znikający tynkarze
Tak się złożyło, że sprawa załatwienia ekipy tynkarzy spadła na moją głowę. W końcu to na moje żądanie usunięto z kosztorysu naszego "o mało co" generalnego wykonawcy właśnie wykonanie tynków wewnętrznych. Jeszcze w zeszłym roku rozpoczęłam poszukiwania, rozesłałam wici, zapytałam na forum rozeznałam się w cenach... i dość szybko znalazłam ekipę chętną do pracy za ceny podawane na forum. Był to mój osobisty sukces, wreszcie udało mi się znaleźć kogoś, kto pracuje według średnich stawek z Listy prac wykonawców :).
Skoro ekipa była polecona, nie chciało mi się za bardzo sprawdzać ich dalszych referencji. Jeszcze w zimie umówiłam się z szefem ekipy na budowie na oglądanie domu i ścian, dogadaliśmy się wstępnie co do ceny i terminu i wszystko było OK. Mąż mnie chwalił, ja chodziłam dumna z siebie......
Wiosna tego roku opóźniała się bardzo, prace na naszej budowie także, więc nagle okazało się, że mamy poważne opóźnienia w harmonogramie - i tynki nie mogą być wykonane we wstępnie umówionym terminie. Szybko skontaktowaliśmy się z gościem, ale okazało się, że to dla niego nie problem. J. przygotował nowy harmonogram, pomny napomnień , że z uwagi na brak okien trzeba szybko wprowadzić ekipę tynkarzy zaraz po elektryku. Więc J. negocjował z elektrykiem i hydraulikiem terminy wykonania prac, żeby wszystko było gotowe na przyjazd tynkarzy. Ludzie pracowali po 9-10 godzin, także w sobotę, żeby wyrobić się w czasie....bo przecież zaraz po nich mieli wejść tynkarze....Na tydzień przed robotą J. jeszcze raz umówił się na spotkanie na budowie z szefem ekipy, ustalił z elektrykiem i tynkarzem sposób montowania puszek....i o dziwo wszyscy zdążyli - ściany były gotowe na przyjazd tynkarzy w terminie....
tylko tynkarze zniknęli....
na początku J. rozmawiał spokojnie z szefem, ten się przyznał, że ma jakieś opóźnienia i kłopoty na innej budowie i że zacznie za tydzień
nie zaczął...
potem już nie odbierał komórki, więc dzwoniliśmy do domu.... odbierała żona i tłuymaczyła, że mąz jest jeszcze na tej innej budowie, że ma tam poważne problemy.... i że na pewno zacznie w następnym tygodniu...
.... nie zaczął....
jeszcze wierzyłam, że coś z tego będzie, trzeba dać gościowi szanse, przecież on tylko się opóźnia, ale kiedyś zacznie...
nie zaczął.....wyłączył komórkę.....
czy telefon w domu wyłączył nie wiem, ale nikt nie odpowiadał....
no to wściekła zostawiłam mu wiadomość na automatycznej sekretarce, żeby przynajmniej się opowiedział, czy się opóźni z robotą czy nas olewa....bo chcemy szukać kogoś innego.....
nie odezwał się.... gościu zniknął.....
potem dowiedziałam się, że podobno wysłał jakiegoś pracownika do nas na budowę, a tam podobno pracująca ekipa nastraszyła go, że my jesteśmy niepoważni i zalegamy z płatnościami sama nie wiem co o tym myśleć, czy gość zmyślał i jeszcze psuł nam opinię czy rzeczywiście na naszej budowie panuje niezdrowa atmosfera... widocznie wredni jacyś jesteśmy......
Przez te telefony i złudne nadzieje straciliśmy około miesiąca. Dopiero wtedy do nas dotarło, że nie ma co liczyć na tę ekipę, bo się nie pojawi i już.....ale mi się dostało od J.....że niepoważnych ludzi sprowadzam.....że nie mamy tynkarzy i to moja wina.....
głupio mi się zrobiło, no bo to ja wszystko załatwiałam, i jeszcze jakoś tak naiwnie zaufaliśmy gościowi że nie spieszyliśmy się z podpisaniem umowy.... wszystko na gębę...
Rozpoczęłam poszukiwania nowej ekipy tynkarzy..... zamieściłam ogłoszenie na Grupie Śląskiej, w dziale ogłoszenia, wyciągnęłam książke telefoniczą i zaczęłam kwerende po firmach. Szukałam tylko ekip do tynków gipsowych "z agregatu" :)
I co się okazało..... że najbliższe terminy wykonania tynków wszyscy oferowali w październiku....my ich potrzebowaliśmy na zaraz, czyli na maj.... zrobiło się dość nieprzyjemnie..... w domu kilometry kabli, rurki do c.w.u.,. geberity... a okna tylko zabezpieczone folią..... dobrze że okolica spokojna....
W akcie rozpaczy zaczęłam szukać ekipy poprzez google wpisując na zmianę "tynki gipsowe", " Katowice", "z agregatu" i różne takie warianty.... i znalazłam stronę firmy, która specjalizuje się wyłącznie w tynkach gipsowych maszynowych.... i mieści się jakieś 50 km od naszej budowy. Strona bardzo profesjonalna, informacje o wykonanych inwestycjach, fotki, podane ceny - zbliżone do tych z forum.... no to dzwonię na podany numer telefonu. Hurrraaaa!!!! mają ekipę.....na lipiec..... jeszcze zeszli z ceną na wiadomości o ilości metrów do wykonania.... Tylko co my zrobimy do lipca.....
to była szybka decyzja: zmiana planów, wbrew regułom najpierw robimy wylewki, potem tynki. Szef firmy w umowie na piśmie zagwarantował nam, że nie zanieczyści wylewek....
tynkarze spisali się dobrze, w czasie pracy zabezpieczali wylewkę pasami papy, potem resztę skrobali specjalnym skrobakiem, wylewki czyste, robota wykonana w tydzień.....jak się potem okazało, że są pewne niedoróbki i nieprzeszlifowane miejsca, bez słowa gadania przyjechali na miejsce i poprawili wszystko tam gdzie trzeba...
Więc jakoś zachowałam twarz, bo szybko naprawiłam "swój" błąd i znalazłam nowych tynkarzy :) ufff.....
A co nerwów nas kosztowało, to nasze..... dobrze że i w tym roku wybraliśmy się na rekolekcje małżeńskie - z dziećmi :)