliło stęchlizną. A cała sprawa jest o to czy w suszarni ma być temperatura pokojowa, czy niższa. I twierdzisz że nie ma to znaczenia, bo na mrozie też wyschnie.

To krótkie pytanie, w tym samym pomieszczeniu szuszymy pranie. Wyschnie szybciej w temperaturze 15 stopni czy 22?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież więcej zależy od wilgotnosci względnej, niż temperatury. Jeżeli zimowe powietrze w wilgotności wzglednej 80% ogrzejesz (np za pomocą rekuperatora, ale też grzejników, podłogówki itp) do temperatury 15C, to pranie wyschnie szybciej, niż latem ten sam rekuperator wdmucha powietrze o temp 22C o wilgotności względnej 80%. Edytowane przez fotohobby
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem w takim razie u Ciebie była wilgotność/ niewystarczająca wentylacja a nie temperatura. Oczywistym jest, że bez wentylacji nie będzie się dobrze suszyć.

 

Tylko w trybie sprostowania.

Wentylacja działała sprawnie. CO2 nie przekraczał 800ppm.

Pranie wyniesione na zewnątrz, gdy było niewiele ponad zero szybko wysychało. Dużo szybciej, niż przy 22-23 wewnątrz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś przy temperaturze 22-23* miałem problem z suszeniem w domu. Dopiero suszarka kondensacyjna rozwiązała sprawę - obniżyła wilgotność na tyle, że te rzeczy, których w niej suszyć nie można schły normalnie. Temperatura się nie zmieniła - za to znacząco obniżyłem wilgotność.

Temperatura nawet pogarsza sprawę - bo w niskiej temperaturze nie zgnije nawet, jak jest duża wilgotność. Za to im wyższa, tym procesy gnilne zachodzą .

 

W nowym domu mam pralnio-suszarnię. W niej suszę pranie. W pralnio-suszarni jest ... nawiew od WM.

Pranie schnie bardzo szybko.

W domu około 23 stopnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nowym domu mam pralnio-suszarnię. W niej suszę pranie. W pralnio-suszarni jest ... nawiew od WM.

Pranie schnie bardzo szybko.

 

Poprzedniej zimy też mi schło bardzo szybko. Ale nawilżacze mi nie wyrabiały.

Potem suszenie prania dostarczało za dużo wilgoci przy rekuperatorze z jej odzyskiem.

Potem, gdy mała część jest suszona poza suszarką kondensacyjną było idealnie.

Teraz (poza może ostatnim tygodniem czy 10 dniami) mamy wybitnie sucho - i wypadałoby odstawić suszarkę, bo wilgotność spada poniżej akceptowalnego poziomu, ale człowiek przyzwyczaja się do dobrego.

 

attachment.php?attachmentid=443894

 

Więc tak, jak masz reku bez odzysku wilgoci to na 99% masz przesuszone powietrze zimą (chyba tylko Owczar szarpnął się na sensowny nawilżacz z użytkowników FM) i to faktycznie pranie schnie szybko. Ale nie dzięki temperaturze, a niskiej wilgotności.

Ja wybrałem komfort i zdrowie i wymieniłem rekuperator na ERV.

Temp.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko w trybie sprostowania.

Wentylacja działała sprawnie. CO2 nie przekraczał 800ppm.

A to twoje pranie oddycha i produkuje CO, że jego stężenie ma coś do sprawy?

Pranie wyniesione na zewnątrz, gdy było niewiele ponad zero szybko wysychało. Dużo szybciej, niż przy 22-23 wewnątrz.

Nie interesuje mnie co się dzieje z praniem na zewnątrz, bo nie o tym rozmawiamy. Jeszcze raz zadam pytanie: szybciej pranie wyschnie w suszarni w temperaturze 15 czy 22 stopni?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to twoje pranie oddycha i produkuje CO, że jego stężenie ma coś do sprawy?

 

Nie interesuje mnie co się dzieje z praniem na zewnątrz, bo nie o tym rozmawiamy. Jeszcze raz zadam pytanie: szybciej pranie wyschnie w suszarni w temperaturze 15 czy 22 stopni?

 

A może dodaj jeszcze 32C w lesie tropikalnym ?

 

Nie rozumiesz, że na tak postawawione pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo liczy się wilgotność ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to twoje pranie oddycha i produkuje CO, że jego stężenie ma coś do sprawy?

 

Dowodzi sprawności wentylacji

 

Nie interesuje mnie co się dzieje z praniem na zewnątrz, bo nie o tym rozmawiamy. Jeszcze raz zadam pytanie: szybciej pranie wyschnie w suszarni w temperaturze 15 czy 22 stopni?

 

Przecież Ci odpowiedziałem, że znacznie szybciej mi schło w temperaturze niewiele powyżej zera niż 22*.

 

Szybciej wyschnie tam, gdzie jest niższa wilgotność, a nie tam gdzie wyższa temperatura.

 

Postaram się już być bardziej konsekwentny w sorawie EOsT.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybciej wyschnie tam, gdzie jest niższa wilgotność, a nie tam gdzie wyższa temperatura.

Jak zwykle manipulujesz. Nie rozmawiamy o wpływie wentylacji na suszenie, tylko o wpływie temperatury. Zakładam, że mam pomieszczeni na suszarnie, jakoś tam wentylowane. Szybciej w tym pomieszczeniu wyschnie pranie w temperaturze 22 stopni czy 15? Dasz radę odpowiedzieć na to proste pytanie czy nie?

 

Twoja suszarka kondensacyjna suszy w temperaturze zera stopni czy jednak wyższej? Po co niepotrzebnie pobiera prąd grzeje i grzeje powietrze, skoro (jak twierdzisz) tak samo skutecznie według Ciebie wysuszy w temperaturze zera stopni?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...